Skocz do zawartości
Nerwica.com

z zycia "psychopaty"...?


Gość gregory21

Rekomendowane odpowiedzi

witam...

 

Chyba pownienem zalozyc dziennik i wtedy bylo by prosciej...sa juz naprawde momenty kiedy zastanawiam sie co ja takiego zlego zrobilem w zyciu.. ze akurat mnie dopadlo takie cholerstwo... na ogol osoba o spokojnym usposobieniu ale zaborczo zazdrosna a tutaj takie cuda w glowie jakbym ogladal dobry horror.. teraz dobrze mi sie pisze jestem wmiare zrelaksowany , obok stoi wiadro melisy, jedynej uzywki na jaka moge sobie pozwolic.. ale do rzeczy ., kiedy dolaczylem tu i pierwszy raz opisalem jednej z osob z czata co sie ze mna dzieje (pamietam jakby to bylo wczoraj) powiedzial nie jestem lekarzem ale mi to wyglada na schizofrenie.. heh.. gdyby nie jedna cudowna osoba rowniez z tego czata o takim chlopiecym avtarze - TET :D ale golebim sercu i ogromnej ilosci zrozumienia to wtedy ta noc skonczyla by sie roznie... ale zyje... niestety w mojej glowie nadal gosci przemoc i ogromna krzywda.. sa momenty jak teraz ze nie czuje nic,zajmuje sie czyms i nie odczowam nic jest jak dawniej(zanim zachorowalem..dobrze:)) ale sa chwile kiedy mam takie napady wtedy widze jak noze lataja w moich myslalch , niekoniecznie cos robiac ale wiem ze one tam sa..zadomowily sie cholery... mam ochote dziwna chec kogos zlac..o ironio nie jestem huherkiem(prawie 100kg :evil: ) ale nie dazylem nigdy do bujek...wrecz myslalem o skutkach ewentualnych i zawsze udawalo sie ich unikac ... jadac samochodem mam jakas chora ochote ja wiem czy ochote ale nie wiem jak nazwac to odczucie , niszczenia wszystkiego co mi wejdzie pod reke... oczywiscie analizuje te mysli zastanawiam sie zkad w mojej glowie takie cos , dlaczego rozmaiwajac z przjacielem ktorego znam 24 lata mam jakies chore odczucie o jego osobie...jakas dziwna sila... czasem jakas sytuacja utkwi mi w glowie i nie potrafie sobie wytlumaczyc tego racjonalnie ale ona wraca do mnie 3 , 4 dni.. kiedy to minie czasem po godzinie a czasem 5ciu patrze na to zboku i sie zastanawiam dlaczego nie balem sie tych mysli , pragnien , odczuc tak bardzo jak kiedy zdazyly sie pierwszym razem.. i najwazniejsze czy byl bym to gotowy zrobic??sa tez wokolo mnie bliskie mi osoby ktore kompletnie nie rozumieja tej sytuacji a staram sie aby kazdy wiedzial... i jeszcze dolewaja oliwy do ognia.. wtedy czuje ogromna zlosc.. chec pojechania do tej osoby... nie wiem wtedy w jakim celu ale wole nie wiedziec... mysle ze nie byl bym zdolny do skrzywdzenia kogokolwiek... ale wole unikac juz tych osob tylko czy to nie doprowadzic do izolacji...teraz mam zamiar wrocic do rodzinnego domu i poddac sie leczeniu..i boje sie co jesli poczuje tak wstosunku do rodzicow .. rodzenstwa.. mam nadzieje ze to wszystko jest po cos... reasumujac , dzieki temu forum nawiazaniu blizszych kontaktow przez chocby gg z wieloma osobami jestem wciaz wsrod zywych.. wiele rzezczy pozwoliliscie mi zrozumiec za co dziekuje poznalem tez sporo osob z podobnymi zaburzeniami jak moje... mam nadzieje ze nie jestesmy obsesyjnymi psychopatami i wszystko jeszcze przed nami,,,...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"sa tez wokolo mnie bliskie mi osoby ktore kompletnie nie rozumieja tej sytuacji a staram sie aby kazdy wiedzial... i jeszcze dolewaja oliwy do ognia.." 

