Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 16.06.2021 o 07:14, Redds napisał:

 

Tak właśnie może być- w przypadku większości praktykowanych w Polsce tzw. "terapii". Generalnie to z niecierpliwością wypatruję czasów, kiedy to co teraz funkcjonuje pod tą nazwą  będzie traktowane jak dziś np. palenie papierosów. I ciężko mi sobie teraz wyobrazić, że coś, co bazuje na regularnym, często wieloletnim, prowokowaniu silnych stanów emocjonalnych (ze wszystkimi tego konsekwencjami- hormonalnymi, nerwowymi itp.) jest w stanie faktycznie komuś poprawić życie. Zakończona terapia- być może tak. Na takiej zasadzie, na jakiej komfort życia poprawiłoby zaprzestanie np. wieloletniego, regularnego walenia się młotkiem w palec. 

 

 

Bardzo mnie rozbawiłaś 😁 Zresztą co tu dużo mówić, zgadzam się. Wydaje mi się, ze mój terapeutyczny "drop out' miał właśnie trochę takie działanie. Mam tylko sobie mocno za złe, że mimo że o mojej decyzji o zakończeniu terapii poinformowałam co prawda twarzą w twarz to byłam, mimo wszystko, zbyt miła. Chociaż już na terapię nie chodzę to mam w sobie mnóstwo złości, gniewu (i nie mówcie mi, że to był opór, nie, nie był, wkurwiały mnie niektóre zachowania, reakcje i bezmyślność terapeutki). Myślę, że gdybym bardziej pokazała pazurki to zakończenie podziałałoby jeszcze lepiej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Pati95 napisał:

 Mam tylko sobie mocno za złe, że mimo że o mojej decyzji o zakończeniu terapii poinformowałam co prawda twarzą w twarz to byłam, mimo wszystko, zbyt miła. Chociaż już na terapię nie chodzę to mam w sobie mnóstwo złości, gniewu (i nie mówcie mi, że to był opór, nie, nie był, wkurwiały mnie niektóre zachowania, reakcje i bezmyślność terapeutki). Myślę, że gdybym bardziej pokazała pazurki to zakończenie podziałałoby jeszcze lepiej. 

Czyli masz w sobie wiele nieprzepracowanych emocji.. to czego sie spodziewalas? 

Ja tak mialam po pierwszej terapii, dlatego wrocilam (co prawda do innej T, ale i tak omawialam to, co dzialo sie tez na wczesniejszej terapii).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Pati95 napisał:

Mam tylko sobie mocno za złe, że mimo że o mojej decyzji o zakończeniu terapii poinformowałam co prawda twarzą w twarz to byłam, mimo wszystko, zbyt miła. Chociaż już na terapię nie chodzę to mam w sobie mnóstwo złości, gniewu (i nie mówcie mi, że to był opór, nie, nie był, wkurwiały mnie niektóre zachowania, reakcje i bezmyślność terapeutki). Myślę, że gdybym bardziej pokazała pazurki to zakończenie podziałałoby jeszcze lepiej. 

 

Ja jak swoją poinformowałem o tym, że nie mogę już dłużej przychodzić na jej psychoterapię, to mi zaczęła wytykać, że nie potrafię korzystać z psychoterapii i mało tego skomentowała moje zaburzenia psychiczne, że i tak mogę sobie nie dać z nimi rady, takie tam... No po tym co mi powiedziała, to mało nie popełniłem samobójstwa, jednak jeszcze się trzymam... Jednak będę musiał z nią jeszcze sobie wyjaśnić parę rzeczy i spotkać się jeszcze raz, żeby podsumować do czego doszedłem i dlaczego faktycznie nie mogę do niej chodzić, bo wtedy obeszło się bez mojego wyjaśnienia.

 

Ale też wiem jedno, że terapeucie nie wolno pacjenta diagnozować i szufladkować, bo terapeuta ma obowiązek patrzeć na pacjenta podmiotowo, a nie jako kogoś ograniczonego umysłowo przez swoje zaburzenie psychiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Luna* Czyli uważasz, że rozsądnym byłoby nadal (z własnej woli i za własne niemałe pieniądze!) zapieprzać na taką psychoterapię, tak? Jak powiedziałam- samo zakończenie jej sprawiło, że jestem spokojniejsza i absolutnie nie żałuję decyzji. Terapia nie miała żadnego dobroczynnego wpływu na mój nastrój, napady smutku jak były zanim terapię zaczęłam tak były w momencie, kiedy podjęłam decyzję, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć, a dodatkowo jeszcze (do smutku, z powodu którego na terapię się udałam i będącego "pozostałością" po ciężkim epizodzie depresji) doszła irytacja, frustracja. 

 

Uprzedzając ewentualne pytania- o niektórych rzeczach informowałam terapeutkę, o innych nie. Nie będę przykładowo mówić o tym, że pierwsza, niekontrolowana reakcja śmiechu w momencie, kiedy wchodzę do gabinetu, zdejmuję maseczkę i widzi, że jestem zapłakana, jest trochę nie na miejscu. No może bez przesady.

 

W pewnym momencie zauważyłam też, że ja w ogóle nie mam ochoty już niczym się z nią dzielić, bo ona i tak na wszystko będzie miała swoją teorię wynikającą z filtru, który nałożyła na nią wiedza z dziedziny psychologii. Pyta mnie kobita o coś trzy razy na trzech kolejnych sesjach, ja odpowiadam (zgodnie z prawdą), a ona mimo że moją odpowiedź pamięta (za każdym razem jednakową oczywiście) to i tak wie lepiej. No ja pierdykam, skoro wie lepiej to po co w ogóle pyta? Przecież święty by z czymś takim nie wytrzymał. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Illi napisał:

Miałaś mieć terapię długoterminową? 

Tak, miała trwać kilka lat. Nie wyobrażam sobie tego. Tylko po trzech miesiącach jestem zaorana :hide:

 

3 godziny temu, MarekWawka01 napisał:

Jednak będę musiał z nią jeszcze sobie wyjaśnić parę rzeczy i spotkać się jeszcze raz, żeby podsumować do czego doszedłem i dlaczego faktycznie nie mogę do niej chodzić, bo wtedy obeszło się bez mojego wyjaśnienia.

 

Polecam taką konfrontację. Bardzo wiele wyjaśnia. Moja terapeutka była wręcz zaskoczona, że w ogóle przyszłam, skoro chciałam zrezygnować. Czuję się teraz naprawdę paskudnie po tym jak rozczarowała mnie osoba, której powiedziałam tyle intymnych rzeczy, ale z drugiej strony mam w sobie poczucie mocy, że się nie dałam, że powiedziałam co myślę o jej zachowaniu. I teraz pomimo uczucia, że świat znowu mnie zawiódł i rozczarował mam przynajmniej w sobie brak poczucia winy, do którego mam skłonność i pewnie którym bym się katowała, gdyby nie ta konfrontacja. Bo wiem, że naprawdę nic nie mogłam zrobić lepiej.

3 godziny temu, shira123 napisał:

Marek wydaje sie ze Twoja T.jest niezbyt profesjonalna zeby nie powiedziec dosadniej...zły terapauta moze jeszcze bardziej zaszkodzic pacjentowi.

 

Teraz jestem zdania, że trafienie na dobrego terapeutę graniczy z cudem, lub jest wręcz niemożliwe, bo tacy nie istnieją, albo to ja miałam wyjątkowego pecha w przeciągu mojego życia.

Byłam już u kilku terapeutów na przestrzeni lat i każdy w mniejszym lub większym stopniu zachowywał się nieprofesjonalnie.

Kiedyś chodziłam do pani, która przyjmowała w przychodni, do której przychodziła też moja koleżanka, tylko do innej terapeutki. Moja znajoma była dość ekstrawertyczna, więc gdzie się nie pojawiła wzbudzała zainteresowanie. Pamiętam, że na moich sesjach moja terapeutka nie raz pytała się co słychać u tej mojej koleżanki. Czyli po pierwsze specjaliści plotkowali między sobą o pacjentach, a po drugie jak widać życie mojej koleżanki było ciekawsze skoro wolała rozmawiać o niej i nawet nie ukrywała, że sporo o niej wie. Ta sama terapeutka nie zareagowała na moje działania autodestrukcyjne, unikała trudnych tematów i większość sesji opowiadała mi o sobie, swoich ostatnich wakacjach itd.

