Skocz do zawartości
Nerwica.com

Neurobiologia


siódmy

Rekomendowane odpowiedzi

Firma Sony opatentowała technologię przesyłania wprost do mózgu dowolnych, sztucznie tworzonych wrażeń zmysłowych. Mogą to być obrazy, dźwięki, zapachy, nawet uczucie dotykania przedmiotów i osób. Pulsujące fale ultradźwięków będą trafiać bezpośrednio do wybranych rejonów kory mózgowej i tam wyzwalać sygnały wzrokowe, słuchowe, węchowe i wiele innych. Agencja Reutera opatrzyła tę informację tytułem: "Sony patentuje technologię manipulowania mózgiem". Na razie nie skonstruowano jeszcze urządzenia, które by tak sprawnie wprowadzało w błąd ludzki umysł, ale niezależni eksperci twierdzą, że bez wątpienia powstanie ono w niedalekiej przyszłości; podstawy teoretyczne już są. Urządzenie na pewno znajdzie zastosowanie w grach wideo, a budżet na ich stworzenie będzie, jak przewidują specjaliści, nie niższy niż wysokość produktu narodowego brutto kraju o zupełnie przyzwoitych rozmiarach.

 

Wprowadzenie w życie pomysłu Sony będzie kolejnym etapem tego, co dzieje się w nauce od kilku lat - prób manipulowania mózgiem. Od paru miesięcy testowane są leki, które blokują lub usuwają niepożądane wspomnienia. Coraz większe wzięcie mają środki chemiczne zmieniające stan umysłu. Prestiżowe czasopisma naukowe opublikowały w ubiegłym roku szokujące wyniki wdzierania się w ludzką podświadomość i odczytywania myśli. A tajne laboratoria bogate w całą współczesną wiedzę neurobiologów od dawna pracują nad bronią psychotroniczną, która obezwładni lub zniszczy ludzki mózg na odległość. Coraz więcej jest też ostrzeżeń przed skutkami tych działań.

 

"There will be a pill for every ill" - znajdzie się pigułka na wszystko, czytamy w raporcie brytyjskiego rządowego Instytutu Foresight, analizującego niepokojące trendy w dziedzinie psychologii i neurobiologii. "Nie pamiętasz numeru telefonu? Weź pigułkę na pamięć. Martwisz się publicznym wystąpieniem? Zażyj lek zwiększający pewność siebie. Miesza ci się dzień z nocą, bo ciągle zmieniasz strefy czasu? Na to też jest doskonały środek. Połknij go" - namawiają producenci chemicznego raju. "W świecie, który człowieka wciąż pogania i zmusza do nieustannego współzawodnictwa, stosowanie substancji wpływających na mózg zaczyna być normą" - ostrzega główny doradca rządu brytyjskiego do spraw nauki i jeden z autorów raportu, sir David King. Nawet leki wyprodukowane do ratowania chorych na alzheimera znajdują coraz więcej chętnych wśród zupełnie zdrowych ludzi, którzy pragną poprawić swoją spostrzegawczość. Ritalin przepisywany dzieciom nadpobudliwym z deficytem uwagi używany jest przez wielu dorosłych w celu zwiększenia koncentracji umysłu. Inny lek, donepezil, stosowany jest przez pilotów linii lotniczych, bo wzmaga ich czujność i sprawność, zwłaszcza w nagłych, niebezpiecznych sytuacjach. Na razie jego zażywanie nie jest obowiązkowe, przymus taki może się jednak pojawić. Pasażerowie będą okazywać więcej zaufania pilotom na pigułkach niż pozostałym. Linie lotnicze zaoferują wówczas zachęty finansowe pracownikom stymulowanym chemicznie. O skutki nie będzie czasu się martwić. Tymczasem wielu psychologów i neurologów przypomina, że leki działające na mózg mogą grozić zmianą osobowości. Doktor Adjan Chatterjee z Centrum Neurologii Poznawczej Uniwersytetu Pensylwanii ostrzegał dwa lata temu w czasopiśmie "Neurology": "Ludzie twierdzą, że odnajdują się, zażywając steroidy, antydepresanty, środki zmieniające umysł i amfetaminy. Firmy farmaceutyczne dołożą z pewnością starań, aby wykorzystać tę potrzebę chemicznego stymulowania mózgu". Robią to przecież z zapałem i z dużym zyskiem. Na samą tylko reklamę paxilu koncern GlaxoSmithKline wydał w 2001 roku 91 mln dolarów. Wyciąg z miłorzębu mimo minimalnego wpływu na pamięć stał się produktem, na który ludzie wydają miliardy dolarów.

