Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a ciśnienie


Gość Miau

Rekomendowane odpowiedzi

Mezus, Endokrynolog zrobił mi USG i odniósł się do moich badań z 2007 r. Wówczas robiłem bardzo skomplikowane badania. Stwierdził, że od tamtego czasu się nic nie zmieniło i kazał mi przyjść za 2 lata. Oczywiście dodał na podstawie badań morfologicznych, że nie możliwe jest aby moje "duszności" spowodowane były tarczycą więc skoro kardiolog stwierdził, że mam serducho i resztę układu krążenia ok to na 100% powinienem się udać do psychologa. W tym miejscu nadmienię, że nie mówiłem endokrynologowi ani kardiologowi, że od 1,5 roku uczęszczam do psychologa. Nie chciałem im ułatwiać zadania. Ale tak czy inaczej jeden i drugi zasugerował mi wizytę w poradni leczenia nerwic.

 

Tak więc wszystko zatoczyło piękne kółeczko i znalazłem się w punkcie wyjścia. Dziś moja pani psycholog wraz ze mną doszukiwała się przyczyny mojego poniedziałkowego "witania się z tamtym światem". Jutro idę do niej raz jeszcze bo dziś zabrakło nam czasu. Może się wyjaśni gdzie pojawił się błąd "mojego oprogramowania".

 

Póki co spokojnie.

 

Jedyne dobre z tego zajścia to to, że od wczoraj nie tknąłem ciśnieniomierza bo zwyczajnie się boję. Czuję się nie źle więc staram się o nim nie myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja sobie pozwolę, ale inaczej- teraz jeszcze nerwica jako ... nerwy naciągnięte jak postronki.

 

Wczoraj miałem ciężki i kiepski dzień. Myślałem, że mnie wieczorem coś spotka, ale poza zmęczeniem fizycznym i psychicznym, na szczęście nic się nie wydarzyło. Normalnie miód-malina: 130/85/55, szybka kolacja, RMF Classic w sypialni, dobra lektura i o 22 z mintami lu-lu.

 

c.d.n.

 

-- 25 sty 2012, 21:32 --

 

A dziś od rana wiedziałem, że coś się wydarzy :evil:

 

Najpierw musiałem samodzielnie przeładować między samochodami 12 elementów, o wadze 80-90 kg każdy. Dałem radę, tyle, że przy ostatnim złapałem takie zawroty głowy, że razem z detalem wy...m się na samochód- dobrze, że stał blisko bo bym się jeszcze połamał. A mroczków się przez dobry kwadrans nie mogłem pozbyć.

Cały dzień na wysokich obrotach, z nadzieją że w domu będzie ok. A tu afera za aferą- najmłodszy wyje, starszy się wścieka, połowica zła i zmęczona. Przy kolejnym spięciu aż poczułem, jak się wrzody do mnie "uśmiechają" I oczywiście z ciśnienia 130/85 zrobiło się w sekundę 160/95... Więc Captorpli ( pozdrawiam Wiesiu ) i po godzinie z okładem 130/80... Plus atrakcje typu wrzody, jakieś nerwobóle przy sercu :why:

 

A teraz, to ja spać idę, czego i Wam życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mezus, jakbym siebie widział w poniedziałek :). Sorry, że się uśmiecham ale tu już nie ma co płakać.

Teraz nie mam wątpliwości, że jednostka centralna w postaci mózgu płata nam figle. Pytanie co z tym zrobić ? Wiele razy powtarzałem sobie, że chu.. się zawezmę i dam radę. To przejściowe. Ale każda taka sytuacja powoduje, że całe to zawzięcie topnieje jak śnieg na wiosnę i jest gówno warte. Dziś na psychoterapii moje pierwsze słowa brzmiały: "Wszystko jest do dupy - wcisnąłem RESET" I takie tez miałem uczucie.

Całe półtora roku terapii poszło się czesać. Ale czy na pewno ? Moja pani psychoterapeutka szybko wyprowadziła mnie z błędu. Nie będę się rozpisywał co i jak ale nie wszystko stracone.

