Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

:( To nikt się nie zna na poświadomości? Czy żeście się obraziły?

Ja sobie właśnie pomyślałam, że zawsze jak czegoś bardzo chciałam, na coś się uparłam to nie było mocnych...ocfzywiście były to pozytywne rzeczy - ale co jeśli teraz przeciwny biegun przeżywam równie intensywnie i dlatego tak silne mam myśli samobójcze? Może ktoś bardziej wypośrodkowany łatwiej znosiłby te koszmarne skądinąd stany i nie miał AŻ TAK SILNYCH mysli samobójczych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dalej będę wiercić dziurę w brzuchu. Zawsze odczuwałam dużo lęku, miałam stwierdzoną nerwicę...wraz z zanikiem uczuć stopniowo przestały mnie strsować/martwić/obchodzić sprawy zewnętrzne tylko coraz bardziej moje wewnętrzne. Przestała mnie obchodzi moja przyszłość, opinia innych, wygląd - wszystko to, co normalne....ale lęk jeszcze czułam, tylko bardziej lęk z pwodu moich prpoblemów wewnętrznych...potem stwierdzono mi schizofrenię prostą i 2 lata żyłam w przerażeniu, że stane sie rośliną, co mnie kompletnie załamywało, a co ostatecznie nie okazało się prawdą...zmierzam do tego, że e pwenym momencie przestałam odczuwać nawet lęk...nie odczuwam takiej emocji jak lęk...mogę mysleć o śmierci bliskich, o swojej własnej, o strasznych rzeczach mogę myśleć i nie odczuwam lęku, tylko co najwżej depresję, brak sił i poddanie się " co będzie to będzie" - zbojętnienie...ale czy jest możliwe, że mimo, że nie odczuwam lęku jako emocji, to że podświadomie ten lęk jest i sprawia mi cierpienie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, Tu nawet nie będzie chodziło o podświadomość. Tylko o nieświadomość. A nieświadomość jak to powiada moja terapeutka jest WIELKA.

Dlatego chodzi się na terapię,żeby uświadomić to, co nieuświadomione. Proces uświadamiania zależny jest od wielu czynników. A pomaga w tym terapeuta bo my nie jesteśmy obiektywni co do siebie. Różne rzeczy dzieją sie w naszych umysłach pod jej wpływem.

Ty niedawno zaczęłaś chodzić na terapię. Jesteś niecierpliwa i zaniepokojona. Rozumiem to.

U mnie dopiero od niedawna coś zaczęło ruszać. Też jestem niecierpliwa. A kończę 20-ty miesiąc terapii. Wydaje mi się,że gdzie tam jeszcze koniec............

Dlatego powinnaś chcieć kontynuować terapię i nie zniechęcać się.

Trzeba pewnie zmienić pewien zakres Twoich zachowań. Uświadomić co robisz i dlaczego, jakie są przyczyny i skutki, zacząć to zmieniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko ja coraz częściej zaczynam zadawać sobie pytanie czy ja chce zmiany i czy jestem na nie gotowa? Mam wrażenie że nie może być mnie , bez tego wszystkiego. Że stanę się zwykłą pospolitą dziewczyną. A nie chce tego. Jeśli chodzi o mózg to podaje się że używamy około 20 % , a ja uważam że jesteśmy ogromnymi optymistami tak myśląc. Mózg jest tak niesamowity , władczy i tajemniczy. Kryje się w nim tyle nieodkrytych dla nas zakamarków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czytalem, ze to totalny bullshit.

Nie pamietam juz dlaczego, ale wiem, ze tak nie jest. Czlowiek uzywa tyle mozgu ile moze i kropka. Wiem, ciezko zaakceptowac, ze jestesmy tacy ograniczeni, ale to prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, już sam sposób Twojego pisania świadczy o tym, że masz uczucia i to całkiem sporo. upierasz się, że nie masz... oczywiście, na siłę nikt Cię o tym nie przekona, bo musisz sama to dostrzec, poprzyglądać się sobie. wiesz, mi się też długo wydawało, że nie mam uczuć. a po prostu nie umiałam ich identyfikować, dostrzegać, bardzo pomogła mi w tym terapia i terapeutka, nagle się okazało, że mam aż za dużo tych uczuć. :P co na to wszystko mówi Twoja psychoterapeutka, ona też uważa, że nie masz uczuć? jeżeli nawet są one uśpione to powinna pracować z Tobą w kierunku, by je obudzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, mnie się wydaje, ze Ona nie potrafi ich wszystkich ogarnąc bo tak wiele ich ma , nie potrafi ich odróżnić i nazwac i dlatego tak cierpi. Czeka ją długa praca z psychologiem.

