Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

BrakPomysluNaNick01, rozumiem.

Jak ja byłam w liceum, klasy o bardziej ścisłych profilach były tymi, które imprezowały najbardziej. Po prostu odreagowywali w ten sposób. Raczej rzadko zdarzało się, żeby ktoś był przygnębiony.

 

W wieku nastoletnim ale też po 60-ce, czy 70-ce. Poza tym po różnych wydarzeniach typu rozwód, rozstanie, śmierć bliskich, ciężka choroba.

 

O ile u starszych ludzi mnie to nie dziwi- przeczuwają w końcu, że niedługo rozstaną się z życiem nie z ich woli, czy też po tragicznych wydarzeniach, kiedy nasza psychika zbiera niezłe cięgi, o tyle wiek nastoletni jednak mimo wszystko jest dla mnie zaskakujący. Nie biorę tutaj pod uwagę siebie, u mnie myśli samobójcze pojawiły się stosunkowo wcześnie i już zostały. Ale obiektywnie co jest takiego w tyk okresie życia? Czyżby hormony aż tak szalały?

Nastolatki mają myśli samobójcze z błahych dla dorosłych powodów typu złe oceny, nieszczęśliwa miłość, gnębiący rówieśnicy czy patologiczna rodzina. Ja miałem już w 1 klasie podstawówki a może nawet przedszkolu z powodu gnębienia i wyśmiewania w szkole i ciągnęły się oczywiście sporadycznie cały etap nauki łącznie ze studiami. Mam chyba suicydalną osobowość. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, co jeśli nie tylko stan się utrzymuje, ale i stale narasta? Psychika młodego człowieka jest krucha, emocjonalność bujna, często też nadwrażliwość. Ludzie ukrywają jacy są i stwarzają pozory silnych, ale im osoba silniejsza na zewnątrz tym łatwiej jest ją zranić - tylko trzeba wiedzieć, gdzie wbić tą szpilę. Faceci są zwykle dość tępi pod tym względem i podchodzą do sprawy fizycznie, natomiast kobiety celują w emocje i taka celna szpila od kobiety, może rozwalić faceta - nawet doszczętnie. Co dopiero wśród młodzieży - w takich latach człowiek jest zupełnie niewykształcony i dziki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

emikado, ok, zgadzam się, ale nie sądzę, żeby rówieśnicy czy rówieśniczki potrafili aż tak celnie i często wbijać szpilę, aby sięgnęło to statystyk przytoczonych przez carlosbueno. Prawda, zdarzają się takie przypadki. Ale czy aż można stwierdzić, żeby było to 80% społeczeństwa? A jeśli tak, to dlaczego tylu ludzi jest w szoku, kiedy słyszy, że kogoś bliskiego męczą myśli samobójcze? Nie w aspekcie, że dana osoba ma, tylko, że w ogóle można je mieć.

