Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

i bądź tu teraz w domu i testuj takie leki

no własnie...

 

A ja już skonczylam przygodę z pridinolem - dziś zrobiło mi się takie odrealnienie i depersonalizacja po nim, że koszmar. Fakt, że wtedy cierpienia nie czułam...a jak minęło działanie pridinolu to znów takie cierpienie wróciło, że szkoda słów...mi po prostu nic nie sprawia przyjemności, nawet stanu neutralnego nie wywołuje...Boże...Wy przynajmniej nie czujecie takiego cierpienia

 

-- 07 gru 2011, 16:15 --

 

Asia, byłaś u dr K? Co Ci powiedziała?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja se tak myśle bo mam stwierdzone spektrum chad i to taka nietypowa diagnoza i zaburzenia lękowe

i miałem w klinice w poznaniu konsylium lekarskie badali mnie dokładnie...

może sie pomylili?może warto to gdzieś jeszcze skonsultować??zweryfikować w innej klinice tylko jakiej?

jak nei poznań to?instytut na sobieskiego w warszawie??z drugiej strony co mi to da?jak i tak tu wróce i tu będe sie leczył...

tylko że leczenie depresji w chad a jednobiegunowej leczy sie inaczej więc DIAGNOZA jest ważna aby zastosować SKUTECZNE leczenie a dlaczego my tutaj się ciężko leczymy???

albo ZŁE DIAGNOZY albo OPORNI na leczenie???

 

co myślicie?jak to rozumujecie :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko że leczenie depresji w chad a jednobiegunowej leczy sie inaczej

Wcale nie. W CHAD dostajesz antydepresant + stabilizator. W depresji dostajesz antydepresant i często również stabilizator w celu wzmocnienia działania antydepresanta (potencjalizacja leczenia antydepresyjnego), więc i tak wychodzi na jedno i to samo.

 

Ja mam zaburzenia depresyjno-lękowe i dostałam antydepresant (Anafranil) + stabizator (Amizepin). A ostatnio dodatkowo neuroleptyk na aktywizację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a na nfz nie można sie umówić??brak uczuć mówiła że można ale pewnie nie w tej samej poradni może na samym oddziale niewiem...

no ja czytałem że inaczej sie leczy w jakimś poradniku w internecie więc niewiem choć wiem ze przy klasycznej depresji stosuje sie stabilizatory...

tylko moje spektrum to w sumie depresja a nie chad jest to coś między chad a depresją albo zespół pewnych objawów świadczących o niestabilności...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do osób udzielających się w tym wątku, czy w waszej najbliższej lub dalszej rodzinie jesteście jedynymi przypadkami borykajacymi się z zaburzeniami psychicznymi, czy też może ktoś z waszych bliskich również jest dotknięty psychopatologią ?

Pytam z ciekawości, bo u mnie mama cierpi na zespół paranoidalny, więc poniekąd było zwiększone ryzyko, że ja również bedę miał problemy psychiczne i tak się niestety stało. A jak jest u Was, mieliście zdrowych rodziców i zachorowaliście tak sami od siebie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do osób udzielających się w tym wątku, czy w waszej najbliższej lub dalszej rodzinie jesteście jedynymi przypadkami borykajacymi się z zaburzeniami psychicznymi, czy też może ktoś z waszych bliskich również jest dotknięty psychopatologią ?

Pytam z ciekawości, bo u mnie mama cierpi na zespół paranoidalny, więc poniekąd było zwiększone ryzyko, że ja również bedę miał problemy psychiczne i tak się niestety stało. A jak jest u Was, mieliście zdrowych rodziców i zachorowaliście tak sami od siebie ?

 

Zaburzenia psychiczne - genetyka ma na nie dość duży wpływ moim zdaniem, jeśli chodzi o mnie to mam zdrową matkę, nie wiem jednak jak się ma sytuacja z ojcem.

Jednakże pal licho rodzice, dużo ciekawszy przypadek pojawił się już nieco wcześniej, moja babcia była chora psychicznie, nie w takim sensie jednak jak większość się spodziewa, w swoich działaniach była niezwykle wyrachowana i konsekwentna - była najprawdopodobniej psychopatką.

