Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

http://demotywatory.pl/2675673/Wariat blisko mi do niego ;P

 

...no wiem Borderline26 że to nic... że zdarza się nawet najlepszym, ale.. już mi trochę podrosły i miałam nadzieję że zabłysnę na konsultacji, że przynajmniej to jedno mi się udało...

chociaż może w sumie... może nie muszę błyszczeć? może wcale nie muszę być gwiazdą...?

 

Cieszę się, że na coś się przydaję. Cieszę się, że jesteście na tym forum i ... chociaż jestem tu już z pół roku dopiero teraz poczułam się częścią tego forum. Dzięki Wam! Dzięki!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że najlepiej będzie jak porozmawiasz o tym ze swoim lekarzem/psychoterapeutą. Generalnie na 7F przyjmowane są "bardziej zaburzeni", bo ich trudno leczyć w warunkach stacjonarnych. W przypadku osobowości lękliwej trudno mi to ocenić - tym bardziej że Cię nie znam - i powiedzieć na ile nasilony jest Twój lęk przed ludźmi czy inne objawy współistniejące. A myślę, że to właśnie one mogą okazać się decydujące...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że najlepiej będzie jak porozmawiasz o tym ze swoim lekarzem/psychoterapeutą. Generalnie na 7F przyjmowane są "bardziej zaburzeni"

Zgadzam się i też tak myśle własnie..

 

A ja wczoraj znowu zadziałałam tym cholernym impulsem :why: pocięłam sobie rece, poczułam ulgę w mojej głowie bo myślałam ze zaraz zwariuję. Wiem ze to nie wyjście....ale ta samotność i niezrozumienie przez bliskich mnie dowala. Gdybym miała kogoś przy boku, kto mnie zrozumie zapewne wczesniej bym sie wygadała zanim to zrobiłam..ehhh :why: Ja chce na oddział rozpocząć walkę o normalną JA!!!! :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tiktalk mysle, ze najlepiej to zadzwon na oddzial, numer masz na stronie i sie zapytaj, bo nie bedziemy tu roztrzasac , ktore zaburzenia sa ciezsze, tu bardziej chodzi czy ta terapia, ktora jest na tym oddziale bedzie odpowiednia dla Ciebie, zreszta mysle, ze na konsultacjach juz to wszystko wyjdzie bo twoje zaburzenie nie jest wymienione jako dyskwalifikujące. Tutaj sa rozni ludzie, nie mozna sie nastawiac, ze tylko bpd, bo tak nie jest. Wiec warto zawalczyc.

 

Kamastar1985 - Mile, ze mamy taka moc sprawcza :D i ze poczulas sie czescia forum:). Na tym przykladzie widac jak bardzo pomocne w radzeniu sobie i pracy a takze lepszym samopoczuciu jest poczucie zrozumienia.

 

Borderline26 - eh...ja tez sobie tak radzilam w domu ale to nie jest wytlumaczenie, moze zrob pierwszy krok i np. pisz do mnie, wywal frustracje...Bo tutaj tez nie ma tak, ze wszyscy Cie zrozumieja, polubia, jest duzo plotek wedrujacych po oddziale. Ja np. powiedzialam na fajce, ze mam problemu z bulimia i o tym bieganiu...nie pamietam dokladnie.kto wtedy byl, ale dowiedzialam sie wczoraj, ze chodzi plota, ze wymiotuje po kiblach.Sa osoby z ktorymi mozna fajnie pogadac i ktore chca zrozumiec i to jest super, ale sa tez osoby, ktore wlasnie wymyslaja ploty, jakies intrygi, nie wiem kto puscil plote o wymiotach i pewno sie.nie dowiem ale jestem ostrozniejsza...bo ja tu walcze a ktos sobie zabawe robi ;[ . Same zobaczycie co i jak, gdy bedziecie obserwowac przez pierwsze dni. Nie zniechecam, dalej uwazam, ze warto i ze nawet ta sytuacja jest dla.mnie lekcja na.przyszlosc, na pewno nie bedziecie tu same :). Trzymam kciuki za Was dziewczyny i licze ze sie.tu spotkamy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rora ... chyba podglądasz mojego prv :) :) :) zart!!!!! a to dlatego że dziś napisałam do Borderline26 że szkoda że nie napisała do mnie zamiast robić sobie krzywdę :(

