Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a ciśnienie


Gość Miau

Rekomendowane odpowiedzi

Muszę (?) palić- a dokładnie nie wyobrażam sobie sytuacji bez palenia...

 

Ale odnośnie ciśnienia- dziś miałem piękny atak (?). Od rana wściekle nerwowy dzień, kolejna noc niezbyt dobrze przespana ( osesek z kolkami ), szybkie zakupy z pierworodnym... Latami między półkami w sklepie i nagle czuję dziwny ból w okolicach mostka- inny niż przy problemach z wrzodami. Po bólu, dosłownie czułem, jak z jednej strony skacze mi tętno, z drugiej robię się mokrusieńki/spocony, a nogi same się składają. Stop, parę szybkich głębokich wdechów i nadrabiając miną szybko do kasy.

 

Pointa- cały późniejszy dzień już do d...a, a ciśnienie które ostatnio miałem sympatyczne ( c.a. 125/80 ) już pokręcone- 155/95/85 ( co dla spokoju, zwłaszcza tętna Captoprilem staram się zabić ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam was, że bierzecie te wszystkie leki na ciśnienie, tętno.... :D

 

A dlaczego podziwiasz ? Trzeba się jakoś ratować. Mnie wcale nie jest przyjemnie gdy mam 150/100 lub wyżej w czasie jakiegoś ataku. Ja wiem że 80% naszego społeczeństwa ma to w dupie i się tym nie przejmuje. Ja jednak jestem inny.

Dziś spotykam znajomego. Facio 48 lat. Mówi mi , że ostatnio coś źle się czuje ma silne zawroty głowy i ogólnie ciemno przed oczami. Mówię mu leć na biegu do lekarza a on mi na to "wiesz muszę iść, ja wiem ALE NIE MAM CZASU" No kurwa jak stałem tak miałem ochotę mu przypierdolić. To ja sram w gacie gdy tylko coś się dzieje. Dbam o siebie kontroluję ciśnienie, tętno i 100 innych parametrów życiowych a ktoś mówi mi, że ma ogólnie na to wyjebane bo nie ma czasu na lekarza.

 

Zastanawiam się wówczas kto jest bardziej pojebany. Ja ze swoja nerwicą czy ten człowiek ze swoim podejściem do życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam was, że bierzecie te wszystkie leki na ciśnienie, tętno.... :D

 

A dlaczego podziwiasz ? Trzeba się jakoś ratować. Mnie wcale nie jest przyjemnie gdy mam 150/100 lub wyżej w czasie jakiegoś ataku. Ja wiem że 80% naszego społeczeństwa ma to w dupie i się tym nie przejmuje. Ja jednak jestem inny.

Dziś spotykam znajomego. Facio 48 lat. Mówi mi , że ostatnio coś źle się czuje ma silne zawroty głowy i ogólnie ciemno przed oczami. Mówię mu leć na biegu do lekarza a on mi na to "wiesz muszę iść, ja wiem ALE NIE MAM CZASU" No /cenzura/ jak stałem tak miałem ochotę mu przypierdolić. To ja sram w gacie gdy tylko coś się dzieje. Dbam o siebie kontroluję ciśnienie, tętno i 100 innych parametrów życiowych a ktoś mówi mi, że ma ogólnie na to wyjebane bo nie ma czasu na lekarza.

 

Zastanawiam się wówczas kto jest bardziej pojebany. Ja ze swoja nerwicą czy ten człowiek ze swoim podejściem do życia.

 

wiesz co, bo zdrowi ludzie ( czytaj: nie chorzy na nerwicę ;) )...nie odczuwają lęków, jak im coś dolega, nie srają w gacie, za każdym razem jak im serce szybciej zawali... to tylko oznaka nas nerwicowców ;)

a co do leków, choruję już 13 lat, i nigdy nie brałam leków, jak mi raz lekarz jak poszlam ze skokami ciśnienia dał na obniżenie, to o mało nie przeniósł mnie na tamten świat, bo mi obniżył do 80/45 i miałam prawie zapaść, dlatego jeśli chodzi o objawy nerwicowe, lekami ich nie zlikwidujemy, leki na serce czy nadciśnienie nie działają, oczywiście z wyjątkiem chorych na w/w choroby, bo przecież można chorować na serce/ nadciśnienie i mieć nerwicę wtedy leki są niezbędne i działają, tylko wtedy trudno rozpoznać i zdiagnozować co jest objawem nerwicy a co prawdziwą chorobą , i to chyba dla nas nerwicowców jest postrachem , żeby nie przeoczyć prawdziwej choroby, zwłaszcza dla mnie, bo ja to już miałam i dalej miewam setki objawów z różnych części ciała i czasem się boję co jest objawem tej " francy" a co chorobą , zwłaszcza że już nie jestem pierwszej młodości... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakubkowa, W pewnym sensie masz rację. Ale lekarz mi kiedyś powiedział ( słusznie ), że nie ważna jest przyczyna ale objawy. Skoro nerwica powoduje u mnie podniesione ciśnienie to leki trzeba brać. Ja i tak długo się opierałem. Dziś nie żałuję decyzji choć zastanawiam się jak rzucić bo zaczynam mieć za niskie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czy inaczej, o kant du..y to potłuc.

 

Przez kilka dni święty spokój, aż niepokojący. Nawet się łudziłem, że skoro jeden temat ( który mnie od paru tygodni mocno męczył ) znalazł pozytywne zakończenie, to i uzasadnienie ma ciśnienie w okolicach 120/75....

