Skocz do zawartości
Nerwica.com

OBE - rozwój duchowy


vorn

Rekomendowane odpowiedzi

chcialbym sie odnies do tego co zobaczylem w podanym wyzej linku po pierwsze dobry fotomontarz po drugie jeszcze nikomu nie udalo sie sfilmowac cialo astralne po trzecie jest to niebezpieczne naprawde mnie osobiscie podobne tematy kiedys interesowaly i zle by sie to skonczylo prosze was niewchodzcie wto no ale to moja skromna opinia pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chcialbym sie odnies do tego co zobaczylem w podanym wyzej linku po pierwsze dobry fotomontarz po drugie jeszcze nikomu nie udalo sie sfilmowac cialo astralne po trzecie jest to niebezpieczne naprawde mnie osobiscie podobne tematy kiedys interesowaly i zle by sie to skonczylo prosze was niewchodzcie wto no ale to moja skromna opinia pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dodam coś ciekawego od siebie. OBE przewija się w najstarszych buddyjskich poddaniach jako możliwy skutek uboczny praktyk i samodoskonalenia duchowego. Wspominany jest jako obecność w dwóch miejscach równocześnie, wymieniony wśród zjawisk takich jak czytanie myśli i telepatia. Więc to oznacza że tematu OBE nie wymyślił Robert Monroe jak często argumentują sceptycy.

 

Sam podczas medytacji nie doświadczyłem zupełnego OBE, jedynie uczucia świadomości oddzielonej od ciała. Widziałem ciemność, nie słyszałem niczego z dzwięków otoczenia (włączony telewizor i światło w pokoju), miałem przedziwne wrażenie że punkt mojej świadomości znajduje klika metrów nad ciałem. Znajdowałem się w centrum kosmosu (zaznaczam ze nie zazywam nie biore żadnych leków czy używek). Odczucie trwało subiektywnie ok. 20 sekund i było potężne. Strasznie się przestraszyłem tego uczucia i miałem pierwszy od roku atak paniki. Było to 5 miesięcy temu. Wrażenie było na tyle wstrząsające że zaprzestałem na miesiąc jakichkolwiek praktyk medytacyjnych do czasu kiedy otrzymałem dokładną analizę mojego przeżycia jako tzw jhana #1. Ale to wszystko jest niepewne i sam nie wiem co mam o tym myśleć. Wiem tylko, że wiele objawów wymienionych w książce Monroe (jak ktoś chce mogę pożyczyć) przewija się na forach społeczności buddyjskich.

 

Także na podstawie swojego doświadczania chcę powiedzieć: ostrożnie. Niektóre zmiany świadomości mogą być drastyczne i szkodliwe dla nerwicowca. Choć z drugiej strony mogą pomóc w nabraniu dystansu do objawów nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dodam coś ciekawego od siebie. OBE przewija się w najstarszych buddyjskich poddaniach jako możliwy skutek uboczny praktyk i samodoskonalenia duchowego. Wspominany jest jako obecność w dwóch miejscach równocześnie, wymieniony wśród zjawisk takich jak czytanie myśli i telepatia. Więc to oznacza że tematu OBE nie wymyślił Robert Monroe jak często argumentują sceptycy.

 

Sam podczas medytacji nie doświadczyłem zupełnego OBE, jedynie uczucia świadomości oddzielonej od ciała. Widziałem ciemność, nie słyszałem niczego z dzwięków otoczenia (włączony telewizor i światło w pokoju), miałem przedziwne wrażenie że punkt mojej świadomości znajduje klika metrów nad ciałem. Znajdowałem się w centrum kosmosu (zaznaczam ze nie zazywam nie biore żadnych leków czy używek). Odczucie trwało subiektywnie ok. 20 sekund i było potężne. Strasznie się przestraszyłem tego uczucia i miałem pierwszy od roku atak paniki. Było to 5 miesięcy temu. Wrażenie było na tyle wstrząsające że zaprzestałem na miesiąc jakichkolwiek praktyk medytacyjnych do czasu kiedy otrzymałem dokładną analizę mojego przeżycia jako tzw jhana #1. Ale to wszystko jest niepewne i sam nie wiem co mam o tym myśleć. Wiem tylko, że wiele objawów wymienionych w książce Monroe (jak ktoś chce mogę pożyczyć) przewija się na forach społeczności buddyjskich.

