Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Jaslababa ja też nie toleruję zadnych antydepresantow, zresztą one działają chyba na zasadzie placebo tylko.Ja myślałam, że jak odstawie to lepiej się poczuje, a tu piszecie że dopiero wtedy zaczyna się jazda.Ja i tak będę musiała czasami brać bo mam takie atski paniki że wtedy ciśnienie mi strasznie rośnie, a żadne leki inne nie pomagają.Leczyli mnie na nadciśnienie to myślałam że się przejdę😭😭.Dopiero alprox pomógł i nadal pomaga w panice, ale niestety uzaleznilam się bardzo fizycznie, muszę brać, osłabia mnie wtedy bardzo i chyba już doprowadził mnie do depresji .Dobrze że mogę się tu wyzalic bo nikt mnie nie rozumie, dla moich bliskich to takie proste odstawić i już!!!

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Jastara napisał:

Jaslababa mam nadzieję że moj psychiatra zna tą metodę, boje się czy mi dobrze przeliczy dawki.😠.Też masz takie zawroty głowy i słabość?Sama w domu przez miesiąc odstawiłam 0, 25 stopniowo , teraz stoje, boję się co będzie dalej?

 

 

 

Ja właściwie mam w głowie takie coś jakbym była pijana bardziej niż zawroty, masakryczne to jest, a słaba jestem strasznie i mnie ta słabość dokumentnie przeraża, bo zawsze byłam bardzo energiczna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Jastara napisał:

Jaslababa ja też nie toleruję zadnych antydepresantow, zresztą one działają chyba na zasadzie placebo tylko.Ja myślałam, że jak odstawie to lepiej się poczuje, a tu piszecie że dopiero wtedy zaczyna się jazda.Ja i tak będę musiała czasami brać bo mam takie atski paniki że wtedy ciśnienie mi strasznie rośnie, a żadne leki inne nie pomagają.Leczyli mnie na nadciśnienie to myślałam że się przejdę😭😭.Dopiero alprox pomógł i nadal pomaga w panice, ale niestety uzaleznilam się bardzo fizycznie, muszę brać, osłabia mnie wtedy bardzo i chyba już doprowadził mnie do depresji .Dobrze że mogę się tu wyzalic bo nikt mnie nie rozumie, dla moich bliskich to takie proste odstawić i już!!!

 

 

 

Na zagranicznych forach piszą jak strasznie jest odstawiać AD, koszmar podobny do benzo, więc jeśli dasz radę to spróbuj nie ładować się w AD, ale to jest moje doświadczenie! Zawsze sama musisz podjąć decyzję. Są ludzie wokół mnie, którzy mogą brać i biorą. Ja nie mogę. Pewnie, że możesz się wyżalić! A gdzie mamy to robić? Kto tego nie przechodził, nie ma pojęcia czym jest kompletne odrealnienie i uwięzienie we własnych dolegliwościach, poza którymi nic człowieka nie interesuje! Żadne tam życie, nic, tylko: o boszszszsz, daj z tego wyjść. Odstawienie nie jest proste, ale nikt "normalny" nie rozumie. Mój partner tez ma już wszystkiego dość i chyba nie mogę mu się dziwić: kobita, której ciągle coś jest, ciągle źle się czuje, beczy... ech. Tak więc to forum jest naprawdę dla nas!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaslababa ja nie chcę juz zadnych antydepresantow!!Też wciąż chodzę jak pijana.W czerwcu pojechałam do Bułgarii bo mąż koniecznie chciał, to była męka , tylko odliczlam dni do powrotu.Co to życie, nic nie cieszy, nic nie bawi, żadnych planów, wegetuje i robie dobrą minę do złej gry.Stoję jakby obok życia i cierpię, tylko my wiemy o co chodzi.Powiedz czy jest nadzieja na normalne życie?Bo tak dalej żyć to wolę nie żyć😭😭😭

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Jastara napisał:

Jaslababa ja nie chcę juz zadnych antydepresantow!!Też wciąż chodzę jak pijana.W czerwcu pojechałam do Bułgarii bo mąż koniecznie chciał, to była męka , tylko odliczlam dni do powrotu.

