Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój problem...


Gość penelopam

Rekomendowane odpowiedzi

To będzie bardzo długa historia.

Nawet nie wiem, od czego zacząć. Moja historia jest dość długa, a ja wciąż zbieram się w sobie, by ją opowiedzieć lekarzowi.

Nie pamiętam zbyt wiele wspomnień z dzieciństwa, ale wiem, że mam masę problemów psychicznych. Nie znam swojego ojca, moi rodzice rozwiedli się gdy miałam dwa latka. Moja matka stosowała wobec mnie przemoc fizyczną, a zwłaszcza psychiczną. Odkąd pamiętam, wyzywała mnie od najgorszych. Zaraz potem jej przechodziło i zachowywała się normalnie, a ja wierzyłam, że tym razem to był ten ostatni. I tak przez osiemnaście lat. Gdy miałam sześć lat urodziła się moja młodsza siostra, a ona poślubiła mojego ówczesnego ojczyma (mam jeszcze dwójkę starszego rodzeństwa z jej pierwszego małżeństwa, które wzięła w wieku szesnastu lat). Bardzo kochałam mojego ojczyma, zastąpił mi ojca, którego nigdy nie miałam. Jednak zaraz po ślubie zachorował na zanik mięśni. Moja matka pracowała od rana do wieczora. Jednocześnie za nią tęskniłam, ale i cieszyłam się, że nie ma jej w domu. Gdy poślubiła mojego biologicznego ojca oddała moją starszą siostrę pod opiekę dziadków, a starszego brata pod opiekę jego ojca. Tak więc siostrę wychowali babcia i jej mąż, a brat 'wędrował' od dziadków, do ojca i znów do matki - nigdy nie miał stałego domu. Ja nigdy nie miałam przyjaciół. Do pierwszej i drugiej klasy chodziłam ze spuszczoną głową, dzieci śmiały się ze mnie lub ignorowały mnie. Po przeprowadzce było lepiej - miałam dwie dobre koleżanki przez trzecią i czwartą klasę, ale potem znów pojawiła się przeprowadzka. W międzyczasie zajmowałam się ojczymem i młodszą siostrą - mimo, iż ojczym miał pielęgniarkę, kazano mi wykonywać czynności z nim związane dość niesmaczne... (np. podawanie kaczki, posadzanie go w toalecie i podcieranie). Na dwór mogłam wychodzić na 15 min i meldować się co chwilę, ale zaraz i tak musiałam wracać, bo ojczym nie mógł sam siedzieć w domu. Nie wiem, czy to była prawda, czy tak to wyglądało w moich oczach, ale zawsze czułam się ta najgorszą. Młodsza siostra mogła oglądać filmy do północy, ja musiałam chodzić spać o dwudziestej, wstawać o szóstej i zajmować się ojczymem. W międzyczasie dostawałam wyzwiska od matki, czy strzał w policzek, albo po nogach z kabla. Sama nigdy nie mogłam nauczyć się tabliczki mnożenia. Spędziłam nad nią całą trzecią klasę i lamenty matki. Jestem kiepska w liczeniu, nie przyswajam liczb. Wspomnę jeszcze, że matka wielokrotnie groziła mi i bezbronnemu ojczymowi nożem, gdy był zdrowy pamiętam scenę, jak pocięła mu rękę. Groziła też, ze popełni samobójstwo, ale nigdy do tego nie doszło. W szóstej klasie zmarł mój ojczym. Na moich oczach. Przez długi czas żałowałam, że czasem byłam dla niego niemiła. Największe problemy zaczęły się w gimnazjum. Na powrót stałam się popychadłem. Ledwo skończyłam pierwszą klasę. Do drugiej poszłam na miesiąc, potem przestałam. Sąd skierował mnie do ośrodka w Garwolinie. Na początku było strasznie, potem się przyzwyczaiłam. Fakt, że nie było przy mnie matki sprawił, że błagałam dyrektorkę, by zostawiła mnie tam dłużej, ale bez skutku. Nigdy nie opowiedziałam terapeutce o naturze matki. Opowiedziałam tylko o próbach samobójczych (w tamtym wieku ciężko nawet to tak było nazwać, łykałam wszystkie tabletki ojczyma, a potem wymiotowałam lub mdlałam, o czym nikt i tak nie wiedział). W Garwolinie umówiłam się z najlepszą koleżanką z ośrodka, która również była z Warszawy, że podczas przepustki pójdziemy na miasto. Ona kupiła wódkę, stanęłyśmy pod jakimś blokiem i po kilku łykach obudziłam się w obcym mieszkaniu. Nie było