Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica, a wasi bliscy


tg--ice

Rekomendowane odpowiedzi

Z tego co sobie przypominam, to nigdy nie miałam żadnego wsparcia. Mama próbowała zrozumieć, ale 'trochę' ją to przerosło i to ja ją wspieram i jestem oparciem. Tato zawsze powtarzał, że 'wariatów nie żałuje'. Na ogół jest jedno wielkie milczenie, pomijanie tematu, udawanie, że nie ma żadnego problemu itd itd

Nauczyłam się, że jak sama sobie nie pomogę, to nikt mi nie pomoże. Dopiero na terapii tak naprawdę złapałam powietrze w płuca, nie dusząc tego wszystkiego w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się po raz kolejny przekonałam, że jeśli o to chodzi to mam wspaniałego chłopaka..wczoraj miałam taki atak..zajął się psem, żebym mogła się uspokoić w samotności, dziś miał przyjść do niego kolega, ale po wczorajszym jestem taka przestraszona i osłabiona że poprosiłam, żeby przełożył na inny dzień bo nie dałabym rady...nawet się nie gniewał, rozumie. dobrze, że jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dominiko, to wielkie szczęście mieć taką osobę obok, mając tą świadomość wsparcia i obecności drugiej osoby żaden atak nie jest taaki ciężki! Ja niestety bywałam w różnych związkach i różnie to bywało. Często po prostu szybko wysiadałam, bo miałam dość. Być może kiedyś się to zmieni, ale to już życie pokaże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blanca, tak to szczęście, ja wiem, że on może nie rozumie, czasami mi mówi że to nieracjonalne itp...ale też wiem że ciężko zrozumieć jak się nie przeżyło, ważne że jest i stara się jak może.

mam nadzieję że też kiedyś kogoś takiego spotkasz, każdy na to zasługuje :)

ja sobie mówię że to jedyne dobre co mnie póki co spotkało. takie wynagrodzenie za wszystko inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może dlatego , że człowiek jest istotą stadną :P Gdyby nie było innych nie byłoby życia ...

Może to tylko kwestia samotności. Nerd może lubisz samotność , dużo ludzi tak ma. Ale samotność podobnie jak i inne "składniki" w życiu w nieodpowiednich ilościach powodują jakieś skutki uboczne. A w tym przypadku nadmiar samotności wiąże się z potrzebą bycia wśród ludzi. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica a bliscy..

To jest dopiero temat.. Myślę że gdyby nie moi bliscy to byłabym w o wiele lepszym stanie niż jestem obecnie. Rodzice nie zdają sobie sprawy z mojego stanu. Właściwie nigdy nie powiedziałam im co mi konkretnie dolega, ale wiem że oni nie zrozumieją mnie. A mam powody żeby tak sądzić. Mój tata śmieje się, kiedy mówię, że coś mnie boli, mówi że zmyślam, że to hipochondria. Kiedy ostatnio z mamą się pokłóciłam, to wykrzyczałam jej że przez nią i tatę muszę do psychiatry chodzić, że nie mają pojęcia o moich problemach itd to nawet nie zapytała o nic, tak jakbym żartowała z tego psychiatry.

Jedyną moją podporą jest mój chłopak, który stara się mnie rozumieć i chce mi pomagać.

Przyjaciółka, koleżanki i znajomi nie mają pojęcia o moim problemie, choć na pewno Ci z którymi chodziłam do klasy, wiedzą że coś jest nie tak, bo zawsze miałam problemy z wypowiadaniem się na lekacjach czy czytaniem na forum klasy.

 

Tak bardzo marzę o podjęciu się psychoterapii grupowej w formie dziennej, ale niestety nie mam na to szans. Obecnie pracuję na cały etat i studiuje zaocznie, a psychoterapia jest codziennie od godz 9 do 14. Tak bardzo chciałąbym się zwolnić z pracy i pójść na psychoterapię, ale rodzice są tutaj dla mnie przeszkodą.

