Skocz do zawartości
Nerwica.com

Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?


d65000

Rekomendowane odpowiedzi

inbvo, doskonale. Jeszcze mnie w wieku 24lat spotkała bardzo nieprzyjemna przygoda z miłością (jak się później okazało nieszczęśliwą) w tle, po której byłem na samym dnie. Do końca życia jej skutki będę odczuwał, bo straciłem przez nią wszystkich znajomych i przyjaciół. Na chwile obecną, poza dziewczyną nie mam nikogo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inbvo, doskonale. Jeszcze mnie w wieku 24lat spotkała bardzo nieprzyjemna przygoda z miłością (jak się później okazało nieszczęśliwą) w tle, po której byłem na samym dnie. Do końca życia jej skutki będę odczuwał, bo straciłem przez nią wszystkich znajomych i przyjaciół. Na chwile obecną, poza dziewczyną nie mam nikogo.
To napisz chociaż jak Ci się to udało?

 

Co do "nie udawania nikogo":

 

Będziesz udawał kogoś kim nie jesteś, to po jakimś czasie, albo sam się zmęczysz
Uwierz mi, ja tak szybko się nie męczę. Jakkolwiek to zabrzmi od zawsze udawałem. I jeszcze żyję. I pamiętaj że wszyscy udają, chociaż trochę.

 

Ty masz dopiero 23, wszystko przed Tobą.
Obyś nie wypowiedział tego w złą godzinę. :/ I nie "dopiero 23" ale "aż 23".

 

Musisz jedynie dawać sobie szansę poznania ludzi.
Nie wiesz co mówisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To napisz chociaż jak Ci się to udało?

Jak mi się udało dziewczynę znaleźć, czy przeżyć tamtą nieszczęśliwą miłość?

 

 

Uwierz mi, ja tak szybko się nie męczę. Jakkolwiek to zabrzmi od zawsze udawałem. I jeszcze żyję. I pamiętaj że wszyscy udają, chociaż trochę.

 

To tak jak ja, aż w końcu depresja wyciągnęła ze mnie moje prawdziwe ja. Dopóki udawałem nie miałem dziewczyny. Dopiero jak przestałem udawać (jakieś 4 miesiące temu), to ciągle się jakaś "zainteresowana" znajdowała. I masz rację, wszyscy udają, ale robią tą bo muszą. Kogoś innego gramy przed szefem, kogoś innego przed rodzicami, a kogoś innego przed kumplami. Ja jednak w domu wolałbym nie musieć nikogo udawać i odpocząć od tego.

 

 

Obyś nie wypowiedział tego w złą godzinę. :/ I nie "dopiero 23" ale "aż 23".

 

Też tak gadałem jeszcze parę miesięcy temu.

 

 

Nie wiesz co mówisz.

A właśnie, że wiem. Siedząc w domu i jęcząc na 100% nikogo nie poznasz. Próbuj się na forach udzielać, na zloty z tych for jeździć. Z ludźmi ze szkoły/pracy się spotkaj (może ktoś ma nieśmiałą i samotną koleżankę?). Na pewno nie będę gadał o klubach/dyskotekach czy podchodzeniu do obcych na ulicy, bo to chore. Jakbyś był to wstanie zrobić, to nie byłbyś samotny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mi się udało dziewczynę znaleźć, czy przeżyć tamtą nieszczęśliwą miłość?
Dokonać niemożliwego czyli znaleźć dziewczynę.

 

Siedząc w domu i jęcząc na 100% nikogo nie poznasz. Próbuj się na forach udzielać, na zloty z tych for jeździć. Z ludźmi ze szkoły/pracy się spotkaj (może ktoś ma nieśmiałą i samotną koleżankę?).
No proszę - i pewności siebie Ci przybyło. Wiesz dobrze co o takich argumentach myśli ktoś taki jak ja. Wiem że nie poznam. Liczę na cud, a to się rzadko zdarza. Może pora wrócić do pomysłu z prostytutkami.

