Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

No witamy Albina77 :smile: Każdy z nas ma tu podobne odczucia, zwłaszcza dotyczące odrzucenia... A propos, ja mam jutro znowu psychoterapię i już przeżywam, bo na ostatniej sesji poczułam się strasznie urażona (chociaż w sumie wiem, że nie powinnam), przez to teraz jakoś nie mam ochoty tam jechać... :roll: A jednocześnie mam, tak jakby żeby się pokłócić, dać upust złości. :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, dobrze że mi przypomniałaś. Też mam jutro o 15

 

Hi hi ;) Ja kiedyś pomyliłam godzinę, przyszłam godzinę wcześniej, byłam zdziwiona, że mojej psychoterapeutki nie ma, napisałam jej sms - brak odpowiedzi, dzwoniłam raz - cisza. Myślałam sobie "Boże, coś się na pewno złego stało", zaraz się zdenerwowałam, no ale czekałam dalej, po dwudziestu minutach zadzwoniłam drugi raz - i nic. Po kolejnych pięciu znowu zadzwoniłam, odebrała, była w drodze do mnie i powiedziała, że przecież byłyśmy umówione godzinę później. :P Nie ma to jak skleroza za młodu. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paranoja,

 

Terapia nie polega na tym,że ktoś Ci coś powie co masz robić. Ten ktoś-terapeuta naprowadza tylko Twoje myślenie, aktywizuje, stymuluje. Czasami jak widzi rażące wzorce, które mogą mieć wpływ na sytuację Twoją....może delikatnie coś zasugerować.

Widzisz......piszesz o tym tutaj......dlaczego jemu tego nie powiesz?

 

Jak długo chodzisz na tą terapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli tak jak myślałam.

Słuchaj......jesteś narazie na warunkach, czy na zasadzie budowania więzi z terapeutą.

On zobaczy jaka jesteś po jakimś czasie. Po jednym czy pięciu spotkaniach jest to wręcz niemożliwe.

Widze,że też jesteś niecierpliwa......tak jak ja. Ja chodzę od października. Mam wrażenie,ze nic się nie zmienilo. Ale wiem też ,że jest to moje błędne myślenie.

 

PO jakimś czasie Wasza relacja się zmieni.

 

Jaki to typ terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, byłam u tego Pana już 4ty czy 5ty raz z tym, że 2gi jako na terapi, gdyż wcześniej bylam pod "opieką" innego lekarza. I u niego wygląda to tak, że przychodzę i mówię. Nawijam, godzinę, a on mnie słucha... i tyle... jak się Go kiedyś spytałam czy wie co mi jest, to powiedział, że zaburzenia osobowości, depresja, nerwica, psychozy...

 

Nie wiem, jaki to rodzaj terapii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka, myślę, że terapia po to jest - aby dać upust emocjom... zazdroszczę Ci terapii... chętnie pójdę na nast.sesję za CiebiemXD

 

Ja nie wiem czy jeszcze pójdę na terapię. Dziś w czasie i po sesji całkowicie się załamałam, dobiłam się sama sobą, swoją osobą, tym jaka jestem. Swoją beznadziejnością, bezradnością, tym, że co godzina zmieniam zdanie, że jest mi tak źle a na sesji nawet nie potrafię powiedzieć dlaczego, nie umiem wyrazić dlaczego mi źle, ciągle gram, jestem nieprawdziwa, nie czuję siebie, nie mam już siły.

 

[Dodane po edycji:]

 

Paranoja,

 

Terapia nie polega na tym,że ktoś Ci coś powie co masz robić. Ten ktoś-terapeuta naprowadza tylko Twoje myślenie, aktywizuje, stymuluje. Czasami jak widzi rażące wzorce, które mogą mieć wpływ na sytuację Twoją....może delikatnie coś zasugerować

 

Dokładnie, zadaniem terapeuty nie jest udzielanie rad i wskazówek, tylko wspólne poszukiwanie rozwiązania Twoich problemów, przepracowania różnych sytuacji, traum, przeżyć.

