Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

a jakie są Twoje okolice?

:mrgreen:

 

-- 26 sie 2014, 23:35 --

 

follow_the_reaper, możesz pokazać fotke na pw, nie krepuj się.

 

ale z cipka i cyckami też?

8)

 

Lubelskie, takie dalsze okolice Szczebrzeszyna ;)

 

I dzióbkiem! 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ruchanko to nie problem, ale ja jestem zainteresowana czymś więcej :D

 

Ale widzisz, sama stwierdziłaś, ze gdybyś chciała, to jednak byś sobie znajomych skombinowała :D

 

To nie byliby znajomi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam bardzo specyficzny rodzaj samotności :< Mam baaardzo wielu znajomych, kumpli z którymi mogę kulturalnie wypić, z płcią przeciwną także nie mam problemu :P Jest jednak coś co mnie osobiście bardzo rusza :( Ludzie z reguły traktują mnie jak jakiegoś pociesznoego śmieszka (a ja po prostu zawsze mam błyskotliwe żarty). Tymczasem wcale nie jestem szczęsliwy, osobiście traktowałem wszystkich z szacunkem lub sympatią, starałem się być pomocny jednak nikt tego nie odwzajemnia :< Tak to już jest, ze jak jest dobrze to masz ludzi obok siebie (niestety z różnymi intencjami) a gdy jest gorzej - nagle nie ma nikogo :| W domu tez traktują mnie jak śmiecia, zamykam się w pokoju na całe dnie nawet. Mam wprawdzie kilka takich osób które chociaż w 20% mnie rozumieją ale to wciąż za mało bym mógł się przed kimkolwiek otworzyć :

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I znowu zeszło na temat seksu.

 

follow_the_reaper, ja jakiegoś ciśnienia na związek/poznanie kogoś nie mam, zapewne niedługo wykasuje konto bo całe to pisanie zaczyna być nudne :D Aczkolwiek sam akt spotkania, nawet jeśli jest nieciekawy, ma jakieś plusy: czuję, że coś robię, działam, wychodzę do ludzi czego mi po prostu brakuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I znowu zeszło na temat seksu.

 

follow_the_reaper, ja jakiegoś ciśnienia na związek/poznanie kogoś nie mam, zapewne niedługo wykasuje konto bo całe to pisanie zaczyna być nudne :D Aczkolwiek sam akt spotkania, nawet jeśli jest nieciekawy, ma jakieś plusy: czuję, że coś robię, działam, wychodzę do ludzi czego mi po prostu brakuje.

 

Ja w sumie, nie wiem czemu mają mi służyć te spotkania. Nie czuję, że poznałabym "kogoś" w ten sposób, bo jest mocno sztuczny. A jak z kimś jest już miło to dopada mnie lęk przed tym jak tej osobie opowiedzieć o chorobie i się odsuwam. Więc nie wiem czy to nie jest bez sensu i czy nie poczekać na remisję. Mam wykupiony pakiet do października więc poczekam do tego czasu, hehe

 

Też jest to jakiś sposób na udowodnienie sobie, że nie stoję w miejscu ale to chyba nie tędy droga. Brakuje mi bliskości ale to nie znaczy, że musi się ona łączyć z tworzeniem związku czy seksem.

 

To na co mam ciśnienie, to na przytulanie się - bez podtekstów. Czuję się wtedy chociaż na chwilę taką całością, a nie kupką nieszczęścia. Dodaje sił...

 

Najchętniej poszłabym na jakieś zajęcia w grupie, szkolenie czy zajęcia. Pożartować, pogadać o niczym i o wszystkim, pograć w coś czy coś porobić. Nie mówić/myśleć o smutkach, depresji...

