Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Ja byłem już raz żonaty. Przed przed zaręczynami czułem także nasilenie się objawów, jednak po całej ceremonii tj. ślubie i reszcie ceregieli po jakimś czasie objawy się bardzo mocno zredukowały. Zobacz, nawet moi kumple którzy są zdrowi, w obliczu takiej zmiany w życiu czują stres. Jest to jakiś lęk przed zmianą. Normalni ludzie też go mają. Ale u nas jakikolwiek stres pobudza nerwicę. Ja też się stresuję w związku z ponownym zawarciem małżeństwa, ale już wiem, że z czasem obsesje się zmniejszą. Pewnie czytałeś o takich zdarzeniacz, że ktoś myślał, że już się wyleczył, a tu nagle przy jakiejś emocjonalnej sytuacji nie wiadomo skąd objawy powróciły. Wiem, że jest ciężko, ale ja takie chwilę najszczęściej załatwiam w taki sposób, że natręctwa przeżywam na pół gwizdka. Trudno mi to wytłumaczyć, ale nie walczę z nimi, tylko daję, żeby mną trząsły, jednak nie zagłębiam się w ich treść. Po jakimś czasie (kilkudziesięciu minutach lub czasem kilku godzinach) nagle wszystko się luzuje i czuję się normalnie. A jak jest normalnie to nie wyobrażam sobie bycia z kimś innym. I zazwyczaj tak już się czuję do końca dnia. Nie tłumię całkowicie tych myśli, tylko je przeżywam w ograniczony sposób. Raz mi to wychodzi lepiej raz gorzej ale gdyby ten mechanizm dopracować, to myślę, że to było by to. Dasz radę, nie ma bata :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co ? Cholera z tym gównem jest o tyle gorzej, że nawet gdybyś się poddał to będzie to porażka podwójna. Stracisz partnerkę i za jakiś czas w następnym związku wszystko od nowa. A jak sobie uświadomisz, że zerwałeś z laską, która była dla ciebie , to sprawa ci się skomplikuje w postępie geometrycznym. Dlatego ja się nie 'podniecam' myślą o zrywaniu, bo to jest bez sensu. Ja już tak miałem. Ale teraz mam bardzo duże szczęście, bo spotkałem wreszcie MOJĄ KOBIETĘ. I co ? Nerwica dalej trwa, a ja jestem świadom, że lepiej przy innej lasce mi już nie będzie. Sram na nerwicę i idę do przodu. Czasem na siłę, bo inaczej się nie da. Choć wiem, że będzie różnie, to dla mnie nie ma innej drogi.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:45 pm ]

Jeszcze jedno : widzę, że ty też niesiesz w sobie lęk przed odrzuceniem. U mnie schizy znacznie się redukują (nawet do zera), kiedy jestem z moją dziewczyną sam na sam np. przez kilka dni. I przechodzi lęk, bo jestem z nią i czuję się bezpiecznie. Ale jak np. przychodzi niedziela i następnego dnia trzeba się rozstać na rzecz obowiązków, to już pojawia się lekkie napięcie i żal. Toksyny, ale może znajdę w nich jakiś trop.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę poprosić mojego terapeutę o pomoc. Może będzie w stanie coś polecić. Ja pochodzę z Lublina. U nas terapia grupowa kosztuje 40 zł za spotkanie trzytgodzinne. Za terapię indywidualną płaci się 70 zł. Jak coś będę wiedział, to na pewno dam znać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. No cóż Lucy - ja mam podobne doświadczenie z Centrum Psychoterapii na Sobieskiego (bo to chyba o nie chodzi). Najpierw czekałam dwa tygodnie na wizytę, gdy do niej doszło okazało się, że pani ma tylko dla mnie chwilkę, bo dziś jest jakaś zabiegana - zrobiła pobieżny wywiad i tyle. A i umówiła mnie na spotkanie za kolejne 2 tygodnie. Współczuję ludziom, którzy potrzebują natychmiastowej pomocy. Na prywatne wizyty mnie nie stać. Nie mam wyboru, muszę czekać. Zobaczymy, ponoć to specjaliści. Ja choruję od prawie 4 lat i w ostatnim miejsiącu objawy się strasznie nasiliły, choć przez długi czas było po prostu wspaniale. Na nowo biorę leki i trochę pomogły. Czytając was, wraca mi nadzieja. Dzięki, że jesteście. Właśnie wyrabiam w sobie świadomość choroby - jest coraz lepiej - dziękuję Jakubie. Pozdrawiam was cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę poprosić mojego terapeutę o pomoc. Może będzie w stanie coś polecić. Ja pochodzę z Lublina. U nas terapia grupowa kosztuje 40 zł za spotkanie trzytgodzinne. Za terapię indywidualną płaci się 70 zł. Jak coś będę wiedział, to na pewno dam znać.

