Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Wstałam w południe z nieprzyjemnym humorem. Starałam się go jakoś opanować, starannie przyrządziłam sobie śniadanie, usiadłam spokojnie na kanapie i je zjadłam. Zaczęłam rozmawiać z mamą. Potem miałam uczucie, że nic już mądrego nie wymyślę i poszłam spać. Przespałam około dwie godziny. Wstałam i chciałam coś obejrzeć w telewizji, ale okazało się, że nie mam wcale ochoty tego oglądać. Zmierzyłam sobie temperaturę. Mam gorączkę, więc odwołałam spotkanie z kolegą, które dzisiaj miałam mieć. Zażyłam tabletki na uspokojenie. Czuję się beznadziejnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, no wlasnie... on cos w sobie ma... Bije od niego przede wszystkim dobroc, cieplo, szczerosc. Czulam sie przy nim swobodnie, w ogole czuje jakbym dlugo go znala, odbieram od niego telefony, nie zbywam go... I chyba mi sie podoba, dlatego boje sie tego. Bo gdy mi zaczyna na kims zalezec to nic dobrego z tego nie wychodzi. Boje sie, ze bede cierpiec. Znowu.

 

Asieńko, znam ten strach. Ale w końcu trzeba będzie go przełamać... Czujesz się na to gotowa?

 

[Dodane po edycji:]

 

nie wiem czy powinnam tu o tym pisać... nie pamiętam czy poruszałam tu problem mojej seksualności... że strasznie się jej boję i wstydzę... a więc informuję tylko iż problem został zażegnany a ja czuję się jak nowonarodzona :mrgreen:

 

:brawo:

 

[Dodane po edycji:]

 

Moje Święta były w porządku. Siostra jak na siebie, oszczędzała mnie ze swoim terrorem.

Border jest tematem tabu, ale chyba teraz się mnie boi chyba - jestem przecież nieprzewidywalna :mrgreen:

Ale miałam lęki i problemy ze spaniem. Wspomagałam się xanaxem.

W ogóle czuję się jakaś taka... z kosmosu.

 

Boli mnie jakaś tęsknota w środku.

Nawet jak się dobrze czułam z moimi siostrzeńcami, to w tym danym momencie chciało mi się płakać, bo wiedziałam, że to się skończy za 2 dni. Że czeka na mnie pusty dom.

Jestem taka samotna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, ja tez mam dosc samotnosci... Tylko nie wiem wlasnie czy jestem gotowa kogos w moim sercu... Nie wiem, nie wiem, nie wiem. Opowiedzialam o P. mojej terapeutce, ale ona tego w zaden sposob nie skomentowala, tylko bardzo delikatnie ledwo zauwazalnie sie usmiechnela. Nie wiem, jak mam to rozumiec.

Na dzisiejszej sesji rozmawialysmy o moim pobycie w domu i o mamie. Na nastepna sesje mam narysowac kontur mamy na duzej kartce i poprzyczepiac karteczki co mama w zyciu dla mnie dobrego zrobila, a co zlego. Zaczelam wypisywac i wiecie co? Znalazlam tylko kilka tych dobrych rzeczy, a mnostwo tych zlych. :roll: Pomyslalam tez, ze to jest moja szansa na powiedzenie terapeutce, jak sie zachowywalam z mama tak jak Wam pisalam w mailu - napisze to na tych karteczkach.

Dobrze Kasiu, ze Swieta minely Ci w miare w porzadku... W kazdym razie nie tak zle jak sie zapowiadalo. Kazdy z nas potrzebuje bliskich, nawet gdy sie na nich wkur.wiamy. Ale samotnosc jest jeszcze gorsza. Przynajmniej moim zdaniem.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Cieszę się,że jesteś. I ciszę się,ze święta minęły w porządku. To wielki sukces Kasiu. Oczywiście powrót do rzeczywistości jest katorgą. Ale teraz tez wiesz co by było dobre dla Ciebie. Mam ten sam problem chyba.

