Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kim jestem?


nothing_but_lie

Rekomendowane odpowiedzi

Witam:) nawet nie wiem co napisać... dziś znów to zrobiłam nie

mogłam Im sie oprzeć obiecałam że nigdy tego już nie zrobie ale nie mogłam nie czuje wyrzutów, nie czuje smutku, nie potrafie już kochać,

wszystkie uczucia znikneły razem ze mną. Nie potrafie zapanowac

nad moimi rękoma,bije sie i polubiłam to.

Wszystko mi jedno... co sie ze mną stało? Przepraszam łóżko że na nim śpie, przepraszam i całuje dywan że po nim chodze, czasem zatrzymuje oddech by nie zatruwać powietrza sobą, robie wszystko czego chcą i wiem że za to pójde do piekła ale nie moge przestać. Piłam już wiele tabletek, byłam tu i tam. Czy WY też tak bardzo boicie sie słońca?

Czujecie jak WAS w środku pali? jakbyscie byli złem tego świata? Dla mnie dzień mógłby wogóle nie istenieć, czekam na noc aż rozpłyne sie w ciemności. Jeśli znacie jakiś sposób by zniknąć, prosze powiedzcie.

Boje sie wychodzic z domu, a jeżeli kogoś zobacze nawet przez okno

od razu ukrywam sie w koncie, Wszyscy są tacy cudowni a ja jestem nikim.

I jeżeli to czytasz to bardzo dziekuje, bo to niesamowite dla mnie że ktoś

tak Cudowny jak TY może czytac to co ja napisałam, dziekuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może warto przytulić się do życzliwego barku i oddać euforii bezpieczeństwa?

Strach kieruje słowami a kątów brak?

Potrafisz, to powiem, że pewny tego jestem kochać i płakać.

Nie ma uniwersalnego lekarstwa.

Potrzeba tu mentora i siły ducha a nie rad.

Czuje że będzie lepiej bo fala też przecież szczyt ma?

Szkoda że to forma tak bezosobowa, binarnych lini sztos.

Weź poduszkę swą i zapytaj się czy ona też ciepła Twojego ciała pragnie pozbyć się?

Skoro odpowiedzi brak to nadzieja jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego wszystko wydaje mi sie ze jest na tle religijnym?