Oj wierzę, ja bardzo źle znoszę upał, mam wtedy wrażenie, że umieram. Nienawidzę teraz lata.

 

Co to życie, nic nie cieszy, nic nie bawi, żadnych planów, wegetuje i robie dobrą minę do złej gry.Stoję jakby obok życia i cierpię, tylko my wiemy o co chodzi.Powiedz czy jest nadzieja na normalne życie?Bo tak dalej żyć to wolę nie żyć😭😭😭

 

Mam dokładnie takie samo spojrzenie, też robię jakąś tam minę do tej gry z losem. I też jestem taka obok, osobna bardzo. Czy jest nadzieja na normalne życie? Chyba trzeba się przekonać, bo jestem tchórz i nie umiem się sama, że tak powiem, wypisać. Ja też tak gadam codziennie, że wolałabym nie żyć, ale budzę się i codziennie jest nowy-stary dzień, który "przewegetowuję". Nie wiem, jak długo jeszcze. Strasznie mnie te ostatnie lata z benzo i bez jakoś "postarzały". Zrobiłam się starym babsztylem bez ikry, ale pierdzielę to, byle jakoś w miarę się czuć... Wspierajmy się, tylko i aż tyle możemy!

J.

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaslababa ja stronie od znajomych, nigdzie nie chce wychodzić, mąż mnie wyciąga a ja najchętniej siedzialabym w domu i dajcie mi wszyscy święty spokój !!!Kiedyś uwielbiałam lato, miałam ogród różany, nadal mam ale teraz nic tam nie robię , nie mam siły ani ochoty na prace w ogrodzie.Wszystko zaniedbane, a kiedyś to uwielbiałam.Też nie mam odwagi odejść, ale i żyć w takim stanie nie chcę.Co robic?W poniedziałek idę do mojego nowego psychiatry, twierdzi że mi pomoże, to moja ostatnia nadzieja.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Jastara napisał:

Jaslababa ja stronie od znajomych, nigdzie nie chce wychodzić, mąż mnie wyciąga a ja najchętniej siedzialabym w domu i dajcie mi wszyscy święty spokój !!!Kiedyś uwielbiałam lato, miałam ogród różany, nadal mam ale teraz nic tam nie robię , nie mam siły ani ochoty na prace w ogrodzie.Wszystko zaniedbane, a kiedyś to uwielbiałam.Też nie mam odwagi odejść, ale i żyć w takim stanie nie chcę.Co robic?W poniedziałek idę do mojego nowego psychiatry, twierdzi że mi pomoże, to moja ostatnia nadzieja.

 

 

 

Matko kochana, jak Cie czytam, to tak jak u mnie: też miałam rozliczne hobby, wszystko leży odłogiem i tez tylko dom i dom, z powodu złego samopoczucia nawet wakacje w tym roku do dupy. Ciekawe, co psychiatra poradzi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lorra78, czujesz się tak źle bo nie korzystasz z innych metod nie lekowych, nie mówie o psychoterapii ale np. techniki relaksacyjne, yoga, sauna, solarium, masaże. Czy ja wiem, może akupresura. No i wysiłek fizyczny. A do tego leki nie działają, to jak masz się czuć?.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, mnie znowu obudziło drżenie mięśni, chyba organizm domaga się większej dawki?Ale nie wezmę, muszę wytrwać do poniedziałku, zobaczę co lekarz wymyśli, to moja ostatnia nadzieja.Próbuję ograniczać sama bez innych leków, udało mi się w miesiąc odstawić 0, 25 mg.Teraz stoję na 1, 75 i czuję się fatalnie, ale jak brałam 2 mg to wcale nie było lepiej.Pozdrawiam wszystkich i piszcie swoje doswiadczenia, rady

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jerzy62 no to poradz coś, jak się wyzwolić, ja sama nie potrafię już nawet myśleć racjonalnie, czy jest nadzieja na wyjście z tego?Czy lepiej nie łudzić się ?Czy metoda Ashton działa , boję się mojej reakcji na diazepam, czy będę jeszcze bardziej otumaniona?

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jastara napisał:

Znowu rycze od rana, chodzę z kąta w kąt i mam czarne myśli, Boże czy to się kiedyś skończy, jak żyć, ja wegetuje, masakra, pomocy!!!!