 

[Dodane po edycji:]

 

tak, byłam u tego Pana już 4ty czy 5ty raz z tym, że 2gi jako na terapi, gdyż wcześniej bylam pod "opieką" innego lekarza. I u niego wygląda to tak, że przychodzę i mówię. Nawijam, godzinę, a on mnie słucha... i tyle... jak się Go kiedyś spytałam czy wie co mi jest, to powiedział, że zaburzenia osobowości, depresja, nerwica, psychozy...

 

A mi moja terapeutka nigdy nie mówiła o moich kategoriach chorobowych, tylko o problemach, np. autoagresja, lęk przed odrzuceniem, problemy z emocjami itd. Mówiła, że nie powinno się szufladkować pacjentów w jednostkach chorobowych, gdyż w ten sposób można coś przeoczyć, każdy przypadek jest inny. I że nie powinno się skupiać na chorobie tylko na danych problemach i ich rozwiązywaniu, na poprawie jakości życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paranoja, do wszystkiego dojdziecie tylko powoli... Ja jestem już chyba po 30 sesjach, a tak wiele spraw wciąż jest niewyjaśnionych... Tyle, że ja nie mam już siły, żeby je analizować. Pierwszy raz naprawdę zwątpiłam, załamałam się i zniechęciłam. To wszystko nie ma sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Przerabiałam to co Ty czułaś na przedostatniej sesji.

Tak samo jak Ty.

 

Powiedziałaś terapeutce co czujesz?

Bo ja nie do konca.

I tu też pies pogrzebany.

To wszystko sie rozswietli.

Będą chwile zwątpienia, jeszcze wieksze i z tym trzeba się liczyć Joasiu.

Przez to wszystko zauważasz ile jest pracy do zrobienia. Ale nie taki duabeł straszny jak go malują.

Ja też przez to przechodzę. Mam straszną somatykę włączoną, napięcie.

Ale nie mozesz sięteraz poddawać. Ja teżmam za sobąponad 30 sesji. Mam wrazenie,ze stoję.

Terapeutka sama od siebie mi powiedziała,że to tylko takie wrazenie.

Wierzmy w to bo tak jest.

 

Trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ech to jest nas dwie nie mam pojęcia co ze sobą począć... chwilowo brak totalnie koncepcji jak wyjść z tego burdelu - trza iść do lekarza i pójdę, ale problem w tym, że nie bardzo chce już sobie pomóc i nie bardzo wierze, że to możliwe... Paranoja ty też czasem czujesz się tak totalnie bezradna :?: to jest zarazem wkufiające i kompletnie wypruwa z sil, chęci do czegokolwiek... jesu nie myślałam, że jedno serce może pomieścić tyle skrajnych uczuć na raz.... :-| czasem mam se je ochotę wypruć z bebechów i wypitolić przez okno wprost pod najdeżdżającego tira :!::!::!::!: DD jest lepsze - nie chcę czuć :!::!::!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pstryk, ja czasamie nie umiem powiedzieć kim jestem, kim chciałabym być, czego pragnę. Nie wiem. Z jednej strony chcę podejmować decyzje w sprawach swojego życia, a z drugiej strony chcę się "przypodobać" mamie...

 

Żyje dla niej nie dla siebie. Mam 28 lat, a życiem moim kieruje mama.

 

Dziś lekarzowi powiedziałam, że z jednej strony chciałabym być "zdrowa" ale z drugiej strony nie chcę, bo dzięki chorobie jestem inna, wyjątkowa. ehh. Cieszy mnie branie leków, opowiadanie o swojej chorobie, bo widzę, że ktoś na chwilę sie mną zainteresuje, zwróci uwagę, po prostu nie przejdzie obojętnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś lekarzowi powiedziałam, że z jednej strony chciałabym być "zdrowa" ale z drugiej strony nie chcę, bo dzięki chorobie jestem inna, wyjątkowa. ehh. Cieszy mnie branie leków, opowiadanie o swojej chorobie, bo widzę, że ktoś na chwilę sie mną zainteresuje, zwróci uwagę, po prostu nie przejdzie obojętnie...

