Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Yvonne, chciłbym Ci pomóc ale naprawde nie wiem co napisac. Moze to wpływ leków albo potrzebujesz miec kogos do kogo mogłabys sie wypłakac. Nic wiecej mi nie przychodzi do głowy.

Jesli chodzi o mnie to czasem sie wzruszam ale zebym nad soba zapłakał to juz nie pamietam kiedy. Raczej sie na siebie wkurzam niz z placze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

janek02 dzięki :) Myślę sobie, że tutaj chodzi raczej o to drugie - o posiadanie tej osoby, do której można się wypłakać. Ale myślę też sobie, że sprawa jest bardziej skomplikowana bo do tego musiałabym zaufać i pozwolić sobie na bezradność, a do tego mam strasznie daleko... nawet stwierdzę, że na ten moment to niemożliwe, nierealne, absurdalne i w ogóle i w szczególe.

Ponoć złość często jest maską dla innych emocji. Może coś w tym jest bo ja też często, zawsze... wkurzam się na siebie zamiast po prostu sobie popłakać. No takie to dziwne wszystko i chore :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

janek02 dzięki. Mam nadzieję, że to życzenie szybko się spełni ;) Zapewne w pobliżu może i by się ktoś znalazł. Niestety najpierw albo sama musiałabym ściągnąć swoją zbroję albo ktoś musiałby ją roztopić... Przeraża mnie to jak sobie uzmysłowię jak bardzo moje zaufanie szwankuje :hide:

A Ty byś jako Ty, jako mężczyzna, nie potrzebował kogoś na kim możesz się oprzeć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

janek02 hehe nie. Nie o to mi chodzi. Forum to nie jest wg mnie dobre miejsce do szukania drugich połówek ;)

Chodziło mi po prostu o posiadanie kogoś w swoim otoczeniu kto pozwoli Ci się trochę pochylić nad sobą, nad emocjami, spróbuje i zechce zrozumieć. Niekoniecznie terapeuta ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abstrakcyjna - odpisuję po długim czasie ale dopiero teraz weszłam na forum na dłużej. Fajnie, że jesteś sympatyczna i lubiana na studiach. Czy z tych dalszych znajomości nie da się przerobić którejś na przyjaźń? Jeśli miałaś kiedyś takie bliskie przyjaciółki to czemu teraz, skoro ich potrzebujesz nie miało by Ci się udać znowu? Ja np. nigdy takiej nie miałam i nawet nie wiedziałam, że takie coś istnieje :D Wydaje mi się, że jak już się miało to będzie łatwiej wejść znów w taką relacje?

 

Yvonne - pytałaś jakto sobie nie radzę w pracy. Radzę sobie z obowiązkami ale nie radzę z integracją z pozostałymi ludźmi, wydaje mi się, że mnie nie lubią, że się ze mnie śmieją. Chyba czuję się inna. Widzę, że reaguję agresywnie, że jestem wycofana z kontaktów z nimi. Np grill integracyjny jest dla mnie koszmarem, bo oto siadam naprzeciwko już znających się ludzi i będziemy o czymś gadać. I bedą to małe dokuczanki, przepychanki itd a w tym jestem cienka. Obok kręci się szef więc nie wiem co wolno powiedzieć a co nie. Na pewne żarty reaguję agresywnie, czyli robię oko za oko tyle że moje oko jest cięższe. No tak to mniej więcej wygląda...Jest jeszcze to, że najczęściej integracja wiąże się z piciem alkoholu a ja go prawie nie piję i boję się ludzi, którzy to robią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny za dobre słowa... staram sie nie wkręcam siebie. Dzwoni do mnie i pisze. Powiedział, że nie odchodzi ale chce byśmy uporządkowali siebie i swoje sprawy. Ok, pojęłam. Przynajmniej tak się teraz wydaje. Ale jak ktoś tak pojawia się i znika co jakiś czas (bo ta sytuacja się powtarza) to zaczynam wtedy myśleć, że to się nie uda, że coś jest nie tak. Jak się z kimś jest to się po prostu z kimś jest. Ale ok, nie mam już chęci na ten temat i Wam nie będe truć :)

 

Znowu zaczynam powolutku czuć się taka jakby wolna ... a jak jestem sama to jest mi lepiej chociaż pod tym względem, że partner mi nie dokucza, ani ja jemu, choć jak pomyślę co on może robić teraz to krew mnie zalewa. Ok, koniec !

 

jak dla mnie to ty janek jestes grzeczny chłopak jakiś. Pewnie należysz do tych osób lepiej funkcjonujących z bpd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa pozory mylą. Jestem bardzo niegrzeczny.