 

___

Wrażliwe słowo, czuły dotyk wystarczą

Czasami tylko tego pragnę, tego szukam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie są zbyt pochłonięci swoimi sprawami, problemami, nie chcą zajmować się sprawami innych. Najbardziej przykro jest, gdy najbliżsi, a już zwłaszcza rodzice, odsuwają ten problem od siebie..bo jak???moje dziecko ma problemy nerwicowe, jakiś psychiatra, nie, to niemożliwe, itd, itd...

A własnie ich wsparcie jest najważniejsze, może zdziałać cuda. Piszę o tym na podstawie własnych doświadczeń.

Prawdziwych przyjaciół jak na lekarstwo...nie łatwo ich znaleźć!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buu postępy mówisz ? Jakieś są. Ale ostatnio , a w sumie to od jakiś kilku miesięcy na zmianę , huśtawka uczuć. Nie jest źle , powiedziałabym. Radzę sobie nawet dobrze sama ze sobą. Ale na pewno cudownie nie ozdrowiałam jeszcze ;)

 

A co do tematu , im człowiek dłużej tkwi w tym stanie tym bardziej dopatruje się nowych rzeczy w sobie czy to w otoczeniu. W moim przypadku mogę podpisać się pod gronem osób które nie mają wsparcia ze strony rodziny , nie mają bo rodzina ich nie rozumie, albo nie mają bo nie chcą obnażać się przed rodziną ze swoich nazwałabym to "problemów". Zauważyłam , że dużo osób szuka wsparcia u najbliższych ... mąż , chłopak etc. Ale czy te osoby tak naprawdę nas rozumieją ? Na pewno dużo pomaga nam to , że możemy się im wygadać. A czasami rozmowa z kimś bliskim pomaga bardziej niż rozmowa z psychiatrą. Bo przynajmniej "nie tłuką" nas nerwy i trema , że musimy opowiadać nasze problemy przed kimś obcym.

Co do środowiska poza rodzinnego , to wszyscy prawie moi znajomi nie mają pojęcia o tym co się dzieje w mojej głowie. Bo i po co ? Wydaje mi się , że jestem w ich oczach taka sama jak setki innych osób. Nie odczuwam potrzeby rozpowiadania tego na prawo i lewo. Skoro kilka osób to wie i nie może tego zrozumieć to co to da jeśli miałabym się przed każdym identyfikować etykietką " nerwica" ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam tak czytam czytam i chcialbym siie podziellic moim doswiadczeniem i prosic o rade. Jestem w zwiazku od ponad 7 lat moja zona zaczela chorowac ponad 2 lata temu na poczatku roku byla w takim stanie ze karetka wziela ja do szpitala.Odzial neurologia inteligetny lekarz stwierdzil ze to jakis wirus.. Dopiero za drugim razem po jakis 2 tygodniach gdy znow wyladowala w szpitalu pielegniarka powiedziala mi zbym udal sie do psychiatry z zona bo cos jest na rzeczy. pposzlismy dostala sympramol po 3 tygodniach jak reka odjal,, zazywa do tej opory. w sierpniu zauwazylem ze zaczela sie zmieniac w stosunku do mnie unikac wychodzic do kolezanek na imprezy coraz to czesciej . przestala sie przytulac calowac kamien. o seksie nie wsppone nie nie mam ochoty. nawet jak spi jak chce aj przytulic odtraca mnie. zlapalem ja za ten czas jjuz 3 razy ze a to z jakims przyjacielen sms a to mna nk jakies pisanie, ona nie widzi problemu to ja jestem ten zluy bo ja sprawdzam i nie ufam. Nie rozmawia ze mna tylko nie wiem nie chce mi sie to to to. tamt! Co mazm. erobic kocham ta kobiete i nie chce jej stracic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmeczony_maz trudno mi powiedzieć czym jest spowodowana taka zmiana. Może po prostu kiedy Twoja zona czuła się gorzej nie miała ochoty na wypady z koleżankami itp. A teraz kiedy bierze leki , czuje się pewniej i stąd takie zmiany w zachowaniu :?:

