Skocz do zawartości
Nerwica.com

czym jest PTSD ?


Rekomendowane odpowiedzi

Ja miałem objawy PTSD między 7, a 13 rokiem życia. Nie wiem, co dokładnie je wywołało, pojawiły się nagle. Pozorną traumą był dziwaczny koszmar senny i wokół niego się wszystko potem kręciło.

Ale do dzisiaj tamten koszmar budzi we mnie trochę lęku.

 

-- 12 lut 2015, 02:39:15 --

 

Mam też wrażenie, że część z moich obecnych problemów mogą mieć taką samą przyczynę, jak tamten koszmar, bo pojawiły się dokładnie po tamtym śnie. Może w tym czymś, co wywołało koszmar, jest rozwiązanie zagadkowości mojej psychiki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieprz, wspomnienia kilkuletniego dziecka raczej ciężko byłoby przywrócić. Może ktoś z rodziny coś pamięta o jakimś wydarzeniu, które mogło być ważne.

 

mark123, a o czym był ten koszmar? Może na podstawie tego udałoby się przywrócić jakieś wspomnienia.

 

Ja właśnie swoje przypuszczenia co do PTSD opieram na tym okresie, z którego niewiele pamiętam, głównie to że byłam smutna, całkowicie wycofana, po prostu zmieniłam się o 180 stopni. A przed tym okresem pamiętam tylko tamto wydarzenie. Wcześniej byłam normalna, w sensie inna.

 

Pamiętam dobrze pomieszczenie-klasę, pamiętam swoje miejsce w ławce, pamiętam wręcz idealnie sytuację jaka spowodowała jej wybuch złości. Wydarła się, czy chcę za nią poprowadzić lekcję, mówiłam, że nie. Kazała mi wstać. Mówiła o tym, że jestem przemądrzałą, pyskatą smarkulą, której rodzice nie umieli wychować, że wszyscy mają mnie dość, że cała klasa mnie nienawidzi, że inne dzieci mnie nie lubią, że mogłabym się zamknąć i słuchać lekcji, że jestem głupią, upierdliwą gówniarą, która nic nie wie i powinna siedzieć cicho i tego typu teksty, poświęciła mi chyba z 15 minut. W każdym razie chciała mi wbić do łba, że jestem nikim, nic nie wiem i mam siedzieć cicho. Chyba jej się udało. Pamiętam, że ryczałam na stojąco. Nie pamiętam dobrze, czy przypadkiem nie kazała mi powtarzać po niej jakichś tekstów. Ale pamiętam jak przez mgłę, że podburzała inne dzieci przeciwko mnie i kazała im się wypowiadać na mój temat. Może nawet sprawiła, że się ze mnie śmiały, nie pamiętam dobrze. To była szalona wredna baba, a ja miałam chyba 10-11 lat. I przez niecałe 20 lat nie pamiętałam o tym wydarzeniu, wręcz nieprawdopodobne. A teraz widzę, że chyba to mi zniszczyło psychikę. Co się potem stało? Chyba kazała mi wyjść z klasy i chyba ryczałam na korytarzu. Bardzo chciałabym sobie przypomnieć co było bezpośrednio potem, ale mam dalej czystkę w pamięci, do pewnego momentu, gdy koleżanki pytały się mnie na jakiejś przerwie, co mi jest, bo z nikim nie rozmawiam i ciągle chodzę ze spuszczoną głową pod ścianą. Wtedy się jakby ocknęłam. Nie wiedziałam co mi było, czemu czuję się tak źle. Potem już byłam inna.

 

Aby ostatecznie potwierdzić moją hipotezę psychicznego urazu z powodu tamtego wydarzenia, musiałabym sobie przypomnieć co było bezpośrednio po tym wydarzeniu, do momentu mojego ocknięcia się ze stanu zawieszenia. Jak to zrobić?

 

I najważniejsze pytanie: czy wiedząc już, co spowodowało uraz psychiczny, można odwrócić jakoś zmiany w charakterze/osobowości/myśleniu wywołane przez ten uraz? Na zasadzie znajomości przyczyny pewnych rzeczy i wiedzy, że gdybym wtedy się tym nie przejęła, nie zmieniłabym się?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, a o czym był ten koszmar? Może na podstawie tego udałoby się przywrócić jakieś wspomnienia.

