Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Kasiu, tak, tyle, że na sesji jak zwykle mimo wszystko się jakoś trzymałam, a po sesji nie mogłam znieść napięcia i urządziłam piękny dramat. W rolach głównych: ja, moja terapeutka i moja ciocia. Przepraszam, nie mogę na razie opisać dokładnie co się stało, bo staram się zapomnieć o wczorajszym dniu, chcę zapomnieeeeeććć. :( W każdym razie przez to co się działo terapeutka dzwoniła do mnie jeszcze wieczorem i namawiała mnie na leki obniżające napięcie, i powiedziała, że będzie do tego wracać na następnej sesji. Ale co ja poradzę, że właśnie ona wywołuje we mnie te dziwne stany, w stosunku do innych ludzi zachowuję się całkowicie normalnie, jestem spokojna, zrównoważona, uosobienie równowagi - dosłownie!!! Że też ja zawsze muszę akurat jej coś odwalić. :( Jednego jestem pewna - nie dam się namówić na leki, z wielu powodów, o niektórych już kiedyś pisałam. No tylko mi dosłownie rozwalić mój pusty łeb!!!!!!!!!!

 

Moniko, bardzo dużo rozmawiałyście o ojcu... Jak się czułaś po tej sesji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny i chłopaki, jak to jest, że ja dobrze się czuję robiąc coś, będąc w pracy, a kiedy siedzę w domu ogarnia mnie pustka, przychodzą głupie myśli. Nioby wiem, że w pracy jest ok., ale zawsze przed pracą mam lęki, a po pracy smutnieję. Też tak macie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, Aż mi sie wierzyć nie chce jak Cię czytam-Ty taka delikatna i stonowana,przy calej swojej borderowatości chyba najlagodniejsza z nas wszystkich.

.....Kochanie na pocieszenie mogę Ci tylko powiedziec,że to taka nasza klasyka -histeria z powodu bliskiej osoby,agresja do bliskiej osoby,w koncu zwiewanie by ktos za nami biegl i wracanie z nienawiścią gdy ktos jednak nie pobiebgnie(lub odejscie na zawsze).Traf chcial,że dla Ciebie tą osobą jest Terapeutka-z jednej strony dobrze,a z drugiej fatalnie-dla Twojego ego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym się podzielić z Wami moją diagnozą - ta akurat nikogo nie zdziwi - osobowość niestabilna emocjonalnie - typ borderline.

 

Oprócz tego dostałam krótki opis mojej osobowości:

Poziom intelektualny dobry, przewaga inteligencji abstrakcyjnej, teoretycznej, duża introspektywność.

Nadmierny krytycyzm, niestabilna samoocena, tendencje do wyolbrzymiania trudności.

Ambitna, oczekuje od siebie wysokiego poziomu osiągnięć, stawiaa sobie duże wymagania i czuje się sfrustrowana, gdy nie udaje się im sprostać.

Skoncentrowana na sobie, introspekcyjna.

Emocjonalność niestabilna, egocentryczna, przewaga impulsywności.

Tendencje do zachowań o charakterze somatyzacji i autoagresji.

Skłonność do reakcji histeryczno-lękowych, szybkie zniechęcanie się, wycofywanie z aktywności, skupienia na sobie.

Elementy depresyjne z silną komponentą fizjologiczną lęku.

Przeżywanie bezprzedmiotowych lęków, nieufność, napięcie.

Kontakty społeczne na powierzchownym poziomie, dominuje lęk przed zaangażowaniem emocjonalnym.

Brak umiejętności adekwatnego wyrażania negatywnych emocji - albo całkowite wypieranie albo uleganie gwałtownemu impulsowi wyładowania ich.

Cykliczne zachowania acting-out.

W przeżywaniu dominuje pesymizm, przygnębienie, koncentracja na sobie i swoich trudnościach.

Poważnym problemem jest kontrola impulsywnych zachowań, nieliczenie się z konsekwencjami własnych działań.