Jeśli chodzi o Ciebie, jeśli moge cos powiedziec to napisałaś ze twój chłopak sie po jednym dniu nudzi i musi cos robic. Dla mnie to jest normalne. Mam wujka który całe życie jezdzi tirami i sa z moja ciocia razem juz ze 30 lat. On bardzo teskni do domu jak jest w trasie, a jak juz wróci to po paru dniach tak sie z ciotką żrą ze musi znowu jechac. I to sie powtarza całe życie. Zaznaczam ze nie cierpią na zadne zaburzenia psychiczne, poprostu takie mają charaktery. Ale bardzo sie kochają i do siebie bardzo pasują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Szubidka, Po prostu studiuję w trybie zaocznym, więc ciężko rozwinąć te kontakty. Spotykamy się 2-3 weekendy w miesiącu, a wiadomo na uczelni mimo wszystko uwaga zostaje skupiona głównie na wykładach i ćwiczeniach. Dziewczyna, z którą trzymam się najbardziej dojeżdża z Niemiec, a tam ma swoją rodzinę. Gadamy przez sms czasem, ale raczej głównie o studiach. Szczerze powiedziawszy ja nie mam nawet zbytnio czasu na jakieś głębsze znajomości. Ja pracuję na cały etat i studiuję, jestem ciągle przemęczona. :roll:

Ja miałam tylko dwie przyjaciółki (w różnym czasie) w wieku nastoletnim. I to były przyjaźnie na maksa, bardzo intensywne. Spędzałam z nimi mnóstwo czasu, wiedziałam o nich właściwie wszystko, bardzo je kochałam. I już nie wierzę w taką przyjaźń. Im jestem starsza tym otaczam się ludźmi bardziej "normalnymi" albo tak mi się wydaje. Dla mnie przyjaźń to swoboda mówienia o różnych rzeczach, a osobom z mojego otoczenia nie mogę powiedzieć za wiele poza codziennymi sprawami. Nie mogę opowiadać o borderze, depresji, natręctwach, terapii czy przeszłości, bo mało kto to rozumie.

A co do Ciebie i Twoich problemów z ludźmi z pracy. Czy wśród tych osób nie ma chociaż jednej osoby, z którą można byłoby pogadać? Może ktoś trzyma się na uboczu i też nie najlepiej czuje się w towarzystwie kolegów z pracy?

 

-- 05 sty 2015, 21:11 --

 

janek02, Dla mnie to nie do pojęcia, żeby powiedzieć o kimś, że bardzo do siebie pasują i się kochają, ale nie mogą ze sobą wytrzymać nawet paru dni. Nie ogarniam takiej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abstrakcyjna, dobrze Cię rozumiem. Też od 5 lat studiuję [wieczorowo codziennie] i pracuję [na pół/trzy czwarte i cały etat]. Czasem nawet w dwóch miejscach na raz. Przy takim trybie życia trudno jest znaleźć czas i siły na głębszą relację. Człowiek trzyma się tego co ma i idzie do przodu. Może jeszcze któraś z tych likendowych znajomości zamieni się w przyjaźń, bo chyba jesteś teraz na pierwszym roku? Faktem jest, że na wykładach przyjaźń się raczej nie rozwija, dopiero w przerwach jak można gdzieś razem pójść, coś przeżyć.

Wiesz chwilowo nie pracuję ale w tych pracach zdarzały się takie osoby do pogadania, jednak nie było mi super smutno, że nie mam za dobrego kontaktu z ludzmi ale bylo mi zle bo myslalam ze oni sa na mnie za to zli :roll: O Boże...No cóż...to chyba samoodrzucenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źle się czuję, mam lęki, derealizację, wszystko zwaliło mi się na głowę (m.in.dużo obowiązków w pracy, choroba bliskiej osoby) czuję się tym przytłoczona, dodatkowo ciągłe poczucie odrzucenia i wielkie ośmieszenie się przez terapeutą. I co do tego chłopaka, nie mam już z nim kontaktu, na początku czułam ulgę, a teraz znów smutek, pustkę z powodu samotności. Chcę i nie chcę bliskości, bo jej pragnę i mnie przeraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szubidka, coś mnie podkusiło w sobotę, jakiś impuls miałam i wysłałam do terapeuty smsa, w którym opisałam moje uczucia do niego bardzo! wylewnie (podoba mi się), w sumie on o tym wie, bo wiele razy rozmawialiśmy na ten temat i dzisiaj na sesji omawialiśmy mój sms, ale czułam się głupio, bo jak tak można płaszczyć się przed facetem, na dodatek wiadomo, że nic z tego nie będzie. I z tego powodu jestem też smutna, bo tylko z nim chciałabym być, tylko on mnie tak rozumie, a jak zdaję sobie sprawę, że nigdy nic nie będzie to wpadam w jakąś rozpacz, czuję wtedy taki silny ból w sercu. Każdego mężczyznę porównuję do niego lub do mojego lekarza i każdy wypada przy nich blado.