 

 

No skąd ja to znam... mam podobnie... Na mój temat też mało kto odpisał.

Za tydzień wizyta u psychiatry ( czekałem k.rwa 2 miesiące ) , myślę że zacznę coś ze swoim życiem robić. A ty chodzisz do lekarza ? Ja wiem że jak nie zmienię życia to albo skończe je , albo bede całe życie się męczył. Ja mam problem z nerwicą chyba, jeszcze nie wiem jaką ale dużo się oczytałem w internecie i wiem że coś naprawde nie tak ze mną. Najgorsze jest to że wcześniej nie wiedziałem że jest coś ze mną nie tak i sam czasem żartowałem na temat nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochany,nikomu krzywdy nie zrobiłeś,jesteś dobrym człowiekiem,żadnym psychopatą.

Grunt znaleźć odpowiednią pomoc,dobrego psychiatrę który wypowiedziałby się,co to może być.

Czy w rodzinie ktoś cierpiał na jakieś zaburzenia,na nerwicę,schizofrenię???

Czy ewentualnie ktoś w rodzinie ewidentnie ma słabszą psychikę???

Nie jestem lekarzem,nie postawię diagnozy,schizofrenia,nerwica,bo nie wiem,naprawdę nie wiem.Ale wiem jedno,potrzebujesz pomocy,bo sam sobie nie radzisz.Im prędzej udasz się do osoby,która zna się na tym,tym lepiej dla Ciebie,może pomóc,będzie łatwiej,lżej.Pamiętaj jednak,że aby wyzdrowieć i jeśli oczywiście chcesz wyzdrowieć pomimo wszystko,ciężka walka przed Tobą.Chcesz ją stoczyć?Gratuluję odwagi.Nie chcesz?Poddaj się,ale będziesz się męczył długo,może zawsze.Nie warto się przyzwyczajać do tego,warto walczyć z tymi demonami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochany,nikomu krzywdy nie zrobiłeś,jesteś dobrym człowiekiem,żadnym psychopatą.

Grunt znaleźć odpowiednią pomoc,dobrego psychiatrę który wypowiedziałby się,co to może być.

Czy w rodzinie ktoś cierpiał na jakieś zaburzenia,na nerwicę,schizofrenię???

Czy ewentualnie ktoś w rodzinie ewidentnie ma słabszą psychikę???

Nie jestem lekarzem,nie postawię diagnozy,schizofrenia,nerwica,bo nie wiem,naprawdę nie wiem.Ale wiem jedno,potrzebujesz pomocy,bo sam sobie nie radzisz.Im prędzej udasz się do osoby,która zna się na tym,tym lepiej dla Ciebie,może pomóc,będzie łatwiej,lżej.Pamiętaj jednak,że aby wyzdrowieć i jeśli oczywiście chcesz wyzdrowieć pomimo wszystko,ciężka walka przed Tobą.Chcesz ją stoczyć?Gratuluję odwagi.Nie chcesz?Poddaj się,ale będziesz się męczył długo,może zawsze.Nie warto się przyzwyczajać do tego,warto walczyć z tymi demonami.

 

 

