Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

kosmostrada, wiem, przeczytałam też troche artykułów i bodajże dwie książki odnośnie nerwicy i lęków. Jestem świadoma, że leki są doraźnie, ale nie mogę bez nich funkcjonować, terapię mam przez skype z moja terapeutka z Polski, bo pracuje i mieszkam zagranicą. Nie jest to łatwe, bo dodatkowa presja ciąży na mnie, tym bardziej, że w ostatnim czasie sporo się dzieje, bo awansowałam. To mnie z jednej strony cieszy z drugiej przeraża.

Leków też sporo się już w życiu nabrałam, ale tak długotrwałego nawrotu nie miałam nigdy, teraz trwa półtora roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..po pewnym czasie powracam znowu...

 

Od długiego czasu kochana nerwica daje znaki na co dzień, kłucia, zmęczenie, bóle głowy.. notorycznie, nie ma wytchnienia - (hydroksyzyna)... aż do wczorajszego wieczoru.. uciekł mi autobus musiałam jechać naokoło godzinę + przejście przez pola, most kolejowy nad Wisłą i ciemność totalna.. wysiadłam z autobusu na przystanku końcowym i pojechał za mną jakiś samochód, przystanął, zgasił światła.. szłam dalej.. zatrzymałam się, przestraszyłam, tętno skoczyło.. cofnął się zobaczył, że stoję zatrzymał się.. wtedy zaczęłam uciekać.. sprint... i paraliż, ból na plecach, dławienie w gardle ogromne uczucie ucisku, palenia, pieczenia w klatce piersiowej, tętno ogromne, poczucie odrealnienia, gorąca, bóle klatki piersiowej uczucie ciężkości.. szybko na środku mostu porwałam polopirynę z torebki i zażyłam tabletkę, po 200 metrach złapałam za 2 hydroksyzyny.. po 200 kolejnych napiłam się wody i traciłam powoli kontakt z rzeczywistością w tej ciemni.. wyciągnęłam telefon zadzwoniłam na pogotowie, nie mogłam przestać panikować.. ból był inny niż zwykle, do tego biegłam bardzo szybko.. Kobieta podeszła do mnie lekceważąco szczególnie wtedy, gdy zapytała o mój wiek (25 lat)... nie mogłam się uspokoić płakałam, bolało jak diabli... szłam do domu po przebiegnięciu 2 km w bardzo szybkim tempie i po prostu płakałam z własnej głupoty.. może lepiej byłoby pójść już do jakiegoś hostelu w Krakowie niżeli wracać o tej porze i narażać własne zdrowie na taki stres... jestem załamana swoją głupotą tym bardziej, iż miałam ogromną intuicję, że coś się wydarzy..teraz mija pierwszy dzień i jestem na hydroksyzynie, boli mnie całe ciało, nie mam siły, kłuje mnie ciągle w klatce piersiowej.. jestem senna ale nie mogę usnąć, mam różne bóle w okolicach klatki i mnie to strasznie niepokoi.. to mój drugi atak tego typu, pierwszy miał miejsce dokładnie rok temu (wówczas wykrzywiło mi ręce) - czy po atakach tego typu, kiedy puls skacze bardzo wysoko odczuwacie potem bóle mięśni i kłucia w klatce przez kilka dni?

 

- też sobie wkręcam różne choroby.. zresztą, bolą mnie stawy, urósł mi jakiś ganglion na kostce i dopiero idę na prześwietlenie, panikuję.. ciągle mam zgagę, dziwne "przepływanie prądów" wzdłuż przełyku, kręgosłupa..kłucia nawet na twarzy, w małym palcu u nogi.. za każdym razem odczucia są inne, mylą..

nie uprawiam sportu od 2 miesięcy, czasem pojeżdzę na rowerze, bo kiedy zaczynam biegać boli mnie cała klatka piersiowa z dwóch stron bądź czuję uczucie cięzkosci w płucach..