 

...na pewno się spotkamy 2 kwietnia :angel:

 

...ale we mnie sprzeczności. Z jednej strony chcę się dostać na terapię i zostać przyjęta a z drugiej się boję. Dzięki Borderline26 już nie jest to atak paniki i :why: :why: :why::why::why::why::why::why::why::why::why::why::why::why::why::why::why::why: ale :hide::hide::hide: zostało

 

niom... ale poczucie zrozumienia czyni cuda. I to o wiele większe niż mi się mogło kiedykolwiek wydawać

Dziękuję, że jesteście :!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rora: liczę sie z tym ze bedzie cieżko...i bede miała zapewne z moją impulsywnośćią dużo wrogów :hide: .., ale jak mówisz nie wszyscy tacy są... nie zniechęcam sie tą inf. bo wiem ze są tam ludzie którzy mają różnorodne zaburzenia... Rora, to że sieją ploty na twoj temat (przykre) ale mysle ze to własnie jest problem tych własnie ludzi, ze szukają intrygi jakiejs sensacji. Myśle ze po czasie to wszystko ucichnie, dojdą nowe osoby i to bedzie "nowy" temat do plotek. (pewnie ja też bedę "na językach" jak wejde na oddział) ale widzę ze za dużo przed "wszytskimi" lepiej nie gadać... 3maj się i nie daj sie! :papa:

 

-- 27 mar 2013, 09:17 --

 

kamastar 1985: Cieszę sie ze jestem chociaż troszkę twoim oparciem :smile: Strach to normalna rzecz, ale TY wiesz ze CHCESZ..!!! i to jest najważniejsze! Tak wiec dalej odliczamy do 2 kwietnia :yeah:

 

-- 27 mar 2013, 10:03 --

 

Rora: biegać to ja uwielbiam i nie wyobrażam sobie ze jak bede na oddziale to nie biegać... lubie fizycznie się zmęczyć jest mi lepiej i fizycznie i psychicznie :mrgreen:

 

-- 30 mar 2013, 10:56 --

 

Jeszcze nie całe 3 dni :yeah: to dodaje mi sił, bo normalnie bym zwariowała tej chałupie z wszytskimi i z sobą....

Mam pytanie, czy był ktoś z oddziału bądź na nim jest jako osoba BEZROBOTNA ZAREJESTROWANA W URZĘDZIE PRACY??!! Czy na okres 6 miesięcy będę UBEZPIECZONA z NFZ. Bo słyszałam ze po 3 miesiącach URZAD PRACY wykreśla taką osobę jesli jest na leczeniu w dalszym okresie po tych 3 mieś. Jak to z tym jest? A L4 trzeba zawodzić do swojego urzędu pracy, czy wogole jest mi takie zwolnienie nie potrzebne i nigdzie go mam nie dostarczać? PROSZĘ WAS o POMOC :uklon::zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie całe 3 dni :yeah: to dodaje mi sił, bo normalnie bym zwariowała tej chałupie z wszytskimi i z sobą....

Mam pytanie, czy był ktoś z oddziału bądź na nim jest jako osoba BEZROBOTNA ZAREJESTROWANA W URZĘDZIE PRACY??!! Czy na okres 6 miesięcy będę UBEZPIECZONA z NFZ. Bo słyszałam ze po 3 miesiącach URZAD PRACY wykreśla taką osobę jesli jest na leczeniu w dalszym okresie po tych 3 mieś. Jak to z tym jest? A L4 trzeba zawodzić do swojego urzędu pracy, czy wogole jest mi takie zwolnienie nie potrzebne i nigdzie go mam nie dostarczać? PROSZĘ WAS o POMOC :uklon::zonk:

 