 

na pewno możesz też czym innym zainteresować ludzi, i to nie tylko Twoją mamę.

 

myślę że powinnaś dojść do etapu kiedy nie zechcesz sie chwalić braniem leków, a wręcz zechcesz je odstawić. ale być moze jeszcze długa droga do tego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Przerabiałam to co Ty czułaś na przedostatniej sesji.

Tak samo jak Ty.

 

Powiedziałaś terapeutce co czujesz?

Bo ja nie do konca.

I tu też pies pogrzebany.

To wszystko sie rozswietli.

Będą chwile zwątpienia, jeszcze wieksze i z tym trzeba się liczyć Joasiu.

Przez to wszystko zauważasz ile jest pracy do zrobienia. Ale nie taki duabeł straszny jak go malują.

Ja też przez to przechodzę. Mam straszną somatykę włączoną, napięcie.

Ale nie mozesz sięteraz poddawać. Ja teżmam za sobąponad 30 sesji. Mam wrazenie,ze stoję.

Terapeutka sama od siebie mi powiedziała,że to tylko takie wrazenie.

Wierzmy w to bo tak jest.

 

Trzymaj się.

 

Dzięki za ciepłe słowa... Powiedziałam wczoraj swojej terapeutce co czuję. Myślę, że nawet za dużo powiedziałam, wczoraj miałam straszny kryzys, miałam wszystkiego dość łącznie z całym życiem. I pisałam jej wieczorem, że to wszystko nie ma sensu, że nie chcę żyć. Od bardzo bardzo bardzo dawna nie byłam tak przybita jak wczoraj. No i wieczorem ona do mnie w końcu zadzwoniła, chciała rozmawiać z którymś z domowników i skutecznie mnie do tego zmusiła, bo najpierw oczywiście nie chciałam nikogo do telefonu podać. Wku****am się strasznie. W ogóle porażka. Teraz jestem wściekła, jest mi wstyd i w ogóle już nie chcę iść na kolejną sesję, nie wiem jak spojrzę w oczy swojej terapeutce.

Ale wiem, że ona to zrobiła w dobrych intencjach, bo się o mnie martwiła i nie chciała, żeby coś mi się stało. Co za koszmar, nigdy mi się nie zdarzyła taka sytuacja :roll: , aż mi się Świąt odechciało. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Wazne jest,żebyś wyciągnęła wniosek z tego co się stało.

Myślę,że właśnie od teraz terapia ruszy u Ciebie pelną parą.

Ja dzwonilam do mojej 2 tygodnie temu. Mówiłam,że nie dam rady, że muszę iść po leki. Odwiodła mnie od tej decyzji. POwiedziała,ze mam wziąść pół jakiejś benzo.

Lęki miałam nieziemskie......i w ogole jak idę do niej to już jak wchodzę po schodach.......to mam lęk. To siędzieje od 3 tygodni.

Wcześniej tak nie było. Szłam do niej, nie mogłam doczekać się kolejnej wizyty. Teraz to wygląda zupełnie inaczej. Myślę,że jest coraz cięzej.

 

Joaśka, Twoi domownicy przynajmniej Cię wspierają. Moi tego nie rozumieją....tak mi się wydaje.

Jestem zła, napięta, ale gdzieś głęboko we mnie jest nadzieja.......

 

Trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Wazne jest,żebyś wyciągnęła wniosek z tego co się stało.

Myślę,że właśnie od teraz terapia ruszy u Ciebie pelną parą.

Ja dzwonilam do mojej 2 tygodnie temu. Mówiłam,że nie dam rady, że muszę iść po leki. Odwiodła mnie od tej decyzji. POwiedziała,ze mam wziąść pół jakiejś benzo.

