Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój schemat- dlaczego przyciągam mężczyzn co nie chcą związk


Rekomendowane odpowiedzi

bedzielepiej, a jak było w innych przypadkach, jakie są podobieństwa, a jakie różnice?

Z przypisywaniem Ci desperacji bym się nie spieszyła, choć niektóre Twoje wypowiedzi są niepokojące, jak o tym, że chcesz szybko pokazać, że jesteś dobra w łóżku, czy że bierzesz, co się nawinie. Być może masz skłonność do "kochania za bardzo", tu jest orientacyjny test, polecam:

http://www.kobieceserca.pl/psychotesty-czy_jestem_%20kobieta_%20uzalezniona_od_milosci.html.html

 

Polecam też czytelnię:

http://www.kobieceserca.pl/czytelnia.html

 

Sama miałam niewłaściwe, jak mi się wydaje, schematy przy wyborze mężczyzn, to znaczy podświadomie wybierałam niedostępnych i odkrywałam, że znowu związek jest toksyczny. Z tym że można zdobyć wiedzę, rozszerzyć świadomość i wyłapywać takich mężczyzn dość szybko, bo oni od początku wysyłają sygnały, które powinny niepokoić. Tylko że emocjonalnie dalej mogą być pociągający, dlatego terapia jak najbardziej może pomóc zrozumieć siebie, przyjrzeć się swoim oczekiwaniom i emocjom. Znam bardzo konstruktywny przypadek dziewczyny, która przerobiła temat i zmieniła schematy, zwróciła potem uwagę na mężczyznę rokującego na dobry związek i wyszło z tego fajne małżeństwo, a jej byli "toksyczni" do tej pory nie wiedzą, czego chcą od życia.

Nie wiem czemu znajomość, o której piszesz, skończyła się tak szybko, możliwe, że rzeczywiście, jak piszą inni, zależało Ci za bardzo, ale możliwe też (jedno nie wyklucza drugiego), że wybrałaś niedostępnego mężczyznę, uważam, że istnieje typ, który nazywam "niedostępnym dwubiegunowym", to znaczy najpierw jest nadmiernie nakręcony, podekscytowany, przysyła kwiaty itp., szybko ma plany na wspólne mieszkanie czy nawet małżeństwo, a potem równie szybko mu to przechodzi i pojawiają się schody. Dla mnie nadmierne podniecenie faceta na początku jest podejrzane, choć to może być pociągające. Ale ktoś, kto szybko się zapala, może być przyzwyczajony do jazdy na silnych emocjach, rozflirtowany, niestabilny i szybko szukać kolejnego wzlotu z kim innym.

 

Tak. Mogę tak czekać do śmierci aż ktoś się raczy mną zainteresować żeby zgłębiać moją osobowość. Nie łudźmy się, dziś już nie ma takich mężczyzn co by chcieli zdobywać i starać się.

 

:zonk: Tak nie myśl!

Jak najbardziej są tacy, słowo zucha, tylko trzeba dać im szansę, w gruncie rzeczy mężczyźni lubią zdobywać i jeśli muszą się starać o kobietę, to dochodzą do wniosku, że jest wyjątkowa. Jeśli z kolei kobieta podaje się na tacy, to mogą ją potraktować instrumentalnie. A jeśli mężczyźnie się nie chce trochę postarać, to warto poczekać na następnego, bo ten pewnie nie ma za wiele do zaoferowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Bo prawdziwe uczucia nie rozwijaja sie w takim tempie.

W jakim się rozwijają pani profesor?

zazwyczaj w wolniejszym niz dwa miechy 8) aczkolwiek moze sie zdazyć, że na widok kobiety mezczyzna pada razony piorunem sycylijskim i w myslach ślubuje z nią przed ołtarzem - tylko, jezeli tak sie dzieje, zazwyczaj ten razóny piorunem nie manifestuje od razu swoich uczuc. W naszej kulturze panuje raczej postawa "prostych słów sie boi najwiekszy nawet twardziel" i im głebsze emocje, tym trudniej je okazać. Do tego trzeba czasu i zaufania. Wiec facet, który po miesiacu sie oswiadcza i na każda randke tacha bukiet 50 róz, jest w tym kontekscie niewiarygodny, urzadza z siebie show. Osobiscie nie ufałabym takim zachowaniom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Bo prawdziwe uczucia nie rozwijaja sie w takim tempie.

W jakim się rozwijają pani profesor?

zazwyczaj w wolniejszym niz dwa miechy 8)
Zazwyczaj... a zazwyczaj nie dluzej niz?

 

aczkolwiek moze sie zdazyć, że na widok kobiety mezczyzna pada razony piorunem sycylijskim i w myslach ślubuje z nią przed ołtarzem - tylko, jezeli tak sie dzieje, zazwyczaj ten razóny piorunem nie manifestuje od razu swoich uczuc.