 

Doszedłem do wniosku, że należy odwrócić proces myślowy. To nie nadciśnienie jest powodem lęku a lęk powodem nadciśnienia i wszystkiego co z tym związane.

 

I oczywiście z ciśnienia 130/85 zrobiło się w sekundę 160/95... Więc Captorpli

 

Dziś poczytałem swoją dokumentację medyczną sprzed 3 lat. A dokładnie z próby wysiłkowej. Nigdy się nie zagłębiałem w lekarskie pismo ale dziś z nudów w oczekiwaniu na wizytę u endokrynologa wyczytałem : "próba wysiłkowa na poziomie 6 (ostatnim) przerwana przy ciśnieniu 200/100(!) pacjent nie zgłaszał żadnych dolegliwości. Ciśnienie RR po próbie w spoczynku 130/80. Zalecenie domowych pomiarów ciśnienia" Dodam, że pani doktor nie wypisała mi żadnych leków na nadciśnienie więc domyślam się, że nie zrobiło to na niej wielkiego wrażenia. Dodam, że rzeczywiście nie odczuwałem żadnych dolegliwości przy próbie i z uśmiechem dreptałem po bieżni.

 

Jaki z tego wniosek ? 200/100 z uśmiechem na ustach - nie zabiło a 150/100 powoduje lęk i wysyła w panice na tamten świat. Bzdura. Nie ma się czym nakręcać.

 

Dziś spotykam sąsiada ok 55 lat. Pyta mnie czemu ja nie w pracy ? Odpowiedziałem mu, że mam tydzień wolnego bo ostatnie się "źle czuje :)", że coś ciśnienie mi skacze. W odpowiedzi usłyszałem, że jemu też coś podskoczyło i dziś rano miał coś ok 170/120 a przecież nie pije (!) po czym ochoczo wziął się za odśnieżanie podjazdu.

Pomyślałem jak ja bym już wariował gdybym zanotował takie ciśnienie u siebie.

 

Wniosek ?

Główny procesor wymaga naprawy :)

 

Ale się rozpisałem. :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czapla, Ja dziś myślałem, że zejdę z tego świata.

Wstałem rano jak nigdy niby nic. O 10.40 miałem wizytę u kardiologa więc nie spieszyłem się mocno. Włączyłem komputer żeby zgrać z ciśnieniomierza wartości ciśnienia do specjalnego programu ( mam taki chytry ciśnieniomierz) Usiadłem w fotelu, zrobiło mi się jakby duszno. Zmierzyłem ciśnienie wynosiło 150/100 i puls 110 (!) Otworzyłem balkon i starałem się uspokoić. Ale czułem że mój lęk zaczyna się rozpędzać. Poszedłem do łazienki aby przemyć twarz zimną wodą i czułem jak moje tętno nabiera rozpędu a ja wpadam w panikę. W głowie pojawiła się myśl TO JUŻ KONIEC. Wychodząc z łazienki zrobiło mi się ciemno w oczach a nogi jak z waty. Próbowałem jeszcze zadzwonić gdziekolwiek ale łapy mi tak drżały i panika była tak wielka że nie wiedziałem jak mam to zrobić ! Położyłem się do łóżka czekając na utratę przytomności lub śmierć. Pamiętam jeszcze, że wziąłem xanax. Tabletkę rozgryzłem i połknąłem. Moje tętno wynosiło z pewnością ok 180-200 uderzeń na minutę. Udało mi się wybrać na telefonie 999 ale nie wiem czemu łączyło mnie z policją.

Jakimś cudem udało mi się wybrać nr do żony, która wyjechała z domu 15 min przede mną. Powiedziałem co się ze mną dzieje i że nie jest wesoło, że w każdej chwili mogę stracić przytomność lub coś gorszego.

Po ok pół minuty czułem, że moje tętno się uspokaja. Nie był to oczywiście efekt xanaxu który nie miał prawa zadziałać w ciągu 4-5 min.