Lęki miałam nieziemskie......i w ogole jak idę do niej to już jak wchodzę po schodach.......to mam lęk. To siędzieje od 3 tygodni.

Wcześniej tak nie było. Szłam do niej, nie mogłam doczekać się kolejnej wizyty. Teraz to wygląda zupełnie inaczej. Myślę,że jest coraz cięzej.

 

Joaśka, Twoi domownicy przynajmniej Cię wspierają. Moi tego nie rozumieją....tak mi się wydaje.

Jestem zła, napięta, ale gdzieś głęboko we mnie jest nadzieja.......

 

Trzymaj się.

 

No właśnie ja kiedyś też chodziłam z przyjemnością, a teraz czuję jakby mnie coś chciało zawrócić zanim do niej wejdę, bardziej niż lęk czuję wściekłość, jakąś agresję sama nie wiem na co. I często pierwsze minuty sesji to konfrontacja, moja gotowość do walki, ataku, żeby się bronić nie wiem przed czym, bojowe nastawienie. :roll:

Czy mogę liczyć na bliskich... Na jedną osobę trochę tak, niestety na pozostałe nie, bo one same potrzebują bardzo pomocy, ale nie chcą się leczyć. Ogólnie u mnie jest ciężka sytuacja w rodzinie, długo by o tym pisać... :roll:

Jakoś się podniosę. Zawsze najpierw upadam a potem wstaję, na przekór wszystkiemu, bo chcę wszystkim pokazać, że ja i tak dam sobie mimo wszystko radę. Tylko nie wiem co mi strzeliło do głowy wczoraj, że tak się zdołowałam, i że wypisywałam psychoterapeutce takie rzeczy, że tak myślałam... :( Aż się teraz nieswojo czuję i naprawdę ciężko mi będzie pójść na kolejną sesję, mam czas do wtorku, pomyślę...

Monika, damy sobie radę, teraz jest gorzej, ale będzie kiedyś lepiej, nie poddamy się! Trzymaj się dzielnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Ja mam sesje w poniedziałki, ale teraz wypadnie poniedziałek więc idę we wtorek na 8:00 rano.

Oczywiscie,że musimy przez to przejść jeśli chcemy wyzdrowieć.

Ja bardzo chę tylko nie wiem właściwie jak to zrobić.

Mam problem z emocjami to fakt.

Wczoraj oglądałam Papieża, który pozostał człowiekiem. Wzruszyłam się do łez. Pozwoliłam sobie na to....bo byłam sama w pokoju. Dwa lata temu oglądałam ten film w towarzystwie bliskiej mi osoby, ściskalo mnie w gardle, ale nie chcialam,żeby ta osoba zobaczyła,że płaczę, dlatego tłumiłam emocje, płacz.

Joasiu, nie wiem jak jest u Ciebie, ale ja wczoraj miałam dosyc fajny dzień rano, dobry humor, a mimo wszystko napięcie. Zastanawiam się dlaczego ono siepojawia nawet gdy odczuwam pozytywne emocje. Irytuje mnie to. Dzieje się tak....bo mam problem z ich wyrażaniem? Tlumieniem? POgubiłam się z tym wszystkim.

Terapeutka sugeruje,że moja złość byla przez tyle czasu tłumiona,że to wplynęło na moją chorobę.

 

Dzisiaj wstalam z potwornym bólem głowy, nie pamiętam kiedy ostatnio tak mnie bolala.......czyżby to po wczorajszym filmie?

Obserwuję siebie, męczy mnie to bardzo.

