Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nielubiany przedszkolak - jak pomóc?


maryna

Rekomendowane odpowiedzi

Moja 5-letnia córeczka ostatnio wspominała, że nikt w przedszkolu jej nie lubi, nie chce się z nią bawić. Monisia ma jedną najlepszą koleżankę, która od jakiegoś czasu jest chora i nie chodzi do przedszkola. Wcześniej problemu nie było gdyż bawiły się we dwie. Moja córka ma taki dominujący charakterek a tamta dziewczynka jest jej uległa i zawsze zgodnie się bawią bo Monisi pasuje, że może Anią rządzić a Ani też pasuje, że ktoś nią rządzi. Ale teraz gdy Ani nie ma w przedszkolu pojawił się problem. Rozmawiałam z wychowawczynią, która powiedziała, że faktycznie zauważyła ostatnio, że dzieci odtrącają Monisię. Wynika to z jej trudnego charakteru. Kłóci się z dziećmi, chce nimi rządzić, dyktuje warunki jak mają się bawić a dzieci nie chcą jej słuchać więc ją odrzucają i bawią się same tak jak im pasuje. Do tej pory (podczas stałej obecności Ani w przedszkolu) nie widziałam problemu, nikt mi go nie sygnalizował bo nie był tak widoczny. Jak mam rozmawiać z córką, jak wytłumaczyć jej istotę współżycia z innymi w społeczności? Co mogę zrobić żeby pomóc mojemu dziecku?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Córka ma 3-letniego braciszka i też próbuje nim rządzić i zawsze chce postawić na swoim. Wielokrotnie jednak też potrafią się zgodnie bawić choć rzeczywiście przeważnie wg jej reguł albo wtedy gdy zabawa wymyślona przez brata jej podpasuje. Staramy się reagować np. gdy Mały dostał zabawkę na urodziny a ona chciała się nią bawić to tłumaczyliśmy jej, że to są jego urodziny i jego prezent więc on ma prawo pierwszy się tym pobawić, dopiero potem ona będzie mogła skorzystać z zabawki. W stosunku do nas - rodziców też próbuje swoich metod ale my wyraźnie mówimy, że w naszym domu rządzimy my. Może dlatego, że wie, że z nami jej nie wychodzi, to "odreagowuje" w kontaktach z dziećmi w przedszkolu. Mamy znajomych, którzy przychodzą do nas z dziećmi w różnym wieku - również zbliżonym do wieku Monisi i nigdy nie było kłótni czy płaczów między Monisią a obcymi dziećmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę kiepsko, że problem nie był rozwiązywany kiedy się pojawił (odrzucenie przez grupę poza jedną jedyną koleżankę), teraz dzieci są zapewne mocno zintegrowane i przede wszystkim nauczone relacji w grupie, a tego Twoja córka nie zna.

 

Faktycznie, może w ten sposób kompensować sobie jakieś stresy wyniesione z domu... Na Waszym miejscu starałabym się unikać kategorycznych zakazów bez wyjaśnienia w rodzaju "Zostaw to!" a raczej wyjaśniać każde polecenie "Nie ruszaj, bo się oparzysz/bo to jest moje, a nie twoje."

 

Ale przede wszystkim kładłabym nacisk na to, żeby jednak się tych relacji w grupie nauczyła, w przeciwnym razie będzie jej to utrudniać relacje w późniejszym wieku (znam to po sobie - byłam bardzo podobna do Twojej córki ;-) ). Starała się zapraszać jak najwięcej dzieci, najlepiej takich, których jeszcze nie zdążyła owinąć sobie wokół palca czy podporządkować. Obserwowała sytuację i starała się reagować, jeśli córka zacznie za bardzo dominować, ale nie tak, żeby ją zawstydzić przy kolegach, raczej zawołała na stronę i tam dyskretnie poprosiła o inne zachowanie. Postarałabym się też zmienić nieco jej relacje z bratem - fajnie, że się grzecznie bawią, ale co z tego, jeśli tylko w to, co ona lubi.

 

No i dobrze by było, gdyby miała możliwość spotykania się w większych grupach, z kilkorgiem dzieci na raz. Zupełnie inne relacje są jeśli jest ona kontra jedno dziecko, o prawdopodobnie mniej zdecydowanej osobowości, a co innego jeśli jest ona kontra grupa dzieci. Te same dzieci, które w pojedynkę czy dwójkę mogą jej ulec, w większej grupie, w której czują się bezpiecznie i pewnie, mogą ją odrzucić.

