Skocz do zawartości
Nerwica.com

arvena7

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

Osiągnięcia arvena7

  1. Hej Dario, przeczytałam Twoją wypowedź i zgaduję, że jesteś z Warszawy tak jak ja, czy możesz proszę podać mi namiary na Twojego psychiatre? Czy wg. Ciebie jest godny polecenia? Będę wdzięczna. Pozdrawiam!
  2. Hej Wam, Jestem po wizycie u psychiatry, no cóż, moje obawy niejako się potwierdziły... lekarka bardzo niemiła, pospieszała, nie miałam szansy rozwinąć wypowiedzi, kiedy chciałam coś dodać wiecej, rozwinac swój probelm ona na to: ok ale tak czy tak? Konkrety... no czułam, ze to jak prawie zawsze na tzw. odwal się... potem zażądała mojej dokumentacji leczenia, ja że nic takiego nie mam, a ona jak to? Bez dokumentacji Pani przyszła? Ja na to, że nigdy nikt mnie o nic takiego nie prosił, a poza tym kiedy się do niej zapisywałam wypytywałam o wszystko Panią w recepcji, nic nie wspomniała o dokumentach wiedzac ze to moja pierwsza wizyta u niej...Potem psychiatra " wyjechała" z tekstem, my tu nie leczymu uzależnień, mówię ok, rozumiem, ale przyszłam po pomoc musze gdzies zaczac jesli chce z tym skonczyc...Szorstka, oschła, kazała mi wyjsc i poczekac na korytarzu jakies 20 min, mysle ok... Poczym poprsila do gabinetu, wypisała skierowanie do szpitala psych, zapisała mi xanax 3 op. po 1 mg i rozpisala dawkę przyjmowania, rano 0,5 , wieczorem 2 mg, nic nie wspomniała o antydepresancie. I do widzenia, zero wywiadu, zero zainteresowania moim przypadkiem, że też może jakas terapia, cokolwiek, wizyta trwała chyba ze 20 min... poprosiła żebym zapisala sie do niej, ale po jej urlopie i przyszła z dokumentacja, której no nie mam. Z drugiej strony, myślę sobie po cholere ja mam do niej wracac?? Mówię Wam, mam serio dość tego wszystkiego. Dół jak cholera. Dlaczego Ci ludzie w ogóle zostają psychiarami, przecież nie chcą pomagać, wysłuchać, tak naprawdę to ja nie miałam szansy nic powiedzieć... Mam to skierowanie, ale po tej wizycie zwyczajnie nie chce mi się żyć...
  3. Dziękuje bardzo za odp, czy możesz proszę napisać czy Ty jestes " czysty" ? Jak wyglada teraz Twoje życie z benzo czy bez? Myślisz, że jest sens w ogóle jutro wybrać się do tej Pani psychiatry? Powiem Ci szczerze, że na tę chwilę nie chce mi się żyć, tak żyć... to droga do nikąd, szpitala bardzo się boję, aktualnie boje sie wszystkiego... Nie chce mi sie zwyczajnie budzic rano, nie widze sensu, bo to kolejne piekło, zdobywanie, kombinowanie, tak bardzo chciałabym być czysta, nigdy tego nie dotknąć... Pytałeś jak to sie zaczeło, na poczatku miałam wielkie klopoty ze snem, juz od liceum, lekarz zapisal 0,25 i tak zapisywal co jakis czas, potem zmarła mi bliska osoba, przypomnialam sobie ze kiedys brałam taki fajny lek, poszłam i bez klopotu dostałam xanax juz 0,5. I tak juz poznej sobie łykałam, bo działał, rozluznial, kiedy zorientowałam sie ze jestem uzalezniona byłam zszokowana, w szoku, ze jak to nagle odstawiłam lek i zaczełam sie tak okropnie czuc... po tabletce czułam sie o niebo lepiej i juz wiedziałam, ze