Skocz do zawartości
Nerwica.com

czy można wyjść z nerwicy bez leków.Chcę wyjść z tego sama


altman

Rekomendowane odpowiedzi

. Ja na początku też piłem meliskę i myślałem że przejdzie, poza tym wizyta u psychiatry ? no co wy przecież to lekarz dla czóbków, psychotropy? przecież to leki odrywające od rzeczywistości, tak myślałem na początku, aż mnie chwyciło na dobre. .

 

 

 

Niestety takie jets nasze społeczestwo - kto chodzi do psychiatry ten czubek - bolesne , ale prawdziwe.

Ale wiece co? Ten kto tak myśli to sam jest czubkiem.

Mnie psychiatra uratował- gdyby nie on nie wiem co by sie ze mną teraz działo!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zaczynam mieć powoli dosyć ciągłej niezgody między opiniami o skutecznym sposobie leczenia. Wybieram się do psychiatry, który zaleca mi przede wszystkim leki, jako wiodący niezbędnik przy wychodzeniu z choroby. Przenoszę się następnie do psychologa i napotykam zupełnie sprzeczne poglądy, radzące odstawić i nastawiać się na wychodzenie bez sztucznych wspomagaczy. Z mózgu tworzy mi się kogel-mogel, bo przesiaduję w matni, nie dostrzegając żadnego dobrego rozwiązania. Niektórzy postanowili opierać się jedynie na lekach i nie zdołali pokonać dolegliwości [przykład - moja mama, borykająca się z bezsennością od 16 r.ż.], inni zaufali terapeutom i natychmiast się wydostali. Mi na razie nie pomaga żadne. Dla mnie każdy kolejny dzień przynosi coraz trudniejszy do zniesienia ciężar, pod którym kolana uginają mi się coraz niżej. Niedługo dosięgną samego gruntu, a wtedy więcej nie zdołam się podnieść. Skończę błąkając się po ciemnościach. Opuszczona i zagubiona. Postanowiłam więcej się nie męczyć. Podjęłam ostatecznej bitwy, która rozstrzygnie koniec wojny. Jeśli do końca wakacji nie uda mi się wydostać z bezsenności, odbiorę sobie życie.

 

Więcej nie zniosę spoglądania na otaczających mnie wypoczętych, uśmiechniętych ludzi, a później porównywania zapamiętanego widoku z lustrzanym odbiciem wyniszczonej, zmęczonej siebie. Wolę zamknąć na zawsze oczy.

 

Jedyne, co mnie trzyma na razie przy życiu, to wgląd w rodziców, których nie jestem w stanie tak mocno zranić...

 

Boże, ja tak chcę kochać życie. Dlaczego zmuszasz mnie, bym je straciła?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DanceWithTheWind, jest mi to bliskie co piszesz. Zaczynając od wychodzenia z choroby - psychiatrzy nigdy mnie nie namawiali na psychoterapie, wiec biore leki juz prawie 5 rok. Ale w koncu sama i najbardziej za namowa siostry poszłam na psychoterapie. Cierpię na ataki paniki, stany lękowe, które trwaja nawet 2 tygodnie. Po lekach nie wyzdrowialam, to moze po psychoterapii bedzie lepiej. Nie wiem jeszcze. Mimo wszystko dziekuje za prochy.

Natomiast samobojstwo.... za kazdym razem kiedy mam lęki, nawet dziś myślę o tym, że juz wiecej nie wytrzymam. Tak bardzo chce zyc, ale te lęki tak bardzo mnie niszczą że nie mam siły walczyć. Strasznie boję się siebie ze w koncu cos sobie zrobie. A nie chce. Nie chce bo wiem ze moja mama nie przezylaby tego, mąż by sie załamał. Mi by ulzyło, ale zostawiłabym piętno na osobach które najbardziej kocham.

