Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

To jest CHORE! 

 

Rodzice wolą abym pił piwo zamiast brać leki. Ojciec powiedział. że przestanie pić, jak ja odstawię wszystkie leki.

Jak wypiję powiedzmy 5 piw i dodam do tego 6mg klonazepamu to jest OK. Ale jak już wezmę sam klonazepam 6mg to jestem nazywany ćpunem, 

 

Nie wiem co robić. Ojciec cały czas mówi, że mi leki zabierze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.09.2018 o 16:58, SelinaKyle napisał:

Fajny avatar ;) I jak w pracy? Ja bym chciała do pracy :< oczywiście dobrej fajnej pracy, którą bym lubiła :P

Jakoś się wdrożyłem. Powrót do pracy po urlopie zawsze wzmaga u mnie stres. Zresztą sama praca też, ale nie w takim stopniu. Ja się w ogóle za bardzo stresuję w życiu niestety. Powodzenia w szukaniu satysfakcjonującej pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Teksas napisał:

Jakoś się wdrożyłem. Powrót do pracy po urlopie zawsze wzmaga u mnie stres. Zresztą sama praca też, ale nie w takim stopniu. Ja się w ogóle za bardzo stresuję w życiu niestety. Powodzenia w szukaniu satysfakcjonującej pracy.

U mnie działa to podobnie, kiedy mam kilka dni wolnego i wracam do pracy jest masakra. Jeśli już zacznę chodzić i jestem jakby w takim rytmie to jest ok i 2 dni w weekend tego nie zmieniają tak bardzo jak np tydzień chorobowego/urlopu. Zawsze w noc przed poniedziałkiem prawie nie śpię. Masz jakiś sposób jak sobie z tym radzić ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nic specjalnego sie nie dzieje jak siedzę w domu ,dobrze więc będzie wrócić  do pracy, telewizor  radio internet  wszystko włączone jednocześnie ,nie wiadomo co robić tyle wolnego,kiedyś tak siedziałam tyle lat ,nie było dobrze,a teraz mam prace i wiem że do niej wracam ,bo nie ma co robić na urlopie,a wyjeżdżać nigdzie sie nie chce ,choć byłoby gdzie jakbym chciała

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, SelinaKyle napisał:

Może trzeba zmienić pracę na mniej stresującą? ;)

Jak napisałem ja się wszystkim stresuję i w innej pracy byłoby tak samo. A jak nie pracą, to zaraz wymyślę sobie inny powód do zmartwień. Taki charakter po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, kazashi napisał:

U mnie działa to podobnie, kiedy mam kilka dni wolnego i wracam do pracy jest masakra. Jeśli już zacznę chodzić i jestem jakby w takim rytmie to jest ok i 2 dni w weekend tego nie zmieniają tak bardzo jak np tydzień chorobowego/urlopu. Zawsze w noc przed poniedziałkiem prawie nie śpię. Masz jakiś sposób jak sobie z tym radzić ?

Taaa, w niedzielę przed powrotem, po dłuższej nieobecności mam tak samo zawsze. Nie wymyśliłem sposobu na to. Trzeba byłoby po prostu wyluzować, ale ja tego nie potrafię. Czasem zazdroszczę innym, że umieją nie traktować wszystkiego tak poważnie. Zwłaszcza pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, SelinaKyle napisał:

Może trzeba zmienić pracę na mniej stresującą? ;)

W teorii moja praca nie jest stresująca, wiadomo praca to praca, ale nie jestem odpowiedzialny za miliony czy innych ludzi. Zdaje sobie z tego sprawę lecz stres nasila się jakby sam często bez konkretnego powodu.

 

36 minut temu, Teksas napisał:

Taaa, w niedzielę przed powrotem, po dłuższej nieobecności mam tak samo zawsze. Nie wymyśliłem sposobu na to. Trzeba byłoby po prostu wyluzować, ale ja tego nie potrafię. Czasem zazdroszczę innym, że umieją nie traktować wszystkiego tak poważnie. Zwłaszcza pracy.

To jest właśnie mega dziwna sprawa niby wiem o tym, że daje sobie w pracy radę to coś mnie wewnątrz i tak męczy i dopiero w pracy w miarę potrafię się uspokoić najgorsze jest to oczekiwanie i nigdy do końca nie wiesz co w pracy może Ciebie spotkać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę lecę na tydzień do UK. Latałam już wcześniej parę razy ( w sumie z każdym lotem było gorzej, choć pierwszy był cudowny)  ale nigdy nie sama... a teraz nie dość, że lecę sama to jeszcze umieram od tygodnia ze strachu, a samolot mnie paraliżuje...  Mój lekarz przepisał mi Xanax 0,25 i po nim jest w miarę ok (chociaż twierdzę, że przydałby mi się co najmniej 0,5-1) 

