Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dziwaczne i nasilone potrzeby płciowe, osobliwe zboczenia


take

Rekomendowane odpowiedzi

Nie podoba mi się ta potrzeba kontaktu z kobietą. Nie czuję się gorszy przez brak żony czy sympatii. Ale dla mojej natury niestety jest to niewygodne psychicznie. Realizacja zboczeń jest obrzydliwa, czynności "seksualne" są złe, współżycie to coś bardzo odpowiedzialnego. Dlaczego tak "strasznie" może chcieć mi się kobietę tulić, mogą myśleć o całowaniu niewiasty w policzek, głaskaniu jej głowy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy czuję potrzebę posiadania żony, to mogę czuć się jakby zakochany. Mam wtedy pragnienie kontaktu fizycznego z niewiastą. Niestety, zdaje się, że jest w tym chuć zmysłowa. A ja pociągu płciowego nie chcę. o gorsza, bezżenność stanowi niedogodność dla mojej natury. Niestety, obecny jest instynkt przedłużenia gatunku u mnie. Ten nędzny instynkt nie myśli o świętości, tylko o zaspokojeniu siebie. Niektóre wizerunki Maryi są prześliczne i widząc je, mogę czuć chęć przytulenia tak słodkiej Istoty, jak ta, która jest na nich przedstawiona i mimo swojej piękności jest aseksualna i antyseksualna. Mogę myśleć o własnej żonie jako o "żywej figurze Maryi". Na szczęście Matuchna nie jest atrakcyjna seksualnie, i to mimo tego, że jest najpiękniejszą i najśliczniejszą kobietą. "Zwykłe" kobiety mogą działać na ten instynkt prokreacyjny np. przez swoją gładką, młodą skórę. Dlaczego tak łatwo wzbudzić u mnie "seksualność"? Nie chcę wykonywać czynności seksualnych. Życie w celibacie dla mojej natury może być bardzo frustrujące. Natura chciałaby się ożenić z jakąś kobietą z podobnymi problemami do moich (koniecznie z mającą coś podobnego do mojej kondycji).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeszkadza mi ta potrzeba posiadania żony, potrzeba też żywej przytulanki w łóżku, potrzeba ładnej istoty, aby móc ją aseksualnie pieścić. Natura chce mieć żonę jako przytulankę jakby, a nie kotka czy pluszowego misia. Kotek to nie osoba, pluszowy miś tym bardziej nie jest osobą. W ładnej(!) kobiecie mogę też widzieć "żywą figurę Maryi", a Ona jest najładniejszą i najsłodszą kobietą, zaś jej uroda jest aseksualna. Kobieta powinna być piękna, ale nie może być atrakcyjna seksualnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filmów nie oglądam (chyba że na youtube, i nie są to filmy "z kina", lecz raczej "tematyczne"), beletrystyki nie czytam, czasem pooglądam sobie mapy w atlasie. Niestety, czasem zdarza mi się dłubać w nosie :(

 

Za pewnym rodzajem upodobania do skromności może podstępnie czaić się nieczystość. Nazwałem ten rodzaj pożądliwości "misterionizmem" (od angielskiego "mystery" - "tajemnica"). "Fetyszem" w misterionizmie staje się brak kontaktu (zwł. widokowego) z ciałem, zwłaszcza jego intymnymi czy wstydliwymi częściami. Przez ten "fetysz" kobieta, której nagość się widziało, może "odpadać" jako kandydatka na żonę. Nie na pożądliwej tajemniczości ma być budowane małżeństwo! U siebie widzę to zjawisko. Jeżeli zobaczyłbym jakąś kobietę nagą całkowicie, to nie wyklucza to jej z możliwości zostania moją żoną. Nawet, gdybym dotykał jej nagich najintymniejszych części ciała (np. jako lekarz), to nie może to wykluczać jej z możliwości bycia moją żoną. Jeżeli się widzi lub dotyka wstydliwe części ciała, to musi to być skromne, nie nieczyste. To, czy się po prostu widziało czy nawet po prostu dotykało najintymniejszych części ciała osoby, ma po prostu nie mieć znaczenia w ocenie możliwości zostania żoną (dla mężczyzn) czy mężem (dla kobiet). Nie oznacza to oczywiście, że można ubierać się nieskromnie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filmów nie oglądam (chyba że na youtube, i nie są to filmy "z kina", lecz raczej "tematyczne"), beletrystyki nie czytam, czasem pooglądam sobie mapy w atlasie. Niestety, czasem zdarza mi się dłubać w nosie :(

Podałem jakiekolwiek inne czynności niż fiksacje na punkcie czystości, bezżenności, kału i Matki Boskiej. Całymi dniami o tym rozmyślasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dużo rozmyślam na tematy związane z czystością i seksualnością. Ale nie tylko o tym rozmyślam.