Wielu zapomniało że je miało, albo chce je wyprzeć czy uważa za głupie, niedorzeczne. To jest jednak temat tabu w świecie gdzie każdy ma być silny i szczęśliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Jeżeli od kilku lat myślę o tym codziennie lub prawie codziennie, próbuję znajdować najlepszy sposób na w miarę bezbolesne odejście, to znaczy chyba, że jestem przyszłym samobójcą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, moim zdaniem kiedy już nie widzisz innego wyjścia...gdy nieustannie o tym myślisz dniami i nocami. Kiedy w głowie szukasz rozwiązania jak to zrobić..który sposób byłby najodpowiedniejszy i najskuteczniejszy w działaniu. Momentem przełomowym jest też napisanie listu pożegnalnego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie takie myśli nachodzą od czasu do czasu. Nie muszą być związane z żadnym strasznym wydarzeniem. Potrafię wstać rano w świetnym humorze, a wieczorem rozmyślać o śmierci. Najczesciej wynika to z tego, iż uświadamiam sobie ze nie potrafię być szczęśliwa. Nie potrafię normalnie żyć. Dzisiaj przyszłam z pracy do domu, wokół bałagan, od rana planowałam go posprzątać. Co prawda zrobiłam to, ale musiałam się zmuszać. Zwykle, codzienne czynności wymagają ode mnie wysiłku. Często ogarnia mnie bezsilność, poczucie beznadziei, wegetacji. Kiedy tylko mogę, uciekam od rzeczywistości - w świat imprez, alkoholu, dragów czy nawet filmów. Jako dziecko uwielbialam czytać i zatracać się w światch z powieści. Niestety teraz nie jestem w stanie skupić uwagi na czytanym tekście. W głowie ciągle kłębią mi się myśli. No i kiedy to wszystko tak do mnie dociera, zaczyna przerażac mnie, że tak może wyglądać reszta mojego życia. Po co mam żyć, skoro całe moje życie polega na uciekaniu od niego? To paradoks. Ale strasznie boję się śmierci. Boję się tego co będę czuła w momencie zgonu. Tego że będę chciała zmienić zdanie gdy będzie już za późno. Albo tego, że po tamtej stronie może być jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie takie myśli nachodzą od czasu do czasu. Nie muszą być związane z żadnym strasznym wydarzeniem. Potrafię wstać rano w świetnym humorze, a wieczorem rozmyślać o śmierci. Najczesciej wynika to z tego, iż uświadamiam sobie ze nie potrafię być szczęśliwa. Nie potrafię normalnie żyć. Dzisiaj przyszłam z pracy do domu, wokół bałagan, od rana planowałam go posprzątać. Co prawda zrobiłam to, ale musiałam się zmuszać. Zwykle, codzienne czynności wymagają ode mnie wysiłku. Często ogarnia mnie bezsilność, poczucie beznadziei, wegetacji. Kiedy tylko mogę, uciekam od rzeczywistości - w świat imprez, alkoholu, dragów czy nawet filmów. Jako dziecko uwielbialam czytać i zatracać się w światch z powieści. Niestety teraz nie jestem w stanie skupić uwagi na czytanym tekście. W głowie ciągle kłębią mi się myśli. No i kiedy to wszystko tak do mnie dociera, zaczyna przerażac mnie, że tak może wyglądać reszta mojego życia. Po co mam żyć, skoro całe moje życie polega na uciekaniu od niego? To paradoks. Ale strasznie boję się śmierci. Boję się tego co będę czuła w momencie zgonu. Tego że będę chciała zmienić zdanie gdy będzie już za późno. Albo tego, że po tamtej stronie może być jeszcze gorzej.

 

 

próbowałas psychoterapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lalia, pisałaś, że leczysz się od 2011, czyli właśnie 7 lat. I przez ten czas nic Ci nie pomogło w kwestii myśli samobójczych?

 

Nie. Obojętnie jak dobrze psychicznie się czuję, myśli samobójcze są zawsze ze mną... Wydaje mi się, że chodzi o to, że już podjęłam decyzję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam już ponad 30 lat myśli samobójcze i jeszcze żyję :mrgreen: , choć to nie jest za bardzo udane życie. A największe myśli samobójcze łącznie z pseudo próbą to miałem jak chodziłem na psychoterapię, podobno to częste na jej początku bo se jeszcze bardziej uświadamiasz jak beznadziejny jesteś. Ostatnimi laty mam jakby mniej, nawet tu mnie rezygnacja dopadła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shira, niedawno byłam na badaniu psychologicznym, ICD 10. 8 maja mam się zgłosić po wyniki i iść z nimi do psychiatry. Cóż, zobaczymy co dalej. Chętnie poszłabym na terapię, boję się jedynie ze może ona pogorszyć sprawę. Czasem w relacjach z ludźmi lubię sobie dopoowiadać pewne rzeczy. Boje się, że taka relacja z terapeutą może mnie wiele kosztować. Boję się oceniania albo bagatelizacji problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, ja też mam myśli samobójcze od dzieciaka tak właściwie. Będzie już z 10 lat. I tak jak piszesz- niezbyt to udane życie.

Ciekawe co piszesz o terapii. Ta jest jeszcze przede mną.