Ps. Lecę tylko z bagażem podręcznym, mogę zabrać Xanax ze sobą? (jakoś muszę wrócić) czy muszę mieć zaświadczenie jakieś od lekarza? Czy po prostu spakować go jak inne leki w pudełku z ulotką? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tata w przyszłym tygodniu idzie do szpitala, na operację, jak będą jakieś poważne powikłania to ja tego nie przeżyję :(  Mój tatuś jest najlepszym facetem, jakiego znam i jednym z najlepszych ludzi, jakich znam. Oddałabym wszystko, żeby tylko był zdrowy. To tak jednak nie działa... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś mam mega kiepski dzień, jeden z gorszych w ostatnim czasie. Kiepsko się czuje do tego mój kochany żołądek boli, mdli i wszystko co może na raz, a od jutra cały tydzień pracy. Czuje się jakby przejechała po mnie ciężarówka, a już było tak fajnie i wszystko zaczynało się układać. Nawet odnowiłem kilka starych kontaktów, ale jak widać jednak mam siedzieć w domu i pracować wszystko poza tym kończy się "karą". Do tego czuje się jakby wypalony wewnątrz i brak mi chęci do czegokolwiek. Może to jednak pewien rodzaj depresji? Tylko lekarz tego nie zauważa, a może to ja na tyle dobrze to maskuje przed innymi ?

Edytowane przez kazashi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.10.2018 o 00:21, kazashi napisał:

Dziś mam mega kiepski dzień, jeden z gorszych w ostatnim czasie. Kiepsko się czuje do tego mój kochany żołądek boli, mdli i wszystko co może na raz, a od jutra cały tydzień pracy. Czuje się jakby przejechała po mnie ciężarówka, a już było tak fajnie i wszystko zaczynało się układać. Nawet odnowiłem kilka starych kontaktów, ale jak widać jednak mam siedzieć w domu i pracować wszystko poza tym kończy się "karą".

No właśnie, jak to jest z tą karą? Też tak macie? nawet jak z rzadka mam lepszy dzień, to nie potrafię się tym cieszyć, bo mam wrażenie, że spotka mnie za to jakaś kara w postaci większego doła i złych myśli. Coś na zasadzie "nie ciesz się tak za bardzo gościu, bo pamiętaj że jesteś chory i zaraz będziesz cieńko piskał".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie do niczego lęk niesamowity zamartwiam się o rzeczy o 10 lat do przodu i mam do siebie pretensje o rzeczy z przed wielu więcej lat.Lęk uogólniony straszliwy ratuje się benzo ćpam je bo tylko ono daje mi chwilę wytchnienia.Ogólnie też mam myśli co było by gdybym popełniłbym samobójstwo.Nie ma nadziei ani w Pregabalinie ani SSRI ani żadnych stabilizatorach.Może zaćpać się benzo na śmierć...........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Teksas napisał:

No właśnie, jak to jest z tą karą? Też tak macie? nawet jak z rzadka mam lepszy dzień, to nie potrafię się tym cieszyć, bo mam wrażenie, że spotka mnie za to jakaś kara w postaci większego doła i złych myśli. Coś na zasadzie "nie ciesz się tak za bardzo gościu, bo pamiętaj że jesteś chory i zaraz będziesz cieńko piskał".

Od jakiegoś czasu tak nie raz sobie myślę, dlaczego znowu ja? Nie raz kiedy coś robię i mam lepszy dzień to nie jest źle jednak kiedy mnie coś dopada to zaczynam myśleć dlaczego co i jak. Dlatego kiedy mam neutralne samopoczucie to długo się zastanawiam zanim zacznę działać obawiając się właśnie konsekwencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawialiście się kiedyś nad sensem waszego życia? Nad tym czym jesteśmy w porównaniu do obserwowalnego wszechświata? Nasz wpływ na najbliższe otoczenie jest przecież tak mały. Mam dziś zły dzień jak co niedziele wieczór mam głupie myśli i chęci do zrobienia czegoś głupiego. Nie wiem czy moje życie ma sens czy nie, ale nie daje sobie rady i szukając rozwiązania analizując co dzieje się ostatnio z moim życiem, a głównie organizmem mam pewne wątpliwości. Wszystko w naszym świecie obraca się wokół pieniędzy sądzicie, że ma to sens? Ja czuje się szczęśliwy mając dużo wolnego czasu, mogąc obserwować co dzieje się wokół mnie. Nie śpiesząc się do pracy, a później w pracy i po pracy do domu i tak ciągle. Urodziłem się wolnym człowiekiem i nigdy nie potrafiłem zrozumieć sensu szkoły, powinien być plan nauczania i ktoś kto chce się tego nauczy, zajęcia to maks kilka godzin w tygodniu. Praca to dla mnie jak więzienie czuje się tam jak w klatce. Możliwe, że mój mózg nie potrafi zwolnić i przez to tak się czuje, ale niby jestem zdrowy więc to może po prostu świat nie dla mnie ? Ciągle o czymś myślę i coś analizuje i może to właśnie to mnie wykańcza?

Edytowane przez kazashi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×