Chciałbym moc powiedziec "nie rob tego, bo.... bla bla bla" .. ale Cie doskonale rozumiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie dobrym sposobem na nerwicę są:

(Może ich dużo, ale razem pomagają :) )

-Przede wszystkim staram się mówić o tym co mnie akurat męczy.... Nawet mówię czasem sama do siebie (aby się wygadać)

- Zajmuję się wtedy pracami domowymi.... sprzątanie w szafach pomaga przelać nerwy na masę bzdurnych rzeczy w niej :)

- Biorę doraźnie Bellergot (gdy już na serio nie daję rady), oraz Validol.... Działa super - zwykła mięta :D

- Piję dużo herbaty miętowej - działa rozluźniająco i nie mam się już na co skarżyć :)

- Gdy pozostaję sama sobie - staram się wmawiać sobie wiele + pokonania swoich nerwów.... Zazwyczaj jest to opieka nad dzieckiem.... Chyba że idę gdzieś, to wtedy pozostaje mi tylko cel mojej podróży :)

- Dużo MUZYKI - typ zależy od humoru :D Ale bez muzyki, nie byłoby powodu do uśmiechu, czy też do płaczu ( co czasami jest bardzo potrzebne )

- A gdy już jest *źle* - oglądam jakieś bzdury w TV :D Ogłupia bardziej niż nerwica ;)

 

To chyba tyle.... Mam nadzieję że napisałam wszystko :)

 

Może coś pomoże komuś, albo choć wesprze jego codzienną walkę z nerwicą....

Dużo uśmiechu dla Was wszystkich :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Batrice widze ze bardzo podobnie postepujemy!

I wiesz co? Mi coraz lepiej jest. Uwazam ze uswiadomienie sobie choroby i zwolnienie tempa zycia to polowa sukcesu!

 

ja mam przekorne pytanie względem tytułu watku: a czy można nerwicę wyleczyć lekami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie nie. Slyszalam wywiad z psychiatra ktory powiedzial ze nerwica to nie choroba psychiczna i ze leki pomagaja tylko odzyskac utracona rownowage, ale to co doprowadzilo do jej zachwiania musi naprawic pacjent na psychoterapi.W chorobach psychicznych jest na odwrot, leki leczą a psychoterapia pelni rolę pomocniczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie biorę od końca marca było ciężo ale przetrwałem to i jestem silniejszy tak mi się wydaje, jak by bardziej odporny, sa chwile słabości, ale mierzę się z nimi, pomaga mi w tym terapia, wszystkie lęki ustępują, myśłi natrętne również, mogę przekornie powiedzieć że przy ostatnim leczeniu lekami miałem więcej akcji niż teraz kiedy ich nie biorę. W między czasie byłem raz u lekarza chiałem się poddać i brać leki ale pani doktor stwierdziłą że leki mi nie pomagały i nie zapisze mi nowych, że muszę chodzić na terapię. To mnie jakoś postawiło do pionu, zobaczyłą we mnie coś zdrowego coś z czym można normalnie żyć, czego sam dotąd nieazuważałem.... To wspaniałe uczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na nerwicę lekową cierpię od 10 lat , próbowałam juz wszystkiego, dosłownie,,,,,,,ostatnie 3 lata były w miarę ale w maju to wróciło i to z taka siła ze myslałam iz to koniec ze zwariuję ze umieram , zdecydowałam sie na leki , pierwszy miesiac to był horror teraz jest coraz lepiej,choc ataki sie zdarzaja i nie sa przyjemnne.sama nie wiem jakiej drogi szukać by z tego wyjśc. pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy mam nerwice,ale chcialabym sie dowiedziec co mi dolega.Ostatnio mam wiecej dni zlych niz dobrych.Jak przychodzi ten zly dzien ,wszystko mnie dusi w srodku,blokuje,nie jestem w stanie sie skupic ani pracowac.Najprostsza czynnosc wydaje mi sie nie mozliwa do wykonania.Mam zawroty glowy i nie moge zlapac tchu.Nie wiem co robic,wpadam w panike i lzy same plyna mi z oczu.Nie wiem co mam z tym zrobic.Pracuje od rana do wieczora i nie moge sobie pozwolic na przerwe w pracy ani nawet na wyjscie do lekarza.Musze sobie jakos poradzic sama ale nie wiem czym spowodowane sa objawy o ktorych napisalam i co mi jest.Prosze napiszcie co sie czuje przy nerwicy.Szukam odpowiedzi na to pytanie od 15 czerwca tego roku bo wtedy to sie zaczelo.Ktos bardzo dla mnie kochany mial zawal,na szczecie przezyl.Na nastepny dzien poszlam do pracy z glowa pelna koszmarow z poprzedniej nocy(od lekarza wrocilismy o 1.30 w nocy).Nie bylam w stanie pracowac i musialam sie zwolnic i polozyc.Dwa dni nie bylam w stanie wstac z lozka,nie mialam sily ani fizycznie ani psychicznie.Na trzeci dzien musialam sie zmusic bo niestety musialam isc do pracy.Od tego momentu ataki sie powtarzaja a ja nie wiem co mam zrobic i jak im zapobiec.

