Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Hej!

Jestem uzależniona od benzo.

Uzależnił mnie oczywiście psychiatra i to pierwszy, do jakiego w życiu trafiłam. 

Dosłownie kazał mi wyrzucić ulotki, "bo dostanie pani wszystkich objawów ubocznych od samego czytania".

Teraz każdy lekarz mówi mi, że to benzo jest przyczyną całego zła. Ale jakoś już im nie ufam...

Poprawiło się cokolwiek u Ciebie po odstawieniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mercymona napisał:

Hej!

Jestem uzależniona od benzo.

Uzależnił mnie oczywiście psychiatra i to pierwszy, do jakiego w życiu trafiłam. 

Dosłownie kazał mi wyrzucić ulotki, "bo dostanie pani wszystkich objawów ubocznych od samego czytania".

Teraz każdy lekarz mówi mi, że to benzo jest przyczyną całego zła. Ale jakoś już im nie ufam...

Poprawiło się cokolwiek u Ciebie po odstawieniu?

Hej Mercymona. 

Fajnie że napisałaś 🙂

Od kilku miesięcy może z kilka dni było odrobinę lepiej i może objawy z ciala nie są już takie natarczywe ale poza tym nie jest lepiej a wręcz może gorzej, głównie dokucza mi moje psychiczne samopoczucie, uczucie bardzo upośledzonej i to że nie wiem tak naprawdę co się ze mną dzieje. 

Ja tez straciłam zaufanie do lekarzy, nie umiem żadnemu zaufać, wierzyć że oni cokolwiek umieją, potrafią. 

Lorafen bralam 17 lat i ponad rok temu w ciągu 3 tyg zeszlam z 1,5 mg na dzień w szpitalu. To było za szybko, wtedy nie byłam na to wogole przygotowana i wierzyłam że lekarka wie co robi, niestety teraz wiem że to przez nią tak cierpię. 

Jak dlugo i co bierzesz? 

Pozdrawiam 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba najbardziej "budujące" w zaufaniu do lekarzy jest to, że po próbie wyskoczenia z okna półtora miesiąca temu, ze szpitala wyszłam z... Topiramatem (który często powoduje depresję i wzmaga myśli samobójcze). Normalnie order za to powinni dostać... Ja biorę Afobam/Alprox/Alpragen/Xanax od początku 2014 roku. Doszłam do dawki ponad 10mg (powiedzmy że 12), w szpitalu zeszłam do czterech (przemycanych, bo nie od nich oczywiście). Czułam że więcej nie dam już rady w tamtym stanie i bez pomocy psychologa (owszem był, ale jeden na cały szpital, więc równie dobrze mogło go nie być wcale). Od miesiąca jestem w domu, nie radzę sobie z problemami, znów wróciłam do 7-8 mg. Nie korci Cię żeby sięgnąć po tabletkę? Jeśli nie, to gratuluję. Masz rację- "odwyk" w Polsce, to jeden wielki dramat. Na angielskiej stronie widziałam plan leczenia odstawiania 6mg Alprazolamu rozbity na... półtora roku. U nas myślą że wszystko da się zrobić w tydzień albo dwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, jak piszesz że czujesz się "upośledzona", to już w ogóle nie mam motywacji tego odstawiać. Po co te męczarnie w takim razie? Póki co wiecznie słyszę od tych konowałów, że przez benzo jestem upośledzona. Znów prawie im uwierzyłam... A to też nie jest do końca prawda. Jeżdżę autem, studiuję, kontaktuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mercymona napisał:

Chyba najbardziej "budujące" w zaufaniu do lekarzy jest to, że po próbie wyskoczenia z okna półtora miesiąca temu, ze szpitala wyszłam z... Topiramatem (który często powoduje depresję i wzmaga myśli samobójcze). Normalnie order za to powinni dostać... Ja biorę Afobam/Alprox/Alpragen/Xanax od początku 2014 roku. Doszłam do dawki ponad 10mg (powiedzmy że 12), w szpitalu zeszłam do czterech (przemycanych, bo nie od nich oczywiście). Czułam że więcej nie dam już rady w tamtym stanie i bez pomocy psychologa (owszem był, ale jeden na cały szpital, więc równie dobrze mogło go nie być wcale). Od miesiąca jestem w domu, nie radzę sobie z problemami, znów wróciłam do 7-8 mg. Nie korci Cię żeby sięgnąć po tabletkę? Jeśli nie, to gratuluję. Masz rację- "odwyk" w Polsce, to jeden wielki dramat. Na angielskiej stronie widziałam plan leczenia odstawiania 6mg Alprazolamu rozbity na... półtora roku. U nas myślą że wszystko da się zrobić w tydzień albo dwa.

Tyle naraz bierzesz tych leków, czy to jest jeden tylko w różnych nazwach? Z benzo znam tylko clonazepam i lorafen, z opisow innych xanax. 

Wróciłam do małej dawki lorafenu, 0,5 mg na dzień ale nic mi ta mała dawka nie daje a większej nie chcę brać, teraz znowu zjeżdżam. 

