Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Conessa, ja nie piję w ogóle biorąc leki (no dobra, raz na 1-2 tygodnie wypiję jedno piwo ;) ). W sumie nie jest to spowodowane tym, że nie powinnam, choć czasem mam myśli typu "moja biedna wątroba), ale głównie tym, że na drugi dzień czuję się strasznie, tak więc szkoda mi następnego dnia dla 2-3 piw.

Convulexu nie brałam, brałam Depakinie i po niej i alkoholu ręcę trzęsły mi się jak szalone :D

na 7F też miałam iść, miałam już nawet termin przyjęcia, ale zrezygnowałam. I chyba dobrze, bo póki co radzę sobie, odpukać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można zniwelować pewne zachowania na tyle, by dobrze funkcjonować w życiu. Jest wiele osób, które poradziły sobie z tym, choć na chwilę obecna nie wiem jak to robią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można zniwelować pewne zachowania na tyle, by dobrze funkcjonować w życiu. Jest wiele osób, które poradziły sobie z tym, choć na chwilę obecna nie wiem jak to robią.

Psychoterapia albo przeczekać i przecierpieć ;)

 

-- 08 sty 2015, 11:46 --

 

Conessa,

Ale nie jest to terapia stacjonarna,bo 6 miesięcy to sobie nie wyobrażam?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa, ja nie piję w ogóle biorąc leki (no dobra, raz na 1-2 tygodnie wypiję jedno piwo ;) ). W sumie nie jest to spowodowane tym, że nie powinnam, choć czasem mam myśli typu "moja biedna wątroba), ale głównie tym, że na drugi dzień czuję się strasznie, tak więc szkoda mi następnego dnia dla 2-3 piw.

Convulexu nie brałam, brałam Depakinie i po niej i alkoholu ręcę trzęsły mi się jak szalone :D

na 7F też miałam iść, miałam już nawet termin przyjęcia, ale zrezygnowałam. I chyba dobrze, bo póki co radzę sobie, odpukać.

 

Domyślam się, że wypicie piwa raz na jakiś czas nie zabije, ale upijać to się raczej nie mogę biorąc leki bo źle się kończy. Dobre i jedno co jakiś czas ;)

Convulex i Depakine to podobne leki z tego co wiem? to nie dobrze, że się trzęsą, bo ja ogólnie mam z tym problem gdy się stresuję a na cholerę mi byłoby to jeszcze po lekach....

Widzisz... cięzko ocenić mi siebie czy powinnam tam iść czy też nie. Ale sytuacja u mnie zawsze się powtarza i zawsze albo kończe terapię, albo rezygnuję bo czuję moc....i sama chce sobie radzić. W rezultacie nic się nie zmienia. Może tym razem warto zamknąć się na te pół roku i solidnie skupić się w końcu na sobie... bo już nie wytrzymuję takiego zycia :(

 

 

Conessa,

Ale nie jest to terapia stacjonarna,bo 6 miesięcy to sobie nie wyobrażam?...

 

No a jak ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa,

Nawet na pewno nie byłam.Myślałam że to tylko mój temperament-jak tłukłam talerze o podłoge,waliłam głową w ścianę aż do utraty przytomności,urządzałam cyrki moim chłopakom,a potem mężowi,piłam do upadłego a potem po pijaku bzykałam się z facetem którego poznałam na imprezie...ech...Zaczęłam sobie zdawać sprawy że coś jest ze mną nie tak dopiero jak rozpoczęłam terapię 2.5 lata temu...

Więc kochane,jesteście wielkim krokiem przede mną,a to ma znaczenie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa,

Nawet na pewno nie byłam.Myślałam że to tylko mój temperament-jak tłukłam talerze o podłoge,waliłam głową w ścianę aż do utraty przytomności,urządzałam cyrki moim chłopakom,a potem mężowi,piłam do upadłego a potem po pijaku bzykałam się z facetem którego poznałam na imprezie...ech...Zaczęłam sobie zdawać sprawy że coś jest ze mną nie tak dopiero jak rozpoczęłam terapię 2.5 lata temu...

Więc kochane,jesteście wielkim krokiem przede mną,a to ma znaczenie..

 

 

Wierz mi lub nie, ale wywołałaś u mnie łzy, wzruszenia oczywiście ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa,

Nawet na pewno nie byłam.Myślałam że to tylko mój temperament-jak tłukłam talerze o podłoge,waliłam głową w ścianę aż do utraty przytomności,urządzałam cyrki moim chłopakom,a potem mężowi,piłam do upadłego a potem po pijaku bzykałam się z facetem którego poznałam na imprezie...ech...Zaczęłam sobie zdawać sprawy że coś jest ze mną nie tak dopiero jak rozpoczęłam terapię 2.5 lata temu...

