Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

naranja, Tylko,że ja jestem naiwna,widzę w każdym mnostwo cnót i nie chcę dopuscic do tego,że ktos może byc niespecjalnie wart..czegokolwiek.Bo też mam tak jak TY-staram sie byc fair,okay,w porządku,wykrzesac z siebie maksymalnie tyle ile mogę-tylko nikt tego nie potrzebuje.

Jak z tego wyjsc?Życ dla siebie (nauczyc się),nie przeglądać się bez przerwy w cudzych oczach,odpuscic,spojrzec w lustro i powiedziec sobie-omg! co mnie ugryzlo?Przecież mogę miec dużo więcej,i tak,zasluguję na to.

Tylko wiesz..jak to wychodzi w praktyce.Chcesz potwierdzenia,chcesz uczucia,troski,aprobaty.Ja sama nie umiem sobie tego dac.A nóż w brzuchu to jakis konkret,można porządnie sie ukarac i ciągle stawac się byc "lepszą".Bo przecież nigdy nie jestesmy dosc dobre,prawda?

Ale masz świętą rację-są na świecie ludzie,ktorzy nie zawodzą i to jest oniesamowicające.Bo mimo tego,że co druga osoba,na ktora sie natykasz to jakas kpina,to warto życ dla tych kilku,ktore naprawdę są!

Tatuś nie zawiezie.Ale jest byly chlopak,byla dziewczyna i kumpel od malolata,ktorzy wybaczają mi nawet kilkuletnią rozłąkę.Oni są!Naprawdę.Nie wymagają cudów,tylko sami są cudami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, Tylko,że ja jestem naiwna,widzę w każdym mnostwo cnót

 

Znam to, rzecz jasna. Ktoś mnie zranił to dokopuję... sobie!, jaka to ja jestem "naiwna, głupia, zła, beznadziejna, nieostrożna, idiotka - bo widocznie zasłużyłam na to", nie?, no i spirala się nakręca, dół coraz głębszy itd.

Wiesz, co kiedyś ktoś mi powiedział?

"Naiwna? Posłuchaj. Ty jesteś młoda i masz wiarę w ludzi - a tu taki zawód Cię spotyka ze strony tych, w których masz wiarę! Ty traktowałaś słowa tej osoby na poważnie - a ona Cie okłamała, oszukała. I kto tu jest nie fair wobec kogo? Co, masz z góry zakładać, że wszyscy Cię oszukają i mieć jak najgorsze zdanie o ludziach? To byłaby paranoja, jakaś ufność musi być, a to, że ktoś nią pomiata to jak najgorzej świadczy O NIM. Ja czasem mam jeszcze żal do siebie, że "dałam się" oszukać itd., ale już nie złość, bo coraz częściej mam to mocne poczucie, że to ktoś się zachował wobec mnie nie w porządku, a nie na odwrót. Nie mam siebie za co nienawidzić. Najwyżej staram się być na przyszłość nieco bardziej ostrożna i tyle".

 

Bo też mam tak jak TY-staram sie byc fair,okay,w porządku,wykrzesac z siebie maksymalnie tyle ile mogę-tylko nikt tego nie potrzebuje.

 

Nie musi. Chodzi o to, abyś Ty była w porządku wobec samej siebie i swoich wartości. Mieć to poczucie, że działasz w zgodzie ze sobą. A to, że inni tym sobie tyłek podcierają - jest PRZYKRE, owszem, ale to o nich świadczy. Chyba zdrowe jest w tym momencie głębokie rozczarowanie, ale nie autoagresja... Bo pewnie masz myślenie jak ja, że "skoro mnie oszukał to widocznie jestem kretynką, że się dałam...", "skoro ktoś nie docenił tego, że jestem fair, to widocznie znaczy, że jest to gówno warte = ja jestem gówno warta...". A jest warte - dla siebie samej. Aby sobie móc patrzeć śmiało w lustro, mieć dobre zdanie o samej sobie i nastrój dobry. No i masz te parę osób, które na pewno to w Tobie doceniają :)

 

Tylko wiesz..jak to wychodzi w praktyce.Chcesz potwierdzenia,chcesz uczucia,troski,aprobaty.Ja sama nie umiem sobie tego dac.