 

jak jest z Wami ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

claudiam, skoro już znasz te objawy i wczesniej leczylas sie na nerwy, to zapewne to są objawy nerwicy. Nie ma powodów do zmartwień, to typowe objawy przy tego typu zaburzeniach. Sama miałam różne, jednak te somatyczne są najczestsze, możesz się zbadać, pójsc do lekarza, ale wiedz, ze to tylko stres i napięcie całego ciała, mięśni przede wszystkim, dlatego odczuwasz bóle. Mnie uspokoiła myśl, że tyle razys ie to powtarzało a nic sie nie stało, pozatym jestes młoda więc nie tak łatwo o jakieś choroby serca czy ttym podobne. Pomogły mi też relaksacje m.in autoterapia Jacobsona i Schultza.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku miałem klasyczne napady tj. szybkie tętno (do 150), skok ciśnienia (nawet 170/100 ale częśniej 150/90 jakoś), strasznie nie spokojny byłem (stawałem, chodziłem po domy siadałem i tak w kółko) ból w klatce piersiowej oraz uczucie lekkiego odrealnia i oczywiście lęk przed śmiercią (myślę wtedy, że umrę na zawał/wylew czy coś takiego). Oczywiście skończyło się to na pomocy doraźnej i badaniu ekg. Na przestrzeni lutego i marca trochę odpuściły na mocy te ataki. Na wchwilę obecną napady mam w formie zawrotów i bólu głowy, złego samopuczucia (tak czy siak nie jest najlepsze), bóli w klatce (szczególnie mostek) i napad lęku (ale dużo słabszego niż na początku). Zawdzięczam poprawę chyba dzięki wynikom badań (holter nic nie wykazał, rezonans magnetyczny też niczego nie wykazał tzn. znalazł mózg cały i zdrowy, i badania krwi też spoko) oraz wmawianiu sobie, że jestem zdrowy i taki atak to tylko wymysł mojego umysłu.

Natomiast podczas napadu staram się zaakceptować natrętne myśli i nie daje się. Staram się równo i powoli oddychać. Próbuję również nie myśleć o tym czyli staram się odrócić uwagę i skupić na czymś innym. Nie przerywam ataku lekami (zaczołem się bać tabletek...), staram się sam z tym poradzić (sądzę, że taka umiejętność się przyda w przyszłości jak i teraz).

Na dłuższą metę staram sobie radzić poprzez spisywania na koniec dnia wrażeń i emocji w dzienniczku. A od jakiegoś czasu staram się kofrontować z lękami (ale jak zmierzyć się z lękiem uogólnionym?).

Najważniesze, że jest coraz lepiej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oskaka, jakbym czytała o sobie! To niespokojne chodzenie, siadanie, wstawanie, podwyższone ciśnienie, u mnie najwięcej 180/120, średnio 150/100 i najgorsze- lęk, że umrę, nikt mnie nie uratuje, moje dziecko bardzo się wystraszy, a potem będzie bez mamy. Strach, że przegram tę walkę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ola72[/ czuję to samo,sam wychowuje dziecko i pogrążony jestem w otchłani nerwicy. Najgorsze są myśli podczas ataków co będzie jak zaraz umrę,kto zajmie się moim dzieckiem i jak ona to przeżyje? Mam już dość tej cholernej nerwicy! Ale nie mam sił się jej przeciwstawić,jestem na rozdrożu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ska1977 Na jakim etapie leczenia jesteś?

6 miesiąc na paroksetynie, 3 miesiąc psychoterapii. Są dni zupełnie bez lęku, ale są chwile, że mały lęk ciągle się gdzieś tam tli, szczególnie jak mam gdzieś wyjść - ale jak już dochodzi do wyjścia i się uspokajam - wszystko mija i jest normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej. pisze tutaj bo wlasnie chyba przeszłam ten cholerny atak i nadal nie moge sie uspokoic. pisze tutaj i rycze. moje objawy zwiazne z nerwica przez ostatnie meisiace byly rozne. nawet nie chce mi sie o nich pisac. w ciagu osttaniego roku mialam rezonans glowy, angiografie, echo serca, badanie tarczycy, tomografie oka, przeswietlenie klatki piersiowej, przeswietlenie odcnika szyjengo i rozne badania krwi. a wszystko chyba przez ta zasrana nerwice. nie wiem co sie ze mna porobilo. z normlanej wesolej kobiety stalam się kims kto tylko mysli, ze jest albo za chwile bedzie na cos chory i ze ogólnie cos sie musi złego wydarzyć. nienawidze siebie za to kim się stałam i nikt mi juz nie wmówi, ze jestem cos warta. bo zamiast cieszyć się z bycia matka dwóch wspaniałych dziewczynek i z posiadania normlanej zdrowej rodziny ja caly czas rozmyslam o czyms i sie boje. nienawidze siebie. boje się, ze gdy córeczki dostrzegą co się ze mna dzieję i to wszystko się pogłebi zniszcze im całe dzieciństwo.