Kiedy żona przyjechała po ok 10 min. Czułem się już spokojny. Ciśnienie wynosiło 145/100 a tętno ok 90. Ja natomiast czułem się jakbym przebiegł maraton.

To był ogromy atak paniki. Pierwszy od ok 1,5 roku. Mówię ci ja naprawdę żegnałem się z tym światem. Ale co ciekawe w którymś momencie nawet było mi wszystko jedno co się ze mną stanie aby nie bolało. Chyba ta myśl zatrzymała tą spiralę lęku.

 

Oczywiście pół godziny później czułem się już OK. Opowiedziałem pani kardiolog wszystko z detalami. Nie umiała mi odpowiedzieć co było przyczyną aczkolwiek sugerowała, że najprawdopodobniej z przyczyn psychicznych, nerwowych. EKG wyszło oczywiście idealnie. Kazała mi zrobić szczegółowe badania na tarczycę, gdyż mam ją nieco powiększoną i kiedyś miałem z nią małe problemy. Podczas wizyty u kardiologa moje ciśnienie wynosiło 140/90 p 72.

 

Mnie się to zbierało od kilku dni. Dziś było apogeum.

A najzabawniejsze jest to, że dziś cały dzień moje ciśnienie wynosi 120/80 a nawet 107/79 gdzie od kilku dni nie spadało poniżej 140/90.

 

I bądź tu kur.wa mądry i pisz wiersze.

Ja już całkowicie zdurniałem.

 

-- 24 sty 2012, 19:39 --

 

perla86, Ludzie mają po 200/150 i żyją.

Nawet wg. definicji nadciśnienia ciężkiego to 180/110.

144/94 to tylko ciut poza granicę normy ciśnienia prawidłowego które wynosi 139/89

 

Więc nie panikuj

Hehe skąd ja to znam. Mam takie objawy dosyć często a w szczególności jak wsiadam sam do samochodu. Niestety w chwili obecnej nie moge samodzielnie poruszać się gdzieś dalej autem. Włącza mi sie straszna panika przed jazdą samodzielnie. zaczyna mi tętno wzrastać do ok 120-130 udeżeń. Cisnienie 180/100 110 zależy. Dygocze cały. Zapada szybka decyzja. Propranolol na zbicie tętna. Po ok 15-20 min tętno uspokaja się. Ciśnienie jeszcze podwyższone 160/95 A więc jedziem dalej Captopril 12.5mg pod język. Po 15 min mierze ok 130/75 lęk odchodzi, ściorany jak szmata po umyciu marketu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam za to bardzo niskie ciśnienie i wysoki puls, przez co też udało mi się wylądować na pogotowiu z tachykardią serca...

 

najgorzej było jednak 1,5 roku temu po operacji wyrostka bo bolało mnie przeokrutnie po wybudzeniu z narkozy a miałam tak niskie ciśnienie, że nie mogli mi dawać przeciwbólowych, bo jak to pielęgniarka stwierdziła serce mogło mi stanąć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh no wiem, mój narzeczony ma nadciśnienie, łyka prochy a kawę to tylko bezkofeinową może :)

 

mi generalnie moje ciśnienie nie przeszkadza, bo czuję się z nim normalnie, jedynie wtedy w szpitalu dało się po raz pierwszy we znaki

gorzej jeśli chodzi o puls i ćwiczenia kardio (generalnie trzymając się wszelakich wyliczeń to do "dobrego" spalania tłuszczu wystarczy mi chodzenie, bo jakiekolwiek ćwiczenia powodują, że puls idzie w kosmos)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czapla, Nieumiejętność nabrania powietrza - jako odczuwalna dolegliwość to objaw napięcia. Wydaje się Tobie, że go nie potrafisz nabrać pełnymi piersiami jak to się mówi, a tak na prawdę to złudzenie. I tak się nakręcasz. Myślisz, ze masz coś z płucami, że możesz się udusić, wzrasta Ci puls i o atak paniki nie trudno. I później masz trudności ze zaśnięciem.

