Skocz do zawartości
Nerwica.com

SERTRALINA (ApoSerta, Asentra, Asertin, Miravil, Sastium, Sertagen, Sertralina Krka, Sertranorm, Seraloft, Stimuloton, Zoloft, Zotral)


shadow_no

Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

104 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      60
    • Nie
      27
    • Zaszkodziła
      17


Rekomendowane odpowiedzi

Zaczęło się od Escitalopramu. - od 5 a potem przeszłam na 10 mg. -przez miesiąc.

Wspomaganie- Hydroksyzyna 5mg

Potem karbamazepina - Finlepsin 200mg ( ale 1:0:1 czyli razem 400) Prawie miesiąc jakoś.

Wspomaganie: Hydroksyzyna: 25mg

Następnie miał być Amisulpryd ale nie mogłam dostać tak niskiej dawki - bo można wypisywać max na 90 dni.

Więc byłam trochę czasu bez leków.(+ resztki hydroksyzyny)

Kolejny to właśnie Sertralina -Asertin 50. Już ponad 20 dni jest, jak pisałam wcześniej.

+ Na początku leczenia nadal resztki hydro. Jednak już nie mam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję kochani za posty, postanowiłam łykać zoloft, bo kiedyś już go brałam w dawce 50mg, okazało się że leki które mam w domu straciły datę ważności więc może uda mi się jutro zdobyć receptę, więc zacznę od jutra. A wy na co bierzecie zoloft, na deprechę, lęki, fobię? a powiedźcie mi czy na natrętne myśli też ten lek działa, bo ja mam teraz trochę inne objawy choroby niż kiedyś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Steviear po tych lekach i Twojej obecnej reakcji na sertralinę widać, że możesz mieć zaburzenia afektywne dwubiegunowe. To ten sam lekarz przepisywał te leki czy zmieniałaś lekarza? Jeśli ten sam lekarz to dość to dziwne, że przepisał SSRI, później stabilizator, chciał przepisać neuroleptyk ale znowu przepisał SSRI zamiast spróbować leku z innej grupy... Napisz jeszcze jakie miałaś reakcje na te leki.

 

pika30 na natrętne myśli działa ale często potrzebna jest wyższa dawka i długi czas stosowania. Sertralina to lek który u mnie dodaje energii i nie powoduje senności (jak np. paroksetyna). Poprawia też w pewien sposób koncentrację i myślenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten sam lekarz. Mówisz,że CHAD? :shock: Pytałam się ją, bo miałam te wątpliwości ,ale ona tak troszkę że tak powiem- wyśmiała to. W sumie ja też się śmiałam. Problemem było to właśnie,że na tych spotkaniach zawsze byłam tak pogodna,że :bezradny: No byłam normalna po prostu. To jest chore bo na ogół jestem normalna. Nie uważam,że mam CHAD. Aż tak źle ze mną nie jest. Nie mam poważnej depresji. Tylko poranną czasem. Nie myślę o tym by się zabić. Chcę żyć :D

No i właściwie, to ja mówiłam jakie chce leki- tzn czego potrzebuję. Założmy- jeśli po pobudzeniu - to stabilizator, by się ogarnąć i uspokoić. Jednak po nim ( i po różnych wydarzeniach, które jednak zwaliły mnie na twarz :roll: ) ,po nim miałam znów epizody depresji.

 

Escitalopram był pierwszy(mam lat 18), więc dodatkowo to plusem były jakieś zmiany( psychiatra) =+++ placebo.

No i pobudzał mnie straszliwie, ale tego było mi trzeba , bo po porządnej depresji( 2 miesiące żałosnego stanu przeplatanego normalnością- spotkania z ''byłym'' ,który potem uznał że nadaję się do wariatkowa :great: )

No ale było ok. Choć bardzo dużo hydroksyzyny brałam. Była ona lekiem wiodącym- by zachować jako taki spokój.

No i wiadomo- Jak dotychczas byłam raczej nieagresywna i wszelkie krzywdy zrzucałam na siebie, tak przeszło to na innych= nienawiść do wszystkiego , do ludzi, dużo agresji, dużo nerwów.

No i problemy ze snem. Były noce, że nie mogłam spać i gdyby nie H., to pewnie bym nie spała.

A i jeszcze sny były tak bajkowe, że nie chciałam iść spać z tego powodu.

Ale nastrój był bardzo w porządku- odżyłam.