Myślę, że na sam początek spróbowałabym delikatnie poruszyć ten temat z żoną. Szczera rozmowa to chyba najlepszy pomysł na sam początek ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawialem z nia.Tlumaczylem ze do nie dawna to ona domagala sie czulosci i tym podobnych a teraz jest jak glaz, mowila sto razy na dzien kocham Cie teraz od 4 miessiecy cisza... Na pytanie czy mnie jeszczze kocha odpowiedz nie wiem:(

Dzisiaj sie poprostu rozplakalem przy niej z tego wszystkiego, a ona spytala mi sie czy ladna kupila jej mama kurtke, mowie ze co Ty mi za pytania zadajesz jak tu chodzi o nas i nasze zycie? ona na to to co kupic na obiad? wogole sie nie przejmuje. Czym to moze byc spowodowane? kurcze ja juz nie wytrzymuje tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmeczony_maz z Twoich postów wywnioskowałam, że ona najzwyczajniej w świecie Cię olewa. I poniekąd to jest spowodowane jej chorobą, ale coś jest ewidentnie na rzeczy, skoro odbiega od tematu który próbujesz poruszyć... Ja bym na Twoim miejscu próbowała do skutku atakować ją pytaniami, w końcu znudzi jej się olewanie Ciebie i szczerze pogadacie. Przynajmniej mam taką nadzieje. Ale nie poddawaj się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmeczony_maz wydaję mi się , że tu jest coś na rzeczy jeżeli chodzi o ten temat. Twoja żona po prostu unika tego tematu. Próbowałabym nadal rozmawiać , ale nic na siłę , może nawet nie okazywać takich emocji , bo to może wyglądać jak branie na litość . Może zacznij od tego czy ma ochotę porozmawiać na wasz temat ... ? A może spraw jej jakąś niespodziankę ;) Może to o to chodzi ? Może to nie ma podłoża tylko w chorobie. Nie wiem jak to jest u Ciebie , czy często okazujesz jej uczucia czy nie. Może zaproponuj wspólne wyjście gdzieś , albo spraw jej jakiś drobiazg , jakiś kwiatuszek czy czekoladki ... tak bez okazji . Nie mam pojęcia co Twoja żona może lubić ;) Może brak takiej spontaniczności powoduje to , że np. rozmawia z innymi.

 

-- 20 gru 2011, 23:02 --

 

Są ludzie którzy wpływają na nas pozytywnie jak i negatywnie. Jeżeli chodzi o rodzinę ale również inne środowiska w jakich przebywam , to ja dla przykładu jestem bardzo podatna na atmosferę panującą w danym środowisku. Wystarczy jakaś kłótnia a ja już nie wiem co ze sobą zrobić , chodzę jak zombi :mrgreen: Wtedy jedyne i niezawodne lekarstwo to iść spać i czekać aż się uspokoi. Potem wracam do normy .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestesmy ze soba juz osiem lat, moja zona jest stersza odemnie o osiem lat, i nigdy tak sie nie zachowywala, na mikolaja kupilem jej perfumy, ani dziekuje ani pocaluj mnie w dupe. Teraz nie mam za bardzo jak z nia pogadac bo nie jestesmy sami bo tesciowa przyjechala. ale dziwi mnie na przyklad ze do dziecka ma super podejscie, chociaz jak cos zbroi to wszystko chciala by zalatwic krzykiem, tlumacze po co krzyczysz jak wystarczy wytlumaczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Poszukuję dobrego artykułu, poradnika dla mojej dziewczyny, chciałbym aby troszkę bardziej zrozumiała co czują nerwicowcy.

Boję się że ją stracę przez moją chorobę, choć narazie mnie wspiera.

 

 

Zapraszam do przeczytania mojej historii:

nerwica-l-kowa-co-zrobi-moja-historia-cz-2-t12050-2716.html

 

 

Pozdrowienia z Shanghaiu,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×