 

A to na pewno jestem zainteresowana. Bo mi proponowano spotkania za 100-150 zł. Nie wiem, skąd miałabym wziąć tę kasę :/ Rodzice powiedzieli, że trochę mogą mi dać, ale nie za dużo. Non stop wydają na podręczniki na studia albo kursy językowe, to im się nie dziwię, a ja nie zarabiam :/

 

A co do wypowiedzi Mii (witam serdecznie :) ) to mam dziwne wrażenie, że tam na Sobieskiego lekceważą ludzi. Ja sobie skojarzyłam, że ja tam byłam 3 lata temu u psychiatry i on po 5-minutowej analizie za każdym razem zapisywał coraz wyższą dawkę leków, a ja chodziłam jak nieprzytomna...bardzo chętnie bym tam pochodziła na terapię, ale ten czas...

 

A zapomniałabym napisać - właśnie dzwoniło moje Kochanie :) Jestem strasznie szczęśliwa, świetnie nam się gadało 40 minut, aż padła komórka (ma do mnie darmowe połączenia :) ), więc jestem duuuużo spokojniejsza :) Pozdrowienia 4 all :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musimy żyć dalej. Nerica natręctw to cholerne przekleństwo, ale jest i jedyne co możemy zrobic to ją zaakceptować, bo już tego raczej nie zmienimy. Natomiast na 100% możemy to skręcić do tego stopnia, że będziemy szczęśliwie żyć. Będę to powtarzał do znudzenia. Trzymajcie się wszyscy bardzo mocno :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

będziemy będziemy! moje natrętne myśli tracą moc! więc wiem co mowie :)

trzymajcie się i miłego weekendu...

 

idzie wiosna, a z nią miejmy nadzieje duużo słonka - to b. dobrze bo slonce poprawia nastrój... :)

 

nie traćcie nadziei i zapału do walki! uda sie na pewno... nikt nie mówił, że miłość jest prosta... miłość jest piękna, co nie znaczy że łatwa.

 

jestem z wami!! pozdrawiam!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was kochani moi! mieciu trzymaj sie mocno! u mnie tez byl wczoraj koszmarny dzien, dlatego nie pisalam.... ale wiesz co mieciu tak sobie mysle ze kuba mial racje troche stresu poteguje nasze mysli, moze wczoraj bylismy poddenerwowani - nawet nie musielismy tego bardzo widziec i dlatego nas naszlo.... a powiedz mi jeszcze mieciu masz tak jak ja ze co napadaja cie inne mysli co jakis czas?np raz myslisz: nie jestesmy sobie przeznaczeni, a za kilka dni : nie podoba mi sie w niej to i to..... jestem bardzo ciekawa! apsik dzis rano pomyslalam ze zbiore twoje slowa do kupy i wydrukuje:) witam nowa dziewczynke:) obysmy szybko sie tego pozbyli..... Aniu zdrowiej!!!! Wszyscy czekamy na ciebie!

 

Wiecie co chyba sobie na wlasna reke zwieksze do 2 tabletek... cos mi mowi ze to bedzie dobra dawka...... lucy a ty juz zwiekszylas swoja dawke?

 

Pozdrawiam wszystkich co do joty :PPPPP :))) Dobrego dnia kochani!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lucy a ty juz zwiekszylas swoja dawke?

 

Mi lekarz zabronił zwiększać dawkę w zw. ze spadkiem wagi - ważę teraz 49 kg pomimo jedzenia w miarę :( Powiedziała, że to lek może wywoływać to chudnięcie...

 

A Jakub -> mógłbyś podać mi namiary na pw na tego terapeutę?

