Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

To paradoks jak wiesz, ze umrzesz udusisz sie to walczysz chcesz zyc a normalnie potrafisz oddychać nie walczysz nie potrafisz zyc
Wniosek z tego taki ze dla kazdej zywej istoty, naturalnym jest posiadanie instynktu przetrwania, a jak sie nie umie zyc to trzeba probowac sie nauczyc.

Mimo wszystko ja wciaz wierze ze mozna sie tego nauczyc od nowa.

 

Troche odbiegne od tematu. Ludzie zabijaja sie z roznych powodow ale glowny to chyba taki, ze nie moga spelnic swojej roli spolecznej, oczekiwan kulturowych poprzez co jest im z soba zle. Problem polega na tym jak ktos bez problemu to osiaga ale ten swiat mu nie pasuje, nie jest dla niego atrakcyjny. Poszukuje swojego ale go nie znajduje zabija sie z braku swego wordu. Robi to calkowicie świadomie nie dlatego, ze ma kredyt na 30 lat, a go z roboty wyjebali, a jeszcze mu sie zdarzyła równoległa ciaza z Marta i Jolka a jest do tego zupelnie nie przygotowany. Niektórzy umieją zyc, ale nie chca, niczego nie musza sie nauczyc, taki tez jest czlowiek wiec trudno powiedziec, ze czlowiek powinien sie nauczyc zyc bo nauczyc sie zyc wcale nie jest fajne, czasem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój drugi faworyt to wypożyczenie szybkiego samochodu z wypożyczalni, spicie się w nim do stanu kompletnej znieczulicy i wjechanie pod pędzącego tira z naprzeciwka na drodze krajowej. Bardzo bałaganiarski sposób, ale na pewno całkowicie bezbolesny i nie pozostawiający żadnych szans na przypadkowe przeżycie.

Wiem, że moment kiedy będę musiał pojąć decyzje co do wyboru sposobu samobójstwa prędzej czy później nadejdzie.

 

Pomysł z cięzarówką wydaje się skuteczny, ale mam wrażenie, że może być strasznie trudny do zrealizowania - cały proces zaczynający sie uruchomieniem silnika, poprzez picie w czasie jazdy i jazda aż do momentu idealnie odpowiadającego zamiarom może trochę potrwać i skutecznie w pewnym momencie sparaliżować zamiar...

 

Intel, lata mijają, a Ty nadal o samochodach z wypożyczalni i tirach, pewne rzeczy jednak z trudnością ulegają zmianom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trucie się lekami to bzdura. Kompletnie nieskuteczna i niczego nie gwarantująca metoda. Dzisiejsze leki są tak bezpieczne, że praktycznie trzeba by ich zjeść całą łopatę. Nic to nie da. Po prostu się je zwymiotuje…

 

Ponoć paracetamolem można się zabić, są toksyczne leki starej generacji które myślę że dałby radę wystarczy zapewne jakaś przemyślana mieszanka a jak nie to jakaś trucizna.

 

Boję się skoku z wysokości. Ciągle czyta się o cudach polegających na przeżyciu upadku nawet z dziesiątego piętra.

Mój drugi faworyt to wypożyczenie szybkiego samochodu z wypożyczalni, spicie się w nim do stanu kompletnej znieczulicy i wjechanie pod pędzącego tira z naprzeciwka na drodze krajowej. Bardzo bałaganiarski sposób, ale na pewno całkowicie bezbolesny i nie pozostawiający żadnych szans na przypadkowe przeżycie.

 

Wjechanie pod pędzącego tira też nie jest pewne można zostać tylko potrąconym albo jakoś niefortunnie zrykoszetować i złamać tylko kręgosłup zwłaszcza będąc po alkoholu może pojawić się problem z celnością pewniej byłoby stanąć na przejeździe kolejowym.