KIlka lat później w ciężkim stanie szukałam terapeuty i trafiłam na pana w przychodni uzależnień. Czytałam wtedy sporo o DDA, a mnie ten temat dotyczy, więc stwierdziłam, że to będzie dobry kierunek. Pan terapeuta od początku wydawał mi się dziwny - sesje u niego trwały różnie - od 10 minut po godzinę. Oczywiście, jak większość unikał trudnych tematów, dyskutował ze mną raczej o sprawach światopoglądowych. W trudnych dla mnie momentach polecił mi...wypić 2 szklanki wody, następnie policzyć do 10. Zaczął nawet ze mną liczyć. Siedziałam więc naprzeciwko niego i liczyłam razem z nim...do dziesięciu. Kiedy na którejś sesji polecił mi modlitwy i wyjazd razem z grupą wsparcia do jakiegoś miejsca związanego z Matką Teresą zrezygnowałam. Gdy mu o tym powiedziałam uznał, ze to słuszna decyzja i bardziej powinnam się skupić na braniu leków, niż na terapii. Dodam, że był to terapeuta zatrudniony w państwowej placówce. Po tym doświadczeniu trafiłam na inną terapeutkę, bardzo młodą, w innym ośrodku. I oprócz tego, że popłakała się któregoś dnia, jak powiedziałam jej o moich myślach samobójczych i któregoś dnia po prostu zniknęła na wiele tygodni, a informacje o jej ewentualnym powrocie dostawałam z recepcji, nie było aż tak źle. Po raz pierwszy miałam wrażenie, że ktoś mnie w ogóle słucha. Ale miała też skłonność do oceniania i ciężko radziła sobie z trudnymi tematami. A że ja mam bardzo ciężką przeszłość za sobą, chciałam to poruszyć. Bez wsparcia jednak było mi ciężko, więc najtrudniejsze tematy pominęłyśmy. Jej zniknięcie było spowodowane ciążą. Gdy wróciła chodziłam do niej jeszcze 2 lata, ale było dziwnie drętwo. Do tej pory zastanawiam się na czym polegała ta terapia, bo nie wyniosłam z niej umiejętności analizowania swojego życia. Raczej pomagał mi sam fakt, że w ogóle do kogoś chodziłam i rozmawiałam twarzą w twarz.

I teraz ta terapeutka, którą poleciła mi moja psychiatra. Zarzekała się, że ręczy za jej profesjonalizm. Spotkałam się z zimną ścianą od samego początku. Ale byłam tak zmęczona tym co się ze mną dzieje i tak przytłoczona moją przeszłością, że nie zważając na to że jestem u mniej dopiero na drugiej czy trzeciej sesji i nie zważając na to jak ona się względem mnie zachowuje, powiedziałam wszystko co mnie bolało w moim życiu. Czułam się tak, jakby to samo ze mnie wyszło, jakbym zwymiotowała, a nie opowiedziała historie. Jej reakcją było albo milczenie, albo stwierdzenie, że " no, tak, było pani bardzo trudno" i temat się skończył. Oczywiście nie pomogła mi go pociągnąć pomimo moich prób powrotu do nich. A ja już nie chcę uciekać od przeszłości, chciałam wreszcie się z nią skonfrontować.

Niestety do psychiatrów też nie mam zbytnio szczęścia. Mój pierwszy psychiatra do którego chodziłam wiele lat, nasze spotkania poświęcał na rozmowy o tematach światopoglądowych, pytał się mnie np. czy w moim środowisku jest dużo gejów, opowiadał anegdoty, jak ukrywając się za przystankiem autobusowym fotografował dwóch facetów - gdzie jeden drugiemu pomagał zapiąć kurtkę. Zdaniem mojego psychiatry było to bardzo dwuznaczne i przez to śmieszne. Postanowił więc zrobić zdjęcie i nie omieszkał mi go pokazać. Któregoś dnia po prostu...zniknął. Okazało się, że już nie przyjmuje jako psychiatra, bo został ordynatorem szpitala. Gdy przyszłam umówić się do innego lekarza spotkałam go przez przypadek przy recepcji. Spojrzał na mnie i nie odpowiedział mi nawet dzień dobry :( A chodziłam do niego kilka lat.

Moja następna psychiatra też któregoś dnia po prostu zniknęła. Gdy przyszłam któregoś dnia na wizytę okazało się, że placówka już nie istnieje, na miejscu zastałam zaskoczonego ciecia. Na szczęście panie w aptece sprzedały mi leki bez recepty w oparciu o historię wykupowanych recept. Później, gdy znalazłam sobie nowego lekarza doniosłam receptę. I teraz zaczęłam chodzić do nowej psychiatry, która na pierwszej wizycie wydawała się być naprawdę super. I to właśnie ona poleciła mi tę terapeutkę. Ze względu na to wrażenie zaufałam jej. A okazało się to po prostu nagabywaniem klientów koleżance. Dodam, że moja psychiatra na kolejnych wizytach nie była już tak fajna, zaczęła się spóźniać, raz w ogóle zapomniała o mnie. Będę więc musiała szukać nowego psychiatry, także ze względu na to, że nie chcę chodzić do miejsca gdzie mogłabym spotkać moją byłą t. :sad:

Powiedzcie mi - i jak tu zaufać specjalistom? Jestem zaorana tymi doświadczeniami i już nikomu nie wierzę. Do psychiatry muszę chodzić, więc i tak będę go szukała, ale jeśli chodzi o terapeutów przestaję wierzyć, że ten zawód ma w ogóle sens, czy nie jest to tylko nabijaniem ludzi i żerowanie na ich problemach i słabościach.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, ZielonyListek napisał:

Polecam taką konfrontację. Bardzo wiele wyjaśnia. Moja terapeutka była wręcz zaskoczona, że w ogóle przyszłam, skoro chciałam zrezygnować. Czuję się teraz naprawdę paskudnie po tym jak rozczarowała mnie osoba, której powiedziałam tyle intymnych rzeczy, ale z drugiej strony mam w sobie poczucie mocy, że się nie dałam, że powiedziałam co myślę o jej zachowaniu. I teraz pomimo uczucia, że świat znowu mnie zawiódł i rozczarował mam przynajmniej w sobie brak poczucia winy, do którego mam skłonność i pewnie którym bym się katowała, gdyby nie ta konfrontacja. Bo wiem, że naprawdę nic nie mogłam zrobić lepiej.

 

I to jest godne pochwały 🙂 Ja nie odpuszczę dopóki się z nią nie spotkam, teraz niby ma za dużo pacjentów, ale powinna znaleźć choć jedną godzinkę... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ZielonyListek napisał:

Teraz jestem zdania, że trafienie na dobrego terapeutę graniczy z cudem, lub jest wręcz niemożliwe, bo tacy nie istnieją, albo to ja miałam wyjątkowego pecha w przeciągu mojego życia.

Byłam już u kilku terapeutów na przestrzeni lat i każdy w mniejszym lub większym stopniu zachowywał się nieprofesjonalnie.

Kiedyś chodziłam do pani, która przyjmowała w przychodni, do której przychodziła też moja koleżanka, tylko do innej terapeutki. Moja znajoma była dość ekstrawertyczna, więc gdzie się nie pojawiła wzbudzała zainteresowanie. Pamiętam, że na moich sesjach moja terapeutka nie raz pytała się co słychać u tej mojej koleżanki. Czyli po pierwsze specjaliści plotkowali między sobą o pacjentach, a po drugie jak widać życie mojej koleżanki było ciekawsze skoro wolała rozmawiać o niej i nawet nie ukrywała, że sporo o niej wie. Ta sama terapeutka nie zareagowała na moje działania autodestrukcyjne, unikała trudnych tematów i większość sesji opowiadała mi o sobie, swoich ostatnich wakacjach itd.

