Skocz do zawartości
Nerwica.com

Muzyka w głowie...


ktoś

Rekomendowane odpowiedzi

Witam forumowiczów, jestem tu nowy. Już dawno zauważyłem u siebie niemo żność opanowania pewnych myśli a mianowicie muzyki. Może to wydaje się śmieszne, ale nie potrafię się pozbyć muzyki z głowy. Tzn. to nie jest zwykła muzyka tak jakby z radia czy skądś - ja gram ją. Oczywiście potrafię grać na fortepianie i gitarze i możliwość wyobrażania sobie, improwizowania w myślach jest bardzo pożądana. Ale ja nie potrafię tego opanować. W myślach gram przez prawie cały czas - gdy czytam, gdy rozmawiam, czasem jest ona głośniejsza, czasem mniej. Bardzo przeszkadza mi to w koncentracji - zawalam studia przez to. Kiedyś byłem bardzo zdolny, ale odkąd mam ten problem, nie potrafię czasem skupić się na przeczytaniu prostego zdania - czytam je wielokrotnie nic nie rozumiejąc:(, nie muszę chyba mówić, jak cierpi na tym nauka. To nasila się gdy jestem nerwowy albo zdołowany. Często popycha mnie to do gry w realu. To jakby uzależnienie - gdy nie gram w realu, gram w myślach. Zaznaczam, że to myślenie jest męczące. Ktoś ostatnio zasugerował mi, że to może być właśnie nerwica natręctw. Okres dojrzewania ciężko przechodziłem - miałem różne manie - mania zdrowego odżywiania, mania posiadania doskonałej, wysportowanej sylwetki - wtedy ciągle myślałem o tym. Ale teraz to chyba coś gorszego - muzyka jest bardzo związana z emocjami, które rosną we mnie, gdy gram. Jestem perfekcjonistą, ale nie panuję nad własnym umysłem. Miał ktoś może kiedyś taki problem? Proszę o potraktowanie tego poważnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psycholog/psychiatra + neurolog. Tyle moge Ci powiedziec w tej chwili. Mysle ze skonczy sie na jakiejs terapii i lekach na ktorych inni znaja sie lepiej ode mnie.

Ja mam tak, ze jak intensywnie pracuje, to potrafie zapamietywac i odtwarzac sobie rozne melodyjki w pamieci (nie slysze ich, oczywiscie). Lubie to, nie przeszkadza mi i jest kontrolowane. Moze ujme to tak - im intensywniej pracuje, tym latwiej piosenki wpadaja mi w ucho.

 

Mozesz napisac na czym polegaly te 'manie'? Bo to jest dosc mocne slowo. Ja tez troche tak mialem w okresie dojrzewania, ale nie sadze zeby to wykraczalo bardzo poza przecietna. A w ogole to trudny moment jest:) Jesli masz za soba i nic strasznego sie nie stalo, to male sa szanse ze cos sie jeszcze ujawni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ktos: ja rowniez jestem muzykiem, gram na flecie, i juz od liceum mialam epizody z powtarzaniem w glowie utworow (zwykle byly to zaslyszane piosenki), czasem nie moglam przez to zasnac, minelo mi natomiast do tej pory mam ntrectwo zwiazane z przebieraniem palcami jak po flecie (gdy jestem zdenerwowana). Wyglada to tak ze gdy sie denerwuje wystukuje "gram" samoczynnie jakas melodie (czasem jak jade autobusm to na poreczy, czasem gdzies ukrywam ta reke bo wiem ze to moze dziwnie wygladac). Mam to juz od tylu lt ze jest nie do wyleczeni chyba

 

