Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

ja się wychowałam w rodzinie patologicznej. ojciec chlał i brał prochy.bił matkę,nade mną się znęccał,musiałam mieszkać u babci. pół roku leżałam po próbie samobójczej,z depresją i anoreksją na psychiatrycznym oddziale młodzieżowym. dzieciństwo w dupie,teraz jeszcze gorzej. już chyba nigdy nie będzie dobrze ze mną

 

współczuję bardzo, ja tak źle na szczęście nie miałem,

ale to dla mnie marne pocieszenie, nie umiem już pocieszać

się tym, że ktoś ma gorzej, każdy ma swoje własne bagno,

i dla każdego jego trudności wydają się najtrudniejsze,

wiem że to mało obiektywne i nielogiczne,

choroba i brak nadziei zazwyczaj ma ten sam wymiar,

każdy człowiek ma inną wytrzymałość i jednego

nie załamie wielka porażka, a drugiego dobije błachostka.

 

czuję się mocno ograniczony przez chorobę, potrzebuję

ludzi ale nie mam odwagi się z nimi spotykać, ani

gdzie ich poznawać, próbuję tutaj na forum ale

też nie jest tak łatwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesławpas !Jeśli wybierasz się do IPiN w Warszawie to z pewnością na detoks benzodiazepinowy trafisz na oddział F3 jest to oddział leczenia zespołów abstynencyjnych.Byłem hospitalizowany na tym oddziale 2 razy (detoksykacja alkoholowa) .Lekarze w oddziale a w szczególności dr.Anna Basińska -Szafrańska ordynator oddziału to dobrzy specjaliści mający spore doświadczenie w leczeniu zespołów odstawiennych .Mają dobrą metodę odstawiania benzo poprzez podawanie przez jakiś czas diazepamu stopniowo eliminując poziom benzodiazepin w surowicy krwi .Czas pobytu na oddziale to 6-8 tygodni w zależności od kondycji pacjenta.Jedno co może cię zrazić na tym oddziale to stosunek lekarza do pacjenta a także stosunek pielęgniarek do pacjentów.Kolejną idiotyczną rzeczą jest mieszanie alkoholików z lekomanami .Będąc na tym oddziale momentami czułem ze strony lekomanów ich poczucie wyższości nad alkoholikami .Choć być może to tylko moja opinia .Licz także się z tym że po detoskykacji skierują cie (jeśli będziesz chciał ) do OTU (ośrodek terapii uzależnień) dra.Woronowicza który od blisko 30 lat ma doświadczenie w leczeniu uzależnionych od alkoholu jak i leków.Jego metoda jest uznana w kraju i opiera się na modelu Minnesota i bliska programowi 12 kroków AA.Aha jeszcze jedno jedzenie jest momentami nawet dobre ale jest go mało więc jeśli sporo jesz to wez trochę jedzenia ze sobą (w oddziale jest lodówka dla pacjentów ale licz się z tym że ktoś (często w delirce i nieświadomie) coś ci podbierze.Mimo wszystko uważam że w twoim przypadku detoks to dobra decyzja. Pozdrawiam Darek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas Nie byłem tam, ale słyszałem to i owo o tym oddziale F3 i dokładnie to samo co kolega powyżej pisze..,

 

Nie będę się rozpisywał tutaj na forum o tym, bo opisałem wszystko co wiem na ten temat na swoim blogu w wpisie pt

 

"Gdzie odstawiać leki uspokajające (benzodiazepiny)? cz II".

 

jak masz ochotę to sobie przeczytaj..

 

Psychoterapeuta u którego się leczę też coś wspominał o tym oddziale..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IPIN jest w miare, detox tam da się przeżyć, ja akurat byłem na F1 - lekarze nie widzieli potrzeby przenoszenia mnie na F3,

też dostawałem relanium, coraz mniejsze dawki i bonusowo jakieś neuroleptyki (tisercin), do tego jeszcze hydroxyzyna.

U mnie akurat dało się przeżyć bo brałem i biorę w miarę niskie dawki.

Przemek_44 - nie boisz się, że na depakinie się roztyjesz, do tego włosy wypadają po niej co po niektórych,

lepsza alternatywa to Tegretol albo Lamitrin jeśli chodzi o stabilizatory (blokery kanałów sodowych).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44 - nie boisz się, że na depakinie się roztyjesz, do tego włosy wypadają po niej co po niektórych,

lepsza alternatywa to Tegretol albo Lamitrin jeśli chodzi o stabilizatory (blokery kanałów sodowych).

 

Dokładnie jak piszesz . Dekapine to stary syf , rozpierdupacz wątroby i ,,,są lepsze stabilizatory niż ten staruszek . Niepolecałbym nikomu tego leku , chociaż na niektórych działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44 nie boisz się, że na depakinie się roztyjesz, do tego włosy wypadają po niej co po niektórych,

lepsza alternatywa to Tegretol albo Lamitrin jeśli chodzi o stabilizatory (blokery kanałów sodowych).

