Skocz do zawartości
Nerwica.com

Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, robertina napisał(a):

 

Nie wiem co ja robię źle, że nawet tutaj nie dostaję porady i pomocy

 

Ja myślę , źe te porady które tu dostajesz są poza Twoimi możliwościami na tą chwilę i dla uspokojenia bezsilności tłumaczysz to brakiem porad . Prawdopodobnie przyczyna takiego działania jest zupełnie inna niż tylko informacje wojenne , to , że mama nie szanuje Twoich potrzeb , możliwe że wierzysz w to że twój głos nie jest słyszany  , bardzo możliwe że mama Cię nie słucha . Dlaczego tak się boisz wojny , pewnie warto przyjrzeć się relacjom domowym .  Psychoterapeuta powinen pomóc poszukać przyczyny problemów i pomóc poszukać rozwiązań . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś głupia, a Twoje wątpliwości co do przyszłości są całkowicie racjonalne i uzasadnione. Problem w tym, że bardzo to przeżywasz , tak mocno, że nie lęk Cię paraliżuje i nie pozwala Ci żyć.

 

Nie będę udawał, że mogę napisać coś mądrego, bo nie wiem co Ci doradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Imo za daleko to zaszło, abyś mogła sobie samodzielnie z tym poradzić. Żyjemy w czasach, że nie musisz nawet wychodzić z domu jeżeli się tego boisz. Umawiasz wideo-konsultację z lekarzem psychiatrą i wszystko odbywa się przez komputer/telefon. Myślę, że będzie to krok w dobrą stronę 🫂❤️‍🩹

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.02.2024 o 15:12, miL;) napisał(a):

To powiedz mamie, że jesteś chora i aby nie włączała wiadomości. 

chcesz porady, zmień lekarza, zacznij brać leki bo inaczej nie dasz rady

 

Nie ma opcji. Mama od rana je ogląda a ja już miałam cztery ataki paniki. Nie powiem jej o tym, bo to by było wredne - jak można decydować, co druga osoba ma oglądać? Mama mi nie wybiera tego, czym się zajmuję a oglądanie wiadomości jest ważne. 

 

A lekarza nie mam możliwości zmienić - mam emetofobię i chorobę lokomocyjną na raz, więc nigdzie nie dojadę a prywatnie mnie nie stać, bo nie jestem w stanie pracować - utrzymuje nas Mama z głodowej emerytury i po zrobieniu opłat i wykupieniu leków, zostaję nam kilkaset złotych na jedzenie. Jestem skazana na tego lekarza.

W dniu 26.02.2024 o 19:40, Robinmario napisał(a):

Ja myślę , źe te porady które tu dostajesz są poza Twoimi możliwościami na tą chwilę i dla uspokojenia bezsilności tłumaczysz to brakiem porad . Prawdopodobnie przyczyna takiego działania jest zupełnie inna niż tylko informacje wojenne , to , że mama nie szanuje Twoich potrzeb , możliwe że wierzysz w to że twój głos nie jest słyszany  , bardzo możliwe że mama Cię nie słucha . Dlaczego tak się boisz wojny , pewnie warto przyjrzeć się relacjom domowym .  Psychoterapeuta powinen pomóc poszukać przyczyny problemów i pomóc poszukać rozwiązań . 

 

Mylisz się. Mam bardzo bliski i ciepły kontakt z Mamą i zawsze mogę poprosić o pomoc i opowiedzieć, co czuję. Z tym, że ja z własnej woli tego nie robię, bo mówienie o negatywnych emocjach tak podkręcą moją nadwrażliwość, że jedyne ci to daj to dłuższe przeżywanie tych emocj a Mama jeszcze ze mnie wyciąga że szczegółami co się stało. Bez wsparcia negatywne emocje odczuwam 15 - 30 min a ze wspaciem nawet dwie godziny. Wiem, że jeślibym powiedziała, jak mi ciężko otrzymałabym dwugodzinną dyskusję z wypytywaniem co mnie gryzie, czego się boję, jak mi pomóc, czy ktoś mi coś napisał, co dokładnie czytałam, uspokajanie mnie, opisywanie co ona czytała itd. Czyli jedyne, co otrzymam, to przeżywanie tych emocji jeszcze raz a nie chcę wybuchnąć przy Mamie, bo będzie jej przykro. Dlatego nie chcę mówić.