 

Także na podstawie swojego doświadczania chcę powiedzieć: ostrożnie. Niektóre zmiany świadomości mogą być drastyczne i szkodliwe dla nerwicowca. Choć z drugiej strony mogą pomóc w nabraniu dystansu do objawów nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Także na podstawie swojego doświadczania chcę powiedzieć: ostrożnie. Niektóre zmiany świadomości mogą być drastyczne i szkodliwe dla nerwicowca. Choć z drugiej strony mogą pomóc w nabraniu dystansu do objawów nerwicy.

 

 

to co mówiłam.

 

a poza tym znam jednego chłopaka, który zaczął się tym wszystkim "bawić" i teraz ma ostrą nerwicę lękową na tym tle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Także na podstawie swojego doświadczania chcę powiedzieć: ostrożnie. Niektóre zmiany świadomości mogą być drastyczne i szkodliwe dla nerwicowca. Choć z drugiej strony mogą pomóc w nabraniu dystansu do objawów nerwicy.

 

 

to co mówiłam.

 

a poza tym znam jednego chłopaka, który zaczął się tym wszystkim "bawić" i teraz ma ostrą nerwicę lękową na tym tle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Także na podstawie swojego doświadczania chcę powiedzieć: ostrożnie. Niektóre zmiany świadomości mogą być drastyczne i szkodliwe dla nerwicowca. Choć z drugiej strony mogą pomóc w nabraniu dystansu do objawów nerwicy.

Fantastycznie... Tak naprawdę, szokowało mnie to. Już mniej więcej w ten deseń wiem, skąd mi się to wzięło.

 

 

Rok. Aż rok nic z tym nie robiłam/ nie robię....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Także na podstawie swojego doświadczania chcę powiedzieć: ostrożnie. Niektóre zmiany świadomości mogą być drastyczne i szkodliwe dla nerwicowca. Choć z drugiej strony mogą pomóc w nabraniu dystansu do objawów nerwicy.

Fantastycznie... Tak naprawdę, szokowało mnie to. Już mniej więcej w ten deseń wiem, skąd mi się to wzięło.

 

 

Rok. Aż rok nic z tym nie robiłam/ nie robię....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zrozumcie mnie źle. Samo doświadczenie medytacyjne o którym napisałem nie było złe. Złe stało się poprzez wzbogacenie je o głupie myśli. Problemem w moim przypadku było tendencyjne negatywne myślenie, typowe dla nerwicowca. Tak więc mocne wyostrzenie świadomości, bardzo przyjemne uczucie unoszenia się w powietrzu, względny spokój i lekkość doznania zamieniłem w coś nieprzyjemnego poprzez myśli: „To nie jest normalne, to za mocne doświadczenie. Przecież coś takiego nie wchodzi w zestaw normalnych wrażeń. A jak mi się coś stało? Może sobie zwichnąłem mózg? itp. itd.”. Wyjście ze stanu i zastąpienie niezwykłego doznania uczuciem lęku było tylko kwestią sekund. Ze względu na ekstremalne wcześniejsze doznania przy atakach paniki szukałem normalności, miałem dość dziwnych derealizacji i odmiennego, bardzo nasyconego lękiem odbierania rzeczywistości podczas ataku, które zarówno mój neurolog, psycholog, jak i psychiatra opisali jako typową reakcję wchodzącą w normalny zakres reakcji nerwicowych. Myślałem że z tego wyszedłem a tu takie coś...

 

 

Wracając do początku. Medytacje rozpocząłem w momencie gdy gdzieś w internecie natknąłem się na materiały poważnego lekarza psychiatry, który pisał o niej bardzo poważnie jako o leku na tzw. panic disorder (nerwicę z atakami lęku, której towarzyszą silne symptomy somatyczne i uczucie derealizacji). Autor opisywał medytację jako antidotum przeciwlękowe 2 w jednym. Według niego medytacja działała podobnie do leków - doraźnie zmniejszając stany lękowe, a przy tym wprowadzała stały element terapii poprzez zmianę gammy wrażeń i wprowadzenie silnego czynnika relaksu, spokoju i bezpieczeństwa. Lęk po którym w krótkiej chwili następuje silne poczucie bezpieczeństwa i spokoju (czasem realizacji ze tak naprawdę nic mi nie grozi) ponoć zanika.