 

 

 

Ja też, więc to normalka, łażenie z kąta w kąt i ryczenie, oto moje życie obecne! Najgorzej jest do południa, czasem dłużej, ale wieczorem mi "się poprawia". Wieczorem raczej nie chce mi się ryczeć, dziwne to.... Rano źle, wieczorem lepiej. Zna to ktoś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jastara napisał:

Witam wszystkich, mnie znowu obudziło drżenie mięśni, chyba organizm domaga się większej dawki?Ale nie wezmę, muszę wytrwać do poniedziałku, zobaczę co lekarz wymyśli, to moja ostatnia nadzieja.Próbuję ograniczać sama bez innych leków, udało mi się w miesiąc odstawić 0, 25 mg.Teraz stoję na 1, 75 i czuję się fatalnie, ale jak brałam 2 mg to wcale nie było lepiej.Pozdrawiam wszystkich i piszcie swoje doswiadczenia, rady

 

 

 

Ten wewnętrzny dygot czy drżenie mam cały czas, a to już tyle po odstawce. Może tak mi zostanie? A ile to jest 1,75 w przeliczeniu na diazepam???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja slababa - ja znam, ze rano gorzej a wieczorem lepiej. 

ja biore paroxetyne -mam zwiekszyc do 2 razy po 20 mg.

jestem w domu - wypisalam sie ze szpitala. 

Zero wsparcia u najblizszych. Wrecz odwrotnie. moze powinnam zostac w szpitalu, zeby nie byli narazeni na mnie placzaca. 

Uslyszalam dzis :" juz mi na Tobie wcale nie zalezy. powinnas byc w szpitalu jak jestes chora, a jak sie wypisalas to znaczy, ze zdrowa a ty ciagle placzesz, potrzebuje spokoju, wychodze, kocham cie.   

I tak sobie teraz mysle, ze niszcze zycie innym , najblizszym. Gdy ktos mowi, ze wcale Mu nie zalezy juz na mnie i ze kocha mnie.

Mowilam, prosilam, zobacz na forum dunskie, angielskie poczytaj, ze to cierpienie, ze ja tez nie chce plakac.

No i uslyszalam, ze jestem egoistka, ze tylko ja sie licze dla mnie. Ze moge przestac jesli sie opanuje. 

Moj placz niszczy innych. Nie umiem nad tymi wybuchami placzu zapanowac. Te wybuchy placzu, jakiegos zalu, zagubienia... wszystko razem, przeciez ja tez tego nie chce przezywac.

Juz myslalam, ze dzis troche lepszy dzien ale przyszedl placz, jakies takie zalamanie, ze juz nie odbuduje swojego zycia, jakies przerazajace zagubienie.  Na prawde przerazajace. I to poczucie, ze niszcze bliskim zycie to takie smutne. Przeciez nie chce Ich krzywdzic. 

Dzis myslalam juz, ze jest poprawy troche. Az do wybuchu placzu. A z placzem to zagubienie, ze nie wiem jak wrocic do zycia. Hmm.wrocic ? kawal zycia na benzo. Dobrze, ze zdazylam dzieci urodzic i karmic jak jeszcze nie bylam na tych prochach. 

Nie wiem czy bede umiala funkcjonowac bez benzo.  

Fizycznie dzis bylo lepiej. To daje nadzieje. Lepiej czyli trzesienia mniej, nudnosci czuje, ze mijaja, miesnie tez mniej napiete i mniej slabe. Fizycznie czuje poprawe. Ale placz  niestety nie umiem nad tym zapanowac. 

Biore paroxetyne. Wiem, ze uzaleznia. Moze bede brac do konca zycia. Tego zycia  mniej niz wiecej.  

Edytowane przez dorota jestem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, dorota jestem napisał:

ja slababa - ja znam, ze rano gorzej a wieczorem lepiej. 

ja biore paroxetyne -mam zwiekszyc do 2 razy po 20 mg.

jestem w domu - wypisalam sie ze szpitala. 

Zero wsparcia u najblizszych. Wrecz odwrotnie. moze powinnam zostac w szpitalu, zeby nie byli narazeni na mnie placzaca. 