 

Z ludźmi ze szkoły/pracy się spotkaj (może ktoś ma nieśmiałą i samotną koleżankę?).
Moi znajomi (których jest tylko kilku) to straszni, dwulicowi ludzie. W przyszłości mam nadzieję wynieść się stąd i nie mieć z nimi kontaktu.

 

Też tak gadałem jeszcze parę miesięcy temu.
Hehe a ja gadałem parę miesięcy temu i gadam teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inbvo, to niespecjalna historia. Poznaliśmy się na terapii grupowej (miesiąc razem chodziliśmy tam). Jak ona ją skończyła, to po kolejnym miesiącu napisałem do niej z propozycją wyjścia na kawę. Potem kolejne spotkanie i jakoś tak zostało. Teraz widujemy się prawie codziennie.

 

Cuda zdarzają się częściej niż sobie wyobrażasz, ale trzeba im dać tylko możliwość zdarzenia się. ;)

 

Czyli masz ten sam problem ze znajomymi co ja miałem, a to bardzo ogranicza możliwości poznania kogoś. :/ Najwięcej ludzi poznajmy właśnie przez znajomych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, nie ma czego, ale dziękuję.

 

inbvo, sprawę ułatwiło mi to, że sama parę razy przyszła do przychodni po terapii i zaczęła zagadywać, że fajnie by było się spotkać. ;)

 

-- 13 wrz 2012, 19:05 --

 

inbvo, i uwierz mi, ja sam jeszcze nie tak dawno pisałem, mówiłem i myślałem dokładnie to samo co Ty teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od siebie napiszę, że dla osób takich jak ja (nieśmiałych, z niskim poczuciem własnej wartości, z trudnościami w nawiązywaniu relacji) najlepszym sposobem na poznawanie nowych ludzi jest właśnie coś pokroju szkoły. Trzeba "zmusić" do regularnych spotkań z tymi samymi osobami w niedużej (10-15 osób) grupie, żeby nawiązać jakieś relacje, które w są wówczas nieuniknione. Spotkania muszą się odbywać przez dłuższy czas, żeby relacje i znajomości były trwalsze. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją o co mi chodzi.

W moim przypadku poznanie kogoś przez znajomych jest raczej bezsensowne. No chyba, żeby ci znajomi organizowali spotkania z tą osobą przez dłuższy czas, żebym mógł się do niej przekona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od siebie napiszę, że dla osób takich jak ja (nieśmiałych, z niskim poczuciem własnej wartości, z trudnościami w nawiązywaniu relacji) najlepszym sposobem na poznawanie nowych ludzi jest właśnie coś pokroju szkoły. Trzeba "zmusić" do regularnych spotkań z tymi samymi osobami w niedużej (10-15 osób) grupie, żeby nawiązać jakieś relacje, które w są wówczas nieuniknione. Spotkania muszą się odbywać przez dłuższy czas, żeby relacje i znajomości były trwalsze. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją o co mi chodzi.

W moim przypadku poznanie kogoś przez znajomych jest raczej bezsensowne. No chyba, żeby ci znajomi organizowali spotkania z tą osobą przez dłuższy czas, żebym mógł się do niej przekona.

sporo racji w tym ja kiedyś myślałem właśnie o terapii grupowej właściwie tylko pod kątem poznania tam jakiejś dziewczyny która by mogła mnie zaakceptować bo przecież na ulicy czy dyskotece żadnej nie wyrwę. Takie fora jak to też są chyba dla mnie większą szansą niż zwykłe portale randkowe zwłaszcza w moim obecnym położeniu życiowym gdzie nie mogę niczym zaimponować czy nawet być średniakiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2 uogólniasz,mnie kiedyś zmuszano do spotykania się z ludżmi co tydzień na terapię(chociaż w gruncie rzeczy na terapię to to nie wyglądało...nie mówię już o tym że Ci ludzie byli zupełnie różni wiekowo...)i oczywiście były tam dziewczyny itp....Jednak nic to nie dawało,niby coś tam robiłem na terapii z ludżmi ale...ale.Odzywałem się tylko wtedy kiedy musiałem,byłem tak sparaliżowany lękiem,że pod koniec mojego chodzenia do ośrodka kończyłem na staniu przed drzwiami - bo bałem się wejść znowu do pomieszczenia pełnego dzieciaków i tych ze starszej(mojej) grupy.....