Dzisiaj miałam 2 h angielskiego indywidualnie z lektorem i było fajnie dyskutować o skutkach islamizacji Europy, komunizmie i wordpressie ^_^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najchętniej poszłabym na jakieś zajęcia w grupie, szkolenie czy zajęcia. Pożartować, pogadać o niczym i o wszystkim, pograć w coś czy coś porobić. Nie mówić/myśleć o smutkach, depresji.
zapisz się na studia :D

Lepiej robić cokolwiek niż stać w miejscu. Niemniej trochę zalatuje tu hipokryzją, bo często i gęsto sam się poddaję na kilka tygodni i po prostu nie wychodzę z domu (oprócz pracy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myślałam o tym, ale boję się, że jak będę siedziała weekendami w szkole to opadnę z sił, weekend przy gorszych dniach pozwala mi nabrać sił na resztę tygodnia...

 

jakiś kurs, albo spotkanie raz w tygodniu by mi wystarczyło :)

 

tylko idzie mi to jak po grudzie...zero systematyczności...

na siłownię chodzę ale tylko dlatego że kolega z pracy się nade mną pastwi i od poniedziałku gnębi że mamy iść...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazdroszczę osoby, która wyciąga Cię gdzieś ;-)

Ja pomimo uświadomienia kilku osób o swojej chorobie nie mam od nich takiego wsparcia poza słowami "będzie dobrze", "ułoży się" albo "dasz sobie radę". W niczym to nie pomaga, a jedynie utwierdza w tym, że naprawdę nie ma co na ludzi liczyć i w pewnym momencie człowiek zostaje sam i musi sam się z pewnymi rzeczami uporać, zatem w takim razie po co pchać się w związki ;-)

 

Na Twoim miejscu, o ile dysponujesz czasem, poszedłbym na jakiś kurs językowy - fajna atmosfera :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy w życiu w pracy nie przyznałabym się do choroby.... On nie wie, tylko mamy się wspierać w regularnym chodzeniu na siłownię i zdrowej diecie

a że ma w sobie coś z sadysty to jest to tak że boję się spojrzeć na ziemniaka na lunchu :P

ale to na tyle...

 

Czas mam ale o siły i regularność ciężko...

dzisiaj bym się zapisała na jakiś kurs, ba! pewnie na dwa... opłaciła je...

a potem nie stawiła się na żadne zajęcia bo zacznę się wycofywać i zniechęcać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musi wiedzieć, żeby Cię ciągać - zresztą sama o tym piszesz :) Dobrze, że jest ktoś, kto Cię motywuje albo stoi z toporem ;-)

Grunt, że coś działasz, czego osobiście zazdroszczę i jest ktoś spędzający z Tobą produktywnie czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby mówi się, że "nie liczy się ile razy upadasz, a to ile razy wstajesz". Fajnie brzmi, ale jak dla mnie to takie trochę pitu pitu, bo nie idzie tego wdrążyć do życia, a przynajmniej nie samemu.

Jakbyś gdzieś znalazła źródło motywacji, chociażby do wstawania to poproszę o namiary - wystarczy odrobina :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki zaczynają działać i w sumie jest mi wszystko jedno. Momentami odczuwam jakiś niepokój, ale raczej jest związany z tym, że mam niedługo poprawkę i nie wyrobię się z nauczeniem. Baa na pewno nie wyrobię się, ale postawiłem na tym już dawno krzyżyk. Teraz tylko w miarę chęci coś poczytam. A znajomym mówię, że uczę się, bo nie mam ochoty słuchać jak to bardzo się opierdzielam i znowu coś psuję albo żebym w końcu się wziął w garść i ogarnął. Dobrze jest mówić innym jak mają żyć ;-) Nic tylko mam ochotę wtedy takim ludziom przywalić w twarz.

Generalnie pomimo jakiś tam życzliwych osób w otoczeniu, w ogóle nie czuję jakiejś bezinteresownej więzi tylko ciągle coś. Nie ma czego takiego opartego po prostu na samej obecności. Przez to ciągle czuję się obco w gronie przyjaciół.

Tak na dobrą sprawę to nie umiem już za bardzo opowiadać o tym co czuję czy jak odbieram innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×