jej, tylko jej znajomi. Na szczęście nie byłam rozebrana ani nic w tym stylu. Szybko uciekłam i pojechałam do domu. Matka płakała, wyzywała mnie za ten incydent. Do tej pory żałuję, że to zrobiłam. Gdy moją karą miało być nie wyjeżdżanie z Garwolina na przepustki, poszłam do łazienki, rozkręciłam maszynkę do golenia i pocięłam się. Mam do tej pory kilka nieładnych blizn, ale kłamię na ich temat. Nikomu o tym nie powiedziałam. Po powrocie z Garwolina nie chciałam iść do starego gimnazjum, ale matka się uparła. Ludzie pytali się mnie, czy to prawda, że przez ostatni rok byłam w szpitalu psychiatrycznym. To był koszmar. Po tym jednym dniu przepisałam się do innego gimnazjum. To był jeden z najlepszych okresów w moim życiu. Spędziłam tam dwa lata, poznałam wspaniałe koleżanki, mówiłam, że nie zdałam po prostu z powodu lenistwa. Nikt nic nie wiedział i było dobrze. Tam zaczęłam palić, zaprzyjaźniłam sie z jedną dziewczyną. Jednak po roku przyjaźni z nią, ona przestała się do mnie odzywać, gdy nic nie chciała. Zerwałam z nią kontakt (nie chcę rozwijać tego tematu, bo to mniej istotne). Moją najlepszą przyjaciółką w tym okresie stała się moja starsza siostra. Wszystko robiłyśmy razem. W tym czasie moja matka 'odkryła' facebooka. Rzuciła pracę, żyła z renty mojej młodszej siostry po śmierci jej ojca (ok 600zł na miesiac). W tym czasie głodowałyśmy z siostrą i z matką, chodziłyśmy jeść do dziadków, z którymi matka zakazała nam się spotykać. Jednak ja przeżywałam swój okres buntu i działałam wbrew jej zakazom. Oczywiście oznaczało to więcej wyzwisk i poniżeń. Jednak młodsza siostra nie mogła wychodzić. Przynosiłam jej jedzenie od dziadków w tajemnicy, jadłyśmy je w łazience. Matka szperała nam w rzeczach, kradła pieniądze od babci i jedzenie, które chowałyśmy. Na facebooku poznała arabskiego narzeczonego (nawet kilku, ale mówię o ostatnim) i wyjechała na dwa tygodnie do Egiptu zostawiając nam 100zł na przetrwanie. Zajmował się nami starszy brat (uzależniony od gier komputerowych, alkoholu i marihuany, pracuje przez tydzień, po czym rzuca pracę) i jej kolega, który miał z nami na ten czas zamieszkać. Przed wyjazdem przyznano jej kuratora sądowego w związku z wniesieniem przez szkołę młodszej siostry sprawy do sądu o zaniedbywanie obowiązków matki. Kuratorka i tak, brzydko ujmując, miała nas gdzieś. Gdy przychodziła, rozmawiała z matką o pogodzie, wiadomościach itp. Nigdy nie zajrzała do lodówki. Przez ten cały okres matka nie płaciła rachunków, oprócz internetu. Odłączyli prąd, a ona zdjęła plombę i go włączyła. Chcieli zdjąć licznik, ale ona ubłagała o inny termin i do tej pory tego nie zrobili. Po jakimś czasie starsza siostra wniosła sprawę do sądu, po czym uzyskała prawa do opieki nade mną i młodszą siostrą. Mieszkałyśmy z nią i z dziadkami i było fantastycznie. Bez matki. Ona nawet nie stawiła się na sprawę. Nic jej nie interesowało. Raz przyszła do szkoły młodszej siostry i tyle. Ale kolejne problemy się pojawiły. Maż babci jest alkoholikiem. Ona też, ale w mniejszym stopniu. Kiedyś chorowała na raka. Dziadek zastawił mieszkanie bez niczyjej wiedzy i z dnia na dzień wyrzucono nas na ulicę. Przygarnęła nas macocha starszej siostry i brata - udostępniła nam swoją kawalerkę, w której nie mieszka. Mieszkamy w niej pół roku. Brat w tym czasie się od nas odwórcił. Zamieszkał znów z matką, twierdząć, że nie ma innego wyjścia. Wypisywał do siostry smsy, że dostała od tatusia mieszkanie, a on nic.. Matka pisała młodszej siostrze na facebooku, że za nią tęskni itp, a ja głupia czuję o to zazdrość. Chodzę do szkoły zaocznej, mam półtora roku w plecy, ale jakoś idzie. No to teraz opowiem, jakie dolegliwości mi towarzyszą tym zdarzeniom...