Objawy są uciążliwe.

Czasem warto ubiegać się o psychoterapię. Tendencja do wmawiania sobie chorób nosi nazwę hipochondrii. Skupiasz się na sobie, wsłuchujesz. A ponadto masz do czynienia z nieświadomym lękiem, dlatego w takich przypadkach wskazana byłaby terapia.

 

Hipochondryczką jestem, to fakt.. Na nerwicę cierpię już 10 lat i terapia niewiele dała. Żadna. Pozwoliła mi zrozumieć mechanizm działania ataków, ale nie wyeliminowała ich.

 

Wczoraj byłam po raz kolejny u swojego internisty i znowu odbyłam z nim poważną rozmowę. Na moje pytanie czy kiedykolwiek z tego wyjdę, stwierdził, że są osoby, które muszą się pogodzić z tym, że tak mają i nie rozkręcać tego, bo nie uda im się z tego wyjść. Oprócz mnie ma kilku pacjentów walczących z nerwicą od nastu lat, chodzących na terapię i tak jak ja, walczących nadal..

 

Co do skoków ciśnienia pocieszył mnie, że podwyższone dolne jest niebezbieczne, gdy utrzymuje się cały czas, a chory o tym nie wie, bo ono będzie z czasem rosło i stwarzało zagrożenie, a w moim przypadku to są tzw. chwilowe skoki do wartości akceptowalnych (max 100), a po łyknięciu uspokajaczy, wraca wszystko do normy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam bardzo niskie ciśnienie zazwyczaj 98/50, a puls dochodził śrdenio do 146 - przy normie 60. Udałam się do kardiologa. Założył Holtera EKG. Dostałam Bisocard 10mg (betablokery) to lek blokujący dopływ adrenaliny do serca (czy jakoś tak), efekt - serce przestało walić jak opętane -a Ja o niebo lepiej się poczułam!!! Polecam wizytę u kardiologa ! (obecne moje średnie tętno to 68)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Histerii" ciąg dalszy....

Wczoraj- rewelacja, ciśnienie na poziomie 125/75, tętno poniżej 60...

A dziś masakra. Rano jedna rzecz mną o ziemię rzuciła i takiego nerwa dostałem, że nie tylko uczucie kołatania wyskoczyło jak diabeł z pudełka, ale i przy trzykrotnym ( od rana do 13 ) mierzeniu pompa nie schodzi poniżej 155/90 przy tętnie 85... I jak nie wierzyć kardiologowi, że serce w porządku a emocje i nerwy cyrk powodują?

Tyle, że na głowę, to cudownej tabletki nie ma... niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś miałem próbę wysiłkową. Wyszła całkiem całkiem aczkolwiek pod koniec miałem już mroczki przed oczami max na bieżni RR 180/90. Pani doktor stwierdziła, że mam tendencję do nadciśnienia kazała brać valsacor poł tabsa rano i poobserwować się. Naturalnie gadka nt. palenia, alkoholu i że za ok pół roku zobaczymy dalej.

No cóż jak trzeba to trzeba.

Doszedłem jednak do wniosku, że nadciśnienie + nerwica to niezły mix tyle tylko, że NIKT nie umie stwierdzić ile roli ma w tym nerwica a ile nadciśnienie to odrębna sprawa.

 

Aaaa i najważniejsze poprawa kondycji - mam o to zadbać. Więcej ruchu

 

-- 28 sty 2012, 15:18 --

 

Dziś 146/85 p 80 i niby żadnego wkurwa nie było ni nic a po 3 minutach 125/80 p 80

Ja pierdolę :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To się robi bez sensu....

 

Cały dzień świat z perspektywy żaby- ciśnienie 120/75 i tętno 55-60.

 

I im bliżej wieczora, tym gorzej. I co do nastroju/energii życiowej, i ciśnienia- parę chwil temu 146/84... dobrze że tętno dla mnie, czyli sześćdziesiąt kilka.

