Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica? Czy może coś więcej? Moja historia.


anitosz

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jestem Anita i zarejestrowałam się na tym forum ze względu na chęć podzielenia się z Wami moim przypadkiem. Wiem, że szukając diagnozy powinnam udać się do psychologa, jednak mam nadzieję, że ktoś będzie miał ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami dotyczącymi moich objawów... Z góry przepraszam za chaotyczność i długość mojej wypowiedzi i zapraszam do mojej psychiki...

 

Na początku chciałabym poruszyć kwestię moich natręctw, mam zarówno obsesje dotyczące moich największych obaw np. choroby czy straty bliskiej osoby, jak i kompulsje, przez które próbuję zapobiec złym skutkom moich myśli czy czynności. Zauważyłam, że głównie moje obawy dotyczą właśnie straty, odrzucenia, potępienia, upokorzenia czy niezrozumienia. Nawet ściągnięcie okularów, wstanie z krzesła czy podniesienie jakiegoś przedmiotu jest dla mnie trudne bo zawsze przypominają mi się moje obawy. Wystarczy, że robiąc coś tylko pomyślę o czymś złym i muszę wszystko robić jeszcze raz, aż w końcu przestanę o tym myśleć. Zazwyczaj towarzyszą temu także różne zwroty np. "cofam to" lub "cofam te myśli" oczywiście odpowiednią ilość razy, patrząc we właściwe miejsce lub będą w odp. pozycji.

Zazwyczaj wmawiam sobie, że coś złego stało się dlatego, że kiedyś np. źle o tym pomyślałam itp.

Za każdym razem kiedy jest trochę lepiej i sobie to uświadomię - wszystko zaczyna się psuć - i również wierzę, że to przez to, że o tym myślałam... Wszystko widzę w czarnych barwach, każdy problem i jestem odporna nawet na racjonalne argumenty.

Mam nieco obsesję na punkcie grzechu i moralności, wiele tematów jest dla mnie tabu, nie umiem wyrażać swoich emocji i uczuć wobec innych - po prostu nie potrafię! Przejmuję sie WSZYSTKIM... i czuję się nieatrakcyjnie i bezwartościowo, boję się zostać sama...

Stresuję się ludźmi, czasem sprowadza się to wręcz do fobii. Nawet kontakt ze sprzedawczynią w sklepie skutkuje bólami żołądka. Bywa, np. w Kościele, że dostaję duszności, nasilenia stresu właśnie przez ludzi, że na mnie patrzą itp. Mam też tiki nerwowe, bawię sie materiałami, cały czas robię coś z rękami. Mam też bardzo dziwny sposób chodzenia, choć nie wiem czy jest to teraz istotne. Zdarza mi się być wśród ludzi kompletnie głupia, gadam bez sensu i bez przerwy - byle tylko gadać, śmieję się nagle bez przyczyny, bywa, że w momentach niewłaściwych.

Mam za sobą różne "traumy", szczególnie po szkole podstawowej, kiedy byłam przesadnie wrażliwa. Jakiś dzieciak złośliwie dokuczał mi na wf i do dziś nienawidzę tego przedmiotu i odczuwam stres przed każdą lekcją. I właśnie w dzieciństwie pojawiły mi się pierwsze natręctwa i "magiczny" sposób myślenia.

Łatwo wpadam w złość i jestem bardzo niecierpliwa, a także podejrzliwa wobec innych, boję się zaufać, szczególnie płci przeciwnej. Jeśli np. przyjaciel mnie okłamie to wolę to zignorować, bo boję się tą osobę stracić.

Boję się ciemności, nie wiem czy to aż fobia, ale zdarza mi się wpadać w panikę.

Samookaleczam się. Wiem, to głupota, ale tak rozładowuję swój stres. Przynosi mi to chwilową ulgę, a z drugiej strony mam blizny i boję się reakcji moich najbliższych wobec tego...

Nie potrafię pozbyć się niepokoju, stresu.

Staram się być jak inni - "lepsi" ode mnie.

Nie umiem włączać się w rozmowę.

Czuję się osamotniona, kiedy przełamię się i powiem komuś o moich problemach psychicznych to nikt nie przywiązuje do tego uwagi...

 

Teraz takie objawy "dziwniejsze" wg. mnie.

Bywały momenty kiedy wszystkie moje obawy i stresy któregoś dnia się kumulowały i wtedy działo się coś dziwnego - odrywałam się od rzeczywistości i żyłam w swoim świecie, czułam pustkę, a w zasadzie to nic nie czułam. Niby jakoś kontaktowałam, jednak czułam się dziwnie, jak za mgłą.