 

devnull Kalebx3 No właśnie to się już chyba stało cholera (roztyłem się), ważyłem 106 kg (też nie mało) a teraz 110-111 kg, zastanawiam się teraz, czy to właśnie nie od tej Depakiny (?) A skąd wiecie, że po niej się tyje i mogą być kłopoty z wątrobą? ..z ulotki, czy skądś jeszcze? ..

 

Do tej pory zwalałem wszystko na zajadanie stresu, co też mi się zdarza, ale całkiem możliwe, że wrósł mi apetyt i przybyło mi kg od momentu rozpoczęcia przyjmowania Depakiny..O możliwym niekorzystnym wpływie na wątrobę to już ktoś mi tu mówił, więc jak byłem na wizycie to poruszyłem ten temat..Sprawa wygląda tak, że wcześniej długo brałem Neurotop (karbamazepinę) również stabilizator nastroju i inny antydepresant, ale ponieważ niespecjalnie pomagał zaproponowałem zmianę leku na Paroksetynę (ponoć ma najsilniejsze działania antylękowe w rankingu antydepresantów), ale karbamazepina podawana jednocześnie z Paroksetyną obniża stężenie Paroksetyny w organizmie, przez co osłabia jej działanie, więc zmieniła mi na Depakinę ..

 

Jeśli chodzi o wątrobę,to boję się, miałem ostatnio robione próby wątrobowe i jest wszystko ok, nie wiem, w ulotce pisze, że nie na wszystkich źle działa (wątroba) i jeśli już to w pierwszych 6 miesiącach (?) ale jeśli wiecie coś więcej na ten temat, macie za sobą jakieś doświadczenia to napiszcie..Włosy mam takie jakie miałem, ani mocne, ani słabe.., 4-tego mam wizytę u lekarki i zaczynam zastanawiać się nad zmianą leków , mam problem z wagą, do tego jestem cukrzykiem na insulinie 4 x dzień,więc powinienem schudnąć, być na diecie, a wychodzi mi to marnie:(..

 

Ryfka Congratulation!!! :uklon::D Trzymaj tak dalej.. :D

 

-- 29 maja 2014, 14:05 --

 

Znalazłem taki filmik na Youtube, szkoda tylko, że po angielsku

 

Xanax - More addictive than Heroin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie,

 

proszę o uważne przeczytanie mojej wiadomości, gdyż nie ukrywam, liczę na pomocną opinię.

 

Otóż, biorę różne leki nasenne lub benzodiazepiny, regularnie, od mniej więcej grudnia 2013 r.

 

Mam 22 lata.

 

Zaczęło się niewinnie w listopadzie/październiku 2013 r. od zażywania w celu bezproblemowego zaśnięcia Lorafenu 2,5mg, raz na powiedzmy 2 tyg. - nie miałem problemów ze snem, jednak lubiłem mieć pewność, którą dawało wzięcie benzo - że zasnę za moment.

 

Takim systemem, maximum do 1 razu na tydzień brałem ten Lorafen 2,5mg na sen.

 

W połowie grudnia zacząłem mieć konkretniejsze problemy z zaśnięciem.

 

Zaczęło się więc branie regularne czegoś.

 

Skończyłem z Lorafenem na początku stycznia.

 

Przeszedłem na Zolpic. Brałem go przez około miesiąc w dawce 10mg co noc. Wspomagałem się też często Hydroxyziną do tego 10mg.

 

Jednak przestał na mnie działać i skończyłem również z jego braniem.

 

Przez 10 dni na początku lutego następnie brałem Estazolam w dawce 0,5mg co noc. Jakoś dawało radę, ale zakończyłem kurację, bo to podobnie mocne benzo co Lorafen i nie chciałem się w to pakować.

 

Jednak pod koniec lutego nastąpił przełom, nie wziąłem nic na sen, bo sądziłem, że się przemęczę jakoś - nie muszę przecież brać i dostałem różnych objawów, typu tachykardia, poty, trzesiączka, niepokój, itd.

 

Po tym incydencie na następny dzień byłem cały czas zaniepokojony ową sytuacją.

 

Wróciłem więc do Lorafenu nie chcąc ryzykować po raz drugi. Brałem go od marca do kwietnia praktycznie codziennie po 2,5mg. Jednak jego działanie nie było już optymalne. Nie zasypiałem po nim, wybudzałem się w nocy, dodatkowo w dzień czułem się zaniepokojony i zmęczony. Miałem krótki tygodniowy epizod z Lexotanem około 6mg potem, ale również mi nie pomagał więc nie kontynuowałem zażywania. Zaczęły się też jakieś dziwne problemy typu uczucie derealizacji, niepokój, tachykardia.