 

Medytacja okazała się skuteczna. Siła z jaką lęki były redukowane subiektywnie znacznie przewyższała dla mnie dawkę 0,5mg alprazolamu (Afobam, Xanax). Byłem wstanie zejść z roztrzęsienia w stan relaksu w ciągu 10-20minut. Efekty popołudniowej 1h medytacji utrzymywały się do końca dnia (medytowałem popołudniu ponieważ wcześniej lęki nasilały się wieczorem). Pojawił się szacunek i chęć zgłębienia tematu. Do dziś medytację stosuje, ale z umiarem, jako dodatek.

 

 

Jeśli chodzi o zagrożenia to szukałem u źródeł. Tak naprawę rozumiem względnie mało. Na razie wiem że istnieją dziesiątki typów medytacji i widzę to tak: są medytacje stonowane i odprężające, ale są też takie „mocno bujające łódką”. Do tych niebezpiecznych (przeważnie dla osób o słabej psychice) tzw. medytacji wytrychów należą głownie te podczas których skupiamy się na pojęciach abstrakcyjnych typu:

 

-przyjmujemy jako obiekt medytacji istniejącą pustkę między obiektami (space, kosmos).

-przyjmujemy jako obiekt medytacyjny tzw. nietrwałość, miganie materii (doswiadczamy)

-rozpływamy się, poddajemy się zupełnie, niwelujemy wszelki opór (nie wiem jak to wytłumaczyć)

-przyjmujemy jako obiekt medytacji iluzję czasu (abstrakcję pojęć przeszłość, przyszłość).

-rozpędzamy się w odbiorze bodźców (światła, dźwięki, sensoryka, myśli) powyżej częstotliwości 1-2 obiektów na 1sekunde (nerwus może indukować natłok myśli).

 

Często spotykane praktyki błędne i szkodliwe towarzyszące medytacji lub tzw. chłonięciu wschodu mentalnością zachodu i niezrozumieniem tematu:

 

-negowanie swoich potrzeb emocjonalnych, seksualnych, fizjologicznych (jedzenie itp), bytowych, towarzyskich, rozwojowych, pomocy lekarskiej oraz innych.

-szukanie w tym ucieczki od nierozwiązanych problemów psychicznych bądź materialnych.

-tzw. syndrom kadeta, czyli mocna chęć emocjonalnego szerzenia czegoś czym się zachłysnęło.

-nadmierna izolacja i szkodliwe oddanie się praktykom bez ich właściwego zrozumienia.

-mania wielkości, czy też iluzja bycia wybranym ze względu na dostęp do „wiedzy tajemnej”.

-ignorowanie obowiązków i zasad życia przyziemnego w jakiejkolwiek postaci

-blokowanie na siłę myśli po to by „uspokoić umysł” co działa wprost przeciwnie i nigdy nie było praktyką duchową/medytacyjną.

 

Napewno nerwicowcy powinni unikać pewnych medytacji oraz ograniczać czas medytacji do 30-40 minut (redukcja ryzyka dotarcia do mocniejszych stanów). Powinni być relatywnie przygotowani na to że zestaw normalnych odczuć może ulec wzbogaceniu.

 

Natomiast z pewnością istnieją praktyki bezpieczne i spokojne. Polecane przez zwykłych psychologów typu: medytacja i relaks oddychaniem, medytacja nad kolorem, body scanning od których rozpoczynałem, które mi bardzo pomogły i nigdy nie miałem przy nich objawów ubocznych.

 

Zresztą wiele takich doniesień można znaleźć w internecie. Tutaj przykładowa ocena użytkowników medytacji zastosowanej w przypadku ataków panicznego lęku i agorafobii (angielski):

 

http://www.remedyfind.com/treatments/63/1800

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zrozumcie mnie źle. Samo doświadczenie medytacyjne o którym napisałem nie było złe. Złe stało się poprzez wzbogacenie je o głupie myśli. Problemem w moim przypadku było tendencyjne negatywne myślenie, typowe dla nerwicowca. Tak więc mocne wyostrzenie świadomości, bardzo przyjemne uczucie unoszenia się w powietrzu, względny spokój i lekkość doznania zamieniłem w coś nieprzyjemnego poprzez myśli: „To nie jest normalne, to za mocne doświadczenie. Przecież coś takiego nie wchodzi w zestaw normalnych wrażeń. A jak mi się coś stało? Może sobie zwichnąłem mózg? itp. itd.”. Wyjście ze stanu i zastąpienie niezwykłego doznania uczuciem lęku było tylko kwestią sekund. Ze względu na ekstremalne wcześniejsze doznania przy atakach paniki szukałem normalności, miałem dość dziwnych derealizacji i odmiennego, bardzo nasyconego lękiem odbierania rzeczywistości podczas ataku, które zarówno mój neurolog, psycholog, jak i psychiatra opisali jako typową reakcję wchodzącą w normalny zakres reakcji nerwicowych. Myślałem że z tego wyszedłem a tu takie coś...

