Skocz do zawartości
Nerwica.com

Reinkarnacja receptą na nerwice.


Rekomendowane odpowiedzi

Grand protestant, myślę że powinieneś zmienić nick bo obrażasz protestantów pisząc o wierze w reinkarncję.

 

Nie rozumiem ludzi, którzy negują istnienie Boga a tymaczasem wierzą, że sami powstali z niczego.

Reinkarnacja to brednia, świadectwem jest istnienie Jezusa, osoby która jest postacią najbardziej udokumantowaną historycznie oraz objawienia MAryjne, które widziało za dużo osób, żeby były podróbą.

 

Jeśli to nie jest wystarczające, to potwierdzeniem na istnienie Boga jest to, że większość ludzi, mniej lub bardziej jest wierząca i poszukują Boga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Vi. Obrażanie się to grzech pychy, więc protestanci z pewnością nie obraziliby się na nick kolegi :-)

Nie rozumiem ludzi, którzy negują istnienie Boga a tymaczasem wierzą, że sami powstali z niczego.
A co uważasz o ludziach, którzy nie wierzą w Boga i nie wiedzą jak, dlaczego i po co powstali, a informacje na ten temat przekazywane przez innych ludzi wydają się być podejrzane i niepewne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NoOneLivesForever, myślę Gringo, że ciężko im wybrać i że w gruncie rzeczy są bardzo zagubionymi ludźmi, którym trzeba współczuć, pojdepszeć na duchu i pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie chcę żeby była jakaś reinkarnacja. Ja kocham moją rodzinę i mam zamiar się z nią spotkać po śmierci, nie chcę innej rodziny. Zresztą nie wiem po co zastanawiamy się nad takimi rzeczami? I tak się nigdy nie dowiemy, dopiero po śmierci...

 

-- 16 lut 2013, 17:03 --

 

LitrMaślanki Sam sobie współczuj, wierzący nie potrzebują twojego współczucia. Masz prawo nie zgadzać się z czyimiś poglądami ale nie obrażaj i nie wyśmiewaj bo sam stajesz się godny współczucia i pogardy. Żal mi cię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie chcę żeby była jakaś reinkarnacja. Ja kocham moją rodzinę i mam zamiar się z nią spotkać po śmierci, nie chcę innej rodziny. Zresztą nie wiem po co zastanawiamy się nad takimi rzeczami? I tak się nigdy nie dowiemy, dopiero po śmierci...

 

-- 16 lut 2013, 17:03 --

 

LitrMaślanki Sam sobie współczuj, wierzący nie potrzebują twojego współczucia. Masz prawo nie zgadzać się z czyimiś poglądami ale nie obrażaj i nie wyśmiewaj bo sam stajesz się godny współczucia i pogardy. Żal mi cię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie chcę żeby była jakaś reinkarnacja. Ja kocham moją rodzinę i mam zamiar się z nią spotkać po śmierci, nie chcę innej rodziny. Zresztą nie wiem po co zastanawiamy się nad takimi rzeczami? I tak się nigdy nie dowiemy, dopiero po śmierci...

 

-- 16 lut 2013, 17:03 --

 

LitrMaślanki Sam sobie współczuj, wierzący nie potrzebują twojego współczucia. Masz prawo nie zgadzać się z czyimiś poglądami ale nie obrażaj i nie wyśmiewaj bo sam stajesz się godny współczucia i pogardy. Żal mi cię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to często bywa teoretycznie ciekawy wątek skończył się wymianą poglądów nt. kto jest zły i brzydki,

dlatego nie odniosę się do całej "dyskusji".

 

Reinkarnacja gdyby istniała ( a istnieje) to nie jest lekarstwem na nerwice,

prędzej jedną z przyczyn nerwicy w sposób dość pośredni i skomplikowany.

Czy da się wykorzystać wiedzę o mechanizmach reinkarnacji, by pozbyć się nerwicy?

Owszem, ale dla bardzo niezaawansowanych... tzw. rebirthing

to był wątek o rebirthtingu, na subforum medycyna niekonwencjonalna.

 

IMO. dzięki wiedzy o mechanizmach reinkarnacji możemy mieć narzędzia do wyjścia np. z nerwicy,

ale jest i drugi koniec - odpowiadając za to, co będzie po naszej śmierci,

nie mamy prawa krzywdzić innych ani skrzywdzić siebie.

Tzn. samobójstwo jest przez to tym bardziej niewskazane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to często bywa teoretycznie ciekawy wątek skończył się wymianą poglądów nt. kto jest zły i brzydki,

dlatego nie odniosę się do całej "dyskusji".

 

Reinkarnacja gdyby istniała ( a istnieje) to nie jest lekarstwem na nerwice,

prędzej jedną z przyczyn nerwicy w sposób dość pośredni i skomplikowany.