[ Dodano: Sob Cze 10, 2006 8:31 am ]

ktos: ja rowniez jestem muzykiem, gram na flecie, i juz od liceum mialam epizody z powtarzaniem w glowie utworow (zwykle byly to zaslyszane piosenki), czasem nie moglam przez to zasnac, minelo mi natomiast do tej pory mam ntrectwo zwiazane z przebieraniem palcami jak po flecie (gdy jestem zdenerwowana). Wyglada to tak ze gdy sie denerwuje wystukuje "gram" samoczynnie jakas melodie (czasem jak jade autobusm to na poreczy, czasem gdzies ukrywam ta reke bo wiem ze to moze dziwnie wygladac). Mam to juz od tylu lt ze jest nie do wyleczeni chyba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agata89, jesli naprawde 'slyszysz' te glosy, to idz do psychiatry jak najszybciej! I to do dobrego - na pewno ktos Ci poleci jakis gabinet. To nie jest dobry objaw, choc nie nalezy panikowac - jesli 89 to Twoj rocznik, to jestes teraz w okresie wchodzenia w doroslosc, co jest bardzo niebezpiecznym momentem i tego typu problemami trzeba teraz sie zajac!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Nonenow.Faktycznie to jest moj rocznik mam faze dojrzewania.I zdarza mi sie slyszec te glosy czasami mnie napadaja.Ale jestem teraz coraz bardziej spokojna. Uwalniam sie od zlosci.Ale sprawy zyciowe przerastaja mnie i sie dosc szybko zalamuje.Za duzo spraw rodzinnych mam na glowie czasami juz swiruje. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey!JA tez mam takie problem.Mecze sie z tym juz 9 rok i szczerze jestem soba juz przemeczona.W mojej glowie slysze glosy Boga ktory mi mowic co robic co jest zle a co dobre,gdzie pojsc co powiedziec,w co sie ubrac,jestem szczerze tym taka zmeczona ze przez to az zyc sie odechciewa,ciagle musze sie podlic klekac,zegnac,ludzie patrza czasem z ukosa na mnie wrecz.Ale to jest silniejsze.do niedawna ten glos mowil jeszcze powiesz cos komus cos sie zlego stanie twojej rodzinie.Teraz sie mu zaczelam przeciwstawiac.Lecze sie od dwoch lat.Ze skotkiem.Glosy w pewnym stopniu zanikly ale na to inne problemy sie pojawily tz.denerwowanie sie o wszystko i owszystkich.nie moge sie skupic bo ciagle sie zamartwiam co to bedzie(nawet mialam ostatnio sytuacje ktora tydzien przezywalam.Bo ten ze glosek gduy byla mala dziwczynka powiedzial 28maja 2006 bedzie koniec swiata i ten dzien nadchodzil ..myslalam ze oszaleje.Albo ja juz oszalalam.Przeprowadzilam sie rok temu do Kanady.Myslalam nowe zycie bedzie lepiej lecz nie bo ja sama siebie tak zameczam.Zamknelam sie w sobie nie mam przyjaciol,ciagle placze i wogole mysli samobujcze i smierc ciagle w glowie siedzi.Tak marzylam by moc do polski pojechac na wakacje..rodzice biletkupili a mnie nawet to nie sprawia juz radosci.Poprostu nie widze miejsca tutaj dla siebie.JA nie pasuje do tego swiata.Tak bym chciala cichutko odejsc nie czujac juz nic...A;e!Jeslio cos u mnie jest dobrze (mialam chlopaka)czulam sie jak w raju dopoki nie zaufalam powiedzialam o swoim problemie a on..zostawil mnie.I dziwni mozemy byc przyjaciolm i dzwoni i pyta co ci tam twoj glosek mowi?To tak boli...ta drwina i niezrozumienie.Czy jest ktos kto choc troszke rozumie???...............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no cześć. jestem zibi. powiem Ci tyle- jateż gram na akordeonie od 26 lat, i na gitarze od dobrych kilku lat. mam dobry słych równiez nauka obcych jezyków przychodzi mi łatwo.

odkad pamietam zawsze była muzyka w mojej głowie. wiem to jest dokuczliwe szczególnie gdy jakiś kawałek wpadnie ci w ucho i nie moze z niego wylecieć.