Kolejny lek, bo Escitalopram nie działał jak powinien- nie stabilizował mnie, tylko pobudzał straszliwie i wzbudzał agresję i wkurw na wszystko - A więc to nie ten efekt.( Hydro wiodące, więc kolejny argument do zmiany grupy)

No i ten stabilizator. Szczerze to co do niego nie pamiętam nic. Wiem,że chyba nie działał. Nie odczuwałam żadnych efektów spektakularnych.. Krótko brałam.

Pamiętam jednak,że przed rozpoczęciem stabilizatora - dzień wcześniej brałam ESCI. Tak to wyszło,że z dnia na dzień wzięłam nowy lek.

Myślałam w sumie.. To nie działa itp :D Była jakaś okazja, więc wypiłam trochę. Efekt był bardzo dziwny. Byłam pobudzona jak nigdy dotąd. Dodatkowo miałam tak optymistyczny nastrój i wesołe usposobienie, że ludzie zastanawiali się co ja brałam( nie dziwię się- bo non stop nie mogłam przestać się śmiać) No i byłam bardzo otwarta- Lubiłam po prostu zaczepiać i dla śmiechu uderzać kogoś - miałam po prostu ochotę na takie zachowanie.

Bardzo infantylne .

 

A z normalnych stanów- Wiem,że to był chyba najlepszy okres. Kiedy zaczynałam brać stabilizator a chyba karbę jeszcze miałam we krwi.

Byłam naprawdę szczęśliwa. Rozmawiałam z ludźmi i śmiałam się - jak normalny, a raczej spełniony człowiek.

 

Potem jednak poszłam znowu. Nie pamiętam dokładnie wszystkiego. Moja pamięć jest strasznie słaba ostatnio ( :?: ) Tego też nie wiem- czemu.

No i po odrzuceniu leków typu- kwas walproinowy, który powoduje tycie i jakieś inne, które też mają masę efektów ubocznych, padło na Amisulpryd.

W akcie desperacji w sumie. Bo od razu wnioskiem było,że mnie leki nie pomogą. Potrzebuję terapii. No i pomóc też ma diagnostyka osobowości.(już na 1 spotkaniu dostałam 2 skierowania.+ leki oczywiście -- Co sprawiło,że poczułam się trochę jak wariatka ale miałam przynajmniej nadzieję że będzie dobrze :D )

Ale leku nie dostałam. To była przerwa w leczeniu.

Teraz Sertralina. Znów w ramach - Nie wiem po co ale jak chcesz, to ok.

Bo w sumie bez leków byłam w nie najlepszym stanie.

Ale też wiadome było,ze jest podobne do ESCI i tak naprawdę - nie pomoże mi .

Ale jednak się zgodziłam, bo znów zaczęłam mieć epizody depresji i wszystko było takie beznadziejne,że każda zmiana była dla mnie nadzieją na coś lepszego, tzn na życie, bo nie mogłam normalnie funkcjonować.

 

Najbardziej chore jest to,że w towarzystwie ludzi jestem najczęściej normalną osobą. Tylko - wystarczy jeden dzień cały spędzony w pokoju - bez wychodzenia i od razu moje chęci do życia znikają. Może nie tyle co chęci, ale jakakolwiek radość znika. Łatwo popadam w płacz.

Myślę,że to problem osobowości- bo nawet na lekach miałam tak. ( choć czasem zdarzało się że mogłam czytać cały dzień- ale nie pamiętam już na jakim leku)

No i gdy czułam się źle, to musiałam wyjść gdziekolwiek. Na spacer. Po mieście, po plaży.(plaży się bałam o tak późnej porze samotnie, więc padało na miasto)

Nawet czasem głupi sklep czy biblioteka poprawiały mi humor. Cieszyłam się że jestem na zewnątrz. Takie poczucie wolności.. Brak zamknięcia w 4 ścianach. Od razu lepsze samopoczucie :D A jak do tego dołożę szum morza+ muzykę+ dźwięk rzeczki + szkicownik= byłam w raju na ziemi :D I choć trwały lekcje, to więcej mi nie było trzeba do szczęścia.

Nie. Myślę,że nie mam CHAD. Życie byłoby gorsze ;)

 

Dziękuję za odpowiedź i przepraszam za rozpis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm. Ty idziesz do lekarza i mówisz jaki lek chcesz, dobrze rozumiem? Skoro nie działają leki typu SSRI to może zasugeruj lekarzowi lek z innej grupy, np. mirtazapinę, tianeptynę, burpopion - któryś z tych (skoro dobrze tolerujesz hydroksyzynę to mirtazapina powinna być następnym lekiem - dodatkowo poprawi sen). Dobrze by było też zrobić testy u psychologa który dokładnie by Cię zdiagnozował.