Nie chodzi mi o zadręczanie wywodami. Takie nudzące wywody to moja "naturalna" forma komunikacji z innymi osobami :(

W poniedziałek może będę mieć wizytę na oddziale dziennym, "nie mogę się zbytnio doczekać".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aktywności seksualnej nie chcę w ogóle. "Seks" i przyjemność seksualna "kojarzą mi się" z cuchnącym trupem zjadanym przez robaki, którego ciało przez procesy rozkładu zostało zamienione w obrzydliwą papkę. To nawet obrzydliwsze od ludzkiego stolca cuchnącego skatolem i indolem.

Skonsumowanie aktu małżeńskiego dla świętego potomstwa nie jest "seksem". "Seks" rodzi "cuchnące zwłoki zjadane przez robaki". Myślę, że grzech pierworodny mógł mieć jakiś większy związek z "seksem". "Seks" "wyzuwa" z godności nadprzyrodzonej. "Seks" nie daje życia. "Seks" "kojarzy mi się" z brzydotą i smrodem. Niestety, moje ciało dąży do "zarobaczonych zwłok zaspokojenia popędu seksualnego". Jad śmierci związany z grzechem pierworodnym daje o sobie znać. "Smród" to skutek grzechu, to coś obrzydliwego, to rodzaj obrzydliwego symbolu grzechu.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki moim zboczeniom mogę lepiej rozumieć obrzydliwość grzechu nieczystego, bowiem moje zboczenia związane są z czymś wstrętnym i cuchnącym. U mnie współżycie waginalne nie budzi jakichś specjalnych negatywnych skojarzeń, ale współżycie przeciwko naturze wygląda ohydnie i jest upokorzeniem człowieka.

 

Uważam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to akt małżeński bardzo różniłby się od obecnego. Dla mnie akt małżeński jako taki jest czymś pięknym, duchowym, uroczystym. Nie chodzi tu o współżycie waginalne, ale o akt małżeński, który, gdyby nie było grzechu pierworodnego, polegałby według mnie na czymś innym i nie wiązałby się z przyjemnością seksualną czy wytryskiem nasienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chce wybić sobie z głowy "seksualność", zwłaszcza zboczenia. Przy takich skrupułach, zamęcie duchowym i schizoautyzmie, upośledzeniu funkcjonalnym nie nadaję się na rodzica i męża. Ale brak kobiety może mi "strasznie" dokuczać. "Chciałbym" mieć żonę, i to bardzo. Jakbym był w małżeństwie czy tym bardziej w rodzicielstwie, to miałbym jakąś "robotę". A ja ze względów duchowych (np. łatwiejsze wejście do Nieba) chcę żyć w celibacie - bez żony do śmierci. Boję się, że małżeństwo obniży moje szanse do wejścia do Królestwa Niebieskiego. Dobre małżeństwo jako lepsze się jawi dla mnie niż brak małżeństwa, ale złe małżeństwo jako gorsze niż brak małżeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że "seksualność" stała się "normalną" częścią życia człowieka dopiero po grzechu pierworodnym. Wcześniej ludzie mieli charakterystyczne dla płci części ciała, ale nie było nieczystej przyjemności i pożądliwości. Uważam, że gdyby nie było grzechu pierworodnego, to prokreacja i akt małżeński (łączenie się męża z żoną w jedno ciało) wyglądałyby ewidentnie inaczej. Moja seksualność jest zboczona, typowy akt seksualny nie jest dla niej preferencją.

 

