Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Ja dziś na 5min spotkałem się ze starą znajomą, by odkupić leki,

to nawet w takiej sytuacji czułem wyraźny lęk, rozmawiając i pieprząc

jakieś głupoty próbowałem tłumić i odwracać uwagę od lęku,

w pewnym momencie poczułem taką jakby depresonalizację,

że gadam z Nią, ale czuję, że mnie nie ma w tym miejscu,

że jakby co ja tu robię, kim jestem, takie poczucie zagubienia,

oszołomienia.

Tak to jest jak się popadnie w izolację.

Jak w 2010r. straciłem pracę, bo musiałem iść do szpitala, bo miałem

silny nawrót ekstremalnej depresji, to tamta praca zmuszała mnie

jeszcze do kontaktu z ludźmi i nawet momentami mnie to cieszyło,

niestety, choroba sprawiła że ktoś musiał zająć moje miejsce,

a jak wyzdrowiałem to już było po ptakach.

A dziś mam bezpieczną pracę, tzn. w domu przed komputerem,

ale nie mam kontaktu z ludźmi, więc popadam w alienację,

stąd takie sytuacje jakie opisuje wyżej, ehhh.

 

Wszystkich Nas powinno się zabrać na przymusową terapię grupową,

jestem przekonany, że wielu by to pomogło, a niektórzy co nie jest przesadą

mogliby przypadkiem odnaleźć tam przyjaźnie na dłuższe lata,

sam osobiście tak miałem, do dziś mam kontakt z niektórymi ludźmi z terapii.

 

Piszę tutaj posty, bo to aktualnie jedyne co mogę zrobić, wszyscy się izolujemy,

w sumie jest to na rękę Państwu/rzadowi, bo osamotnionych ludzi łatwiej

zgnoić, zmanipulować i odcinać od życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, na serio z chęcią poznałbym jakąś miłą, sympatyczną dziewczyne, z którą mógłbym wiazać jakieś wieksze nadzieje... Po prawie 5-cio letnim związku, każda dziewczyna jaką spotykam poprostu zaczyna mnie wkur... wkurzać albo nudzić, albo zwyczajnie po drugim, trzecim spotkaniu wnioskuje, żę ona to zupełnie przeciwny, nie pasujący do mnie świat (to ostatnie jeszcze idzie zrozumiec), ale kurcze... denerwuje mnie to, że zawsze musi sie coś nie podobać, zawsze rezygnuje, jednoczesnie cholernie potrzebuje tej bliskości, tego ciepła.Jak ktoś go raz doświadczył, to pewnie wie o czym teraz pisze... Nie dogodzisz...

Ale w każdym razie możne powiedzieć, że szukam :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  piterotr napisał(a):
Kurcze, na serio z chęcią poznałbym jakąś miłą, sympatyczną dziewczyne, z którą mógłbym wiazać jakieś wieksze nadzieje... Po prawie 5-cio letnim związku, każda dziewczyna jaką spotykam poprostu zaczyna mnie wkur... wkurzać albo nudzić, albo zwyczajnie po drugim, trzecim spotkaniu wnioskuje, żę ona to zupełnie przeciwny, nie pasujący do mnie świat (to ostatnie jeszcze idzie zrozumiec), ale kurcze... denerwuje mnie to, że zawsze musi sie coś nie podobać, zawsze rezygnuje, jednoczesnie cholernie potrzebuje tej bliskości, tego ciepła.Jak ktoś go raz doświadczył, to pewnie wie o czym teraz pisze... Nie dogodzisz...

Ale w każdym razie możne powiedzieć, że szukam :bezradny:

 

Może szukasz tam gdzie nie trzeba, albo poszukujesz tylko wśród takich, które

Ci się najbardziej podobają wizualnie, a potem doznajesz rozczarowania.