 

Zrezygnowałem zatem w kwietniu z Lorafenu całkowicie i przeszedłem na Tranxene 10mg co noc. Brałem ją tak przez 10 dni, potem przez następne 10 dni po 5mg. Spałem całkiem dobrze. W dzień też, chociaż każdy dzień zaczynał się tachykardią i ogólnym nienaturalnym funkcjonowaniem.

 

Od maja nic nie biorę, tylko melatoninę na sen. Sypiam w miarę dobrze, zważywszy na to co brałem wcześniej. Jednak cały czas towarzyszy mi derealizacja, tzn. wszystko wygląda realnie, jednak wg mnie coś jest nie tak. Mam dziwne myśli egzystencjonalne o swojej osobie, jak to jest, że żyje, itp.

 

Doszły też bóle rąk, kręgosłupa, głowy, pieczenie oczu, ogólne zmęczenie. Chociaż możliwe bardzo, że jest to spowodowane niewyspaniem i długotrwałą nauką w pozycji siedzącej przez cały maj(jestem studentem).

 

Moje pytanie jest następujące: czy jest możliwe uzależnienie po takim czasie zażywania różnych specyfików przez relatywnie niedługi czas, dające objawy derealizacji i depersonalizacji głównie i tachykardii?

 

Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

some1, Tak jesteś już uzależniony! Ty brałeś to dość długo jakby to zliczyć. A to świństwo to już niektórych uzależni nawet po 2 tygodniach i nieważne czy to są leki na uspokojenie czy na spanie! Mają to samo działanie i jednakowo uzależniają.

 

-- 30 maja 2014, 21:01 --

 

some1, Tak jesteś już uzależniony! Ty brałeś to dość długo jakby to zliczyć. A to świństwo to już niektórych uzależni nawet po 2 tygodniach i nieważne czy to są leki na uspokojenie czy na spanie! Mają to samo działanie i jednakowo uzależniają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chca mnie poslac do IPiN, czy ktos z Was tam był?

Ja byłam. Jest ciężko. Warunki sanitarne koszmarne. Pielęgniarki w większości są spoko, tylko trzeba umieć zgadać i zaprzyjaźnić się z nimi. Naprawdę nie gryzą. Basińska jest specjalistą w swojej dziedzinie i nie można dmówić jej wiedzy. Niestety oprócz tego bywa histeryczką i potrafi odezwać się w bardzo chamski sposób. Ponadto gania pacjentów za palenie papierosów. F3 w IPiN jest jednym z nielicznych oddziałów psychiatrycznych, gdzie nie ma palarni i nie wolno palić, więc ludzie muszą chować się po toaletach. Ososbiście nie palę, więc dla mnie problemu nie było. Wiem jednak, że są ludzie palący, a odstawianie wszystkich nałogów w jednej chwili to karkołomny pomysł. Nastaw sie, że nie możesz mieć przy sobie telefonu z aparatem fotograficznym, po wodę na kawę musisz iść do pielęgniarek, no i nie wypijesz kawy po 17. Dodatkowo pacjenci lekowi jak i alkoholowi nie mogą opuszczać oddziału, więc od 6 tygodni wzwyż pierdzenie w stołek na oddziale. Mieszanie alkoholików i lekomanów jest poronionym pomysłem. Jak to napisał dariusz1990. Alkoholicy przebywają na oddziale od 10 do 14 dni, więc jest masakryczna rotacja, która może bardzo męczyć pacjentów lekowych.

 

dariusz1990, nie obraź się Darku, ale pacjenci alkoholowi trafiają na oddział w takich stanach, że "mózg staje". Potrafią robić takie rozpierdaki, że po nocach spać nie można. Żaden z pacjentów lekowych za mojego pobytu (a pobyt trwał ponad 7 tygodni) nie zrobił takiej jatki jak nowoprzyjęci alkoholicy. Nasz detoks jest dłuższy i trudniejszy, dlatego alkoholicy i lekomani powinni byc oddzieleni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W lutym mialem krew badana i potas z magnezem byly w normie, chociaz raczej w tych nizszych jej wartosciach. Biore od kwietnia Aspargin codziennie 2 tabletki. Z uwagi na ta tachykardie biore mala dawke Propranololu, a wiadomo, ze to tez sprzyja wyplykiwaniu K i Mg. Ale profilaktycznie biore Aspargin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

halenore Byłaś na oddziale F3 u dr Basińskiej? No proszę, co nic wcześniej nie mówiłaś ? :) To prawda, alkoholicy trafiają na detoks często w takim okropnym stanie, że głowa mała..Nie zapomnę nigdy gościa, który wyrwał się z pasów z sali obserwacyjnej i biegał w jakimś dziwnym amoku zupełnie na golasa po korytarzu z wackiem na wierzchu, z wywalonymi białkami w gałkach ocznych kończąc swój szaleńczy bieg w fatalnym zderzeniu ze ścianą (zupełnie jej nie zauważył)..

