Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Jest naprawde zle.. Od trzech lat walcze o byt, o zycie konkretniej. Od trzech lat realna grozba smierci wisi nad moja glowa. W tym czasie wszyscy sie poodwracali. Niektorzy zdradzili. Czuje sie wypalona wewnetrznie. Chcialabym otrzymac troche ciepla, bezinteresownie, nielimitowanego. To jest chyba niemozliwe, walczyc bez wspacria tak dlugo. Boli kazda krzywda, ktora spotkala w tym czasie. Obawiam sie, ze to juz kon.iec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toś jej doyebał, jak dziewczyna tu prawie składa na łamach forum przedsmak listu pożegnalnego... No ale taka prawda, trzeba być samemu dla siebie i nie oczekiwać pomocy z zewnątrz, im szybciej sobie to uzmysłowić, tym zdrowiej

 

A Ty tak na poważnie z tymi nowotworami nieboszczyk, czy co? Mam nadzieję, że to jakieś żarty są

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, mylisz się. 'Nie jest miarą zdrowia dopasowanie się do głęboko chorego społeczeństwa', jakoś tak to szło.

Ja mówię poważnie. Puścily mi nerwy, kiedy kolezanka opowiedziała mi doświadczenie relacjonowane na jakims zjeździe psychologicznym/specjalistów więzi etc. Urodziło sie dziecko, matka się zrzekła, odstąpiła bezosobowej opiece pielęgniarek w szpitalu. Dziecko bez większych wad. Mimo to, personel szpitala nie mógł sobie samodzielnie poradzić. Dziecko bez intubowania odmawiało nabierania powietrza w płuca. Brak fizjologicznych podstaw. W bezsilności ktoś wpadł na pomysł, by poprosić te matkę o to, by parę dni posiedziała przy tym niemowlęciu, potrzymała za rączkę, przemawiała itede. Trudno powiedzieć, że dziecko odzyskało sprawność, bo jej nie utraciło. Maleństwo zaczęło samorzutnie oddychać. Po prostu.

Przykro mi, nikt nie wmówi mi, że człowiekowi nie jest potrzebne ciepło. Acha. Z tego się nie wyrasta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

White Rabbit, bo niestety wiem jak to jest czuć się tak podle, że mysli sie już o ostatecznym rozwiązaniu. Sama niejednokrotnie miałam silne zapedy, ale własnie miłośc drugiego czlowieka potrafila mnie wyciągnac z tego.

Naprawde szkoda jeszcze odchodzić, bo naprawde cos co teraz wydaje sie nam nieosiągalne i ze juz tak ciągle bedzie trwało, może sie w mgnieniu oka odmienic na lepsze..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toś jej doyebał, jak dziewczyna tu prawie składa na łamach forum przedsmak listu pożegnalnego... No ale taka prawda, trzeba być samemu dla siebie i nie oczekiwać pomocy z zewnątrz, im szybciej sobie to uzmysłowić, tym zdrowiej

 

A Ty tak na poważnie z tymi nowotworami nieboszczyk, czy co? Mam nadzieję, że to jakieś żarty są

żeby to były żarty chciał bym kiedyś obudzić się bez bólu w klatce piersiowej i pod pachami.przynajmniej jeden dzień bez bólu dał by jakieś złudzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśli samobójcze to dosyć trudny temat ale pragnę go poruszyć.

Zastanawia mnie to kiedy myśli samobójcze należy zacząć traktować poważnie? Gdzie jest granica, po której przekroczeniu "niewinne" fantazje mogą zamienić się w czyny?

Co zrobić w sytuacji, w której zaczyna snuć się szczegółowe plany i szukać sposobności aby skończyć ze sobą, a jednak ma się wciąż pewną nadzieję na ratunek?

Jeżeli poinformuję mojego psychiatrę o takich myślach czy zamiarach, to czy mogę liczyć na jakąś, hm, radykalną pomoc czy powinnam się raczej spodziewać odebrania tego w stylu "gdybym naprawdę chciała to zrobić, to bym to zrobiła a nie opowiadała o tym" (oczywiście wiem że psychiatra mi tego nie powie, ale zawsze może to zbagatelizować).

