Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.II


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

hej kochani

spałam przez prawie cały weekend. nadal jestem śpiąca ale dziś poszłam na chwilę do firmy i chyba normalnie się zachowywałam.

Wcześniej czułam lęk. Potem takie płaskie emocje ani na plus ani na minus.

Po 2 godzinach spotkania byłam strasznie zmęczona. Ale byłam, pokazałam się i coś tam ustaliłam.

To na plus.

Cały czas taka otepiała sie czuję i nie mogę zbyt wielu rzeczy brać na siebie: 1-2 sprawy. Normalnie mogłam żonglować dziesiątkiem spraw, pamietać co kto miał do zrobienia, co ja muszę zrobic i na kiedy.

to na minus.

 

Czy teraz jak się czuję to jest normalne? A wcześniej to było hipo? Kurczę kiedy ja byłam sobą? a kiedy to była choroba?

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak...miałam uniesienia....niezwykle....teraz jestem na lekach to juz i tak pozamiatane....teraz nie wiem czy go kochałam....dostałam leki i stal mi sie obojętny - prawie....czy to mozliwe? Czy moze to okres manii a nie miłość...po okresie manii depresja a nie odkochanie...czy jakies chore zbiegi okoliczności....? ...miałam autentyczne ataki paniki z calym spektrum doznan nerwicowych na sama mysl o nim....i stany ekstatyczne...teraz nic...pustka...czy dltego ze leki stłumiły milość czy niemilość....jak to jest, mozna przestac kochac po lekach czy to tylko stlumienie emocji czy znak ze to nie była miłość tylko emocje do słumienia...? PP powiedziała ze to typowe ....ze sie manie myli z miłością, jak sie ma stan euforyczny akurat...Typowe? Znowu diagnoza CHAD nerwice zaburzenia osobowosci....znów jestem w doopie....zatoczyłam koło....nawet nie wiem czy mam prawo TU pisac... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dune

Ja też miałam ekstatyczne uczucia do faceta, prawie wszytsko bym dla niego zrobiła, z tęsknoty wariowałam a jak byliśmy razem to świat był taki cudowny. teraz brak mi tylko kogoś do pogadania i tyle. Już nie pika mi serce gdy dostaję maila czy sms.

Tylko on mnie zdradził w kweitniu i od tego mi się deprecha zaczęła. Myślisz że to co było wcześniej to tylko mania?

ja tak nie sądzę.

Myślę że Ty i ja byłyśmy zakochane. ja się chyba odkochałam, przynajmniej bardzo bym tego chciała. A Ty może teraz jesteś przytłumiona lekami i depresją? Nic zupełnie nie czujesz? Żadnych ruchów w sercu, motylków w brzuchu, oczekiwania na kontakt z jego strony?

To, że facet wkurza od czasu to normalne :) Bez depresji wszytskim się to zdarza. :)

pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens, ja oszalałam...i on mnie nie zdradził...zranił inaczej...dół zaczął na wiosnę zwyczajowo, z nim u boku...i myslałam ze przez niego, ze sie tak zatraciłam ze bym go az zjadla zeby miec go więcej...ale PP twierdzi ze to nie miłość...ze to chore...i typowe... :( i wychodzi na to ze milość nie miłość.... :( nie wiem co mysleć...bo trzy tyg temu wyłam za nim i wnętrznosci mi rwalo a teraz mi jest obojętny...no nic nie czuję....wlasnie dostałam smsa....widziałam jak mignął tel....nie wstałam nawet....albo sprawdzam od kogo...i nie czytam....znaczy czytam ale za kwadrans np. I zastanawiam sie ze moze PP miala racje...ze i takie manie bywaja...?