 

Inny dostał przy mnie padaczki na palarni, zostaliśmy na palarni tylko dwaj (ja z nogą w gipsie) , walnął głową o podłogę i strasznie krwawił..Trzymałem go za głowę bo wszyscy sanitariusze i lekarz polecieli do drugiego pacjenta, który dokładnie w tym samym czasie też dostał ataku..Miałem jego krew na swoich rękach aż po łokcie, na podłodze wielka plama, myślałem, że człowiek nie przeżyje..Na następny dzień gość przyszedł na palarnie jakby nigdy nic, okazało się, że podczas upadku pękło mu nieduże naczynko powierzchownie, a że głowa jest bardzo unaczyniona, to strasznie krwawił, ale nic mu poważnego się nie stało :)..

 

Moje pytanie jest następujące: czy jest możliwe uzależnienie po takim czasie zażywania różnych specyfików przez relatywnie niedługi czas, dające objawy derealizacji i depersonalizacji głównie i tachykardii?

 

some1 Jeśli chcesz znać moje zdanie, to uważam, że trudno powiedzieć czy to już jest uzależnienie, czy jeszcze nie (?) Powinien się na ten temat wypowiedzieć jakiś specjalista..Ja np przed wielu laty (za nim jeszcze wpadłem w kilkunastoletnie uzależnienie od benzo), gdy miałem pierwszy atak paniki i wystąpiła u mnie po raz również derealizacja dostałem Clonazepam tylko na dwa tyg, za to w dawce 2x2 mg/dzień wpadłem jak "śliwka w kompot" i nie chciałem już niczego więcej!, tym bardziej ,że antydepresant mi nie pomagał, nie znosił stałej derealizacji, którą miałem od tego ataku już codziennie (też się przejąłem) ani po miesiącu, ani półtora, więc go olałem..

 

Zakodowałem w swojej psychice silne wrażenie ulgi, rozluźnienia mięśni, błogostanu, jakie poczułem po 2 -3 dniach, gdy organizm się nasycił lekiem, a nikt później nie zaproponował mi nic lepszego, tak samo skutecznego, więc się uzależniłem..Nie miałem też żadnej świadomości o potencjale uzależniającym tych leków (lekarz mnie nie ostrzegł)..

 

Wszystkie leki które wymieniłeś to ten sam związek (tylko o różnym profilu i sile działania), z wyjątkiem Zolpicu, ale i on działa na te same receptory i uzależnia..Może też być tak, że fizycznie jeszcze tak bardzo się nie uzależniłeś, ale psychika już Ci się trochę "zakotwiczyła" w benzodiazepinach, ale z drugiej strony piszesz,że leki (lorafen, zolpic) traciły swoją moc działania, a więc rozwój tolerancji.. z trzeciej strony podchodzisz do tematu dość ostrożnie, co ważne i godne uznania,

 

Warto jednak szukać jakiś innych rozwiązań, psychoterapii, innych leków np antydepr, zarówno derealizacja, jak i tachykardia może być tylko objawem, nerwicy, objawów uzależnienia..Ponoć ta pierwsza (derealizacja) występuję często w agorafobii, która może być związana z fobią społeczną, choć nie koniecznie.., także może wystąpić ponoć podczas ataku panicznego lęku, lub podczas odstawiania benzodiazepin..

 

Zastanawiam się też, cz twoje ogólne zmęczenie, bóle oczu, itp nie jest czasem wynikiem "zespołu lęku uogólnionego" (ja to mam razem z agorafobią), czyli takiego stałego napięcia w różnych częściach ciała, lęk poranny, na wieczór trochę lepsze samopoczucie itd, to coś takiego?? czy nie?..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44, A nie uważasz, że benzodiazepiny to takie same gówno jak SSRI? Znasz te strone? :arrow:http://toxicantidepressants.fr/polish/wprowadzenie/wprowadzenie.php

Nie miales uzaleznienia od tego drugiego? Bo ja tak. Nie wiem, może to zależy od wrażliwości danego organizmu i od tego jak traktuje leki. U mnie pełnią rolę (podobno) bardziej "towarzysza zycia", czegos, co daje poczucie bezpieczeństwa i nie ważne jaka to będzie grupa lekow. Coś zawsze musi mnie trzymać. Wystarczy minimalna dawka.

