Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mam juz siły


ruda80

Rekomendowane odpowiedzi

Już prawie rok się męczę, kręcę się w kółko bez celu. Beznadziejność zabija mnie każdego dnia. Ciągłe zmiany leków a ja już nawet nie chce wiedziec czy coś zmienią. Bo jaki to ma sens? Wiem, ze nie ma tabletki szczęścia. Coraz częściej myślę , żeby połknąc je wszystkie...żebym tylko miała pewnośc, ze sie uda. Ile mozna tak żyć? Bez nadziei, szansy na poprawę sytuacji? Czy kolejny dzień ma sens?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałam. Generalnie znalezienie psycoterapii którą prowadzi fajna osoba jest bardzo trudne. NFZ to porażka, chodze prywatnie ale moge sobie tylko pozwolić na 2 razy w miesiącu a powinnam chodzic cztery...

 

A myślisz, że jak często ja chodziłem na terapie?

Chodziłem całe lata nie dlatego, że terapeuci byli kiepscy,

I nie dlatego, że ja jestem ciężki przypadek ( choć nie lekki)

ale dlatego, że chodziłem raz na dwa tygodnia a nawet raz na miesiąc.

I tak upłynęło mi życie aż dziś wybrałem:

Wolę przeżyć starość w biedzie ale po skutecznej psychoterapii niż w dostatku,

ale w pustce wewnętrznej i wiecznym rozdarciu.

 

Szczerze mówiąc kupowałem książki, ale nie przeczytałem połowy...

chociaż książka jest tańsza niż godzina terapii a czasem da więcej pożytku

To zależy czy trafisz z książką w czas i miejsce.

Adres księgarni http://psyche.pl znasz

zatem czytaj na zdrowie...choć czytanie to czasem za mało.

 

We wrześniu zaczynem chyba z nowym psychoterapeutą.

I pozwolę mu nawet myśleć, że jest mądrzejszy ode mnie,

pozwolę mu popełniać błędy, i będę za nie płacił co tydzień,

byleby mi pomógł w tej dziedzinie, w której będzie kompetentny.

Bo to, że żyję zawdzięczam stale zmienianej mieszance proszków

i kiedyś wyczerpią się możliwe kombinacje.

Chcę być czysty i bez neurotyzmów i bez proszków.

Czego wszystkim życzę - nomorewords43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, dawno się nie udzielałem w wątkach tego typu, ale wpis nonameworld mnie zachęcił.

Też nie widzę nadziei, ale myślę że to kwestia tej przypadłości. Zmagam się z tym 6 lat i końca nie widać.

 

Czy warto? To takie tylko roztrząsanie problemu, wiele rzeczy jest niezależnych od człowieka, więc pytanie czy warto żyć to typowa natrętna myśl w depresji, a nie rzeczywisty problem. Zapytaj raczej co ty możesz zrobić żeby zmienić sytuację. Może akurat ty możesz coś zrobić, tego nie wiadomo. Są beznadziejne przypadki, ale nie jest pewne dokładnie kto jest kto.

 

Jak odpowiem sobie na pytanie, co wnosi zaburzenie/choroba psychiczna w życie człowieka to chętnie będę się dzielił z tą informacją. Bo w tej chwili średnio mi się wydaje potrzebna. Są ludzie którzy dobrze radzą sobie bez tego i nie można powiedzieć żeby byli jacyś "gorsi" od schorowanych.

 

Współczuję tobie i mam nadzieję, że to tylko przejściowy stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem nie ma nic lepszego jak terapia grupowa.Potem można kontynuować indywidualną. Ja miałam to szczęście od razu trafić na konkretnego lekarza. fachowca,który zna się na swojej robocie. Ponieważ leczenie samymi lekami nie przynosiło wielkich rezultatów i już 3ci miesiąc ciągnęłam L4,doktor zaproponował mi terapię grupową. Broniłam się przed szpitalem jak tylko się dało. Aż przyszedł moment krytyczny i wiedziałam,ze nie ma innego wyjścia. 2 tygodnie nie wypakowywałam się z torby w szpitalu,potem minęło mi to,zaakceptowałam grupę,zaakceptowałam siebie w tym miejscu.Doszłam w końcu do tego,że nie mogę marnować czasu,pora wziąć się do roboty i zacząć pracować w grupie. Dziś wiem,że wyszło mi to na dobre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ruda80, Terapia była by wskazana leki są potrzebne by ustabilizować ogólnie

stan ,a terapia pomaga nam radzić sobie z naszymi słabościami,lękami żyć tak by w miarę możliwości nauczyć się czerpać radość z życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Codzienne wstawanie rano to dla mnie udręka. Strach przed kolejnym dniem , że będzie taki sam jak i inne. Niechęć do wszystkiego. Od 3 tygodni tak się męczę. Codziennie próbuje z tym walczyć i każdego dnia przegrywam. Gdy nie mam już sił to płaczę. Staram się przetrwać każdy kolejny dzień tylko dla moich dzieci. Mąż pracuje za granicą i rzadko się widzimy. Psychoterapie mam dopiero 28.08.2012 jak przetrwać ten czas. Leki nie pomagają. A czy terapia pomoże? Czas pokaże .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×