Kiedy funkcjonuję na co dzień nie jestem sobą, albo może inaczej - nie odbieram i nie wyobrażam sobie rzeczywistości z własnej perspektywy. Mam bogatą wyobraźnię i wymyślam sobie różne osoby, w które się wcielam na cały dzień. Niektóre postacie, ich historie i życiorysy, często "edytowane", tworzyły się latami. Po prostu - zazwyczaj nie jestem sobą, zwyczajną Anitą, tylko jedną z tych postaci. Moje relacje z innymi też o tego zależą np. kiedy moje alter ego jest płci męskiej to odruchowo przepuszczam dziewczyny w drzwiach, mimo, że sama jestem dziewczyną. To u mnie całkowicie naturalne. Rozmawiam z powietrzem, przytulam się do kołdry. Prowadzenie ze sobą monologów (na głos, ale po cichu - szeptem) to rzecz oczywista.

Dodam też, że kiedyś miałam przekonanie, że inni czytają mi w myślach.

Czasem już nie odróżniam co jest faktycznie moją cechą we mnie, w co mam wierzyć i czy umiem kontrolować własne myśli.

 

Proszę o wyrozumiałość. Szukam pomocy, wołam o nią, ale nie wystarczająco głośno... Może i jestem młoda, mam dopiero 15 lat, ale to na pewno nie jest zwykła burza hormonów czy dorastanie. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za odpowiedź! Rodzice nic nie wiedzą, kompletnie. Nawet chciałam coś zasygnalizować ale nic z tego. Nie potrafię. Boję się, że powiedzą, że naczytałam się o jakichś nerwicach w internecie i wymyślam, że zwyczajnie mi nie uwierzą i to zbagatelizują. A nawet jakby uwierzyli to mogą posłać mnie do pseudo specjalisty, który zacznie wciskać, że to okres dojrzewania, a przecież on na pewno wie lepiej niż ja. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anitosz, jednak do lekarza kochanie musisz iść z jednym z rodziców także musiałabyś porozmawiać,wiem że to trudne ale bardzo ważne dla Twojego zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mówiłam rodzicom, że coś ze mną jest nie tak i z tego co czytałam, to może to być nerwica natręctw. Na początku nie bardzo chcieli wierzyć, ale gdy tato zobaczył jak to wszystko przeżywam, postanowił załatwić wizytę u specjalisty. Teraz się leczę i myślę, że gdybym im o tym nie powiedziała, mogłabym źle skończyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anitosz, wiesz najlepiej będzie jeśli skontaktujesz się z psychiatrom on na pewno ci pomoże. Widzę że musi ci być bardzo ciężko, życie z taką ilością musi być nie do zniesienia :(

 

Jedyne co moge ci poradzić to próbuj ignorować wszelkie myśli i natręctwa jakie przychodzą. Nie odpędzaj ich niech same sobie przejdą. Z początku mogą cię przez to dręczyć, ale choćby nie wiem co ignoruj je. Jeśli pomyślisz albo zrobisz coś odruchowo (to się zdarza) to ignoruj to też. To samo się tyczy natrętnych czynności nie przerywaj ich niech będę intuicyjnie. Stopniowo jak będziesz je ignorować, mniej będziesz się nimi stresować i będą powoli odchodzić. To może potrwać niestety pare dni, ale przez ignorowanie w końcu osłabną i znikną :D na pewno podziała

 

Ja czasem robi sobie codziennie taką chwile wyciszenia. Na chwile kłade się na łóżku i się wyciszam. Wsłuchuję się w cisze, daje przejść wszelkim nie potrzebnym myślom aż w końcu umysł będzie czysty :) potem zostaje chwile w tej ciszy umysłu. Wierz mi to bardzo przyjemne :D warto spróbować to zawsze mnie uspokaja.

 

To co ci jęszcze radze to nie powstrzymuj się na siłe przed niczym. Nie miej żadnych tematów tabu. Im człowiek mocniej się ogranicza tym bardziej się stresuje przez co też tworzą się natręctwa :( Dlatego rób co chcesz(jeśli to jest moralne) i mów co chcesz. Jeśli zrobisz coś nie tak, to się nie przejmuj :). Teraz nabierzesz doświadzenia i sam będziesz wiedział żeby tego nie robić bo sam już nie będziesz chciał. Lepiej jest robić tak niż na siłe sobie wszystkiego zabraniać i sobie umysł psuć X_x

 

Życzę popraw wiem że uda ci się wyzdrowieć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć

 

Z tego co piszesz sytuacja z chorobą (w mojej skromnej ocenie) wymaga jak najszybszego kontaktu ze specjalistą - psychiatrą. Podpisuję się pod tym co pisali poprzednicy, że musisz porozmawiać z rodzicami (a jeśli z jakiś względów nie chcesz, bo nie znam Twojej sytuacji w domu, to może poprzez szkołę, o ile wydaje mi się bo szkoły pokończyłem dawno temu tam chyba zawsze jest jakiś szkolny psycholog i on może cos pomóc).

Sama nie dasz sobie z tym rady i będziesz się coraz bardziej męczyć.

serdeczne pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×