 

 

A mi się marzy zamach z ładunkiem wybuchowym w szpitalu psychiatrycznym pomógłbym wielu pacjentom i w dodatku wyprowadziłbym z błędu psychiatrów. Taka śmierć byłaby idealna duża ilość ładunku gwarantowałaby gwarancje i pewność bezbolesność oraz szybkość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem polega na tym jak ktos bez problemu to osiaga ale ten swiat mu nie pasuje, nie jest dla niego atrakcyjny. Poszukuje swojego ale go nie znajduje zabija sie z braku swego wordu

 

Kontrast, sluszna uwaga. Oczywiscie, ze istnieje rowniez taka opcja. Ja mam swiadomosc tego, ze istnieja rozne perspektywy, a zycie to nie zawsze jest taki prosty ciag przyczynowo- skutkowy, a rozne sytuacje moga byc po prostu wypadkową roznych nakladajacych sie na siebie czynników. Nie traktuje jednej opcji jako absolutu. Jednak mam wrazenie, ze takich przypadkow o ktorym Ty napisales jest jakos mniej....

 

Podziele się jeszcze pewnymi myslami ktore chodzą mi po glowie.

Odnoszę wrażenie, ze są istnieją też takie osoby które po prostu "lubuja się" w swojej chorobie.

Choroba staje się wytłumaczeniem na wszystko, na brak jakiejkolwiek inicjatywy, na kazdą niedoskonalosc,

Mało tego, myslę nawet, ze jest to jakas forma mechanizmu obronnego, a wynika to z jakiejs rysy narcystycznej.

"Szalenstwo" w jakis sposob daje takim osobom poczucie bycia kims szczegolnym, wyjatkowym.

Pozwala utrzymywac przed samym sobą taki wlasnie swoj wizerunek. Takie osoby nie chca wyzdrowiec tak naprawde, bo to rownaloby się z odkryciem przed samym soba smutnej prawdy- ze jest się po prostu przecietnym, a to boli.

 

Mysle, ze w zyciu warto jest miec takze swiadomosc tego, ze Twoja czy moja smierc, nie sprawi, ze swiat nagle sie zatrzyma, moze chwile ktos o tym pogada, wspomni ze dwa razy, nawet zaplacze, ale po jakims czasie wszyscy zapomna..

Po prostu o jednego czlowieka mniej na swiecie i to wszystko.

 

Takie moje luzne refleksje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choroba staje się wytłumaczeniem na wszystko, na brak jakiejkolwiek inicjatywy, na kazdą niedoskonalosc,

Mało tego, myslę nawet, ze jest to jakas forma mechanizmu obronnego, a wynika to z jakiejs rysy narcystycznej.

"Szalenstwo" w jakis sposob daje takim osobom poczucie bycia kims szczegolnym, wyjatkowym.

 

Jeśli ktoś doświadcza traumy przez długie lata, w szczególności w młodości, jako rekompensatę buduje sobie silne poczucie ego. Taka reakcja obronna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już kiedyś to pisalem

Odbierając sobie życie, czyli coś co jest najcenniejszego mam przejmować się życiem innych ???

Dla kogoś zdrowego psychicznie to może jest jakaś przeszkoda czy też niedogodnośc...

Piszesz o sobie. Nie wszyscy chorzy psychicznie mają w d... innych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....Problem polega na tym jak ktos bez problemu to osiaga ale ten swiat mu nie pasuje, nie jest dla niego atrakcyjny. Poszukuje swojego ale go nie znajduje zabija sie z braku swego wordu. Robi to calkowicie świadomie nie dlatego, ze ma kredyt na 30 lat, a go z roboty wyjebali, a jeszcze mu sie zdarzyła równoległa ciaza z Marta i Jolka a jest do tego zupelnie nie przygotowany. Niektórzy umieją zyc, ale nie chca, niczego nie musza sie nauczyc, taki tez jest czlowiek wiec trudno powiedziec, ze czlowiek powinien sie nauczyc zyc bo nauczyc sie zyc wcale nie jest fajne, czasem.