Z góry dzięki za odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, jutro czeka mnie rozmowa z lekarzem. Jak jej powiem o myślach samobójczych i innych myślach które mnie niepokoją, to pewnie znowu będzie chciała mnie zamknąć w szpitalu, a do tego na pewno nie dopuszczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doberman, a jak nie powiesz to będzie gorzej powiedz że Ci było w szpitalu źle

że teraz pijesz że masz myśli s i inne

że rodzice leki od niej ci chowają wszystko :!:

Powiem wszystko, ale do szpitala na pewno nie pójdę.

 

-- 20 cze 2014, 17:53 --

 

Już miałem noża w łapie i już byłem blisko zakończenia swojego żywota.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doberman, daj spokój jestes za młody na umieranie. Opowiedz wszystko lekarce włacznie z tym, że nie chcesz być umiszczony w szpitalu, niech Ci ambulatoryjnie dobierze leki. Jest jeszcze tyle fajnych rzeczy jakie w życiu moga Cie spotkać. Po burzy pojawia sie słońce, tak samo ze złym samopoczuciem, ono zawsze mija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doberman, daj spokój jestes za młody na umieranie. Opowiedz wszystko lekarce włacznie z tym, że nie chcesz być umiszczony w szpitalu, niech Ci ambulatoryjnie dobierze leki. Jest jeszcze tyle fajnych rzeczy jak w życiu moga Cie spotkać. Po burzy pojawia sie słońce, tak samo ze złym samopoczuciem, ono zawsze mija.

Wątpię żeby mnie coś dobrego w życiu spotkało. Jak lekarka znowu wezwie pogotowie, to po prostu ucieknę z gabinetu. Alle mimo to opowiem jej wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doberman, spotka napewno, sa nawet takie malutkie rzeczy, który potrafia wprawic w radosc i pomagaja wychodzic z nawet najgorszej depresji. Zobaczysz , że małymi kroczkami wyjdziesz z tego, tylko teraz zaakceptuj ten stan i nie walcz z tym, z czasem bedzie lepiej,uwierz. A lekarce o wszystkim opowiedz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

White Rabbit, Nie wiem ile masz lat, ale jesteś za młoda by umierać :mrgreen:

:mrgreen: o i to jest to!

niestety jednak nie wszystko zalezy ode mnie.

 

Ja chyba boje sie napisac wprost, że chodzi o zdrowie fiz., podchodze tu cały czas i rezygnuje. Boje sie jakies tredowatosci.

Nie jest dobrze. Bliscy sie powykruszali. A naprawde, wierzcie mi, jest tak, ze jak ktos ma pol dnia byc przybity zderzeniem z rzeczywistoscia ('o_moj_boze, czlowiek naprawde jest kruchy'), albo obejrzec fajny film, wybierze film. Mam swiadomosc, ze gdybym otoczona byla wsparciem, ta historia moglaby potoczyc sie inaczej. nie chce chyba rozwijac tego watku.

Wazne jest to, ze.. Wpadlam w ciezka depresje, nie wiem, skad mam czerpac sily. Z trudem skladam te zdania. Dukam jak dziecko, slowo do slowa.

 

Rozmawialam z matka. Do tej kobiety zywie cos w rodzaju wiazanki roszczen i niecheci podchodzacej ostatnio pod nienawisc. Wyobrazcie sobie, ze ojciec ja zdradzal latami, przyznal sie, a teraz pod raczke jak zakochana para chodza. Sprzedala by nas za zwiazek z nim. Przez lata odwracala wzrok, gdy nas krzywdzil, zatykala uszy, zapominala nawykowo. I dzisiaj, kiedy caly ten nieszczesny miot jest poryty (nie)zdrowo, ona predzej uwierzy, ze porazilo nas promieniowanie kosmiczne, niz ze palcem dolozyla sie do naszych przypadlosci. I ta sama kobieta jest jedyna moja rodzina. Rodzenstwa praktycznie nie mam. Wszyscy sa tak zjebani, ze unikaja siebie nawzajem, kazdy walczy o byt. Psychiczne przetrwanie. Alkoholizm, zaburzenia osobowosci, bulimie, samookaleczenia, chore zwiazki.