W dniu 27.02.2024 o 11:49, forget-me-not napisał(a):

Nie jesteś głupia, a Twoje wątpliwości co do przyszłości są całkowicie racjonalne i uzasadnione. Problem w tym, że bardzo to przeżywasz , tak mocno, że nie lęk Cię paraliżuje i nie pozwala Ci żyć.

 

Nie będę udawał, że mogę napisać coś mądrego, bo nie wiem co Ci doradzić.

 

Dziękuję za życzliwość. Zawsze zostaje palnięcie sobie w łeb, ale to ostateczność, kiedy już wybuchnie ta wojna. Na razie chyba muszę się pogodzić, że mam 15 ataków paniki dziennie a moim jedynym hobby są portale informacyjne.

17 godzin temu, Martinez22 napisał(a):

Imo za daleko to zaszło, abyś mogła sobie samodzielnie z tym poradzić. Żyjemy w czasach, że nie musisz nawet wychodzić z domu jeżeli się tego boisz. Umawiasz wideo-konsultację z lekarzem psychiatrą i wszystko odbywa się przez komputer/telefon. Myślę, że będzie to krok w dobrą stronę 🫂❤️‍🩹

 

Można to zrobić za darmo? Bo ja nie pracuję - nie jestem w stanie - i utrzymuje mnie Mama z emerytury 2300 zł. My nawet jeść musimy oszczędnie, więc płacenie za lekarza nie jest już możliwe. A przez emetofobię nie pojadę do innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robertina — jeśli boisz się, że wojna do nas dotrze, to jest to wg mnie normalna obawa, patrząc na to, co się dzieje na naszej wschodniej granicy czy jak zagłosują w USA w nadchodzących wyborach. Kiedyś ta wojna będzie. W Rosji po przegranych wojnach dochodzi do zmiany władzy, pojawiają się reformy, ale propagandy od czasów Lenina nikt tak szybko nie zmieni. Patrząc na historię to mało wojen, w których Rosja bierze udział nas omija.

Jeśli bardzo chcesz namówić rodzinę do wyjazdu to wybierz się tam z nimi na wycieczkę. Oswajaj ich z tym tematem. Pytanie, czy taka ucieczka teraz jest dobra? Czy żyłaś za granicą dłużej niż dwa tygodnie? Czy lęki przed wojną nie zmienią się w lęki przed nieznanym w innym państwie? Nie wiem.

Masz Netflix, Showtime, Apple TV, Prime Video, tematyczne kanały na YT, publicystykę, podcasty — po co Ci głupie TV? W mniejszym czy większym stopniu zawsze straszą wszystkich wojną. Władza albo uspokaja społeczeństwo, aby nie doszło do paniki, albo szuka akceptacji dla np. nowych wydatków czy podatków.

Polecam Kanał Zero — seria Ground Zero. Spokojne merytoryczne analizy generała Andrzejczaka i jego gości powinny Cię trochę uspokoić. Pamiętaj także że jesteśmy w NATO i dzisiaj nie jest tak łatwo zaatakować Polskę.


Atakami paniki powinien zająć się lekarz. Dbaj o siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja droga, przekazanie informacji mamie, że TV na Ciebie źle wpływa absolutnie nie jest objawem wredoty.. Ja przestałem oglądać TV i świat stał się spokojniejszy. Skoro po opłatach zostaję Wam kilkaset zł. to opcją wyjazdy za granicę raczej odpada. Świat niw kręci się wokół TV i wiadomości (chociaż tak nam się wmawia), to my kształtujemy nasz świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, kokeshi napisał(a):

Robertina — jeśli boisz się, że wojna do nas dotrze, to jest to wg mnie normalna obawa, patrząc na to, co się dzieje na naszej wschodniej granicy czy jak zagłosują w USA w nadchodzących wyborach. Kiedyś ta wojna będzie. W Rosji po przegranych wojnach dochodzi do zmiany władzy, pojawiają się reformy, ale propagandy od czasów Lenina nikt tak szybko nie zmieni. Patrząc na historię to mało wojen, w których Rosja bierze udział nas omija.