Na widok?

A jesli w ciagu miesiaca, czy dwóch dochodzi sie do wniosku, ze to jest wlasciwa kobieta - bez widocznosci?

Co w takim przypadku?

 

W naszej kulturze panuje raczej postawa "prostych słów sie boi najwiekszy nawet twardziel"...

Twardziel z lękami. Slaby to twardziel - rzeklbym: twardzielek.

 

i im głebsze emocje, tym trudniej je okazać. Do tego trzeba czasu i zaufania. Wiec facet, który po miesiacu sie oswiadcza i na każda randke tacha bukiet 50 róz, jest w tym kontekscie niewiarygodny, urzadza z siebie show. Osobiscie nie ufałabym takim zachowaniom.

A po co takie rozane manifestacje? Wystarczy porozmawiac.

Przynajmniej wystarczy z tymi kobietami, ktore ja mogłbym uznac za odpowiednie.

Zdolnosc komunikacji dla mnie jest zasadniczym kryterium zdolnosci do zwiazku.

Moge sie zwiazac tylko z ta, przy ktorej nie bede musial udawac/ukrywac czegokolwiek i ona rowniez nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jesli w ciagu miesiaca, czy dwóch dochodzi sie do wniosku, ze to jest wlasciwa kobieta - bez widocznosci?

Co w takim przypadku?

To znaczy, że jest albo desperatem ale jest mu absolutnie wszystko jedno z kim będzie, skoro po dwóch miesiącach kompletnie nie znając drugiego człowieka chce z nim planować jakąś przyszłość. To się nazywa krótkowzroczność bądź intelektualna ślepota. Znam takie związki "rażone piorunem" i kiedy wszyscy mówili, że za szybko, zastanówcie się jeszcze teraz państwo wszem i wobec usiłują pokazać to swoje "szczęście" na siłę udowadniając, że rzeczywiście są szczęśliwi. A w życiu jakoś tak jest, że jak ktoś jest szczęśliwy to po prostu jest, nie musi tego udowadniać tylko zwyczajnie się tym cieszy, trwa w tym i co najważniejsze - to widać. No chyba, ze jest się celebrytą i roztrząsanie swojego prywatnego życia oznacza pieniądze, to co innego i inna liga.

 

i im głebsze emocje, tym trudniej je okazać. Do tego trzeba czasu i zaufania. Wiec facet, który po miesiacu sie oswiadcza i na każda randke tacha bukiet 50 róz, jest w tym kontekscie niewiarygodny, urzadza z siebie show. Osobiscie nie ufałabym takim zachowaniom.

No ja raczej również traktowałabym takiego pana z przymrużeniem oka, chociaż ja sama staram się okazywać emocje w relacji nie ważne na jakim jej etapie. Ale bez przesady. Po miesiącu oświadczyny? Hehe, desperacja, choroba psychiczna albo głupota, z żadnym z mężczyzn o takim typie nie chciałaby się związać zdrowo myśląca kobieta.

 

Zdolnosc komunikacji dla mnie jest zasadniczym kryterium zdolnosci do zwiazku.

Moge sie zwiazac tylko z ta, przy ktorej nie bede musial udawac/ukrywac czegokolwiek i ona rowniez nie.

Mhm, czyli proponujesz zero prywatności emocjonalnej i intelektualnej w związku? Totalną otwartość i całkowite obnażenie każdego z aspektów życia? Facet bluszcz? Uhhhhh.... I ta nuda coraz szybciej narastająca kiedy czytasz człowieka jak otwartą książkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jesli w ciagu miesiaca, czy dwóch dochodzi sie do wniosku, ze to jest wlasciwa kobieta - bez widocznosci?

Co w takim przypadku?

To znaczy, że jest albo desperatem ale jest mu absolutnie wszystko jedno z kim będzie, skoro po dwóch miesiącach kompletnie nie znając drugiego człowieka chce z nim planować jakąś przyszłość. To się nazywa krótkowzroczność bądź intelektualna ślepota. Znam takie związki "rażone piorunem" i kiedy wszyscy mówili, że za szybko, zastanówcie się jeszcze teraz państwo wszem i wobec usiłują pokazać to swoje "szczęście" na siłę udowadniając, że rzeczywiście są szczęśliwi. A w życiu jakoś tak jest, że jak ktoś jest szczęśliwy to po prostu jest, nie musi tego udowadniać tylko zwyczajnie się tym cieszy, trwa w tym i co najważniejsze - to widać. No chyba, ze jest się celebrytą i roztrząsanie swojego prywatnego życia oznacza pieniądze, to co innego i inna liga.