Niby samotność trochę zmusza do szukania relacji, ale jak znajduję to mam silne lęki, czuję jakby ktoś zamykał mnie w klatce i uciekam, więc i tak źle i tak nie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

janek02, Dla mnie to nie do pojęcia, żeby powiedzieć o kimś, że bardzo do siebie pasują i się kochają, ale nie mogą ze sobą wytrzymać nawet paru dni. Nie ogarniam takiej sytuacji.

 

ups. No własnie. Mnie to martwi.

Szczerze powiedziawszy ja nie mam nawet zbytnio czasu na jakieś głębsze znajomości. Ja pracuję na cały etat i studiuję, jestem ciągle przemęczona.

 

Takiego harmonogramu potrzeba nam. Zazdroszczę go Tobie, ale wiem jak męczy bo jakiś czas temu jeszcze też miałam cały tydzien ustawiony, praca + studia w innym mieście. Nie mniej czułam się dobrze, nie miałam zbytnio czasu na głupoty, byłam tez sama.

W tym co piszecie o braku bliskich znajomości jest coś dla mnie pocieszającego (przepraszam, wiem..) że nie jestem jedyna. Nie muszę więc być duszą towarzystwa, być najlepsza w pracy, być przebojowa, chce być sobą i mam gdzieś co sobie pomyślą - tak zaczęłam sobie powtarzać.

 

Niby samotność trochę zmusza do szukania relacji, ale jak znajduję to mam silne lęki, czuję jakby ktoś zamykał mnie w klatce i uciekam, więc i tak źle i tak nie dobrze.

Rozumiem Ciebie. Ja z tym walczę, bo przy bliskiej relacji i jakiś sprzeczkach mam ochotę wiać. Chcę być wolna, robić to na co mam ochotę, ale wiem, że to mnie do niczego dobrego nie prowadzi, dlatego staram się. Jest to trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Conessa, Sęk w tym, że Twój facet się od Ciebie odsunął po jakieś sytuacji, a nie bez powodu. Poza tym nie odsunął się całkiem, bo pisze do Ciebie i chce być z Tobą. Myślę, że jeśli nie chciałby z Tobą być to by raczej nie bawił się w takie gierki tylko Cię po prostu zostawił. Ale tak mi przyszło na myśl. Czy Twój facet po każdej kłótni odsuwał się od Ciebie na jakiś czas?

Szubidka, Jestem na drugim roku. Nie sądzę by to była jakaś wielka przyjaźń, ale dobrze mieć chociaż takich znajomych. Przynajmniej mam z kim siedzieć na wykładach i pogadać na przerwach. ;) Najśmieszniejsze jest to, że studiuję z moją byłą przyjaciółką (zerwałam z nią kontakt całkowicie w czerwcu, kiedy się wyprowadziłam z naszego wspólnego mieszkania) i nawet jestem z nią w grupie. :roll:

Myślę, że najlepiej byłoby olać tych ludzi w pracy i nie patrzeć na to czy jest im źle czy nie. Ludzie rzadko się przejmują cudzym samopoczuciem, lepiej patrzeć po prostu na siebie, jeżeli są to tylko znajomi z pracy, na których w sumie Tobie nie zależało.

Takiego harmonogramu potrzeba nam. Zazdroszczę go Tobie, ale wiem jak męczy bo jakiś czas temu jeszcze też miałam cały tydzien ustawiony, praca + studia w innym mieście.

Zgodzę się, to wiele ułatwia, ale jest wykańczające dla mnie. Przez to biorę więcej wolnego w pracy, ale niestety od marca muszę znaleźć nową pracę i obawiam się jak to w sumie będzie. Generalnie byłoby w miarę ok, tyle że ja sporo choruję fizycznie i jest mi naprawdę ciężko. Nie powinnam w ogóle pracować, ale mus to mus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, parę razy się zdarzyło, że zawsze wtedy odsuwał się... raz rozstaliśmy się już na dłuuugo.

 

Też bałabym się zmiany pracy. Ja niestety należę do tych, że długo wkręcam się w nowe zajęcie, jak juz mi się uda to jest ok, ale jak pracy nie mam to długo ten stan potrafi trwać i bierze się to własnie z lęku przed nieznanym, zbyt dużego lęku. Bywa też tak, że coś mi nie pasuje w pracy i od razu z niej rezygnuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Conessa, I te przerwy zawsze wychodziły z jego inicjatywy?

No właśnie ja też zawsze bardzo się obawiam czegoś nowego. Straszne mam lęki wtedy, a zazwyczaj okazuje się, że nie było tak strasznie. Tylko znowu wyolbrzymiłam. Cóż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×