To konkretne pytanie....ja wiem ze biore leki ...ale pytam - czy jak jest prawdziwa milośc to mozna ja tak nagle "ustabilizować" chemicznie jak kazde inne uczucie ? Lęki mi nie minęły...znaczy mam mniejsze...wiesz, takie przez szybę nieco...ja rozumiem ze sie mozna odkochac ale tak rowno jak zaczynaja działać leki? Sens, on mnie nie wkurza, on mnie nie drazni...zranił mnie ale juz tego nie czuję...on jest mi obojętny i niepotrzebny....czuje tylko pustkę po nim ale wogole a nie ze po nim konkretnie....i nie czekam, i nic w brzuchu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dune

PP to psychoterapeuta czy psychiatra?

kurcze, nie wiem, nie znam się...

ale ja od jakiegoś czasu mam tak, że w ogóle wiele rzeczy zrobiło mi się obojetnych...Robię coś bo tak wypada lub trzeba a nie dlatego, że tak czuję. A najczęściej nic nie robię :(. Po mojej próbie samobójczej ludzie mi mówili " a nie zastanawiałaś się jak inni by się czuli jakby Ci sie udało" czasami kiwałam głową, coś tam robiłam. Ale prawda taka była i nadal jest, że przestało mnie to obchodzić totalnie.

teraz leciutko chyba zaczyna mnie obchodzić.. sama nie wiem...

Może taka obojetność to obrona organizmu? Depresja przecież ewolucyjnie chyba się wywodzi ze smutku po stracie. I ewolucyjnie chyba było ok jak po fazie zaprzeczenia, gniewu etc nachodziła fala nic nie czucia? Nie wiem, nie jestem ekspertem.

 

A Twój facet jak? uciekł? został? jak się odnajduje w tym wszytskim?

trzymaj się cieplutko, od kiedy bierzesz leki?

pozd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dune, nie jestem kompetentna, ale kiedyś pytałam moją terapeutkę o stany manii i depresji.

Są to tak skrajne zmiany natrojów,że zakochanie moze przyjmować formę manii, a zerwanie spowodowane np.zdradą formę depresji. To wiąże się ze stanami emocjonalnymi więc to wszystko przepracowywuje się w oparciu o sesje terapeutyczne.

Wzorce zachowań , spectrum pewnych zachowań jet tak silnie utrwalone z uwagi na rózne czynniki, przeważnie są to nieprawidłowe relacje z rodzicami ze wcześniejszego okresu ,że osoba, która choruję na dwubiegunówkę nie jest w stanie zozumieć tych stanów. Dlatego leczy się te stany poprzez terapię, przepracowywuje się te wszystkie emocje tak,żeby osoba zrozumiała dlaczego tak, a nie inaczej reaguje, skąd biorą się te stany. Krok po kroczku. Jest to mozolna praca nad sobą.

Terapia osób z CHAD przynosi efekty w połączeniu z dobrze dobranymi lekami.

Dodatkowymi utrudnieniami są też raptowne obnizena nastoju w trakcie trwania terapii, albo zwyżki nastroju

Dlatego kompetentny psychoterapeuta, który dobrze zna swojego pacjenta jest w stanie okreslić obiektywnie postępy co do przebiegu terapii i rokowania.

Moja terapeutka leczy ludzi z takimi trudnościami z bardzo wymiernymi efektami.

Manie mozna wg mnie pomylić z zakochaniem, dlatego,że osoba ma trudności z identyfikowaniem swoich emocji, nie rozumie ich, nie potrafi ich wyrażać. A to właśnie robi sie na terapii.

Wyraziłam swoje zdanie, ponieważ bardzo mnie nurtował temat dotyczący CHAD, więc jedna sesję miałam odnośnie tej tematyki. A,że jestem osobą drążącą coś, co mnie interesuje....zapytałam terapeutki.

Nie jest też tajemnicą,że osoby z CHAD przeżyły w dzieciństwie różne traumy, wychowały się w rodzinie dysfunkcyjnej - DDA. DDRD etc. Osoby te w życiu dorosłym przejawiają trudności, których spectrum zachowań jest charakterystyczne dla wielu zaburzeń. Te zaburzenia leczy się poprzez psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm

ja się wychowywałam w normalnej rodzinie. Raz podobno jak byłam mała widziałam ojca pijanego. Raz w życiu, mamy nigdy :) a może szkoda :)

A na terapiach przerabiałam różne tematy. najbardziej dla mnie ostatnio było frustrujące jak bardzo bardzo bardzo chciałam zmienić swoje emocje poprzez zmianę myślenia - aż miałam poczucie winy wobec terapeutki, że nie umiem, nie potrafię.... A z tego co się dowiedziałam to CHaD przede wszytskim leczy się lekami. To źle bo liczyłam, że przez terapię się wyleczę i będzie ok.