 

To może być ciągnący się od dzieciństwa schemat: "skoro mama/tata mnie tak traktował to widocznie byłam taka zła, że na to zasługiwałam...więc nie dam sobie prawa do szczęścia, radości, a zarazem będę ciągle mieć poczucie - iluzję, że ta osoba mnie jakoś tam kocha, więc wezmę całą winę na siebie, lub chociaż część, stanę się męczennicą po to, aby wybielić tego, kto krzywdzi - bo bez niej przecież zginę...". I to się przenosi na relacje tu i teraz z innymi ludźmi, i dlatego sobie "nie umiesz" dać aprobaty, bo musiałabyś jej odjąć tej drugiej osobie. Ale może się mylę

 

 

A nóż w brzuchu to jakis konkret,można porządnie sie ukarac

 

Za co?

Pamiętaj, że karanie siebie to de facto obrona tych, którzy nas ranią.

Z tym trzeba skończyć. Łatwo się mówi, ale... wiesz co, mi się czasem udaje (choć stanowczo za rzadko).

 

 

Ale masz świętą rację-są na świecie ludzie,ktorzy nie zawodzą i to jest oniesamowicające.Bo mimo tego,że co druga osoba,na ktora sie natykasz to jakas kpina,to warto życ dla tych kilku,ktore naprawdę są!

 

Dokładnie! Bo te kontakty się wtedy o wiele bardziej docenia :) Głębiej się można ucieszyć, że ktoś pomoże, że jest ktoś, z kim można szczerze pogadać, takie wartości bardzo nabierają na mocy, silniej się je odczuwa, bo to taki LUXUS ;)

 

 

Tatuś nie zawiezie.Ale jest byly chlopak,byla dziewczyna i kumpel od malolata,ktorzy wybaczają mi nawet kilkuletnią rozłąkę.Oni są!Naprawdę.

 

A widzisz. No to wystarczy Ci życzyć miłej podróży :)

 

 

Ale się rozpisałam :shock:

Dobranoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem znudzona,nie umiem grac w gierki i chcialabym trafiac na może nieco bardziej świadome istoty.

(...)czy jestem jedyną istotą na swiecie,ktora jest odpowiedzialna za swoje slowa,ktora uważa,że jeżeli już sie wypowie to na serio.Im jestem starsza tymbardziej oszalamia mnie ta mialkosc

Zazdroszczę tobie i nie tylko tobie tu na forum umiejętności ubierania w słowa swoich uczuć, stanów i poglądów, ja tak nie umiem, jeśli już chciałbym się rzeczywiście uzewnętrznić, to wychodzi wielkie g., zazwyczaj po prostu się zacinam, bo nie potrafię opisać słowami tego co myślę i czuję. Podpisuję się pod tym, zawsze mnie to męczyło, że ludzie są tacy tekturowi, to co mówią jest puste, nie ma w nich głębi, samoświadomości. Pewnie nie wszyscy, ja jednak nie spotkałem wielu, w których mogłem zobaczyć coś więcej niż tylko automatyzm.
A to ja mam depresję itd. Ze strony tych tzw. zdrowych spotyka mnie zapomnienie, zbagatelizowanie, wyśmianie, zlekceważenie, nieakceptowanie takiej, jaką jestem (w sensie jak czuję np. smutek to każą się uśmiechać - nosz kur.wa), etc.
To jest promowane zewsząd, nowoczesna kultura, która przyszła do nas z zachodu, którą większość przyjęła jako swoją, udawanie, sztuczność, uśmiech od ucha do ucha. Poza tym ludzie są egoistami, nie lubią cudzych problemów, mało jest takich, którzy potrafią i chcą zrozumieć, i nie odwrócą głowy, albo zbagatelizują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod tym, zawsze mnie to męczyło, że ludzie są tacy tekturowi, to co mówią jest puste, nie ma w nich głębi, samoświadomości. Pewnie nie wszyscy, ja jednak nie spotkałem wielu, w których mogłem zobaczyć coś więcej niż tylko automatyzm.

 

 

Boli,prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

udawanie, sztuczność, uśmiech od ucha do ucha.