To psychiatrzy pakuja nas w to bagno i potem również Ci sami psychiatrzy prubują w expresowym tempie odstawic nam lek który wcześniej nam przez lata przepisywali. Zniszczyli mi moje życie i ja teraz boję się że skończę śmiercią samobojczą bo poprostu nie dam rady. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.Ja już po wizycie u Psychiatry od uzależnień mam zapisany Tranxene 5 mg 3 razy dziennie na początek.Potem tylko rano i wieczorem.Potem tylko wieczorem.Do tego Parogen,Tegretol i Chlorprothixen na sen.Nie chciałem tego syfu tegretolu. Samopoczucie jako takie.Lęki jak były tak są.Nie widzę już nadziei.A jednocześnie nie chcę już chodzić naćpany benzo. Pozdrawiam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mercymona napisał:

Kurcze, jak piszesz że czujesz się "upośledzona", to już w ogóle nie mam motywacji tego odstawiać. Po co te męczarnie w takim razie? Póki co wiecznie słyszę od tych konowałów, że przez benzo jestem upośledzona. Znów prawie im uwierzyłam... A to też nie jest do końca prawda. Jeżdżę autem, studiuję, kontaktuję...

Lekarze muwią że leki tego typu upośledzaja nas i ja mam wrazenie ze właśnie tak jest bo my po tej substancji nie funkcjonujemy normalnie ale raczej jak roboty, Ty bierzesz b. duże dawki ale w stosunkowo (co do mojego) krótkim czasie więc masz szansę na wyjście z tego syfu. Ja nie chcę już wracać do lorafenu, za długo go bralam, tylko czy mam jeszcze szansę na normalność?! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Lorra78 napisał:

Tyle naraz bierzesz tych leków, czy to jest jeden tylko w różnych nazwach? Z benzo znam tylko clonazepam i lorafen, z opisow innych xanax. 

Wróciłam do małej dawki lorafenu, 0,5 mg na dzień ale nic mi ta mała dawka nie daje a większej nie chcę brać, teraz znowu zjeżdżam. 

To psychiatrzy pakuja nas w to bagno i potem również Ci sami psychiatrzy prubują w expresowym tempie odstawic nam lek który wcześniej nam przez lata przepisywali. Zniszczyli mi moje życie i ja teraz boję się że skończę śmiercią samobojczą bo poprostu nie dam rady. 

To jest ten sam lek, tylko podałam różne nazwy. Ta sama substancja co Xanax.

Mogę zapytać do jakiej dawki Ty doszłaś?

Jednak tyle lat jakoś funkcjonowałaś na tym leku...

Czy była to po prostu czysta wegetacja?

Nie wiem czy przez Xanax, czy nie ale wiem, że zmarnowałam najlepsze lata życia, wcale nie czuję się lepiej i brakuje mi już wiary...

Rozmawiałam z moim aktualnym psychiatrą o pozwie przeciwko lekarzowi, który mnie uzależnił. Tak dla zasady i żeby nikogo więcej nie wciągnął w to bagno. 

"Nie ma co się rozdrabniać, trzeba skupić się na swoim zdrowiu teraz"- powiedziała pani doktor, która też musi mieć swoje za uszami, bo bardzo szybko z ordynatora szpitalnego "zleciała" do rangi zwykłego psychiatry z przychodni na NFZ na wypizdówku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Dario. napisał:

Witajcie.Ja już po wizycie u Psychiatry od uzależnień mam zapisany Tranxene 5 mg 3 razy dziennie na początek.Potem tylko rano i wieczorem.Potem tylko wieczorem.Do tego Parogen,Tegretol i Chlorprothixen na sen.Nie chciałem tego syfu tegretolu. Samopoczucie jako takie.Lęki jak były tak są.Nie widzę już nadziei.A jednocześnie nie chcę już chodzić naćpany benzo. Pozdrawiam. 

Hej Dario!

Co to jest to Tranxene?

Od czego, w jakiej dawce i jak długo jesteś uzależniony?

Ja po Tegretolu dostałam jakiegoś turbo uczulenia, wylądowałam w szpitalu na sterydach, także też nie polecam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, mercymona napisał:

To jest ten sam lek, tylko podałam różne nazwy. Ta sama substancja co Xanax.

Mogę zapytać do jakiej dawki Ty doszłaś?

Jednak tyle lat jakoś funkcjonowałaś na tym leku...

Czy była to po prostu czysta wegetacja?

Nie wiem czy przez Xanax, czy nie ale wiem, że zmarnowałam najlepsze lata życia, wcale nie czuję się lepiej i brakuje mi już wiary...

Rozmawiałam z moim aktualnym psychiatrą o pozwie przeciwko lekarzowi, który mnie uzależnił. Tak dla zasady i żeby nikogo więcej nie wciągnął w to bagno. 

"Nie ma co się rozdrabniać, trzeba skupić się na swoim zdrowiu teraz"- powiedziała pani doktor, która też musi mieć swoje za uszami, bo bardzo szybko z ordynatora szpitalnego "zleciała" do rangi zwykłego psychiatry z przychodni na NFZ na wypizdówku...