Jeśli bardzo chcesz namówić rodzinę do wyjazdu to wybierz się tam z nimi na wycieczkę. Oswajaj ich z tym tematem. Pytanie, czy taka ucieczka teraz jest dobra? Czy żyłaś za granicą dłużej niż dwa tygodnie? Czy lęki przed wojną nie zmienią się w lęki przed nieznanym w innym państwie? Nie wiem.

Masz Netflix, Showtime, Apple TV, Prime Video, tematyczne kanały na YT, publicystykę, podcasty — po co Ci głupie TV? W mniejszym czy większym stopniu zawsze straszą wszystkich wojną. Władza albo uspokaja społeczeństwo, aby nie doszło do paniki, albo szuka akceptacji dla np. nowych wydatków czy podatków.

Polecam Kanał Zero — seria Ground Zero. Spokojne merytoryczne analizy generała Andrzejczaka i jego gości powinny Cię trochę uspokoić. Pamiętaj także że jesteśmy w NATO i dzisiaj nie jest tak łatwo zaatakować Polskę.


Atakami paniki powinien zająć się lekarz. Dbaj o siebie.

 

Ja właśnie czytam i oglądam obsesyjnie w internecie, telewizor tylko przypomina mi o tym, że mam sprawdzać, nie oglądam go. A na płatne serwisy niestety nie mam możliwości sobie pozwolić - jeśli mam wybór, oglądać wiadomości, albo jeść, to niestety, wybiorę to drugie. A, co do wyjazdu na wycieczkę, nie jest to u mnie realne - ja nawet po własnym mieście nie jestem w stanie się poruszać przez kombinację emetofobia + choroba lokomocyjna. Jeśli miałabym wyjechać, to pociągiem przez trzy doby i już tam zostać. I tutaj trafiam na ścianę.

2 godziny temu, Grogu napisał(a):

A tak z ciekawości, jak wyglądają u ciebie ataki paniki, jakie masz objawy? 

 

Drgawki, uczucie rozsadzania od środka, duszności ból w klatce piersiowej i silna nadwrażliwość na dotyk i dźwięki, bywa, że i krzyk, kiedy nie jestem już w stanie wytrzymać.

2 godziny temu, serotoninowiec napisał(a):

Taka to wojna że w dużej części Ukrainy życie biegnie normalnie. Restauracje czynne pełno ludzi normalnie pracują. Wojna jest tylko w małej części Ukrainy. Reszta żyje normalnie.

 

To mit, który się nam przekazuje, żeby ludzie ryzykowali i nie wyjeżdżali z kraju ze strachu - pisałam z wieloma osobami z Ukrainy i wcale nie jest tak różowo. Tam nie ma normalnego życia, na wschodzie całe miasto dwa lata żyje w metrze, tam śpią, tam dzieci się uczą a pomoc humanitarna dowozi im jedzenie i leki. Wiele bym mogła napisać na ten temat, ale nie chcę sobie przypominać. Wiele obrazków z tych restauracji w ogóle zostało mi oznaczonych przez ludzi stamtąd jako fałszywe; zrobione na rok przed wojną i np., taka kawiarnia już tam dawno nie istnieje, bo została zniszczona przez pocisk pół roku wcześniej. Ludzie tam wszyscy są na antydepresantach a niektórzy co wieczór żegnali się ze mną na zawsze bo mówili, że nie wiedzą, czy się jeszcze obudzą i ten stres je wykańcza. Tam każdy dzień może być ostatni. A ja, z tak zaawansowaną nerwicą, jaką mam po prostu sobie tego nie wyobrażam i mam wybór - albo w porę uciec w bezpieczne miejsce, albo zostać a, kiedy już się zacznie po prostu popełnić samobójstwo, bo nierealne jest dla mnie coś takiego psychicznie wytrzymać.