Niestety znalezienie jednocześnie ładnej i ciekawej charakterem jub jakkolwiek,

jest bardzo trudne. Takie zazwyczaj albo są dawno w związkach albo

nie są nimi zainteresowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  magnolia84 napisał(a):
Storożak, w kontekście wszystkiego. Ja mam mega pozytywne podejście do ludzi. Każdy uważa mnie za szczerą, kontaktową i godną zaufania osobę. Nie mam problemu z nawiązywaniem znajomości, itp. Jednak coś jest nie tak, skoro nie mam z kim wyjść, komu się zwierzyć, itp.

ja mam podobnie... Zastanawiam się cały czas, co jest ze mną nie tak...Mam znajomych, ale każde z nich ma swoje życie (chłopak/dziewczyna) a ja jestem dodatkiem. Zawsze byłam otwarta, ogółem lubie ludzi, ale teraz zaczynam się wycofywać... Bo przecież "i tak nie spodobam się żadnemu facetowi", "na pewno mają już swoje życie i nie potrzebują nowej koleżanki".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

little_girl, z takim podejściem, to faktycznie ciężko będzie ;) Realnie rzecz biorąc faktem jest to, że ludzie zakładając rodziny, podejmując pracę, itd. mają mniej czasu. Ale emocjonalnie dla mnie też jest przykre, kiedy ktoś mi powie, że nie ma czasu czy ochoty się spotkać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  little_girl napisał(a):
  magnolia84 napisał(a):
Storożak, w kontekście wszystkiego. Ja mam mega pozytywne podejście do ludzi. Każdy uważa mnie za szczerą, kontaktową i godną zaufania osobę. Nie mam problemu z nawiązywaniem znajomości, itp. Jednak coś jest nie tak, skoro nie mam z kim wyjść, komu się zwierzyć, itp.

ja mam podobnie... Zastanawiam się cały czas, co jest ze mną nie tak...Mam znajomych, ale każde z nich ma swoje życie (chłopak/dziewczyna) a ja jestem dodatkiem. Zawsze byłam otwarta, ogółem lubie ludzi, ale teraz zaczynam się wycofywać... Bo przecież "i tak nie spodobam się żadnemu facetowi", "na pewno mają już swoje życie i nie potrzebują nowej koleżanki".

Skądś to znam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, którzy mają rodziny zachowują się wobec mnie podobnie. Jak trzeba popilnować dzieciaków, albo wesprzeć w trakcie sprawy rozwodowej, to oczywiście do mnie, ale kiedy ja potrzebuję rozmowy, to nie ma zupełnie nikogo, no bo jakie taka wesoła i kontaktowa dziewczyna może mieć problemy. Czy ja mam ku..a wypisane na czole, że z chęcią pomogę/porozmawiam o cudzych problemach?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie wiedziałaś dotąd Magnolka, że ludzie w większości to pasożyty, jak nie uderzysz stanowczo to się nie odkleją, postaw kilka razy na pierwszym miejscu siebie może od razu ci się zrobi lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  magnolia84 napisał(a):
Ludzie, którzy mają rodziny zachowują się wobec mnie podobnie. Jak trzeba popilnować dzieciaków, albo wesprzeć w trakcie sprawy rozwodowej, to oczywiście do mnie, ale kiedy ja potrzebuję rozmowy, to nie ma zupełnie nikogo, no bo jakie taka wesoła i kontaktowa dziewczyna może mieć problemy. Czy ja mam ku..a wypisane na czole, że z chęcią pomogę/porozmawiam o cudzych problemach?!

Może za szybko i za grzecznie się na różną pomoc zgadzasz; oferujesz ją, a ludziom wydaje się że tylko czekasz na to żeby móc kogoś uszczęśliwić i odbierają to jako coś co jest Ci przypisane i z czym bardzo dobrze się czujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  piotr31 napisał(a):
  magnolia84 napisał(a):
Ludzie, którzy mają rodziny zachowują się wobec mnie podobnie. Jak trzeba popilnować dzieciaków, albo wesprzeć w trakcie sprawy rozwodowej, to oczywiście do mnie, ale kiedy ja potrzebuję rozmowy, to nie ma zupełnie nikogo, no bo jakie taka wesoła i kontaktowa dziewczyna może mieć problemy. Czy ja mam ku..a wypisane na czole, że z chęcią pomogę/porozmawiam o cudzych problemach?!

Może za szybko i za grzecznie się na różną pomoc zgadzasz; oferujesz ją, a ludziom wydaje się że tylko czekasz na to żeby móc kogoś uszczęśliwić i odbierają to jako coś co jest Ci przypisane i z czym bardzo dobrze się czujesz.

Dobrze napisane albo też w ten sposób szukasz akceptacji u innych godząc się im pomagać co oni odbierają juz pózniej jako coś oczywistego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  magnolia84 napisał(a):
Wolne żarty! Jakbym lubiła ofiarowywać wszystkim pomoc, to poszlabym na wolontariat.