Uslyszalam dzis :" juz mi na Tobie wcale nie zalezy. powinnas byc w szpitalu jak jestes chora, a jak sie wypisalas to znaczy, ze zdrowa a ty ciagle placzesz, potrzebuje spokoju, wychodze, kocham cie.   

I tak sobie teraz mysle, ze niszcze zycie innym , najblizszym. Gdy ktos mowi, ze wcale Mu nie zalezy juz na mnie i ze kocha mnie.

Mowilam, prosilam, zobacz na forum dunskie, angielskie poczytaj, ze to cierpienie, ze ja tez nie chce plakac.

No i uslyszalam, ze jestem egoistka, ze tylko ja sie licze dla mnie. Ze moge przestac jesli sie opanuje. 

Moj placz niszczy innych. Nie umiem nad tymi wybuchami placzu zapanowac. Te wybuchy placzu, jakiegos zalu, zagubienia... wszystko razem, przeciez ja tez tego nie chce przezywac.

Juz myslalam, ze dzis troche lepszy dzien ale przyszedl placz, jakies takie zalamanie, ze juz nie odbuduje swojego zycia, jakies przerazajace zagubienie.  Na prawde przerazajace. I to poczucie, ze niszcze bliskim zycie to takie smutne. Przeciez nie chce Ich krzywdzic. 

Dzis myslalam juz, ze jest poprawy troche. Az do wybuchu placzu. A z placzem to zagubienie, ze nie wiem jak wrocic do zycia. Hmm.wrocic ? kawal zycia na benzo. Dobrze, ze zdazylam dzieci urodzic i karmic jak jeszcze nie bylam na tych prochach. 

Nie wiem czy bede umiala funkcjonowac bez benzo.  

Fizycznie dzis bylo lepiej. To daje nadzieje. Lepiej czyli trzesienia mniej, nudnosci czuje, ze mijaja, miesnie tez mniej napiete i mniej slabe. Fizycznie czuje poprawe. Ale placz  niestety nie umiem nad tym zapanowac. 

Biore paroxetyne. Wiem, ze uzaleznia. Moze bede brac do konca zycia. Tego zycia  mniej niz wiecej.  

Witaj Dorotka, czytam to co piszesz i tak jakbym widziała siebie, taką pełną smutku, rozgoryczenia i niemogącą zrobić nic żeby nasi bliscy choć trochę zrozumieli. Tego normalnym, zdrowym ludziom nie da się zrozumieć, pojąć co się z Nami dzieje bo tego nie da się nawet opisać. Jestem mamą dwójki cudownych dzieci, syna i córki, po rozwodzie, zawsze, od wielu lat radzilam sobie ze wszystkim sama, dawałam radę, praca, dom, dzieci, pies..... Niestety może w dużej mierze za sprawą lorafenu (bralam go 17 lat, od 13 miesięcy nie biorę, nie licząc "krótkiego powrotu do niego i zrozumieniu że już dla mnie ten lek nie istnieje). Teraz wiem że nie chce go już brać bo nie dawał mi już, pod koniec, nic tylko jakieś złudne poczucie poprawy. Od 13 miesięcy przechodzę piekło odstawienia i cały czas nie mogę pojąć jak człowiek mógł tak mocno uzależnić się od tego czegoś, jestem świadoma tego że można, wiem to tylko nie umiem pogodzić się z tym że lekarz przepisywal mi narkotyk na receptę nie informując mnie o tym. Dopiero jak odstawilam lorafen w szpitalu zaczęłam czytać, dowiadywać się (nawet nie od samych lekarzy) co bralam przez 17 lat. Lek ten doprowadził do tego że nie czułam tak jak powinnam, bylam przez niego zniewolona, teraz psycholog tłumaczy mi jak mam wrócić do Życia, zacząć czuć i wkoncu uwolnić się od tego syfu. 