 

Oczywiście galopada- nerwica, ale co nowego wymyślił mój berecik? A może nadciśnienie, tyle że leki średnio dobrane? Możliwe, skoro powtarzalne i co do pory, i co do skali. Ale powtarzalne, to nie oznacza stałe w 100 %- wyjdzie z 7 dni tygodnia, mam 4 takie "akcje".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bez powodów nazywa się je chorobą kierowców ( w domyśle zawodowych, którzy za kółkiem setki godzin spędzają ). Ale to potrwa... Może rower, ale z niewygodnym siodełkiem lub bez? Nie... to może boleć... Kombinuj dalej :-(

 

-- 28 sty 2012, 20:42 --

 

A bardziej serio, bo spać idę ( coby o pewnych rzeczach nie wiedzieć i nie myśleć )- coś trzeba wymyśleć.

Czas między palcami ucieka, rzeczy do załatwienia przybywa, a człowiek siedzi i się zastanawia co-jak-skąd-dlaczego. I nie może ruszyć w jedną stronę czyli ku lepszemu, a tylko stoi w miejscu i się zapętla w główkowaniu.

We wtorek idę do podobno doskonałego internisty- może on coś wymyśli. Powoli się szykuję na jakieś leki- bez nich nic nie zmienię, a pakowanie się w coraz większe dawki np leków kardiologicznych czy roz...e żołądka wrzodami ( do końca ) jakoś mi się nie uśmiecha.

Pożyjemy, zobaczymy...

Spokojnej nocy ( tfu tfu ) życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba coś pokombinować.

Swoją drogą widzę, że ciśnienie zaczyna mi się normalizować za sprawą pół tableteczki valsacor-u (40mg)

Tak jak wspominałem wcześniej brałem oxycardil w dawce która nie miała prawa działać. Te widac jest bardziej skuteczny.

Swoją drogą do mierzenie ciśnienia podchodzę bardziej na luzie. Staram się nie spinać jak wcześniej. Mam w dupie jaki będzie wynik.

Teraz siadam. Zakladam mankiet na ramię i czekam ok 2 min aż się oswoje z nim i dalej pomiar.

Wczoraj byłem podkurwiony a mój wynik to idealne 120/80 p70.

Mezus, masz 100% racji. To wina procesorka.

Swoją drogą tez odstawiłem piwo, które tak bardzo lubię na rzecz kieliszka wina. Jem też inaczej. Zdrowiej.

Musze jeszcze zrzucić ok 10 kg. Bo przy wzroście 183cm ważę 90 kg a powinienem 80 :)

 

Tak więc trzeba się za siebie wziąć.

Aaa i jeszcze fajki. Z tym najgorzej. Ale pracuję tez i nad tym :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale cisza.... Czyżby wszyscy uzdrowieni? A może po prostu wy...wlili maszynki do mierzenia ciśnienia? Cholera wie :evil:

 

Ale serio teraz- dostałem w ramach walki z nerwami Sympramol 50... I sam nie wiem, czy warto stosować? Czy też w ramach nadciśnienia ( a w każdym razie tego dziwa, które automacik wskazuje ) powinienem sobie podarować?

 

Wiem, wiem- jest sporo wpisów Sympramolowi poświęconych, ale jakoś nie mogę się w nich odnaleźć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mezus, Każdy czeka aż coś napiszesz :)

Co to jest ? Sympramol. Jakiś psychotrop ? Jeśli tak to ja bym sobie podarował. Warto truć się dodatkowo lekami ?

Pomyśl o psychoterapii

 

a3c7c405ef2ad5b43e7178fb16ccf60b.jpg?1328007039

 

-- 04 lut 2012, 10:09 --

 

Dzis rano 130/85 tetno 100 :105:

Dobrze ze cisnienie bylo w miare bo panika bylaby gwarantowana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale Ty złośliwy jesteś...

 

A bardziej serio- żyć się :twisted: nie da.