 

A co do samopoczucia to czuję się wyjątkowo w miarę dobrze. Słońce świeci, dziś rozmawiałam ze swoim chłopakiem, nawet było mało natręctw, więc w ogóle jestem happy :) Mam nadzieję, że się nie pogorszy...eh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc kochani! jestem juz po operacji. co chwile spie ale docgodze do siebie. dzis dostałam wypis. ucieszylam sie ale zaraz po tym jak opuscilam szpital wrocily mysli :(

jak wierzyc w to ze to choroba jak przez cały pobyt w szpitalu nie pomyslalam o tym ani razu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ana24 wiesz jak ja miałam? cały czerwiec, lipiec i sierpien byłam we wrocławiu i czułam się wtedy strasznie, myśli było dużo, traciłam apetyt nie miałam świadomości co się dzieje itd... we wrzesniu wyjechałam z moim chlopakiem na 2 tyg... podczas tych 2 tyg mysli były, ale jakoś łatwiej mi sie z nimi walczyło... ogolnie powiedziałabym że mi sie wtedy poprawiło. W dzień kiedy wróciłam do Wrocławia i czekaliśmy żeby nas rodzice zabrali do domu zaczęło mi tak serce walić i przeszły mnie takie okropne lęki pomieszane ze stresem, że nie wiedziałam co się dzieje... i od wtedy robiło się jeszcze gorzej... tak więc myślę, że jednak to choroba - wróciłas do swojej codziennosci i się na nowo boisz, że będzie tak samo jak przed operacją, a już miałaś nadzieję, że się poprawia. To jest chyba taki zakodowany, podświadomy lęk...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu! poprostu w duchu mialas nadzieje ze jak wyjdziesz ze szpitala bedzie juz dobrze, pamietasz kiedys tez pisalas ze napewno po zabiegu bedzie juz dobrze, poprostu przyszla kochana mysl i odrazu ja rozgrzalas.... nie martw sie ja tez tak mam niestety:( apsik ma racje bierzmy z niej przyklad:) Lucy i to jest wlasnie klucz tego wszystkiego... jeden dzien super jestesmy pewni milosci a drugi moze byc juz najgorszy..... jak to wytlumaczyc?:( tego nie wiem:( co gorsza moja psycholog.... kurde nie wiem czy ona mi pomorze... wydaje mi sie ze ona uwaza ze nie mozna miec takich natręctw....i ja mam watpliwosci co do mojego zwiazku ;/ lucy miecio opisal ta hustawke jako pociag ciagnacy nas w dwie strony.... kurde jak sie jej pozbyc! ach powiem wam jak dzis bylo:P bylo dobrze:) a wczoraj bylo zle, dlatego co bedzie jutro nie wiem:( wiecie co moi drodzy moze to durne ale pomyslalam sobie ze bede sie relaksowac w kazdej wolnej chwili... jakies oddechy:P herbatka..... kapiel:))))) i postanowilam ze bede wstawac z dobrym humorem! wiem ze bedzie ciezko ale postaram sie bardzo!!! zrobie to dla mojej milosci..... kochani nawet jesli umysl wam mowi ze to nie natrectwa i ze nie kochacie pomyslcie jaki sens mialoby to pisanie, ten smutek..... te obawy ze jak jestesmy zadowoleni bez naszych milosci to nie kochamy...... martwimy sie doslownie wszystkim, kazdym malym gowienkiem.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam wrażenie, że te natręctwa biorą się z jakiegoś dążenia do perfekcjonizmu. Piszemy, że a to coś nam w partnerze przeszkadza, a to coś między nami nie pasuje. Nie macie wrażenia, że gdzieś w Was drzemie jakaś wizja doskonałości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie tak jest. moim problemem (w skrócie ;) ) jest perfekcjonizm. Mysle ze w kazdym z nas jest ta cecha... bardzo niebezpieczna. Bo wlasnie trzeba nauczyc sie patrzec na zycie, na siebie, na związek i innych ludzi, że nie są doskonali... że osoba którą kochamy nie jest doskonała, a ponadto, że związek i NASZE uczucia nie będą nigdy perfekcyjne. Trzeba dopuscic do siebie myśl, że mamy prawo nie być idealni, my i nasze ukochane osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-> pikpokis, jeżeli twoja pani psycholog uważa, że nie można mieć takich natręctw, to znaczy że albo jest całkowicie niekompetentna, albo my nie jesteśmy neurotykami, tylko cierpimy na bardzo głęboką psychozę. Mimo moich osobistych problemów z logicznym myśleniem jakoś wykluczam tą ostatnią opcję. A co może wiedzieć o takich stanach osoba, która nigdy ich nie czuła, zna je tylko z książek. Jeżeli nie masz zaufania to zmień terapeutę.