probowalam walczyc z ta piep..na nerwica ale chyba nie mam juz sil. bralam lekarstwa (Tianesal, magnez, propoanolol) pilam melise i w sumie bylo w miare dobrze ale nie tak jak bym chciala. z 2 tygodnie temu odstawilam tianesal. i mam od jakiegos czasu podwyzszone cisnienie, które mierze non stop, uciski w glowie.

wczoraj czulam mrowienie w prawej rece, wyzsze cisnienie i za jakis czas zaczelam cała dygotac. mąż zaprowadzil mnie do łożka przytulil i się uspokoilam. ale dzisiaj jest w pracy a ja caly czas o tym mysle i znów mnie to cholerstwo chwycilo. zastanawiam sie czy to nie dlatego, ze odstawilam lekarstwa... i mnie to jeszcze bardziej wkurza. mówilam sobie: ,, odstawisz lekarstwa, jestes silna i poradzisz sobie. nawet jak chwyca Cie nerwy dasz rade" a tu dupa.... jedna wielka dupa...widocznie nie nadaje sie juz do niczego skoro umiem jakos zyc tylko po tych tabletakch...

koszmar... przepraszam, ze tu pisze ale sama nie wiem gdzie pisac.po prostu musialam zając czyms te cholerne myśli. chyba teraz sie troche uspokilam ale i tak mam doła... ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez przechodzę przez to samo, nie przejmuj się. Musisz dojść do tego, że te ataki to nic strasznego, nie wyczekuj ich. Przyjdzie to przyjdzie - i odejdzie. Ja tak sobie radzę, one są coraz lżejsze, mam nadzieję, że kiedyś w ogóle znikną. Najważniejsze to nie nakręcać się. Też sądziłem, że to niemożliwe - a jednak daję radę.

I jeszcze co ważne - szczególnie w moim przypadku - nie należy się kłaść, tylko pochodzić, zadzwonić do kogoś, mówić na głos - wtedy odciąga się uwagę od tych objawów psychosomatycznych a najlepiej je wyśmiać w głośnej rozmowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natiii, Witaj. Skoro tyle badań wyszło spoko to najprawdopodobniej nerwica :) ja też jeszcze chce zrobić rtg klatki, sprawdzić poziom wapna i magnezu. Wtedy będę wiedzieć że to nerwica i umysł płata mi figle.

Etap nienawidzenia się, wstydu oraz uczuciu niedogadywania się z ciałem mam za sobą. Obecnie zaakceptowałem swoje zachowanie i nerwice. Staram się też przestać się bać ataku (nie wyczekuje ataku. Będzie to będzie nic nie poradze na to. I faktycznie jakoś rzadziej są :yeah: )

Miałaś konsultację u psychiatry i psychologa? Lekami zaleczysz tylko objawy a przez terapie wyzdrowiejesz. Czemu odstawiłaś ten lek?

Ciśnienie też mierzyłem co 5 min :D zajechałem w miesiąc 6 baterii (2 bateria w ciś. nadgartkowym i 4 w ciś. z mankietem). Obecnie staram się tego nie robić. Dosyć topornie mi to idzie ale kiedyś przestane. Małymi kroczkami do celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pulsofobia... Przy każdym szybszym wstaniu miałem albo prawie miałem atak. Albo nawet po wejściu na schody. Codzienne czynności też przez to mi nie wychodziło. Ale z wielkim trudem pozbyłem się tego :smile: już nie boje się tak jak wcześniej wyższego pulsu (no ale jeszcze nie będę uprawiać sportu :D ) oraz wyższego ciśnienia. Też po chwili relaksy wraca do normy :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za odpowiedzi.

jesli chodzi o ataki to wiem, ze i tak jeszcze nie bylo tak źle. z opowiesci innych wiem, ze u innych zdarzaly sie wizyty w szpitalu itd. i ciesze się, ze narazie mnie to nie dotyczyło. bądz co bądź nie mialam tych ataków zbyt dużo. miałam dzisiaj, wczoraj i wczesniej moze z 2 razy. dlatego tez starałam się o nich nie myśleć. bardzo często z kolei miałam różne otępienia czy raczej odrealnienia. sama nie wiem co to dokładnie było. po prostu ,, dziwne" samopoczucie.