 

-- 26 paź 2012, 13:56 --

 

PS.

Zastanawiam się też, czy zbyt często nie ulegacie jej kaprysom czy życzeniom, może chcąc w ten sposób coś wynagrodzić, przez co wyrobiliście w niej przekonanie, że w takich kwestiach jak zabawa jej słowo jest najważniejsze, a musi ustępować tylko od czasu do czasu i to dorosłym. Mogła ją w tym utwierdzić znajomość z uległą koleżanką.

 

Może warto jej poszukać ciut starszych znajomych, takich 6-7 lat, których nie będzie sobie mogła tak łatwo podporządkować..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem nie był rozwiązywany wcześniej bo nie miałam świadomości, że istnieje. Nigdy nie narzekała na relacje w przedszkolu a to, że ma najlepszą koleżankę, uznałam za coś normalnego.

Jeśli chodzi o relacje z bratem, to po prostu myślałam, ze wynikają one z tego, ze jest starsza i z racji tego, że jest mądrzejsza stara mu się narzucać swoje zdanie. Z drugiej strony jest bardzo opiekuńcza w stosunku do niego. Z może to jest tak, że jej zachowanie w stosunku do Małego wynika z tego, że czuje się za niego odpowiedzialna i chce go nauczyć czegoś z perspektywy starszej siostry - tak zawsze to odbierałam. A potem zachowanie, które utrwaliło się w domu przenosi na grunt przedszkola?

Jeśli chodzi o formę zakazów to staramy się robić tak jak napisałaś, zresztą nawet gdybym powiedziała tylko "zostaw to!" to i tak zaraz pada pytanie: "dlaczego?" i trzeba udzielić odpowiedzi.

Nie chcę się wybielać bo zdaję sobie sprawę, że na pewno przyczyna leży gdzieś po stronie naszego błędu wychowawczego. Tylko jak to teraz wszsytko naprawić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem nie był rozwiązywany wcześniej bo nie miałam świadomości, że istnieje. Nigdy nie narzekała na relacje w przedszkolu a to, że ma najlepszą koleżankę, uznałam za coś normalnego.

No tak, ale taką sytuację powinna zasygnalizować pani z przedszkola...

"Pani córka jest odrzucana przez grupę, akceptuje ją tylko jedna jedyna koleżanka, wynika to z jej podejścia do innych dzieci."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaprysy i życzenia - faktycznie ja jestem bardziej uległa... mąż mniej...

 

To, że zabawa z Anią mogła mieć wpływ na to jak Monika teraz się zachowuje to teraz faktycznie widzę. Przebywała z nią większość czasu w przedszkolu i jej uległość utrzymuje ją w przekonaniu, że to jest norma.

 

Sale zabaw - chodzimy tam ale zawsze zabieramy oboje i oni się wtedy razem bawią

 

Starsze dzieci - może to jest pomysł. Ostatnio byli u nas znajomi z dwoma synami w wieku 6 i 8 lat. Nie było kłótni i ładnie we czwórkę się bawili. A jakąś większą grupkę dzieci to trudno zorganizować.

 

-- 26 paź 2012, 14:09 --

 

Vian, szczerze powiedziawszy to nie wiem czy to było aż takie widoczne dla pani, nie wiem. Pamiętam, że kiedyś (w ubiegłym roku) pytałam o to jak ona odnajduje się w grupie i pani mówiła, że to jest tak, że nie należy do żadnej "grupy" ale bawi się z różnymi dziećmi, głównie z Anią. Chyba pani tego nie widziała bo dopóki był spokój między dziećmi to nie zwracała uwagi.

 

-- 26 paź 2012, 14:14 --

 

Miałam sygnalizowany kiedyś konflikt Monisi z jedną z dziewczynek. Pani wtedy określiła, że obie mają mocne charaktery i się ścierają bo żadna nie chce się podporządkować drugiej. Wtedy właśnie padło z mojej strony pytanie o to jak ona się odnajduje w grupie ogólnie poza tą jedną dziewczynką. Konflikt między dziewczynkami został zażegnany i wiem, ze tamta dziewczynka jest przywódczynią takiej małej grupki dziewczynek i z tą grupą Monisia i Ania nie bawiły się ale z innymi dziećmi tak.