Witaj Madziu , bylem juz u 2 pychiatrow , jden postawil diagnoze nerwica lękowa z skutkami natrętnych mysli, drugi nerwica lękowa i nerwica natręctw , teraz dziki bogu bylo tych mysli prawie 0 przez dobre kilka dni nasilily sie u mnie lęki , od wczoraj znow taka mysl wrocila , ja czasem mam wrazenie ze dlatego ze sam doswiadczylem na początku takich mysli , teraz odruchowo kiedy czuje jakis strach albo , sam juz nie wiem , moj umysl automatycznie kieruje tok myslenia w srone mysli o krzywdzie.. napewno nie zrobil bym nikomu krzywdy..wole nigdy nie sprawdzac , jesli okazalo by sie to silniejsz bedzie tylko jeden wybor... ale jeszcze mam nadzieje wiele przedemna i on bedzie ostatecznoscia..nareszcie w Polsce:))pora zaczac szukac pomocy:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam , jeszcze troche i potraktuje ten temat jako wlasny pamietnik:) ostatnio odpukac mialem 4 dni naprawde jak z przed choroby ... udalo mi sie wyrwac na kilka godzin z domu wyszalalem sie ze zakwasy trzymaly 3 dni... w sumie 6 tygodni spedzilem przed laptopem..i musze stwierdzic ze zauwazam jedna zaleznosc i mniej nerwow a wiecej spedzania czasu na rzezczach ktore absorbuja tym mniej a ostatnio wcale nn ... az do wczoraj al coz fajnie bylo 3 dni poczuc sie jak kiedys...:) ostatnio znalazl sie ktos kto potrafi poprawic mi humor:)) ta osoba doskonale bedzie wiedziec o kogo chodzi.. , narazie od jutra zaczynam owy lek..pani p. powiedziala ze xanax mam miec pod reka nawet do 4 razy dziennie przez pierwsze kilka dni...wiec moze ten temat niedlugo nie bedzie mial juz nic wspolnego ze mna... pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gregory21, chyba nawet byl swego czasu projekt,zeby sobie na forum pisac o przezyciach dnia codziennego,rozmyslaniach itp..gosc ktory to zaproponowal o nicku.Piorun bodajze,ostatnio nie zaglàda..chyba nawet ankieta byla w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajny i trafny temat :) Sama się zastanawiam czy nie jestem psychopatką bo moje myśli mnie zadziwiają i wewnętrznie się za nie ganię. Wiem, że tak nie myślę a to wszystko przychodzi samo, jakbym nie miała wpływu na własne myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie jeszcze mam ferie, ale podczas tego czasu dużo się zdarzyło. Ale nie dookoła mnie, tylko w mojej psychice. Wszystko było strasznie intensywne, cały czas zmieniałam zdanie, byłam raz roztrzęsiona, raz spokojna. Zadziwia mnie spokój mojego serca, bo staram się być dobrym człowiekiem, nie popełniać większych błędów, w sercu mam miłość i pokój. Za to często gubię rozsądek. I doszłam do wniosku, że brak rozsądku i dystansu nie pomaga wydostać się z choroby. Niby takie klepanie, dobra, dobra, a to szalenie ważne.

Są chwile (rzadko), kiedy jestem w pełni świadoma i akceptuję swoją chorobę, ale kiedy ona przechodzi do działania, jestem w obłędzie i żal mi tyłek ściska, że nie mogę się spełniać. To wszystko jest trudne, chodzę do ostatniej klasy gimnazjum i bardzo mocno przejechałam się na życiu. Przeszłam załamanie nerwowe, dwie depresje, nerwicę natręctw (trochę mam do teraz). Szczęście w nieszczęściu, bo przez ten czas poznałam Boga i moja wiara jest bardzo głęboka. Za to często mam dziwne myśli z wyobraźni, budzę się w nocy i cała się trzęsę. Ale cały czas mam nadzieję. Każdy z nas jest wyjątkowy, ma swój świat i swoje zycie. Musimy o tym pamiętać i nie poddawać się nawet w chwilach nieświadomości i zamętu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gregory21,to co opisujesz we wstępie,te obrazy w Twojej głowie,to po prostu uczucia.Uczucia niewyrażone,tłumione,których nie akceptujesz i boisz się ich.Przybierają formę morderczych obrazów.To skutki,nimi się nie zajmuj,zajmij się przyczynami.

Co może być przyczyną tłumienia uczuć? Jakaś niepewność siebie,samotność,poczucie alienacji,izolacji,strach przed odrzuceniem,napiętnowaniem.Nie wątpię,że polak w Londynie przeżywa takie uczucia.Ja we własnym mieście,w którym się urodziłem,przeżywam takie uczucia.

Co z tym zrobić?

Ucz się obserwować i nazywać uczucia.

Nie utożsamiaj się z przeżywanym uczuciem(to nie ja jestem np.wściekły,ale jest,aktualnie, we mnie wściekłość,która minie)

Znajdż sposoby na wyrażanie tych uczuć.

Przyglądaj się sobie i temu co przeżywasz tak jakbyś obserwował obcą osobę,z boku.