Lekarstwa odstwailam dlatego, ze próbowalam sobie udowodnić, ze dam już sobie rade bez nich. ze nie jest ze mną tak źle. no ale jak widac jednak jest. zreszta neurolog, która mi to przepisała mówiła, ze mam je brać przez 3 miesiace wiec po 3 mies po prostu je odstawiłam.

a jesli chodzi o psychologa... nie, nie mialam i wzbraniam się przed tym rękami i nogami... jeśli do niego pójde to wiem, ze bedzie to dla mnie już ostateczność i w pewien sposób moja największa porażka. wiem co teraz myślicie, ze jestem glupia itd. ja tez tak uważam. wiem, ze powinnam iść do psychologa. na prawde to wiem. wiem, ze on najpewniej pomoze mi sie z tego cholerstwa wyleczyc, ale boje się. po pierwsze nie mam odwagi spowiadac się obcym ludziom ze swojego życia. a po drugie po prostu wstydze się, poniewaz jestem z malej miejscowości gdzie wszyscy wszystko wiedza i widza i wiem, ze za chwile ludzie będą gadać, ze jestem chora psychicznie albo cos w tym rodzaju. a tylko tego mi jeszcze brakuje,...;(

chciałam zapisać się na terapie online ale gdzies o tym pisalam i inni mi odradzili. ale tak jest dla mnie najlatwiej. lubie pisać i wiem, ze wtedy najłatwiej ,,wyrzygałabym" wszystko co mnie męczy itd. ale sama nie wiem...

 

ja na prawde probowalam z tym sama walczyć. nie nakręcać się i nie myśleć o tym. ale najgrosze jest to, ze nawet jak nie myslałam to nagle pojawiały się jakieś fizyczne dolegliwości z typu skurcze serca lub cos innego i od nowa zaczynałam się nakręcać. ze moze faktycznie jestem chora, ze moze dostane jakis zawał i zostawie dzieci. i tak to się wszystko kręci w koło cały czas. tylko chyba sił juz mam coraz mniej na to wszystko...;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie przeszedłem z pulsofobii na ciśnieniofobię - jak tylko podchodzę do ciśnieniomierza to pokazuje 138/85. Po paru minutach relaksu spada do normalnych wielkości.

Ja też mam wysokie ciśnienie, ale najpierw czuję jak nadchodzi. Spinam się, nadchodzi lęk i jestem ugotowana 170/110. Potem captopril i przechodzi. Kiedyś miałam holter ciśnieniowy, czułam się całkiem dobrze, a okazało się, że w ciągu dnia miałam trzy wyrzuty, jak to nazwał lekarz. Przed każdym z nich ciśnienie najpierw spadło, a potem bardzo wzrosło. Brałam concor, ale ciśnienie za bardzo mi spadło, lekarz rozłożył ręce i odstawil te leki. Mecze się z tym ciśnieniem już kilka lat. Miałam ekg wysiłkowe, usg serca, badania krwi i moczu, gastroskopie, tomografię głowy- wszystko ok. Psychoterapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Rozkladam ręce w bezradności.