Płaczę podczas ciężkich rozmów. Pisząc o tym tez się rozpłakałam. Ciężko mi jest nawiązywać nowe znajomości. Nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka, tylko trzymanie się za rączkę. Gdy widzę, ze jakiemus się podobam, od razu szukam w nim wad i uciekam jak najdalej. Gdy się denerwuję, trzęsę się jak galareta (ostatnio byłam na rozmowie o pracę i podnosząc kubek tak trzęsła mi się ręka, że postanowiłam po prostu nie dopijać herbaty - również trzęsła mi się strasznie głowa, więc bałam się, że pracodawczyni uzna mnie za świruskę). Podgryzam język... Po bokach. Robię to aż do krwi. To boli, ale nie mogę się powstrzymać. Kiedyś tak mocno zagryzałam zęby przez sen, że bolała mnie szczęka, a teraz zamiast tego gryzę się w język. Gdy pokłócę się z siostrami, mam myśli samobójcze. Widzę siebie, jak skaczę z okna, pod pociąg itd... Przy tym jeszcze się tnę. Tylko po kłótniach z nimi. Gdy zobaczę ostry przedmiot, mam niepokojące wizje, np że niechcący nóż upada i wbija się w kogoś, albo że to są nożyczki itd. Nie mogę tego powstrzymać. Mam manię robienia wszystkiego... symetrycznie. Gdy dotknę niechcący prawej nogi, muszę natychmiast dotknąć lewej w tym samym miejscu, bo zaczynam się denerwować i myśleć tylko o tym. Gdy spojrzę na dolny lewy róg telewizora muszę zrobić to z innymi w odpowiednim schemacie. Gdy zablokuję klawiaturę telefonu, muszę dotknąć przeciwnych przycisków, bo nie da mi to spokoju. Macham w kółko nogami. Nie potrafię inaczej. Starsza siostra powiedziała, ze robię to nawet przez sen, na poważnie. Boję się ludzi. Gdy idę ulicą, a naprzeciw idzie grupa ludzi, uciekam na drugą stronę. W autobusie nie siadam obok kogoś. Gdy w sklepie jest mężczyzna na kasie, idę do innej lub do innego sklepu. Boje się nawet sama chodzić do sklepów. Sama mogę chodzić tylko na długie spacery donikąd. Wolę siedzieć w domu sama, niż z kimś przebywać. Rzadko się śmieję. Nie potrafie niczego zrobić do końca. Kiedyś przesypiałam całe dnie - dosłownie - budziłam się i szłam od razu spać. Przespałam około miesiaca w ten sposób myjąc się tylko i jedząc. Jeśli chodzi o odżywianie, to czasem chce mi się strasznie jeść przez kilka dni, a zaraz potem przez kilka dni nie jem wcale. No i ostatnia rzecz, dość głupia w moich oczach... Odkąd pamiętam mam w głowie pewną postać, której życiem kieruję. Tzn wymyśliłam sobie kobietę, jej wygląd, życie itd. Codziennie wymyślam sobie jej kolejne historie i bardziej mi się to podoba niż wychodzenie z domu.

Myślę, że to by było na tyle. Mam nadzieję, ze ktoś wytrwa do końca tej historii i zaseguruje, co to za schorzenie może być.

 

-- 12 gru 2012, 14:39 --

 

Co do objawów, chciałabym dodać, że gdy jestem sama w domu bujam się jak przy 'chorobie sierocej'. Jestem bardzo spokojna i jeśli ktoś obcy o coś mnie pyta, albo ignoruje pytanie, albo tylko się uśmiecham. Mam czasami skurcze w klatce piersiowej, tzn uczucie, jakby na sekundę stanęło mi serce i układ oddychania (nie wiem, czy to związane z astmą oskrzelową, na którą choruję), kiedyś codziennie bolała mnie głowa, teraz mi to przeszło, rzadziej boli. Do tego gdy jestem sama w domu, chodzę w kółko, jak pies, wykonując różne czynności. Drażnią mnie głośne dźwięki i jaskrawe światło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×