Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Wracam na forum, bo liczę, że tu się chociaż wygadam. Nie wiem.

 

Nie mogę nic brać (w sensie używek). Jestem na terapii. Nie mogę pić. Nie mogę się zabić, bo nie zostawię rodziny i przyjaciół.

 

Ale to co czuję jest tak cholernie nie do zniesienia, że wróciła - po latach - chęć, żeby się po prostu k...a pochlastać. Chyba z bezsilności.

 

Mam ochotę walić głową w mur. Czy można zrobić coś innego poza racjonalnym siedzeniem na dupie i czekaniem aż minie? Jak to wszystko bezpiecznie z siebie wyrzucić? Chce mi się wrzeszczeć i wyć, ale nic nie wychodzi. Przeciwnie - jestem coraz bardziej cicho. Prawie z nikim już nie rozmawiam. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, a ja nie szpanuję, a jeszcze jestem nastolatką (co prawda dorosłą, ale jeszcze ostatnie naście idzie :D)... I robiłam to mając 13 lat, 14... I to wcale nie oznacza, że robiłam to na pokaz.

 

Okeeey mniejsza o to, teraz jest inny temat, ale musiałam zwrócic na to uwagę, bo cholernie mnie to wkurzyło. ;)

Nie każda nastolatka tnie się dla szpanu, ale jak ktoś tnie się dla szpanu, to na 99,9% jest nastolatką, ew blisko po 20-tce (i jest niedojrzała).

 

Czy to taka aluzja co do mnie? :P

 

-- 27 gru 2012, 21:42 --

 

Monar, ale przecież nigdzie nie napisałyśmy,że za każdym razem tak jest i że każda nastolatka w ten sposób próbuje "szpanować" :roll: Część jednak owszem i też trzeba miec to na uwadze-zwłaszcza ze względu na innych i z uwagi na specyfikę tego forum.

Ja się nie spotkałam z nastolatkami, robiącymi to "na pokaz" ...

a znam wiele... i które to robią. zawsze takie osoby mają problemy. zawsze jest przyczyna. nawet jeśli ktoś ponoć robi to na pokaz, to... w głębi może czuć się źle i działa tu podświadomość. ja przez długi czas nie zdawałam sobie sprawy z tego, dlaczego to robię.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy można zrobić coś innego poza racjonalnym siedzeniem na dupie i czekaniem aż minie? Jak to wszystko bezpiecznie z siebie wyrzucić?

Dużo rzeczy można - od prób wytłuczenia z siebie frustracji przez wysiłek fizyczny w rodzaju walenia w worek treningowy po wizualizacje np. wchodzisz pod prysznic i wyobrażasz sobie, że te myśli to brud, kurz na Twojej skórze, który spływa z wodą. Można medytować, ćwiczyć coś... Można malować obrazy... Znałam nawet osobę, która swój ból potrafiła wytańczyć. Trzeba poszukać sposobu dla siebie.

 

-- 27 gru 2012, 22:46 --

 

Monar, no to powiedzmy, że jej nie było. ;-)

 

Jesteś przewrażliwiona, kociak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

My się spotkaliśmy-tutaj,na forum.I to nie raz ;)

Ja to i poza forum...

Chociaż częściej niż cięli się na pokaz, drapali się czymś - cyrklem np. I robili tak, żeby wszyscy to widzieli a jednocześnie myśleli, że pocięci chcieli to ukryć.

Generalnie trochę żałosna sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jesteś przewrażliwiona, kociak.

wiem, wieeem. ale teraz się wolę spytac, co kto miał na myśli, niż sobie samej dopowiadać i układać "czarne" scenariusze. 8)

 

-- 27 gru 2012, 22:05 --

 

Monar, Widocznie jeszcze za krótko żyjesz, widocznie wiek jednak czasem ma znaczenie :mrgreen:

Ty chcesz mnie wkurzyć. :P Nie... Po prostu nie obracam się w "lansiarskim" towarzystwie. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że wcześniej tak nie miałam - nawet jak byłam w ciężkiej depresji 4 lata temu i... nie ważne - to już za mną - ale ta dzika radość zaczęła mi się całkiem niedawno. Może za często zaczęły mi się pojawiać fantazje samookaleczenia, zbyt mocno chciałam je realizować... nie wiem. Chociaż - patrząc na moje niszczenie wszystkiego co pod ręką i nieuważanie na to, czy w trakcie łamania przetnę się czy nie - jest formą samookaleczenia - to nie koniecznie musi być ostrze i świadome cięcie się - idąc tym tokiem myślenia zgadzałoby się wszystko z tą chemią o której piszesz...

 

Chciałam Wam podziękować za wczorajszą dyskusję - dzięki niej odkryłam kilka swoich zakamarków jeszcze nie rozpracowanych. Dopóki jest agresor, ciężko mi pracować nad czymkolwiek (choć z drugiej strony największą pracę nad sobą miałam jak dotąd właśnie w trakcie trwania sprawy rozwodowej - ale jest już blisko zakończenie i na głowę poprostu dostaję). Ale liczę, że na początku roku choć trochę spraw uda się w sądzie zamknąć i mając większy komfort psychiczny pozbieram się po samym fakcie rozwodu, utraty i wszystkich emocjach z rozwodem związanych, a jak już z tym dojdę do ładu - łatwiej będzie poradzić sobie i ze wszystkim innym.

 

Póki co jednak myśli wciąż uciekają jeszcze do kombinowania co do sposobów okaleczenia :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Walczę dzisiaj, żeby się nie pociąć. Wzięłam się za ontologię, z której i tak niewiele rozumiem, ale przynajmniej mam zajęcie. Postanowiłam, że pójdę do innej poradni PZP i zapiszę się na terapię, bo już nie daję rady sama. Ostatnio nic mi nie pomaga, tylko cięcie się daje chwilową ulgę, ale potem znów się zapadam. Mam natłok myśli samobójczych i żadnego wsparcia ze strony drugiego człowieka. Jestem sama i uświadomiłam sobie, że kompletnie sobie nie radzę, nie mam się komu wypłakać, poddaję się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto, jak coś, mogę udostępnić swoje materiały z tego przedmiotu - akurat ontologia mi leżała - wysoko ją zaliczyłam.

Co do wypłakania się komuś i poddania się - też nie raz zaliczam taki stan - o dziwo wczoraj mi pomogła dyskusja tutaj wraz z wypłakaniem się w poduszkę z powodu tej dyskusji...

 

Zauważyłam u siebie jedno - najgorzej jest jak się przestraszę swojej samotności i niepowodzeń - obarczam się za nieudolność i wszystko co najgorsze nie widząc wtedy nic dobrego - strach ma wielkie oczy i nie pozwala widzieć tego, co może dać nam oparcie - takie jest moje zdanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kryty_k, gdyby to była standardowa normalna ontologia, to mogłabym chociażby poczytać podręcznik. Ale to jest jakiś kosmos, będę się uczyła z notatek, bo tego nigdzie nie ma. Zresztą mi nie zależy, żeby to zaliczyć, na niczym mi już nie zależy. Nie mam z kim pogadać o życiu, koleżanka obiecała mi dzisiaj, że mnie odwiedzi, ale nie przyszła. Zresztą ona zawsze tak robi, nie wiem, po co ona w ogóle mi daje nadzieje, że chce się ze mną spotkać, skoro nie chce. Boję się tego, że sobie nie poradzę w życiu, że moje życie to będzie jedna wielka porażka, więc po co to ciągnąć? Chce mi się bardzo ciąć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×