nie wiem , pewnie to jest dar od Boga , za który mósimy czymś zapłacić. ale przecież za dary nie trzeba płacić. wybacz jest późno i trochę bredzę ale jeszcze posiedzę trochę na kompie. nie wziołem leków na noc to moge tak siedzieć cała noc i cały nasteny dzień.

wiesz co ja zrobiłem jakiś rok temu na tą muzykę w głowie. pewnie każdy ma jakis pomysł. po perwsze to niestety wizyta u psychiatry. ale to i tak nie przejdzie. spróbój gdy amsz jakis kawałek w głowie odtwarzc go szybko, bardzo szybko, deformowac , kaleczyc, poprosu starc się go nienawidzieć. mozna też próbowac jak w MP3 przeskoczyc na inny utwór i jeszcze inny, a potem postarć sie przez jakąś chwilę o niczym nie myśleć.

jeśli po tym co teraz przeczytałes uznasz ,że masz do czynienia z wariatem to wiele się nie pomylisz. ale jestem tym kto Cię rozumie.

no to na razie.

odezwij się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam taki sam problem: słyszę bardzo przyjemną muzykę w głowie i widzę obrazy. Nie chcę ich - są bezużyteczne. Tak samo głosy każące coś zrobić (jak napisane było 2 wiadomości temu - natchnienia do modlitwy to nie natręctwa, ale należy udać się zarówno do psychiatry, księdza, jak się mam dużo rodzajów natręctw, zwłaszcza "kontrolujących"). To nie są skrajne przypadki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poprostu trzeba ignorowac, nie przejmowac sie jesli masz muzyke w glowie albo cos innego.. a jak czytasz to czytaj ,.. jak nie zapamietasz.. to ignoruj to i czytaj dalej np na glos ;) to nic ze za pierwszym razem gdy tak zrobisz nic nie zapamietasz i nie zrozumiesz ale za kazdym kolejnym, bedziesz rozumial i zapamietywal wiecej bez wracania i powtarzania ciagle tych samych linijek ;) pozdrawiam ;) i jeszcze dla tych ktorzy nie wiedza Pan Bog jest dobry... ;) pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O Matko jedyna !!! Ludzie zgłoście się jak najszybciej do psychiatry, nie lekceważcie tego tak jak radzi to paktofonikaz !!

To co macie to objaw psychozy !!! To się leczy neuroleptykami !!!

 

 

"Poprostu trzeba ignorowac, nie przejmowac sie jesli masz muzyke w glowie albo cos innego."

 