Moja końcowa dawka to 1,5 mg przez około 2 lat, nie bralam nigdy więcej jak lekarz zalecal, na początku leczenia było 2,5 mg, czyli dawki terapeutyczne. Nigdy nie bralam żeby się naćpać czy otumanic. Na tych dawkach czułam się względnie,funkcjonowalam. Byłam w stanie pracować i zajmować się dwójka dzieci, żyć. Teraz również wróciłam do pracy ale to nie jest zadna przyjemność w tam stanie pracować i żyć. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was wszystkich,

 

Niestety jak większość z Was jestem uzależniona od benzo i chyba oddałabym wszystko, by cofnąć czas i nigdy nie zażyć tego świństwa... zaczęło się niewinnie 0,25 na bezsennosc a potem wiadomo... aktualnie jestem na dawce 3 -3,5 mg na dobę, i mam dość bycia uzależnioną, kombinowania z lekami jak je zdobyć etc... znacie to pewnie wszyscy. Wczoraj już tak bardzo źle się czułam, że w nocy zaczęłam szukać pomocy, że tak dalej być nie może, nie chcę tego już brać, chcę być wolna ( zaznaczę, że staram się nie zwiększac dawki, mimo że czuje że organizm " chce wiecej"). Podjęłam już raz decyzje ze koniec, udałam sie do psychiatry i przepisał mi Zoloft + clona na odstawienie. I wiecie co? Zwyczajnie przestraszyłam sie antydepresanta ( naczytałam sie na forach o skutkach ubocznych itd. i zwyczajnie nie zaczełam brac zoloftu mimo że wykupiłam recepte....co do klona, miałam wrazenie, ze na mnie nie działa, miałam brac 3-4 tab na noc 0,5 mg, ale spac ni cholery nie mogłam , rano jak zombie, w ogóle slabo na mnie to działa...)

 

I tak, dzwoniłam dzis do szpitala na Sobieskiego, ale troche szkoda gadać, potrzebne oczywiście skierowanie od psychiatry a Pani może mnie zapisać na rozmowę tzw. kwalifikującą dopiero na.... grudzień... ja na to, ok rozumiem, ale ja chce rzucic prochy jak najszybciej a to dopiero za ok pół roku, to jak mam funkcjonowac przez te pół roku? Brać dalej Xanax kiedy chce rzucić... troche błedne koło, Pani sama przyznała mi racje... Cóż, na jutro jestem zapisana do psychiatry, nie ukrywam, bardzo się boje ( wiadomo psychiatrzy rózni są), czy mi jakoś pomoże, jeśli tak to jak, co mówić, jak dalej, co dalej... Doradzcie coś proszę... czuję się okropnie, że doprowadziłam siebie do uzależnienia... czy jest dla mnie szansa, czy z tego wyjde? Może znacie kogoś dobrego z Wawy, kto mi pomoże, może coś doradzicie...

 

Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.07.2019 o 15:21, Lorra78 napisał:

Witam wszystkich a szczególnie Ciebie ja _slababa 🙂

Cześć kochana, często myślę o Tobie!

film "pożar w głowie"

Filmu nie znam, może uda się zobaczyć... Na razie u mnie baaaardzo kiepsko, dołączyły inne problemy i ledwo żyję. Każdy dzień jest walką ponad moje siły, dzień bez łez dniem straconym. Deprecha trzyma mnie mocno... są godziny z tylko jednym typem myśli... że nie podołam, że byłoby fajnie już nic nie czuć, już przestać tak cierpieć...I tak codziennie, codziennie. 

 

 Co stało się z moim mózgiem, moją głową, jak długo i czy kiedykolwiek wrócę do mojego "ja"!? Czy jest sens walczyć każdego dnia o swoje przerwanie!? 

Dziś Lorrciu nie potrafię powiedzieć, że jest ten sens. Dziś bliższa jest mi odpowiedź: nie, nie ma sensu. Ale... jaka jest alternatywa. Umiałabyś zrobić to, zakończyć życie? Bo ja, choć głowa pełna takich myśli, nie potrafię, mimo koszmaru, w jakim tkwię.

 

Co dzieje się z ludźmi którzy zazywali lata Benzo i w b. krótkim czasie odstawili? Czy mają oni jeszcze szansę na powrót do życia, zdrowia? 

Mnie także z odstawką polecieli po bandzie. Gdybym wtedy była trochę "bardziej przytomna" może bym się zorientowała, że to za szybko... że będzie kiepsko. Lekarze uważają, że jak jesteś "na zero" to po problemie...

 

Jesli komuś z was nie podobją się te moje wypociny, poprostu nie komentujcie, jeśli jednak ktoś z was przechodził podobny"metlik"w głowie, będę wdzięczna jeśli podzieli się nimi tutaj z nami, może mam jednak szansę na powrót do zdrowia? 

Co Ty piszesz, każdy ma prawo do "swoich wypocin", one drugiemu mogą uratować życie.

 

 

Ja_slababa, kochana napisz jak u Ciebie, jak teraz się czujesz? 

Źle, źle... mój każdy dzień jest czekaniem aż będzie choć trochę inaczej, bez tej wewnętrznej paniki i tego napadowego płaczu...

