Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Paranoja ja Ciem KofamXD

 

 

 

a ja już nie mam pojęcia kim jestem - zaczynam nienawidzić to, czym jestem bo zaczynam się oceniać według kogoś... jego reakcji na moja osobę, to jak się o mnie wyraża, co mi ciągle sugeruje... nadal mam świadomość, że przez te parę lat wypracowałam siebie taką, jaką chcę - ale mimo wszystko wpływ kogoś istotnego w życiu jest silniejszy... burzy to co zbudowałam - budowanie swojej osobowości powolutku kojarzy mi się z budowaniem zamków na piasku... aż taka słaba jestem... :?: walka z wiatrakami z kolei to walka o siebie.... chyba gubię cel z oczu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pstryk, Nienawidzę u siebie tej cechy ,o ktorej wspominasz.kiedy jestem slabsza psychicznie zawsze oceniam sie wg cudzej miary i oczywiscie jako dziwadlo wypadam tragicznie.Tak naprawde nie wiem kim jestem,zawsze chcialam byc doskonale piękna,doskonale dostosowana,taka jak inne.normalna.teraz juz wiem ze normalnosc jest w tym jak sie czujemy,nie jak wygladamy czy zachowujemy sie.nie uda mi sie nigdy byc normalna,jesli w srodku bede polamana,nieszczesliwa.a taka obecnie jestem.Uzalezniam swoje szczescie od osob trzecich,pozwalam im sterowac mna,decydowac o moich nastrojach.czasem naprawde ciezko mi uwierzyc,ze to ode mnie zalezy czy bede szczesliwa.chyba naprawde w to nie wierze!

Joaśka, znowu sie poklocilas z matką? ojojoj.pamietam okres gdy ja mieszkalam ze swoja.codziennie byla awantura.o wszystko.o wyjscie do sklepu,,o zrobienie prania,o szperanie w moich rzeczach.to byl straszny,straszny okres,zwlaszcza gdy dorastalam.i ta wieczna samotnosc.i widok matki codziennie zlopiacej piwo przed serialami.przykre.Musisz sie stamtad wydostac!!raz na zawsze,"odpępnic",dorosnac i uciekac!!Wiem,ze latwo mowic,ale sama wiesz,ze musisz,inaczej Cie tam zniszcza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem mam gorszy - słabszy - okres ale to coś więcej, to jak utrata wiary nawet nie w siebie i ale we własne siły i celowość podejmowania jakichkolwiek dalszych działań. Nie mam też już za bardzo koncepcji co jeszcze mogłabym zrobić aby świat był zadowolony ze mnie i dał mi troszku z siebie tego świętego spokoju, o którym tylko marzę... tiakie tam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, ja się nie kłocę z mamą tylko wtedy, gdy nie ma jej przy mnie. Najlepiej jest, kiedy nie wchodzimy sobie w drogę. :( Ona jes to wiele bardziej niestabilna emocjonalnie niż ja, trudno przewidzieć jaki humor będzie miała za chwilę. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, to jest skomplikowane... Ja bym się dawno wyprowadziła tyle, że mam poważne problemy ze zdrowiem fizycznym i nie byłabym jeszcze w stanie sama zamieszkać. :cry: Teraz z niecierpliwością czekam na wyniki badań, boję się... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Pstryk, staram się, tylko czasem już naprawdę brakuje mi siły. Przede wszystkim z powodu problemów ze zdrowiem fizycznym. :cry: Psychicznie jestem w stanie wiele znieść pod warunkiem, że fizycznie czuję się mniej więcej ok. Wczoraj w ciągu dnia zrobiłam sobie dwugodzinny spacer, a wieczorem już nie mogłam chodzić z powodu strasznego bólu stawów kolanowych, obrzęków... :roll: Dziś i może jutro pewnie czeka mnie dzień w łóżku, żeby być choć trochę na chodzie na piątek na psychoterapię, bo póki co to ciężko mi w ogóle stanąć na nogach, obciążenie kolan gdy stoję jest nie do zniesienia. :roll: Jestem umówiona do bardzo dobrej pani profesor reumatolog, ale dopiero w następny piątek. :roll:

Właśnie w takich momentach nie mam ochoty na nic, motywacja spada do zera. Bo moje starania i tak nic nie dają. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, A ja dzisiaj mam terapię.Czasami mam wrażenie,ze jestem beznadziejnym przypadkiem,i moja terapeutka poprostu nie chce/nie umie mi powiedzieć,że nie da się mi pomóc,że to nieuleczalne.tak jest dziś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, trzymam mocno kciuki za dzisiejszą Twoją terapię. Może powiedz psychoterapeutce to co tu napisałaś, tzn. że tak czujesz... Ja kiedyś wprost tak powiedziałam swojej, że chyba jestem beznadziejnym przypadkiem, że nic z tego nie będzie chociaż ona robi wszystko, żeby mi pomóc. Odpowiedziała mi, że to nie prawda. Że gdyby, uważała, że nie jest w stanie mi pomóc to by mnie skierowała do innych specjalistów, że będzie lepiej tylko na to potrzeba dużo czasu i naprawdę sporego wysiłku.