KIlka lat później w ciężkim stanie szukałam terapeuty i trafiłam na pana w przychodni uzależnień. Czytałam wtedy sporo o DDA, a mnie ten temat dotyczy, więc stwierdziłam, że to będzie dobry kierunek. Pan terapeuta od początku wydawał mi się dziwny - sesje u niego trwały różnie - od 10 minut po godzinę. Oczywiście, jak większość unikał trudnych tematów, dyskutował ze mną raczej o sprawach światopoglądowych. W trudnych dla mnie momentach polecił mi...wypić 2 szklanki wody, następnie policzyć do 10. Zaczął nawet ze mną liczyć. Siedziałam więc naprzeciwko niego i liczyłam razem z nim...do dziesięciu. Kiedy na którejś sesji polecił mi modlitwy i wyjazd razem z grupą wsparcia do jakiegoś miejsca związanego z Matką Teresą zrezygnowałam. Gdy mu o tym powiedziałam uznał, ze to słuszna decyzja i bardziej powinnam się skupić na braniu leków, niż na terapii. Dodam, że był to terapeuta zatrudniony w państwowej placówce. Po tym doświadczeniu trafiłam na inną terapeutkę, bardzo młodą, w innym ośrodku. I oprócz tego, że popłakała się któregoś dnia, jak powiedziałam jej o moich myślach samobójczych i któregoś dnia po prostu zniknęła na wiele tygodni, a informacje o jej ewentualnym powrocie dostawałam z recepcji, nie było aż tak źle. Po raz pierwszy miałam wrażenie, że ktoś mnie w ogóle słucha. Ale miała też skłonność do oceniania i ciężko radziła sobie z trudnymi tematami. A że ja mam bardzo ciężką przeszłość za sobą, chciałam to poruszyć. Bez wsparcia jednak było mi ciężko, więc najtrudniejsze tematy pominęłyśmy. Jej zniknięcie było spowodowane ciążą. Gdy wróciła chodziłam do niej jeszcze 2 lata, ale było dziwnie drętwo. Do tej pory zastanawiam się na czym polegała ta terapia, bo nie wyniosłam z niej umiejętności analizowania swojego życia. Raczej pomagał mi sam fakt, że w ogóle do kogoś chodziłam i rozmawiałam twarzą w twarz.

I teraz ta terapeutka, którą poleciła mi moja psychiatra. Zarzekała się, że ręczy za jej profesjonalizm. Spotkałam się z zimną ścianą od samego początku. Ale byłam tak zmęczona tym co się ze mną dzieje i tak przytłoczona moją przeszłością, że nie zważając na to że jestem u mniej dopiero na drugiej czy trzeciej sesji i nie zważając na to jak ona się względem mnie zachowuje, powiedziałam wszystko co mnie bolało w moim życiu. Czułam się tak, jakby to samo ze mnie wyszło, jakbym zwymiotowała, a nie opowiedziała historie. Jej reakcją było albo milczenie, albo stwierdzenie, że " no, tak, było pani bardzo trudno" i temat się skończył. Oczywiście nie pomogła mi go pociągnąć pomimo moich prób powrotu do nich. A ja już nie chcę uciekać od przeszłości, chciałam wreszcie się z nią skonfrontować.

Niestety do psychiatrów też nie mam zbytnio szczęścia. Mój pierwszy psychiatra do którego chodziłam wiele lat, nasze spotkania poświęcał na rozmowy o tematach światopoglądowych, pytał się mnie np. czy w moim środowisku jest dużo gejów, opowiadał anegdoty, jak ukrywając się za przystankiem autobusowym fotografował dwóch facetów - gdzie jeden drugiemu pomagał zapiąć kurtkę. Zdaniem mojego psychiatry było to bardzo dwuznaczne i przez to śmieszne. Postanowił więc zrobić zdjęcie i nie omieszkał mi go pokazać. Któregoś dnia po prostu...zniknął. Okazało się, że już nie przyjmuje jako psychiatra, bo został ordynatorem szpitala. Gdy przyszłam umówić się do innego lekarza spotkałam go przez przypadek przy recepcji. Spojrzał na mnie i nie odpowiedział mi nawet dzień dobry :( A chodziłam do niego kilka lat.

Moja następna psychiatra też któregoś dnia po prostu zniknęła. Gdy przyszłam któregoś dnia na wizytę okazało się, że placówka już nie istnieje, na miejscu zastałam zaskoczonego ciecia. Na szczęście panie w aptece sprzedały mi leki bez recepty w oparciu o historię wykupowanych recept. Później, gdy znalazłam sobie nowego lekarza doniosłam receptę. I teraz zaczęłam chodzić do nowej psychiatry, która na pierwszej wizycie wydawała się być naprawdę super. I to właśnie ona poleciła mi tę terapeutkę. Ze względu na to wrażenie zaufałam jej. A okazało się to po prostu nagabywaniem klientów koleżance. Dodam, że moja psychiatra na kolejnych wizytach nie była już tak fajna, zaczęła się spóźniać, raz w ogóle zapomniała o mnie. Będę więc musiała szukać nowego psychiatry, także ze względu na to, że nie chcę chodzić do miejsca gdzie mogłabym spotkać moją byłą t. :sad:

Powiedzcie mi - i jak tu zaufać specjalistom? Jestem zaorana tymi doświadczeniami i już nikomu nie wierzę. Do psychiatry muszę chodzić, więc i tak będę go szukała, ale jeśli chodzi o terapeutów przestaję wierzyć, że ten zawód ma w ogóle sens, czy nie jest to tylko nabijaniem ludzi i żerowanie na ich problemach i słabościach.

 

Witaj 🙂

 

To bardzo ładnie ale też odważnie z twojej strony, że zdołałaś opowiedzieć swoją historię leczenia. Powiem Ci, że ja bym się na takie coś chyba nie zebrał. Co prawda dałbym radę bardziej opowiedzieć o sobie i swoich przeżyciach niż o swoim głębokim wzmaganiu się z problemem na psychoterapii. Akurat jestem zdania, że cała psychoterapia powinna być mimo wszystko przestrzenią dobrą dla pacjenta, co by się nie działo. Psychoterapeuta musi zawrzeć z pacjentem tzw. przymierze terapeutyczne, które zobowiązuje go m.in. do powstrzymania się od oceniania, o którym pisałaś. Psychoterapeuta nie powinien także szufladkować czy tworzyć jakichś swoich teorii na temat pacjenta. Bardzo ci współczuję, bo musiałaś wyjść z tego całego procesu terapeutycznego naprawdę zagubiona i rozczarowana... Rozumiem to, bo sam tak teraz poniekąd mam, przez ostatnią psychoterapię, czuję też pewną bezsilność i bezradność. Ale zdaję sobie sprawę, że nie mogę się poddać i próbować dalej... Ja też spotkałem różnych psychologów, psychiatrów czy nawet pielęgniarki bez serc, którzy straszyli mnie choćby domami opieki... No ale cóż, życie toczy się dalej i nie ma co wiecznie się rozczulać... Trzymaj się, jesteś bardzo silna!!! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam o tych zlych terapeutach, i faktycznie, albo macie naprawde pecha i trafiacie na patałachow, albo, co moim zdaniem bardziej prawdopodobne - opacznie, błędnie interpretujecie slowa terapeuty, albo tez nie do konca zdajecie sobie sprawe, czym jest przeniesienie, itd. 

 

Moja terapia momentami byla naprawde b trudna (do teraz taka bywa), ale chyba jedno mnie ratuje, ze umiem w momentach kryzysu spojrzec na siebie, czy relację okiem obiektywnym, tak jakby troche stanąc z boku. To pomaga przejsc te trudne momenty. No i nie boję sie wglądow, to tez jest wazne.

 

Edytowane przez Luna*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Luna* napisał:

Tak czytam o tych zlych terapeutach, i faktycznie, albo macie naprawde pecha i trafiacie na patałachow, albo, co moim zdaniem bardziej prawdopodobne - opacznie, błędnie interpretujecie slowa terapeuty, albo tez nie do konca zdajecie sobie sprawe, czym jest przeniesienie, itd. 