Moi bliscy, moje kochane dzieci kochają mnie ale również często nie potrafią, tak jak w Twoim przypadku zrozumieć dlaczego ja tyle płaczę, ostatnio codziennie, dlaczego jestem smutna, rozdrazniona, nieobecna, zirytowana.... Rozumiem przez co przechodzisz i nie potrafię napisać nic co pomogloby Ci uwierzyć że będzie lepiej. U mnie już jest ponad rok jak odstawilam i dalej czuje się źle, chociaż sen się trochę poprawił i odczucia fizyczne nie są tak uciążliwe jak wcześniej ale moj mozg często boli, miewam tak straszne bole glowy i karku jak przy mogrenie, podobno to znak że mozg się regeneruje, boli mnie kark, szyja, cały odcinek od szyi po głowę jakbym miała kask ciasno zacisniety,okropne to jest. Ale najbardziej dokuczaja mi natretne myśli, jest ich pełno, od rana do wieczora, myśli których nigdy w głowie nie mialam i to jest najbardziej mnie martwi, to że mój mózg po tym szoku nigdy nie wroci do siebie 😔

Lekarze z którymi teraz mam jakikolwiek kontakt powtarzają to samo, jakieś 2,3 lata będę potrzebować na regeneracje, niewiem czy powinnam im wierzyć, czy tak będzie ale przecież w coś musimy wierzyć, może to właśnie ta wiara pozwoli nam kiedyś znowu się świadomie uśmiechnąć?! 🙂

Trzymaj się i pisz.... Pozdrawiam wszystkich. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.07.2019 o 09:31, Dario. napisał:

Witajcie Drodzy Przyjaciele.Już kilka dni stosuje się do zaleceń lekarza.Powiem wam że istotnie małymi krokami jakoś mi idzie ale nie chcę też krakać .Na razie Paroxinor 40 mg rano do tego Relanium 5 mg 5-0-5  także Finlepsin 200 mg 0-0-3 i Chlorprothixen 15 mg 0-0-3. 

Wiem że trochę jest tych prochów.Ale cóż lekarz tak zalecił więc łykam.Mam nadzieję wyjść z tego szajsu.Samopoczucie póki co jako takie.Pozdrawiam was wszystkich.

 

W dniu 21.07.2019 o 09:31, Dario. napisał:

Witajcie Drodzy Przyjaciele.Już kilka dni stosuje się do zaleceń lekarza.Powiem wam że istotnie małymi krokami jakoś mi idzie ale nie chcę też krakać .Na razie Paroxinor 40 mg rano do tego Relanium 5 mg 5-0-5  także Finlepsin 200 mg 0-0-3 i Chlorprothixen 15 mg 0-0-3. 

Wiem że trochę jest tych prochów.Ale cóż lekarz tak zalecił więc łykam.Mam nadzieję wyjść z tego szajsu.Samopoczucie póki co jako takie.Pozdrawiam was wszystkich.

Hej Dario, przeczytałam Twoją wypowedź i zgaduję, że jesteś z Warszawy tak jak ja, czy możesz proszę podać mi namiary na Twojego psychiatre? Czy wg. Ciebie jest godny polecenia? Będę wdzięczna. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, OverAndOver napisał:

Lorra78, czujesz się tak źle bo nie korzystasz z innych metod nie lekowych, nie mówie o psychoterapii ale np. techniki relaksacyjne, yoga, sauna, solarium, masaże. Czy ja wiem, może akupresura. No i wysiłek fizyczny. A do tego leki nie działają, to jak masz się czuć?.

Witaj.

Szczerze mówiąc to trochę męczą mnie wypowiedzi tego typu jak Twoje! Skąd wiesz jakie techniki ja stosuję żeby poczuć się lepiej? 

Pisałeś wcześniej że jeśli mamy pytania jeśli chodzi o odstawienie benzo to możemy się do ciebie zwrócić bo jesteś bardzo "opcykany" w tej kwestii, teraz widzę że tak samo mało wiesz jak ja a prubujesz pouczać. Wyobraź sobie że ja pracuje fizycznie, bo mimo tego że mam dość i czuję się okropnie wróciłam do pracy, robię w domu ćwiczenia relaksacyjne i naprawdę staram się żeby wyjść z tego "gówna" w które wpakowali mnie lekarze. 

Wkurza mnie jeśli osoba która ponoć przechodziła to samo co my teraz tutaj nie potrafi wesprzeć innych skoro też miała się ciężko, a prubuje w niezrozumiały sposób się wymadrzac. 