Dla mnie obowiązkiem jest poradzenie sobie ze zboczeniami. Nawet wtedy, jeżeli będę miał pokusy zboczone do końca życia, to nie mogę im ulec. Także wtedy, kiedy będę w małżeństwie. Realizacja perwersji na żonie byłaby obrzydliwa. Nigdy nie chciałbym tego robić. Uczynienie z kogoś partnera do zaspokajania perwersji mojego typu jawi mi się jako coś upokarzającego dla drugiego człowieka, jako potraktowanie go jak, wulgarnie mówiąc, "g****" (wulgarne właśnie słowo jawi "mi" się jako najlepiej wyrażające brzydotę takiego postępowania...). Jakby było to zrobienie z drugiej osoby "żywego, śmierdzącego "g****"" dla własnej satysfakcji seksualnej. Bodźce zapachowe zdają się odgrywać szczególną rolę w mojej dewiacji. Realizacja dewiacji oznaczałaby rażący brak szacunku dla żony. Mam inną etykę seksualną niż "świat".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim emocjom mój sadomasochizm sam w sobie jakoś bardzo nie przeszkadza. Dla moich emocji o wiele bardziej "okropny" jest stosunek seksualny i masturbacja seksualna. Brzydziłbym się siebie, gdybym miał potrzebę stosunku seksualnego lub potrzebę oglądania pornografii "narządy płciowe są ohydne niczym kał i nie powinno się ich oglądać, tym bardziej nie powinno się mieć z nimi kontaktu fizycznego, a potrzeba seksu/rozładowania napięcia seksualnego to głupi prymitywizm, którego nie należy w sobie mieć". Nie wyobrażam sobie traktowania swojej masturbacji jako rozładowania napięcia seksualnego, czułbym się prymitywnym głupkiem.

Na szczęście umiem traktować swoją masturbację i swój sadomasochizm jako coś w ogóle nie związanego ze sferą seksualną.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[spoiler=] A co by było, gdyby moja Aspijka przed ślubem poszła do toalety, gdzie wydaliłaby kilka głośnych bąków przed defekacją? A potem doszłoby do wydalenia kału z jej odbytnicy przez odbyt, który w kilku kawałkach wpadłby do wody w muszli klozetowej i towarzyszyłby temu głośny plusk? I ja słyszałbym te dźwięki z mojego pokoju...

 

 

Co, jeśli doszłoby do sytuacji, w której niestety powinienem zobaczyć jej genitalia (zwłaszcza zewnętrzne) czy odbyt? Albo nawet ich dotknąć? To musiałbym to robić aseksualnie. To nic nie powinno szkodzić.

 

Moja natura chce aseksualnej czułości przez całowanie żony po policzkach, wtulanie się w nią podczas spania w jednym łóżku, a nie współżycia cielesnego. Tym bardziej nie zgadzam się na realizowanie zboczeń!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na szczęście umiem traktować swoją masturbację jako coś w ogóle nie związanego ze sferą seksualną.

a to ciekawe doprawdy :lol: zrobiłeś mi dzień.

To się nazywa wyparcie (taki tam jeden z psychologicznych mechanizmów obronnych).

 

 

 

Społeczeństwo jest tak "wpatrzone" w seks, że nie wie, że nie chce przyjąć do wiadomości, że mechanizmy obronne mogą dotyczyć także sfery seksualnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie typowe współżycie za bardzo nie rozbudza. Mam zboczone preferencje. Nie chcę ich zaspokajać.

 

Trudno mi "znieść" brak żony :( Celibat może "rozsadzać" moje życie :( Dlaczego tak bardzo potrzebuję żywej "wyczulanki" w postaci "własnej kobiety"? Nie chciałbym z nią nieuroczyście współżyć, tym bardziej nie chciałbym innych form seksualności.

 

W tym celibacie się "męczę" :( Może "nie chcieć mi się funkcjonować", i mogę szukać osłody gdzieś indziej zamiast zająć się pracą różnego rodzaju. Chcę mieć żonę, nie "seks". Nie chcę, żeby pocałunki czy przytulenia się do niewiasty wywoływały u mnie przyjemność seksualną, reakcje seksualne.

 

Ciało jako takie nie jawi mi się jako obrzydliwe. To grzech je oszpecił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, co dzieje się z ciałem lub to, co pojawia się w nim wskutek grzechu może być obrzydliwe. Gdyby nie było grzechu w ogóle, to każde ciało byłoby śliczne i nie byłoby pożądliwości.

 

Mam straszną potrzebę kobiecego ciała. Chce mi się okazywać mu czułość. "Chcę" przytulać, całować je. Chcę okazywać mu szacunek.

 

W dzisiejszych czasach dużo poniżanie jest ludzkie ciało, zwłaszcza ciało kobiece. Niech ciało kobiece kojarzy się z Maryją, nie z przyjemnością seksualną!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, mechanizmy obronne czyli w tym wypadku oszukiwanie siebie? jeśli powiesz, że coś nie jest czynnością seksualną, to nią nie jest? Bzdura

Masturbacja oraz sadomasochizm obiektywnie są seksualne, ale ja nie odczuwam podniecenia ani nie ma w moich odczuciach identyfikacji masturbacji i sadomasochizmu jako coś seksualnego, funkcjonuje inna identyfikacja.