Cytat

W zeszłym roku ukazała się książka Tomasza Witkowskiego „Psychoterapia bez makijażu”, zawierająca wywiady z osobami poszkodowanymi przez psychologów. Osobom tym bardzo trudno domagać się zadośćuczynienia i uniemożliwić krzywdzicielom dalsze oferowanie usług. Problem ma wiele źródeł, ale jednym z nich jest brak ustawy. Nie ułatwia on uzyskiwania odszkodowań i współtworzy atmosferę bezkarności wśród osób, które z cudzego nieszczęścia tworzą sobie sposób zarabiania na życie. Odbiorcom usług nie daje też możliwości sprawnego zorientowania się, na jakiego rodzaju standardy pomocy mogą liczyć w zależności od tego, do kogo się zwrócą. Wreszcie upraszcza zrzucanie winy na ofiarę, dla której nieuregulowany stan prawny może być kolejnym czynnikiem uniemożliwiającym wyraźne stwierdzenie, czy została skrzywdzona przez osobę oferującą jej wsparcie.Z punktu widzenia państwa problemy z ustawą prowadzą do obniżania się szacunku do prawa, przyczyniają się do niejasnego statusu wykształcenia psychologicznego, poszczególnych towarzystw psychologicznych i parapsychologicznych, a także sprawiają wrażenie, że państwo nie troszczy się o standardy pomocy psychologicznej dla własnych obywateli.Powstałą przez państwowe zaniedbania przestrzeń próbują wypełniać różne instytucje certyfikujące. Brak jednak ustalonych standardów określających, które certyfikaty należałoby uznawać za potwierdzające ważne umiejętności, a które powstały w celu wyciągania pieniędzy od osób biorących udział w szkoleniach. Stwierdzenie tego nie jest łatwe dla specjalistów, a co dopiero dla kogoś, kto poszukuje pomocy w trudnej sytuacji. Mimo że Polskie Towarzystwo Psychologiczne zajmuje się wydawaniem certyfikatów i rekomendacji, to wiedza na temat różnicy pomiędzy psychologiem, który posiada certyfikaty PTP, a tymi, którzy posiadają certyfikaty innych organizacji, nie jest powszechna.Sami psychologowie mają tutaj jednak również ważną rolę do odegrania. W istniejących zapisach Ustawy o zawodzie psychologa i samorządzie psychologów w rozdziale 4 artykule 20 czytamy:„Art. 20. Członkowie samorządu psychologów podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej za:1) zawinione naruszenie obowiązków zawodowych,2) czyny sprzeczne z zasadami etyki określonymi w Kodeksie Etyki Zawodowej, o którym mowaw art. 40 pkt 3,3) uporczywe uchylanie się od płacenia składek członkowskich”,a z artykułu 40 punktu 3 dowiadujemy się, że wspomniany KEZ miałby zostać uchwalony przez Krajowy Zjazd Psychologów. Jaki to będzie Kodeks? Jakie znajdą się w nim zapisy? Będą to decyzje niezmiernie istotne z punktu widzenia społecznej roli psychologa i sposobu wykonywania przez psychologów swojej pracy. Zapisy Kodeksu – tak jak i wszystkich innych podobnych dokumentów – będą też niezmiernie istotne dla klientów psychologów, ponieważ powinny określać wzajemne prawa i obowiązki.

 

Kodeks Etyczny Psychologa

 

Postulowany w ustawie KEZ jeszcze nie został napisany. Istnieje natomiast inny, który może sugerować intencje środowiska psychologów co do tego, jaki kodeks ma powstać. Kodeks Etyczny Psychologa został uchwalony przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne 2 grudnia 2018 roku i zastąpił przestarzały dokument z początku lat 90., utworzony, gdy studia psychologiczne były dużo mniej rozpowszechnione, gdy dostęp do literatury psychologicznej, popularność psychologii i formy popularyzacji psychologii wyglądały zupełnie inaczej niż teraz. Rola psychologii, wielość zawodów wykonywanych przez absolwentów czy relacje pomiędzy psychologami a przedstawicielami innych zawodów – wszystko to bardzo się zmieniło.

Podaje pod rozwagę artykuł https://magazynkontakt.pl/bezradne-panstwo-o-nieudanych-probach-regulowania-zawodu-psychologa/ z którego zaczerpnąłem powyższy fragment.

 

Miłego dnia:)

johnn

Edytowane przez johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

johnn, ale my piszemy o dwoch roznych rzeczach. Ja sie zgadzam z powyzszym, ze zawod psychoterapeuty nie jest do konca uregulowany prawnie, i tez uwazam, ze powinno to sie zmienic.

Ale czy to znaczy, ze nie ma dobrych terapeutow? To klient w swoim dobrze pojetym interesie powinien takiego terapeutę wczesniej sprawdzic i zrobic rozeznanie (ale jesli juz to zrobi dokladnie, to jednak miec zaufanie i do procesu, i do samego terapeuty).

Natomiast jesli nie pomaga drugi i trzeci, to albo sie trzeba porzadnie nad sobą zastanowic, albo faktycznie odpuscic sobie wszelkie terapie. 

ps. Nie pisze stricte o Tobie, bo Twoja sytuacja jest troche bardziej skomplikowana, z racji diagnozy

 

 

Rowniez zycze miłego dnia 🙂

 

 

 

 

 

Edytowane przez Luna*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luna niekoniecznie, można miec pecha do terapeutów i trafić na fatalnych kilka razy z rzedu jak Zielony Listek.

 

Zielony Listek, niesamowita historia. wybacz ale uśmialam sie z tych patałachów terapeutow i psychiatrow.

 

doloze pare groszy od siebie.

 

kiedys miałam kryzys i chcialam jechac do szpitala w Miedzyrzeczu- moja psychiatra glosno przy mnie wysmiewala sie z tego pomyslu przy paniach rejestratorkach, one tez sie smialy...

 

kiedys do innej psychiatry weszlam z placzem, w silnym kryzysie.  ofurczala ze mam sie ogarnac i nie plakac i w takim stanie nie przychodzic. ja stamtad ucieklam, a ona przyjaciolce powiedziala ze ja jestem jakas nienormalna..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.06.2021 o 16:11, Luna* napisał:

johnn, ale my piszemy o dwoch roznych rzeczach. 

Jakich?

W dniu 27.06.2021 o 16:11, Luna* napisał:

Ale czy to znaczy, ze nie ma dobrych terapeutow?

Nie.

W dniu 27.06.2021 o 16:11, Luna* napisał:

To klient w swoim dobrze pojetym interesie powinien takiego terapeutę wczesniej sprawdzic i zrobic rozeznanie (ale jesli juz to zrobi dokladnie, to jednak miec zaufanie i do procesu, i do samego terapeuty).

Twoje uwagi są ogólne stąd powinny mieć zastosowanie również do mnie. 

  1. Nie miałem ubezpieczenia. Przyjąłem propozycję spotkania z psychologiem zaproponowanym przez MOPR, Czy mam przesłać ci kopię oceny końcowej Pani psycholog oraz mój opis przebiegu współpracy?  
  2. Oczekiwałem uczciwości i prawdomówności. Każdy specjalista jest winny zachowywać się zgodnie z tymi oczekiwaniami, mylę się?
  3. W przypadku braku negatywnych informacji brak jest przesłanek do odrzucenia specjalisty,
  4. Na zaufanie trzeba zasłużyć,
  5. Skoro sprawdzasz to nie ufasz,
  6. Nie wiem co zrobić z informacjami uzyskanymi po sprawdzeniu. Potrzebne są mi zasady, których nie mam.  Podobnie niewiele zyskasz posiadając podręcznik w nieznanym Ci języku.
W dniu 27.06.2021 o 16:11, Luna* napisał:

(ale jesli juz to zrobi dokladnie, to jednak miec zaufanie i do procesu, i do samego terapeuty).

Czemu?

W dniu 27.06.2021 o 16:11, Luna* napisał:

Natomiast jesli nie pomaga drugi i trzeci, to albo sie trzeba porzadnie nad sobą zastanowic, albo faktycznie odpuscic sobie wszelkie terapie. 

Proponowałem ustalenie przyczyny braku poprawy. Odmawiano mi wskazywano odmowę postępowania zgodnie z zasadami terapii. Na pytanie czy metody stosowane przez specjalistę są dla mnie odpowiednie nigdy nie uzyskałem odpowiedzi. Kogo mam o to zapytać?  

W dniu 27.06.2021 o 16:11, Luna* napisał:

ps. Nie pisze stricte o Tobie, bo Twoja sytuacja jest troche bardziej skomplikowana, z racji diagnozy

 Jakiej diagnozy? Zespołu Aspergera?

Powyższa diagnoza została sporządzona odpłatnie na moje życzenie. Bez niej twoja ocena mojego zachowania byłaby surowsza?