Mam o niej naprawdę mnóstwo danych, ponieważ nienawidziła ją cała rodzina, doprowadziła do rozpadu 2 małżeństw, skłóciła dwie gałęzie rodziny, napadła swoją niepełnosprawną krewną, jeździła po całej Polsce sprawiając, że wszędzie gdzie była ludzie rzucali się sobie do gardeł. Wspominałem także, że moja druga babcia nabawiła się przez nią jakiejś nerwicy ? (aczkolwiek szczegółów nie znam)

Sytuacja staje się też jasna jeśli spojrzeć na jej dzieci i wnuki, bo można wtedy zobaczyć bardzo ładną mozaikę cech w nasileniu patologicznym - egoizm, egocentryzm, chłód emocjonalny, niewielka ilość kontaktów społecznych. Prawdę mówiąc część mojej rodziny okazuje bardzo, ale to bardzo niewiele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aoi, ponoć moja babcia to też była intrygantka i potrafiła niszczyć psychicznie ludzi. Moja siostra uważa, że ten jej wybuch choroby to właśnie przez tą babcię. Do tego gdy babcia przed śmiercią trafiła do szpitala, gdy dali jej leki na uspokojenie , ponoć stwierdziła "i ja tak mogłam żyć?". Mój wujek z kolei to czysty przypadek paranoika , a w dalszej rodzinie kuzyn ma schizofrenię i jakaś tam ciocia nerwice natręctw. Ogólnie akurat w mojej rodzinie zaburzeń psychicznych jest więcej niż powiedzmy średnia w danej rodzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W mojej są chyba jeszcze ze dwa czy trzy przypadki, jeden to na pewno anoreksja a pozostałe nie wiem czego się tyczą, nigdy się nimi nie interesowałem. Swoją drogą to kiedy patrzę na zaburzenia osobowości to mam wątpliwości co do nazywania ich chorobami psychicznymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdy dali jej leki na uspokojenie , ponoć stwierdziła "i ja tak mogłam żyć?"

 

Nie do konca to rozumiem, Korat.Chodzi o to, ze byla zaskoczona efektem dzialania tych lekow?

 

Nie wiem, jak to jest u mnie w rodzinie. Na pewno ze strony mojej mamy wszyscy sa zdrowi, ale co do ojca to nie mam jasnosci zupelnej. Rodzine mojego biologicznego ojca odwiedzalismy co roku wraz z mama (juz jakos tego nie robimy) i zawsze byla dosyc niezreczna i co najmniej dziwna sytuacja, ze jego matka, moja babcia, siedziala przez caly czas w pokoju, w ogole do nas nie wychodzila. Dopiero pod koniec wizyty zawsze ja odwiedzalismy na chwile i niby wydawala sie normalna, brzmiala jakby byla zainteresowana wszystkim co u nas sie dzialo, ale czemu tak? Nie wiem. To bylo troche tak jakby rodzina i ona sama probowala sie ukryc. Moj ojciec jak juz wielokrotnie mowilem tutaj wyjechal i zostawil mnie jak bylem maly, wiec w ogole go nie znam poza paroma spotkaniami, ale mama mowila wielokrotnie, ze byl strasznie zdolowanym czlowiekiem, ktory nie widzial sensu zycia, nie umial sie integrowac z ludzmi i w ogole byl typem odludka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze byla dosyc niezreczna i co najmniej dziwna sytuacja, ze jego matka, moja babcia, siedziala przez caly czas w pokoju, w ogole do nas nie wychodzila. Dopiero pod koniec wizyty zawsze ja odwiedzalismy na chwile i niby wydawala sie normalna, brzmiala jakby byla zainteresowana wszystkim co u nas sie dzialo.

 

Hehe, ja tak zawsze robię. Jacyś wujkowie przyjeżdżają, to ja tylko na chwilę się pokazuję, udaję że wszystko ok, a potem zamykam się w pokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dłuzszego czasu towarzyszy mi wrażenie, że u mnie stan w jakim tkwię przez całe moje życie jest determinowany przez czynnik biologiczno - genetyczny. Mojej mamie lekarze odradzali, by mnie urodziła, ze względu na jej stan psychiczny, ale ona postanowiła mnie urodzić. Mówiono jej, że urodzę się upośledzony albo z jakomś inną ułomnością. Jak widać upośledzony nie jestem, fizycznie zdrowy lecz defekt psychiczny niezaprzeczalnie jest. Stąd moja teoria, że skoro tyle lat leczenia nie przyniosło zamierzonego skutku to znaczy, że cierpię na nieuleczalne zaburzenie natury biologiczno - genetycznej. Za pomocą psychoterapii wyeliminowałem czynnik psychologiczny, niestety leki nie pomogły mi zmienić uwarunkowań biologicznych, więc pozostaje mi zaakceptować swój obecny stan lub odebrać sobie życie, z tym, że wolałbym tą pierwszą opcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natrętek boisz sie bolu przy umieraniu czy smierci? bo ja sie nie boje smierci. ja sie boje bolu. nie kojarz bolu ze smiercia. to nie tak. nie masz pojecia jak jednoczesnie ulzysz rodzinie i sobie w dlugofalowej skali tzn. patrzac w 25 letniej skali dla twoich rodzicow, w skali 50 letniej dla siebie, a jednoczesnie zasmucisz w krotkofalowej skali. moja matka po mojej probie samobojczej bala sie o mnie ok. 2 lat. potem jej przeszlo. twojej matce tez przejdzie po 2 czy 3 latach. zapomniec o tobie nie zapomni, ale sie uspokoi, a ci mowie, ze po drugiej stronie bedziesz mial lepiej. nikt cie nie bedzie je.bal, ze jestes inny, ze taki, ze owaki, ze bezrobotny. po drugiej stronie istnieje telepatia i mam nadzieje, ze ktokolwiek kto sie tam znajdzie nie bedzie durnych pytan zadawal, bo to co tu sie dzieje na ziemii to przekracza ludzkie pojecie. ja mowie lekarce psychiatrze, ze nie czuje emocji, a ta do mnie, ze to niemozliwe i sie upiera przy swoim. jak lekarz mowi, ze niemozliwym jest nie czuc emocji to tym samym odmawia mi szansy powrotu do normalnego zycia z emocjami. odmawia mi skutecznego leczenia, bo leczy mnie na cos i czyms co nigdy nie przyniesie efektow.