 

Tutaj trochę jest o reakcjach osobowości na seksualność:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Parafilia#Parafilia_a_osobowo.C5.9B.C4.87

 

Przy czym u mnie przyczyną wyparcia raczej nie jest parafilia, tylko obrzydzenie do nagości, narządów płciowych i ogólna wrogość do seksu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współżycie płciowe to nie forma czułości (chociaż czułość też może motywować niektórych do odbycia aktu seksualnego, ale tak nie powinno być, bo akt seksualny to bardzo odpowiedzialny czyn), lecz coś bardzo poważnego, bowiem ta czynność może prowadzić do poczęcia nowego życia.

 

Kiedy widzę piękny obraz Maryi, to mogę myśleć o tym, żeby Ją przytulić, bo jest taka słodka. Nie ma w tym seksualizmu. Ta Niewiasta jest prześliczna, ale pozbawiona pożądliwości i lubieżnej przyjemności. Jest i była niezdolna do odczuwania przyjemności seksualnej, a nawet jej poczęcie było dziewicze, chociaż doszło do niego w wyniku aktu prokreacyjnego rodziców, który musiał być inny, niż współżycie płciowe, bo inaczej nie byłoby tego nadprzyrodzonego, dziewiczego pojęcia. Samo słowo "dziewica" może się mi jakoś słodko kojarzyć przez nawiązanie do Tej jednej Dziewicy. Maryja jest najsłodszą kobietą, a mimo tego jest aseksualna. Tak więc piękno, słodycz, śliczność kobiety nie leżą w atrakcyjności seksualnej!

 

Brak żony może "rozwalać" mi życie. Bardzo "mi" się nie podoba. Jest pewnego rodzaju "udręką". Ale "wolałbym" żyć do końca życia w celibacie, niż mieć żonę niebędącą Aspijką. Do kobiet z problemami podobnymi do moich mogę mieć jakiś szczególny szacunek(???), szczególne, aseksualne upodobanie. Realizacja zboczenia "z wykorzystaniem" ciała Aspijki jawi mi się gorzej niż jego realizacja z wykorzystaniem ciała nie-Aspijki jako takiej.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale tej "formy czułości" nie stosuje się wobec matki czy córki bądź innej blisko spokrewnionej osoby płci żeńskiej. Współżyć z żoną chciałbym tylko dla poczęcia świętego potomstwa.

 

Aspijka - osoba płci żeńskiej z zaburzeniami ze spektrum autyzmu (słowo ma związek z nazwą "zespół Aspergera", ale dla mnie oznacza też i osobę mającą podobne do zespołu Aspergera kondycje, np. wysokofunkcjonujący autyzm dziecięcy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mojej naturze się bardzo nie chce zrezygnować z małżeństwa jako takiego. Ona nie potrzebuje współżycia, mogłaby w ogóle nie spłodzić potomstwa, tylko że na nieskonsumowane małżeństwa nie pozwala się w Kościele. Nie chciałbym przekazać potomstwu zaburzonych genów, chcę, aby było święte i nie było ciężarem dla innych.

 

Chcę zostać świętym (świętość jest dla każdego, nie muszę mieć tytułu sługi Bożego, błogosławionego czy świętego) i pójść bezpośrednio do Nieba bez Czyśćca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po wyraźniejszej ascezie "wariacji" dostaję... Bezżenność jest dla mnie jakby formą wyraźniejszej ascezy... Zamiast pomagać w życiu, to mi je dezorganizuje.

 

Chciałbym skonsumować małżeństwo w celu poczęcia świętego potomstwa, jeśli miałbym być w małżeństwie. Nie chciałbym zawrzeć nieważnego małżeństwa!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tego wolałbym uniknąć. A moje zaburzenia psychiczne bywają potworne. Jak mam sobie poradzić z dezorganizującym życie celibatem, który moja biedna natura znosi dość słabo? "Seks" nie rozwiąże problemu. Uleganie zboczeniom też go nie rozwiąże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki psychotropowe poza spadkiem libido mogą też powodować inne objawy, które bywają upośledzające czy bardzo niemiłe. Niedawno po trzech nie takich dużych dawkach arypiprazolu miałem trwający kilka dni bardzo nieprzyjemny, fizyczny niepokój. Lek miałem z ogromną zniżką, bo dano mi rozpoznanie schizofrenii. Przepisano mi go 2.3.2016, a już 7.3.2016 oddałem ten lek, którego działanie na mnie było "wręcz nieznośne".

 

Kastracja jest zabroniona, także przez religię. A chuci jakoś godziwie chciałbym się pozbyć. Pragnienia posiadania żony też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×