Stale obecne są tendencje do autoagresji oraz wątpliwości dot. poczucia tożsamości, własnej wartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu, za bardzo się zbliżyłam, ja wtedy dosłownie wariuję. Dziś już patrzę na to wszystko inaczej, bo emocje opadły, kur*a, zrobiłam z siebie kompletną niezrównoważoną kretynkę, ja nie wiem jak moja terapeutka ze mną wytrzymuje. :( Dokładnie tak jak opisałaś – histeria, agresja, zwiewanie, powrót z nienawiścią (bo przecież terapeutka nie będzie za mną biec...). To jest jakiś koszmar, ja nie wiem jak się od tego uwolnić, od tego bezgranicznego, ale zabijającego mnie powolutku uczucia do niej. Muszę zwiększyć dystans. Tylko nie potrafię. :( Teraz myślę co zrobić, żeby przestała już mówić o lekach, bo na dodatek im bardziej ktoś mnie do czegoś namawia tym większą nienawiścią pałam do tego. A, i mówiła o terapii rodzinnej – jeszcze lepiej. :pirate: To mnie wszystko już przerasta, CO JA MAM ROBIĆ? :why:

 

Kasiu, tak jak napisała Hania, mnie również nie dziwi Twoja diagnoza... Dostałaś bardzo szczegółowy opis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mnie wszystko już przerasta, CO JA MAM ROBIĆ? :why:

 

Asiu, go with the flow :mrgreen:

a na poważnie to pojęcia nie mam... akurat dystans to ja mam opanowany do perfekcji, tylko nie wiem jak to działa w drugą stronę.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też acting in. I lęk, lęk, lęk, impulsywność w wydawaniu pieniędzy, miałam anoreksję, wyszłam z niej dwa lata temu. Oczywiście depresja, wahania nastroju. Napisano mi , że mam silne tendencje symbiotyczne - wolę otoczenia przyjmuję jako swoją. Nie wiem kim jestem. Jeśli chodzi o gniew, ja mam raczej "humory" bez powodu, zdarza mi się wpaść w histerię, ale na zewnątrz jestem spokojniutka - tak mnie postrzegają wszyscy...

 

Wszystkim Wam życzę wyzdrowienia, zwykłego, czystego spokoju - nieprzerywanego lękiem, gniewem i smutkiem... Ja wierzę, że to możliwe do osiągnięcia. Tylko dlaczego to takie trudne? Choruję (z pełnymi objawami) od 17 roku życia, teraz mam 25 lat... i mnóstwo diagnoz, które moja ostatnia lekarka ubrała w jedną, mieszczącą w sobie wszystko - BPD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Basiu, no ja dystans też mam opanowany do perfekcji - tyle, że w bezpośrednim kontakcie z terapeutką. Nawet, gdy czuję odtrącenie, gdy mnie coś bardzo zaboli, gdy ona próbuje mnie sprowokować - bardzo rzadko udaje się jej mnie wyprowadzić z równowagi. Gorzej jest pomiędzy sesjami, gdy zostaję już sama. Wtedy zaczynam wariować, ubzduram sobie różne rzeczy, albo za nią cholernie tęsknię i nie mogę sobie z tym poradzić, albo jestem na nią wściekła, albo czuję się ignorowana, opuszczona, albo coś tam jeszcze, napięcie staje się nie do zniesienia i wtedy ją zaczynam zadręczać, żeby sobie o mnie przypomniała, żeby jej zrobić na złość, żeby ją wkurzyć, rozładować napięcie i się uspokoić, nie dać jej o sobie zapomnieć, nie czuć się samotna... Wczoraj dałam jej telefonicznie popalić przez cały dzień. :(

 

[Dodane po edycji:]

 

Ja też acting in. I lęk, lęk, lęk, impulsywność w wydawaniu pieniędzy, miałam anoreksję, wyszłam z niej dwa lata temu. Oczywiście depresja, wahania nastroju. Napisano mi , że mam silne tendencje symbiotyczne - wolę otoczenia przyjmuję jako swoją. Nie wiem kim jestem. Jeśli chodzi o gniew, ja mam raczej "humory" bez powodu, zdarza mi się wpaść w histerię, ale na zewnątrz jestem spokojniutka - tak mnie postrzegają wszyscy...

 

Wszystkim Wam życzę wyzdrowienia, zwykłego, czystego spokoju - nieprzerywanego lękiem, gniewem i smutkiem... Ja wierzę, że to możliwe do osiągnięcia. Tylko dlaczego to takie trudne? Choruję (z pełnymi objawami) od 17 roku życia, teraz mam 25 lat... i mnóstwo diagnoz, które moja ostatnia lekarka ubrała w jedną, mieszczącą w sobie wszystko - BPD.