 

Przez parę dni miód-malina, czyli 120-130/75-85 i ulubione tętno na poziomie 55-65 ( jak mi maszynka złapała tętno 51, to aż wyła że arytmia ).

 

A wczoraj? Wieczór, kolacja i nagle czuję, że coś się dzieje. Zjadłem do końca, mierzę a tam- 150/95/93 tętno... minęło pół godziny 155/100/75... Polazłem spać, mając w pamięci Twoje nauki o Captoprliu.

 

Dziś też średnio- niby nic, ale nie lubię 140/90/70... Przy okazji coś wisi w powietrzu, wszyscy nadęci i szukający zaczepki ( już nie zliczę, ile razy się z moją żoną dziś spiąłem a zazwyczaj od jakiejś dokumentnej głupoty się zaczyna ).

 

Byle do wieczora i spania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedno jest pewne. Na 200 % problem jest z psychiką. Wiem tez na pewno, że takie zwyżki ciśnienia dotyczą wszystkich ludzi ale oni nie zwracają na to uwagi. My niestety jesteśmy przewrażliwieni. Np. u mnie takie skoki ciśnienia to swoisty straszak. Wystarczy, że źle się poczuję to moja pierwsza myśl SKOCZYŁO MI CIŚNIENIE ! Później już racjonalizuje swoje samopoczucie np. katarem czy zmęczeniem ale myśl o ciśnieniu nie daje mi spokoju. Teraz jestem w o tyle "dobrej" sytuacji, że przy takich okazjach boję się mierzyć ciśnienie gdyż jeśli będzie podwyższone będzie nie fajnie.

 

Rozmawiałem na ten temat z psychoterapeutą. Będziemy pracować na tym.

Mezus, nie jestem złośliwy :-) Może naprawdę warto obgadać to z psychoterapeutą ? Zwłaszcza, że obydwoje wiemy, że to kwestia psychiki nie somatyki ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że sama psychika to nie wszystko.

 

Ja przed pierwszą wizytą u psychologa wiedziałem "dlaczego". A po ostatniej, czyli może 10, nadal nie wiedziałem co dalej i jak (z)walczyć.

 

Teraz, to mnie bardziej nerwy wykańczają. I przy okazji wykańczają żołądek... Stąd już blisko do efektu śnieżnej kuli- im gorzej się czuję, tym mam większego nerwa i łatwiej wybucham... A im bardziej wybucham tym np w chałupie cięższa atmosfera i... łatwiej wybucham :-(

 

Wszelkie ziółka i takie zestawy "leków" mogę sobie w ... kubeł wsypać. Czas chyba na męską decyzję i wizytę u psychiatry- może on podpowie, jak z nerwicą sobie poradzić ( chętnie bez wspomagaczy ).

 

Tyle, że nie wszystko ode mnie zależy i znów się problem robi- nie na wszystko/wszystkich mam wpływ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No u psychiatry nie licz na pogadankę. Wpierdzieli ci prochy bez gadania. Ja jak zaczynałem przygodę z nerwicą mój psychiatra zamiast mnie wysłać do psychologa określił moją nerwicę jako lękowo-depresyjną i wpieprzył seroxat bez ostrzeżenia. owszem pomogło ale gdy odstawiłem po 1,5 roku wszystko wróciło do "normy". To było ok 12 lat temu. Gdybym wówczas poszedł do psychologa dziś pewnie inaczej patrzyłbym na świat.

Chodzę do psychologa 1,5 roku (ok 80 wizyt) i dopiero po tym czasie widzę lekką poprawę :105:

10 wizyt to stanowczo za mało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałoby sens chodzenie, gdybym usłyszał choć cień zapewnienia, że bez obietnic sukcesu poszukamy wspólnie jak radzić sobie z nerwami/stresem/itp... Opowiadanie i szukanie odpowiedzi na pytania, na które ja znam odpowiedź jakoś mnie nie wciąga...

 

Cóż, może ja za małej wiary jestem :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×