Z tego co ja wiem i się pytałam ,bo miałam ten sam problem ,że tylko na 90 dniu UP daje ci zwolnienie.Po tym okresie jak się nie podpiszesz to się wypisują, ale są jakieś inne rozwiązania np. MPOS niestety też mi nie pomogli .Z tego względu też nie dotarłam na oddział. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mam jeszcze pytanie, czy są przepustki w np. jeden dzień w tygodniu (nie mówie o weekendzie)?? w ważnej sprawie , chocby podpisać się w UP i przyjechac z powrotem na oddział (podpis w UP składam średnio co 3 miesiące) . Wtedy UP nawet by sie nie dowiedział ze jestem na chorobowym w szpitalu....hmm :bezradny: HELP :mhm:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borderline26 nie kombinuj ;P Przepustek w tygodniu generalnie się nie stosuje, bo są sesje, masz zajęcia ... w tym przebywanie w społeczności a jak będziesz na przepustce to w społeczności nie będziesz, więc jaki sens terapii? Pewnie że są sytuacje nadzwyczajne, że naprawdę musisz gdzieś iść i coś załatwić. Wtedy można pójść do pielęgniarki oddziałowej /albo do p. ordynator/, wytłumaczyć sytuację i ładnie się uśmiechnąć ;) /poprosić/ i dadzą Ci przepustkę, ale to są naprawdę wyjątki. Np. obrona pracy magisterskiej.

Co do PUP-u. Oni już po 30 dniach Twojego pobytu na oddziale będą wiedzieć, że jesteś na leczeniu, bo NFZ ma obowiązek poinformowania płatnika składek /czyli w tym przypadku Urząd Pracy/ o tym, że z tego ubezpieczenia zostały pokryte takie a takie koszty. Także nie próbuj ściemniać, bo szkoda Twojej energii i stresów a cała sprawa i tak - prędzej czy później - wyjdzie na jaw.

Bez względu na to na kiedy masz termin stawienia się w PUP-ie, obowiązuje Cię ustawowy termin 7 dni na to, by powiadomić PUP o ustaniu Twojej gotowości do podjęcia zatrudnienia. Jeśli tego nie zrobisz a PUP np. 30dni później dostanie z NFZ info że jesteś na terapii to od razu skreślają Cię z listy bezrobotnych /= lądujesz nie po 90 a po 30 dniach poza oddziałem bo nie masz ubezpieczenia/ Stąd moje nie warto!!!!!

Poza tym nie tylko Cię skreślają ale uniemożliwiają Ci rejestrację w PUP-ie na co najmniej 120 dni /jeśli db pamiętam, bo nie wiem czy nie podnieśli na 150 dni/ dlatego dobrze się zastanów czy naprawdę chcesz ściemniać.

Odpowiadając na Twojego wcześniejszego posta: L4 jest nie tylko konieczne ale i niezbędne!!! Bez tego Cię najzwyczajniej w świecie wywalą z pośredniaka i wcale nie będziesz miała ubezpieczenia. Uczciwość popłaca a kłamstwo ma bardzo krótkie nogi. Wiem o czym mówię.

Jeśli grzecznie poinformujesz Urząd Pracy, że jesteś chora i nie jesteś dyspozycyjna /równoznaczne z dostarczeniem zwolnienia/ to masz jeszcze 90 dni okresu składkowego /czyli płacą Ci ubezpieczenie/. Potem przez kolejne 30 dni jesteś na okresie bezskładkowym /czyli nie płacisz ani Ty ani żaden urząd Ci nie opłaca składek, ale możesz korzystać ze świadczeń finansowanych z NFZ. Powiedzmy...taki gratis za to że wcześniej płaciłaś regularnie ;) / Następny etap: MOPS. Wystosowujesz do nich pismo z info że przebywasz na leczeniu zamkniętym, nie pracujesz, nie masz prawa do zarejestrowania się w PUP-ie a ponieważ nie masz w tej chwili możliwości podjęcia pracy /bo przecież jesteś w szpitalu/ to prosisz o zapłacenie za Ciebie składki. Zwykle MOPS się zgadza. Zresztą zapewnia to Ustawa o Pomocy Społecznej /znam w teorii i w praktyce bo korzystałam/ Jak MOPS za Ciebie zapłaci, zostaje Ci jeszcze 30 dni... i tu znów premia od NFZ ;) czyli okres bezskładkowy, kiedy nie masz zapłaconej składki a możesz korzystać ze świadczeń państwowej służby medycznej. Te 30 dni wynika z tego, że ustawa gwarantuje każdemu obywatelowi RP dostęp do państwowej służby medycznej, a więc jest to równoznaczne z koniecznością zapewnienia dostępu do usług medycznych osobom, którym z różnych powodów ustało prawo do świadczeń /np. stracili pracę/ i muszą sobie zapewnić inne źródło ubezpieczenia /Urząd Pracy, ZUS, MOPS... albo ubezpieczenie indywidualne (= samemu opłacić sobie składkę) no a formalności z tym związane trwają, dlatego ustawodawca przewidział taki wariant i dał 30 dni na zapewnienie sobie innego źródła ubezpieczenia a gdyby w tym czasie powstała potrzeba skorzystania z lekarza /nie wiem... ktoś stracił pracę a dwa dni później dopadła go grypa ;) / to może się udać do swojego lekarza pierwszego kontaktu bez konieczności płacenia za wizytę.