 

Pole do manipulacji mózgiem jest coraz większe. W grę wchodzą już nie tylko leki zmieniające stan umysłu. Rozpoczęły się między innymi próby usuwania niepożądanych fragmentów pamięci. Brytyjskie czasopismo popularnonaukowe "New Scientist" w grudniu ubiegłego roku zamieściło artykuł "Rewriting your past", co można z grubsza przetłumaczyć jako przerabianie własnej przeszłości. Chodzi o leki wymazujące przykre lub straszne wspomnienia. Ma to być pomoc dla ludzi, których prześladują obrazy tragicznych wydarzeń, przygniatające poczucie winy, wstydu czy żalu. Psychiatrzy nadali takim cierpieniom osobną nazwę: post traumatic stress disorder (w skrócie PTSD), czyli zaburzenie wywołane stresem z powodu traumatycznych przeżyć w przeszłości.

 

Czy jednak można wybiórczo wyciąć pewne fragmenty tego zapisu, pozostawiając resztę nietkniętą? Nie da się przecież wziąć w nawias szczególnie bolesnych wspomnień i zaznaczyć: do skasowania. Okazuje się, że sam mózg takie przeżycia o silnym ładunku emocjonalnym traktuje zupełnie inaczej niż pozostałe. - Jeśli jakieś trafiające do nas informacje, np. dźwięk piszczących hamulców wielkiej ciężarówki tuż obok, zostają uznane za groźny sygnał, wywołują alarm w całym ciele - tłumaczy Roger Pitman z Harwardzkiej Szkoły Medycznej. Zdarzenie takie musi zostać dobrze zapamiętane, by następnym razem reakcja obronna była natychmiastowa.

 

Zwykle nawet najbardziej drastyczne przeżycia po jakimś czasie u większości ludzi stopniowo bledną. Jednak u mniej więcej co trzeciej osoby, która na przykład przeżyła bombardowanie lub wojnę, mechanizm wygaszania nie działa. Neurolodzy szukają więc sposobu ingerowania w zapis zachowany w mózgu. Okazja nadarza się, gdy uda się ponownie wywołać te dramatyczne wspomnienia w warunkach silnego pobudzenia emocjonalnego. Pamięć staje się wtedy na krótko plastyczna i można ją kształtować na nowo. Podane wówczas leki redukują dręczące koszmary do poziomu zwykłych wspomnień pozbawionych emocji.

 

Jeśli w trakcie usuwania z pamięci wyjątkowo drastycznych przeżyć pacjent przywoła także inne wspomnienia o dużym ładunku emocjonalnym, i one ulegną wymazaniu. Tak daleko posunięta interwencja może być niebezpieczna. Robert Michels, profesor medycyny z Uniwersytetu Cornella w Stanach Zjednoczonych, zwraca uwagę, że mamy w mózgu wiele rodzajów pamięci. Są w niej zachowane nie tylko wydarzenia z naszego życia, ale też umiejętności sensomotoryczne, takie jak prowadzenie samochodu czy jazda na rowerze. - W próbach wymazania traumatycznych wspomnień nie bierze się pod uwagę, że manipulacja taka może w nieprzewidziany sposób uszkodzić inne rodzaje pamięci - ostrzega prof. Michels.

 

Ale dłubanie przy pamięci już się zaczęło. Wybiórczą amnezję można sobie zafundować nawet za pomocą środków mających do niedawna zupełnie inne zastosowanie. Przykładem jest propranolol podawany przy wysokim ciśnieniu i chorobie niedokrwiennej serca. Osoby przyjmujące duże dawki tego specyfiku przypominają sobie dramatyczne wydarzenia tak, jakby były one obojętne dla ich uczuć. Innym sposobem uwolnienia mózgu od pamięci doświadczonego wcześniej strachu czy poczucia winy jest zażywanie hydrokortyzolu, stosowanego dotychczas przy nadmiernych reakcjach alergicznych.

 

Doktor Gustaw Schelling ze szpitala uniwersyteckiego w Monachium jest przekonany, że leki wybiórczo usuwające część pamięci będą w wolnej sprzedaży za 5-10 lat i zmienią nasze życie. Będzie je można zażyć nie tylko po to, by się uwolnić od traumatycznych wspomnień, ale żeby zapomnieć o nieudanej miłości, upokorzeniu czy przegranej.