Czekam na wiadomość, liczę że jakaś będzie 🤗

Będzie Lorrciu, będzie, na razie donikąd się nie zbieram 🙂

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, arvena7 napisał:

Witam Was wszystkich,

 

Niestety jak większość z Was jestem uzależniona od benzo i chyba oddałabym wszystko, by cofnąć czas i nigdy nie zażyć tego świństwa... zaczęło się niewinnie 0,25 na bezsennosc a potem wiadomo... aktualnie jestem na dawce 3 -3,5 mg na dobę, i mam dość bycia uzależnioną, kombinowania z lekami jak je zdobyć etc... znacie to pewnie wszyscy. Wczoraj już tak bardzo źle się czułam, że w nocy zaczęłam szukać pomocy, że tak dalej być nie może, nie chcę tego już brać, chcę być wolna ( zaznaczę, że staram się nie zwiększac dawki, mimo że czuje że organizm " chce wiecej"). Podjęłam już raz decyzje ze koniec, udałam sie do psychiatry i przepisał mi Zoloft + clona na odstawienie. I wiecie co? Zwyczajnie przestraszyłam sie antydepresanta ( naczytałam sie na forach o skutkach ubocznych itd. i zwyczajnie nie zaczełam brac zoloftu mimo że wykupiłam recepte....co do klona, miałam wrazenie, ze na mnie nie działa, miałam brac 3-4 tab na noc 0,5 mg, ale spac ni cholery nie mogłam , rano jak zombie, w ogóle slabo na mnie to działa...)

Cześć Arvena,

No ja też dostałam po raz pierwszy benzo "na bezsenność" a potem towarzyszyły mi przy wprowadzaniu co i raz nowego AD (horror)) wcale się nie dziwię, że miałaś lęk przed Zoloftem. To był mój drugi AD, mdłości i myśli samobójcze były nie do przejścia.

 

I ta czy jest dla mnie szansa, czy z tego wyjde? Może znacie kogoś dobrego z Wawy, kto mi pomoże, może coś doradzicie...

Idź jutro spokojnie do psychiatry, powiedz, ile bierzesz, i że źle się czujesz i nie chcesz już tego brać. Powiedz jednak, że sama nie dasz rady, może w ten sposób skieruje Cię do szpitala. Jeśli jednak jesteś na tyle silna, spróbuj wspomnieć o protokole Ashton - to jest bardzo powolne schodzenie za pomocą diazepamu. Raczej nie gódź się na AD, bo to jak zamienił stryjek siekierkę na kijek. (Nie znam ani jednej osoby, która potrafiłaby wyjść z AD (to, że rzekomo nie uzależniają to udawanie, że można je brać i z nich wyjść. Niestety tak nie jest! Wychodzenie z AD to niemal taki sam horror.)

Pozdrawiam Cię cieplutko i czekamy na wieści. 🙂

J.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.07.2019 o 18:30, mercymona napisał:

 

Hej Mercymona,

to strasznie smutne wszystko... myślę, że jedyne, co możemy zrobić to spróbować tutaj jakoś razem ponarzekać i może przeczekać? Zagraniczne fora są naprawdę bardzo aktywne. Ludzie piszą codziennie, jak im podczas odstawiania, jak im "po" i naprawdę jest ciężko, ale niektórym jakoś się udaje, tylko najważniejszym czynnikiem w tym wszystkim jest czas... Ja jestem ponad 4 miechy na "0" i na razie żadnej nadziei. \Pozdrawiam serdecznie.

J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, ja_słababa napisał:

 

 

Hej,

 

Dziękuje Ci bardzo za odp. własnie tak sama sobie mysle, że ok wezme AD a potem jak zejde z tego cholerstwa... ? Jak napisałas, cos odstawic i wpakowac sie w cos innego... jestem załamana... Napisz proszę jak Ty teraz sobie radzisz? Schodzisz z benzo, z jakiej dawki? Może masz jeszcze kilka cennych rad, jak sobie poradzic? Wspomne o tym protokole, ale szczerze mówiąc obawiam sie tej wizyty bardzo...

 

Pozdrawiam Cie ciepło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, arvena7 napisał:

 

Hej,

 

Dziękuje Ci bardzo za odp. własnie tak sama sobie mysle, że ok wezme AD a potem jak zejde z tego cholerstwa... ? Jak napisałas, cos odstawic i wpakowac sie w cos innego... jestem załamana... Napisz proszę jak Ty teraz sobie radzisz? Schodzisz z benzo, z jakiej dawki? Może masz jeszcze kilka cennych rad, jak sobie poradzic? Wspomne o tym protokole, ale szczerze mówiąc obawiam sie tej wizyty bardzo...

 

Pozdrawiam Cie ciepło!

Wiesz, ja po prostu próbowałam już tego tyle, a każde wchodzenie i czekanie aż lek się "wkręci" to był horror większy od dolegliwości, jakie miałam. Sądzę też, że to ciągłe wprowadzanie nowych prochów namieszało mi nieźle w głowie. Ja na przykład przedtem nigdy nie miałam czegoś takiego jak "atak paniki", a teraz, niestety, wiem, co to jest. Wiem też, że to skutek brania prochów i odstawienia. Jestem od ponad czterech miesięcy na "0" i wierz mi, nic mi nie lepiej, każdy dzień koszmar... AD ani inne neurolpetyki to już nie moja bajka. Wiem, jak to smakuje... Nie biorę nic. Powiedziałam sobie, że albo przeżyję albo umrę.

Szczerze mówiąc to nawet chyba wiem, jak potoczy się wizyta u psycho. Dostaniesz receptę na AD jak nic. U mnie tak było za każdym razem. Lekarze biorą symptomy odstawienne za "chorobę" i ładują prochy. 

Trzymaj się i napisz jutro!