Ale też ulga, że to nie moja wina, że nie umiem samym nastawianiem i racjonalnym myśleniem zmieniać swojego nastroju.

Nie wiem, może terapia też pomaga... mi na razie nie pomogła... z perspektywy czasu widzę że chyba nawet pogorszyła, bo czułam się nieakceptowana przez swoją terapeutkę. I wzmagała we mnie poczucie winy, które i tak miałam bo nie radziłam sobie z pracą poprzez depresję. Utwierdzała mnie że to moja wina. A potem mnie olała. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens, widzisz...miałam to samo uczucie dzis u PP - ze sie narzucam, ze przeszkadzam i ze na zlosć nie rozumiem co do mnie mowi i sie za mało staram a na dodatek głowny temat - jak pani moze to dzieciom robić - kolejna osoba wbijająca mnie w poczucie winy :( ....i ten pospiech....jak tak ma terapia wyglądac to....ja to pieprzę... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aaa zapomniałam wcześniej miałam terapię psychodynamiczną - czyli grzebanie w dzieciństwie... to już totalnie mi nie pomogło.

poznawczo behawioralna przynajmniej na początku uczyła mnie bardziej konstruktywnych zachowań wobec siebie i innych.

Bardziej racjonalnego podejścia. Tylko że teraz się czuje bardzo racjonalna - po lekach - ale za to prawie nie mam uczuć.

nie chcę taka być. :(

 

-- 27 cze 2011, 23:27 --

 

sens, widzisz...miałam to samo uczucie dzis u PP - ze sie narzucam, ze przeszkadzam i ze na zlosć nie rozumiem co do mnie mowi i sie za mało staram a na dodatek głowny temat - jak pani moze to dzieciom robić - kolejna osoba wbijająca mnie w poczucie winy :( ....i ten pospiech....jak tak ma terapia wyglądac to....ja to pieprzę... :(

 

Dune to nie znaczy że nie warto próbować, ja też jeszcze próbuję. Tylko trzeba jakoś znaleźć tę osobę, która pomoże. Moim błędem chyba było byt długie chodzenie do terapeutki mimo, że nie miałam poczucia że to mi pomaga. Myślałam, że tak musi być i już. Fakt, że lekarz i terapeuta powinni chyba poświęcić czas... ale mnie psychiatrzy zawsze olewali poza ostatnim lekarzem. Po próbie samobójczej jak chciałam porozmawiać o nowej terapii to sie dowiedziałam, że nie ma na Kopernika żadnego lekarza :) milutko się poczułam. Po cholerę jedni ratują żeby drudzy mogli dobić.

Ale potem znalazłam lekarza, który mnie wysłuchał... poszukaj jeszcze Dune....

powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie się zastanawiam, czy wrócić na terapię. W sumie to chyba z sześć lat spędziłam u terapeutów. Głównie u jednej, o której mam bardzo dobre zdanie. Ale.. zastanawiam się, czy w czymkolwiek mi pomogła... Moja sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna, a ja nie potrafię nawet ręką ruszyć, żeby cokolwiek naprawiać... Nie znam się na tych terapiach. Byłam na grupowej DDA, potem długo na indywidualnej. Podobno ciężko cokolwiek ze mnie wyciągnąć. Kiedy poczułam, że coś się zmieniło na lepsze, że się wreszcie otworzyłam, terapeutka stwierdziła, że mi wystarczy. Poszła na wychowawczy. Uznała moją terapię za zakończoną.

Tyle lat wypruwania flaków, zwierzania się, męki psychicznej i emocjonalnej związanej z terapią, momenty nadziei, potem totalne załamanie i stwierdzanie po raz kolejny, że nie nadaję się na terapię.. Naprawdę nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie jakkolwiek mi pomóc.