Prosze ,pomozcie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam sredecznie wszystkich.Dziś postanowiłam pierwszy raz coś napisac,poniewż też mam dylemat,czy można poradzic sobie bez leków.odkąd sięgam pamięcią mój pierwszy atak nerwicy lekowej nastąpił w 2002 roku-pół roku po rozwodzie.oczywiscie trafiłam do psychiatry a tam leki i psychoterpia półroczna,fantastyczni ludzie borykający się jak ja z podobnymi lękami napadami paniki drętworą kończyn palitacjami serca dudznosciami itp.przez 3 lata miałam spokój.5 lat temu poznałm fantastycznego człowieka który jest obecnie moim mężem i to on wspiera mnie własnie w trudnych chwilach,ale czasami widzę że jest bezradny.2 lata temu wyjechaismy do Belgii i tu pracujemy sobie i mieszkamy nadal.Moja córka 16-letnia została w Polsce z dziadkami jak stwierdziła skończy tam szkołę srednią i przyjedzie do nas na studi.Fajne plany prawda?To własnie dlatego tu jestesmy żeby pomóc jej wystartowac dobrze w dorosłe życie.W Polsce niestety w nszym regionie jest problem z pracą.i Własnie mimo tego, że prowadzimy tu spokojne życie mąz pracuje na budowie a ja sprzątam w domach,to coraz częsciej mam znowu złe dni.bardzo złe.W koncu wybrałam się do lekarza,przepisał mi lek o wdzięcznej nazwie Deanxit,brałam go przez pół roku.po miesiącu od odstawienia tego leku jk dopadł mnie atak paniki w pracy tak od razu wylądowałam w szpitalu.tam oczywiście wszystkie badania łącznie z tomografem rentgenem i krwi.tak jak przypuszczałam wyniki bardzo dobre.jak to okreslił kardiolog to TYLKO NERWICA PROSZĘ PANI.dla niego tylko dla mnie aż tyle.stwierdził jeszcze że ten lek deanxit uzależnia i prawdopodobnie mam objwy uzależnienia no i oczywiście nic mi nie przepisał,nie skierował do psychologa tylko powiedział że mam radziś sobie ztym sama.jk zaproponował:może jakiś sport?dieta bez mięsa yoga?przyjechaliśmy z urlopu z Polski gdzie nic się ze mna nie działo aż tu wczoraj jak mnie wzięło :cry: leże sobie i piszę do was bo nie wiem co mam robic,kręci mi się w głowie,trzesą mi się rece-z góry sorki za błędy.może ktoś napisze do mnie?pozdrawiam wszystkich :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześc wovacuum, ja jestem wielkim zwolennikiem wychodzenia z nerwicy bez leków,3/4 roku temu zeszłem z tabletek ,nawrotów nie było bo sie tego nie bałem, jak jest tragicznie to wskazane jest wejscie na leki, może powinnas spróbowac jakiejs psychoterapii żeby znalezc ten konflinkt wewnetrzny (choc przyczyne juz znasz z tego co piszesz po rozwodzie,ale może tych emocjii nie przeżyłas,nie odreagowałaś, tylko stłumiłas) psychoterapia daje nam to że możemy wyrzucic z siebie to co trzymamy,tłumimy przez lata) tylko lęk nam pisze czarne scenariusze,a tak naprawde nie ma się czego bac,pozdrawiam cie serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki Vanderlei z miłe słowa.tylko tak sobie myslę jak na tę psychoterapię pójdę skoro jestem tu w Belgii a niestety nie znam niderlandzkiego tylko angielski.może spróbuję po angielsku się dogdac,chociaż na pewno trudno mi będzie wyrazic swoje uczucia.tak bardzo nie chciałabym znowu brac prochów.to jakieś koło zmknięte.moja córcia zawsze mi powtarza że dam radę_jak muminki :D:D pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no własnie bariera językowa...hmm ciężko w innym języku nawet jeśli znasz bardzo dobrze prowadzic psychoterapie... w nerwicy pomocne są metody relaksacyjne gdzieś tu na forum są linki i mozna ściągnac,oraz liczne książki do poczytania,trzymam kciuki i wszystkiego dobrego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wovacuum, jeśli znasz angielski, to może warto, byś spróbowała metody Lindena (jest tu cały temat gdzieś.. o, tu: metoda-charlesa-lindena-t13330.html ) - nie jest to opcja dla każdego, nie jest łatwa, ale nie znam osoby, której by choć trochę nie pomogła, jeśli podchodzi się do sprawy poważnie i chce się wyleczyć, a widzę, że taką osobą jesteś.