 

Neurobiologia poznawcza jest wciąż młodą dziedziną nauki, ale jej rezultaty są czasem zaskakujące. Pozwalają wyciągać wnioski nie tylko o tym, co dzieje się w ludzkiej świadomości. Ujawniają też doznania tak głęboko ukryte, że nawet osoby badane nie zdają sobie z nich sprawy.

 

Rok temu, w kwietniu 2005 roku, zespół z University College London ogłosił, że dzięki skanowaniu mózgu kilku ochotników metodą fMRI, czyli rezonansu magnetycznego, udało się dotrzeć do ich podświadomości. W eksperymencie tym, opisanym w czasopiśmie "Nature Neuroscience", dr Geraint Rees obserwował aktywność kory wzrokowej. Ochotnicy mieli za zadanie śledzić obiekty pojawiające się na monitorze komputera. Analizując funkcjonowanie mózgu badanych osób, Rees mógł odgadnąć, jakie przedmioty pokazywano uczestnikom eksperymentu.

 

I, co zupełnie zdumiewające, taki skaning ujawniał nie tylko te obrazy, które ochotnicy świadomie spostrzegli, ale również inne, pokazane im przez tak krótki ułamek sekundy, że nie zdążyli ich zapisać w pamięci. Kiedy na przykład obrazy dwóch przedmiotów rzucano na ekran bardzo szybko jeden po drugim, badani świadomie spostrzegali tylko drugi z nich. "Odcisk" pierwszego pozostawał jednak w ich podświadomości. Prowadzący ten eksperyment mogli go rozpoznać w wynikach rezonansu magnetycznego mózgów badanych osób.

 

Takie przekroczenie bariery świadomości to pierwszy krok do odczytywania cudzego umysłu. - Jeśli uda się nam iść dalej w tym kierunku, będziemy mogli z samych tylko obrazów mózgu odgadywać, co myślą albo co widzą badani - stwierdził dr Rees. - Technika ta może także służyć do wykrywania utajonych przesądów, przekonań religijnych, a nawet ukrytych fobii, obaw i wspomnień wypartych z pamięci - przewiduje dr Adrian Burgess z Imperial College London. I dodaje: - To droga długa, ale ekscytująca. Z punktu widzenia przeciętnych zjadaczy chleba perspektywa ta wydaje się nie tyle ekscytująca, co przerażająca. Mózg jest przecież naszą prywatną własnością. Prześwietleni na wylot stracimy poczucie bezpieczeństwa, a dla wrogów staniemy się łatwym łupem. - Nie chcę, żeby ktokolwiek wdzierał się do mego mózgu. Mój mózg to ja. O wiele bardziej niż moje geny. To mój charakter, moje zdolności, emocje i przekonania - uważa neurobiolog Donald Kennedy, redaktor naczelny czasopisma naukowego "Science", były prezydent Uniwersytetu Stanforda. - To moja najbardziej intymna tożsamość.

 

Badanie mózgu wykrywa nie tylko obrazy, jakie pojawiły się w podświadomości osób poddanych pewnym eksperymentom wzrokowym. Ujawnia znacznie więcej, na przykład preferencje seksualne i przekonania polityczne. Pozwala odróżnić konserwatystów od liberałów, a homoseksualistów od reszty społeczeństwa.

 

Rok temu naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles zbadali metodą rezonansu magnetycznego dziesięciu demokratów i dziesięciu republikanów. Pokazywano im fotografie kandydatów na prezydenta z ramienia obu partii: George'a W. Busha i Johna Kerry'ego. Zdjęcia własnego wybrańca na najwyższy urząd wywoływały w mózgach ich zwolenników rozświetlenie ośrodka odpowiedzialnego za empatię i poczucie bliskości. Przy czym demokraci odczuwali głębszą radość na widok Kerry'ego niż republikanie spoglądający na Busha. U tych pierwszych pozytywne emocje miały postać głębokiego przywiązania i zachwytu. - Reakcja republikanów była mniej osobista, jak uśmiech, którym odpowiada się na pozdrowienie znajomego - wyjaśnia uzyskane wyniki dr. Joshua Freedman, który razem z dr. Marco Iacobinim prowadził te eksperymenty.

 

Obrazy mózgu ujawniają też preferencje seksualne. Świadczy o nich struktura i aktywność mózgu badanego w silnych polach magnetycznych przy użyciu fal radiowych o odpowiednio dobranej częstotliwości. Nawet umiłowanie blondynek, które wyraża się w męskim mózgu inaczej niż preferowanie brunetek, można wyczytać z wyników funkcjonalnego rezonansu magnetycznego.