Może dlatego nie ma dla mnie znaczenia czy to benzo czy antydepry. W obydwu przypadkach uzaleznienie psychiczne.. a moze chodzi tez o cos innego, co też jest często poruszane na tym forum po dłuższym czasie brania, tzw. zmiany w mózgu? Czuję, że tu też jest coś na rzeczy. A do tego jeszcze przedłużony zespół odstawienny (nawet kilku letni, zarowno przy benzo jak i SSRI), (wynikajacy wlasciwie z tych zmian w receptorach), ale to neguje akurat każdy lekarz, co nie daje mi spokoju. Mówią "w pani przypadku to coś innego", czyli problemy z zależnością, co po mojej 6 miesiecznej hospitalizacji rownież potwierdził szpital, ale do dzisiaj nie mogę się jakoś z tym zgodzić i mam mętlik w głowie o co tak na prawdę w tym chodzi.

 

Reasumując, nie ma znaczenia jaka substancja, wszystko to ścierwo. A brane latami rujnuje życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ryfka, wielkie gratulacje. zazdroszczę jak cholera. ze mną gorzej. problemy osobiste nasiliły sie okropnie,zaczynam odczuwać potrzebę brania coraz większych dawek. wpadam coraz bardziej,czuję to. nic nie idzie ku lepszemu a ja nie maminnej alternatywy jak tylko wziąść klona...a najgorsze jest to,że nigdy nie wiem po jakiej dawce mi się poprawi a po jakiej wpadnę w mega dół. poj...ebane to wszystko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

scarlett33, Dzięki! Jesteś uzależniona i zawsze będziesz wynajdywać jakiś powód żeby wziąść to cudo jakim jest clonazepam. Szkoda mi Cię dziewczyno ale dotąd dokąd nieodstawisz tego gówna to będziesz nieszczęśliwa. Spróbuj to odstawić po ćwiartce co 2 tygodnie i później już wcale niebrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44, A nie uważasz, że benzodiazepiny to takie same gówno jak SSRI? Znasz te strone? :arrow:http://toxicantidepressants.fr/polish/wprowadzenie/wprowadzenie.php

Nie miales uzaleznienia od tego drugiego? Bo ja tak. Nie wiem, może to zależy od wrażliwości danego organizmu i od tego jak traktuje leki. U mnie pełnią rolę (podobno) bardziej "towarzysza zycia", czegos, co daje poczucie bezpieczeństwa i nie ważne jaka to będzie grupa lekow. Coś zawsze musi mnie trzymać. Wystarczy minimalna dawka.

Może dlatego nie ma dla mnie znaczenia czy to benzo czy antydepry. W obydwu przypadkach uzaleznienie psychiczne.. a moze chodzi tez o cos innego

 

ala1983 Nie, nie znałem do tej pory, ale dzięki, dodałem sobie stronkę do swoich zakładek i poczytam w wolnej chwili! :) Póki co powiem szczerze,że na ten moment nie mam jakiejś wielkiej wiedzy na temat antydepresantów i ich toksyczności na organizm i jego narządy, poza tym, że łykałem je już chyba wszystkie z grupy SSRI (nietylko) + 1 inhibitor MAO..Lecz w temacie uzależnienia i związanych z nim typowych konsekwencji nie uważam, przynajmniej na ten moment, że SSRI to TAKIE SAMO gówno jak benzo-, choć jakiś rodzaj "gówienka" na pewno, albo inaczej..., ten rodzaj gówna nie śmierdzi aż tak, jak benzodiazepiny! :)..ale o tym zaraz napiszę.

 

Ty natomiast poruszyłaś moim zdaniem tutaj bardzo ważną rzecz!! wg mnie może nawet najistotniejszą w tym całym uzależnieniu od leków! Rzecz, która składa się na tą część uzależnienia, którą nazywa się "uzależnieniem psychicznym", a które ja ,biorąc pod uwagę swoje własne doświadczenia i to co teraz wiem uważam za najtrudniejszą rzecz do "ogarnięcia"

 

Wiadomo, że uzależnienie fizyczne, przeżycie objawów odstawiennych, szczególnie w przypadku wysokich dawek branych latami stanowi wielki problem, ale jest to do przeżycia jak grypa, czy zapalenie płuc, z wysoką gorączką, potami, dreszczami, itp każdy był kiedyś chory, każdy jakoś przemęczył (w przyp. benzo wszystko zależy moim zd. od tempa "odstawki"), ale nauka samodzielnego życia, w dodatku w miarę szczęśliwego i spokojnego życia, zwłaszcza wtedy,gdy czegoś nas nie nauczono, albo źle nas nauczono, w głowie mamy np pełno "śmieci", czyli dziwnych toksycznych przekonań na własny temat, i innych ludzi, zaniżoną samoocene i niskie poczucie wartości, to stanowi prawdziwy problem..