Jak ocenić moje zastrzeżenia wobec specjalistów i ustalić przyczynę braku poprawy skoro odmawia się oceny pracy specjalistów? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, johnn napisał:

Każdy specjalista jest winny zachowywać się zgodnie z tymi oczekiwaniami, mylę się?

Na jakiej podstawie stwierdzasz, że specjalista nie był uczciwy i prawdomówny?

10 godzin temu, johnn napisał:
  • Na zaufanie trzeba zasłużyć,
  • Skoro sprawdzasz to nie ufasz

Wybierając specjalistę musisz go sprawdzić. Na zaufanie trzeba zasłużyć, jednak jak mieć zaufanie do kogoś kogo się nie zna ? Oczywiście ze nie ufam pierwszej lepszej osobie. Słyszałeś o terapetutce z Częstochowy? Która nie miała żadnych uprawnień, lekceważyła pacjentów itd. Mogę przytaczać dziesiątki sytuacji, gdy terapeuta okazał się być po prostu oszustem.

 

10 godzin temu, johnn napisał:

Nie wiem co zrobić z informacjami uzyskanymi po sprawdzeniu. Potrzebne są mi zasady, których nie mam.

Co znaczy ze nie wiesz co zrobić z uzyskanymi informacjami? Zasady ustalasz sam, każdy człowiek ma swoje. W tym właśnie mdzy innymi ma pomóc terapia. 

 

10 godzin temu, johnn napisał:

Proponowałem ustalenie przyczyny braku poprawy. Odmawiano mi wskazywano odmowę postępowania zgodnie z zasadami terapii. 

Żaden terapeuta nie da Ci gotowej odpowiedzi, sam powinieneś dojść do wniosku czemu nie ma poprawy. Terapia to wgłębianie się w siebie. Powinieneś zapytać sam siebie czy metody są dobre. Czy widzisz jakies schematy, które stosujesz. Czy widzisz inna stronę danej sytuacji. 

10 godzin temu, johnn napisał:

Jak ocenić moje zastrzeżenia wobec specjalistów i ustalić przyczynę braku poprawy skoro odmawia się oceny pracy specjalistów

Większość specjalistów poddawana jest ocenie- superwizja. To, że nie jest to dostępne dla pacjenta wg mnie jest dobre. Jeśli ktoś ma mi pomóc podważanie jego autorytetu wpłynęłoby bardzo negatywnie na mój odbiór jego osoby. To troche tak jak w rodzicielstwie- nie podważasz słów swojego partnera w obecności dziecka, powinno stać się po jednej stronie, a wszystkie niejasności wyjaśnić miedyz sobą. Nawet w przypadku błędu można to skorygować, jednak beż podważania autorytetu. 

Tez bardzo bym chciała dostać gotowy przepis na różne rzeczy- jak zacząć odczuwać emocje, jak odciąć się od toksycznej matki, w jaki sposób  pozbyć się lęku. Nie ma gotowych przepisów. Ludzki umysł i emocje są bardzo skomplikowane i u każdego człowieka działa to trochę inaczej. 

 

Wczorajszą sesję zaliczam na plus. Porozmawiałam, powiedzialam co mnie uwiera. Jednak co najważniejsze po skończonej sesji potrafiłam wrocic do dobrego nastroju. Po prostu to co zostało poruszone zostawiłam za drzwiami gabinetu. Czuje, że jestem gotowa na poruszyć pewne wątki mojego życia. Jednak poczekam z tym do ślubu, obawiam się że mogłabym masakrycznie spaść w dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shira123, nie wiem, ja nie wierze w takiego pecha, ze ktos trafia na kilku z rzedu zlych specjalistow. Albo ktos nie robi dobrego rozeznania przed, albo jednak szuka dziury w calym. Troche tego nie rozumiem, bo przeciez nikt nikogo nie zmusza do terapii, nie ma przemusu terapeutyzowania sie, czy bycia w terapii. Tego wszystkiego trzeba chciec, czuc potrzebę przerobienia jakichs swoich spraw i chęci zmiany czegos w swoim zyciu. Przywolywany tu byl brak empatii u terapeutow, no ja tez sie z tym spotkalam w swojej pierwszej terapii, i co z tego. Wtedy przerwalam terapię, teraz jestem jedynie na tamtą terapeutkę zla. I o tej zlosci mogę mowic. Jesli odchodzisz z terapii, to komu robisz na zlosc? Terapeutce czy bardziej sobie.

 

johnn, zespol Aspergera jest na tyle specyficzny, ze nie wiem, czy terapia psychodynamiczna (ja sie o takiej wypowiadam) moze byc pomocna. Moim zdaniem moze, ale w b ograniczonym stopniu. Ale Ty byles u tej terapeutki z poznawczo-behawioralnej, tez Ci nic nie pomoglo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Illi napisał:

Na jakiej podstawie stwierdzasz, że specjalista nie był uczciwy i prawdomówny?

Zachowania. Poniżej wymienię kilka przykładów

  1. Pani psycholog odmówiła mi pomocy ze względu na brak kompetencji (nie podała jakich). W dokumentacji widnieje zapis, że zdecydowałem się szukać pomocy gdzieindziej,
  2. Pani psycholog zobowiązała się skontaktowania się ze mną w celu udzielania informacji o dalszych metodach wsparcia w placówce. Specjalista nie oddzwonił. Poprosiłem o rejestratorkę o zwrócenie się do Pani psycholog o kontakt. Ponownie nie otrzymałem telefonu,  
  3. Pani psycholog postawiła mi ultimatum. Nie przystałem na nie. Spotkania ustały. W opinii końcowej mogę można znaleźć zapis: "Indywidualny Plan Wsparcia obejmował pomoc psychologiczną w radzeniu sobie z bieżącymi problemami bytowymi, psychoedukację oraz pracę nad poprawą funkcjonowania psychicznego. Plan został wykonany pozytywnie. Spotkań z terapeutą odbyło się 15." W połowie spotkań informowałem o braku poprawy oraz moim niezadowoleniu. Proponowałem ustalenie przyczyny,
  4. Odmówiono mi uczestnictwa w terapii grupowej z dwóch powodów: Pani psycholog mnie nie zna (spotkaliśmy się po raz pierwszy) oraz na terapii indywidualnej Pani psycholog będzie mi mogła poświęcić więcej uwagi. Czy to uzasadnia odmowę? 
3 godziny temu, Illi napisał:

Wybierając specjalistę musisz go sprawdzić. Na zaufanie trzeba zasłużyć, jednak jak mieć zaufanie do kogoś kogo się nie zna ?

Osobę nieznaną można obdarzyć ograniczonym zaufaniem. 

3 godziny temu, Illi napisał:

Co znaczy ze nie wiesz co zrobić z uzyskanymi informacjami? Zasady ustalasz sam, każdy człowiek ma swoje. W tym właśnie mdzy innymi ma pomóc terapia. 

Nie wiem jak te informację ocenić. Mogę podać jakie informację zebrałem oraz porównać z informacjami dotyczącymi innych specjalistów. Ogólne zasady (m.in. im więcej pozytywnych opinii tym lepiej) służące ocenie specjalistów nie są zbyt pomocne.  Mam silną potrzebę posiadania zasad. Te zasady muszę być konkretne. Ustalenie kryteriów doboru specjalisty wymaga ode mnie wiele wysiłku. Wymaga to zebrania wielu informacji. Wraz z ich wzrostem złożoność analiz rośnie.  Powstaje konieczność ustalenia granic celem zachowania równowagi pomiędzy wiarygodnością oceny, czasem poświęconym na analizy a przymusem postępowania zgodnie z zasadami. To jest nieustającą walka z samym sobą:(

3 godziny temu, Illi napisał:

Żaden terapeuta nie da Ci gotowej odpowiedzi, sam powinieneś dojść do wniosku czemu nie ma poprawy. 

Wskazywałem na przyczyny braku poprawy. Upatrywałem w nieodpowiedniości metod stosowanych przez psychologa przyczynę trudności w porozumieniu się.  Jak sam miałem to zweryfikować? Żaden psycholog nie potwierdził odpowiedniości stosowanych metod wobec mnie. Potwierdzali stosowanie swoich metod i odmawiali ich zmiany. Interpretowałem  te słowa jako brak troski o pacjenta. 