 

Ja jak zaczynałem brać leki typu SSRI to po ich odstawieniu miałem parę dni dobrego samopoczucia, taki odblok, ale szybko to mijało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca tak :P Przychodzę.. ona pyta się co u mnie i no ogólnie o działanie leków. Zwykle wychodziło że jest nieodpowiednie. Więc kolejnym etapem jest pytanie- Czego Pani oczekuje? No to mówię że nie chcę już tak jak szalona chodzić, to dostaję propozycje kolejnych leków. No i wiadomo- skutki uboczne to najważniejsza kwestia, cena, działanie itp.

Moje myśli krążą ciągle gdzieś, więc chciałabym mieć taki stan,że mogę się uczyć. Takze myslisz,że stabilizator to dobre rozwiązanie?

Z tego, co wiem to niektóre z leków upośledzają działanie przekaźników czy czegoś tam- mózgu ? No i koncentracja przychodzi trudniej.

 

Test osobowości zaczęłam- 1 spotkanie z 3(kolejne za parę miesięcy) Tragiczny ten test. Głupia psycholoszka. Denerwująca. No i nie wierzę, że wyjdzie jakiś wiarygodny wynik.

A psychoterapia w kolejce( pewnie jeszcze z 4 miesiące sobie poczekam) Choć tak naprawdę też w to do końca nie wierzę.

Rozłupywanie ran wcale nie poprawia obecnego stanu,a wprost przeciwnie.

Sama próbowałam siebie zaanalizować, a potem w snach męczyły mnie wydarzenia z przeszłości.

Ogólnie jestem zdania,że Ci lekarze to tylko taka pośrednia pomoc. Oni dają mi środki ,ale zmian muszę dokonać ja, także tak naprawdę kontrolę nad wszystkim posiadam ja i tylko ja sama mogę się ''wyleczyć'' ( o ile jestem ''chora'' )

Bo tak naprawdę nieważna jest diagnoza, jednak gdybym dostała jakąś spektakularną, to mimo wszystko znowu depresja. Niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Dlatego trochę boję się tych testów. Boję się,że wynik może pogorszyć mój stan.

Co do tych leków, co podałeś- to antydepresanty? Czy co wlaściwie?

Bo zależy mi na stabilizacji..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Steviear, też robiłam niedawno test osobowości u psychologa klinicznego, bo wkręcałam sobie różne choroby psychiczne... jeżdżę na psychoterapię 2 razy w tygodniu po 140 km i płacę po 80zł za wizytę, wychodzi mnie koło tysiaka miesięcznie, ale raczej zrezygnuję, to terapia psychodynamiczna, ale doszłam do wniosku że to zbyt kosztowne... dlatego decyduję się na leki. Byłam u psychiatry zapytała mnie czy chcę zoloft, powiedziałam że nie, bo słaby i długo się rozkręca, to wypisałam mi seroxat, ale zanim wykupiłam receptę doszłam do wniosku że jednak chcę zoloft bo seroxatu się boje, więc załatwiłam sobie receptę na zoloft, wykupiłam go dziś i ... boję się łyknąć.. na ulotce tyle działań niepożądanych :( w tym nawet wyczytałam zawał :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pika30, ja też obsesyjnie czytam ulotki... Niestety, bo tylko niepotrzebnie się nakręcam.

 

Wszystko zależy od Twojej wrażliwości na lek. Nie wiem jaką dawkę zalecił Ci lekarz, ale jeśli się boisz, to bierz powoli. Zacznij sobie od dawki 25 mg, za 3-4 dni 50mg i więcej za kolejnych parę dni (jeśli oczywiście masz zaleconą wyższą dawkę). U mnie skutki uboczne niestety były. Najgorszy pierwszy tydzień, później już z górki... :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to widzę tak. Jeśli ktoś boi się zacząć zażywać lek, to znaczy że jego stan nie jest taki najgorszy.

Ludzie sięgają po antydepresanty, bo już nie widzą innej możliwości, są w takiej czarnej dziurze, że traktują te leki jako ostatnią deskę ratunku i biorą je z wielką nadzieją na poprawę.

pika30, jeśli się wahasz, to zastanów się, czy naprawdę potrzebujesz tych leków, czy dasz radę wyjść na prostą bez nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pika30, Ja nie chcę diagnozy. To mojej lekarce jest potrzebne, by mi łatwiej mogła pomóc. Najchętniej to bym nie chciała poznać tego zaburzenia.