J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, ja_słababa napisał:

Wiesz, ja po prostu próbowałam już tego tyle, a każde wchodzenie i czekanie aż lek się "wkręci" to był horror większy od dolegliwości, jakie miałam. Sądzę też, że to ciągłe wprowadzanie nowych prochów namieszało mi nieźle w głowie. Ja na przykład przedtem nigdy nie miałam czegoś takiego jak "atak paniki", a teraz, niestety, wiem, co to jest. Wiem też, że to skutek brania prochów i odstawienia. Jestem od ponad czterech miesięcy na "0" i wierz mi, nic mi nie lepiej, każdy dzień koszmar... AD ani inne neurolpetyki to już nie moja bajka. Wiem, jak to smakuje... Nie biorę nic. Powiedziałam sobie, że albo przeżyję albo umrę.

Szczerze mówiąc to nawet chyba wiem, jak potoczy się wizyta u psycho. Dostaniesz receptę na AD jak nic. U mnie tak było za każdym razem. Lekarze biorą symptomy odstawienne za "chorobę" i ładują prochy. 

Trzymaj się i napisz jutro!

J.

 

Napisze oczywiscie co też mi zaleci i co powie... napisz proszę z jakiej dawki zeszłaś do 0? Sama odstawiłaś benzo? Jesteś pod opieką lekarza? Z góry dzieki za odp.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, ja_słababa napisał:

 

Witaj, już martwiłam się o Ciebie, fajnie że napisałaś 🙂

Wierzę Ci że na tyle źle się czulas że nie miałaś wcale ochoty nawet tutaj napisać. Ja często tak mam, wtedy na nic nie mam siły a tym bardziej ochoty prubowac sklecić chociaż dwa zdania. To co my teraz przechodzimy to jest poprostu koszmar z którego tak bardzo chcemy wszyscy jak najprędzej się obudzić. Moje życie i podejrzewam większości z nas tutaj, to nic innego jak wegetacja, pruba odnalezienia siebie w tej koszmarnej sytuacji, ja już nawet nie potrafię (glowa moja nie potrafi) pomyśleć jak to było przed odwykiem się czuć, wstać rano, zaparzyc kawę, wziąść prysznic i zacząć całkiem normalny dzień, iść do pracy i wieczorem zmęczona po całym dniu usiąść i pooglądać zwyczajnie telewizjie albo poczytać i zasnąć normalnym, spokojnym snem. Teraz od roku mam wrażenie że nie ma dnia ani wieczora tylko godziny które biegną ale ja stoję jakby z boku (też tak masz?). Jestem na tym świecie tylko poco? Jest jeszcze nadzieja dla nas, dla mnie? 

Mam dwoje cudownych dzieci, one cały czas czekają na "powrót" swojej mamy, mają nadzieję, są przy mnie a mi jest zwyczajnie przykro że taka nijaka teraz jestem. 

Ciągle mam żal do lekarki która 17 lat temu przepisała mi lorafen i zwyczajną wściekłość że nie była na tyle odpowiedzialna żeby powiedzieć że ten lek bierze się tylko 3,4 tyg bo potem człowiek się uzalezni. Wiem że ta złość na nic mi się nie zda i powinnam poprostu odpuścić ale jak narazie nie mogę, nie umiem. 

Moja kochana, mimo wszystko musimy się jakoś trzymać, ani Ty ani ja nie potrafimy odebrać sobie naszego, jakby nie było, cennego Życia więc walczmy, moja psycholog do której systematycznie chodzę powiedziała mi wczoraj że widzi u mnie postępy i jest pewna że wrócę do zdrowia, to jest tylko kwestia czasu, niestety ten czas jest okropnie długi ale my dopiero teraz, po odstawieniu, benzo zaczynamy normalnie Żyć, czuć, myśleć, przeżywać, dlatego odwyk to nic innego jak nauka życia na nowo. Ja bralam lorafen przez 17 lat, na szczęście nie duże dawki, dlatego muszę mieć naprawdę dużo siły i wiary na to że wyzdrowieje. Wszyscy tutaj musimy JĄ mieć, jeżeli chcemy dalej Żyć. 

 

Ty kochana jesteś już 4 miesiące na "0",to bardzo długo, jesteś pewna że nie wrócisz do benzo, ja musiałam wrócić żeby się przekonać że również nie chcę, dlatego uda nam się, będziemy walczyć i wspierać się wzajemnie i pewnego dnia napiszemy tutaj że jest nam lepiej 🤗

Ściskam Cię mocno i do usłyszenia 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, arvena7 napisał:

Witam Was wszystkich,

 

Niestety jak większość z Was jestem uzależniona od benzo i chyba oddałabym wszystko, by cofnąć czas i nigdy nie zażyć tego świństwa... zaczęło się niewinnie 0,25 na bezsennosc a potem wiadomo... aktualnie jestem na dawce 3 -3,5 mg na dobę, i mam dość bycia uzależnioną, kombinowania z lekami jak je zdobyć etc... znacie to pewnie wszyscy. Wczoraj już tak bardzo źle się czułam, że w nocy zaczęłam szukać pomocy, że tak dalej być nie może, nie chcę tego już brać, chcę być wolna ( zaznaczę, że staram się nie zwiększac dawki, mimo że czuje że organizm " chce wiecej"). Podjęłam już raz decyzje ze koniec, udałam sie do psychiatry i przepisał mi Zoloft + clona na odstawienie. I wiecie co? Zwyczajnie przestraszyłam sie antydepresanta ( naczytałam sie na forach o skutkach ubocznych itd. i zwyczajnie nie zaczełam brac zoloftu mimo że wykupiłam recepte....co do klona, miałam wrazenie, ze na mnie nie działa, miałam brac 3-4 tab na noc 0,5 mg, ale spac ni cholery nie mogłam , rano jak zombie, w ogóle slabo na mnie to działa...)