 

Wg mojej teorii, oczywiście bardzo upraszczając problem:) całe te benzodiazepiny działają na człowieka w ten sposób,że jakby przerywają "obwód"..Człowiek składa się powiedzmy z psychiki (przekonania kluczowe, myśli, wyobrażenia), z emocji i uczuć, ciała (odczucia cielesne)..i np tak

 

negatywna myśl (np przerażająca) ======== lęk, strach ======przykry cielesny objaw (przyspieszony puls i bicie serca, napięcie, skurcze mięśniowe, pocenie się, czasem potrzeba oddania moczu, mdłości, ucisk w gardle) ..

 

Wszystko to oczywiście nie jest takie czytelne jak na tym schemaciku, bo często występuje natłok, gonitwa myśl, wszystko się miesza i często ma się wrażenie że to bolesne objawy są najpierw, a nie myśli, ciężko to zatrzymać (przynajmniej ja tak miałem), aż tu nagle Clonazepam dawka 2 mg przed południem, drugie 2 mg po obiedzie, stary znany silny lek antypadaczkowy, do przerywania ataków padaczki i zapobiegania przed nimi, benzodiazepina o najsilniejszym działaniu miorelaksacyjnym ze wszystkich benzo, czyli zwiotczającym mięśnie..

 

To jak podanie narkozy, napięcie mięśniowe niema szans, całe ciało, układ mięśni szkieletowych od mięśni palców u stóp, przez nogi, uda, brzuch, przez szczęki i na powiekach kończąc zostaje "odłączone" jak wtyczka z gniazdka, a to właśnie przecież po przez napięcie mięśniowe odczuwamy najwięcej przykrych objawów podczas nerwicy, skurcz mięśni żołądka, przełyku, a jak objawy, odczucia cielesne zostają odłączone, to pozostałe ogniwa "obwodu" przestają działać, emocje ulegają ukojeniu, myśli rozmyciu i jest dobrze..

 

Cudowny lek, cudownie działa, ciężka nerwica praktycznie znika bez śladu (przynajmniej na jakiś czas), człowiek czuje się jakby powstał z martwych, problem w tym, że po jakimś czasie efektywność działania leku zwykle słabnie, ale i tak człowiek kurczowo się go trzyma jak tonący tratwy i czuje się w miarę bezpiecznie, jedni dokładają samowolnie kolejne tabletki, zwiększają dawkę, aby uzyskać taki sam efekt, inni biorą taką samą dawkę, "jadąc" być może na zakodowanym, zapamiętanym pierwszym wrażeniu silnego działania leku z początkowego okresu jego przyjmowania lub właśnie na poczuciu bezpieczeństwa, pochodzącego z świadomości posiadania przy sobie tabletki, następnie z świadomości jej zażycia, poczuciu, że po jej połknięciu jest się w jakimś stopniu "zabezpieczonym", no bo skoro przyjmuje się lek o działaniu uspokajającym, antylękowym, przepisany przez psychiatrę, to jest bezpiecznie, prawda?..

 

Tylko,że pozory mylą powiedział jeż schodząc z drucianej szczotki :)..i ten lek staje się później nieodłącznym, jak to świetnie określiła ala1983 "towarzyszem życia", często na miesiące lub lata, życiową podpórką, która dodaje odwagi, pewności siebie, staje się częścią naszej osobowości, lub np "zakleja" jakąś dziurę z dzieciństwa, która ujawnia się w dorosłym życiu pod postacią różnych lęków..

 

Uważam,że benzodiazepiny brane przez jakąś osobą regularnie, w sposób niekontrolowany przez lekarza, są niebezpieczniejsze od antydepresantów SSRI , z tego względu, że zaburzaja poważnie zdolności psychomotoryczne człowieka, takie jak refleks, zdolność koncentracji, pamięć, obniżają współczynnik inteligencji, osłabiają wydajność w pracy, powodują niekiedy senność, mogą być przyczyną wypadków samochodowych, utraty zdrowia, nie tylko swojego, ale cudzego, a przez to kłopotów z prawem, kłopotów natury moralnej..Jazda po benzo jest ponoć w Polsce (nie tylko w Polsce) karalna, inne wypadki w ruchu ulicznym lub podczas pracy na wysokości, lub przy maszynach będących w ruchu..Jest wiele innych nie korzystnych czynników, negatywne zachowania związane z rozwojem uzależnienia, koncentracja w okół zdobycia tabletek, nawet gdy bierze się niskie dawki (regularnie) to czasem może zdarzyć się sytuacja,że ich zabraknie np jakieś zaniedbanie..czytałem gdzieś kiedyś,że kobieta, wykształcona, wpadła w panikę, gdy odkryła,że niema już leków i zostawiła na parę godzin swoje kilkumiesięczne dziecko w domu, aby pobiec do lekarza, bezpieczeństwo jej dziecka spadło na ten moment na dalszy plan, niż zdobycie leków, a przecież wystarczyłby moment,aby wydarzyło się nieszczęści..Benzodiazepiny brane regularne zmieniają negatywnie osobowość, człowiek się zmienia ..Fakt,zależy jeszcze jaki lek się bierze, w jakich dawkach, ale to też być może trochę jak z marihuaną (tak podejrzewam,bo nigdy nie paliłem) niby nic, a później wymyka się z pod kontroli i szuka się mocniejszych środków..