Koszmar był o dziwacznych przedmiotach atakujących moje ciało i braku reakcji na moje wołanie o pomoc. Opisałem dokładnie sen na pewnym forum od interpretacji snów i mi powiedziano, że taki sen oznacza, że było się mocno gnojonym, upokarzanym, zamęczanym albo jest zniekształconym wspomnieniem operacji, podczas której narkoza nie zadziałała prawidłowo. Ale z tego, co mi wiadomo, nie miałem nigdy żadnej operacji, a traktowany byłem wręcz hiperdobrze.

 

Ja właśnie swoje przypuszczenia co do PTSD opieram na tym okresie, z którego niewiele pamiętam, głównie to że byłam smutna, całkowicie wycofana, po prostu zmieniłam się o 180 stopni. A przed tym okresem pamiętam tylko tamto wydarzenie. Wcześniej byłam normalna, w sensie inna.

Ja przed koszmarem też byłem sporo inny, niż po. Wiem, jaki byłem po, bo mam sporo wspomnień; sprzed koszmaru mam tylko kilka wspomnień, ale wiem też trochę od rodziców, jaki byłem.

 

-- 13 lut 2015, 00:00:18 --

 

A koszmary o takiej samej tematyce trwały kilkanaście lat, przy czym przez pierwsze kilka lat ostro, a potem głównie powtarzało się czasem w snach samo uczucie atakowanego ciała. Skończyły się niecałe 3 lata temu. W ciągu ostatniego roku mi się zdarzyły, ale tylko 2 razy.

 

-- 13 lut 2015, 11:30:15 --

 

Ale nadal jestem z tym koszmarem trochę "związany", bo gdy jest jakaś sytuacja, która mi się w pewnym stopniu kojarzy z nim, to czasem pojawią się we mnie na chwilę emocje z pierwszego koszmaru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, mi sie ten sen /kiedys czytalam w innym watku caly/ w pierwszym momencie zarowno wtedy jak i teraz sie kojarzy z molestowaniem seksualnym

Nie byłem molestowany.

 

-- 15 lut 2015, 14:46:58 --

 

Wątpię, żebym padł ofiarą jakiejś krzywdy; już bardziej prawdopodobne, że byłem świadkiem czegoś strasznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, brzmi to co najmniej strasznie, też mi się w pierwszej chwili skojarzyło z molestowaniem albo biciem jakimiś przyrządami, pasem, kablem. Tak sobie myślę, że to że rodzice Cię dobrze traktowali nie znaczy, że nie było w Twoim życiu kogoś innego, kto mógłby Cię męczyć, np starszego kolegi, kuzyna, wujka, dziadka, nauczyciela, syna sąsiada... Może chodziłeś na jakieś korepetycje, dodatkowe zajęcia, jakieś sporty grupowe, gdzie był ktoś, kto mógł Ci coś zrobić i wyparłeś to z pamięci? Jeśli te koszmary mają podłoże PTSD, to mogło być to cokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile mi wiadomo, podstawą do diagnozowania pTSD jest pamięć o danym wydarzeniu. Jeśli się czegoś nie pamięta - nie ma PTSD. Może jest wtedy jakiś inny rodzaj traumy, nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę, że to że rodzice Cię dobrze traktowali nie znaczy, że nie było w Twoim życiu kogoś innego, kto mógłby Cię męczyć

Jakoś wydaje mi się to mało prawdopodobne.

 

O ile mi wiadomo, podstawą do diagnozowania pTSD jest pamięć o danym wydarzeniu. Jeśli się czegoś nie pamięta - nie ma PTSD. Może jest wtedy jakiś inny rodzaj traumy, nie wiem.

Moją traumą jest niby pierwszy koszmar senny, od którego wszystko się zaczęło. Pamiętam go dokładnie. Do dziś zdarza mi się przy kontakcie z niektórymi przedmiotami, że na chwilę pojawią się we mnie emocje z tamtego koszmaru. No ale koszmar senny nie może wywołać zaburzeń; no chyba że istnieją jakieś zaburzenia pracy mózgu, przy których sen czasem może zostać "wgrany" do pamięci emocjonalnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może nie miałem PTSD, tylko coś innego i to częściowo trwa do dziś.