Kilka osób podważyło skuteczność terapii psychodynamicznej w wsparciu zespołu Aspergera. Uczęszczałem na spotkania z psychologiem w tym nurcie. Te spotkania nie przyniosły poprawy. Moje zastrzeżenia były lekceważone lub ignorowane. Kto miał zweryfikować moje zastrzeżenia? Nie posiadałem diagnozy zespołu Aspergera. Nadal nie mogę tego zweryfikować. Każdy specjalista odmawia. 

4 godziny temu, Illi napisał:

Terapia to wgłębianie się w siebie. Powinieneś zapytać sam siebie czy metody są dobre. Czy widzisz jakies schematy, które stosujesz. Czy widzisz inna stronę danej sytuacji. 

Moje trudności powodują znaczące różnicę w budowie mojego umysły. Trudno mi to przełożyć na słowa. To jest moje interpretacja.  Umysł jest dość prosty. Posiadam wiele informacji ale one słabo ze sobą powiązane. Ma wrażenie, że umysły zwykłych ludzi podobne są do kul, które wraz z upływem czasu rosną. Dotarcie do ich środka staje się coraz trudniejsze (rozumienie samego siebie). A umysł przypomina  cienki pasek rosnący w dwóch przeciwnych kierunkach. Można łatwo przejść na jego drugą stronę. 

4 godziny temu, Illi napisał:

Większość specjalistów poddawana jest ocenie- superwizja. To, że nie jest to dostępne dla pacjenta wg mnie jest dobre.

Osoba nieuczciwa lub nieprawdomówna może się tak zachowywać wobec superwizjera. Moje spotkania nie były nagrywane.  Nie każdy psycholog podlega superwizji o ile wiem.

4 godziny temu, Illi napisał:

To troche tak jak w rodzicielstwie- nie podważasz słów swojego partnera w obecności dziecka, powinno stać się po jednej stronie, a wszystkie niejasności wyjaśnić miedyz sobą. Nawet w przypadku błędu można to skorygować, jednak beż podważania autorytetu. 

Uczyniłem tak.  Specjalista pozostaje przy swoich metodach ze względu na  przywiązania do nich a nie na odpowiedniość. 

3 godziny temu, Luna* napisał:

Troche tego nie rozumiem, bo przeciez nikt nikogo nie zmusza do terapii, nie ma przemusu terapeutyzowania sie, czy bycia w terapii. Tego wszystkiego trzeba chciec, czuc potrzebę przerobienia jakichs swoich spraw i chęci zmiany czegos w swoim zyciu.

Czego nie rozumiesz? 

3 godziny temu, Luna* napisał:

Przywolywany tu byl brak empatii u terapeutow, no ja tez sie z tym spotkalam w swojej pierwszej terapii, i co z tego. Wtedy przerwalam terapię, teraz jestem jedynie na tamtą terapeutkę zla. I o tej zlosci mogę mowic. Jesli odchodzisz z terapii, to komu robisz na zlosc? Terapeutce czy bardziej sobie.

Komu zrobiłaś na złość odchodząc z terapii wtedy?

3 godziny temu, Luna* napisał:

johnn, zespol Aspergera jest na tyle specyficzny, ze nie wiem, czy terapia psychodynamiczna (ja sie o takiej wypowiadam) moze byc pomocna. 

Uczęszczałem na terapie w nurcie psychodynamicznym. Miałem podobne zastrzeżenia do pracy innych specjalistów. Moje uwagi zostały odrzucone. Jak bez weryfikacji miały zostać rozpatrzone? 

3 godziny temu, Luna* napisał:

 Ale Ty byles u tej terapeutki z poznawczo-behawioralnej, tez Ci nic nie pomoglo?

Spotykałem się z psychologiem w nurcie poznawczo-behawioralnym.  Nie przyniosło to poprawy.  Na pierwszym spotkaniu okazałem diagnozę o zespole Aspergera. Po około czterech miesiącach spotkań odmówiła mi spotkań ze względu na małe doświadczenie z osobami z autyzmem (nie zostało to wypowiedziane wprost, te słowa znajdują się w dokumentacji). 

Radziła mi postępować zgodnie z zasadą : Pacjent postępuje zgodnie z propozycjami psychologa bez zbędnych pytań. Miałem zastrzeżenia do tej zasady i to jak sądzę było prawdziwym powodem zakończenia spotkań.  To ta Pani nie odzwoniła (patrz punkt 2 na początku mojej wypowiedzi). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Luna* napisał:

shira123, nie wiem, ja nie wierze w takiego pecha, ze ktos trafia na kilku z rzedu zlych specjalistow. Albo ktos nie robi dobrego rozeznania przed, albo jednak szuka dziury w calym. Troche tego nie rozumiem, bo przeciez nikt nikogo nie zmusza do terapii, nie ma przemusu terapeutyzowania sie, czy bycia w terapii. Tego wszystkiego trzeba chciec, czuc potrzebę przerobienia jakichs swoich spraw i chęci zmiany czegos w swoim zyciu.

 

Oczywiście, że nikt nikogo nie zmusza do terapii, ale to nie znaczy, że osoby po nieudanych doświadczeniach z psychoterapią/ psychoterapeutami mają siedzieć cicho i o tych doświadczeniach nie mówić, bo w przeciwnym razie od razu słyszą zarzut, że nie ma przymusu. Z tego co czytam forum to całkiem sporo osób wykazywało chęć "leczenia", ale w toku doświadczeń z eksperymentami tego typu, zniechęcili się. 

Na moje zarzuty po pół roku terapii CBT (na sesji, kiedy rezygnowałam), że ja po sesjach ciągle czuję się gorzej, usłyszałam, że przy moim typie osobowości może tak być. Aha. Warto dodać, że ze względu na to, że była to terapia poznawczo- behawioralna to ja nie przepracowywałam tam bóg wie jakich traum. Wtedy rzeczywiście to ciągłe gorsze samopoczucie po sesjach można by jeszcze tym tłumaczyć. To przepraszam, ale jaką ja mam mieć motywację do takiej terapii skoro oni niczego nie oferują? Sztuka dla sztuki tylko po to, żeby nie usłyszeć, że idę na łatwiznę? 

Jak zasugerowałam, że terapia, patrząc całościowo, przez tyle miesięcy w ogóle mi nie pomogła to z kolei usłyszałam, że trudno powiedzieć, czy mi to nie pomogła, bo nie wiadomo co by było gdybym nie chodziła. No wtf? Tak, pewnie pomogła tylko to wypieram. Co tam, że już będąc pod cudowną opieką psychoterapeutyczną miałam straszny zjazd. I że to oczywiście psychiatra wtedy pomogła zmieniając leczenie, bo byłoby źle.

Więc jak słyszę od takich ludzi (psychoterapeutów), że cytując "leki są łatwiejsze" to mi się nóż w kieszeni otwiera. Nie, nie są łatwiejsze. Po prostu działają. Tylko tyle i aż tyle. A jedyne, co oferuje psychoterapia to "towarzyszenie" i "wyruszenie na spotkanie z samym sobą". I jeszcze to absurdalne stojące za tym przekonanie, że dojście do źródła problemów poprawi stan psychiczny klienta. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnn napisał:

 Osoba nieuczciwa lub nieprawdomówna może się tak zachowywać wobec superwizjera. Moje spotkania nie były nagrywane.  Nie każdy psycholog podlega superwizji o ile wiem.

johnn, z jakiego powodu terapeuta mialby byc nieuczciwy względem Ciebie? Jakie korzysci wg Ciebie mialby z tego odniesc? 

 

2 godziny temu, johnn napisał:

Komu zrobiłaś na złość odchodząc z terapii wtedy?

 Sobie. Bo powinnam byla zostac i wygarnąc" jej to, o co bylam na nią zla. A tak przerwalam terapię, a złosc zostala. I to wygenerowało następną zlosc, tym razem na siebie i swoją biernosc i na to, ze nie mialam dosyc odwagi, zeby pewne sprawy poruszyc. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Pati95 napisał:

Na moje zarzuty po pół roku terapii CBT (na sesji, kiedy rezygnowałam), że ja po sesjach ciągle czuję się gorzej, usłyszałam, że przy moim typie osobowości może tak być. Aha.  

 A jesli to prawda? Ze okresowo mozna czuc sie gorzej? 