Jak więc widzisz, to nie jest takie prościutkie jak byśmy chciały /tak, tak, ... ja też lubię kombinować i naginać rzeczywistość w nadmierny sposób/ a to co powyżej napisałam jest obwarowane jeszcze licznymi obostrzeniami pt. "prawo do świadczeń z NFZ nie przysługuje osobom które..." dlatego powinnyśmy się cieszyć, że chociaż tyle ktoś dla nas robi, umożliwiając korzystanie z opieki zdrowotnej, chociaż tak naprawdę na tę chwilę - w myśl przepisów prawa - na nią nie zasługujemy. /Pomyśl sobie o osobach które pracują i opłacają składki na ub. zdrowotne (tak, tak, żebyśmy my mogły korzystać z leczenia to ktoś inny musi za to zapłacić. Nic nie ma za darmo) a są okazami zdrowia i od jakichś 5 lat nie skorzystały ani razu nawet z wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. Mają chyba prawo czuć się pokrzywdzone, że płacą za czyjeś leczenie... nie?/ A to że my nie pracujemy to jest wynik nie tyle naszych zaburzeń - niezłe wytłumaczenie - co często naszego lenistwa, problemów w kontaktach z ludźmi... naszej kombinatoryki .... szukania wymówek... Więc jakbym to ja pracowała i nie korzystała z tego, to wolałabym zarabiać te 260 zł więcej miesięcznie /tyle wynosi składka na ub. zdrowotne. Przed chwilą sprawdziłam/ niż opłacać leczenie jakichś nieporadnych życiowo obiboków, którzy szukają sobie problemów-wymówek...

Przepraszam w tym miejscu wszystkich "zaburzonych" którzy poczuli się dotknięci tym stwierdzeniem. Nie jest to coś, co piszę przeciwko Wam, sama jestem jedną z Was więc suma sumarum mówię tak samo o sobie samej, a jedynie chciałam pokazać myślenie przeciętnego Kowalskiego który haruje na utrzymanie swojej rodziny...

 

W razie gdyby mój scenariusz nie wypalił to jeszcze jest na oddziale niezastąpiony w tym względzie pan Piotr Biernacki /socjolog i terapeuta społeczności/ który kwestie prawno-zusowsko-nfzowskie w miarę ogarnia i jak się do niego pójdzie to podpowie co zrobić

 

Ech... jak zwykle się rozpisałam. Mam nadzieję, że Borderline26 przemyśli sobie tę kwestię nie tylko pod względem praktycznym /skąd wziąć ubezpieczenie/ ale także pod względem terapeutycznym /czy warto kombinować i szukać dróg na skróty... i czy to jest fer... czy ..... czy... czy..../ ;)

 

Buźki!!