 

-- 09 gru 2011, 12:47 --

 

natrętek wyobraz sobie, ze smierc wyglada jak w filmie "uwierz w ducha", gdy glowny bohater odchodzi do nieba. i tyle. bylebys byl spokojny, ze po drugiej stronie jest dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, ale co? chcesz tak zyc bez uczuc?

 

Olu, co za pytanie, oczywiście, że nie chcę! ale u mnie to ma specyficzne podłoże, dlatego, że tak jak Ci pisałam ja się "budzę" z daleka od chemii, spalin, miasta. tak więc muszę wzmacniać organizm i się leczyć. poza tym ta babka, o której Ci pisałam stwierdziła nieprawidłowości w wydzielaniu dopaminy, serotoniny, kortyzolu i różne braki. muszę to jakoś unormować, ustabilizować, może wtedy będzie lepiej. a dr Krzyżanowska co mi powie takiego? nawet Tobie jak pisałaś powiedziała, że może zwrócić się w kierunku medycyny niekonwencjonalnej... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieprawidłowości w wydzielaniu serotoniny ,dopaminy kortyzolu ???asiu..

to jak ma organizm wrócić sam do równowagi czyż nie są potrzebne leki psychotropowe??

coś pisałaś ze tobie szkodzą rózne chemikalia i że na wsi zdrowiejesz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stwierdziła nieprawidłowości w wydzielaniu dopaminy, serotoniny, kortyzolu i różne brak

No to mnie szalenie interesuje. A JAK ona to zmierzyla? robila Ci jakies badania laboraturyjne?

 

PS Ja stwierdzilam, że ja jednak dość sporo czuję, ale są to tylko emocje negatywne...dziś w pracy kolega miał gazetę i zobaczyłam nekrolog nieznanego mi 22-latka i łzy mi napłynęły do oczu...i się ucieszyłam, może znów będzie mnie coś wzruszać... ale odczuwanie tylko nieustannie prawie negatywnych emocji jest bardzo cięzkie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, własnie problem jest trochę inny - ja WIDZĘ masę dobrych rzeczy, a jednocześnie biologicznie cały czasu czuję smutek i pustkę...chodzi wlasnie o to, że ja nie mam żadnych negatywnych przekonań o zyciu itd. tylko mój mózg jakkby nie wytwarza pozytywnych stanów...do tego stopnia, że tylko jak wezmę stilnox to mogę poczuć zadowolenie z kąpieli, filizanki kawy czy jestem w stanie przeczytać coś...tak to cały czas czuję jedno wielkie cierpienie, które zupełnie nie wspógra z moimi PRZKONANIAMI o swiecie, które sa bardzo pozytywne. Dlatego chyba myślę, że to coś biologicznego. Zresztą dr K

też powiedziała, że terapia nic nie da w tej sytuacji. Mój mózg po prostu nie umie odczuwać przyjemności. Ale dziękuję, za chęć pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mózg nie umie odczuwać przyjemnośći kurcze dziwne to ale moze i prawdziwe może my tu tak mamy w tym temacie...

ale co zrobić z tym mózgiem??dalej brnięcie w leki metoda prób i błędów czy jednak inne metody??

a jak inne to jakie??w poznaniu w klinice ketamina jest podawana jest to lek dożylny w kroplówce który często pomaga...ma działanie narkotyczne troche dotychczas był stosowany w anestozjologi jako środek znieczulający

byłem w pokoju z gościem któty przyszedł po tym a był w depresji ciężkiej spał cały czas...

i przyszedł uśmiechniety i tak mu zostało do wyjscia

kontaktu z nim nie mam jak jest teraz niewiem

ale był też drugi gościu któremu za bardzo nie pomogło

brak uczuć byłą tam więc pewnie wie o czym pisze

 

bo jak ketamina nie pomoże to zostają już elektrowstrząsy :(

 

a ja ciągle sie upieram przy jakiś badaniach mózgu przy tym spect albo coś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×