 

Dokładnie po tamtej nocy, co miałem pierwszy koszmar nagle pojawiło się:

 

- lęki przed słomkami, łodyżkami, balonami, odkurzaczem (lęki częściowo obecne do dziś)

- lęk przed ciemnością (lekko obecny do dziś)

- problemy z zasypianiem, niechęć do spania samemu w pokoju

- obrzydzenie do kontaktu z brudem (częściowo obecne do dziś)

- jeśli tylko pojawiła się gdzieś na mnie nawet mała kropka brudu - wstyd przed uznaniem za brudasa (częściowo obecne do dziś)

- odnowienie dziecięcego lęku separacyjnego

- lęk przed wysokością (lekko obecny do dziś)

- utrata zainteresowań, które przedtem miałem

- lęk przed rozebraniem się i zobaczeniem na swoim ciele przedmiotów z koszmaru

- "uwięzienie" we śnie - czasem w koszmarach zyskiwałem świadomość, że jestem we śnie, ale miałem duży problem, żeby opuścić sen i czułem się w nim uwięziony

- paraliże posenne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja "przechodziłem" PTSD, tzn. nigdy się na to nie leczyłem, ale z pewnością na to cierpiałem. Jedno z dzieciństwa, za sprawą brata mojej mamy, który uważał mnie za worek treningowy, a drugie, gdy byłem nastolatkiem i próbowano mnie zabić. Wtedy ojciec się na mnie wściekał, że boję się wychodzić z domu, że boję się ludzi i skutek tego był taki, że w końcu "poradziłem" sobie z PTSD sam stając się kryminalistą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sailorka, żeby mieć pełny pogląd na sytuację i na to, jak ona mogła na mnie wpłynąć. Wg mnie lepiej mieć pełną świadomość tego co się stało, żeby lepiej to zrozumieć. Gdy już się to zrozumie, można by było zacząć gdybać, co by było/jaka bym była, gdyby tamto się nie wydarzyło. I sprawdzić czy da się jakby zrekonstruować braki/zmiany w sobie wywołane przez tamto wydarzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety odczułem piętno wojny- koszmary, powracające zdarzenia przed oczami. Przerobiłem to sam w sobie w kilka miechów. Mama umarła mi w męczarniach na moich oczach. Przerobiłem to w miesiąc. Zdradziła mnie żona - mineły prawie dwa lata a ja te potrafie tego zapomnieć. Bardziej to męczy jak widok płaczących rannych kumpli z plutonu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety odczułem piętno wojny- koszmary, powracające zdarzenia przed oczami. Przerobiłem to sam w sobie w kilka miechów. Mama umarła mi w męczarniach na moich oczach. Przerobiłem to w miesiąc. Zdradziła mnie żona - mineły prawie dwa lata a ja te potrafie tego zapomnieć. Bardziej to męczy jak widok płaczących rannych kumpli z plutonu...

 

Po prostu faceci. Nic dodać nic ująć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się obecnie trzymasz, Nieszczęśliwy? Pozdrawiam wojaka, też służę w wojsku, choć od niedawna.

Wiele kobiet ma trudności ze zrozumieniem swoich partnerów żołnierzy, poza tym mężczyźni znacznie częściej dławią w sobie problemy, niż kobiety. Pod tym względem myślę, że jest Wam, facetom trudniej. Dlatego dobrze, że powstało takie forum, gdzie ludzie mogą wyrzucić z siebie rzeczy, o których ciężko rozmawiać nawet z najbliższymi. Można popatrzeć na swoje problemy z dystansem, to pomaga. Ludzie są bardziej ogarnięci i więcej rozumieją, niż ci, których spotykam na co dzień, dlatego myślę, że jak przybyłam dzisiaj, tak zostanę na tym forum na dłużej :) Za niedługo opiszę swoją historię i swoje problemy, z którymi zmagam się od kilkunastu lat, tylko dzisiaj już nie mam siły.