Więc kochane,jesteście wielkim krokiem przede mną,a to ma znaczenie..

 

 

Wierz mi lub nie, ale wywołałaś u mnie łzy, wzruszenia oczywiście ....

Yyyyy...czemu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz... cięzko ocenić mi siebie czy powinnam tam iść czy też nie. Ale sytuacja u mnie zawsze się powtarza i zawsze albo kończe terapię, albo rezygnuję bo czuję moc....i sama chce sobie radzić. W rezultacie nic się nie zmienia. Może tym razem warto zamknąć się na te pół roku i solidnie skupić się w końcu na sobie... bo już nie wytrzymuję takiego zycia :(

 

Aż mnie wgniotło w fotel :shock: Te słowa "sama chce sobie radzić" są dla mnie jak objawienie. Dzięki za tą refleksje :*

 

-- 08 sty 2015, 13:17 --

 

Pół roku. Podobno dobrze...

Mnie tam "wszyscy święci" tu w Krakowie wysyłają... dosłownie każda osoba, z którą miałam kontakt poleca mi ten elitarny szpital, a dokładniej oddział.

 

-- 08 sty 2015, 13:20 --

 

Convulexu nie brałam, brałam Depakinie i po niej i alkoholu ręcę trzęsły mi się jak szalone :D

 

A to ciekawe.... jak to wszystko jednak zależy od organizmu. Ja potrafię depakine alkoholem popijać i nic. Zero. Łączę z innymi lekami i też cisza - zero jakichkolwiek skutków. :<img src=:'> Chociaż to chyba źle... bo nie mam żadnego hamulca :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yyyyy...czemu?

 

Źle się wyraziłam. Nie wzruszyło mnie Twoje zachowanie oczywiście, ale to, że zobaczyłam w opisie też siebie i te słowa, że jestesmy krok przed Tobą -zdałam sobie z tego sprawę, że chyba powinnam spróbować bo nie chcę tak żyć dalej :(

 

Aż mnie wgniotło w fotel Te słowa "sama chce sobie radzić" są dla mnie jak objawienie. Dzięki za tą refleksje :*

 

a nie masz tak, że co jakiś czas czujesz się z taką mocą i myślą, że dasz radę a potem okazuje się, że nie? Bo ja właśnie zawsze tak myślę i łudzę się, że sama dam radę, ale trzymam kciuki za to, że Ty będziesz miała więcej samozaparcia i siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Conessa,

Aaaa,no o.k.Fakt.Ja spieprzyłam 10 lat swojego życia-jestem uzależniona od alkoholu,rozwiedziona i z długiem w kwocie 18 tyś...

 

 

Co do mieszania leków z alko,to najgorzej było kiedy byłam na Wenlafaksynie i Triticco-wtedy to zdychałam po każdym zgrzeszeniu.Po Anafranilu też nie fajnie.Reszta leków o.k

Jezu...do czego ta rozmowa zmierza?... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż mnie wgniotło w fotel Te słowa "sama chce sobie radzić" są dla mnie jak objawienie. Dzięki za tą refleksje :*

 

a nie masz tak, że co jakiś czas czujesz się z taką mocą i myślą, że dasz radę a potem okazuje się, że nie? Bo ja właśnie zawsze tak myślę i łudzę się, że sama dam radę, ale trzymam kciuki za to, że Ty będziesz miała więcej samozaparcia i siły.

 

Właśnie tak mam... Co pół roku zwalam studia, prawie na granicy tego, aby mnie wywalili w końcu. Obiecuje sobie pod wpływem poczucia mocy, że tym razem dam sobie radę bo kto jak nie ja? I radzę sobie bo w końcu w szpitalu nigdy nie byłam, próby żadnej za sobą nie mam, ale jak tak spoglądnę w lustro to są raczej próby radzenia sobie. Napisałam, że Twoje słowa są dla mnie jak objawienie bo ja zawsze uważałam, że "muszę sobie poradzić", że "ja sobie radzę", ale tak naprawdę to są tylko moje ciągłe życzenia... życzenia, które właśnie brzmią "ja CHCE sobie radzić". W efekcie końcowym ląduje z głową w nocniku... Jak sobie pomyślę przez ile lat będę spłacać swoje długi, jak wiele razy byłam o krok od tego, aby się nie utopić w jakimś uzależnieniu... to mnie normalnie trzepie. Spadam oczywiście jak kot na cztery łapy, ale zastanawiam się tylko ile mi żyć jeszcze zostało zanim się całkiem zniszczę... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego, że mnie osobiście boli brzuch na myśl o takich połączeniach, więc dziękuję Ci, bo chyba nie odważę się przynajmniej. Ale 1-2 piwa myślę raz na jakiś czas nie zaszkodzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Yvonne,