 

Ty sie naucz czytac ze zrozumieniem i ogranicz nadinterpretacje. "Dochodzi do wniosku" znaczy wylacznie to co napisano. Ty dobudowujesz nieistniejaca historie. To jest manipulacja trescia i z takimi osobami (manipulujacymi) dyskusja jest jalowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest manipulacja trescia i z takimi osobami (manipulujacymi) dyskusja jest jalowa.

Jałowa dyskusja jest z osobami, które odpowiadając na czyjegoś posta kierują sie wyimaginowanymi, nudnymi argumentami o manipulacjach :roll: Jest to na serio nudne, śmieszne i stare jak świat kiedy nie ma się nic do powiedzenia. Jałowa jest również wtedy gdy odpowiadając na konkretnie i jasno opisany przykład zmienia się znaczenie tego przykładu na swoją modłę - może przeczytaj powoli i ze zrozumieniem to co napisała bittersweet. No i wreszcie jałowa jest również z tymi, którzy swoje argumenty uważają za jedynie słuszne i których negować nie wolno, bo rozmówca spotka się z diagnozą, że jest manipulantem :smile: Tak, to jest jałowa dyskusja. A nie sorry, to nie jest dyskusja, to kopanie się z koniem, a z koniem kopać się nie warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jesli w ciagu miesiaca, czy dwóch dochodzi sie do wniosku, ze to jest wlasciwa kobieta - bez widocznosci?

Co w takim przypadku?

To znaczy, że jest albo desperatem ale jest mu absolutnie wszystko jedno z kim będzie, skoro po dwóch miesiącach kompletnie nie znając drugiego człowieka chce z nim planować jakąś przyszłość.

 

Według mnie niekoniecznie musi być desperatem i jest mu wszystko jedno, nie uogólniałabym, niektórzy się szybko zapalają i fascynują nowo poznaną osobą, która im się spodoba i jest to szczere, ale raczej nie będzie to głębokie i stabilne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, niee, uciąc znajomość.

to sa pierdoly, liczy się konkret.

 

Ale ja nie jestem na siłach by zakończyć tą znajomość. Przepłacę to załamaniem nerwowym, uzależniłam się od niego! On w jakimś stopniu też się do mnie przywiązał, bo szuka ze mną kontaktu.

 

Spotkaliśmy się dzisiaj. Poszliśmy na spacer, ale niestety było jak zawsze. Wytknął mi, że nie umiemy ze sobą rozmawiać jakby to była moja wina. Ja się staram ale zwykle ciężar rozmowy spada na mnie, a on nie mówi nic, albo jakieś "yhy", albo "i co jeszcze powiesz". Potem zaprowadził mnie w jedno miejsce i zebrało mu się na wspominki, że tu się kochał ze swoją byłą... :( zrobiło mi się przykro. Spytałam też o nasz związek, czy zerwaliśmy, to powiedział że tak. I że nie czuje zakochania tylko pożądanie. A potem jeszcze mnie dobił bo się spytałam a co będzie jak kogoś pozna i się zakocha w nim to czy mnie zostawi, a on "Nie wiem, pewnie tak". Jestem głupia, ciągle liczę że coś się zmieni, że mnie pokocha :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie jestem na siłach by zakończyć tą znajomość. Przepłacę to załamaniem nerwowym, uzależniłam się od niego!

 

Kontynuowanie tej znajomości możesz przypłacić jeszcze większym załamaniem. Ja na przykład wolę mocny, ale krótki ból, może Ty wolisz dogorywać, ale im szybciej zakończysz, tym szybciej zaczniesz regenerację czyli dochodzenie do siebie.

 

Potem zaprowadził mnie w jedno miejsce i zebrało mu się na wspominki, że tu się kochał ze swoją byłą...

 

Bardzo romantyczna randka... :roll:

 

Spytałam też o nasz związek, czy zerwaliśmy, to powiedział że tak.

 

Czyli pozwalasz, żeby to on dyktował warunki i ustalał czy "jesteście razem" czy nie. A Ty nie masz nic do powiedzenia, tylko czekasz na wyrok?

Niemniej, jeśli będziesz się z nim spotykać po takim twierdzeniu to raczej ciężko o to, żeby Cię szanował, chyba że zdarzy się jakiś cud (tego nigdy nie można teoretycznie wykluczyć, w końcu nawet w totolotka ktoś wygrywa).

 

A potem jeszcze mnie dobił bo się spytałam a co będzie jak kogoś pozna i się zakocha w nim to czy mnie zostawi, a on "Nie wiem, pewnie tak".

 

Sama się dobiłaś czy może wystawiłaś na dobicie takim pytaniem. Nie mówię że to jest takie proste, zapewne na rozsądek wiesz, że to nie wzbudzi jego szacunku takie pytania i dalsze spotykanie się z nim po takich odpowiedziach, ale pewnie ból z jego powodu jest tak silny, że szukasz czegokolwiek, co by przyniosło ulgę (znam temat), jakiegoś potwierdzenia, że nie jest aż tak źle, a wychodzi na odwrót. Warto się tak męczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie,z tej mąki chleba nie będzie.