Nigdy wcześniej nie wchodziłam na to forum, dopiero teraz, od tygodnia, może dwóch. Cholernie przykre, jaki jest tu ogrom kobiet zmagających się z problemami gwałtu i molestowania seksualnego, naprawdę straszne. Praktycznie pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła i uderzyła na tym forum - że jest Was aż tak wiele. Bardzo Wam wszystkim współczuję, takie rzeczy potrafią zmienić życie. Cóż - pozostaje kontynuować walkę z demonami i się nie poddawać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele kobiet ma trudności ze zrozumieniem swoich partnerów żołnierzy, poza tym mężczyźni znacznie częściej dławią w sobie problemy, niż kobiety. Pod tym względem myślę, że jest Wam, facetom trudniej.

Niestety prawda jest taka, że do wojska idą głównie nieroby, którym marzy się szybka emerytura. Do tego pakerzy, którzy nie potrafią nic innego jak kurczyć i rozkurczać mięśnie... Jedzie taki na misję, zobaczy krew i flaki i nagle wychodzi na jaw, że jest totalnym mięczakiem. Wraca do domu i dowiaduje się, że PTSD jest urazem, za którym można się bezpiecznie schować (w Stanach nawet renty przyznają, nie wiem jak u nas). I nikt go nie tyka, bo sporo było już przypadków, kiedy takim kozakom odwalało. A kobiety boją się od nich odchodzić, bo jest bardziej niż pewne, że będzie się mścił. Do tego powiedzą, że facet był dobry póki kasę zarabiał, a jak "zachorował" to go kopnęła i znalazła innego.

 

A durne baby myślą, że chłop w mundurze ma jaja, bo pokrzyczy, trzaśnie drzwiami i walnie pięścią w stół. I będzie dobrym mężem i ojcem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłam, że się przełamię i napiszę o swoich doświadczeniach.

Już w wczesnym dzieciństwie narodziły się: brak pewności siebie, wielkie poczucie winy, chorobliwe przywiązywanie wagi do tego, kto co o mnie myśli, uważa, brak zaufania do innych, ciągłe poczucie, że nie zasługuje na to, tamto, wyrzucanie sobie rzeczy, których nawet nie byłam winna. Mniej więcej od początku podstawówki zaczęły się problemy z utrzymaniem moczu i ciągnęły się aż do końca gimnazjum. Nocami paraliżował mnie strach. Potrafiłam leżeć jak kłoda do 4 nad ranem w podstawówce, dopóki nie zasnęłam. A jak zasypiałam, nękały mnie koszmary, tak intensywne, że pamiętam je do dzisiaj wyraźnie, po kilkunastu latach. Koszmary w podstawówce były dla mnie poważnym problemem. Pamiętam jak rozmawiałam z Bogiem w jedną z tych długich nocy, że jeśli moje życie nie zmieni się gdy będę dorosła, zabiję się, bo takie przeżywanie piekła co dzień, co noc, było bez sensu, ponad moje siły. Miałam wtedy koło 10 lat. Bałam się chodzić do łazienki, zdawało mi się, że kiedy wrócę, moi bliscy będą już nie żyli. Zdawało mi się, że widzę zmasakrowane zwłoki nocami.

Kiedy próbowałam się zwrócić z tym do matki, skwitowała "przecież to tylko sen" i nie chciała słuchać, więc nie miał kto mi pomóc. Doszłam do etapu, że gdy nie śniły mi się koszmary, nie odczuwałam przerażenia, brakowało mi tego. Cierpienie, śmierć, psychopaci, gwałciciele, generalnie zło w różnych postaciach budziło moją chorą fascynację. W dzień fantazjowałam o tego typu rzeczach, skupiałam się na tym, a w nocy - znów jakby oczekiwanie na śmierć swoją lub bliskich. Byłam świadoma tego, że jestem inna od pozostałych dzieci, był nawet moment kiedy myślałam, że może sama jestem zła, że mam skłonności psychopatyczne. Najgorsze, że moja matka mi w tym pomogła, że tak postrzegałam siebie. Teraz widzę, że to niedorzeczność, bo jestem tym rodzajem człowieka, który chce jak najlepiej dla innych.