 

Aha... Kangurekkk dobrze wiemy /i ja i Ty/ że nie ubezpieczenie /a raczej jego brak/ było przyczyną tego, że nie poszłaś na 7F. Szukasz wymówek usprawiedliwiających to, że nie poszłaś na oddział /stąd wnioskuję że żałujesz tej decyzji, chociaż się do tego nie przyznajesz nawet przed samą sobą/ a jedyną prawdziwą przyczyną było /jest/ to, że ciągle próbujesz wszystkiego innego z nadzieją, że to "inne" Ci pomoże i nie będziesz musiała się męczyć na oddziale, zamykać na pół roku, szukać źródeł ubezpieczenia... to wymaga wysiłku a tu chłopak pod ręką /miłość lekarstwem na wszystkie moje rany. Oj...musiało tym bardziej boleć kiedy Cię rzucił :roll::roll::roll::roll::roll: / a to terapia stacjonarna /może ten terapeuta mi pomoże i moje rany przestaną boleć.../ Kangurekkk przepraszam, że bawię się w psychoanalizę na forum, ale myślę że to jest tak częsty mechanizm stosowany przez potencjalnych pacjentów 7F że chciałam zwrócić na to uwagę z nadzieją, że chociaż jedna osoba przeczytawszy to uświadomi sobie co robi i jednak podejmie prawdziwe wyzwanie. To, które da jej to, czego szuka a nie będzie się zadowalać ochłapami. Nie ukrywam że tym samym próbuję też przekonać samą siebie, że warto wziąć się za fraki i stanąć w prawdzie o sobie. To trudne. Bardzo trudne. Ale też chciałabym żebyś i Ty Kangurekkk zobaczyła co robisz... Chciałabym Cię spotkać na 7F i ciągle mam nadzieję, że to nastąpi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamastar1985, dzieki Ci bardzo za tak wyczerpującą informacje na ten temat,...BARDZO mi pomogłaś. Już wiem jak postępować dzięki Twoim radom, od razu jak wogole dostane sie na oddział poinformuje PUP o zwolnieniu lekarskim, a potem bede robić pokolei jak radzisz, pojde do MOPS-u u mnie jest GOPS (mieszkam na wsi) i złoszę się z prośbą o ubezp. Dobrze ze na oddziale jest jeszcze ktoś kto mi podpowie co i jak robić (p. Piotr). Ucieszyłam sie tą informacją, bo stresowałam sie własnie co ztym bedzie. ALe jestem pełna nadzieji :great: ze pozałatwiam wszystko jak należy (bez plątania i owijania) ;)

 

A już jutro 2 i 3 konsutacja :hide: ... ale cieszę się z wielką wiarą... :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja się tak strasznie stresuję, że nie mogę... Zwłaszcza że okazało się, że nie mam skierowania. Myślałam że mam je w domu ale w domu też go nie mam ;( Diabeł ogonem nakrył czy jak...? :why:

 

Spróbuję się jutro dobić do psychiatry tylko nie wiem czy zdążę... Nie, nie ma mowy... Muszę zdążyć!

O której Ty masz konsultacje? Bo ja chce żebysmy tam obie pojechały. Razem. I musze wiedzieć jak bardzo mam się streszczać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Borderline26 nie kombinuj ;P Przepustek w tygodniu generalnie się nie stosuje, bo są sesje, masz zajęcia ... w tym przebywanie w społeczności a jak będziesz na przepustce to w społeczności nie będziesz, więc jaki sens terapii? Pewnie że są sytuacje nadzwyczajne, że naprawdę musisz gdzieś iść i coś załatwić. Wtedy można pójść do pielęgniarki oddziałowej /albo do p. ordynator/, wytłumaczyć sytuację i ładnie się uśmiechnąć ;) /poprosić/ i dadzą Ci przepustkę, ale to są naprawdę wyjątki. Np. obrona pracy magisterskiej.

Co do PUP-u. Oni już po 30 dniach Twojego pobytu na oddziale będą wiedzieć, że jesteś na leczeniu, bo NFZ ma obowiązek poinformowania płatnika składek /czyli w tym przypadku Urząd Pracy/ o tym, że z tego ubezpieczenia zostały pokryte takie a takie koszty. Także nie próbuj ściemniać, bo szkoda Twojej energii i stresów a cała sprawa i tak - prędzej czy później - wyjdzie na jaw.