 

Magic, poprawialni - to już zawsze coś, niezły początek. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, Boję się jej tego powiedzieć,boje sie uslyszec potwierdzenia-tak,faktycznie nie mogę Ci pomóc dziecinko",a po drugie boje sie,ze to ją może urazic,podważyć jej kompetencje,ze to moze zabrzmiec jakbym w nią wątpiła.Ale czy terapia nie powinna wlasnie polegac na tej bezwarunkowej szczerosci,no i na ciężkiej pracy?Nie powinnam udawac,ze jest okay.

Asia moglabys mi opisac jak wyglada Twoj dzień,co robisz od rana az do pojscia spac?Bylabym bardzo wdzieczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

explore, dziękuję za rady...

Ja dziś po prostu umieram z bólu, nie mogę w ogóle chodzić, a wszystko dlatego, że wczoraj próbowałam spacerować więcej niż zazwyczaj, dziś nie mogę ustać na nogach, kolana są obrzęknięte i bardzo bolą. :( To prawda, u mnie stres także nasila te bóle. U mnie nie stwierdzono reumatoidalnego zapalenia stawów, lekarze rozkładają ręce, widzą, że coś jest nie tak, a nie wiedzą co. Leczę się z grzybicy, pasożytów, tego cholerstwa już się częściowo pozbyłam. Lekarze wykluczają kolejne choroby. Badania podstawowe wyszły mi dobre (OB, ASO, zdjęcia rtg), a bóle mięśni i stawów są nie do zniesienia, od dzieciństwa mam z nimi dziwne problemy, z roku na rok, z miesiąca na miesiąc coraz gorsze. Najtrudniej znieść mi bóle i obrzęki nadgarstków, kolan i stawów skroniowo-żuchwowych. Był czas kiedy nawet ryż musiałam sobie mielić, żeby móc go zjeść. Pisanie na klawiaturze, odkręcanie butelek, trzymanie garnka wiążą się dla mnie ze strasznym bólem.

Czekam teraz wynik badania na obecność bakterii chlamydia pneumoniae, bo ona niszczy między innymi mięśnie, nerwy i stawy i najprawdopodobniej mój wyniszczony organizm ją złapał. :( Jest też poważne podejrzenie fibromialgii (którą notabene często wywołują właśnie grzyby oraz te bakterie), wkrótce będę w tym kierunku ostatecznie diagnozowana przez specjalistę. Każą mi też zrobić testy na boreliozę. Normalnie już mnie to wszystko załamuje.

Mi żadne leki przeciwbólowe/przeciwzapalne nie pomagają za bardzo, jedynie ciepło. Bóle, trzaski i sztywność nasilają się bardzo przy zimnie, zmianach pogody (co roku wiosną przeżywam koszmar, z roku na rok coraz większy), wysiłku fizycznym (i chyba właśnie najbardziej przy wysiłku) oraz stresie.

Jak Ty sobie z tym radzisz? Bo ja już nie mam siły. :( Gdy brałam taki jeden naturalny preparat na pasożyty i grzyby to przyznam, że czułam się trochę lepiej także i na stawy oraz mięśnie, no ale nie mogę go brać przecież wiecznie!!! :cry:

 

 

Shadowmere, ja zawsze jestem szczera w stosunku do mojej psychoterapeutki, czasem wydaje mi się, że aż za bardzo... Ale ona to ceni. I mówi, że to bardzo ważne w relacji terapeutycznej. I że tylko wtedy będzie mogła mi pomóc, jeśli będę szczerze mówić co myślę i czuję...

Ok, wkrótce opiszę Ci, co porabiam na co dzień. :) Tylko mi trochę nadgarstki odpoczną. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, jestem juz po terapii-terapeutka powiedziała,ze wierzy,iz bede prowadzila faje,normalne życie.zadowolona jestem,ze poruszylam z nia ten temat.czekam az odpoczna Twoje nadgarstki o opiszesz mi swoj dzien-szukam inspiracji.Pozdrawiam,buziaki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere,

 

Ja Ci opiszę mój dzień.

Rano wstaję około 6:00, parzę kawę, toaleta poranna, włączam telewizor, robię makijaż, szykuję śniadanie do pracy, wsiadam do samochodu i około 8:00 jestem w pracy.

