Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk


Rekomendowane odpowiedzi

bedzielepiej, więc naucz się byc sama. zeby było Ci łatwiej, zakup wibrator.

 

Paroksetyna którą zażywam powoduje u mnie brak czucia poniżej kręgosłupa ;) więc jeśli chodzi o te potrzeby to ich nie mam. Lubię się po prostu do kogoś przytulić, nie lubię zasypiać sama. A że w pakiecie zazwyczaj faceci chcą jeszcze czegoś- ja im to mogę dać z miłości, chociaż sama z tego nic nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, czemu od razu żałosna - tylko bardzo emocjonalna i łatwo przywiązująca się. Łatwo się przywiązujesz, a to przyciąga facetów, którym nie w głowie związki, a zwykłe przygody. Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem że zdasz sobie z tego sprawę. Fakt, można się przejechać na wielu osobach, ale później życie nam to wynagrodzi. Nie mogę się zgodzić z tym, co pisze większość osób w tym wątku. Twoje zachowanie jest jak najbardziej naturalne i jeśli tylko trafisz na wartościową osobę, to zostanie ono docenione. ...

Dokładnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....

Brak elastyczności?możesz rozwinąć bo chyba nie czaje.A ja sądzę że dzięki zasadom można wiele uzyskać np.nie dać się wykorzystywać i nie postępować wbrew sobie bo ktoś coś ode mnie oczekuje.Sądzę też,że dzięki temu można zachować szacunek do samego siebie.Wszystko oczywiście w granicach rozsądku,bo granie zimmnej suki-samicy alfa też make no sens,to odwołuje się do tego co napisałeś trochę wyżej.

To proste. Używa się do decyzji mózgu, w czasie rzeczywistystym decydując jak postąpić w tej konkretnej sytuacji.

Zasady natomiast są sztywnym zbiorkiem regułek, najczęściej do żadnej sytuacji nie pasujących adekwatnie.

Jak dla mnie idiotyczne są rozważania, na której randce uprawia się seks, czy też ile czasu należy się poznawać, by myśleć o związku.

Nie ma reguły.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....

Brak elastyczności?możesz rozwinąć bo chyba nie czaje.A ja sądzę że dzięki zasadom można wiele uzyskać np.nie dać się wykorzystywać i nie postępować wbrew sobie bo ktoś coś ode mnie oczekuje.Sądzę też,że dzięki temu można zachować szacunek do samego siebie.Wszystko oczywiście w granicach rozsądku,bo granie zimmnej suki-samicy alfa też make no sens,to odwołuje się do tego co napisałeś trochę wyżej.

To proste. Używa się do decyzji mózgu, w czasie rzeczywistystym decydując jak postąpić w tej konkretnej sytuacji.

Zasady natomiast są sztywnym zbiorkiem regułek, najczęściej do żadnej sytuacji nie pasujących adekwatnie.

Jak dla mnie idiotyczne są rozważania, na której rance uprawia się seks, czy też ile czasu należy się poznawać, by myśleć o związku.

Nie ma reguły.

 

Tu raczej chodziło o granice niż reguły by wiedzieć co się chce i mieć poczucie kontroli sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, nie potrzebne było to z wibratorem.

To błędne koło. Terapia, według mnie, nie istnieje po to, aby zmienić sposób odczuwania, który wpędza nas w kłopoty, a po to żeby zmienić sposób odczuwania, który wpędza nas w chorobę, a to jest zupełnie co innego.

no tak,nie można zmienić nautry człowieka...ale można zmienić jego zachowanie.Widocznie w jej życiu nie było jak dotąd nikogo kto dał jej te poczucie bezpieczeństwa,ani nawet zapewniał jej uczucie że nie jest samotna.Zachowanie wskazuje też na niską samoocenę i neurotyczny charakter.Mogę się mylić ale nie sądzę.I kiedy natury i charakteru człowieka nie można zmienić,tak można zmienić jego zachowanie jak już wspomniałam,jeśli jest dla niego autodestruktywne.Nauczyć się poprawnych schematów myślenia i działania.I proszę cię,'życie ci to wynagrodzi"czyżby?życie same nic nie wynagradza.Wszystko jest skutkiem naszych wyborów,prócz tego co da nam los ale to jedna wielka niewiadoma.Nim jej cokolwiek "życie wynagrodzi" o ile wynagrodzi,bo z tym jak z totolotkiem to do tego czasu dziewczyna może być już wrakiem człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Tu raczej chodziło o granice niż reguły by wiedzieć co się chce i mieć poczucie kontroli sytuacji.