Z ust mi to wyjąłeś..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.......Odnoszę wrażenie, ze są istnieją też takie osoby które po prostu "lubuja się" w swojej chorobie.

Choroba staje się wytłumaczeniem na wszystko, na brak jakiejkolwiek inicjatywy, na kazdą niedoskonalosc,

Mało tego, myslę nawet, ze jest to jakas forma mechanizmu obronnego, a wynika to z jakiejs rysy narcystycznej.

"Szalenstwo" w jakis sposob daje takim osobom poczucie bycia kims szczegolnym, wyjatkowym.

Pozwala utrzymywac przed samym sobą taki wlasnie swoj wizerunek. Takie osoby nie chca wyzdrowiec tak naprawde, bo to rownaloby się z odkryciem przed samym soba smutnej prawdy- ze jest się po prostu przecietnym, a to boli...

Ktoś taki albo wcale nie jest chory tylko udaje albo jest chory do kwadratu.

 

Mysle, ze w zyciu warto jest miec takze swiadomosc tego, ze Twoja czy moja smierc, nie sprawi, ze swiat nagle sie zatrzyma, moze chwile ktos o tym pogada, wspomni ze dwa razy, nawet zaplacze, ale po jakims czasie wszyscy zapomna..

Po prostu o jednego czlowieka mniej na swiecie i to wszystko.

Naprawdę sądzisz, że samobójcę to obchodzi?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Odbierając sobie życie, czyli coś co jest najcenniejszego mam przejmować się życiem innych ???

Dla kogoś zdrowego psychicznie to może jest jakaś przeszkoda czy też niedogodnośc...

przejmować? - nie wiem, ale to brzmi jak zemsta, złość na tych co zostają żywi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę sądzisz, że samobójcę to obchodzi?!

 

Szczerze? To mysle, ze w jakis pokretny sposob tak, a w szczegolnosci ten "typ" ludzi o ktorych wspomnialam

Chodzi mi o to, ze ktos snuje i snuje fantazje na temat roznych scenariuszy dot, samobojstwa

A boje się tego i przeraza mnie to bo mam takie podejrzenia, ze ostatnia mysl, takich ludzi przed ich wlasna samobojcza smiercia to moze byc: o kurwa i to juz wszystko, to juz....nic wiecej sie nie wydarzy, ja jednak nie chce- rozpacz, kiedy jest juz za pozno...

 

Nie potrafie tego tak dokladnie zwerbalizowac o co mi chodzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu w ostatniej chwili taka osoba dochodzi do wniosku, ze to nie o to wlasciwie chodzilo.

Mysle, ze to jest cos potwornego umierac z taka swiadomoscia

 

Mam wrażenie, że Twoje jestestwo nie jest w stanie pojąć, że ktoś FAKTYCZNIE może chcieć rozstać się z tym światem - nie na niby, nie na pokaz, nie na złość innym, nie po to aby coś udowodnić - tylko tak po prostu dlatego, że nie chce już dłużej żyć. A gdy już zdecyduje się na ten krok, czuje wielką ulgę.

To dobrze, że tego nie rozumiesz, bo to nic przyjemnego. Masz zdrowe podejście do życia i ciesz się tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra psychoanaliza dokonana, nieszczęśnik dopiął swojego i jak powinien wyglądać pochówek ...