 

Mi osobiście pomógł (i wciąż pomaga), oprócz Lindena, magnez, ćwiczenia relaksacyjne, elementy jogi oraz przeróżne hobby, żeby zająć sobie umysł pozytywnymi myślami, a przede wszystkim - wiara w siebie, z tego naprawdę można wyjść! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiara w siebie jest najwazniejsza a nie-co to ludzie powiedza,mam juz 50 lat a ubieram sie po mlodziezowemu,taki mam styl i czuje sie w tym dobrze,wiec po co mam to zmieniac,nawet czasami zaloze glany,ludzie na ulivcy czasami sie za mna ogladaja a przeciez to moja sprawa,jezeli to mi poprawia nastroj,trzeba tez czesto przelamac niechec do dbania o siebie,co jest trudne w apati.rano mialam trudnosci z wstawaniem,wiec mam egzotyczne ptaki wiec musze wstac by im dac jesc.to mnie bardzo mobilizuje,nawet przed pojsciem do szpitala,bo tylko ja sie nimi opiekuje,czasami mam okresy,ze trudno mi si skupic na slowie czytanym i tu najwiekszy problem,wole wtedy sluchac muzyki ale juz nie mam poczucia,ze zycie przecieka mi przez palce,bo wtedy obmyslam nastepna ksiazke,wszyscy sadza.ze nic nie robie a ja mysle.skonczenie studiow spowodoalo,ze pokonalam niesmialosc,i tak malymi krokami radze sobie z choroba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joanno jakie ksiàzki piszesz??je jestem zagorzalà bibliofilkà:kazdà wolnà chwilè poswiècam czytaniu,to czèsc mojego zycia... czasami odnoszè wrazenie,ze nawet za duzo tego czasu przeznaczam na czytanie,ale to tak wciàga :D jest tyle ksiàzek do przeczytania ach :D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja chcialabym takà prywatnà bibliotekè..;no wiecie,od podlogi do sufitu :smile: zapach ksiàzek,cudowny,starych i nowych/rozmarzylam siè trochè :smile:

 

[Dodane po edycji:]

 

szkoda ze w temacie;kroki do wolnosci:tak malo osob pisze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×