Dziwne, bo nie mam potrzeby sprawowania kontroli nad sytuacją, ani nie chciałbym, by ktokolwiek taką kontrolę sprawował.

Ryzyko przeinwestowania zwykle musi być wliczone w proces nawiązywania relacji.

Cwaniakowaniem można sobie co najwyżej podliftować poczucie wartości, ale dobrego związku nim się nie stworzy.

Żeby znaleźć właściwą osobę niestety koniecznym jest kilka razy po tyłku oberwać.

Ile razy? Nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, może nie masz, ale część ludzi na pewno ma jakiś obraz i tor relacji (nawet jak są spontaniczne) jakimi się potoczą. A popychają często dalej emocje niż rozsądek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, może nie masz, ale część ludzi na pewno ma jakiś obraz i tor relacji (nawet jak są spontaniczne) jakimi się potoczą. A popychają często dalej emocje niż rozsądek.

W moim obrazie pozostaje połowa pustego miejsca, dla obrazu mojej partnerki - mogę się dostosować i nawet mogę zmieniać siebie (bo chcę).

Między emocjami a rozsądkiem powinna panować równowaga (w miarę niechwiejna).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku zawsze jest cudownie, pocałunki, długie rozmowy, dużo namiętności. A we mnie budzi się nadzieja, że coś z tego będzie.

Najpierw mężczyzna okazuje mi zainteresowanie, dzwoni codziennie i pisze. Tak często że muszę to stopować bo nie miałabym na nic czasu. Ale pochlebia mi to jego zainteresowanie.

On chciałby spędzać ze mną cały czas. Ok, ja też się z tego cieszę jak jesteśmy razem, więc nie mam nic przeciwko, żeby olać naukę i jechać do niego. Jest cudownie.

Zapoznaje mnie ze znajomymi, znajomi traktują mnie jakbym była jego dziewczyną. Odczytuję to jako pozytywne, on chce mnie wszystkim pokazać, znaczy traktuje mnie poważnie bo zaprasza do swojego świata.

Obsypuje mnie prezentami.

Rozmawiamy o wszystkim, on mnie wypytuje czy chciałabym mieć dzieci itd.

Dla mnie gwałtowne, demonstracyjne okazywanie zainteresowania na poczatku znajomosci jest podejrzane. Przykro mówic, ale faceci zachowujacy sie od pierwszej chwili jak z romatycznego filmidła, rzadko są szczerzy. Najczesciej to jakies przedstawienie, grane przez mezczyzne bardziej lub mniej świadomie. Bo prawdziwe uczucia nie rozwijaja sie w takim tempie. Po jakims czasie panu gra sie nudzi albo pojawia sie nowa, ciekawsza partnerka do zabawy, i wszystko sie kończy.

@ bedzielepiej, mysle ze gdy przestaniesz upatrywac w facetach klucza do szczescia, przestaniesz sie tez nabierac na takie gierki. Kiedy bedziesz szukac uczucia i akceptacji u innych, zawsze to ktos wykorzysta. Zgodnie z zasada "miej wyyebane, a bedzie ci dane" gdy poczujesz sie dobrze sama ze soba, bez napinek na tego jedynego, pojawi sie ktos fajny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba nie jest takie proste. Ja się czuję dobrze ze sobą, czasem związek mi wręcz przeszkadza, ale kiedy jestem już długo sama, to brakuje mi bliskiej osoby. Doskonale rozumiem autorkę, choć w jej przypadku widać zbyt duże "ciśnienie" na znalezienie kogokolwiek, kto się nią choć na chwile zainteresuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sie foczka podjarała. :twisted:

Prostackie. Foki są w zoo.