Chodzi mi o zapełnianie czasu wolnego. Tylko jak to zrobić?

Border tematem tabu...może dlatego Kasiu,że nigdy z siostrą nie byłyście blisko, a to są jednak intymne i delikatne tematy. Jak ktoś nie wie jak utrzymać bliskie stosunki z siostrą to nie dziwne,że ma tez problemy z rozmową o chorobie. Tu nie tylko chodzi o bordera Kasiu. Ludzie w ogóle nie umieją ze sobą rozmawiać na tematy chorób.

Miałam i mam pracownicę, zachorowała 5 lat temu na nowotwora, nikt w pracy o tym nie wiedział oficjalnie. Większość się tylko domyślała. Nauczycielka brała chemię, była na zwolnieniu, a potem normalnie chodziła do pracy. Pracuje nadal i ma się dobrze. Ja oficjalnie tylko wiedziałam na co choruje, ze mną rozmawiała o chorobie. Pytałam o badania, wyniki, o to jak sie czuje, interesowałam się. Jestem wrażliwcem bo wiem jak to jest chorować na raka.Wiem jakie człowiek może miec obawy, lęki. Ja wyszłam z nowotwora złośliwego w dzieciństwie, jednak fakt choroby odbija swoje piętno na przyszłości. Znam to z autopsji.

NIe porownuję raka do bordera.

Chciałam Kasiu tylko podkreślić to,że poprostu niektóre osoby nie wiedzą w ogóle jak rozmawiać z kimś kogo dotknęła choroba. I nie bronię Twojej siostry , tylko stwierdzam fakt.

 

A Ty nie czujesz potrzeby rozmowy na swój temat z siostrą? Jeśli tak....to powiedz jej o tym,że masz taką potrzebę,że zależy Tobie na tym. Ona i tak nie zroumie istoty problemu, ale moze przynajmniej będzie sie starała zrozumieć. Tylko napewno musi byc bliższa więź emocjonalna miedzy Tobą Kasiu , a Twoją siostrą. Tak myślę.Nie wiem czy się ze mną zgadzasz.

 

Basiu rewelacja! Korzystaj z każdej sekundy do upadłego! Myśl o sobie!

Fajnie......no.......aż się łezka w oku kręci gdy się czyta takie posty.

 

milano3, zaproponuj mu, zapytaj czy po sesji będzie miał czas dla Ciebie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Joasiu Jak pisałam do Kasi, to Ty w miedzyczasie przyszłaś. Dlatego Cię pominęłam :oops:

 

Jejku.......fajowato. Obiad.........szybko to wszystko się rozwja. To dobrze. Zaczyna się coś dziać pozytywnego. NIc przeciez nie musisz na silę, ale szansę mu daj.

A terapeutka się uśmiechnęła bo zaczęłaś temat o chłopaku i pewnie jak to jej opowiadałaś to uśmiech rysował się na Twojej twarzy. MOja też się uśmiecha jak opowiadam o meżczyznach, o tym co mnie spotkało miłego w pracy........itp. Ona sie poprostu ucieszyła,że opowiadasz o kimś , komu na Tobie zależy.

Jak sie z tym czujesz Joasiu? Z tą myslą? Jesteś zła,ze terapeutka nie zareagowała inaczej gdy się dowiedziała,że kogoś poznałaś? Czy raczej zadowolona jesteś?

Bo ja się cieszę!!!! Bardzo!!!!

 

Jeszcze Kasiulka mogłaby się zakochać i mogłaby być przez kogoś kochana......

Ale to nastąpi,napewno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, dzieki, ze i o mnie pamietasz. :D Wlasnie z nim rozmawialam przez tel., zadzwonil... :105: kurde, boje sie, ze mi zaczyna na nim zalezec, jesetm jakas rozanielona, a u terapeutki to jak o nim opowiadalam to mi sie chyba same oczy smialy!!! :shock: Boje sie, ze sie zakochuje. Albo, ze juz sie zakochalam..?