Kiedyś miałam aspiracje, choćby zawodowe, teraz zastanawiam się, czy praca sprzątaczki nie byłaby dla mnie za ciężka i zbyt odpowiedzialna. To wszystko, ten regres.. to się stało w przeciągu półtora roku. I naprawdę nie wiem, co dalej....

Biorę Seronil i Chlorprofixen, jeden rano, drugi wieczorem, ale.. to mi chyba nic nie pomaga.. Jestem ciągle na lęku, aż mnie dusi po prostu.. Powody do tego lęku mam dość poważne, bo lada dzień komornik zapuka... Świadomość, że rujnuje się życie ukochanym osobom, jest dobijająca... Absolutnie uziemiająca. Wydawałoby się, że jestem inteligentna, ciekawe też, że w zasadzie wszyscy moi znajomi, nawet ci bliscy, uważają mnie za osobę silną i zaradną. Niezła gra pozorów.. Ale to już niedługo. Wszystko wyjdzie na jaw, kiedy komornik zadzwoni.

Myślałam znów o terapii, ale doszłam do wniosku, że chyba tylko jakaś hipnoza albo raczej elektrowstrząsy mogłyby cokolwiek zmienić w tej mojej zmutowanej łepetynie.. Takiej beznadziei jeszcze nie przerabiałam.

Dziś cały dzień przy pasjansie, trochę się pokręciłam przy garach.. Nawet nie odkurzyłam, ledwo łóżko pościeliłam. A praca?... Zaległa, leży i czeka na zmiłowanie..

Jeśli macie jakiś fajny pomysł na terapię, to chętnie pociągnęłabym ten temat.

 

Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie od tygodnia stan otępienia ale i spokoju. :shock:

Brałam 150mg ketrelu a po trafieniu na zamknięty zwiększyli mi dawkę do 300mg, która mnie przybiła/przymuliła.

Rozmawiałam dzisiaj z Ordynatorką i powiedziała, że to jest taka reakcja początkowa organizmu na zwiększenie dawki ale potem będzie lepiej, chyba, że senność nie minie to troszkę zmniejszy dawkę.

A ja juz czuję ulge, jestem spokojniejsza, nie mam myśli "s", nie jestem agresywna , nie mam "poplątania" myśli, nie robię kilka rzeczy na raz, tylko to spanie narazie mnie miażdży ale jeszcze poczekam.

Skoro Amon potrafi zjeść tego 600-800mg dziennie i żyje to ja tez dam radę. :mrgreen:

A wolę juz nie odwalać takich numerów jak przez ostatni miesiąc :hide:

 

powodzenia Ka Po

dobrze że jestes spokojniejsza

ja caly czas mam myśli "s" spisałam juz testament

zobaczymy co będzie dalej

przynajmniej posprzątałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens, Ty zamiast do notariusza to wybierz sie do lekarza :nono: , niech Ci lepiej leki ustawi.

Co bierzesz teraz??

 

mam Lamotrix - 2 razy dziennie stablizator

i 2 antydepresanty rano i wieczór

u lekarza kolejnego byłam

cholercia mam dosyc szkodzenia zycia sobie i innym

 

szkoda że od siebie nie można wziąć wakacji....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro Amon potrafi zjeść tego 600-800mg dziennie i żyje to ja tez dam radę. :mrgreen:

A wolę juz nie odwalać takich numerów jak przez ostatni miesiąc :hide:

 

Obecnie sama jest na 300mg/doba po tym jak dołożyli mi Depakine, wcześniej byłam bardzo długi czas na 600mg/dobe i przymulenie przechodzi, więc zupełnie się tym na razie nie martw. Jedynie jak zwiększyli mi dawkę, to rano miałam niskie ciśnienie i omdlenia przez 2 dni, wiec uważaj na siebie(choć to podobno b. rzadki objaw).

 

Też mam małą korektę leków, zwiększenie antydepresantu, choć śpię po 5 godzin i zmniejszenie właśnie mojego kochanego Ketrelu. Po wczorajszej mniejszej dawce Ketrelu spałam 2 h, zobaczymy jak będzie dziś.

 

Najwyżej na zlocie będę latać wysoko :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pytam - czy jak jest prawdziwa milośc to mozna ja tak nagle "ustabilizować" chemicznie jak kazde inne uczucie ?