W jakim się rozwijają pani profesor?

Na początku zawsze jest zachwyt, nic więcej. Idealistyczne patrzenie na partnera. Jak w głowie wszystko idzie ok pojawia się trzeźwiejsze spojrzenie, akceptacja bądź nie pewnych wad i niedociągnięć partnera i wtedy też powinny spaść różowe okulary i nastąpić krytyczna ocena relacji i tej drugiej osoby. Ale ten proces trwa, nie miesiąc i nie dwa. Nie twierdzę, że przez ten czas nie ma wyższych uczuć, bo one rodzą się cały czas, ale prawdziwa, głęboka miłość nie pojawia się w czasie kiedy człowiek jest zachwycony tą drugą osobą i nie dostrzega jej wad, tylko w czasie kiedy widzimy w niej coś więcej niż tylko ucieleśnienie naszych własnych wyobrażeń o partnerze. I tu dochodzimy do sedna sprawy, są osoby, które nie potrafią bądź nie chcą zdjąć różowych okularów i żyją w tym zachwycie cały czas bez krytycznego podejścia do relacji, bez cienia podejrzliwości czy aby na pewno partner ma wobec nas dobre intencje i czy aby na pewno my w tej relacji nie dajemy z siebie za dużo nie otrzymując nic w zamian. Takie zaślepienie powoduje, właśnie jak u autorki, twarde lądowanie na tyłku w momencie kiedy nagle okazuje się, że ten drugi człowiek w zasadzie to niczego od nas nie chciał. Ale niestety, do takiego postrzegania potrzeba totalnej zmiany podejścia do siebie samego. Autorka postrzega siebie przez pryzmat tego czy kogoś ma czy nie, czy ktoś okazuje jej zainteresowanie czy nie, potrzebuje kogokolwiek, bo samotność traktuje jako uderzenie we własne ego na zasadzie skoro nikt mnie nie chce nic nie znaczę. Terapia, terapia i jeszcze raz terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. Terapia, terapia i jeszcze raz terapia.

 

+ lektura "Kobiety, które kochają za bardzo" Robin Norwood

Dokładnie. Bardzo dobra książka chociaż w tym wypadku chyba bardziej chodzi najpierw o naprostowanie widzenia samej siebie, później można dochodzić do tego jak powinna wyglądać zdrowa relacja i kiedy powinna się zapalić czerwona lampka, co w tej książce jest doskonale opisane. Ja przeczytałam tą książkę zanim odbyłam terapię. Szczerze powiem, że niewiele mi to dało w kontekście tego, że strach przed bólem w chwili próby przełamania danego schematu był silniejszy od podświadomego głosu "nie tak powinno być". Wyuczone schematy są niestety zazwyczaj podświadomie realizowane i pomimo, że wiemy, że coś jest nie halo nasze decyzje biegną własnym torem. Teraz po terapii książka ta stanowi pewnego rodzaju drogowskaz i rozstając się ze swoimi schematami nie boję się powiedzieć dość kiedy zachodzi taka potrzeba. Książka przede wszystkim traktuje o tym, że trzeba szanować siebie i swoje potrzeby, trzeba siebie lubić i kochać, a reszta to pomocne przykłady dla tych, którzy nie do końca z różnych powodów wiedzą gdzie czyha pułapka zastawiona przez drugą osobę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym chętnie przeczytała tę książkę jakby ktoś miał w pdfie.

 

Czuję się jak dziecko, któremu pomacha się przed oczami cukierkiem, a następnie tego cukierka zabierze.

Mówiłam tak samo i powtarzam - terapia. Gwarantuje, że kiedyś sobie to przeczytasz i nie będziesz w stanie zrozumieć jak mogłaś tak myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×