 

I tak, dzwoniłam dzis do szpitala na Sobieskiego, ale troche szkoda gadać, potrzebne oczywiście skierowanie od psychiatry a Pani może mnie zapisać na rozmowę tzw. kwalifikującą dopiero na.... grudzień... ja na to, ok rozumiem, ale ja chce rzucic prochy jak najszybciej a to dopiero za ok pół roku, to jak mam funkcjonowac przez te pół roku? Brać dalej Xanax kiedy chce rzucić... troche błedne koło, Pani sama przyznała mi racje... Cóż, na jutro jestem zapisana do psychiatry, nie ukrywam, bardzo się boje ( wiadomo psychiatrzy rózni są), czy mi jakoś pomoże, jeśli tak to jak, co mówić, jak dalej, co dalej... Doradzcie coś proszę... czuję się okropnie, że doprowadziłam siebie do uzależnienia... czy jest dla mnie szansa, czy z tego wyjde? Może znacie kogoś dobrego z Wawy, kto mi pomoże, może coś doradzicie...

 

Pozdrawiam wszystkich!

Hey🙂 

Jesteś tutaj nowa, domyślam się?! 

Więc witam w" naszym swiecie"

Ja bralam lorafen przez 17 lat, ale pewnie to już gdzieś doczytalas. Jesteśmy wszyscy ofiarami lekarzy ktorzy nie wiedzą, a przecież powinni,wydawało by się, jak rozsądnie przepisywać te właśnie leki. 

Lorafen odstawiono mi 13 miesięcy temu w ciągu 3 tyg w szpitalu, ja nieświadoma niczego, nie wiedziałam co to dla mnie oznacza, zgodzilam się myśląc że lekarka wie co robi i przeszlam okropny horror dostawki, cos czego nie zapomnę nigdy do końca życia. To były najgorsze miesiące w moim życiu ale wtedy nie wiedziałam że coś takiego może dziać się z człowiekiem. Mija już tyle miesiecy a ja dalej czuję się bardzo źle, modlę się tylko oto żeby nie umrzeć, mam nadzieję że moja głowa i mój cały system nerwowy jeszcze się odbuduje. 

Chciałam Ci tym tylko uświadomić żebys nie zgadzala się na odstawienie w tak krótkim czasie bo będziesz przechodzić piekło, niech lekarz bardzo starannie rozpisze Ci jak masz schodzić, jak najmniejsze dawki w bardzo długim czasie, bo to bardzo dużo w jakim tempie się odstawia. 

Pozdrawiam i trzymam kciuki, melduje się i daj znać jak Ci idzie. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Podjęłam już raz decyzje ze koniec, udałam sie do psychiatry i przepisał mi Zoloft + clona na odstawienie. I wiecie co? Zwyczajnie przestraszyłam sie antydepresanta ( naczytałam sie na forach o skutkach ubocznych itd. i zwyczajnie nie zaczełam brac zoloftu mimo że wykupiłam recepte....co do klona, miałam wrazenie, ze na mnie nie działa, miałam brac 3-4 tab na noc 0,5 mg, ale spac ni cholery nie mogłam , rano jak zombie, w ogóle slabo na mnie to działa...)

 

Cześć arvena7

No i to jest właśnie polskie piekiełko medyczne i niewiedza polskich lekarzy ;-( W żadnym wypadku nie powinno się stosować Clonazepamu do substytucji w odstawianiu benzodiazepin (cytat z artykułu prof Heather Ashton "Benzodiazepiny: jak działają, jak je odstawić po wielu latach") Takich rzeczy się po prostu nie robi, wprawdzie Clon ma zdecydowanie dłuższy okres półtrwania  (To,5 = 36g) od Xanaxu (ok 6 h), ale jest benzodiazepiną o bardzo dużym potencjale uzależniającym wg H.Ashton wybitnie "złośliwą" do odstawiania, moim zdaniem jeszcze gorszą od Xanaxu (byłem czynnie uzależniony od jednego i drugiego) , więc jest to działanie jakby z "deszczu pod rynnę" ! 😕 Do substytucji stosuje sie np na OLZA w Wawie Relanium który ma To.5 = [100-200 h ] ! Można też stosować Tranxene (Cloranxen) który ma taki sam okres półtrwania. 

 

Cytat

I tak, dzwoniłam dzis do szpitala na Sobieskiego, ale troche szkoda gadać, potrzebne oczywiście skierowanie od psychiatry a Pani może mnie zapisać na rozmowę tzw. kwalifikującą dopiero na.... grudzień... ja na to, ok rozumiem, ale ja chce rzucic prochy jak najszybciej a to dopiero za ok pół roku, to jak mam funkcjonowac przez te pół roku? Brać dalej Xanax kiedy chce rzucić...