Ona sobie te dzieci po prostu tak trzaskala, bez wizji.

 

ladywind, masz racje. Ilekroc kochalam z wzajemnoscia moglam od reki odstawic leki i funkcjonowac free. Brakuje mi kogos, ale poki zdrowie sie nie ustabilizuje, nie daje gwarancji, ze bede.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

White Rabbit, ''ladywind, masz racje. Ilekroc kochalam z wzajemnoscia moglam od reki odstawic leki i funkcjonowac free. Brakuje mi kogos, ale poki zdrowie sie nie ustabilizuje, nie daje gwarancji, ze bede.'' czyli tak naprawdę uzależniasz swoje samopoczucie od bycia z kimś,a powinnaś chcieć być zdrowa i dobrze się czuć także sama dla siebie i ze sobą.To podstawa w dążeniu do zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

white Lily, to nie tak. To co mówisz ma racje bytu w przypadku nieistniejącego syndromu dda/d, ale nie w przypadku powazniejszych zaburzen. O medytacji mozna mowic w przypadku umiarkowanej neurotycznosci, ale ta sama kategoria przestaje funkcjonowac w zderzeniu z zaburzeniami lekowymi kwalifikujacymi sie tylko na ciezki oddzial, gdzie leczenie nie przynosi korzysci. Przez lata musialam nauczyc sie pokory, a to znaczy, ze uczac sie na bledach dotarlo do mnie, ze tutaj jest malo woli. Zaburzenia emocjonalne z bardzo niskiego stadium rozwoju (czyli b. zaostrzone) dotycza kontaktu z ludzmi. Jest cos takiego, jak korektywne doswiadczenie terapeutyczne. To jest np. sytuacja, gdy zaglebiasz sie w relacje jako wariat (zostawi, nie jest mnie wart, nie j/estem taka, jak ostatnio, nie dosc dobrze sie prezentuje, a jak zauwazy, kazdy zostawial, chce umrzec), pomimo rozpadania sie na kawalki, autentycznego, nie w przenosni, kiedy np. border doswiadcza tzw. silnych dekompensacji, dobrze dla niego bedzie, gdy zostanie w tym stanie i sie nie wycofa. Jesli to przetrwa, pozachowuje sie troche glupio (nie mam na mysli manipulacji, obrazania itede.) i ten Ktos nie zniknie, to jest to korektywne doswiadczenie. Terapia zaburzen emocjonalnych odbywa sie w relacji. Nie da sie inaczej. Ale slabe zaburzenia z przekroju ddx moga juz to obejsc. Wielu wystarcza sama lektura ksiazek, fora psychologiczne. W przypadku odrzucenia nie ma mowy o "samounicestwieniu" (a to jest kategoria psychopatologiczna, nie mam na mysli autoagresji). Nie mozna podchodzic w ten sam sposob do choroby sierocej, do nerwicy i do syndromu cech, które łatwo skorygować, zatem nie moge sie zgodzic, ze uzalezniam sie od kogos. Obawiam sie, ze cala kategoria wolicjonalna nie ma tutaj przestrzeni. Żeby sie uwiarygodnic w tym, co pisze, moja terapeutka powiedziala mi, ze przede na wieloletnia terapia. DDX wystarczy moze pol roku, moze trzy miesiace na oddziale dziennym.. To nie jest kwestia trudnosci i tego, ze ktos na cos nie wpadl. To jest kwestia tego, ze tutaj zupelnie inne mechanizmy biora udzial. Ale wiem, o co Ci chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk, zrób te cholerne badania :evil:

naprawdę :roll:

zrobić te cholerne badania to iść w nocy do lasu z łańcuchem,kajdankami i wódką.co do autodiagnozy 99% miałem rację.co zabolało trzeba było wyciąć.objawy pasują do objawów raka opisane w necie.nie chcę żeby jakiś debil do mnie powiedział że za 2 miesiące już będe w kostnicy i będzie co kroić.mojego dziadka cudna chemioradioterapia tak wyleczyła że napchali mu ligniny do gęby żeby estetycznie wyglądał.nie będe dokańczać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×