 

Pytanie, kto jest z tego powodu autentycznie szczęśliwy?

 

Liczba osób z depresjami i coraz bardziej "nowoczesnymi" uzależnieniami rośnie w zastraszającym tempie. Być może jak ludzie tabunami zaczną lądować w psychiatrykach lub stracić siły żeby wstać do pracy to w końcu pęknie ta bańka absurdu. Bo deptanie ludzkiej natury na dłuższą metę nie obywa się bez konsekwencji. Jeszcze trochę i większość osób oszaleje w powodu psychicznej alienacji i może wtedy będzie jakiś przełom

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie jeśli dotyczy to osoby bliskiej...

ale i w kontaktach z innymi też zawsze szukam głębi i najczęściej nacinam się, dlatego nie ufam ludziom, trzymam na dystans. Hmm, to jest dziwne, bo to że trzymam dystans nie oznacza, że jestem socjopatą, wręcz przeciwnie, zwykle podchodzę do innych pozytywnie, inni do mnie również, powierzchowne relacje wychodzą mi bardzo dobrze, gorzej z tymi głębokimi, bo zablokowałem się dawno temu i na pewnym etapie nie dopuszczam prawie nikogo dalej, właściwie to i tak nie było do tej pory nikogo kto miałby podobny poziom wrażliwości i potrzeby jak ja więc może i ma to sens. A czy boli? Teraz już nie boli, jestem tak potłumiony, że mało co mnie emocjonalnie boli, ale to nie jest ani zdrowe, ani przyjemne, zabrało mi to całą radość i tą głębie, z którą się utożsamiałem kiedy miałem naście lat, teraz czuję się jakbym był półmartwy. Tylko jak to do cholery zmienić, i have no idea.

Pytanie, kto jest z tego powodu autentycznie szczęśliwy?
Większości ludzi taki stan rzeczy odpowiada, bo są po prostu płytcy, gorzej z tymi, których to udawanie męczy, ale nie potrafią się przebić przez to co wymusza na nich środowisko, wychowanie, społeczeństwo.
Liczba osób z depresjami i coraz bardziej "nowoczesnymi" uzależnieniami rośnie w zastraszającym tempie. Być może jak ludzie tabunami zaczną lądować w psychiatrykach lub stracić siły żeby wstać do pracy to w końcu pęknie ta bańka absurdu. Bo deptanie ludzkiej natury na dłuższą metę nie obywa się bez konsekwencji. Jeszcze trochę i większość osób oszaleje w powodu psychicznej alienacji i może wtedy będzie jakiś przełom
Internet to przełom, fora takie jak to, ludzie rozmawiają ze sobą, nie boją się siebie, na żywo jest trudniej zaufać obcemu człowiekowi, który może stanowić zagrożenie, wyśmiać, lub zlekceważyć, w necie łatwiej się otworzyć i znaleźć 'swoich'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

teraz nie będzie o cięciu, ale o leczeniu.

 

po mojej ostatniej zabawie z żyletką, wzięłam się za gojenie natychmiastowo.

i mogę polecić takie specyfiki:

 

maść Curiosin, pomogła mi zasklepić rany, naprawdę bardzo szybko zadziałała

gdy już rany się trochę "uspokoiły", teraz strupki zeszły i ślady wyglądają jak po poparzeniu, spryskuję to miejsce sprayem Dexapolcort.

odnoszę wrażenie, że rany trochę się rozjaśniają, a na pewno nie przyjmują sinego koloru, jak mi się wcześniej zdarzało.

 

także dziewczyny, pozbywamy się blizn na lato!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spryskuję to miejsce sprayem Dexapolcort.

odnoszę wrażenie, że rany trochę się rozjaśniają, a na pewno nie przyjmują sinego koloru, jak mi się wcześniej zdarzało.

 

poczytałam trochę z nadzieją o tym Dexapolcort, ale jednak nie spróbuję, bo działa silnie na korę nadnerczy, a ja i tak mam tam naprawdę niezłe kwiatki (powinnam ją hamować, a nie jeszcze bardziej pobudzać)...

 

ale Hani No-scar brzmi obiecująco. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×