 

Większość SSRI nie zaburza takich zdolności, można po nich jeździć samochodem, jest się też po nich sobą, moim zdaniem to nie to samo leczyć się tymi antydepresantami ,a łykać kilka Clonazepamów lub Lorafenów na dzień, kiedy chodzisz stale przyćpany i można powiedzieć, że jesteś sobą w takim samym stopniu jak nieśmiały, cichy, na codzień chłopak, który po wypiciu 0.7 l wódki chodzi po mieście pijany,drze ryja i rzuca kamieniami po oknach (celowe przerysowanie)..

 

Wiadomo jednak,że SSRI to również leki i posiadają jakieś uboczne działanie i moim zdaniem nie powinny być przepisywane na całe życie, tylko na tyle ile trzeba, jako wsparcie farmakologiczne, na okres trwania psychoterapii, jako zalecanej, głównej metody leczenia zaburzeń nerwicowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. Według mojej teorii i na podstawie moich własnych przeżyć i doświadczeń nie widzę większych różnic pomiędzy SSRI a benzodiazepinami. Do tego obserwując doświadczenia innych jak również czytając różne publikacje medyczne, mogę stwierdzić jedynie, że benzo może są o "ciut" gorsze, ale niewiele.

 

Różnica najczęściej jest taka, że przy benzo zwiększa się dawkę, natomiast przy SSRI zmienia się substancje.

Porównaj chociażby stronę www.benzo.org.uk/polman/bzcha01.htm z tą, którą podałam w poście powyżej.

Można też porównać ten wątek z wątkiem "odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych" lub "SSRI to nieporozumienie" i jeszcze kilka innych...

 

Węcej napiszę później, bo zbieram się teraz na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie to szczęście że kolejna odstawka benzo to będzie samobójstwo,

skoro jestem i tak już nie uleczalny, po tylu latach terapii i farmakoterapii

mam dosyć, mam dosyć babrania się pośród psychiatrii która tak

na prawdę jest fikcją, wszystko jest jedynie hipotezą i suchą teorią,

spotkałem w życiu około 30 lekarzy, jedynie może 5 z nich nadawało

się do współpracy, reszta jedynie mi zaszkodziła, na tyle że

kolejni psychiatrzy byli zaszokowani lub drwili z tego co robił ich

poprzednik.

 

SSRI zjebały mi życie o czym pisałem już nie raz, owszem pozwoliły

podjąć się niektórych zajęć/działań ale zabrały bezpowrotnie szczęście.

Odstawienie ich u mnie jest już niemożliwe, za późno, choć próbowałem wiele razy

i z różnymi lekarzami, lekarze stwierdzili że odstawianie tego nie ma już sensu,

różnie to argumentując.

 

Skoro ktoś jest chory to automatycznie jest uzależniony od leków,

to tak jak inwalida jest uzależniony od wózka inwalidzkiego.

Oczywiście można mu wmówić że może się czołgać, ale

to wyrządzi mu jeszcze większą krzywdę pod każdym względem.

 

Spójrzcie na ten problem bardziej po ludzku,

mój psychiatra (wicedyr. szpitala na Nowowiejskiej), każe mi się dystansować

od swoich uzależnień i zakazuje mi wchodzić na fora w takie tematy jak ten,

więc z drugiej strony robimy sobie tutaj wzajemną krzywdę, jedynie strasząc

się konsekwencjami, a co jeśli jutra nie będzie ?

 

także żryjmy SSRI i stabilizatory i bądźmy od nich uzależnieni, bo branie benzo, jest nie fair w stosunku do innych,

skoro inni nie mogą to my też nie możemy.

abstynencja od benzo gwarantuje nam przecież życie wieczne w niebie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. Według mojej teorii i na podstawie moich własnych przeżyć i doświadczeń nie widzę większych różnic pomiędzy SSRI a benzodiazepinami. Do tego obserwując doświadczenia innych jak również czytając różne publikacje medyczne, mogę stwierdzić jedynie, że benzo może są o "ciut" gorsze, ale niewiele.

 

Różnica najczęściej jest taka, że przy benzo zwiększa się dawkę, natomiast przy SSRI zmienia się substancje.