 

-- 13 kwi 2015, 22:41 --

 

Gabriel74,

Doskonale Cię rozumiem. Mnie też zdominowała nerwica. Potrafi zniszczyć urlop, wieczór, miła chwilę. Staram się o niej zapomnieć, ale wsluchiwanie się w swój organizm robi swoje. Zradza niepokoj i paranoje. Potem jednak myślę, że muszę walczyć, bo mam przecież dla Kogo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gabriel74, U mnie jest tak samo. Mam różne dolegliwości związane z nerwicą, ale gdy zaczyna mi rosnąć ciśnienie,to zawsze kończy się bieganiem po domu, drganiem ciała zatykaniem uszu, uciskami w klatce i uczuciem, że zaraz wyzione ducha. To powoduje, że ciśnienie rośnie bardziej i muszę brać captopril.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale po co bierzecie ten captopril ? Nie możecie się uspokoić, nie macie takiego momentu kulminacyjnego? Bo ja tak właśnie mam - jak już widzę, że jest duże ciśnienie (nawet te powiedzmy 170/110) to wtedy nadchodzi rozluźnienie (chyba przez myślenie - dobrze że nie 200!) i po kilkunastu minutach stopniowo wszystko się reguluje i ciśnienie spada. Captopril to chyba wtedy, jak ciśnienie nie spada po jakimś czasie, jak się człowiek uspokoi - samemu albo np. po zażyciu jakiegoś "uspokajacza". Mnie sam kardiolog powiedział, że takie jednorazowe skoki ciśnienia i pulsu związane z emocjami nie powinny mnie niepokoić. I więcej szkody robię sobie z mierzenia ciśnienia w momencie rozchwiania emocjonalnego - tego nie powinno sie robić bo to tak, jakby się wkładało rękę do ognia - przecież na pewno się oparzy! I jeszcze załączam diagram ciśnienia zdrowego mężczyzny - zwróćcie uwagę na jego skoki ciśnienia w ciągu dnia (związane ze stresem w pracy, wieczornym seksem itp.).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gabriel74,

Doskonale Cię rozumiem. Mnie też zdominowała nerwica. Potrafi zniszczyć urlop, wieczór, miła chwilę. Staram się o niej zapomnieć, ale wsluchiwanie się w swój organizm robi swoje. Zradza niepokoj i paranoje. Potem jednak myślę, że muszę walczyć, bo mam przecież dla Kogo.

 

Skąd ja to znam... to ciągłe wsłuchiwanie się w siebie i popsute wieczory czy spotkania ze znajomymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ola72, Lekarz zkomentował jakoś te 3 rzuty ciśnienia? Mój kardiolog skwitował mnie wymownym spojrzeniem jak powiedziałem o skaczącym ciśnieniu. Spróbuj innego psychologa, może pomocna będzie wizyta u lekarza psychiatry. Próbowałaś innych leków na uspokojenie? Hydroksyzyny albo czegoś z benzodiazepin (lorafen, afobam i inne)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś znowu miałem atak i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić,puls około stówy i te parcie na nogi i ręce. Działa to jak fale na oceanie,przypływa i odpływa a najgorsze są te przypływy bo wtedy myślę że to już koniec. Zeżarłem półtora tabletki xanaxu i pół metoprololu i jakoś opuściło mnie to szaleństwo. A teraz czuję się jakbym miał kaca i jestem rozstrojony na maxa,nienawidzę tego parcia przy atakach i najbardziej się ich boję. Tracę już nadzieję że to się kiedyś skończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

,puls około stówy

 

Ja tam mam około 150 :D po ataku gdzie potrafił trwać ok godziny (ale tachykardie ok 30 min) czułem się jak po bieganiu. Nie starczy ci sam xanax?

 

nienawidzę tego parcia przy atakach i najbardziej się ich boję.

 

Moim zdaniem sęk w tym żeby przestać się bać ataku i jego niewyczekiwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oskaka, problem w tym że podczas ataku wyobrażam sobie że mam bardzo wysokie ciśnienie i biorę metoprolol ze strachu. Nie tak prosto jest nie bać się ataku jak każdy przynosi coś nowego ale pomimo tego staram się zachować zimną krew i już nie biegam z kąta w kąt tylko próbuję kontrolować oddech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gabriel74, Bierzesz jeszcze coś innego oprócz xanaxu i metoprololu?

 

Nie tak prosto jest nie bać się ataku jak każdy przynosi coś nowego ale pomimo tego staram się zachować zimną krew i już nie biegam z kąta w kąt tylko próbuję kontrolować oddech.

 

Doskonale to rozumiem :smile: jak do jednego się przyzwyczaiłem to nagle coś innego. Cała ta nerwica strasznie podstępna jest :D

Dzisiaj już miałem z dwa ataki na szczęście opanowane

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×