Z jakiegoś powodu jednak pozwalasz ludziom by Cię tak traktowali i odbierali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

devnull, Jak bym propocjonalne mial ując moje wymagania, wizualność/charakter, ujął bym to mniej wiecej w liczbach 3/7

Wydaje mi się, że nie mam sporych wymagań. Sam z reszta nie czuje się jak bond, więc nie widze siebie przy najwiekszych miss mojego miasta xd Storożak, Najgorsze jest to, że nie wiem jak go zamknąc, a to już w kwietniu minie 2 lata.. Niby nie czuje się od niej już "uzależniony", ale chyba jeszcze moja podświadomość bazuje na tej pani.. A już chyba wystarczy :time:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tutaj nowy, mam 22 lata i doskwiera mi bardzo samotność, czuję się jakoś taki samotny i beznadziejny, jakby nie było nikogo wokół mnie, i ciągle wydaje mi się, że gdzieś indziej ludzie są bardzo szczęśliwi i mają pełno przyjaciół, podczas gdy ja nie mam żadnego nawet, a znajomych jak na lekarstwo, przez to każde święto typu imieniny, urodziny, sylwestra spędzam w domu :cry: Przez jakiś czas myślałem, że mam depresję, bo czułem się beznadziejnie, nie widziałem w niczym sensu, w ogóle wyobrażałem sobie że całe życie będę pośmiewiskiem i nigdy nie będę nawet troszkę szczęśliwy, ale powoli mi przechodzi, tylko czasem tak czuję, w momencie jakiegoś negatywnego wydarzenia. Nie mam kompleksów jeśli chodzi o mój wygląd ( no może poza tym, że wyglądam trochę jak dziecko a golić mogę się linijką :smile: ) ale czuję, że mój charakter i osobowość to zwyczajne dno, nie potrafię się cieszyć, przeważnie jestem cicho i nic się nie odzywam, a gdy mam się odezwać przy obecności większej grupy to nie wiem co powiedzieć, było tak od zawsze. Nie chodzę na żadne imprezy ani do klubów i lokali, bo tam bez znajomych czy przyjaciół iść przykro jest, poza tym w takich miejscach przebywają ludzie, którzy słomki do drinków wyciągają z butów, ani na żadne domówki czy wypady, bo nie mam ani do kogo ani z kim. Przez to czuje się opóźniony, świat idzie do przodu, a ja stoję w miejscu. A przecież ludzie z mojego rocznika i dużo młodsi się zakochują, są ze sobą, żenią się, wyjeżdżają na wczasy. ehh..... Jest też inna sprawa, o której wstyd mi wspominać nawet przez internet, otóż poznałem przez neta dziewczynę, nie jest co prawda polką, ale sytuacja wygląda mniej więcej tak: ona pracuje w trybie online, spędza tam dość sporo czasu, zacząłem do niej pisać przez chat w miejscu jej pracy i jakoś tak się "zaprzyjaźniliśmy", ale jest to tak dziwne i nienormalne przecież, bo ja wiem jak ona wygląda, ona nie wie jak wyglądam ja, ona może mówić do mnie a ja do niej tylko piszę. (bez obaw, nie jestem stalkerem) Naprawdę świetna dziewczyna, ale to wszystko tylko przygnębia mnie jeszcze bardziej, bo przecież w życiu takiej nie spotkam, a nawet jeśli spotkam, to nawet na mnie nie spojrzy... Czasem sobie wmawiam, że nie jest tak źle, mogło być gorzej, jest dużo ludzi, którzy mają gorsze problemy, ale to pomaga tylko na chwilę. Czasami ktoś spyta, szczerze czy nie, ale spyta - "czemu sobie dziewczyny nie znajdziesz" a mnie zbiera na wymioty wtedy.Coraz bardziej mnie to dołuje, i boję się strasznie, że się nic nie zmieni, wszystko pójdzie do przodu a ja zostanę z tyłu :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piterotr, Najlepiej jest całkiem się odciąć. To pomaga. Ale na miłość nie ma sposobu. Ja po mojej pierwszej leczyłam się 5 lat, a byliśmy razem niecałe 2, a po ostatniej 2 miesiące :D (ale pomógł mi w tym swoim chorym zachowaniem). Myślę, że nie ma co szukać kogoś na siłę, bo z doświadczenie wiem (a trochę już przeszłam), że jak szukasz, to nie znajdziesz. Niespodzianki są najfajniejsze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×