Zresztą Monisia wspominała mi niejednokrotnie też o tym, że bawiła się z różnymi dziewczynkami... a nie z Anią, już sama nie wiem co o tm myśleć.

Czy myślicie, że wizyta u psychologa dziecięcego to dobry pomysł, czy to jeszcze za wcześnie na takie dość mocne rozwiązania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maryna, trudno poki co powiedziec czy jest wymagana wizyta znajac tak malo szczegolow. Wg mnie to poki co powinnas sprobowac dziecko zintegrowac z grupa, np zapraszajac dzieci z grupy, wybierz wspolnie z corka kilka dziewczynek/chlopcow i zrob jakeis mini przyjecie w domu. Nastepnie popros wychowawczynie w przedszkolu by porozmawiala z dziecmi oraz inicjowala zabawy grupowe, gdzie kazde dziecko moze wykazac sie w tym w czym jest dobre. To takze rola wychowawcy zintegrowac grupe. W domu takze porozmawiaj z córka, i zapytaj sie dlaczego dzieci sie z nia nie chcialy bawic, niech ona przedstawi Ci swoja wersje. Natomiast jezeli chodzi o nie uleganie dziecku, to trzeba jasno przedstawic zasady i sie ich trzymac, nawet jezeli to boli bo wiadomo, ze swoje dziecko sie kocha najbardziej na swiecie, ale to nie znaczy ze ma sie je "kochac głupio".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie na psychologa troszeńkę za wcześnie, natomiast ja na Twoim miejscu sama bym się przeszła i pogadała z jakimś specjalistą z tej dziedziny, może zebrała parę fachowych rad...

 

Tak czy siak dobrze, że nie bagatelizujesz tematu, bo wierz mi na słowo - to potem bardzo dziecku utrudnia życie. W końcu córka sama by się pewnie nauczyła zmienić trochę podejście, ale kiedy i na jakie to nei wiadomo, a co by jej rówieśnicy dopiekli, to jej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maryna, Witaj na forum!

Nie czytałam wcześniejszych postów, przepraszam...

Błędy wychowawcze są nieświadome i dlatego dobrze byłoby wybrać się do psychologa z dzieckiem.

Specjalista "rozgryzie" nieprawidłowości i wynikające z nich trudności dotyczące wychowania dziecka.

Być może trzeba będzie przepracować parę ważnych kwestii, jakie wnieśliście jako rodzice w wychowanie Moniki.

Psycholog przeprowadzi wywiad i dobrze byłoby, gdyby można było rozpocząć takie spotkania z udziałem Was-rodziców i dziecka.

U mnie w przedszkolu praktykuje się tego rodzaju działania.

Czasem na problem większego kalibru mój psycholog kliniczny poświęca dziecku i rodzicom godzinę czasu w tygodniu przez okres całego roku szkolnego. Wszystko zależy z jaką trudnością dziecko i rodzice borykają się i jak głęboko zakorzeniony jest problem-trudność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaprysy i życzenia - faktycznie ja jestem bardziej uległa... mąż mniej...

 

Wg mnie - problem tkwi w tym, że ustępujesz dziecku w domu, spełniasz jej kaprysy i życzenia.

Córka nie może "odnaleźć" się w przedszkolu, gdyż w przedszkolu również oczekuje spełniania jej zachcianek przez rówieśników z grupy.

 

Czy Wasza córka jest traktowana w domu jako "pępek świata" ?

 

Postaraj się nie ustępować dziecku domu, nie daj sobą "rządzić". Bądź stanowcza, nie zmieniaj zdania w stosunku do córki.

Tłumacz jej, dlaczego tak postępujesz.

Z czasem "mała" - mając inne wzorce w domu - przeniesie je do przedszkola.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kika7, Rzeczywiście to, o czym piszesz może być realne, jednak tylko z fachową pomocą koleżanka maryna będzie w stanie podjąć wyzwanie, żeby pomóc córce i sobie przy okazji też.

 

Bez urazy, ale najpierw należałoby w większości przypadków podjąć pracę z rodzicami, a dopiero później z dziećmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×