Bez względu na to na kiedy masz termin stawienia się w PUP-ie, obowiązuje Cię ustawowy termin 7 dni na to, by powiadomić PUP o ustaniu Twojej gotowości do podjęcia zatrudnienia. Jeśli tego nie zrobisz a PUP np. 30dni później dostanie z NFZ info że jesteś na terapii to od razu skreślają Cię z listy bezrobotnych /= lądujesz nie po 90 a po 30 dniach poza oddziałem bo nie masz ubezpieczenia/ Stąd moje nie warto!!!!!

 

Poza tym nie tylko Cię skreślają ale uniemożliwiają Ci rejestrację w PUP-ie na co najmniej 120 dni /jeśli db pamiętam, bo nie wiem czy nie podnieśli na 150 dni/ dlatego dobrze się zastanów czy naprawdę chcesz ściemniać.

 

 

kamastar1985 - masz rację do tego co piszesz. Chciałabym być na oddziale ,ale wiem że przekreśliłam swoją szansę trudno:( już jej nie odzyskać:( Co do MOPSU to różnie bywa, ja pytając się dowiedziałam się że nie sfinansują ,bo są różne przeszkody. Zależy od tego np. z kim się mieszka we wspólnym gospodarstwie domowym.

Odpowiadając na Twojego wcześniejszego posta: L4 jest nie tylko konieczne ale i niezbędne!!! Bez tego Cię najzwyczajniej w świecie wywalą z pośredniaka i wcale nie będziesz miała ubezpieczenia. Uczciwość popłaca a kłamstwo ma bardzo krótkie nogi. Wiem o czym mówię.

Jeśli grzecznie poinformujesz Urząd Pracy, że jesteś chora i nie jesteś dyspozycyjna /równoznaczne z dostarczeniem zwolnienia/ to masz jeszcze 90 dni okresu składkowego /czyli płacą Ci ubezpieczenie/. Potem przez kolejne 30 dni jesteś na okresie bezskładkowym /czyli nie płacisz ani Ty ani żaden urząd Ci nie opłaca składek, ale możesz korzystać ze świadczeń finansowanych z NFZ. Powiedzmy...taki gratis za to że wcześniej płaciłaś regularnie ;) / Następny etap: MOPS. Wystosowujesz do nich pismo z info że przebywasz na leczeniu zamkniętym, nie pracujesz, nie masz prawa do zarejestrowania się w PUP-ie a ponieważ nie masz w tej chwili możliwości podjęcia pracy /bo przecież jesteś w szpitalu/ to prosisz o zapłacenie za Ciebie składki. Zwykle MOPS się zgadza. Zresztą zapewnia to Ustawa o Pomocy Społecznej /znam w teorii i w praktyce bo korzystałam/ Jak MOPS za Ciebie zapłaci, zostaje Ci jeszcze 30 dni... i tu znów premia od NFZ ;) czyli okres bezskładkowy, kiedy nie masz zapłaconej składki a możesz korzystać ze świadczeń państwowej służby medycznej. Te 30 dni wynika z tego, że ustawa gwarantuje każdemu obywatelowi RP dostęp do państwowej służby medycznej, a więc jest to równoznaczne z koniecznością zapewnienia dostępu do usług medycznych osobom, którym z różnych powodów ustało prawo do świadczeń /np. stracili pracę/ i muszą sobie zapewnić inne źródło ubezpieczenia /Urząd Pracy, ZUS, MOPS... albo ubezpieczenie indywidualne (= samemu opłacić sobie składkę) no a formalności z tym związane trwają, dlatego ustawodawca przewidział taki wariant i dał 30 dni na zapewnienie sobie innego źródła ubezpieczenia a gdyby w tym czasie powstała potrzeba skorzystania z lekarza /nie wiem... ktoś stracił pracę a dwa dni później dopadła go grypa ;) / to może się udać do swojego lekarza pierwszego kontaktu bez konieczności płacenia za wizytę.