 

Warto pamiętać, że cel odczytywania cudzych myśli nie zawsze musi być szlachetny. Na razie przed powszechnością takich prób chronią nas rozmiary urządzeń do skanowania mózgu, a także koszt takich badań, które czynią z tej metody narzędzie drogie i niepraktyczne. Mimo to są już tacy, którzy ostrzą sobie zęby na zyski, jakie może przynieść prześwietlanie ludzkich mózgów. - Podręczne urządzenie do tropienia ludzkich myśli i emocji byłoby pożądane przez badaczy rynku - twierdzi dr Geraint Rees z Instytutu Neurologii Poznawczej Uniwersytetu Kalifornijskiego. Powstaje już nowy przemysł neuromarketingu . Działanie wprost na podświadomość klientów dałoby sprzedawcom łatwiejszy dostęp do ich portfeli. Doktor David Lewis, dyrektor agencji Neuroco, zajmującej się właśnie tym rodzajem reklamy, zwierzył się w ubiegłym roku czasopismu

 

"Research": "Dobrze byłoby wiedzieć, jakie znaczenie dla wyborów dokonywanych przez klienta mają nie tylko te doznania, z których zdaje on sobie sprawę, ale też mnogość innych, pozostających poniżej progu świadomości". Wniosek: trzeba się wstrzelić w ludzki umysł jeszcze zręczniej, niż to potrafi współczesna reklama.

 

Świadoma nowych możliwości firma DaimlerChrysler skorzystała z metody skanowania mózgu, aby ocenić zainteresowanie klientów różnymi modelami samochodów. Aplauz dla wybranej wersji szczęścia na kółkach wyraża się zwiększonym dopływem krwi do ośrodków przyjemności, co można dostrzec na wydrukach z fMRI.

 

Od wielu lat możliwe jest niszczenie ludzkiego umysłu na odległość. Używa się do tego

ultradźwięków lub strumieni światła trafiających wprost do mózgów atakowanych osób.

 

Dla laików nieznających sekretów współczes- nych badań militarnych niewidoczna

broń działająca na odległość należy do sfery science fiction. Prawdopodobnie dlatego, że dotychczas żadne naukowe eksperymenty w tej dziedzinie nie zostały przedstawione światowej opinii publicznej. W czasopismach profesjonalnych odtajniono wyniki około 30 eksperymentów z bronią psychotroniczną. Jednak możliwość manipulowania na dużą skalę ludzkim zachowaniem przy użyciu broni trafiającej do podświadomości potwierdza wielu naukowców.

Dlatego też w większości krajów stosowanie takich technologii jest zabronione. Nie oznacza to jednak, że nie prowadzi się nad nimi badań potajemnie. Bronią psychotroniczną może być strumień światła, dźwięków lub innego rodzaju energii skierowanej do poszczególnych osób lub grup ludzkich. Używany do takiego działania strumień dźwięków jest najczęściej kombinacją fal głosowych i ultradźwięków niesłyszalnych dla ludzkiego ucha. Osoba, do której skierowana jest ta broń, ma wrażenie, jakby nagle zapadła na poważną chorobę psychiczną.

Do zaburzania świadomości i niszczenia mózgu służą także fale radiowe i mikrofale. Są dowody, że w eksperymencie przeprowadzonym przez Rosjan w 1974 roku fale

zsynchronizowane z naturalnymi wyładowaniami neuronów w ludzkim mózgu wprawiały oddziały żołnierzy w sen lub przeciwnie - nie pozwalały im zasnąć. Już 10 lat temu Francuski Komitet Bioetyki ostrzegał, że część badań w dziedzinie neurobiologii

zagraża prawom człowieka.

 

Jednocześnie powstają coraz bardziej radykalne sposoby kontrolowania, a nawet niszczenia mózgów i umysłów na odległość. Można tego dokonać bez pośrednictwa jakiejkolwiek klasycznej broni. Wystarczą fale dźwięków przesyłane przez radio lub informacje kierowane wprost do mózgów za pośrednictwem medium, w którym wszyscy jesteśmy zanurzeni - powietrza i pól elektromagnetycznych. To nie jest science fiction. Wpływanie na umysł i ludzką świadomość jest możliwe nawet na duże odległości. Działanie komórek nerwowych wyraża się przecież m.in. jako aktywność elektryczna. Dlatego jej zapisem jest elektroencefalogram, czyli graficzny wykres elektrycznych wyładowań komórek nerwowych. Od lat też jest doskonalona broń psychotroniczna, która nie zabija, ale zmienia ludzką psychikę. "Mamy obecnie intelektualne, fizyczne i finansowe możliwości stworzenia urządzeń, które działają na mózg, zakłócają funkcje umysłowe i osłabiają lub niszczą świadomość" - brzmiała końcowa deklaracja międzynarodowej konferencji na ten temat, jaka odbyła się kilka lat temu w Japonii.