To nauka na całe życie-świadomość uczuć.Mało się tutaj,na tym forum o tym pisze.

I chyba najważniejsze: tym wszystkim rządzi strach,przed odrzuceniem,samopotępieniem,bo "zobaczą,jaki jestem naprawdę!".Bzdura! Buduj relację z Bogiem,bo im bliżej Boga-tym mniejszy lęk.

To wszystko,co cię trapi to nie choroba,tylko zaproszenie do budowania relacji z Nim.Ale Ty sam wybierzesz.

Ja to wszystko też przechodziłem,ale to mnie już nie zabija.Moje przekleństwo jest dziś mym błogosławieństwem.

Odwagi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Buduj relację z Bogiem,bo im bliżej Boga-tym mniejszy lęk.

To wszystko,co cię trapi to nie choroba,tylko zaproszenie do budowania relacji z Nim.Ale Ty sam wybierzesz.

Ja to wszystko też przechodziłem,ale to mnie już nie zabija.Moje przekleństwo jest dziś mym błogosławieństwem.

 

Zazdroszczę. W moim przypadku jest niestety zupełnie odwrotnie. Kiedyś byłam bardzo wierząca. Ale zaczęło się to powoli zmieniać, odkąd zachorowałam na nerwicę natręctw. Mam to od ponad 2 lat. W sumie ciągle prosiłam Boga o pomoc, miałam nadzieję, że się zlituje, że w końcu będzie dobrze. I co? Nic. Jest coraz gorzej. W sumie przy wierze trzyma mnie tylko historia Anneliese Michel i to, co kiedyś opowiadał nam ksiądz (egzorcysta) na rekolekcjach. Gdyby nie to, pewnie już od dawna byłabym ateistką. Ale oddalam się od Boga. Prawie się nie modlę (bo już mi się nie chce; po co, skoro to nie przynosi żadnego rezultatu?), nie byłam dzisiaj w kościele, chociaż jest Popielec (zawsze w niedziele i święta obowiązkowe chodziłam, chyba że byłam chora czy źle się czułam, ale to bardzo rzadko). Jeśli to ma być mój krzyż, to ja go nie chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to nie była wiara,tylko "Panie Boże zrób o co cię proszę,zrób to co ja uważam,że dla mnie jest dobre.A jak nie,to do widzenia!" Takie używanie Boga do własnych celów.Swoje Ja na wierzchu.

Kiedy ja zacząłem mieć pierwsze problemy nerwicowe zacząłem szukać,co to jest.Książki,terapeuci,jedna terapia 3-miesięczna.Wszystko to szło w kierunku uświadamiania uczuć,dotykania zranień z przeszłości.

Ale to jeszcze było mało.Brakowało jakiegoś dystansu,jakiegoś innego punktu odniesienia niż tylko człowiek.Ja-i inni ludzie.

W końcu i tak wylądowałem na dnie.Dnie samotności i nerwicy graniczącej z obłędem.

Dotknąć dna-to był ten moment,moment szansy danej Bogu(nie swojemu "Ja").

Czytałem Biblię,jedyne co mi pozostało.A potem to już poszło jakoś tak samo.

I dziś co widzę? Jestem nałogowcem,zwykłym narkomanem,całe życie uganiam się za narkotykiem zwanym "akceptacja".To mnie doprowadziło do takiego stanu.

I dziś widzę,że to Bóg jest Tym,który może mnie od tego uwolnić,sprawić,że przestanę szukać miłości tam,gdzie jej po prostu nie ma!

Pomódl się o ludzi,którzy Cię doprowadzą do Boga.Trzeba być w jakiejś wspólnocie,w pojedynkę nic się nie zdziała.

Amen. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to nie była wiara,tylko "Panie Boże zrób o co cię proszę,zrób to co ja uważam,że dla mnie jest dobre.A jak nie,to do widzenia!" Takie używanie Boga do własnych celów.Swoje Ja na wierzchu.
Nie, nie było tak. Zdawałam sobie sprawę, że Bóg to nie jest św. Mikołaj, który będzie spełniać moje zachcianki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×