 

Sam jako typ człowieka opisanego w linku powyżej (wolność przede wszystkim,egoizm) moge powiedzieć,że nima takiej siły,która by to zmieniła,chyba że sam bym tego chciał.

Typ traktuje cię jako alternatywe,dodatek,zabawke,nie liczy się z tobą prawie w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No faktycznie, coś w tym jest, przeczytałam artykuł. Tak, czasem to chore ale czuję że mu matkuję (a jest ode mnie dużo starszy). I akceptuję jego nałogi.

Ale nie ze wszystkim się zgodzę, my mamy długą grę wstepną, a on też czuje wyrzuty sumienia że tak postępujemy- mówi że nie chce żebym przez niego cierpiała itd. Więc ten opis nie pasuje do nas tak do końca.

Wcale też nie jest zamknięty w sobie, przeciwnie, jest duszą towarzystwa i ma wielu przyjaciół w przeciwieństwie do mnie. I przyjaciółek, niestety. Tylko nie wiem czemu przede mną się nie chce otworzyć. Naprawdę mnie to boli.

 

Czasem faktycznie czuję się przy nim jak jakiś przedmiot do przyjemności.

Nieuświadomiony lęk przed bliskością? Pewnie mnie dotyczy, mam wrażenie że muszę być idealna i uśmiechnięta bo mnie nikt nie zechce. Nie wiem, może to dlatego że mój ojciec się mną nigdy nie interesował tylko krytykował co robię źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy moja miłość może sprawić że on się zmieni? On też ma problemy psychiczne. Może boi się zakochać?

Daj spokój. Facet opowiadający (zakochanej) dziewczynie gdzie się kochał jest prymitywem.

 

...Wcale też nie jest zamknięty w sobie, przeciwnie, jest duszą towarzystwa i ma wielu przyjaciół w przeciwieństwie do mnie....

Tak naprawdę nie da się mieć wielu przyjaciół.

Można mieć co najwyżej wielu znajomych, a to niewiele warte jest.

 

Widzisz i oceniasz gościa przez pryzmat swojego uczucia. Kiedy Ci przejdzie, wówczas dostrzerzesz jaki z niego burak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc ten opis nie pasuje do nas tak do końca.

 

Oczywiście że nie pasuje w 100%, bo każdy człowiek jest inny, ale z całą pewnością nadzieja, że "on się zmieni pod wpływem miłości" jest kopaniem sobie grobu, na takim schemacie myślenia trzymają się toksyczne związki. On się nie zmieni. Może w b. rzadkich przypadkach "on" się rzeczywiście zmienia, ale to wtedy, kiedy laska go rzuci, czasem docenia wtedy, co stracił, ale też może sobie znaleźć nową ofiarę, która będzie znosiła jego chłód i niepewność. Na razie Ty jesteś moim zdaniem ofiarą, a on wykorzystuje Twoje uzależnienie. Mam też wrażenie, że uparcie nie chcesz przyjąć pewnych rzeczy do wiadomości i trzymasz się kurczowo niezbyt uzasadnionej nadziei, na to nic nie poradzimy, czasem tak bywa, widocznie jeszcze za mało Cię umęczył i potrzebujesz jeszcze trochę się umordować, żeby mieć w końcu dość.

Możliwe, że m.in. przez postępowanie ojca nie wierzysz w siebie, masz niskie poczucie własnej wartości, dobrze by było coś z tym zrobić, bo będziesz inaczej wchodzić w kolejne trudne związki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja się boję go zostawić bo boję się że sobie coś zrobi. On też jest ode mnie uzależniony, jestem kolejnym jego nałogiem.

Sprawa nie jest taka prosta jak myślicie. Widzicie go jako nieczułego i zimnego, a on umie być kochany i miły. Tylko że on choruje na depresję już długo, jest na ciężkich lekach, jest niedowartościowany, ma myśli samobójcze. Bardzo chciałabym mu pomóc!! W dodatku w młodym wieku stracił matkę. Może dlatego nie chce się wiązać, bo boi się porzucenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Może dlatego nie chce się wiązać, bo boi się porzucenia.

A mi to wygląda na psychomanipulację.

 

Dusza towarzystwa, posiadająca wielu przyjaciół.... no proszę Cię.

Przyciągasz toksyczne jednostki, które Tobą manipulują.

W zdrowym związku partnerzy dbają o siebie, dają sobie WZAJEMNIE wsparcie.

 

To prawda, że wiemy ile napiszesz. Jednak piszesz motywowana watpliwościami. Do Ciebie nalezy ocena, czy ten związek niesie korzyść dla OBOJGA, czy warto go kontynuowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×