 

Ja nie chciałbym typowego pochówku, grobowca, pogrzebu, kwiatów, zniczy nie lubię ceremoniałów, płaczu chciałbym żeby moje prochy rozrzucono nikt nie rozpaczał na pogrzebie komentował ani go nie odwiedzał. Znikam ja znika i ciało nie lubię zostawiać śladów po sobie uciec w nicość. Albo wyjechać daleko gdzieś spalić dokumenty i zostać uznanym za zaginionego zostać anonimowym do końca obywatelem świata nie kawałka ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ana_88, To jest taka racjonalizacja, dobudowanie niejako ,,alternatywnej'' rzeczywistosci na wlasny użytek, użytek tego aby sie samemu z soba dobrze czuc. To wlasnie najgorsze - zapewnienie sobie strefy komfortu i siedzenia we wlasnym bagnie z poczuciem, ze przeciez tak musi byc. Ten mechanizm sie chyba nazywa ,,iluzji i zaprzeczeń'' czy cos takiego z dorabianym intelektualizowaniem, racjonalizowaniem, taki typ sobie pewnie w tym siedzi i jest ciężki do leczenia. Nie na darmo sie mowi, ze najgorsi w leczeniu sa lekarze, prawnicy, dziennikarze, pedagodzy bo wlasnie oni tak intelektualizują i nie daja sobie wpoić, ze zyja w takim swiecie ,,b'' Normalny typ szybciej spostrzega, ma pokore czy tam strach, bierze pod uwage, ze moze jednak i dostrzega ze rzeczywiście co jest duzym krokiem milowym. Jednak statystyki sa niekorzystne, najwięcej polega na zmianach, większość jest w stanie miec wgląd w siebie ale tylko mala czesc cos zmienia. Dlatego lepszy jest pacjent ktory cos tam o sobie wie moze nie duzo ale jest w stanie realnie działać niz ,,umysl'' ktory dostrzega ale nie zmienia a aby informacje ktore mu daje rzeczywistosc nie bolały, niejako ja sobie podkreca i na swoj sposób widzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że Twoje jestestwo nie jest w stanie pojąć, że ktoś FAKTYCZNIE może chcieć rozstać się z tym światem - nie na niby, nie na pokaz, nie na złość innym, nie po to aby coś udowodnić - tylko tak po prostu dlatego, że nie chce już dłużej żyć. A gdy już zdecyduje się na ten krok, czuje wielką ulgę.

To dobrze, że tego nie rozumiesz, bo to nic przyjemnego. Masz zdrowe podejście do życia i ciesz się tym.

 

Droga Stracona100, rzecz w tym, ze ty mnie nie znasz, to jest tylko Twoja ocena na podstawie kilku wypowiedzi moich na forum, nie wiesz co mam za sobą i nie wiesz co rozumiem a czego nie rozumiem.

W jednym sie z Tobą zgadzam- mam zdrowe podejscie do zycia i powiem Ci, ze samo sie to nie stalo i tak ciesze sie tym.

Pozdrawiam Cie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie na darmo sie mowi, ze najgorsi w leczeniu sa lekarze, prawnicy, dziennikarze, pedagodzy bo wlasnie oni tak intelektualizują i nie daja sobie wpoić, ze zyja w takim swiecie ,,b''

 

Hehe, z tym akurat się nie zgodze. Znam taki jeden przyklad zaprzeczajacy temu, pewnego prawnika wlasnie, jest to bliska mi osoba.

I w moim przekonaniu, jest to czlowiek, u ktorego poziom rozumienia rzeczywistosci, samoswiadomosc i nazwijmy to pewnego rodzaju dojrzalosc wykracza ponad przecietnosc. Nie znam drugiego takiego czlowieka, nigdy z niczym podobnym u nikogo innego sie nie spotkalam.

 

A tak abstrahując, mysle, ze punktem wyjscia jest zrozumienie tego, ze rzeczywistosc sklada sie tylko i wylacznie z pewnych faktow i to wszystko.

Cala reszte stanowi nasza interpretacja. My nadajemy tym faktom jakis znaczen. Faktem np. moze byc to ze ja i Ty np. nie mamy rąk.