Jak więc widzisz, to nie jest takie prościutkie jak byśmy chciały /tak, tak, ... ja też lubię kombinować i naginać rzeczywistość w nadmierny sposób/ a to co powyżej napisałam jest obwarowane jeszcze licznymi obostrzeniami pt. "prawo do świadczeń z NFZ nie przysługuje osobom które..." dlatego powinnyśmy się cieszyć, że chociaż tyle ktoś dla nas robi, umożliwiając korzystanie z opieki zdrowotnej, chociaż tak naprawdę na tę chwilę - w myśl przepisów prawa - na nią nie zasługujemy. /Pomyśl sobie o osobach które pracują i opłacają składki na ub. zdrowotne (tak, tak, żebyśmy my mogły korzystać z leczenia to ktoś inny musi za to zapłacić. Nic nie ma za darmo) a są okazami zdrowia i od jakichś 5 lat nie skorzystały ani razu nawet z wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. Mają chyba prawo czuć się pokrzywdzone, że płacą za czyjeś leczenie... nie?/ A to że my nie pracujemy to jest wynik nie tyle naszych zaburzeń - niezłe wytłumaczenie - co często naszego lenistwa, problemów w kontaktach z ludźmi... naszej kombinatoryki .... szukania wymówek... Więc jakbym to ja pracowała i nie korzystała z tego, to wolałabym zarabiać te 260 zł więcej miesięcznie /tyle wynosi składka na ub. zdrowotne. Przed chwilą sprawdziłam/ niż opłacać leczenie jakichś nieporadnych życiowo obiboków, którzy szukają sobie problemów-wymówek...

Przepraszam w tym miejscu wszystkich "zaburzonych" którzy poczuli się dotknięci tym stwierdzeniem. Nie jest to coś, co piszę przeciwko Wam, sama jestem jedną z Was więc suma sumarum mówię tak samo o sobie samej, a jedynie chciałam pokazać myślenie przeciętnego Kowalskiego który haruje na utrzymanie swojej rodziny...

 

W razie gdyby mój scenariusz nie wypalił to jeszcze jest na oddziale niezastąpiony w tym względzie pan Piotr Biernacki /socjolog i terapeuta społeczności/ który kwestie prawno-zusowsko-nfzowskie w miarę ogarnia i jak się do niego pójdzie to podpowie co zrobić

 

Ech... jak zwykle się rozpisałam. Mam nadzieję, że Borderline26 przemyśli sobie tę kwestię nie tylko pod względem praktycznym /skąd wziąć ubezpieczenie/ ale także pod względem terapeutycznym /czy warto kombinować i szukać dróg na skróty... i czy to jest fer... czy ..... czy... czy..../ ;)

 

Buźki!!

 

Aha... Kangurekkk dobrze wiemy /i ja i Ty/ że nie ubezpieczenie /a raczej jego brak/ było przyczyną tego, że nie poszłaś na 7F. Szukasz wymówek usprawiedliwiających to, że nie poszłaś na oddział /stąd wnioskuję że żałujesz tej decyzji, chociaż się do tego nie przyznajesz nawet przed samą sobą/ a jedyną prawdziwą przyczyną było /jest/ to, że ciągle próbujesz wszystkiego innego z nadzieją, że to "inne" Ci pomoże i nie będziesz musiała się męczyć na oddziale, zamykać na pół roku, szukać źródeł ubezpieczenia... to wymaga wysiłku a tu chłopak pod ręką /miłość lekarstwem na wszystkie moje rany. Oj...musiało tym bardziej boleć kiedy Cię rzucił :roll::roll::roll::roll::roll: / a to terapia stacjonarna /może ten terapeuta mi pomoże i moje rany przestaną boleć.../ Kangurekkk przepraszam, że bawię się w psychoanalizę na forum, ale myślę że to jest tak częsty mechanizm stosowany przez potencjalnych pacjentów 7F że chciałam zwrócić na to uwagę z nadzieją, że chociaż jedna osoba przeczytawszy to uświadomi sobie co robi i jednak podejmie prawdziwe wyzwanie. To, które da jej to, czego szuka a nie będzie się zadowalać ochłapami. Nie ukrywam że tym samym próbuję też przekonać samą siebie, że warto wziąć się za fraki i stanąć w prawdzie o sobie. To trudne. Bardzo trudne. Ale też chciałabym żebyś i Ty Kangurekkk zobaczyła co robisz... Chciałabym Cię spotkać na 7F i ciągle mam nadzieję, że to nastąpi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uffff... było niezle... wywiad zyciorysowy 1h20min a rozmowa terapeut. bita 1h....jestem zdziwiona podejsciem terapeutów na duzy plus (troche długo mnie trzymali), byli bardzo przyjaznie nastawieni, empatyczni.... teraz czekam na ostatnią 4 konsultację 09.04(wt) JEstem dobrej myśli :great: zobaczymy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No a ja się nie wypowiadam... boję się, że mnie nie przyjmą.. p. ordynator najlepszej miny to nie miała :(