Czy to jakiś obłed mi sie wydaje ze ciagle sie wypieram Pana a jest mi blisko ze pluje na niego.... a tego nie chce! że np. że to co jest tutaj to istnieje! ze jestem najwiekszym grzesznikiem swiata, ze ludzie mogą czytać w moich myślach co zdarza sie w 3 osobach na 100 ludzi tak ja to widze nie wiem czy dobrze robie ze to pisze? może akurat uda sie pomoc moze moje pisma nie maja dla kogos zadnego znaczenia? Polecam książke M. Gogacz - On ma wzrastac!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mówisz że ty to masz na tle religijnym, słuchaj nawet nie masz pojęcia jaką ja mam jazdę. w młodości słuchałem satanistycznej muzyki, która tak mną owładnęła że nie dawałem sobie rady, miałem niechciane myśli, przed snem miałem koszmary że moje życie nie ma sensu, ze idę do piekła, dopadał cię taki koszmarny strach, nachodziły cię niechciane myśli, które odpędzałeś jak tylko się dało a ponieważ twój organizm nie potrafił sobie z tym poradzić, miałeś takie tiki, myśli się nasilały a ty na przykład trząsłeś głową żeby je odpędzić, strzelałeś sobie do głowy z pistoletu który tak na prawdę był twoją ręką...to był koszmar i wiesz co??nie masz pojęcia co to znaczy być z osobą którą kochasz najbardziej na świecie i w pewnym momencie zaczynasz się zastanawiać co tak na prawdę działo sie z tobą w przeszłości, czytasz o opętaniu aż zaczynasz w to wierzyć i piszesz do swojej dziewczyny żeby sobie znalazła innego, bo to co się dla ciebie liczy to jedynie jej szczęście niekoniecznie z tobą. Gdy kogoś się kocha tak jak ja kochałem ją to takich rzeczy się nie robi, bo to nie leży w granicy zdrowego rozsądku, ale gdzieś tam podświadomie pojawił się w pewnym momencie taki jakiś strach, znów poczułem się nikomu niepotrzebny...aż pewnego dnia zacząłem się panicznie bać, pot oblewał mnie, raz zimny raz gorący, bałem się sam nie wiem czego, musiałem wstać żeby przemyć sobie twarz wodą i wiesz co??to wróciło, dręczą mnie chore myśli o Bogu, że moje życie nie ma sensu, że chciałbym z kimś być ale nie chciałbym żeby ktoś był ze mną, i jak tu żyć. Kiedy wiesz że jesteś dobrym człowiekiem i wiesz że nikomu nie zrobisz nic złego a jednak dręczy cie taka myśl, że może faktycznie kiedyś ci odbije i to zrobisz (chociaż jesteś przekonany że wcale tak nie będzie) zastanawiasz się kto tu jest dobry, czy Bóg czy szatan, mam już tego dosyć...gdybym miał tyle odwagi to popełniłbym samobójstwo ale mam w sobie ta mała malutką cząstkę nadziei ze jeszcze moje życie ma jakiś sens, wyobrażasz sobie że umierasz a twoja matka leży nad twoim martwym ciałem...wiesz co? to nie jest życie, to jest wegetacja. wczoraj poznałem dziewczynę która była cieżko chora na anoreksję, była umierająca, wylądowała w szpitalu bo była w stanie śmierci, jeszcze chwila a już by jej nie było...znam ją drugi dzień, wczoraj byłem z nią na piwie i potrafiłem z nią rozmawiać jak z człowiekiem którego znam conajmniej od roku, który jest moim najlepszym przyjacielem...ale moje myśli są chore, byłem u psychiatry...postaram się zacząć żyć od nowa, chociaż coraz bardziej brakuje mi sił, kiedy masz chore myśli o kimś kogo kochasz, o rodzinie..wiesz że jesteś dobry i nikomu nie zrobisz nic złego, podziwiasz tą dziewczynę, nawet jakoś zaiskrzyło między nami, nie powiem, słuchała mnie jak żaden inny człowiek, to było coś pięknego...ale natręctwa o Bogu, szatanie wróciły...o ludziach, o moim życiu...nie chce się żyć, uwierz...Boże daj mi siły bym żył!!!pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę przeczytajcie to. tak dla pocieszenia, nie jesteś sama. mam nerwicę natręctw, już nie mogę normalnie funkcjonować, ale nie będę się rozpisywał bo to by było ze 10 stron A4. Nic ci nie poradzę, bo sam nic z tym nie robię... pamiętaj, są jeszcze dziwadła na tym świecie. A co do ZNIKANIA, od kiedy się urodziłem, zawsze byłem niezauważalny. Na kasecie z komuni nie było mojego nazwiska i żeby tylko... A potem nabawiłem się, nie wiem może na tle nerwowym, fobi społecznej, chciałbym móc żyć z dala od społeczeństwa, bo kiedy jestem gdzieś gdzie są ludzie, czuję się nienaturalnie, otępiały, zestresowany, słyszę głosy jak ktoś mnie obgaduje, i zaczynam Drętwieć, coraz bardziej, pocę się, jak się zaraz nie ruszę to zemdleję, wiem to, ale wszyscy się na mnie patrzą, przynajmniej według mnie, aż wreszcie coś się przełamuje i idę, wstaję, idę jak kaleka, nogi mi się plączą, a to co piszę to już jest zaburzenie myślenia nadmierna dynamika - labilność myślenia, albo może... nie ważne... a więc NIE JESTEŚ SAMA, może mamy inny problem ale tak samo się z tym czujemy, poZdrO!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Taaaa. Ja z kolei nie mogę odpędzić od siebie myśli, że wiążą mnie jakieś chore przysięgi, poprzez które sprzedałem się pod władzę ducha-psychopaty; innymi słowy, niezależnie, co zrobię i tak nie odnajdę Boga, siebie- szczęścia. Wszystko jest ułudą, iluzją mającą na celu zamydlenie mi oczu, osłabienie mego bezsensownego oporu na drodze do śmierci...Nie, nie cielesnej. Byłoby za dobrze. Duchowej, wyniszczenia we mnie wszystkiego tego, co dobre, ażeby pozostawić niejadalną, pustą skorupę, strup na skórze społeczeństwa.

 

Co więcej, wg natręctw im bardziej się 'stawiam', tym bliżej końca, tym bardziej cofam się umysłowo i tym trudniej mi się skupić. To jakaś paranoja. I tak źle, i tak niedobrze. Wychodzi, więc na to, że cały opór jest daremny gdyż nie widzę drogi przed sobą a jedynie fatamorganę mego skrzywionego przeznaczenia...Bo jak tu stawiać się natręctwom, gdy nie wiesz, czy odwróciwszy twarz od wyimagowanego wroga nie pcharz się w ramiona śmierci?? Pułapka moralności- to chyba dobre słowo. Klatka utkana z drutu naszej przeszości.

