E tam, nie żyję po to, żeby komukolwiek ucierać nosa, albo żeby ktoś był zadowolony z tego, w jaki sposób żyję.
Nie widzę sensu walki. Po co mam dla kogoś walczyć przecież to moje życie. Skoro nie chcę walczyć to chyba mój wybór.
Tak, tak później ludzie będą mieli problem będą płakali i takie tam... - sranie w banie. Mam problemy i jakoś jedyne co słyszę czy odczuwam to to, że to jest MÓJ problem, więc jak to działa, że bycie zdanym na siebie i posiadanie rozmysłu rozwiązania pewnych rzeczy, później okazuje się nagle innych problemem?
-- 12 wrz 2014, 05:53 --
I mega żałosne jest wypisywanie o takich rzeczach na forum, ale gdzieś trzeba te myśli przelać