Co do terapeutki to raczej jestem ciekawa co ona sobie myslala, nie jestem na nia zla, ze nic nie powiedziala.

 

Agnieszko co sie z Toba dzieje, o co chodzi??? Martwie sie o Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Asiu, nie mów,ze sie boisz,ze sie zakochujesz. Powiedz...cieszę się,że się zakochuję!

 

Qrde...powiedziala Monika co wiedziala.......sama prawi morały, a nie umie się określić......

 

Dzisiaj bylam na sesji rano, przed pracą wyjątkowo o takiej porze.

Temat świąt, mojego żalu i tęsknoty.

 

Terapeutka powiedziała,że nie daję sobie możliwości poznania czegoś nowego, nie daję się do siebie zbliżyć.

Powiedziała,ze nie dziwne,ze mam takie stany, jeśli stoję na krawędzi nie idąc do przodu. Stoje w miejscu i się zastanawiam. Powiedziała,e nie ma czegos takiego jak male ryzyko u mnie, w sensie zobaczenia, wejscia w coś i zastanowienia sie jak to wygląda np. u innych. Miała na myśli święta u rodziny G, w ogóle rodzinę G,żebym miała wto wgląd,porównał. Dziwiła się,ze tego nie robię. Powiedziała,że ani go nie rzucam, ani nie rozwijam związku. Stoję, nawet czasem sie cofam. Więc teraz należy sie zastanowic jak sie czuje czlowiek, który czeka nie wiadomo na co, nie podejmuje żadnej decyzji. Ona odnosi wrażenie,że ja czekam,aż się samo coś podzieje. Tak. Tak dokładnie powiedziała. I ma rację.Bo zamiast sama zmieniać to czekam jak księżniczka, aż mnie przyjedzie wybawic królewicz na czarnym koniu.

Tak. Mamzamiar mu powiedzieć,że ma mnie zabrać do swojej rodziny Najpierw do jego babci, ciotek, chrześniaka, rodziców. Oni mnie zapraszali. Zawsze. A ja taka skrępowana.

Raz byłam na weselu u niego w miejscowości, u jego kolegi. Nie chcialam u niego nocować w domu rodzinnym.Wstydziłam się. I wzięliśmy sobie pokój w hotelu. Wiem......załosne..........ale tak było.

No nic...będę działała......................

Zobaczę jak jest fajnie u niego w rodzinie. Zawsze wypowiada się ciepło o niej. A ja do tej pory zawsze mówilam mając w sobie ukrytą złość,że moja rodzina też jest fajna. :evil:

Nie wiem czy tak myślałam o mojej rodzinie do niedawna,że jest fajna. Albo wiedziałam,że nie jest idealna i dlatego jej broniłam? Zresztą...nie ma rodzin idealnych. NIe? ;)

 

Asiu nie zamykaj się na faceta.Spróbuj doświadczać z nim wszystkiego!Radości, złości, zazdrości, miłości. I nie zniechęcaj się emocjami o zabarwieniu negatywnym bo one istniały, istnieją i będa istnieć. szkopuł w tym,żebyto wszystko wyważyć.

 

Znów powiedziała co wiedziała Monika....... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, jestes!

 

czytałam. I co? Stało się coś Anulce? Przeżyłaś fajne święta. Takich dni może być więcej.

Nie miej zadnego poczucia winy,że na niego nie zasługujesz. Daj spokój.

Aniu, prawda jest taka,że dorastałaś w poczuciu winy, karmiona tekstami w stylu...............nie będę kończyła. Wiec jaką Ty masz miec motywację i wyobrażenie o sobie?

Jak się małemu dziecku wmawia,że jest gówo warte to co się dzieje? nie wierzy w siebie.Niszczy się go w zarodku.