jestem w szambie po uszy...i tak doszłam do 3,5 mg... koszmar, koszmar, koszmar... Dodam również, że jestem i byłam córką alkoholika, wychowywałam sie w domu, gdzie co prawda nigdy niczego mi nie brakowało, ale ojciec pił, miewał ciągi do 2 tyg... można powiedziec, ze cały okres nastoletni patrzyłam jak pije w opór, dopiero, gdy wyszłam za mąż i sie wyprowadziłam to sie skonczyło, nie myslałam tylko, ze sama nomen omen nieswiadomie wpakuje sie w horror, który trwa... chce mi sie zwyczajnie wyć...gdybym tylko mogła cofnąć czas...
  4. Napisze oczywiscie co też mi zaleci i co powie... napisz proszę z jakiej dawki zeszłaś do 0? Sama odstawiłaś benzo? Jesteś pod opieką lekarza? Z góry dzieki za odp. Pozdrawiam!
  5. Hej, Dziękuje Ci bardzo za odp. własnie tak sama sobie mysle, że ok wezme AD a potem jak zejde z tego cholerstwa... ? Jak napisałas, cos odstawic i wpakowac sie w cos innego... jestem załamana... Napisz proszę jak Ty teraz sobie radzisz? Schodzisz z benzo, z jakiej dawki? Może masz jeszcze kilka cennych rad, jak sobie poradzic? Wspomne o tym protokole, ale szczerze mówiąc obawiam sie tej wizyty bardzo... Pozdrawiam Cie ciepło!
  6. Witam Was wszystkich, Niestety jak większość z Was jestem uzależniona od benzo i chyba oddałabym wszystko, by cofnąć czas i nigdy nie zażyć tego świństwa... zaczęło się niewinnie 0,25 na bezsennosc a potem wiadomo... aktualnie jestem na dawce 3 -3,5 mg na dobę, i mam dość bycia uzależnioną, kombinowania z lekami jak je zdobyć etc... znacie to pewnie wszyscy. Wczoraj już tak bardzo źle się czułam, że w nocy zaczęłam szukać pomocy, że tak dalej być nie może, nie chcę tego już brać, chcę być wolna ( zaznaczę, że staram się nie zwiększac dawki, mimo że czuje że organizm " chce wiecej"). Podjęłam już raz decyzje ze koniec, udałam sie do psychiatry i przepisał mi Zoloft + clona na odstawienie. I wiecie co? Zwyczajnie przestraszyłam sie antydepresanta ( naczytałam sie na forach o skutkach ubocznych itd. i zwyczajnie nie zaczełam brac zoloftu mimo że wykupiłam recepte....co do klona, miałam wrazenie, ze na mnie nie działa, miałam brac 3-4 tab na noc 0,5 mg, ale spac ni cholery nie mogłam , rano jak zombie, w ogóle slabo na mnie to działa...) I tak, dzwoniłam dzis do szpitala na Sobieskiego, ale troche szkoda gadać, potrzebne oczywiście skierowanie od psychiatry a Pani może mnie zapisać na rozmowę tzw. kwalifikującą dopiero na.... grudzień... ja na to, ok rozumiem, ale ja chce rzucic prochy jak najszybciej a to dopiero za ok pół roku, to jak mam funkcjonowac przez te pół roku? Brać dalej Xanax kiedy chce rzucić... troche błedne koło, Pani sama przyznała mi racje... Cóż, na jutro jestem zapisana do psychiatry, nie ukrywam, bardzo się boje ( wiadomo psychiatrzy rózni są), czy mi jakoś pomoże, jeśli tak to jak, co mówić, jak dalej, co dalej... Doradzcie coś proszę... czuję się okropnie, że doprowadziłam siebie do uzależnienia... czy jest dla mnie szansa, czy z tego wyjde? Może znacie kogoś dobrego z Wawy, kto mi pomoże, może coś doradzicie... Pozdrawiam wszystkich!
×