 

1 godzinę temu, Pati95 napisał:

Jak zasugerowałam, że terapia, patrząc całościowo, przez tyle miesięcy w ogóle mi nie pomogła to z kolei usłyszałam, że trudno powiedzieć, czy mi to nie pomogła, bo nie wiadomo co by było gdybym nie chodziła.

No bo nie wiadomo. A moze to, co przerobilas, zacznie pracowac dopiero po pewnym czasie? Moze -wtedy- jednak zaspokajalo to jakies Twoje potrzeby, tylko ogolne rozczarowanie terapią Ci to przesłonilo to, co jednak dostawalas?

Przeciez o czyms tam rozmawialas.. dostalas jakies narzedzia do radzenia sobie z roznymi stanami, czy myslami. Cos tam sie chyba dzialo na tych sesjach?..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Luna* napisał:

 A jesli to prawda? Ze okresowo mozna czuc sie gorzej? 

 

No właśnie, słowo klucz- okresowo. A jak mnie jest gorzej po każdej sesji przez pół roku to dla mnie to nie jest "okresowo". Tym bardziej, że jak powiedziałam, rzadziej było to w wyniku mówienia o rzeczach trudnych, a częściej w wyniku tego, że komentarze terapeutki tylko pogarszały sprawę. 

 

Do drugiej części komentarza się nie odniosę, bo brak mi słów... Powiem tylko, że jeżeli terapia ma mój nastrój ma wpływać w sposób dla mojej świadomości niedostępny to nie jest to dla mnie na plus dla terapii... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Luna* napisał:

ja nie wierze w takiego pecha, ze ktos trafia na kilku z rzedu zlych specjalistow. Albo ktos nie robi dobrego rozeznania przed, albo jednak szuka dziury w calym. Troche tego nie rozumiem, bo przeciez nikt nikogo nie zmusza do terapii, nie ma przemusu terapeutyzowania sie, czy bycia w terapii.

To nie jest kwestia wiary, tylko doświadczenia. Mam wrażenie, że nie przeczytałaś dokładnie mojego wpisu wyżej. Nie do końca rozumiem co masz na myśli pisząc, że szukam "dziury w całym". Przecież nie znasz mnie ani moich doświadczeń, a łatwo przychodzi ci osądzanie w jednym zdaniu. Co niby miałabym zrobić, gdy terapeuta każe mi się modlić, gdy mam zły czas, sugeruje liczenie do dziesięciu, zaczyna płakać na mojej sesji i unika wytłumaczenia tego? W jaki sposób miałabym wpłynąć na to, że lekarz znika z przychodni bez wcześniejszego powiadomienia mnie o tym? Co to ma wspólnego z byciem w terapii? I jaki to ma związek ze zmuszaniem mnie do bycia w terapii?

To chyba logiczne, że skoro zdecydowałam się pójść na terapię to znaczy, że sama tego chcę. NIkt mnie do tego nie zmuszał.

Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale nie każdy jest w stanie sprawdzić specjalistę zanim do niego trafi. Ludzie na terapię trafiają z różnych powodów, w różnych okresach swojego życia. Terapeuci na NFZ często są nie do sprawdzenia - nie ma o nich żadnych informacji, nie rzadko po długim okresie oczekiwania pacjent dopiero w ostatniej chwili dowiaduje się do kogo tak naprawdę pójdzie. Nie każdego stać na prywatnego terapeutę w wymarzonym nurcie, przyjmującego w dużym mieście. Mnie akurat teraz na to stać, ale nie zawsze tak było. A wierz mi, jak widać nawet prywatnie można trafić na partaczy.

Piszesz o tym, że chyba nie bardzo rozumiemy czym jest przeniesienie. Ja bardzo dobrze wiem czym jest przeniesienie. Wiem też czym jest przeciwprzeniesienie. I jeśli widzę, że terapeuta nie radzi sobie z moimi emocjami, sugeruje, że zakończenie terapii mogłam załatwić sms-em, a chęć porozmawiania o tym nazywa katowaniem jej - czegoś tu nie rozumiem. Jeśli widzę, że terapeuta reaguje na moje słowa złością i milczeniem i nie ma ochoty tego wyjaśnić pomimo moich próśb to sorry, ale ja nie mam zamiaru brać odpowiedzialności za jego emocje. To ja przyszłam do niego na terapię, nie odwrotnie.

I nie, terapii nie kończy nie na złość komukolwiek. Terapię kończy się wtedy kiedy czuje się, że nic nie wnosi, szkodzi, lub wyciąga od ciebie kasę. Ja nie czuję chęci robienia komukolwiek na złość. Po prostu chciałabym trafić na kogoś, kto zechciałby ze mną pracować.

3 godziny temu, Pati95 napisał:

Oczywiście, że nikt nikogo nie zmusza do terapii, ale to nie znaczy, że osoby po nieudanych doświadczeniach z psychoterapią/ psychoterapeutami mają siedzieć cicho i o tych doświadczeniach nie mówić, bo w przeciwnym razie od razu słyszą zarzut, że nie ma przymusu.

Dokładnie. Super, że są osoby, które spotkały swoich terapeutów. Ale nie bądźcie krótkowzroczni. To, że wam się udało nie znaczy, że wszyscy mają takie doświadczenia.

 

 

1 godzinę temu, Luna* napisał:

johnn, z jakiego powodu terapeuta mialby byc nieuczciwy względem Ciebie? Jakie korzysci wg Ciebie mialby z tego odniesc?

Wiem, że to pytanie nie do mnie - ale też się odniosę. Traktowanie wszystkiego co wychodzi na terapii tak jakby za to był odpowiedzialny jedynie pacjent jest niepoważne. Na tym próbowała jechać moja ostatnia terapeutka. Przecież terapeuci też są ludźmi i też bywają nieuczciwi. Nie wszystko co się dzieje na terapii jest przeniesieniem. Tak samo jak nie wszystko jest winą terapeuty. Aby to odróżnić potrzebne jest coś takiego jak przymierze terapeutyczne. I za to odpowiada terapeuta. Jeśli nie potrafi stworzyć atmosfery zaufania, albo czuje, że pacjent mu nie ufa powinien albo drążyć temat, albo odesłać pacjenta do innego specjalisty. 

Edytowane przez ZielonyListek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.06.2021 o 18:05, MarekWawka01 napisał:

 

To bardzo ładnie ale też odważnie z twojej strony, że zdołałaś opowiedzieć swoją historię leczenia. Powiem Ci, że ja bym się na takie coś chyba nie zebrał. Co prawda dałbym radę bardziej opowiedzieć o sobie i swoich przeżyciach niż o swoim głębokim wzmaganiu się z problemem na psychoterapii. Akurat jestem zdania, że cała psychoterapia powinna być mimo wszystko przestrzenią dobrą dla pacjenta, co by się nie działo. Psychoterapeuta musi zawrzeć z pacjentem tzw. przymierze terapeutyczne, które zobowiązuje go m.in. do powstrzymania się od oceniania, o którym pisałaś. Psychoterapeuta nie powinien także szufladkować czy tworzyć jakichś swoich teorii na temat pacjenta. Bardzo ci współczuję, bo musiałaś wyjść z tego całego procesu terapeutycznego naprawdę zagubiona i rozczarowana... Rozumiem to, bo sam tak teraz poniekąd mam, przez ostatnią psychoterapię, czuję też pewną bezsilność i bezradność. Ale zdaję sobie sprawę, że nie mogę się poddać i próbować dalej... Ja też spotkałem różnych psychologów, psychiatrów czy nawet pielęgniarki bez serc, którzy straszyli mnie choćby domami opieki... No ale cóż, życie toczy się dalej i nie ma co wiecznie się rozczulać... Trzymaj się, jesteś bardzo silna!!! 

 

Dzięki za te słowa pełne otuchy. To bardzo miłe z twojej strony 🙂 

Trzymam za ciebie kciuki, aby udało ci się znaleźć kogoś z kim będziesz czuł się bezpiecznie ❤️

 

W dniu 27.06.2021 o 20:41, shira123 napisał:

Zielony Listek, niesamowita historia. wybacz ale uśmialam sie z tych patałachów terapeutow i psychiatrow.

 

doloze pare groszy od siebie.

 

kiedys miałam kryzys i chcialam jechac do szpitala w Miedzyrzeczu- moja psychiatra glosno przy mnie wysmiewala sie z tego pomyslu przy paniach rejestratorkach, one tez sie smialy...