 

Mamy sporo wspólnego z tego co piszesz, nawet bardzo dużo... Nawet jestem Twoją rówieśniczką. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszystko spieprzyła moja siostra, wg której jestem zdrowa tylko se wymyślam lub - skoro mam to na papierze i mam bpd w co ona nie wierzy (chociaż z opisem z diagnozy się nie tylko zgadza, ale już od dawna to wie) to znaczy, że jestem psychicznie chora i nie mogę pracować ani normalnie żyć.

najlepsze bylo hasło, że przecież każdy ma jakąś osobowość a to że jestem ambitna i jestem zła jak mi coś nie wyjdzie to jest to zaleta.

tłumaczę jej, ze przestaje to być zaletą, kiedy ktoś się kara za niepowodzenia. ona pyta, co to znaczy. więc siedząc w samochodzie darłam się TNE SIĘ, ROZUMIESZ? TNE SIĘ!

ona się darła na mnie, ja na nią, usłyszałam jaka jestem agresywna itp itd i tak teraz jestem rozwalona na kawałki.

w dodatku zażądała rozmowy z moją terapeutką.

 

tak btw to kłotnia ta miała miejsce tuż przed wejściem na sesję terapeutyczną.

 

mam ochotę teraz się położyć i umrzeć.

 

PS. skonsultowałam z terapeutką - u mnie występuje zarówno acting-in, jak i acting-out.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasiu, ale Twoja siostra już wcześniej była przekonana, że jesteś zdrowa... więc postaraj się to olać... najlepiej przy niej nic nie wspominaj o chorobie, bo szkoda nerwów na bezcelowe dyskusje - ona wie swoje i tego będzie się trzymać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Basia ma rację Kasiu... Nie ma sensu zaczynać takich rozmów. Ja wczoraj przerabiałam to z ciocią. I utwierdziłam się w przekonaniu, że nie warto poruszać z nią tego tematu. Nie rozumie. A mnie to jeszcze bardziej frustruje. Po co się denerwować...

 

Wiecie co, odkąd przeprowadziłam się do Wawy to w ogóle dzieją się ze mną dziwne rzeczy, zaczynam sama dzwonić do dawnych znajomych, odnawiać kontakty, umawiać się... :shock: Ja siebie samej nie poznaję!!! Odkąd zbliżyłam się bardzo do terapeutki i jestem tu w stolicy zaczęłam czuć przedziwny głód ludzi, łaknąć kontaktu z nimi, dosłownie, całkiem odwrotnie niż wtedy, gdy byłam w domu rodzinnym. Czy ja już świruję? Ciągle chce mi się z kimś gadać, słyszeć kogoś, czuć, że jest blisko, nie mogę dosłownie znieść samotności... :shock::shock::shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja po moim "cudownym" pomyśle rzucenia leków musiałam iść do psychiatry po receptę, bo myślalam, że oszaleję. Wypisał mi paro, benzo nie chciał dac, bo jak powiedział: to nie leczy...

 

Ale niestety kolejny lekarz zaproponował mi szpital... oddzial leczenia zaburzeń osobowości. hmm cieżko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Mamy sporo wspólnego z tego co piszesz, nawet bardzo dużo... Nawet jestem Twoją rówieśniczką. ;)

 

 

Zawsze zdumiewa mnie, że inni też tak mają... Kiedyś, gdy byłam nastolatką, wydawało mi się, że jestem "inna", że nikt nie czuje tak jak ja... Czytając fora poznaję sobie podobnych. Wiem, że nie jestem sama, ale... ale szkoda, że tak wielu ludzi też musi cierpieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze zdumiewa mnie, że inni też tak mają... Kiedyś, gdy byłam nastolatką, wydawało mi się, że jestem "inna", że nikt nie czuje tak jak ja... Czytając fora poznaję sobie podobnych. Wiem, że nie jestem sama, ale... ale szkoda, że tak wielu ludzi też musi cierpieć...

 

Mi też wydawało się, że jestem inna, dalej mi się tak wydaje :pirate: , a tu jednak osób czujących się tak jak ja jest całkiem sporo. :P Widzę dużo podobieństw do Ciebie - ja także odczuwam wolę otoczenia jako swoją, nie czuję siebie, swoich potrzeb, żyję jakby ludźmi wokół mnie, oddycham dzięki nim choć przez nich również się duszę. Przechodziłam 2 anoreksje. Autoagresja - głównie acting-in, bardzo rzadko acting-out. Ludzie wokół postrzegają mnie jako bardzo spokojną dziewczynę... Tak więc widzisz, doświadczenia mamy podobne...

 

Basiu, no no no, tylko nie stara!!! :nono::P Ja tam bardzo młodo wyglądam, ten kto mnie nie zna to mi daje średnio 16 lat. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×