 

 

Wracając do początku. Medytacje rozpocząłem w momencie gdy gdzieś w internecie natknąłem się na materiały poważnego lekarza psychiatry, który pisał o niej bardzo poważnie jako o leku na tzw. panic disorder (nerwicę z atakami lęku, której towarzyszą silne symptomy somatyczne i uczucie derealizacji). Autor opisywał medytację jako antidotum przeciwlękowe 2 w jednym. Według niego medytacja działała podobnie do leków - doraźnie zmniejszając stany lękowe, a przy tym wprowadzała stały element terapii poprzez zmianę gammy wrażeń i wprowadzenie silnego czynnika relaksu, spokoju i bezpieczeństwa. Lęk po którym w krótkiej chwili następuje silne poczucie bezpieczeństwa i spokoju (czasem realizacji ze tak naprawdę nic mi nie grozi) ponoć zanika.

 

Medytacja okazała się skuteczna. Siła z jaką lęki były redukowane subiektywnie znacznie przewyższała dla mnie dawkę 0,5mg alprazolamu (Afobam, Xanax). Byłem wstanie zejść z roztrzęsienia w stan relaksu w ciągu 10-20minut. Efekty popołudniowej 1h medytacji utrzymywały się do końca dnia (medytowałem popołudniu ponieważ wcześniej lęki nasilały się wieczorem). Pojawił się szacunek i chęć zgłębienia tematu. Do dziś medytację stosuje, ale z umiarem, jako dodatek.

 

 

Jeśli chodzi o zagrożenia to szukałem u źródeł. Tak naprawę rozumiem względnie mało. Na razie wiem że istnieją dziesiątki typów medytacji i widzę to tak: są medytacje stonowane i odprężające, ale są też takie „mocno bujające łódką”. Do tych niebezpiecznych (przeważnie dla osób o słabej psychice) tzw. medytacji wytrychów należą głownie te podczas których skupiamy się na pojęciach abstrakcyjnych typu:

 

-przyjmujemy jako obiekt medytacji istniejącą pustkę między obiektami (space, kosmos).

-przyjmujemy jako obiekt medytacyjny tzw. nietrwałość, miganie materii (doswiadczamy)

-rozpływamy się, poddajemy się zupełnie, niwelujemy wszelki opór (nie wiem jak to wytłumaczyć)

-przyjmujemy jako obiekt medytacji iluzję czasu (abstrakcję pojęć przeszłość, przyszłość).

-rozpędzamy się w odbiorze bodźców (światła, dźwięki, sensoryka, myśli) powyżej częstotliwości 1-2 obiektów na 1sekunde (nerwus może indukować natłok myśli).

 

Często spotykane praktyki błędne i szkodliwe towarzyszące medytacji lub tzw. chłonięciu wschodu mentalnością zachodu i niezrozumieniem tematu:

 

-negowanie swoich potrzeb emocjonalnych, seksualnych, fizjologicznych (jedzenie itp), bytowych, towarzyskich, rozwojowych, pomocy lekarskiej oraz innych.

-szukanie w tym ucieczki od nierozwiązanych problemów psychicznych bądź materialnych.

-tzw. syndrom kadeta, czyli mocna chęć emocjonalnego szerzenia czegoś czym się zachłysnęło.

-nadmierna izolacja i szkodliwe oddanie się praktykom bez ich właściwego zrozumienia.

-mania wielkości, czy też iluzja bycia wybranym ze względu na dostęp do „wiedzy tajemnej”.

-ignorowanie obowiązków i zasad życia przyziemnego w jakiejkolwiek postaci

-blokowanie na siłę myśli po to by „uspokoić umysł” co działa wprost przeciwnie i nigdy nie było praktyką duchową/medytacyjną.