 

kiedys do innej psychiatry weszlam z placzem, w silnym kryzysie.  ofurczala ze mam sie ogarnac i nie plakac i w takim stanie nie przychodzic. ja stamtad ucieklam, a ona przyjaciolce powiedziala ze ja jestem jakas nienormalna..

 

Wiesz, że mnie momentami też zachciewa się śmiać :smile: Zaczynam mieć trochę inne nastawienie i mniej rzeczy brać do siebie. Przez te wszystkie lata robiłam z siebie ofiarę i obwiniałam siebie, że to może ze mną jest coś nie tak. Koniec tym :twisted: 

 

Kiedyś obudziłam się po próbie samobójczej w szpitalu i pierwszą osobą, którą ujrzałam była wściekła pielęgniarka, która szarpała mnie za koszulę i wyzywała mnie. Wrzeszczała, że jestem niewdzięczną gnojówą, która tak krzywdzi swoją matkę. Fajnie, że przecież nawet nie znała mojej matki ;) Później leżąc tam czułam się jak trędowata. Na szczęście byli jeszcze inni pacjenci.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co jeszcze chciałem zauważyć, to że nie każdy terapeuta ma doświadczenie w prowadzeniu psychoterapii u osób z zaburzeniami. Wiadomo, że nie da rady każdego wyleczyć, ale też trzeba wiedzieć, jak postępować z osobą zaburzoną. Bo też jest tak, że niektórzy chodzą sobie na psychoterapię tak bardziej "dla siebie", żeby sobie umysł odświeżyć przed jakimś wydarzeniem np. będą na jakimś wysokim stanowisku i chcą zwiększyć swoją odporność na stres, to są też tzw. treningi czy jakoś tak. Ale do terapeuty głównie przychodzą ludzie zagubieni w sobie, stłamszeni lękiem, no ogółem na zakrętach życiowych. I błąd też jest taki, że osobie zaburzonej nie raz dają takie dziwne wytłumaczenia jak zwykłej osobie np. że zła pogoda to dlatego złe samopoczucie. No takie wytłumaczenia to mi może każdy sprzedać, ale terapeuta powinien tak zadawać pytania, żeby nakierować na problem np. "z czym pan wiąże ten zły nastrój" albo "czy coś się dzieje w pana/pani głowie niedobrego" no takie coś... Niestety ja miałem okazję spotkać się właśnie z takimi prozaicznymi wytłumaczeniami, w ogóle to jest bez sensu dla osoby zaburzonej psychicznie, ja tak uważam. W końcu płacimy tym terapeutom nie mało za 1h albo nawet jeszcze mniej bo 45-50min. sesji i cóż... różnie to wypada. Bo wiadomo, pacjent na terapii stara się na tyle, na ile może, na ile mu pozwala nastrój, na ile mu pozwala jego sposób myślenia, który też chciałby pewnie poszerzyć...

Może i troszkę za dużo wymagam, ale kurde ja tylko chcę zostać nakierowany na problem, a nie zbywany jakimiś głupimi tłumaczeniami. Gdyby takie tłumaczenia miały sens, to nikt by nie chodził załamany. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, macie rację, nie znam Waszych doswiadczen, sytuacji zyciowych, ani nawet Waszych diagnoz, ale powiem tylko, ze rozpoczęcie terapii jest duzo łatwiejsze niz pozostanie w niej, a tym bardziej zamkniecie (czyli zakonczenie, a nie przerwanie czy porzucenie terapii). Dlaczego? Bo na poczatku mamy nadzieję, ze wszystko pojdzie dobrze, no i ma sie wiarę, ze pomoze. Zawsze przychodzimy z chocby minimalną wiarą i zaufaniem (no bo jesliby tego nie bylo, to bysmy nie przyszli..)

Ale potem robi sie trudniej. Bo wlasnie zaczyna dzialac przeniesienie, dochodzą trudniejsze, moze nieakceptowane emocje, itd. 

ZielonyListek, czyli trafilas na olewczą, czy niekompetentną terapeutkę, czy tam ulegającą przeciwprzeniesieniu, albo nieuczciwą. Wiec nie doszlo pewnie nawet do utworzenia relacji terapeutycznej, sojuszu z terapeutą. Czyli tak naprawde terapia nie miala prawa zacząc dzialac. Pytanie, co dalej chces z tym zrobic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.06.2021 o 17:06, Luna* napisał:

johnn, z jakiego powodu terapeuta mialby byc nieuczciwy względem Ciebie? Jakie korzysci wg Ciebie mialby z tego odniesc? 

Informację poniżej dotyczą różnych specjalistów. 

 

1. Aby uniknąć odpowiedzialności.

  •  Informowałem Panią psycholog o wykorzystywaniu mojej mamy przez rodzinę. Zgłoszenie możliwości popełnienia przestępstwa wiąże się z odpwoiedzialnością,  
  • Podanie prawdziwych informacji  w dokumentacji mogłoby stanowić podstawę do wyciągnięcia odpowiedzialności zawodowej.
  • Opinia dotycząca zespołu Aspergera wskazuje na możliwość udzielenia niewłaściwego wsparcia mojej osobie. 

2. Aby uniknąć konfliktu interesu.

  • Informowałem Panią psycholog o zaniedbaniach pracownika socjalnego. Pani psycholog była zatrudniona w placówce podlegającej MOPR.

3. Aby uniknąć wyjawienia prawdy.

  • Pani psycholog odmówiła mi udziału w terapii grupowej z dwóch powodów. Nie znała mnie oraz nie może poświęcić mi równie wiele czasu na terapii grupowej. 
  • Pani psycholog odmówiła mi pomocy ze względu na brak kompetencji. Zapisy w dokumentacji mogą wskazywać na zakończenie spotkań z mojej strony i podjęcie decyzji o poszukiwaniu pomocy gdzieindziej.  

4.  Aby obciążyć mnie obowiązkami spoczywającymi na specjaliście.

  • Psycholog po sporządzeniu opinii dotyczącej zespołu Aspergera kontynuował spotkania ze mną. Nie informował o braku kompetencji. Stoi to w sprzeczności z informacjami pozyskanymi od Pani rejestratorki. 
  • Psycholog nie zapoznał się z przedłożoną mu opinią dotyczącą zespołu Aspergera i inną dokumentacją.
  • Pani psycholog odmówiła mi pomocy z powodu braku doświadczenia w pracy z osobami z autyzmem mimo przedłożenia jej na pierwszym spotkaniu opinii dotyczącej mojej diagnozy zawierającej informacje o skierowaniu na terapię dla osób z zespołem Aspergera.

5. Aby uniknąć dodatkowego wysiłku.

  • Pani psycholog zobowiązała się do poinformowania mnie o możliwościach wsparcia mnie w zadanej placówce. Nie oddzwoniła mimo zwrócenia się z ponowną prośbą do Pani rejestratorki o przypomnienie. 
  •  Pan psycholog co najmniej pięciokrotnie powielił zapis w dokumentacji. Zmianie uległa jedynie informacja o terminie i czasie spotkania/rozmowy telefonicznej. Kolejny psycholog powielił co najmniej dwukrotnie zapiski poprzedniego psychologa. To nie były odręczne zapiski. Dokumentacja przedłożona mi była drukowana. 

6.     Aby przyjąć korzyść majątkową.

  • Pani psychologa proponowała spotkania rzadko. Odbywały się raz na miesiąc lub co dwa miesiące. Spotkania o takiej regularności wnosiły niewiele pożytku w opinii wielu. Przystałem na propozycję Pani psycholog, która mi odmówiła udziału w terapii grupowej aby spełnić jeden z  warunków udziału w terapii podczas kolejnego naboru. 

7. Aby uniknąć ujawnienia  braku kompetencji.

  • Wielokrotnie informowałem o braku poprawy. Przekonywano mnie, że jest to skutkiem odmowy przyjęcia propozycji specjalistów. Nie rozważano odpowiedniości stosowanych wobec mnie metod.

8. Aby uniknąć wykluczenia, odrzucenia lub ostracyzmu oraz oceny innych.

  • Informowałem o nieprawidłowościach w przebiegu spotkań z innymi specjalistami.

Czy mam podać więcej przykładów? Czy mam podać więcej szczegółów? Czy mam przedłożyć zdjęcia dokumentacji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×