Uczelnia/studia : to też miejsce w którym byłem zmuszony do gadania z ludżmi,...ale tam swoich lęków się nie pozbyłem,w grupie uważano mnie za:

a)debila;p

b)psychola

c)psychola-debila który nie potrafi się odzywać;)

d) za ciula,pojeba i idiotę.

Tylko kilka/kilkanaście osób uważało mnie za normalnego,chyba......Eh nie ma to jak zostać osądzonym przez ludzi tylko dlatego,że ma się zaburzenia lękowo-depresyjne.A naprawdę z całych sił starałem się gadać do ludzi ile tylko mogłem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od siebie napiszę, że dla osób takich jak ja (nieśmiałych, z niskim poczuciem własnej wartości, z trudnościami w nawiązywaniu relacji) najlepszym sposobem na poznawanie nowych ludzi jest właśnie coś pokroju szkoły.
Politechnika nie jest dobrym miejscem. Zgadnijcie dlaczego...

 

Cała rzecz w ogóle sprowadza się do tego, żeby znaleźć jakiś sposób kontaktu z dziewczynami pomimo nieśmiałości i izolacji od ludzi. Dla jednych to jest terapia, dla innych co innego. Ja nie znalazłem takiej metody i brakuje mi pomysłów.

 

Bez sensu :/

 

Mój problem jest jeszcze gorszy, bo mam nieciekawą sytuację w domu - nie wolno mi prawie w ogóle wychodzić, tylko do pracy i na uczelnię. Jak gdzieś idę to muszę nakłamać że do pracy bo inaczej marudzą. W tej chorej rodzinie każdy się tak zachowuje, nawet mój ojciec przed swoimi rodzicami. A ja przed nim. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2 uogólniasz,mnie kiedyś zmuszano do spotykania się z ludżmi co tydzień na terapię(chociaż w gruncie rzeczy na terapię to to nie wyglądało...nie mówię już o tym że Ci ludzie byli zupełnie różni wiekowo...)i oczywiście były tam dziewczyny itp....Jednak nic to nie dawało,niby coś tam robiłem na terapii z ludżmi ale...ale.Odzywałem się tylko wtedy kiedy musiałem,byłem tak sparaliżowany lękiem,że pod koniec mojego chodzenia do ośrodka kończyłem na staniu przed drzwiami - bo bałem się wejść znowu do pomieszczenia pełnego dzieciaków i tych ze starszej(mojej) grupy.....

Uczelnia/studia : to też miejsce w którym byłem zmuszony do gadania z ludżmi,...ale tam swoich lęków się nie pozbyłem,w grupie uważano mnie za:

a)debila;p

b)psychola

c)psychola-debila który nie potrafi się odzywać;)

d) za ciula,pojeba i idiotę.

Tylko kilka/kilkanaście osób uważało mnie za normalnego,chyba......Eh nie ma to jak zostać osądzonym przez ludzi tylko dlatego,że ma się zaburzenia lękowo-depresyjne.A naprawdę z całych sił starałem się gadać do ludzi ile tylko mogłem....

 

Ależ nie ma żadnej konieczności odzywania się do ludzi na siłę. Ja z niewieloma osobami na studiach rozmawiałam, dla reszty byłam niewidzialna, osobiście uważam że nie z każdym trzeba rozmawiać, ja rozmawiam z ludźmi na których mi zależy, nie dbam o inne "kontakty", mogę powiedzieć hej, bo się widujemy codziennie, ale na siłę się produkować kiedy nie jest mi to potrzebne? kiedy ja nie wiem po co? bez sensu!

 

-- 14 wrz 2012, 07:16 --

 

Spotkania muszą się odbywać przez dłuższy czas, żeby relacje i znajomości były trwalsze. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją o co mi chodzi.

