Dziękuje bardzo za odp, czy możesz proszę napisać czy Ty jestes " czysty" ? Jak wyglada teraz Twoje życie z benzo czy bez? Myślisz, że jest sens w ogóle jutro wybrać się do tej Pani psychiatry? Powiem Ci szczerze, że na tę chwilę nie chce mi się żyć, tak żyć... to droga do nikąd, szpitala bardzo się boję, aktualnie boje sie wszystkiego... Nie chce mi sie zwyczajnie budzic rano, nie widze sensu, bo to kolejne piekło, zdobywanie, kombinowanie, tak bardzo chciałabym być czysta, nigdy tego nie dotknąć...
Pytałeś jak to sie zaczeło, na poczatku miałam wielkie klopoty ze snem, juz od liceum, lekarz zapisal 0,25 i tak zapisywal co jakis czas, potem zmarła mi bliska osoba, przypomnialam sobie ze kiedys brałam taki fajny lek, poszłam i bez klopotu dostałam xanax juz 0,5. I tak juz poznej sobie łykałam, bo działał, rozluznial, kiedy zorientowałam sie ze jestem uzalezniona byłam zszokowana, w szoku, ze jak to nagle odstawiłam lek i zaczełam sie tak okropnie czuc... po tabletce czułam sie o niebo lepiej i juz wiedziałam, ze jestem w szambie po uszy...i tak doszłam do 3,5 mg... koszmar, koszmar, koszmar... Dodam również, że jestem i byłam córką alkoholika, wychowywałam sie w domu, gdzie co prawda nigdy niczego mi nie brakowało, ale ojciec pił, miewał ciągi do 2 tyg... można powiedziec, ze cały okres nastoletni patrzyłam jak pije w opór, dopiero, gdy wyszłam za mąż i sie wyprowadziłam to sie skonczyło, nie myslałam tylko, ze sama nomen omen nieswiadomie wpakuje sie w horror, który trwa... chce mi sie zwyczajnie wyć...gdybym tylko mogła cofnąć czas...