Czy da się wykorzystać wiedzę o mechanizmach reinkarnacji, by pozbyć się nerwicy?

Owszem, ale dla bardzo niezaawansowanych... tzw. rebirthing

to był wątek o rebirthtingu, na subforum medycyna niekonwencjonalna.

 

IMO. dzięki wiedzy o mechanizmach reinkarnacji możemy mieć narzędzia do wyjścia np. z nerwicy,

ale jest i drugi koniec - odpowiadając za to, co będzie po naszej śmierci,

nie mamy prawa krzywdzić innych ani skrzywdzić siebie.

Tzn. samobójstwo jest przez to tym bardziej niewskazane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech sobie każdy wierzy w co chce, jedni w reinkarnacje, jedni w Boga, jedni niech w nic nie wierzą jak nie chcą, ale po co się obrażać i wyśmiewać czyjeś poglądy.

Temat jest dziwny. Nie wiem co autor miał na myśli pisząc że reinkarnacja jest receptą na nerwicę? Receptą na nerwicę jest odpowiednia psychoterapia, ewentualnie leki, praca nad sobą. Po co wy się zajmujecie jakimiś pośmiertnymi sprawami? Da wam to coś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech sobie każdy wierzy w co chce, jedni w reinkarnacje, jedni w Boga, jedni niech w nic nie wierzą jak nie chcą, ale po co się obrażać i wyśmiewać czyjeś poglądy.

Temat jest dziwny. Nie wiem co autor miał na myśli pisząc że reinkarnacja jest receptą na nerwicę? Receptą na nerwicę jest odpowiednia psychoterapia, ewentualnie leki, praca nad sobą. Po co wy się zajmujecie jakimiś pośmiertnymi sprawami? Da wam to coś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co autor miał na myśli pisząc że reinkarnacja jest receptą na nerwicę?

Pytanie o leczenie reinkarnacją brzmi jak nieśmiała chęć zadania innego pytania.

 

Czy jak sobie ulżę z obecnym życiem to czy kamień nerwicy nadal będzie mi ciążył?

 

Żeby takie lub podobne pytanie sobie stawiać musi się mieć dogłębną wiedzę, że reinkarnacja jest faktem.

A przecież tak jak z Bogiem nie mamy do czynienia z faktami istnienia bądź nie istnienia. Raczej jest to wszystko w obrębie jedynie wiary.

Wiara w reinkarnację jest jak wiara w Boga Jedynego albo jak niewiara w istnienie Boga.

 

Im głębiej siedzę w twardej technice, tym mocniej się utwierdzam, że coś jest ponad nami. Bóg, reinkarnacja? Jak to nazwać?

Zadufanie, że nie ma niczego to przyznanie się do zerowej wyobraźni. Do zadufania, że jest się jedyną wspaniałością w nieskończonym kosmosie. Oczywista sprzeczność w kolorowym mikroświecie naszej Ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co autor miał na myśli pisząc że reinkarnacja jest receptą na nerwicę?

Pytanie o leczenie reinkarnacją brzmi jak nieśmiała chęć zadania innego pytania.

 

Czy jak sobie ulżę z obecnym życiem to czy kamień nerwicy nadal będzie mi ciążył?

 

Żeby takie lub podobne pytanie sobie stawiać musi się mieć dogłębną wiedzę, że reinkarnacja jest faktem.

A przecież tak jak z Bogiem nie mamy do czynienia z faktami istnienia bądź nie istnienia. Raczej jest to wszystko w obrębie jedynie wiary.

Wiara w reinkarnację jest jak wiara w Boga Jedynego albo jak niewiara w istnienie Boga.

 

Im głębiej siedzę w twardej technice, tym mocniej się utwierdzam, że coś jest ponad nami. Bóg, reinkarnacja? Jak to nazwać?

Zadufanie, że nie ma niczego to przyznanie się do zerowej wyobraźni. Do zadufania, że jest się jedyną wspaniałością w nieskończonym kosmosie. Oczywista sprzeczność w kolorowym mikroświecie naszej Ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielu z nas trzyma się rozpaczliwie myśli,ze ktoś mi doradzi,znajdzie receptę na obawy które skutecznie zatruwają codzienną egzystencję.

 

To jest oczywiste, że jeżeli ktoś się źle czuje, to szuka sposobu, żeby się z tego stanu wyrwać. To jest instynkt zdrowia, który jest naszym sprzymierzeńcem. Nie można być obojętnym wobec swojego cierpienia i mieć do niego kosmicznego dystansu.

Z drugiej strony są problemy, których rozwiązanie nie istnieje, na przykład śmierć, nieuleczalna, śmiertelna choroba. Wielu ludzi ubóstwia naukę, bo wierzy, że doprowadzi ona każdego do stanu szczęśliwości, ale tak się nigdy nie stanie. Nauka może co najwyżej "pomóc" dokonać komuś profesjonalnej eutanazji.