W moim przypadku poznanie kogoś przez znajomych jest raczej bezsensowne. No chyba, żeby ci znajomi organizowali spotkania z tą osobą przez dłuższy czas, żebym mógł się do niej przekona.

 

Ja właśnie sobie bezstresowo obserwuję ludzi, po czym decyduję czy w ogóle chcę wchodzić z nimi w jakąś relację, i wtedy ewentualnie się odzywam, wcześniej badam, a to zazwyczaj trwa, później buduję więź. I myślę człowieku nerwica że usiłowanie (na siłę!) przeprowadzenia ataku rozmową może być naprawdę stresujące, bo w sumie po co? Ja nie widzę sensu "gadania do ludzi ile tylko można". Jeśli nie jest Tobie to potrzebne to po co? Ja omijam większość ludzi i jest mi z tym dobrze, to ja decyduję o relacjach, nie ma żadnej konieczności bratania się z całą ludzkością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie sobie bezstresowo obserwuję ludzi, po czym decyduję czy w ogóle chcę wchodzić z nimi w jakąś relację, i wtedy ewentualnie się odzywam, wcześniej badam, a to zazwyczaj trwa, później buduję więź.

Dokładnie to chciałem napisać! :smile: Na tej terapii przez pierwsze 3-4 dni sam od siebie nie odezwałem się chyba ani razu. Jak ludzie zagadywali, to coś powiedziałem, ale równie szybko milkłem. Potem z niektórymi zacząłem gadać normalnie, z innymi prawie wcale. Na siłę zmuszać się do czegoś - nie tędy droga, bo się jeszcze bardziej do tego zrażamy i wychodzi to sztucznie, a ludzie to zauważają.

 

inbvo, u mnie na roku było tylko 10 facetów na przeszło 60 osób. ;> Ja ogólnie nigdy nie miałem problemów z gadaniem z kobietami. Przychodzi mi to dużo łatwiej niż gadka z facetem.

To obyś Ty później nie powielił schematu tego chorego zachowania w swojej rodzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Politechnika nie jest dobrym miejscem. Zgadnijcie dlaczego...
ja tam zarówno w szkole średniej jak i na studiach miałem klasy, roczniki mocno sfeminizowane jakieś 80% to były dziewczyny i żadnej nie poderwałem także to nie ma znaczenia. A dziewczyny lubią facetów z politechnik większość dziewczyn z moich byłych studiów miało właśnie takich bo są zwykle bardziej ułożeni i lepiej rokują na przyszłość zawodowo niż jakiś absolwenci śmiesznych studiów takich jakie ja kończyłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inbvo, u mnie na roku było tylko 10 facetów na przeszło 60 osób. ;> Ja ogólnie nigdy nie miałem problemów z gadaniem z kobietami. Przychodzi mi to dużo łatwiej niż gadka z facetem.
Mnie nie sprawia trudności zwykłe gadanie i z kobietami i z facetami. (Z kobietami zresztą mam mało kontaktu.) Ale głębsza relacja to co innego.

 

To obyś Ty później nie powielił schematu tego chorego zachowania w swojej rodzinie.
Przede wszystkim skąd niby miałbym mieć rodzinę? Poza tym niezbyt chcę mieć dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inbvo..hehe to,że nie chcesz nie znaczy,że nie będziesz miał... :mrgreen:

Wczoraj spojrzałem na facebooka,i odkryłem z przerażeniem,że osoba z którą studiowałem napisała do mnie...żeby nie było,to nie jakaś kandydatka na dziewczynę czy cuś,bo ma faceta itp itp i w tym celu nie napisała na pewno.Tak po prostu napisała pytanie:"co u Ciebie?"....i nie wiem co napisać,bo przecież nie napiszę,że nie mam roboty,że mam problemy z lękami nadal,i w ogóle,że wszystko do dupy...Macie jakieś pomysly co napisać?:D

 