 

Do dzisiejszego popołudnia... Fakt, w pewnym momencie w chałupie była dość gęsta atmosfera, ale nie tylko nie raz nie dwa się zdarzało, ale i bez jakiegoś ekstremum.

 

-- 14 sty 2012, 18:22 --

 

Grhhh.... wylogowało mnie i parę minut pisania znikło.

 

 

Ale w pewnym momencie mnie dopadło. Może nie szaleńczo wysokie, ale średnio fajne- 150/95 i tętno na poziomie 90. Akurat to tętno mnie zazwyczaj dosłownie i w przenośni rozwala. Standardowa terapia, czyli Captopril + papierosek dla ukojenia nerwów.

 

Tyle, że co dalej? Psychoterapia może być za jakiś czas ( jak znów finanse pozwolą ), ale i tak niekoniecznie wierzę w jej zbawczą moc- w zasadzie wiem, co i dlaczego jest problemem i co mi kiełbie we łbie robi. Tyle, że na to terapia nie pomoże. Więc co dalej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że co dalej? Psychoterapia może być za jakiś czas ( jak znów finanse pozwolą ), ale i tak niekoniecznie wierzę w jej zbawczą moc- w zasadzie wiem, co i dlaczego jest problemem i co mi kiełbie we łbie robi. Tyle, że na to terapia nie pomoże. Więc co dalej?

 

 

wiesz terapia terapią , ale terapia sama terapia nie pomoże,to co poznałeś na terapii, szkic, szablon musisz wprowadzić w życie, skoro wiesz co jest powodem to już dobrze, objawy znikną po jakimś czasie, będą się pojawiać wpierw coraz rzadziej, aż całkiem znikną , oczywiście pod warunkiem tego że zastosujesz się do wniosków i zaleceń z terapii :D

 

wielu tutaj pisze, że skonczyli terapię i nic nie pomaga, nieprawda, każda terapia pomaga, ale musi być wprowadzona w życie, bo nie wystarczyć " posiedzieć" w kółku na grupowej czy na kanapie na indywidualnej, trzeba coś zmienić, zlikwidować konflikt wewnętrzny czyli to co spowodowało w nas objawy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że po kilku spotkaniach wiem tyle samo co przed nimi. To raz. Dwa- wymuszone moimi pytaniami tłumaczenie "co i jak" winno być owocem takich spotkań, bardziej mi trąciło szybkim streszczeniem Freuda niż wniosło coś dla mnie.

Trzy- kwestia ile takich spotkań jest "standardem"? Wiem- każdy jest inny, każdy ma inne problemy, trudno to uśrednić, ale nie m.in. odwlekanie w czasie powoduje moją chłodną ocenę takiej terapii.

 

A na pytania, co jest problemem potrafiłem sobie odpowiedzieć, niemal od początku moich z "berecikiem" problemów. Teraz szukam pomysłu, jak te "tematy" oswoić-przestać się nimi przejmować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale w pewnym momencie mnie dopadło. Może nie szaleńczo wysokie, ale średnio fajne- 150/95 i tętno na poziomie 90. Akurat to tętno mnie zazwyczaj dosłownie i w przenośni rozwala. Standardowa terapia, czyli Captopril + papierosek dla ukojenia nerwów.

 

Nie przesadzaj z tym catoprilem. To nie jest ciśnienie gdzie trzeba go zażywać. jak będziesz miał 180/120 to wówczas dawaj pod język.

150/95 to ja mam jak po schodach wejdę i zmierzę od razu ciśnienie.

 

U mnie dziś 135/85 - 140/90 - niby ok ale lekki niepokój.

 

-- 14 sty 2012, 22:12 --

 

Mezus, Ja takich spotkań mam za sobą już ponad 150. I przychodzą momenty, że nie wiem co mam mojej Bryśce ( Psychoterapeutka) mówić. Ale widzę zajebistą poprawę po tych latach i do dziś pluję sobie w twarz, że zbyt późno do niej poszedłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z tego co piszecie, wnioskuję że chodzicie na indywidualne sesje, mi np. nie dawały nic, jestem po terapiach grupowych, na Oddziale Dziennym trzymiesięcznych, i polecam każdemu - ale tylko w Specjalistycznej Przychodni, bo powstawało tego teraz dużo prywatnych bez doświadczenia czego nie polecam, od innych wiem że nie przynosi rezultatów, gdyż terapeuci są młodzi i dopiero zdobywają doświadczenie, najlepiej iść do Państwoego Ośrodka, w każdym mieście powinna być Poradnia Leczenia Nerwic, tam prowadzą terapię od kilkudziesięciu lat, i tam mają doświadczenie :D

 

dużo ludzi tutaj na forum, jak i w realu poleciłam taką terapię , są już po i są zadowoleni, bo latami odwlekali, teraz żałują że tak późno zwlekali :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakubkowa, To sprawa indywidualna. Ja np nie miałbym ochoty słuchać innych jak im źle i nie dobrze i jakie leki mają w jakich sytuacjach. zbyt bardzo bym się identyfikował z nimi. Moje lęki to moja indywidualna sprawa tak więc i terapia jest indywidualna.

Nie twierdzę, że grupowa nie działa ale przypuszczam, że mi by nie służyła.

 

Dziś 140/85 p. 74 nie za dużo ? :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×