Drogo.Ale nie musisz czekać - to plus.

Myślę że zawał to akurat nie najgorsze wyjście. Poza tym każdy lek ma coś takiego. Ogólnie to przy niektórych lekach,jak masz problem z sercem to chyba nie powinno się brać.

Pewnie dlatego jest ten wywiad- na początku u psychiatry.

Ulotek też lepiej nie czytać. Tam jest wszystko, co wcale nie znaczy, że musi wystąpić a takie nakręcanie się do niczego dobrego nie prowadzi.

 

No i uznałam,że dokończę ostatnie te tabletki ale już na połówce- 25 mg.

I co? Wzięłam tabletkę i od razu serce wariuje. Jeść nie mogę. Chce mi się tylko ż...

We łbie znowu szum.

Ale przynajmniej jestem śpiąca :) Choć tak naprawdę to dziś nic nie zrobiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, brałam już zoloft 3 razy, za pierwszym razem uboki do przeżycia, lek zaczął działaś po 2 tyg, od razu zaczynałam od 50mg i już na tej dawce byłam, później odstawiłam z powodu ciąży, poroniłam więc po 6 miesiącach znów wróciłam do zoloftu i znów super było już po 2 tyg dawka 50 mg, znów odstawiałam bo w ciążę zaszłam, znów poroniłam więc znów po 6 miesiącach wróciłam do leków i koszmar... wszelkie możliwe uboki, łącznie z dd, zanim lek zaczął działać minęły 3 mies... jakoś po fatalnym stanie psychicznym stanęłam na nogi na dawce 50mg, szału nie było ale jakoś żyłam, lęki się trochę zmniejszyły, no i znów odstawiłam bo zaszłam w ciążę, no i tym razem udało mi się urodzić cudownego zdrowego synusia :) po porodzie mega deprecha, stany lękowe, dd, ale zaparłam się, bo chciałam piersią karmić, więc leki absolutnie nie... teraz kiedy synek ma już prawie 8 miesięcy a ja się czuję kiepsko chcę znów wrócić do zoloftu tylko teraz mega się boję bo wtedy miałam takie uboki...

nie mam czasu na powolne wchodzenie w lek bo muszę funkcjonować, zajmować się małym, do tego pracuję, rano przychodzi niania, a ja wracam z pracy o 13 ( mam swoją działalność więc mam ten komfort że przychodzę do domu o której chcę )

No i jestem mega tchórzem bo tabletki nie wzięłam :( boję się cholernie bo mam trochę inne objawy choroby, nie mam depresji, mam lekki stany lękowe, ale najbardziej dokuczają mi natrętne myśli, myśli nad którymi nie panuję, to one wywołują u mnie lęk :( czy ten lek mi na to pomoże??

 

-- 15 lut 2014, 23:17 --

 

Marian_Paździoch, narazie seroxatu nie będę brała, wybrałam zoloft ( sama bo lekarka mi wypisała seroxat )

 

-- 15 lut 2014, 23:19 --

 

Luki_Nerwusik, u mnie chyba nie jest za ciekawie, generalnie normalnie funkcjonuję , patrząc na mnie wydawać by się mogło że u mnie świetnie :) ale mam totalny chaos w głowie... :( ciągle marudzę mężowi, wozi mnie od jednego lekarza do drugiego, nie chcę żeby mnie mąż zostawił...

 

-- 15 lut 2014, 23:21 --

 

Luki_Nerwusik, tak się już waham 8 miesiąc :) walczę z tym dziadostwem ale poprostu nie mam już siły, nie daję rady...

 

-- 15 lut 2014, 23:26 --

 

Steviear, hmmm czemu nie chcesz? może dzięki temu będziesz miała prawidłową diagnozę, która może ci lepiej poznać swoją chorobę i szybciej ją pokonać ...?

nie wiem czy mam problem z sercem czy nie, ale chyba raczej nie ...

wiesz jak to jest z tym czytaniem ulotek, wiesz że to ci nic nie da, nie pomoże, ale czytasz, no i się nakręcasz, to jest silniejsze...

jakie aktualnie bierzesz leki? masz do tego jakiś uspokajacz? hydroksyzyna się nie liczy, to cukierki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę w psychoanalizę- rozdrapywanie ran. To nie jest żadna choroba. Problem w tym,że nie wiem w czym jest problem, jeśli jest to na pewno nie 1.

Nie czytam już. Nie biorę hydro.Sertrę dziś 25 ( parę godzin temu) Żadnych uspokajaczy.