Jesli nie wiesz co pozytywnego napisać w tym trudnym temacie to proszę nie komentuj moich wypowiedzi. 

Przepraszam za szczerość ale naprawdę mam dosyc słuchania od bliskich a tym bardziej tutaj tego że nie robię wszystkiego żeby poczuć się lepiej i że wystarczy wziąść się w garść, otóż powiem Ci ze nie wystarczy, jeśli tak uważasz to widocznie Twój odwyk nie był takim piekłem jak obecnie ja przechodzę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lorra, 

slababa,

Jastara

Dziekuje, ze piszecie jak u Was, slababa dziekuje za to co napisalas do mnie.  Bardzo bym chciala, zeby takie forum nie istnialo bo nie bylaby w ogole znana nerwica, po prostu nie bylo by chorob w naszych ludzkich zyciach. 

Nie dlugo nowy dzien , calkiem nowy dzien.  Nie wiadomo co sie wydarzy, moze wieczorem stwierdzimy, ze to byl lepszy dzien,  tego Wam i sobie  zycze. A bedzie jak bedzie.  Czas pokaze.

U mnie znow trzesienie w srodku. Tego nie widac i nawet gdyby ktos widzial to nie zrozumie jesli tego nie przechodzil. Mi bardzo to przeszkadza, doslownie niby  trzesienie jakies w srodku ale mnie to meczy, ciezko mi z tym. To jakby kazda komorka ciala fizycznego drzala i kazda na innej czestotliwosci. Marzeniem juz nie jest wyjazd w gory , ani nawet na plaze nie daleko (nie jade, nie mam na to sil), marzeniem jest wyspac sie. Cialo fizyczne stalo sie jakies "obce", chcialabym moc je odlaczyc os siebie na kilka godzin i zasnac jak kiedys gdy zasypialam mocnym snem. 

 

Wspolczuje isc do pracy fizycznej czujac sie tak zle. W ogole do jakiej kolwiek pracy. Nie myslalam o tym ile mam "szczescia", ze nie musze chodzic do pracy teraz ani na dalszej "drodze zycia". Mam ten duzy komfort teraz, ze jestem na recie. Okolo 10 lat juz jestem na rencie, z calkiem innego powodu mam rente  ale teraz nie musze myslec o pracy. 

 

Znow fizyczne objawy daly o sobie znac. 

Chce i musze jakos uwazac na to co robie rodzinie, bo wczoraj nie bylam cicho siedzaca i placzaca ale placzaca i zalaca sie i nawet troche krzyczaca. Stworzylam "ciezka" atmosfere. 

Juz nie wierze w zrozumienie od bliskich. Dzieci tez juz dorosli mlodzi ludzie i maja swoje juz nowe zycia. 

Okolo godz 14 mamy jechac w pewnej sprawie urzedowej i musza to byc az dwa urzedy. W jednym z urzedow sa dlugie kolejki i bedzie trzeba czekac wsrod innych ludzi. Poce sie okropnie, moze to jednoczesnie czas odsawiania benzo i kobiece przekwitanie. Nie wiem. Mokra od potu, roztrzesiona czekam na nowy dzien i dosolownie boje sie zeby nie wybuchnac placzem w urzedzie.

Chodze jak na nie moich nogach. Nie moge jesc. Widze po ubraniach, ze rozmiar juz schudlam. Powinnam byc zadowolona bo chcialam schudnac, ale nie cieszy. Wode i soki pije doslownie "na sile" z rozsadku, ze trzeba. 

Czytalam, ze albo slababa, albo Lorra, ze ktoras  z Was tez tak miala. A nawet wydaje mi sie, ze Obie tak mialyscie. Zaraz poczytam. Obawiam sie , ze za szybko chudne to nie jest objaw zdrowia.. Jem troche ile moge z rozsadku ale to jest bardzo malo. A nie chce sie oslabic bardziej. 

Ide poczytac dokladniej jak to u Was bylo z tym chudnieciem, bo czytalam o tym ale jak sie okazuje nie uwaznie. 