 

Myślę, że nie można lekceważyć swojej cząstki duchowej, która jest czymś więcej niż ciało, zdrowie, wygląd, poczucie akceptacji, człowiek jest czymś nieopisanym, umie wykraczać poza siebie i na tym właśnie polega jego godność, która zawsze istnieje tu i teraz, a nie w jakimś przyszłym wcieleniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielu z nas trzyma się rozpaczliwie myśli,ze ktoś mi doradzi,znajdzie receptę na obawy które skutecznie zatruwają codzienną egzystencję.

 

To jest oczywiste, że jeżeli ktoś się źle czuje, to szuka sposobu, żeby się z tego stanu wyrwać. To jest instynkt zdrowia, który jest naszym sprzymierzeńcem. Nie można być obojętnym wobec swojego cierpienia i mieć do niego kosmicznego dystansu.

Z drugiej strony są problemy, których rozwiązanie nie istnieje, na przykład śmierć, nieuleczalna, śmiertelna choroba. Wielu ludzi ubóstwia naukę, bo wierzy, że doprowadzi ona każdego do stanu szczęśliwości, ale tak się nigdy nie stanie. Nauka może co najwyżej "pomóc" dokonać komuś profesjonalnej eutanazji.

 

Myślę, że nie można lekceważyć swojej cząstki duchowej, która jest czymś więcej niż ciało, zdrowie, wygląd, poczucie akceptacji, człowiek jest czymś nieopisanym, umie wykraczać poza siebie i na tym właśnie polega jego godność, która zawsze istnieje tu i teraz, a nie w jakimś przyszłym wcieleniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek jest czymś nieopisanym, umie wykraczać poza siebie i na tym właśnie polega jego godność, która zawsze istnieje tu i teraz, a nie w jakimś przyszłym wcieleniu.

Człowiek jako ciało materialne jest coraz lepiej opisany przez naukę. Natomiast duch, dusza są ciągle domeną różnych religii.

Każdą z nich stawiam na równi. Dla mnie każde ludzkie wielowiekowe doświadczenie zebrane w formę religii wymaga równej czci i tolerancji.

Znając dzisiejsze możliwości współczesnej, jakże ciągle prymitywnej elektroniki, jestem sobie w stanie wyobrazić byty duchowe w znacznie bardziej zaawansowanej boskiej technologii. Mogę sobie z łatwością wyobrazić bytowanie duszy w wymiarach "wirtualnych" niedostępnych normalnie dla ziemskiego umysłu ludzkiego. Czy ważny jest w nich czas i przestrzeń?

 

Tu i teraz jest niewątpliwie nasza świadomość.

Nie mogę sobie wyobrazić reinkarnacji jako sposobu na nerwice. Natomiast opisywane przejścia w stanach hipnozy do rzeczywistych lub urojonych powrotów do przeszłości i bytów odeszłych przynoszą opisy poprawy stanu zdrowia psychicznego właśnie "tu i teraz". Obawiam się jednak, że nie ma takich usystematyzowanych metod jakie można by uznać za terapię. Inaczej nie mielibyśmy ciągle tylu problemów ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek jest czymś nieopisanym, umie wykraczać poza siebie i na tym właśnie polega jego godność, która zawsze istnieje tu i teraz, a nie w jakimś przyszłym wcieleniu.

Człowiek jako ciało materialne jest coraz lepiej opisany przez naukę. Natomiast duch, dusza są ciągle domeną różnych religii.

Każdą z nich stawiam na równi. Dla mnie każde ludzkie wielowiekowe doświadczenie zebrane w formę religii wymaga równej czci i tolerancji.

Znając dzisiejsze możliwości współczesnej, jakże ciągle prymitywnej elektroniki, jestem sobie w stanie wyobrazić byty duchowe w znacznie bardziej zaawansowanej boskiej technologii. Mogę sobie z łatwością wyobrazić bytowanie duszy w wymiarach "wirtualnych" niedostępnych normalnie dla ziemskiego umysłu ludzkiego. Czy ważny jest w nich czas i przestrzeń?

 

Tu i teraz jest niewątpliwie nasza świadomość.

Nie mogę sobie wyobrazić reinkarnacji jako sposobu na nerwice. Natomiast opisywane przejścia w stanach hipnozy do rzeczywistych lub urojonych powrotów do przeszłości i bytów odeszłych przynoszą opisy poprawy stanu zdrowia psychicznego właśnie "tu i teraz". Obawiam się jednak, że nie ma takich usystematyzowanych metod jakie można by uznać za terapię. Inaczej nie mielibyśmy ciągle tylu problemów ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×