Człowieku co Ty piszesz tym ludziom :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ester najpierw czytaj potem analizuj a na koncu pisz tak bym Ci radzila na przyszlosc ... po pierwsze nigdzie nie napisalam zeby nie pojsc do psychiatry... tzn sie do terapeuty... bo nerwica natrectw nie jest choroba ktora wymaga wizyty u psychychiatry to raz, dwa.. ingorowanie gdybyc cokolwiek wiecej wiedzial na ten temat ( a widze z tego co piszesz ze wiesz niewiele ) to bys wiedzial ze metoda.. behawioralna to jedna ze skutecznych sposobow wydostania sie z tej choroby. Po trzecie uwierz mi ze wiem bo znam z autopsji.. ? a Ty skad.. ? z ksiazek..? z tv.. ? i to chyba tyle na ten temat pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paktofonikaz przepraszam jeśli Cię uraziłam, rzeczywiście ja nie mam ZOK więc z autopsji tego nie wywnioskowałam, ale że tak napiszę kształcę się i specjalizuję w tym zakresie więc niejednokrotnie miałam do czynienia z ludżmi mającymi ZOK :) No więc moja droga muszę Cię zmartwić, niestety "nerwica natręctw" jest zaburzeniem które wymaga przede wszystkim wizyty u psychiatry w odróżnieniu od innych typów "nerwic".Takie osoby w pierwszym rzucie poddaje się leczeniu farmakologicznemu a dopiero póżniej terapii poznawczo-behawioralnej bowiem zbadano , że przyczyny tego zaburzenia leżą głęboko w mózgu, niektóre bardzo ciężkie przypadki nawet się operuje.Proponuje zajrzeć do jakiejś fachowej literatury na ten temat.Poza tym to o czym piszą autorzy w.w.postów raczej nie jest charakterystyczne dla tych zaburzeń a wydaje się mieć specyfikę zespołu psychotycznego.Pozdrawiam i ja :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Co prawda nigdy nie miałem konkretnego zainteresowania muzyką ( NAWET ULUBIONEGO GATUNKU CZY ZESPOŁU ), to od momentu , w którym cierpie podobno na "Zaburzenia lękowo-depresyjne" ( co brzmi jak mówienie na dorosłego lwa miły, słodki kotek... ) , to muzyka nie daje mi spokoju. Być może kiedyś na to nie zwracałem uwagi , jednak teraz jest to dla mnie conajmniej dziwne. Kiedyś utwór podobał mi się, chodził po głowie i koniec, nie chodzi. Teraz nie dość, że mam to samo tylko , że we wzmożonym stopniu ( częściej mi się to przytrafia ) , to jeszcze potrafi mi po głowie chodzić muzyka po głowie sprzed kilku lat. Na przykład kiedy wracam ze szkoły lub kłade się spać, to po chwili orientuje się, że słyszę utwór z gry w którą grałem 5 lat temu :| Często nie daje mi to spokoju:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi po głowie, nie słysze jej wyraźnie raczej.. W sumie to szkopuł polega na tym, że ja jestem przewrażliwiony na punkcie tej choroby, mam obsesje i się jej boje. Pewnie dlatego wszystko odbieram jako objaw. Nawet muzykę, która kiedyś też mi tak chodziła po głowie. Z objawów sensorycznych, a dokładnie odzdziałujacych na mój zmysł słuchu, to czasami w nocy mam wrażenie, że słyszę głośno swoje myśli. Na przykład już zasypiam, prawie mnie nie ma a tu nagle podczas przemierzania 1000 różnych myśli, na przykład słyszę głos mojego kolegi , który mnie wybudza. No i maluje mi się mnóstwo obrazów w wyobraźni, ale mój psychiatra i psycholog mówią, że to wcale nie świadczy o chorobie. Więc póki co STARAM się być dobrej myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlos no to jesteś zdrowy :) Każdemu zdrowemu człowiekowi przynajmniej raz w życiu chodziła piosenka po głowie :) No cóż.... tylko naprawdę niewielka część naszego mózgu jest zbadana :) Co do reszty to Twój psychiatra ma racje..... to nic innego jak tylko omamy hipnogogiczne pojawiające się czasem w stanie półsnu u zdrowych psych. ludzi :)

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poczulem sie wezwany do zabrania glosu

No więc moja droga muszę Cię zmartwić, niestety "nerwica natręctw" jest zaburzeniem które wymaga przede wszystkim wizyty u psychiatry w odróżnieniu od innych typów "nerwic".Takie osoby w pierwszym rzucie poddaje się leczeniu farmakologicznemu a dopiero póżniej terapii poznawczo-behawioralnej bowiem zbadano , że przyczyny tego zaburzenia leżą głęboko w mózgu, niektóre bardzo ciężkie przypadki nawet się operuje.

