Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

A może po prostu ta terapia pomaga tylko na jakieś drobne zaburzenia i poukładanie takich typowych życiowych problemów, gdy reszta funkcjonuje. Bo widzę że chyba te osoby które tak zachwalają terapię są dosyć normalne, tylko gdzieś się może w pewnym miejscu nieco zagubiły, a moje życie nigdy nie było całkiem normalne, zawsze żyłem w sporej izolacji.

 

nie prawda! Ja faktycznie nie mam stwierdzonych zaburzeń osobowści, nie mam depresji, nerwicy, ani nie jestem DDA, ale przechodziłam naprawdę ciężki kryzys w życiu, a nie jakieś tam drobne zaburzenia! Terapia pomogła mi stanąć na nogi. I nigdy nie będę jej bagatelizować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może po prostu ta terapia pomaga tylko na jakieś drobne zaburzenia i poukładanie takich typowych życiowych problemów, gdy reszta funkcjonuje. Bo widzę że chyba te osoby które tak zachwalają terapię są dosyć normalne, tylko gdzieś się może w pewnym miejscu nieco zagubiły, a moje życie nigdy nie było całkiem normalne, zawsze żyłem w sporej izolacji.

 

nie prawda! Ja faktycznie nie mam stwierdzonych zaburzeń osobowści, nie mam depresji, nerwicy, ani nie jestem DDA, ale przechodziłam naprawdę ciężki kryzys w życiu, a nie jakieś tam drobne zaburzenia! Terapia pomogła mi stanąć na nogi. I nigdy nie będę jej bagatelizować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale to właśnie chyba ten kryzys nie wynikał u Ciebie z głębokich przyczyn skoro nie masz zaburzeń osobowości ani innych trwałych rzeczy. Bo jakby porównać psychikę do budynku, to jest moim zdaniem spora różnica pomiędzy domem który już od fundamentów ma zaburzoną strukturę, a takim gdzie struktura jest w porządku, tylko potrzebny jest gruntowny remont.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale to właśnie chyba ten kryzys nie wynikał u Ciebie z głębokich przyczyn skoro nie masz zaburzeń osobowości ani innych trwałych rzeczy. Bo jakby porównać psychikę do budynku, to jest moim zdaniem spora różnica pomiędzy domem który już od fundamentów ma zaburzoną strukturę, a takim gdzie struktura jest w porządku, tylko potrzebny jest gruntowny remont.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieprzone dziecinstwo jest zachwianym fundamentem wieku doroslego. Dopoki nie wzmocnimy fundamentu (nie przerobimy na terapii traum dziecinstwa) jako osoby dorosle powoli bed ziemy sie chylic ku upadkowi. Leki sa lataniem dziur...pomagaja ale nie ulecza fundamentu na tyle zeby zaczal sie samoistnie regenerowac...dlatego leki wspomagaja a leczy terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieprzone dziecinstwo jest zachwianym fundamentem wieku doroslego. Dopoki nie wzmocnimy fundamentu (nie przerobimy na terapii traum dziecinstwa) jako osoby dorosle powoli bed ziemy sie chylic ku upadkowi. Leki sa lataniem dziur...pomagaja ale nie ulecza fundamentu na tyle zeby zaczal sie samoistnie regenerowac...dlatego leki wspomagaja a leczy terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LucP84, Mariposa28, myślę, że każde z Was ma po części rację.

 

Bo jakby porównać psychikę do budynku, to jest moim zdaniem spora różnica pomiędzy domem który już od fundamentów ma zaburzoną strukturę, a takim gdzie struktura jest w porządku, tylko potrzebny jest gruntowny remont.

 

Tu się z Tobą zgadzam. Bo dobre fundamenty to podstawa!! Bez nich najpiękniejszy dom nie będzie mógł istnieć. Na pewno dużo łatwiej jest pokonać jakieś trudności/ kryzys jeżeli nie ma się traumatycznych przeżyć z przeszłości. Mówię o dzieciństwie, bo to właśnie wtedy budujemy sobie fundamenty pod nasz przyszły dom. Tak naprawdę uważam, że wszelkie problemy, które mamy teraz wynikają z braków, deficytów z dzieciństwa. Najłatwiej byłoby ten nasz 'dom' całkowicie zburzyć i zacząć budować go od fundamentów. Po prostu musimy sobie te braki i deficyty z dzieciństwa sami uzupełnić. Oczywiście, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Wiadomo, to nie jest takie proste, ale uważam, że jeżeli ktoś chce cieszyć się pełnią życia, to musi przez to przejść, musi wrócić do dzieciństwa i troskliwie zaopiekować się sobą. :smile:

 

Candy14 też tak uważam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LucP84, Mariposa28, myślę, że każde z Was ma po części rację.