Po konsultacji emocje opadły i zrozumiałam parę rzeczy i teraz boję się już tylko tego, że mnie nie przyjmą i nie przepracuję tego, co chciałabym przepracować.

:roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll::roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamastar1985, mina p. ordynator o niczym nie musi swiadczyć. Jak widze ze każdy z pracujących tam lekarzy i terapuetów ma swój sposób na obserwację i rozmowę z pacjentem., co od razu nie musi oznaczać ostateczności. \Hmmm no tak mi sie wydaje z obserwacji(mojej torche "zaburzonej";)), ale czy mam rację nie wiem, bo sama jestem na etapie niewiadomej... :roll: Byle do wtorku :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamastar1985, zapisać jasne, zapisz sobie co ci leży na wątrobie, ale wyuczyć sie tego na pamięc nie radzę....poprostu badź szczera przed sobą i terapeutami. Im bardziej bedziesz sie starała coś zapamiętać to tym bardziej to zapomnisz. JAk zaczniesz mówić samo poleci i nawet nie bedziesz wiedziała kiedy to i tamto powiedziałaś. Nie myśl czy składnie czy nie, bo to też bez sensu. ;);) Heheh ja ci tu udzielam "rad" a ty już przecież weteranka tego oddziału :<img src=:'>

 

A przede mną jutro ostatnia 4 konsultacja :time: , nie wiem czego mam sie spodziewać, jakich pytań itp Nie przygotowuję sie, trudno co będzie to będzie (choć we mnie tkwi bardzo głęboka nadzieja...) wole nie myśleć....aaaaaaa :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JUPI!!!! Cieszę się jakbym zdała najważniejszy egzamin w życiu hehe. Zostałam przyjęta na oddział :mrgreen: nie potrafie opisać co teraz czuję ....niesamowite uczucie! :great: Zawitam w połowie maja, a jak zwolni się miejsce to i wcześniej :smile: już nie mogę się doczekać.... choć wiem że 7F to "pot i krew" :)

 

-- 10 kwi 2013, 09:55 --

 

kamastar1985, widocznie tak musiało być, nie wiń sie za to ze czegoś nie powiedziałas lub powiedzialas nie tak jak trzeba, poprostu byłas i jesteś sobą i to jest najważniejsze. Sama mi powtarzałaś, że mam iść na "żywioł" mówić co mi serce podpowiada i tak zrobiłam (mi się udało i zostałam przyjęta :smile: ) a widocznie terapeuci w Twoim przypadku widzą ze poradzisz i umiesz poradzić sobie sama, ale gdzieś to czymś "przykrywasz". Zaczął sie dla Ciebie nowy etap samodzielności... poamietaj, ze jestem z Tobą :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie o to chodzi Borderline26 że ja nie byłam sobą. Pokazałam się taką jaką byłam a nie taką jaką jestem. W gruncie rzeczy już nie ciągnę kasy od matki tak jak to robiłam kiedyś i staram się wcielać w życie to co wiem, to co wyniosłam z oddziału, ale ... nie mam zielonego pojęcia co dalej... Nie jestem pewna czy dobrze się stało że nie walczyłam do końca. Bo oddział w tej chwili nie jest ucieczką - jak mi to próbowała wmówić terapeutka - tylko ... sama nie wiem.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×