 

Napewno nerwicowcy powinni unikać pewnych medytacji oraz ograniczać czas medytacji do 30-40 minut (redukcja ryzyka dotarcia do mocniejszych stanów). Powinni być relatywnie przygotowani na to że zestaw normalnych odczuć może ulec wzbogaceniu.

 

Natomiast z pewnością istnieją praktyki bezpieczne i spokojne. Polecane przez zwykłych psychologów typu: medytacja i relaks oddychaniem, medytacja nad kolorem, body scanning od których rozpoczynałem, które mi bardzo pomogły i nigdy nie miałem przy nich objawów ubocznych.

 

Zresztą wiele takich doniesień można znaleźć w internecie. Tutaj przykładowa ocena użytkowników medytacji zastosowanej w przypadku ataków panicznego lęku i agorafobii (angielski):

 

http://www.remedyfind.com/treatments/63/1800

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toshiro, naprawdę to wszystko napisałeś? Respekt

 

Zauważyłem że moj poprzedni post w temacie odebrano jako argumentacje jedynie na nie, więc uznałem że muszę to skorygować. Poczuwając się że powiniennem to naprawić wlanełem posta i jak często mi się to zdaża - wyszło wypracowanko... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toshiro, naprawdę to wszystko napisałeś? Respekt

 

Zauważyłem że moj poprzedni post w temacie odebrano jako argumentacje jedynie na nie, więc uznałem że muszę to skorygować. Poczuwając się że powiniennem to naprawić wlanełem posta i jak często mi się to zdaża - wyszło wypracowanko... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sry Toshiro ale

 

Nie masz za co przepraszać. A już napewno nie za zdroworozsądkowe podejście.

 

W odpowiedzi na Twój apel o zdrowy rozsądek. :lol:

 

Pisałem o tym że OBE jako takiego nie doświadczyłem. Nie widziałem mebli, pokoju, nie fruwałem sobie pod sufitem w najlepsze (chociaz zaluje, bo ciekawym by to było). To czego doswiadczylem to odmienny stan świadomości z pewnymi subiektywnie podobnymi cechami. Wierzę że moje doświadczenie było prawdziwe. W nic innego nie wierzę bo nie mam takiej potrzeby.

 

Poruszając temat filmiku. Sam autor napisał w poscie: "film jest świetnie zrobiony", a piszesz o nim jako o jakimś "filmiku o cudach"... :lol: To co jest na tym filmie to jedynie ciekawe sf, imaginacja autora, atrakcyjna robota artystyczna i to chyba oczywiste. Nikt nie powiedział że jest w tym jakakolwiek prawda, mimo że teledysk jest całkiem przyjemny.

 

U mnie OBE pozostaje jakąś teorią, nie zupełnie do końca abstrakcyjną. Jeśli ktoś szuka twardych dowodów na połączenie cząsteczek, OBE, czy możliwą wielowymiarowość/nadprzestrzenność świata znajdzie je w najpoważniejszych badaniach fizyków. Poczytaj chociażby o tak zwanym Aspect Experiment. Doświadczeniu szanowanego Alain Aspect'a potwierdzającemu słuszność poglądu Bohra, gdzie dwie raz połączone ze sobą cząsteczki kwantowe rozłączone oraz oddalone od siebie na ogromne odległości pozostawały w jakiś dziwny sposób nadal ze sobą powiązane/połączone. Często mówi się o niepojętej kwantowej więzi, czy stanie splątania nadprzestrzennego. To określenia fizyków kwantowych, a nie magików i wróżek. ;)

 

Kilka linków:

-http://serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34144,883340.html

-http://www.astro.eco.pl/gwiazdy.html

-http://64.233.183.104/search?q=cache:IyNQoGfnRe0J:www.miczek.pl/teksty/filozofia/2b.html+Alain+Aspect+1982&hl=pl&gl=pl&ct=clnk&cd=7&lr=lang_pl

 

 

I have no need to say I'm sorry and I'm sure that you will be reading that shit Antagonist8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja bym jeszcze powróciła do moich osobistych doświadczeń podczas świadomego snu, chociaż przy obecnycm rozwoju tematu ni w pięść i w oko:

 

uczucie panowania nad snem i jego kontroli jest bardzo budujące i podwyższyło moją samoocenę, ponadto podczas świadomego snu ogarnia mnie taka chęć zabawy i lekkość... że mogę powiedzieć, że jest to pozytywne wrażenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×