 

ala1983 Tutaj niestety nie mogę sie z Tobą zgodzić, choć to oczywiście moja prywatna opinia:)..Zapomniałaś o najistotniejszej różnicy, człowiek pod wpływem benzodiazepin jest po prostu nietrzeźwy! (nie mówię tu o okresie kiedy tolerancja wzrośnie i leki tracą efektywność i moc), to leki które z swojej natury mają działanie otumaniające działając, podobnie jak alkohol ,depresyjnie na CUN, człowiek na benzodiazepinach jest jak na rauszu, traci zdolność trzeźwej oceny sytuacji..SSRI działają jednak inaczej, człowiek jest po nich trzeźwy, choć rzeczywiście ich skuteczność w mojej ocenie pozostawia wiele do życzenia..

 

 

devnull Mnie się wydaję,że to trochę nie tak jest jak piszesz, choć poniekąd rozumiem twój tok rozumowania..

Generalnie to co ja napisałem od siebie powyżej odnosi się do osób, które nadużywają benzodiazepin, same sobie zwiększają

dawkę, chodzą po kilku lekarzach (doctor shopping) ukrywając ten fakt przed nimi, albo zaopatrują się na czarnym rynku..

 

Ty pisałeś, że bierzesz możliwie najmniejszą, skuteczną dawkę i jak rozumiem bierzesz ten lek wg zalecań lekarza i pod jego kontrolą, tak?..

Jeśli tak, to wszystko jest w porządku, przynajmniej na ten moment, to po 1 -sze..

 

po 2-gie myślę,że najważniejsze jest to,czego Ty chcesz i jaki rodzaj leczenia wybierasz, czy psychiatryczny, czy psychologiczno - psychoterapeutyczny, bo ja akurat uważam (chyba podobnie jak Ty) że leczenie psychiatryczne to nie jest najlepsze rozwiązanie w przypadku nerwic, fobii, no chyba,że benzodiazepiny, no ale one są chyba jak ten wózek inwalidzki, przynoszą ulgę, ale niczego nie rozwiązują (przynajmniej tak mi się wydaję)..

 

Różnica między osobą na wózku, a kimś kto cierpi na ciężką nerwicę lękową jest moim zdaniem duża, bo w tym pierwszym przyp.zwykle brak rokowań na wyzdrowienie, tzn jak ktoś widzi jakieś możliwości to próbuje różnych rzeczy, aby tylko móc chodzić, rehabilitacja i tak dalej, w momencie jak już nie ma żadnych szans na powrót do sprawności, to wtedy pozostaję wózek..

 

Człowiek, który cierpi na nerwice moim zdaniem ma szanse powrotu do zdrowia, ale potrzebna jest do tego dobra terapia..

 

devnull rozumiem,że Tobie psychoterapia nie pomogła , tak(?) (nie mówię o leczeniu psychiatrycznym) a może następna pomoże (?) MOże trafiłeś na kiepskiego fachowca ? może nie umiałeś się otworzyć (?) może osobowość psychoterapeuty / psychoterapeutki Ci nie odpowiadała (?) czasem się zaskakuje dopiero za którymś razem (?) Nie zrozum mnie źle, nie mam zamiaru Cię na coś agitować lub namawiać, Ty decydujesz jaki rodzaj leczenia wybierasz, możesz też nie mieć siły, możesz być zmęczony, zawiedziony, ja też przeszedłem wiele różnych etapów i psychiatrów, nie zawsze się od razu uda, są też ludzie którzy biorą benzo w stałych dawkach do końca życia, tylko,że taki stan nie nie sprzyja żadnemu rozwojowi, zmianie sytuacji..

 

Poza tym, nie wiem,czy masz prawo jazdy, czy jeździsz samochodem (?) jeśli tak, to narażasz się nawet będąc na małej dawce benzo, bo w razie kontroli drogowej, test może Ci wykryć (z tego co wiem,to nie wykrywa ilościowo, tylko samą obecność)..No chyba,że świadomie rezygnujesz z tego aspektu życia

 

No bo bierzesz benzo i jakoś tam jest, nie ma paniki, ani strasznych lęków, ale twoja sytuacja życiowa też jakoś diametralnie się nie zmienia, jak mogła by się zmienić, gdybyś rozpoczął dobrą psychoterapię, która pomogła by Ci rozwiązać twoje problemy..

 

Psychologowie, psychoterapeuci nie są od leków, są właśnie od tego, by wskazać dobry kierunek, pomóc w życiowych problemach, lub problemach wewnętrznych, a wtedy tak jak LATEK1962 i scarlett33 piszą benzo przestaną być potrzebne, bo znikną lęki..

 

Antydepresanty też nie będą potrzebne..A ile Ty masz lat (tak mniej więcej),że taka deprecha życiowa u Ciebie??:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×