A co do starszego posta i odpowiedzi na niego.Nie wiem jak to napisać,no...ee siłą rzeczy musialem ciągle na studiach być z ludżmi ze swojej grupy...ee...no np. zwyczajowa sytuacja: Grupa gdzieś szła w celu obgadania spraw związanych ze studiami,to oczywiście też musiałem iść ii zazwyczaj takie spotkania wyglądały tak,że inni się odzywali a ja nic...Wiecznie miały do mnie pretensje takie trzy zarozumiałe,ciągle gadające idiotki z których jedna uważała się za najmądrzejszą bo była tzw. prymuską,,Ego ma wysokie jak wieża Eiffela...A jak nie szedłem gdzieś z grupą,bo szczerze mówiąc nigdy nie chciało mi się zostawać po zajęciach tylko po to,żeby z nimi pić...to oczywiście,zaraz bylo gadanie,że się izoluje od grupy etc etc.Raz poszedłem na takie spotkanie i dałem ciała,nic nie gadałem - zrobiłem z siebie idiotę pijąc i nie gadając do ludzi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak po prostu napisała pytanie:"co u Ciebie?"....i nie wiem co napisać,bo przecież nie napiszę,że nie mam roboty,że mam problemy z lękami nadal,i w ogóle,że wszystko do dupy...Macie jakieś pomysly co napisać?
dlatego unikam facebooka żeby nie musieć odpowiadać na takie pytania, najchętniej to bym się gdzieś zakopał żeby nikt się mną czasem nie zainteresował :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A właśnie, że wiem. Siedząc w domu i jęcząc na 100% nikogo nie poznasz. Próbuj się na forach udzielać, na zloty z tych for jeździć. Z ludźmi ze szkoły/pracy się spotkaj (może ktoś ma nieśmiałą i samotną koleżankę?).

 

 

jeeeeeeeeej to naprawdę Ty? :mrgreen::mrgreen: pamiętam jak mówiłam Ci dokładnie to samo i się oburzałeś :mrgreen: Ale bardzo mnie cieszy to co czytam! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inbvo..hehe to,że nie chcesz nie znaczy,że nie będziesz miał... :mrgreen:
Niestety wiem. Nie chcę mieć dzieci bo boję się że zostanę taki jak mój tata: wiecznie narzekający, zdenerwowany i sfrustrowany, pracującym od rana do nocy niewolniczo na rodzinę. Wszyscy cieszą się dziećmi, a facet musi na nie zarobić, a kobieta wychować (i zwykle też pracować).

 

Wczoraj spojrzałem na facebooka,i odkryłem z przerażeniem,że osoba z którą studiowałem napisała do mnie...żeby nie było,to nie jakaś kandydatka na dziewczynę czy cuś,bo ma faceta itp itp i w tym celu nie napisała na pewno.Tak po prostu napisała pytanie:"co u Ciebie?"....i nie wiem co napisać,bo przecież nie napiszę,że nie mam roboty,że mam problemy z lękami nadal,i w ogóle,że wszystko do dupy...Macie jakieś pomysly co napisać?:D
Że szukasz pracy (jeśli szukasz), o lękach nie wspominaj.

 

dlatego unikam facebooka żeby nie musieć odpowiadać na takie pytania, najchętniej to bym się gdzieś zakopał żeby nikt się mną czasem nie zainteresował :twisted:

Też nie mam facebooka. Już sobie wyobrażam tych ludzi z "przeszłości", którzy pewnie mnie poszukiwali nieraz. Gdybym założył to pewnie by się do mnie dobijali, a tego nie chcę.

 

-- 14 wrz 2012, 19:11 --

 

A właśnie, że wiem. Siedząc w domu i jęcząc na 100% nikogo nie poznasz. Próbuj się na forach udzielać, na zloty z tych for jeździć. Z ludźmi ze szkoły/pracy się spotkaj (może ktoś ma nieśmiałą i samotną koleżankę?).

 

 

jeeeeeeeeej to naprawdę Ty? :mrgreen::mrgreen: pamiętam jak mówiłam Ci dokładnie to samo i się oburzałeś :mrgreen: Ale bardzo mnie cieszy to co czytam! :D

Ja się oburzam nadal kiedy ktoś mówi coś takiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×