 

Pierwsze pomysły wpływania na aktywność mózgu stymulacją elektryczną pojawiły się już w latach 30. równocześnie w Związku Radzieckim i w Wielkiej Brytanii. Po II wojnie światowej alianci odkryli japońskie plany użycia jako promieni śmierci bardzo krótkich fal radiowych, które niszczyłyby mózg. W połowie lat 60. w Stanach Zjednoczonych prowadzono eksperymenty z szympansami narażanymi na niewielkie dawki promieniowania mikrofalowego. Jak sprawdzono później, u ludzi dawki takie wywołują wrażenie obcych głosów słyszanych wewnątrz czaszki. Osoby poddane takim doświadczeniom miały poczucie, że zwariowały. W 1970 r. Zbigniew Brzeziński, w owym czasie doradca prezydenta Cartera, napisał w książce "Between Two Ages" ("Między dwiema epokami"), że sztucznie wytwarzane uderzenia elektroniczne mogą poważnie uszkodzić działanie ludzkich mózgów. Naukowcy radzieccy skonstruowali i opatentowali w 1974 r. urządzenie, które wysyła fale radiowe o pewnej określonej częstotliwości i powoduje, że ludzie zapadają w sen wbrew swej woli. Wypróbowano je z sukcesem w jednostce wojskowej w Nowosybirsku. Z kolei fale o innej częstotliwości nie pozwalają ludziom zasnąć.

 

Wśród opublikowanych eksperymentów znalazł się również taki, w którym pulsujące mikrofale wysyłane na dużą odległość zmieniały koncentrację neuroprzekaźników w mózgu lub powodowały utratę jonów wapnia przez komórki nerwowe. W wyniku ich działania ludzie tracili zdolność koncentracji, a często i świadomość.

 

Według pułkownika Johna Alexandra, jednego z amerykańskich specjalistów zajmujących się bronią psychotroniczną, fale działające na mózg mogą być przesyłane przez linie telefoniczne, sieć radiową, a nawet lampy jarzeniowe. Niewidoczny personel obsługujący generator fal zaatakuje ofiarę, gdziekolwiek ta się znajdzie, w samochodzie, samolocie, centrum handlowym, w łodzi motorowej czy w pracy. Także w domu za pośrednictwem telewizji, kuchenki mikrofalowej, monitora komputera czy jakiegokolwiek domowego urządzenia elektrycznego. Atakujący pozostaną niewidoczni.

 

W 1999 roku Parlament Europejski opublikował raport dotyczący tzw. non-lethal weapons, broni zmieniających stan mózgu zaatakowanych osób, wzywając do uchwalenia międzynarodowego zakazu ich wytwarzania i używania. Raport dotyczy strumieni energii elektrycznej, fal radiowych, światła laserowego i infradźwięków, oddziałujących na mózg i układ nerwowy. W 2001 roku republikanin Dennis Kucinich przedłożył amerykańskiej Izbie Reprezentantów projekt ustawy wprowadzającej zakaz stosowania broni działającej przeciwko ludzkim umysłom. Wśród zakazanych miałyby się znaleźć urządzenia psychotroniczne do kierowania nastrojem lub kontrolowania umysłów. Projekt został przekazany do trzech komisji - nauki, służb zbrojnych i stosunków międzynarodowych. Decyzji na razie nie podjęto.

 

"Publiczna dyskusja o granicach neurobiologii jest spóźniona. Ludzi niepokoją manipulacje genetyczne. Rada Europy i ONZ uznały klonowanie za pogwałcenie praw człowieka. Natomiast neurotechnologie, którymi można kontrolować ludzkie mózgi i umysły i niszczyć świadomość, nie są ograniczone żadnymi traktatami" - napisał autor artykułu "The Future of Mind Control" ("Przyszłość kontrolowania mózgu") w brytyjskim tygodniku "The Economist". Nie trzeba dodawać, czym grozi użycie takich sekretnych broni przeciwko ludzkim umysłom i jak może wpłynąć na nasze poczucie bezpieczeństwa.

 

Zrodlo: Newsweek 17/2006

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×