 

-> Lucy86, we wtorek będę wiedział coś na temat poradni w Wawie.

 

->apsik84, Lucy86 - też tak czuję, perfekcjonizm do przesady. Coś w tym musi być, tym bardziej że moje całe życie niesie ślady zbyniego koncentrowania się na formie, co uniemożliwiało doprowadzenie rzeczy do końca. Ten typ osobowości to osobowość anankastyczna. Zobacz, jak trudno pogodzić się nam z tym, że teraz miłość wyglądać będzie trochę inaczej. A nie tak jak w komediach romantycznych. To jest chore !!! Ciężko się z tym zaczeło żyć ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakub dokładnie! najbardziej nas boli to ze nie bedzie caly czas jak w komedii romantycznej (bo wydawalo sie nam, że jednak w naszym przypadku będzie to trwać wiecznie! Ja miałam świadomość, że stan zakochania mija, bo to chyba każdy wie, ale ta świadomość mi nie wystarczyła... tzn myślę, że w jakimś stopniu miałam nadzieję, że u mnie będzie inaczej...). A perfekcjonistką byłam od zawsze... czego się nie chwytam, to robię to tak, aby było świetnie. Zmęczyłam się tym i muszę przyznać, że luzuję... nawet się trochę uczyć przestałam... i co? świat się nie zawalił, a mam więcej czasu dla siebie ;). Mam tylko nadzieję, że nie będę wpadać ze skrajności w skrajność :D. Ale myślę, że jakiś złoty środek się w tym wszystkim znajdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, właśnie! Psychiatra, u której byłam, użyła pojęcia: "osobowość anankastyczna", ale nie znalazłam w podręczniku, na czym to dokładnie polega. Ja mam wrażenie, że moi rodzice wyrobili we mnie taką osobowość. Zawsze musiałam być najlepsza, najlepiej się uczyć, mieć najwięcej sukcesów. Dopiero w drugiej klasie liceum nastąpił bunt i powiedziałam: dość! Wtedy miałam pierwszy raz na semestr dwóję (akurat z matmy, którą lubię :/), co było dla wszystkich w rodzinie szokiem. Potem znowu wróciłam do swojego perfekcjonistycznego stylu bycia - świetnie napisana matura, dostanie się na wymarzone studia...teraz już zaczęłam trochę odpuszczać - chyba za dużo wzięłam na siebie i to mnie przeciążyło...Mam tylko nadzieję, że jak mój chłopak wróci, to wszystko jakoś się unormuje, a nie nasili...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam was kochani.... jestem dzis jakas przygnebiona.... jesli akurat robie cos z moim chlopakiem smiesznego albo jestesmy pochlonieci rozmowa jest dobrze ale jak tylko mam troche czasu na rozmyslanie to sprawdzam co czuje jak wchodzi do pokoju i tak dalej..... co chwile mam inne mysli... dzis: czemu on ma troche jasne wlosy? a moze mi sie nie podoba jak on mowi? czemu nie bylam mega happy jak sie do mnie usmiechnol? :( a moze inny chlopak bedzie lepszy? Boze mam juz dosyc tego...... :( smutno mi i zle..... czy to normalne ze w ciagu dnia moge miec kilka roznego typu mysli? czy to normalne ze czasem wydaja sie rzeczywiste?:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi się też czasem wydają rzeczywiste. Na przykład ostatnio wymyśliłam sobie, że nie mamy wspólnej pasji. Niby to jest powód racjonalny, prawda? Ale zaraz sobie wytłumaczyłam, że skoro nie stanowiło to problemu przez 2,5 roku, to dlaczego nagle teraz ma zacząć stanowić? I się uspokoiłam. Ale nie zawsze jest tak kolorowo :/ Znowu przez tydzień nie będę miała kontaktu telefonicznego z moim chłopakiem, bo wracają na ćwiczenia do lasu...beznadzieja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×