Ty jesteś silną dziewczyną i musisz sobie poradzić z myślą,że w kłamstwie się częściowo wychowałaś. Ale teraz musisz dopuścic do siebie myśl,ze to było kłamstwo. I uwierzyć,że zasługujesz na wszystko co dobrem się zwie.

Jak się czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic do mnie nie pisze :( Nie wiem czy z tym skoczyć czy starać się o to uczucie ... :) ? Jestem pogubiony. Z jednej strony bardzo mi na nim zależy i on nas nie skreśla a z drugiej strony mnie olewa. I są dwie opcje: Albo mnie zbywa albo testuje jak bardzo mi na nim zależy.

 

[Dodane po edycji:]

 

Bo już dwie osoby mnie tak testowały. :( Źle sie czuje, ale na razie żyje marzeniami. Pewnie później przyjdzie wielki bólllll . ;/ Jak to u borderów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika nigdy o nikim nie zapomina :*

 

Wiesz co Monika... nie mam potrzeby chyba rozmawiać o mojej chorobie z siostrą..., mało tego - nie mam ochoty.

Powoli zaczęła być może to akceptować, choć nie rozumieć. Nie chcę zapeszać, ale dała mi chyba taryfę ulgową.

Dzisiaj czytałam, jak pisałaś w nocy z 23 na 24, że czemu nie śpię, przecież mam rano jechać.

Czy wiesz o której dojechałam do siostry? O 16.00! Po prostu tak mi się zebrało... Nie powiedziała ani słowa!!

Postanowiłam myśleć też o tym, jak siebie zadowolić. Ranki mam ciężkie, potem stres i lęki, które trzeba opanować. I pakunki, które trzeba zabrać... (wraz z kotem i jego rzeczami ;) ), biegałam 5 razy do samochodu z 4 piętra i po schodach... W końcu doszłam do tego, dlaczego ja mam się stresować. Nie uważam, że robię coś źle, może niedoskonale, może niezgodnie z oczekiwaniami siostry...

Ale też przywiozłam swój wkład w Święta. Poświęciłam czas dzieciom.... No... może niepotrzebnie poimprezowałam ze znajomymi moich duzo młodszych siostrzeńców, ale nie będę się obwiniać za to, że mnie lubią, taką starą doopę...

 

Moniko, czy Ty kochasz G.? Jak to jest? Wasza relacja i Twój stosunek do niej jest taki zagadkowy...

 

_asiu_, wiesz, że jak mówiłam ostatnio terapeutce o moich rzekomych/nierzekomych uczuciach do W., to też się głównie uśmiechała - choć ja to odbierałam nie za dobrze, wiedziałam do czego zmierza (kwestia tatusia, której nie znoszę)....

Nie wiem - ale jeśli czujesz pozytywne fluidy z drugiej strony..., wsłuchaj się w intuicję..., jak nie będziemy próbować, to.... nic się nigdy nie zmieni. A wiadomo, że mimo strachu, tak bardzo pragniemy, by ktoś nas kochał, akceptował, był...

 

chojrakowa, Aniu...., ja wiem, że masz milion wątpliwości... Ale ja tak myślę na mój chłopski kobiecy rozum - jeśli K. chce spędzać z Tobą Święta i chce byś spędzała też je z jego rodziną..., to kocha Cię prawdziwie. Nikt takich rzeczy nie udaje... Pozwól sobie w to uwierzyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Korba, dzięki za uwagę. Jestem na tym punkcie przewrażliwiona, wmawiam sobie odrzucenie jakieś, odepchnięcie.. blablabla... :oops::(

Moniko, czuję się śreeednio fizycznie ze względu na odstawienie xanaxu i milion myśli w głowie.

Nienawidzę oceny, a mam wrażenie że zostałam oceniona i to źle przez jego rodziców.

Nie wiem, natrętne myśli mi wysadzą łeb zaraz, ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×