 

W domu były ciągłe awantury. Wspomnienia związane z ojcem wyparłam, prawie nic nie pamiętam. Wyprowadził się z domu, kiedy byłam mniej więcej w 2 klasie podstawówki. Mama miała problemy psychiczne. Kochała mnie i mojego brata, ale łatwo popadała w gniew i traktowała nas wtedy jak swoich największych wrogów, których trzeba zdegradować, upokorzyć, zniszczyć. Trafiała w najsłabsze punkty, manipulowała, raniła boleśnie, jakby w jakimś amoku, za rzeczy których nie zrobiliśmy, albo stosunkowo małe przewinienia. Zachowywała się, jakby miała dwie różne osobowości. Kochającej matki i potwora. Teraz rozumiem skąd to się wzięło, ale wtedy nie pojmowałam nic. Bałam się nawet, że wpadnie na pomysł żeby popełnić samobójstwo, żeby upokorzyć babcię, mojego brata, i że wtedy by chciała zabrać mnie z sobą. Czasem bałam się, że mama zabije swoją matkę (moją babcię) w amoku, jak straci całkowicie panowanie nad sobą. Pamiętam, jak strasznie biła mojego starszego brata, jak czołgał się po podłodze i płakał, zrozpaczony. Sama byłam manipulowana w domu, w awanturach, żeby upokarzać innych członków rodziny. Musiałam wybierać pomiędzy bratem, a matką, jak był konflikt między nimi. Najczęściej popierałam matkę, że brat jest zły itd., żeby matka się uspokoiła, żeby jak najprędzej wróciła do siebie. A potem szłam do brata, tuliłam go, że go rozumiem itd. Robiłam to, nawet gdy świadomie popierałam brata. Jedno z nielicznych wspomnień związanych z ojcem, to kiedy rzuciłam w niego Biblią (mój ojciec jest z bardzo religijnej rodziny) i krzyczałam na niego, żeby go upokorzyć, kiedy kłócił się z matką. Wtedy jeszcze mieszkał z nami.

 

Moja mama miała patologiczne dzieciństwo, dopiero od niedawna zaczęła mi się zwierzać z jej trudnych, bolesnych doświadczeń. Jej matka leczyła się w szpitalu psychiatrycznym. Ojciec pastwił się nad nią, bił ją albo bił jej chorego na mukowiscydozę brata, żeby ją ukarać. Kiedy zmarł, obwiniał ją o jego śmierć, że go zaniedbała. Wychowała się w poczuciu, że jest najgorsza. Jej pierwszy mąż, ojciec mojego brata okazał się psycholem i niedoszłym mordercą. Powinien do dzisiaj siedzieć za kratkami, ale jest na wolności. Próbował zabić moją matkę, kiedy byli małżeństwem i kiedy mój brat pojawił się na świecie. Uciekła. Miała złamaną czaszkę i uszkodzony kręgosłup od bicia. Groził jej, że jeśli pójdzie na policję, zabije ją. I nie poszła. Mój ojciec nie był aż takim psycholem, ale też ją bił, zranił ją wielokrotnie. Raz odcinał linę, kiedy próbowała się powiesić. Podobno się przejmowałam bardzo, kiedy ją bił, ale nie pamiętam tego. Jedynie "przez skórę" wiem, że tak mogło właśnie być.

 

Paradoksalnie w liceum, kiedy wyrwałam się z domu, nasiliła się moja depresja i zorientowałam się, że pamięć mi zanika. Ofiarą padła moja zdolność koncentracji. Często byłam nieobecna myślami, dużo fantazjowałam, mój nastrój mógł w każdej chwili sięgnąć dna, nawet bez żadnego powodu. Jedna osoba dała mi namiary na dobrego psychiatrę, tydzień temu byłam na pierwszej wizycie. Przypisała mi leki na depresję i powiedziała, że konieczna jest terapia.

W moim życiu wydarzyło się więcej przykrych rzeczy, nakreśliłam główne rzeczy, żeby dać obraz problemów, z jakimi się zmagam.

 

Zmęczyłam się pisaniem tego wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×