 

Bo jakby porównać psychikę do budynku, to jest moim zdaniem spora różnica pomiędzy domem który już od fundamentów ma zaburzoną strukturę, a takim gdzie struktura jest w porządku, tylko potrzebny jest gruntowny remont.

 

Tu się z Tobą zgadzam. Bo dobre fundamenty to podstawa!! Bez nich najpiękniejszy dom nie będzie mógł istnieć. Na pewno dużo łatwiej jest pokonać jakieś trudności/ kryzys jeżeli nie ma się traumatycznych przeżyć z przeszłości. Mówię o dzieciństwie, bo to właśnie wtedy budujemy sobie fundamenty pod nasz przyszły dom. Tak naprawdę uważam, że wszelkie problemy, które mamy teraz wynikają z braków, deficytów z dzieciństwa. Najłatwiej byłoby ten nasz 'dom' całkowicie zburzyć i zacząć budować go od fundamentów. Po prostu musimy sobie te braki i deficyty z dzieciństwa sami uzupełnić. Oczywiście, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Wiadomo, to nie jest takie proste, ale uważam, że jeżeli ktoś chce cieszyć się pełnią życia, to musi przez to przejść, musi wrócić do dzieciństwa i troskliwie zaopiekować się sobą. :smile:

 

Candy14 też tak uważam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LucP84, Wydaje mi się, że nieprzerobione krzywdy i nieuświadomione chore mechanizmy, którymi się kierujemy w życiu mogą prowadzić do autodestrukcji. Ja byłam bliska depresji i w kulminacyjnym momencie czułam jak staczam się po równi pochyłej. Wściekłość, bezsenność i poczucie beznadziei, totalna niemoc! Lęk o całe moje jestestwo, o przyszłość. Koszmar!!! :shock: Dziś już wiem, że przyczyny tego kryzysu były bardzo głębokie. Pod okiem terapeutki mogę się do nich dokopać, uświadomić i uzdrowić. (są dla mnie zbyt osobiste by je tu opisywać)

Ale powiem Ci, że nie jesteś osamotniony/a w swojej opinii- od przyjaciółki słyszałam kilka razy, żebym nie przesadzała z tą terapią, bo skoro nie mam depresji ani innego dziadostwa to sobie doskonale dam radę sama. Wrrr :evil: Ale wiem, że wynika to z całkowitego niezrozumienia istoty terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LucP84, Wydaje mi się, że nieprzerobione krzywdy i nieuświadomione chore mechanizmy, którymi się kierujemy w życiu mogą prowadzić do autodestrukcji. Ja byłam bliska depresji i w kulminacyjnym momencie czułam jak staczam się po równi pochyłej. Wściekłość, bezsenność i poczucie beznadziei, totalna niemoc! Lęk o całe moje jestestwo, o przyszłość. Koszmar!!! :shock: Dziś już wiem, że przyczyny tego kryzysu były bardzo głębokie. Pod okiem terapeutki mogę się do nich dokopać, uświadomić i uzdrowić. (są dla mnie zbyt osobiste by je tu opisywać)

Ale powiem Ci, że nie jesteś osamotniony/a w swojej opinii- od przyjaciółki słyszałam kilka razy, żebym nie przesadzała z tą terapią, bo skoro nie mam depresji ani innego dziadostwa to sobie doskonale dam radę sama. Wrrr :evil: Ale wiem, że wynika to z całkowitego niezrozumienia istoty terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale ja właśnie nie miałem traumatycznego dzieciństwa, poza dokuczaniem przez jakiś czas w szkole. Ale dokuczano mi temu że już w dzieciństwie byłem jakiś inny, nie umiałem się integrować, przypominałem nauczycielom o sprawdzianach ;) Częściowo to dziedziczne u mnie, bo mój ojciec też taki jest.

 

Stąd przy takiej terapii grupowej to myślę że jeżeli trafiłbym na grupę gdzie będą osoby które mają normalne kontakty z ludźmi, tylko jakieś inne problemy pojawiające się dopiero później, to będę ostawać od takiej grupy.