Nie.

 

-- Śr cze 29, 2011 9:18 am --

 

U mnie od tygodnia stan otępienia ale i spokoju. :shock:

Brałam 150mg ketrelu a po trafieniu na zamknięty zwiększyli mi dawkę do 300mg, która mnie przybiła/przymuliła.

Rozmawiałam dzisiaj z Ordynatorką i powiedziała, że to jest taka reakcja początkowa organizmu na zwiększenie dawki ale potem będzie lepiej, chyba, że senność nie minie to troszkę zmniejszy dawkę.

A ja juz czuję ulge, jestem spokojniejsza, nie mam myśli "s", nie jestem agresywna , nie mam "poplątania" myśli, nie robię kilka rzeczy na raz, tylko to spanie narazie mnie miażdży ale jeszcze poczekam.

Skoro Amon potrafi zjeść tego 600-800mg dziennie i żyje to ja tez dam radę. :mrgreen:

A wolę juz nie odwalać takich numerów jak przez ostatni miesiąc :hide:

To normalne, ze jestes senna. Ja zaczalem z grubej rury- na wejscie od razu 200 mg, i zasnalem na fotelu z papierosem w rece ;)

I cale szczescie, ze mi reka zleciala akurat na noge i mnie cholernie oparzylo, bo chyba by sie caly dom spalil :? W sumie ciekawe, bo zasnalem jak kamien, ale peta z reki nie wypuscilem. Potem z 200 na 400, no i tak poszlo, 2 neuro, stabilizator, antydep i doraznie Xanax 2 SR. Teraz jem jak pisalem, i wcale mnie nie muli, za to dobrze stabilizuje. Wczesniej bralem Olzapin, ale nie podobalo mi sie tycie jak wieprzek na uboj. Na Ketrelu spadlem o 20 kg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens, dzięki za dobre słowo.

Wybieram się na dniach do lekarza. Miałam zrobić eeg, ale nie zrobiłam. Trudno, może na następną wizytę mu zaniosę wyniki.

Póki co - jestem dalej porozbijana. Nic się nie zmienia na lepsze.

Czekam na cud. Albo na nagłą śmierć.

Chociaż.. moja śmierć sprawiłaby jeszcze więcej problemów wszystkim.. nie mówię już o synu, którego bym zostawiła..

Śmierć zatem odpada.

Ale cud... ech.. przydałby się bardzo...

 

Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pytam - czy jak jest prawdziwa milośc to mozna ja tak nagle "ustabilizować" chemicznie jak kazde inne uczucie ?

Nie.

 

 

jakis pieprzony koszmar :(

 

 

Czekam na cud. Albo na nagłą śmierć.

Chociaż.. moja śmierć sprawiłaby jeszcze więcej problemów wszystkim.. nie mówię już o synu, którego bym zostawiła..

Śmierć zatem odpada.

Ale cud... ech.. przydałby się bardzo...

 

Pozdrawiam wszystkich.

 

Z tego samego powodu uparcie drepczę po tym swiecie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

pochwalę się - była dziś w pracy 3 godziny i było ok.

i odebrałam wyniki morfologia, wątroba etc. - trucie mi nie zaszkodziło - wszystko w normie.

Dostałam też prognozy finansowe - w ciągu 3 miesięcy mogę stracić całą kasę jaką uzbierałam przez lata.

Prawie mnie to nie obeszło. jest w ogóle super tylko nic mnie nie obchodzi.

Kiedyś bardziej bym się przejęła postacią z filmu lub z ksiązki... swoim losem nie.

Ale jestem umówiona u 2 róznych psychologów i 1 nowego psychiatry...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani

byłam na baseniku i wracając spodobała mi się piosenka w radiu!!!

zaczynam się cieszyć z czegoś.

Chyba leki zaczęły mi działać. :)

Wielkie dzieki wszystkim za wsparcie Waplo, Moniko, Miniaa, Kasiu :)

i trzymam kciuki za Was żebyście też poczuli pozytywy :)

jej jak to fajnie móc się znowu z czegoś cieszyć... dawno tego nie czułam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×