Nie u każdego terapia powoduje wzrost myśli samobójczych, czy próby ale wiem że w początkowej fazie terapii to częste, piszą o tym w necie i psychoterapeuta też mi to mówiła chyba, to było tak dawno że nie pamiętam dokładnie. Ja mam myśli samobójcze co najmniej od pierwszej klasy podstawówki, a może to było jeszcze przedszkole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shira, niedawno byłam na badaniu psychologicznym, ICD 10. 8 maja mam się zgłosić po wyniki i iść z nimi do psychiatry. Cóż, zobaczymy co dalej. Chętnie poszłabym na terapię, boję się jedynie ze może ona pogorszyć sprawę. Czasem w relacjach z ludźmi lubię sobie dopoowiadać pewne rzeczy. Boje się, że taka relacja z terapeutą może mnie wiele kosztować. Boję się oceniania albo bagatelizacji problemów.

 

nie boj sie. strach ma wielkie oczy. psycholog nie ocenia, nie bagatelizuje-dobry psycholog.

trzym,am kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, rozumiem. Współczuję. U mnie zaczęło się pod koniec podstawówki i trwa do dzisiaj.

kia_ sportage, trzymam kciuki. Życzę Ci, żeby w końcu los się uśmiechnął i pozwolił Ci żyć dla samej siebie.

Ostatnie 2 lata praktycznie nie miewam tych myśli także nie jest źle. Co ciekawe nie wychowywałem się w patologicznej rodzinie jakby mogło się wydawać, myśli samobójcze miałem głównie przez "kolegów" z klasy czy podwórka, no i nadwrażliwość przede wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nawet najbardziej zdrowe i silne jednostki mogą mieć okresowo- nawracające myśli samobójcze .To jeszcze nic złego , powiedziałbym nawet ,że jest to swoisty mechanizm obronny organizmu w odpowiedzi na traumę . Od myśli samobójczych do samego samobójstwa bardzo daleka droga .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam już ponad 30 lat myśli samobójcze i jeszcze żyję :mrgreen:
u mnie też pojawiły się już w dzieciństwie, zdarzało mi się pytać mamę, po co mnie urodziła i dlaczego nie usunęła ciąży, oraz jaki jest sens mojego życia
Ja aż tak nie mówiłem, ale b. często powtarzałem mamie że nie chcę żyć, chcę umrzeć i tak było chyba do końca podstawówki, później już tego nie mówiłem bardziej się z tym kryłem. Od dzieciństwa czułem że moje życie będzie do dupy i się jak okazało nie myliłem się. Ciekawe czy w ogóle jest coś takiego jak wrodzone myśli samobójcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co ciekawe nie wychowywałem się w patologicznej rodzinie jakby mogło się wydawać, myśli samobójcze miałem głównie przez "kolegów" z klasy czy podwórka, no i nadwrażliwość przede wszystkim.

 

Same here, przez gimnazjum czułem się tak bardzo samotny, siedziałem zawsze sam w ławce, wiem że o siebie nie dbałem i wyglądałem okropnie, ale to jedno. Dodatkowo bezsenność gdzie spałem po 3-5h w nocy, i jeszcze wygląd ćpuna. Do dziś nie utrzymuję kontaktu z ludźmi z gimnazjum które mam 10-15 minut piechotą od domu.

 

Wczoraj spotkałem tych ludzi bo niektórzy pracują w straży pożarnej, zapraszali na piwo i coś się tam chichotali, ale byłem po drugiej strony ulicy. Nie zwróciłem nawet uwagi.

Nawet nauczyciele w gimnazjum byli przeciwko mnie. Pluli na mnie, bili, nic dziwnego że nie wytrzymałem psychicznie i trafiłem do szpitala wskutek lęku nowych znajomości w technikum. Może to było źródło mojej schizofrenii. Raz dostałem pod*ierdol do dyrektorki na jednego ze znajomych, że rysuję na niego k*tasy na ławce. Kumasz to? Gnębią cię uczniowie w szkole, a jeszcze dochodzi do tego przypał u nauczycieli.

Nawet ostatnio jak spotkałem wychowawczynię z gimnazjum jak wracałem ze sklepu a ona szła na lekcje nie powiedziałem dzieńdobry. Niech k*rwa się pi*rdolą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×