 

Moim zdaniem warto poczekać na ten oddział.. Oczywiście można zarejestrowac się do jakiegoś dobrego psychiatry i wraz z nim próbować systematycznie ale z głową stopniowo redukować , ale naprawde stopniowo, choćby po to, że na OLZA "startować" z niższej dawki.. Uważam, na podstawie własnych doświadczeń i nie tylko że jednym z najbardziej klasycznych błędów które popełniają ludzie którzy właśnie uzmysłowili sobie że są uzależnieni, to chęć jak najszybszego odstawienia substancji i pozbycia się tego "fe"nieładnego nałogu, no bo wiadomo, nałóg, uzależnienie, nie brzmi to dumnie Tylko że:

po 1. nie wato odstawiać szybko, zwłaszcza po dłuższym, wieloletnim braniu bo możecie zderzyć się z "murem"

po 2. nałóg lekomanii to nie wszytko, to ten "plaster" pod którym są problemy pierwotne i trzeba się bedzie nimi zająć, bo może okazać się, że nie znikły, a tylko uległy uśpieniu

po 3. ludzi odstawiają na szybko bez żadnego składu, ani planu myśląc że dotoks załatwi  całkowicie sprawę.. Niestety, to często dopiero jedynie I etap, później trzeba by przejść terapię uzależnień a następnie po niej rozpocząć psychoterapię problemów pierwotnych (nerwicy, fobii, depresji, zaburzenia osobowości, co tam kto ma (?) Czasem trzeba przebudować, zrobić remont generalny w głowie, a na to potrzeba czasu. Benzodiazepiny nie leczą przyczyn, działają tylko na objawy i zwykle tylko przez okres stosowania. 

Wiem, że to co napisałem może nie brzmi jakoś uroczo, ale niestety tak często jest, choć oczywiście inna jest skala problemów.. Jeden będzie wymagał kilkumiesięcznej terapii, inny kilkuletniej Warto (za nim się pójdzie na detoks) zaplanować sobie na spokojnie jakiś kierunek, poszukać i zapisać się na termin do ośrodka uzaleznień, albo poszukać i zaklepać sobie jakiegoś fachowego psychoterapeutę (zrobić najpierw wywiad, przejrzeć internet, podzwonić), bo później, po detoksie zwyczajnie może nie być do tego głowy, bo samopoczucie się może pogorszyć

Warto zapisać się na Sobieskiego i dzwonić tam co piątek, tam jest megarotacja 🙂 niestety taki oddział, że jednego dnia może zrezygnować nawet 2 osoby 

 

Edytowane przez Przemek_44

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..aha

A gdybym tak zapytał abyście wszyscy napisali z jakiego konkretnie powodu zaczeliście brać beznodiazepiny w przeszłości ? z jakiego powodu połknęliście 1 tabletkę? 

Jak wyglądało Wasze życie wcześniej? Cz w Waszej rodzinie pochodzenia były jakieś nerwice, depresje, zaburzenia na tle lękowym, a może któreś z rodziców nadużywało alkoholu, leków? czegokolwiek innego? 

Wiele osób cierpiących na lekomanię (BDZ, Z - leki) zwykle cierpią na tzw syndrom "podwójnej diagnozy", czyli  1 choroba = to jakaś nerwica lękowa, bezseność, zaburzenie osobowści 2 choroba = uzależnienie od benzodiazepin. Obie te choroby mają oddzielną klasyfikacje oraz oddzielne mechanizmy, które wymagają różnych metod leczenia. Problem w Polsce jest taki, że nie ma specjalistów którzy by leczyli takie osoby kompleksowo, bo albo są terapie uzależnień i terapeuci uzależnień, albo odziały terapii nerwic i zaburzeń osobowości i psychoterapeuci bez doświadczenia w terapii uzależnień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Przemek_44 napisał:

..aha

A gdybym tak zapytał abyście wszyscy napisali z jakiego konkretnie powodu zaczeliście brać beznodiazepiny w przeszłości ? z jakiego powodu połknęliście 1 tabletkę? 

Jak wyglądało Wasze życie wcześniej? Cz w Waszej rodzinie pochodzenia były jakieś nerwice, depresje, zaburzenia na tle lękowym, a może któreś z rodziców nadużywało alkoholu, leków? czegokolwiek innego? 

Wiele osób cierpiących na lekomanię (BDZ, Z - leki) zwykle cierpią na tzw syndrom "podwójnej diagnozy", czyli  1 choroba = to jakaś nerwica lękowa, bezseność, zaburzenie osobowści 2 choroba = uzależnienie od benzodiazepin. Obie te choroby mają oddzielną klasyfikacje oraz oddzielne mechanizmy, które wymagają różnych metod leczenia. Problem w Polsce jest taki, że nie ma specjalistów którzy by leczyli takie osoby kompleksowo, bo albo są terapie uzależnień i terapeuci uzależnień, albo odziały terapii nerwic i zaburzeń osobowości i psychoterapeuci bez doświadczenia w terapii uzależnień.

 

Dziękuje bardzo za odp, czy możesz proszę napisać czy Ty jestes " czysty" ? Jak wyglada teraz Twoje życie z benzo czy bez? Myślisz, że jest sens w ogóle jutro wybrać się do tej Pani psychiatry? Powiem Ci szczerze, że na tę chwilę nie chce mi się żyć, tak żyć... to droga do nikąd, szpitala bardzo się boję, aktualnie boje sie wszystkiego... Nie chce mi sie zwyczajnie budzic rano, nie widze sensu, bo to kolejne piekło, zdobywanie, kombinowanie, tak bardzo chciałabym być czysta, nigdy tego nie dotknąć...