 

Slabba, Lorra, Jastara...  jest noc. odpoczywajcie, regenerujcie ile sie da  organizmy do rozpoczecia nowego dnia. 

Pozdawiam wszystkich. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lorra, 

slababa,

Jastara

Dziekuje, ze piszecie jak u Was, slababa dziekuje za to co napisalas do mnie.  Bardzo bym chciala, zeby takie forum nie istnialo bo nie bylaby w ogole znana nerwica, po prostu nie bylo by chorob w naszych ludzkich zyciach. 

Nie dlugo nowy dzien , calkiem nowy dzien.  Nie wiadomo co sie wydarzy, moze wieczorem stwierdzimy, ze to byl lepszy dzien,  tego Wam i sobie  zycze. A bedzie jak bedzie.  Czas pokaze.

U mnie znow trzesienie w srodku. Tego nie widac i nawet gdyby ktos widzial to nie zrozumie jesli tego nie przechodzil. Mi bardzo to przeszkadza, doslownie niby  trzesienie jakies w srodku ale mnie to meczy, ciezko mi z tym. To jakby kazda komorka ciala fizycznego drzala i kazda na innej czestotliwosci. Marzeniem juz nie jest wyjazd w gory , ani nawet na plaze nie daleko (nie jade, nie mam na to sil), marzeniem jest wyspac sie. Cialo fizyczne stalo sie jakies "obce", chcialabym moc je odlaczyc os siebie na kilka godzin i zasnac jak kiedys gdy zasypialam mocnym snem. 

 

Wspolczuje isc do pracy fizycznej czujac sie tak zle. W ogole do jakiej kolwiek pracy. Nie myslalam o tym ile mam "szczescia", ze nie musze chodzic do pracy teraz ani na dalszej "drodze zycia". Mam ten duzy komfort teraz, ze jestem na recie. Okolo 10 lat juz jestem na rencie, z calkiem innego powodu mam rente  ale teraz nie musze myslec o pracy. 

 

Znow fizyczne objawy daly o sobie znac. Nudnosci tez. Ech...

Chce i musze jakos uwazac na to co robie rodzinie, bo wczoraj nie bylam cicho siedzaca i placzaca ale placzaca i narzekakjaca  i nawet troche krzyczaca. Stworzylam "ciezka" atmosfere. 

Juz nie wierze w zrozumienie od bliskich. Dzieci, synowie  juz dorosli mlodzi ludzie i maja swoje juz nowe zycia (z dziewczynami). Czuliby sie lepiej wiedzac, ze mama nie jest ciagle placzaca. Moze tak bedzie.

 

Okolo godz 14 mamy jechac w pewnej sprawie urzedowej i musza to byc az dwa urzedy. W jednym z urzedow sa dlugie kolejki i bedzie trzeba czekac wsrod innych ludzi. Poce sie okropnie, moze to jednoczesnie czas odsawiania benzo i kobiece przekwitanie. Nie wiem. Mokra od potu, roztrzesiona czekam na nowy dzien i dosolownie boje sie zeby nie wybuchnac placzem w urzedzie.

Chodze jak na nie moich nogach. Nie moge jesc. Widze po ubraniach, ze rozmiar juz schudlam. Wode i soki pije doslownie "na sile" z rozsadku, ze trzeba. 

Czytalam, ze albo slababa, albo Lorra, ze ktoras  z Was tez tak miala. A nawet wydaje mi sie, ze Obie tak mialyscie. Albo nie wydaje mi sie. Brak koncentracji tez daje o sobie znac. Zaraz poczytam jeszcze raz, bo okazuje sie, ze nie dokladnie czytalam  Obawiam sie , ze za szybko chudne  ato nie jest objaw zdrowia.. Jem troche ile moge z rozsadku ale to jest bardzo malo. A nie chce sie oslabic bardziej. 

Ide poczytac dokladniej jak to u Was bylo z tym chudnieciem, bo czytalam o tym ale jak sie okazuje nie uwaznie. Wydawalo mi sie ze uwaznie czytalam ale tak nie bylo jak sie okazuje.

 

Slababa, Lorra, Jastara...  jest noc. odpoczywajcie, regenerujcie ile sie da  organizmy do rozpoczecia nowego dnia. 