 

PS- Bedlambloke, nie wiesz, może, skąd wziąść polskie napisy do Evangeliona??:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio nie wiem jestem jakis zly duch bo mam wiare jestem poczciwy wierze w Boga na wieki najwyzszego ale czasem jest tak ze ludzie zyja w obludzie i czesto bywa tak ze ludzie sie nie akceptyja mysla ze to co robia robia zle albo za malo daja i im to nie wystarcza takimi jacy sa sa zatroskani boja sie ze cos im sie stanie krzywda ze nie od strony ludzi ale moze czasem od strony ducha boja sie ze zwariuja cierpia nie moga pojac tych blachych rzeczy ktore sa niczym i nie umieja tego wszystkiego ogarnac bo wiem sam to mam ze gubie sie w drobiazgach radze sobie w taki sposob ze praca buduje czlowieka praca fizyczna zarobek pienienzny, wiara w tym pomaga codzienne modlitwy wieczorne pokuta, spowiedz, msza sw. wyrzycaja to co mamy w nadmiarze i tego co sie czym sie ludzimy czasem sobie mysle... czemu na mnie padlo? co zle popelnilem w zyciu jak to naprawic czym pomoc jak to naprawic> jakos przeciez trzeba sobie radzic przeciez to jest ZYCIE to forum to jest gowniana sprawa ludzie chwala sie tym co im doskwiera a trzeba z tym walczyc pomoc cierpiacym... dac dobry przyklad innym i wesprzec duchowo kazdy jest czlowiekiem i jakos tak sie dzieje ze ten czas ciagle nam umyka nie wiem w ciac sie boje strach przelamac, musze byc cierpliwym, spokojnie nie nerwowo, musze byc dobrym, pomagac, czuje ze na kazdym kroku popelniam, grzech sam nie wiem czy jest gdzies to sedno ktore sie znajduje w tym wszystkim? moze przeznaczenie z gory ze tak akurat mialo byc to jest postanowone ze akurat kurczak musial zapiac na podworku... czy to fobia czy to cos znaczy czy da sie tym kierowac? czy temu ulec? czy z tym walczyc? jakos trzeba sobie z tym radzic papapa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja rada: spowiedź św, Komunia św. , jeśli trzeba sakrament namaszczenia chorych - Jezus ma taką moc.

 

[Dodane po edycji:]

 

bardzo mocno ściskam i życze wam wszystkim siły. Bóg nie wypomina Ci grzechów. Jest miłością. Wiem że jest wam ciężko. na swoim przykladzie mysle ze analizowanie wszytkiego nie pomaga. moze trzeba przestac pytac dlaczego. szukamy na tym forum pomocy a nie chodzi o chwalenie sie problemami.

 

[Dodane po edycji:]

 

a psycholodzy psychoterapeuci? walczmy o zdrowie duchowe psychiczne o normalne dobre zycie. ale nie przez analizowanie drobnostek. nie jestem psychologiem i nie wiem co dokladnie czujecie, mam troche inne problemy ale skoro ja pragne zebyscie byli zdrowi i sie nie zadreczali, to wydaje mi sie ze Bog chce tego 100 razy bardziej bo jest nieskonczona Miloscia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja rada: spowiedź św, Komunia św. , jeśli trzeba sakrament namaszczenia chorych - Jezus ma taką moc.

A moja rada- skoro nie masz podobnych problemów, i jak sama piszesz, nie znasz się, to nie pisz głupot.

Moim zdaniem nie powinno się tak od razu negować czyichś przekonań.

Jeżeli ktoś jest wierzący i chce w taki sposób sobie radzić, to ma do tego prawo. Są różne drogi do wyzwolenia się z tych samych problemów.

I uważam też, że lala napisała parę dobrych myśli, przynajmniej coś pozytywnego w tym smutnym wątku.

Ja też przekonuję się, że nadmierne "analizowanie wszytkiego nie pomaga. może trzeba przestac pytac dlaczego",

no i przynajmniej samemu nie zadręczać siebie...

 

pozytywnych myśli Wam życzę :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki Milutki. nie musisz sie martwic nie mam zamiaru za bardzo przejmowac sie tym co pisal Amon_Rah. pisalam post zeby was wesprzec dodac otuchy, przejelam sie tym co piszecie. zreszta natrectwa nie sa mi obce. tylko mam pytanie do Amon_Rah'a skoro wszyscy tu moga opowiadac o skrajnych odczuciach lękach obawach wyobrazeniach, to czemu jak ja w dobrej wierze mowilam o Jezusie kościele to tak mnie zjechales? ja juz nie moge w nic wierzyc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×