 

Ja widze tylko to ze nie mam rak, Ty tego nie zauwazasz, bo ciagle patrzysz na swoje nogi, ale zaraz... uderzylam sie w noge, no i wlasnie zauwazylam ze ja mam, Ty natomiast w koncu uniesiesz swoj wzrok o kilka cm i spostrzezesz to, ze wlasciwie to nie masz rąk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że Twoje jestestwo nie jest w stanie pojąć, że ktoś FAKTYCZNIE może chcieć rozstać się z tym światem - nie na niby, nie na pokaz, nie na złość innym, nie po to aby coś udowodnić - tylko tak po prostu dlatego, że nie chce już dłużej żyć. A gdy już zdecyduje się na ten krok, czuje wielką ulgę.

To dobrze, że tego nie rozumiesz, bo to nic przyjemnego. Masz zdrowe podejście do życia i ciesz się tym.

 

Droga Stracona100, rzecz w tym, ze ty mnie nie znasz, to jest tylko Twoja ocena na podstawie kilku wypowiedzi moich na forum, nie wiesz co mam za sobą i nie wiesz co rozumiem a czego nie rozumiem.

W jednym sie z Tobą zgadzam- mam zdrowe podejscie do zycia i powiem Ci, ze samo sie to nie stalo i tak ciesze sie tym.

Pozdrawiam Cie ;)

Nie znam Cię ale właśnie pokazałaś jak jesteś przewrażliwiona na swoim punkcie.

Moja wypowiedź nie była ani złośliwa, ani źle Cię oceniająca, a nawet wręcz przeciwnie, wyraża zazdrość, że potrafisz w taki sposób patrzeć na życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Ty na jakiej podstawie mnie oceniasz?

 

Na takiej samej co Ty mnie ;) posługuje się Twoja argumentacja po prostu, odbijam pileczke

 

Mam wrażenie, że Twoje jestestwo nie jest w stanie pojąć, że ktoś FAKTYCZNIE może chcieć rozstać się z tym światem - nie na niby, nie na pokaz, nie na złość innym, nie po to aby coś udowodnić - tylko tak po prostu dlatego, że nie chce już dłużej żyć. A gdy już zdecyduje się na ten krok, czuje wielką ulgę.

To dobrze, że tego nie rozumiesz, bo to nic przyjemnego. Masz zdrowe podejście do życia i ciesz się tym.

 

Droga Stracona100, rzecz w tym, ze ty mnie nie znasz, to jest tylko Twoja ocena na podstawie kilku wypowiedzi moich na forum, nie wiesz co mam za sobą i nie wiesz co rozumiem a czego nie rozumiem.

W jednym sie z Tobą zgadzam- mam zdrowe podejscie do zycia i powiem Ci, ze samo sie to nie stalo i tak ciesze sie tym.

Pozdrawiam Cie ;)

Nie znam Cię ale właśnie pokazałaś jak jesteś przewrażliwiona na swoim punkcie.

Moja wypowiedź nie była ani złośliwa, ani źle Cię oceniająca, a nawet wręcz przeciwnie, wyraża zazdrość, że potrafisz w taki sposób patrzeć na życie.

 

Mozesz tak twierdzic ;)To ty odnioslas sie do mnie personalnie, wyrazajac przekonanie, ze ja czegos nie rozumiem, tylko dla tego ze zaprezentowalam inny punkt widzenia niz Twoj. Moze to swiadczyc o tym, ze moje luzne uwagi, wynikajace z moich pogladow na rzeczywistosc potraktowalas jako atak na siebie, co z kolei moglo by wskazywac na to, ze byc moze to Ty jestes przewrazliwiona ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ana_88, No jak znasz jeden przypadek to rzeczywiscie to podważa:) Ja mowie o twardych danych, faktach, czy to w leczeniu zaburzeń osobowosci czy nałogów te grupy sa najgorsze. Jednostkowy przypadek nic nie zmienia.

Rzeczywistosc sklada sie z 4 elementow z wiedzy nas samych o nas samych, z elementu odbicia/informacji zwrotnej wiedzy o nas docierającej do nas z otoczenia, podświadomości i nieświadomości.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×