W pracy dużo spraw, zawsze cos się dzieje. Teraz urwanie głowy bo skończyły się zapisy dzieci do przedszkola. Teraz też mamy kontrolę, nie będępisałą jaką......, spotykam się z rodzicami dziećmi, nauczycielami, .......w międzyczasie śniadanie i kawa. Około 15:00 jadę do domu, czasami po drodze załatwiam sprawy służbowe.

Przychodzę do domu, witają mnie psy, obiad gotowy, zjadam, kawa, zmywam naczynia, albo robi to zmywarka. Około 17-tej jestem wolna, ale zawsze z głową pełną stressów. Zawsze o czymś myślę....dotyczy to pracy. Włączam komputer, przeglądam pocztę, wpadam na forum , czasami coś napiszę. Po godzinie jestem senna, nie wiem, psychicznie zmęczona. Przeważnie kładę się na 1,5-2,00 godz. Jeśli wstaję o 19:30 znowu wpadam na forum, patrzę czy ktoś odpisał, czasami prowadzę jakąs rozmowę przez komuniktor. Potem szykuję się do pracy na następny dzień. Przed spaniem czytam. Zasypiam przed pólnocą i rano znowu wstaję. I tak w kółko.

Jak to piszę......to widzę monotonię.

Czasami po pracy do sklepu na jakieś zakupy. Czasami do domu wpadnie ktoś z rodziny, ale rzadko.

Mam wrazenie ,że się nie rozwijam,że stoję w miejscu.

W poniedziałki terapia po pracy.

W weekendy śpię dłużej, wiadomo.....sprzątanie w sobotę, w niedzielę do koscioła, często siedzę w sieci, przeważnie na forum. Oglądam telewizję ,ale nie nadużywam.

Nie mam pomysłu na spędzanie wolnego czasu. Samej nie chce mi się nigdzie wychodzić. Przecież z mamą nie będę chodziła za rączkę.

Narazie tylko praca to jedna ze sfer, która funkcjonuje, rodziny i życia osobistego nie mam.

 

 

Jakieś pomysły dla mnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, cieszę się, że jesteś zadowolna po dzisiejszej sesji. :mrgreen: Szczerość to podstawa!!! ;)

Ja dosłownie dogorywam, tak się źle czuję, że nie pamiętam kiedy tak się ostatnio czułam :shock::cry:, boli mnie dosłownie każdy kawałek ciała! :cry: Z kolanami wciąż masakra, leżałam cały dzień. :cry: Weszłam na chwilę na forum, żeby Ci napisać, że jutro opiszę Ci mój dzień, bo nie lubię nie dotrzymywać słowa, a dziś naprawdę nie mam siły. :cry:

Ściskam Was serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny nie załamujcie się.To nieprawda ,że borderline nie można wyleczyć.Słyszałam od kilku uznanych specjalistów ,że istnieją dane na temat przypadków całkowitych wyleczeń tego zaburzenia wbrew temu co do tej pory sądzono.Robiono w tym zakresie badania które to potwierdziły,także jest szansa.Niepotrzebnie więc z góry się tak przekreślacie,jak byście już na starcie przegrały walkę o siebie.Ciekawa jestem jak to jest z innymi równie głębokimi zaburzeniami osobowości,czy też istnieje taka możliwość.Może ktoś coś słyszał na ten temat ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasne,ze sie da.a nawet jesli nie,to da sie z tym szczęśliwie żyć.czymze jest border jak nie przewleklym stresem pourazowym?osoby z bpd zatrzymaly sie na wczesnym etapie dziecinstwa pomiedzy 6 a 36 miesiacem życia.wtedy nastąpiła rana narcystyczna,krazywda lub zaniedbanie.trzeba poprostu przzejsc ten etap.

Monika1974, bardzo dziekuje za opios dnia!ja chwilowo zyje jak inwalida i szukam inspiracji,nie mam zycia zawodowego,studenckiego,a rodzinne to jakis koszmar.natomiast mam chłopaka i 23 szczury:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam dzisiaj bardzo pozytywny dzień - wiele pozytywnych przemyśleń i to nastawienie - raczej jego siła... - przyszedł wieczór kupiłam pół litra dodałam leki - pękłam. Trochę popłakałam i się lepiej czuję. Z każdą godziną rosło napięcie wewnętrzne. Wzięłam leki x4 i torchę się wyciszyłam ale nadal łzy płyną... Czy Wam też się takie epizody zdarzają :?::?::?: Nie rozumie tego - jak można wpadać w tak wielkie skrajności. Dzień miałam naprawdę udany i tak paskudnie zakończony :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×