 

Jak jest u Ciebie Joasiu z tymi emocjami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie wszyscy bardzo cieplo!!Mam zdiagnozowane zaburzenia osobowosci borderline + odrobina histrionicznej,oczywiscie w ich przebiegu mam tez depresje i nerwiczke,jestem dda,z dosc traumatycznaa historia zycia,wiec byloby dziwne gdyby sie bez efek żadnych obylo.Milo mi Was poznac wszystkie.:):)Czy ktoras z Was ma do czynienia z najbardziej przykrym u mnie objawem-osobliwą pustke i naglym silnym bólem psychicznym,ktory pojawia sie ni stad nizowad prawdopodobnie gdy podswiadomosc reaktywuje jakies wspomnienia??Bardzo dzieki za odpowiedz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika, mój dzień wczoraj zaczął się koszmarnie, musiałam wcześnie wstać, żeby dojechać na sesję, a w nocy nie mogłam spać, bo duszności alergiczne wiosną bardzo dają mi się we znaki przez co moje napięcie jest jeszcze silniejsze, bo mam płytki oddech, jestem niespokojna. Przez niewyspanie zaczęłam mieć w sobie wiele negatywnych emocji, które niestety nie bardzo potrafiłam nazwać i rozróżnić, moja psychoterapeutka mówi, że nie mam kontaktu ze swoimi emocjami, bo sytuacja życiowa zmusiła mnie do ich ukrywania i tłumienia, ignorowania. Bo ja najczęściej swoje emocje ignoruję, gdyż jest ich tyle naraz, że za nimi nie nadążam, gubię się we wszystkim. Mam ogromny problem z emocjami.

A wczoraj wieczorem właśnie słuchałam non stop Barki, informacji o Janie Pawle II i tak sobie pomyślałam, że może by mnie wziął do siebie, bo już nie wytrzymam, męczę się też z chorobą czysto fizyczną i to mnie dobija, również ma wpływ na mój stan psychiczny. I czułam ogromne wzruszenie, gdy słuchałam tej piosenki, ryczałam przez godzinę.

Tak sobie teraz myślę, że ten wczorajszy dzień to był chyba jakiś przełom. Dziś jestem strasznie oszołomiona tymi wydarzeniami, głowa mi pęka. Mnie również napięcie towarzyszy nawet przy przyjemnych wydarzeniach i emocjach. Przez całe życie jestem cały czas jakby na najwyższych obrotach.

 

Witajcie wszyscy bardzo cieplo!!Mam zdiagnozowane zaburzenia osobowosci borderline + odrobina histrionicznej,oczywiscie w ich przebiegu mam tez depresje i nerwiczke,jestem dda,z dosc traumatycznaa historia zycia,wiec byloby dziwne gdyby sie bez efek żadnych obylo.Milo mi Was poznac wszystkie.:):)Czy ktoras z Was ma do czynienia z najbardziej przykrym u mnie objawem-osobliwą pustke i naglym silnym bólem psychicznym,ktory pojawia sie ni stad nizowad prawdopodobnie gdy podswiadomosc reaktywuje jakies wspomnienia??Bardzo dzieki za odpowiedz.

 

Witaj, miło Cię poznać. ;) Dokładnie, również mam uczucie dziwnej pustki i bólu emocjonalnego, to chyba typowe dla zaburzeń osobowości.. Jak sobie radzisz, chodzisz na psychoterapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Ja ryczalam na filmie o Papieżu wczoraj, mysle,ze ten moj bol glowy mam po tym filmie. Sama nie wiem, tez sie pogubilam . Ale to się ma uspokoić Joasiu. Kiedy? Tego nie wiem.

 

Wiesz....moja terapeutka mi powiedziala w paxdzierniku,ze mam zalamanie nerwowe, a psychiatra,ze zaburzenia lekowo-depresyjne.

Żadnych testów mi nie robila. Wkręcałam sobei i wkręcam różne choroby typu borderline, zaburzenia osobowości i inne.Pytam ją o to w kólko, ona się uśmiecha i mówi,dlaczego tak uważam, więc ja jej opowiadam........po czym okazuje sie,że to nerwica.

 

Ty miałaś jakieś testy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×