 

Gówno!! etiologia tego zaburzenia [podkreslam ;zaburzenia] jest nieznana,a wszelkie hipotezy nie zostaly pozytywnie zweryfikowane.Tylko umyslom plytkim z hukiem stawiane hipotezy biologow sa na rowni z ich potwierdzeniem.Te 'dowodzenie' biologicznej etiologi nie tyle jest zasluga postepowi nauki w tejze dziedzine co raczej tendencji do urposzczania modeli w strone 'uszkodzenia mozgu' ,'neuroprzekaznikow' itd.Tak jakbym stwierdzil ze etiologia schizofreni jest stricte biologiczna bo 'zaobserwowano nieprawidlowosci w neuroprzekaznikach x y z'.W oczach studenta mieni sie to wszelkimi naukowymi hipotezami kiedy ujrzy jak kompuslyjny typ po zarzyciu jednej pigulki nagle przestaje liczyc modlic powtarzac pocic sie w rytm nakazow myc myc i myc a pozniej robic inne cuda.Leki latwo wtedy pomylic z udowodnieniem stawianych hipotez. Leki pomagaja tyle co w innych zaburzeniach czyli w stopniu zerowym bo nawroty po nich sa nieuniknione.W pierwszej kolejnosci poddaje sie 'leczeniu farmakologicznemu' [oczywiscie slowo 'leczenie' jest calkowicie bzdurne chyba ze nie wymagamy od tego 'leczenia' wyleczenia] poniewaz ZOK wybitnie paralizuje zwykle zyciowe czynnosci i na ten moment to pierwsza rzecz do ktorej dopuszcza terapeuta pacjenta.ZOK to nerwica i jak kazda nerwica ma objawy osiowe takie jak inne, tyle ze rozni sie swoim niezwyklym 'zmaterializowanym' charakterem.Jednym 'samo ustapi' innemu starczy psychoaanaliza a jeszcze innemu TPB lub nawet TRE Ellisa a zdarzaja sie tacy ktorym bedzie trzeba zrobic 'lobotomie'.Wiecej niz biologiczna hipoteza daje nam podejscie holistyczne stawiajace w strukturalnej [czyli w rownej] zaleznosci psozczegolne czynniki ;podatnosc genetyczna,najblizsze otoczenie,dziecinstwo ,dysfunkcje poznwcze, itd.Staroswiecckie sposoby rozumowania wedle paradygmatu przyczynowoskutkowego dalej beda plodzic spory typu ' zrodlo ma w łbie nie w domu bla bla'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Gavrillo znów na forum :) No fajnie , że się odezwałeś :)

 

Co do Twojej wypowiedzi to hm....no po części masz trochę racji ,ale nie we wszystkim się z Tobą zgadzam :) Nie wiem skąd u Ciebie taka wiedza :) Ja swoją z tej tematyki zaczerpnęłam od bardzo doświadczonej ,znanej i uznanej w środowisku Pani prof. z którą mam seminarium kliniczne a Ty? Z obserwacji ? Czy może z książek ? Piszesz z taką stanowczością i pewnością swoich racji jakbyś był psychiatrą z conajmniej dwudziestoletnim doświadczeniem zawodowym........

 

 

"Leki pomagaja tyle co w innych zaburzeniach czyli w stopniu zerowym bo nawroty po nich sa nieuniknione."

 

NIEPRAWDA !

W większości przypadków ze względu na spore natężenie lęku u osób z ZOK (większe niż w innych typach 'nerwic') właśnie leczenie farmakologiczne umożliwia im odbywanie terapii najczęściej TBP ( psychoanaliza raczej się nie sprawdza) ponieważ tak jak sam to napisałeś "ZOK wybitnie paralizuje zwykle zyciowe czynnosci " i np. bywa , że osoba nie jest w stanie normalnie przyjechać na sesje o ustalonym czasie bo np. 20 razy wraca do domu itp.Dopiero leki zmniejszają lęk na tyle , ze taka osoba może wziąć udział w terapii bo np.wraca do domu , ale już nie 20 a tylko 3 razy albo robi to nie przed każdą sesją itp.

 

"ZOK to nerwica i jak kazda nerwica ma objawy osiowe takie jak inne, tyle ze rozni sie swoim niezwyklym 'zmaterializowanym' charakterem."

 

Nie tylko tym się różni. Przede wszystkim różni się natężeniem i strukturą samego lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×