Przyszlam na forum czujac sie lepiej niz teraz. Chcialam tez wspierac Was  a nie tylko narzekac. A wsparcie biore od Was a nie wspieram. Dziekuje, ze tu piszecie. To dodaje sily.  Moi bliscy sa cudnymi ludzmi ale nie rozumieja co przechodze. Mysla, ze moge decydowac wiecej o tym jak sie czuje. Boje sie ataku placzu. To przychodzi i nie umiem zapanowac. Musze choc tyle panowac, zeby juz nie rozczulac sie nad soba jak wczoraj i juz nie chciec od nich wsparcia jakiego chcialabym. Nie bedzie tego wsparcia od  Nich i musze to zaakceptowac, przyjac. Nie potrafia tego zrozumiec i niech nie musza nigdy doswiadczac czegos podobnego. Niech pozostaja w niezrozumieniu tego. 

Bardzo Dziekuje Dziewczyny, ze tu piszecie. 

 

Pozdawiam wszystkich. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lorra 78,

jeśli chodzi o techniki relaksacyjne to miałem na myśli konkretne np. taka hipnoza lekarska,  albo coś przeprowadzane przez inną osobę, nie samemu. Mnie się wydaje, że diphergan nie jest dobrym lekiem do odstawki, działa wyłącznie nasennie. Wg mnie: jeśli zaakceptujesz pregabaline to powinnaś ją spróbować. Jeśli zła reakcja to Tegretol 400. Nie wiem co do tego ale z SSRI raczej tylko paroxetynę,  jeśli zła reakcja: wenlafaxynę plus Trittico lub małe dawki chloroprotixenu lub małe dawki doxepiny ewentualnie pramolan. Może też być tu  np. na sen takie coś, stare ale powinno Cie wzmocnić po benzo ale wątpie czy lekarz Ci zapisze, choć to słaby lek: Bellergot. Ale brać go tylko ja wiem, z miesiąc. Do tego czytałem o pozytywnym wpływie wit B3, nicotamide. Możesz to brać samo lub np w postaci witaminy B complex. Jako środek ziołowy możesz spróbować syrop uspokajający Sedomix, wg mnie najlepszy z ziołowych preparat. Jakąś opcją jest i to też Ci lekarz raczej nie wypisze mikrodawka Clozapiny. To lek antypsychotyczny ale w małych dawkach też przeciwlękowy, środek o szerokim profilu działania.

I teraz dlaczego pisze spróbuj. Bo lekarze nie siedzą w Twojej skórze i dobieranie leków jest na zasadzie prób i błędów. Wg mnie powinnaś też zrobić badanie tarczycy, witaminy D3 i ogólne badania.

Edytowane przez OverAndOver

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wogóle ten Bellergot to ma związek z grupy barbituranów i gdzies kiedyś natrafiłem, że w jakimś stanie w USA stosują jakiś barbituran  na detoxie od benzo, jednak stosują to dośc krótko, najpierw podają sporą dawkę 3 razy dziennie a po około 3 tygodniach redukują by po 5 tygodniach zejść całkiem. Ponoć to niedoceniana metoda i pozwala jako tako przejść odwyk od benzo bo barbiturany to leki nieco inne ale zastępują w jakimś stopniu benzo. Sprawa z benzodiazepinami wygląda tak, że jak się jest mocno uzależnionym ( ja np byłem mega uzależniony od clonazepamu) to nie da się odejść od tego powoli. Już to pisałem. To jakby przedłużanie gehenny. Ale odstawianie w tempie błyskawicznym jak robią w większości szpitali a nawet klinik jest moim zdaniem bezsensowne.

Edytowane przez OverAndOver

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wsztstkich, wczoraj miałam straszny dzień, przeplakany po kątach żeby rodzina nie widziała, oni tego nie rozumieją, tej męki, u mnie coraz gorzej, czuję że obecna dawka nie wystarcza, ale jak wezmę więcej to mnie strasznie osłabia.Nie jem, nie śpię, wegetuje.W poniedziałek psychiatra, ja chciałabym powoli schodzić ograniczając dawki, niektórym podobno się udaje, boje się nowych prochów, już wszystkiego się boję

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×