 

Pytałeś jak to sie zaczeło, na poczatku miałam wielkie klopoty ze snem, juz od liceum, lekarz zapisal 0,25 i tak zapisywal co jakis czas, potem zmarła mi bliska osoba, przypomnialam sobie ze kiedys brałam taki fajny lek, poszłam i bez klopotu dostałam xanax juz 0,5. I tak juz poznej sobie łykałam, bo działał, rozluznial, kiedy zorientowałam sie ze jestem uzalezniona byłam zszokowana, w szoku, ze jak to nagle odstawiłam lek i zaczełam sie tak okropnie czuc... po tabletce czułam sie o niebo lepiej i juz wiedziałam, ze jestem w szambie po uszy...i tak doszłam do 3,5 mg... koszmar, koszmar, koszmar... Dodam również, że jestem i byłam córką alkoholika, wychowywałam sie w domu, gdzie co prawda nigdy niczego mi nie brakowało, ale ojciec pił, miewał ciągi do 2 tyg... można powiedziec, ze cały okres nastoletni patrzyłam jak pije w opór, dopiero, gdy wyszłam za mąż i sie wyprowadziłam to sie skonczyło, nie myslałam tylko, ze sama nomen omen nieswiadomie wpakuje sie w horror, który trwa... chce mi sie zwyczajnie wyć...gdybym tylko mogła cofnąć czas...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Lorra78 napisał:

Hey🙂 

Jesteś tutaj nowa, domyślam się?! 

Więc witam w" naszym swiecie"

Ja bralam lorafen przez 17 lat, ale pewnie to już gdzieś doczytalas. Jesteśmy wszyscy ofiarami lekarzy ktorzy nie wiedzą, a przecież powinni,wydawało by się, jak rozsądnie przepisywać te właśnie leki. 

Lorafen odstawiono mi 13 miesięcy temu w ciągu 3 tyg w szpitalu, ja nieświadoma niczego, nie wiedziałam co to dla mnie oznacza, zgodzilam się myśląc że lekarka wie co robi i przeszlam okropny horror dostawki, cos czego nie zapomnę nigdy do końca życia. To były najgorsze miesiące w moim życiu ale wtedy nie wiedziałam że coś takiego może dziać się z człowiekiem. Mija już tyle miesiecy a ja dalej czuję się bardzo źle, modlę się tylko oto żeby nie umrzeć, mam nadzieję że moja głowa i mój cały system nerwowy jeszcze się odbuduje. 

Chciałam Ci tym tylko uświadomić żebys nie zgadzala się na odstawienie w tak krótkim czasie bo będziesz przechodzić piekło, niech lekarz bardzo starannie rozpisze Ci jak masz schodzić, jak najmniejsze dawki w bardzo długim czasie, bo to bardzo dużo w jakim tempie się odstawia. 

Pozdrawiam i trzymam kciuki, melduje się i daj znać jak Ci idzie. 🙂

 

Hej Wam,

 

Jestem po wizycie u psychiatry, no cóż, moje obawy niejako się potwierdziły... lekarka bardzo niemiła, pospieszała, nie miałam szansy rozwinąć wypowiedzi, kiedy chciałam coś dodać wiecej, rozwinac swój probelm ona na to: ok ale tak czy tak? Konkrety... no czułam, ze to jak prawie zawsze na tzw. odwal się... potem zażądała mojej dokumentacji leczenia, ja że nic takiego nie mam, a ona jak to? Bez dokumentacji Pani przyszła? Ja na to, że nigdy nikt mnie o nic takiego nie prosił, a poza tym kiedy się do niej zapisywałam wypytywałam o wszystko Panią w recepcji, nic nie wspomniała o dokumentach wiedzac ze to moja pierwsza wizyta u niej...Potem psychiatra " wyjechała" z tekstem, my tu nie leczymu uzależnień, mówię ok, rozumiem, ale przyszłam po pomoc musze gdzies zaczac jesli chce z tym skonczyc...Szorstka, oschła, kazała mi wyjsc i poczekac na korytarzu jakies 20 min, mysle ok...

 

 

Poczym poprsila do gabinetu, wypisała skierowanie do szpitala psych, zapisała mi xanax 3 op. po 1 mg i rozpisala dawkę przyjmowania, rano 0,5 , wieczorem 2 mg, nic nie wspomniała o antydepresancie. I do widzenia, zero wywiadu, zero zainteresowania moim przypadkiem,  że też może jakas terapia, cokolwiek, wizyta trwała chyba ze 20 min... poprosiła żebym zapisala sie do niej, ale po jej urlopie i przyszła z dokumentacja, której no nie mam. Z drugiej strony, myślę sobie po cholere ja mam do niej wracac?? Mówię Wam, mam serio dość tego wszystkiego. Dół jak cholera. Dlaczego Ci ludzie w ogóle zostają psychiarami, przecież nie chcą pomagać, wysłuchać, tak naprawdę to ja nie miałam szansy nic powiedzieć... Mam to skierowanie, ale po tej wizycie zwyczajnie nie chce mi się żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×