 

Kasiu, no mi się też tak wydaje... Dlatego tak ważne jest, żeby była pod opieką dobrego terapeuty, który pomoże jej je dostrzec, ponazywać, pooddzielać, poodróżniać i przeanalizować. Posty braku uczuć są moim zdaniem aż nasączone przeróżnymi uczuciami. Ale Ona tego nie dostrzega albo automatycznie ignoruje, uparcie trzymając się wersji, że nie ma emocji. Pytanie - dlaczego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czytalem, ze to totalny bullshit.

Nie pamietam juz dlaczego, ale wiem, ze tak nie jest. Czlowiek uzywa tyle mozgu ile moze i kropka. Wiem, ciezko zaakceptowac, ze jestesmy tacy ograniczeni, ale to prawda.

 

też gdzieś czytałam, że to jedna z tych nieprawdziwych opowieści, które ludzie sobie z upodobaniem powtarzają.

podoba mi się stwierdzenie, że człowiek używa tyle mózgu ile może i już. gorzka prawda :smile:

 

jeśli chodzi o miłość borderów. czy to nie jest tak, że nawet jeśli taki border się zakocha, to się uzależnia. że miłośc przeradza się w totalne 'upodlenie'. że border krzyczy, bo tak, a potem błaga o przebaczenie i płacze. że nie wyobraża sobie życia bez drugiej osoby, więc szantażuje, żeby nie stracić. że ta miłość istnieje, ale jest toksyczna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj M oznjmił,że jego mama ma raka straszna wiadomość,ale wierzę,że ona jest silna kobietą i wszystko będzie dobrze..od paru dni nie mam ochoty życ,wczoraj tez myslałam żeby wziać duża dawke tabletek,po rozmowie z M przez tel uspokoiłam sie...;bo kur... twierzę,że jesli człowiek nie robi nic pozytecznego w zyciu to nie ma prawa istnieć,dzis mam tyerapie...chciałam ja odpuscić,nie widzę sensu w niczym ..więc wstałam i pójdę tam :roll: do terapeutki,chcę by mnie oceniła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

twierzę,że jesli człowiek nie robi nic pozytecznego w zyciu to nie ma prawa istnieć

 

Spoko... Ja obecnie nie pracuję, nie uczę się, nie pomagam innym realnie, nie wychowuję dzieci etc. Czyli wg Ciebie mam iść się powiesić..? :roll:

 

do terapeutki,chcę by mnie oceniła...

 

Przerażające... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja...mam takie mysli w stosunku do siebie...znowu...strałam się żyć...i znów mysli,ze nic nie wychodzi,nic nie jest jak powinno być,wstyd okropnie sie czuję...wczoraj ,przedwczoraj wieczór planowałam ,miałam ogromna potrezbe nałykac sie tablet i nie istnieć... :hide:

napisałas że przerazjace jest że chce żeby terapeutka mnie oceniła,,nie bardzo kumam o co ci chodzi :!::?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o miłość borderów. czy to nie jest tak, że nawet jeśli taki border się zakocha, to się uzależnia. że miłośc przeradza się w totalne 'upodlenie'. że border krzyczy, bo tak, a potem błaga o przebaczenie i płacze. że nie wyobraża sobie życia bez drugiej osoby, więc szantażuje, żeby nie stracić. że ta miłość istnieje, ale jest toksyczna?

 

tak właśnie jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

napisałas że przerazjace jest że chce żeby terapeutka mnie oceniła,,nie bardzo kumam o co ci chodzi :!::?:

 

Przeraziło mnie, że chcesz zostać OCENIONA.

Naprawdę tego chcesz..?

Ja wolałabym, aby terapeutka pomogła mi przepracować to, dlaczego jest, jak jest. Na czym polegają moje trudności. Empatyczne wczucie się i analiza. Jakby ktoś mnie oceniał, bądź na plus (usprawiedliwiał) bądź na minus (moralizował) to fatalnie bym się czuła. No i nic z tego nie wynika. Terapia to nie konfesjonał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam parę negatywnych uczuć: cierpienie, pustka, niechęć do wszystkiego i wszystkich, czasami wręcz nie nienawiść

Ale od 3 lat nie odczuwam miłości ani żadnych uczuć wyższych....od przeszło 1,5 roku nie odczuwam uczuć pozytywnych... ŻADNYCH - uwierzcie mi dziewczyny proszę.

Dobrze na mnie działa stilnox - po zażyciu czuję, że jest mi miło i dobrze....że nie czuję tego cierpienia, pustki, syfu w duszy...po stilnoxie czuję się jakby ktoś mi zdjął cały ciężar z duszy...nawet benzodiazepiny mi tego nie dają...niestety trwa to jakieś 30 min i potem zaczyna być już gorzej.

Nie potrafię tak żyć bez cienia jakiejś przyjemności, ulgi...znów mi się nasiliły myśli samobójcze....najchętniej bym się znów zgłosiła do szpitala...nie mam siły na nic...