 

Koniec z lekami. To nie wina Serty najwyraźniej że nie mogę jeść. Pić też nie.

Albo to jakieś zatrucie-oby to nie koniec z normalnym odżywianiem.Mam nadzieję ze też nie z życiem.

Dziś tylko przeciwbólowe Nimestil, Ibuprom, ant. Olfen 75mg (oczywiscie że nie mój), krople ( z jakiegoś cholerstwa) no i ten Asertin,który tez ''cudownie''działa.

Znając życie w nocy sięgnę to ostatnie-Modafeny , Ibupromy i Aug. (bo oczywiście szum się znów zaczyna)

Żygam już tymi lekami. Chwytam się wszystkiego, by zniszczyć ten ból ale nic nie pomaga. :cry:

Całą aptekę pożrę a i tak będę cierpieć -.-

Najłatwiej to byłoby sobie po prostu skończyć, ale głupia ja jeszcze chcę zyć :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to widzę tak. Jeśli ktoś boi się zacząć zażywać lek, to znaczy że jego stan nie jest taki najgorszy.

Ludzie sięgają po antydepresanty, bo już nie widzą innej możliwości, są w takiej czarnej dziurze, że traktują te leki jako ostatnią deskę ratunku i biorą je z wielką nadzieją na poprawę.

pika30, jeśli się wahasz, to zastanów się, czy naprawdę potrzebujesz tych leków, czy dasz radę wyjść na prostą bez nich.

Nie zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Niektórzy ludzie cierpią na różnego rodzaje fobii, zwyczajnie BOJĄ się leków, działań niepożądanych, itd. Uważasz, że ich stan nie jest na tyle poważny? Na jakiej podstawie tak łatwo szufladkujesz i oceniasz ludzi?

 

Ja bałam się zacząć brać swoich leków, bo mam fobię - konkretnie boję się wymiotów i bałam się, żeby one u mnie nie wystąpiły . Uważasz, że mój stan nie był "taki najgorszy"? :evil:

Przez ponad rok zmagałam się z codziennymi bólami żołądka, nudnościami, zgagami, biegunkami, CODZIENNYMI atakami paniki trwającymi po 60-90 minut. Miałam jadłowstręt. Schudłam 11 kg. Byłam skrajnie wykończona fizycznie i psychicznie. A mimo wszystko bałam się brać nowe leki, bo bałam się skutków ubocznych. Nadal uważasz, że "samo by mi przeszło" i "nie było tak źle"? Kłóciła bym się... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89

W tak skrajnych przypadkach jak piszesz, powinno się przyjmować leki na oddziale, pod stałą obserwacją lekarską.

Lęk przed pierwszą tabletką przeżywał pewnie każdy, jednak jak jest tak silny, to mówisz o tym lekarzowi i on wie ja pokierować pacjentem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luki_Nerwusik, ja powiedziałam i wcale mnie na odział nie pokierował. Powiedział, żebym brała stopniowo, zacząć od dawki 25mg. W razie czego miałam dzwonić. Pierwszy tydzień był koszmarem, mdłości, zawroty, ucisk w głowie, osłabienie... Ale zacisnęłam zęby i powiedziałam sobie, że to minie i będzie lepiej. Byłam tak zdeterminowana, że mimo lęku i masy niepewności brałam lek po którym początkowo źle się czułam. No i lekarz miał rację, po 2 tygodniach było coraz lepiej.

 

Wydaje mi się, że jeśli już ktoś decyduje na pójście do psychiatry, chce podjąć leczenie, wykupuje leki, to musi lekarzowi zaufać. Nawet jeśli na początku nie jest różowo... W innym wypadku szkoda czasu czasu swojego, lekarza, no i szkoda kasy na leki, których i tak nie weźmiemy. Albo w lewo, albo w prawo... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam u psychiatry zapytała mnie czy chcę zoloft, powiedziałam że nie, bo słaby i długo się rozkręca, to wypisałam mi seroxat, ale zanim wykupiłam receptę doszłam do wniosku że jednak chcę zoloft bo seroxatu się boje, więc załatwiłam sobie receptę na zoloft, wykupiłam go dziś i ... boję się łyknąć.. na ulotce tyle działań niepożądanych :( w tym nawet wyczytałam zawał :)

Nie może być czegoś takiego że lekarz się pyta jaki lek sie chce, tzn ze w ogole nie wie jak ma prowadzic leczenie, miałem z takimi styczność co tez mi sie tak pytali i dobrze na tym nie wyszedłem, a sertralina i paroksetyna się jednak róznia miedzy sobą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×