Nie zrozumiałam pytania...Masz na myśli jak zmienia się zaburzenie jeśli chodzi o nasze relacje z innymi?

tak.... z obserwacji widzę, że ogólnie zmniejsza się natężenie i intensywność przeżywanych emocji, ale zastanawiam się jak wygląda kontakt z innymi - czy mniej jest zaborczości? zazdrości? tęsknoty? potrzeby kontroli? więcej zaufania? Czy relacje są w jakikolwiek sposób bardziej zdrowe? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak,zdecydowanie są bardziej zdrowe jeśli ktoś sobie zda sprawę że ma z tym problem.Kwestia ćwiczenia kontroli i cierpliwości oraz naturalnie maleje impulsywność zachowań.Chociaż u mnie tak jest.Ale dłuuugo do tego dochodziłam i duuuużo wycierpiałam.Nie było możliwości psychoterapii,bo sobie ze swoich problemów nie zdawałam sprawy.A forum jak to tez nie istniało ;)

Choć ostatnią impulsywną głupotę wykonałam szczęśliwie i sukcesywnie jak byłam w hipomanii ale to z innej bajki ;) Błąd naprawiałam długo i jeszcze do końca nie poprawiłam .

Wy macie szanse szybciej z tego wyjść bo jak już wcześniej napisałam-macie tę świadomość

Co do zaborczości,zazdrości i potrzeby kontrolowania ukochanej osoby to...byłam potworem :hide: Przyjaźnie też niszczyłam przez zaborczość,tak że wiele przyjaciółek sie ode mnie odsunęły,bo sie mnie chyba bały

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do zaborczości,zazdrości i potrzeby kontrolowania ukochanej osoby to...byłam potworem

Tak się własnie czuję. Ja mam świadomość i mimo to nie nauczyłam sie do tej pory panować nad tym. Może trochę, troszeczkę, ale raczej słabo.

Chciałabym nie miec paranoi, obsesji i takich zazdrości , myślę, że byłoby już ciut lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do zaborczości,zazdrości i potrzeby kontrolowania ukochanej osoby to...byłam potworem

Tak się własnie czuję. Ja mam świadomość i mimo to nie nauczyłam sie do tej pory panować nad tym. Może trochę, troszeczkę, ale raczej słabo.

Chciałabym nie mieć paranoi, obsesji i takich zazdrości , myślę, że byłoby już ciut lepiej.

Z wiekiem da się nad tym zapanować.Ale co narobisz do tego momentu to Twoje ;) Oj dobrze będzie.

Ja tam chyba wchodzę w kolejną górkę i mam głupkowaty nastrój.Rozkręcam się powoli.Proszę mnie pilnować ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z wiekiem da się nad tym zapanować.Ale co narobisz do tego momentu to Twoje Oj dobrze będzie.

Ja tam chyba wchodzę w kolejną górkę i mam głupkowaty nastrój.Rozkręcam się powoli.Proszę mnie pilnować

 

Też chcę wierzyć.

W czym się rozkręcasz? :)

 

janek, pa co znalazłam :) mam nadzieję, że nie oberwie mi się za to.

"Prof. Święcicki uważa, iż rozpoznanie każdego rodzaju zaburzeń osobowości, także zaburzeń typu borderline, wymaga przeprowadzenia bardzo dokładnych badań psychologicznych i długotrwałej obserwacji. Ustalanie takich diagnoz na podstawie jednej czy kilku wizyt ambulatoryjnych jest niewłaściwe i może mieć niekorzystne konsekwencje dla pacjenta.Natomiast wszelkie autodiagnozy, czyli rozpoznawanie u siebie jakiejkolwiek patologii z zakresu psychiatrii na podstawie kwestionariuszy, kolorowych pism, Internetu, itp. jest pozbawione jakiegokolwiek sensu i jakiejkolwiek wartości."

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam chyba wchodzę w kolejną górkę i mam głupkowaty nastrój.Rozkręcam się powoli.Proszę mnie pilnować ;)

 

Tylko się nie rozhuśtaj za bardzo bo wiem z własnego doświadczenia, że upadki bywają bolesne ;)

 

Może dawka leków w górę?

 

P.S.

Mnie by się teraz hipo przydało jak nic :why::hide:

 

-- 08 sty 2015, 16:09 --

 

Przyjaźnie też niszczyłam przez zaborczość,tak że wiele przyjaciółek sie ode mnie odsunęły,bo sie mnie chyba bały

Ech... ja tak nadal robię... i pomimo niby tej calej świadomości nie potrafię się wyluzować, pohamować, przekonać do tego, aby zareagować inaczej. Potęga urojonego odrzucenia dopada mnie cały czas... :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×