Niestety mam zapowiedziane, że jak jeszcze raz pójdę na dłuższe zwolnienie, to strace pracę. I dostanę się na utrzymianie moich rodziców. A to będzie koszmar...i będę musiała cały czas coś robić, bo moja mama nie toleruje, że ja nie nic nie robię...a ja ne mam siły...jutro idę do lekarki...zapisze mi fluanxol...ale jeśli to nie pomoże, to będzie raczej znaczyło, że mam nieodwracalne zmiany z mózgu i muszę się tak męczyć do końca życia... wiecie, ja byłam kiedyś normalna - dojrzała, odpowiedzialna, zaczęłam doktorat, przymierzałam się do założenia rodziny...wprost trudno uwierzyć, ale taka byłam kilka lat temu...ciepla, pełna dobrych uczuć, zainteresowan...wiem, że trudno to sobie wyobrazić, ale tak było

 

-- 18 maja 2011, 11:41 --

 

jeśli chodzi o miłość borderów. czy to nie jest tak, że nawet jeśli taki border się zakocha, to się uzależnia. że miłośc przeradza się w totalne 'upodlenie'. że border krzyczy, bo tak, a potem błaga o przebaczenie i płacze. że nie wyobraża sobie życia bez drugiej osoby, więc szantażuje, żeby nie stracić. że ta miłość istnieje, ale jest toksyczna?

To ja tak nie mam. Ja mam tak, że nie czuję miłości, anie żadnych uczuć wyższych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

napisałas że przerazjace jest że chce żeby terapeutka mnie oceniła,,nie bardzo kumam o co ci chodzi :!::?:

 

Przeraziło mnie, że chcesz zostać OCENIONA.

Naprawdę tego chcesz..?

Ja wolałabym, aby terapeutka pomogła mi przepracować to, dlaczego jest, jak jest. Na czym polegają moje trudności. Empatyczne wczucie się i analiza. Jakby ktoś mnie oceniał, bądź na plus (usprawiedliwiał) bądź na minus (moralizował) to fatalnie bym się czuła. No i nic z tego nie wynika. Terapia to nie konfesjonał.

 

Z tym ocenianiem to ja chyba wiem o co chodzi, sama miałam takie loty...jak ktoś ma problemy z samooceną i nie umie sam o sobie powiedzieć ....tak naprawdę nic....to ( ja tak miałam) doszło do tego że definiowałam siebie przez opinię innych ...... zawsze byłam przez kogoś ceniana i gdy nagle miałam przestać na to zwracać wagę znikałam, bo sama nie umiałam się określić..... okrutnie przykra sprawa powiem wam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, pewnie i możliwe. Ja najdłużej byłam w związku 3 lata i mieliśmy wiele pięknych momentów..., no ale.. koniec został zdominowany tymi złymi.

 

tak samo u mnie. 3 lata. jeden powrót. zły koniec. mój border bardzo się przyczynił do rozstania, chociaż nie był jedynym powodem. gierki mojego eksa tylko wzmagały objawy :(

 

To ja tak nie mam. Ja mam tak, że nie czuję miłości, anie żadnych uczuć wyższych

 

nie wiem, jak to jest nie czuć. chociaż teraz, jak widzę jak on emanuje radością, jak się cieszy ze wszystkiego. jak patrzę na tę radość jego, po rozstaniową radość, radość po uwolnieniu się od ciężaru, to chciałabym nie czuć nic. tak bardzo chciałabym nie czuć :( (nie wiem czy ta radość jest na pokaz, dla ludu, mi czasem pisze że mu smutno. a może to to jest kolejnym kłamstwem...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a macie może takie coś, że kiedy czujecie że związek się rozpada i koniec jest bliski to same go kończycie?? bo ja niedawno zdałam sobie sprawę że to głównie ja kończyłam swoje związki, czasem z błachego powodu... i chyba robiłam to po to żeby nie zostać porzuconą... tylko żeby było że to ja odeszłam... rozumiecie??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady_Beznadzieja, to jest bardzo "popularny sposób" kończenia związków u osób zaburzonych.... niestety, ze strachu przed porzuceniem sami przcamy....chyba, że jest już taki moment że partner nie daje rady a wtedy błaga się o miłość..poniża...... tak to się zwykle kończy.... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady_Beznadzieja, to jest bardzo "popularny sposób" kończenia związków u osób zaburzonych.... niestety, ze strachu przed porzuceniem sami przcamy....chyba, że jest już taki moment że partner nie daje rady a wtedy błaga się o miłość..poniża...... tak to się zwykle kończy.... :-|

wcześniej tak robiłam. sama porzucałam, aby mnie nie porzucono. wcześniej w ogóle broniłam się przed miłościa. bałam się bólu.

bałam się, że kochając bedę słaba.

nie myliłam się.

mój ostatni, jedyny poważny związek skończył się płaszczeniem się, bólem, poniżeniem się... to trwa nadal.. to ja zabiegam o kontakt. i jeszcze dopytuję, co u fanek słychać, żeby jeszcze bardziej bolało.

ale: dziś jest 2 dzień nieodzywania się. wiem, jest się czym chwalić :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×