 

A z kopaniem głęboko to jest znowu te ryzyko że człowiek dokopa się do czegoś czego faktycznie nie było, ludzie mają skłonność do tworzenia fałszywych wspomnień pod wpływem sugestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale ja właśnie nie miałem traumatycznego dzieciństwa, poza dokuczaniem przez jakiś czas w szkole. Ale dokuczano mi temu że już w dzieciństwie byłem jakiś inny, nie umiałem się integrować, przypominałem nauczycielom o sprawdzianach ;) Częściowo to dziedziczne u mnie, bo mój ojciec też taki jest.

 

Stąd przy takiej terapii grupowej to myślę że jeżeli trafiłbym na grupę gdzie będą osoby które mają normalne kontakty z ludźmi, tylko jakieś inne problemy pojawiające się dopiero później, to będę ostawać od takiej grupy.

 

A z kopaniem głęboko to jest znowu te ryzyko że człowiek dokopa się do czegoś czego faktycznie nie było, ludzie mają skłonność do tworzenia fałszywych wspomnień pod wpływem sugestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam bliska depresji i w kulminacyjnym momencie czułam jak staczam się po równi pochyłej. Wściekłość, bezsenność i poczucie beznadziei, totalna niemoc! Lęk o całe moje jestestwo, o przyszłość. Koszmar!!! :shock:

 

 

Ja miałam podobnie, oprócz bezsenności, ale plus parę innych rzeczy. I nawet w podobnym wieku jesteśmy ;) Też jestem zadowolona ze swojej decyzji o skorzystaniu z pomocy psychologa. Bo aż strach pomyśleć, co by było, gdybym nie terapia. Teraz nie mam już tego poczucia beznadziejności i niemocy, ale nie jestem aż tak euforycznie nastawiona na terapie jak Ty. Ja wychodziłam z tego wolniej i wydaje mi się, że jeszcze dużo pracy przede mną. Może dlatego, że ja miałam traumatyczne dzieciństwo i moje fundamenty nie są aż tak silne. W każdym razie, optymistycznie spoglądam w przyszłość i wierzę, że uda mi się wyjść na prostą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam bliska depresji i w kulminacyjnym momencie czułam jak staczam się po równi pochyłej. Wściekłość, bezsenność i poczucie beznadziei, totalna niemoc! Lęk o całe moje jestestwo, o przyszłość. Koszmar!!! :shock:

 

 

Ja miałam podobnie, oprócz bezsenności, ale plus parę innych rzeczy. I nawet w podobnym wieku jesteśmy ;) Też jestem zadowolona ze swojej decyzji o skorzystaniu z pomocy psychologa. Bo aż strach pomyśleć, co by było, gdybym nie terapia. Teraz nie mam już tego poczucia beznadziejności i niemocy, ale nie jestem aż tak euforycznie nastawiona na terapie jak Ty. Ja wychodziłam z tego wolniej i wydaje mi się, że jeszcze dużo pracy przede mną. Może dlatego, że ja miałam traumatyczne dzieciństwo i moje fundamenty nie są aż tak silne. W każdym razie, optymistycznie spoglądam w przyszłość i wierzę, że uda mi się wyjść na prostą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Częściowo to dziedziczne u mnie, bo mój ojciec też taki jest.

Raczej nabyte... patrzac na ojca przejmowales jego zachowania

A z kopaniem głęboko to jest znowu te ryzyko że człowiek dokopa się do czegoś czego faktycznie nie było, ludzie mają skłonność do tworzenia fałszywych wspomnień pod wpływem sugestii.

Żartujesz? A niby kto mialby sugerowac? Idz na te terapie to zobaczysz jak to wyglada bo w tej chwili tworzysz sobie falszywy obraz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Częściowo to dziedziczne u mnie, bo mój ojciec też taki jest.

Raczej nabyte... patrzac na ojca przejmowales jego zachowania

A z kopaniem głęboko to jest znowu te ryzyko że człowiek dokopa się do czegoś czego faktycznie nie było, ludzie mają skłonność do tworzenia fałszywych wspomnień pod wpływem sugestii.

Żartujesz? A niby kto mialby sugerowac? Idz na te terapie to zobaczysz jak to wyglada bo w tej chwili tworzysz sobie falszywy obraz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LucP84 też mam ważenie, że szukasz wymówek, żeby nie iść na terapię. Wygląda to tak, jakby Twoje zaburzenia wcale Ci nie przeszkadzały. Może po prostu lubisz użalać się nad sobą i lubisz, jak ludzie Ci współczują. Nawet, jeżeli Twoje zaburzenia utrudniają Ci życie, to gdzieś w głębi duszy dobrze Ci z nimi. Takie jest moje zdanie po przeczytaniu Twoich postów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×