Godzinę temu, miL;) napisał(a):

Moja droga, przekazanie informacji mamie, że TV na Ciebie źle wpływa absolutnie nie jest objawem wredoty.. Ja przestałem oglądać TV i świat stał się spokojniejszy. Skoro po opłatach zostaję Wam kilkaset zł. to opcją wyjazdy za granicę raczej odpada. Świat niw kręci się wokół TV i wiadomości (chociaż tak nam się wmawia), to my kształtujemy nasz świat.

 

Ja uważam, że każdy jest wolnym człowiekiem i Mama mi nie wybiera, co mam oglądać, więc ja jej też nie będę. Poza tym, nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy Mama spędza czas z grupą, powiedzmy, trojga znajomych, zaczynają rozmawiać o wojnie a ja wchodzę i mówię do kobiety, która temat zaczęła - ale przepraszam panią, w tym domu się na takie tematy nie rozmawia i proszę przestać bo zaraz dostanę duszności. Wiecie co - jakby to mnie spotkało, uznałabym to za żałosne i tym bardziej rozmawiała jeszcze więcej, żeby wkurzyć wariata i zobaczyć, co zrobi. Mama nie jest moją niewolnicą, żeby jej ograniczać wolności osobiste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz co, jak mnie odwiedza mama to przekazuje mi informacje: kto w okolicy umarł, kto jest chory, itp. I powiedziałem jej w końcu: a co dobrego słychać. Nie zrozumiała, więc powiedziałem wprost, że przychodzi do mnie tylko ze zlymi informacjami i ja tego nie chcę słuchać, bo Ona nie ma pojęcia co się u mnie dzieje, czy jestem chory a na dzień dobry sprzedaje mi takie info. I jestem w tym konsekwentny. Ty się motasz, chcesz pomocy, rady a jednocześnie Sama wiesz najlepiej... To niestety nie zadziała

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.02.2024 o 09:45, miL;) napisał(a):

wiesz co, jak mnie odwiedza mama to przekazuje mi informacje: kto w okolicy umarł, kto jest chory, itp. I powiedziałem jej w końcu: a co dobrego słychać. Nie zrozumiała, więc powiedziałem wprost, że przychodzi do mnie tylko ze zlymi informacjami i ja tego nie chcę słuchać, bo Ona nie ma pojęcia co się u mnie dzieje, czy jestem chory a na dzień dobry sprzedaje mi takie info. I jestem w tym konsekwentny. Ty się motasz, chcesz pomocy, rady a jednocześnie Sama wiesz najlepiej... To niestety nie zadziała

 

Ale ja już powiedziałam, że jesteśmy z Mamą bardzo blisko. Nie ma nieporozumień, niczego sobie nie sugerujemy, tylko mówimy wprost. Problem jest taki, że Mama nie ma nerwicy i potrzebuje wiedzieć, co się dzieje na świecie a ja nie zamierzam jej od tego odcinać, bo ją kocham. Zresztą wiem, że i tak by się na to nie zgodziła - co najwyżej czekałaby mnie dwugodzinna rozmowa z wyciąganiem wszystkiego, co mnie trapi, czyli przeżywaniem tych emocji znowu. Po prostu, Mama rozumie sytuację, jak człowiek bez nerwicy - jeśli jest problem, to trzeba go rozwiązać a nie o nim zapominać. Cały czas słyszę, że problem zamieciony pod dywan będzie dręczył w nieskończoność i jeśli np. zacznę dyskutować z hejterem, to zrobi mi się lepiej. W sumie, większość ludzi faktycznie tak ma. Ale nie ja. Mama się z tym pogodziła, ale i tak proponuje mi wsparcie i doradza, co zrobić. 

A o wojnie Mama tematu nie zaczyna z koleżankami sama - to zawsze powie któraś z nich. A ja serio, nie wyobrażam sobie podejść do kobiety, z którą moja znajomość ogranicza się do ''dzień dobry'' i nawet nie wie o mojej nerwicy - ''dzień dobry, przepraszam, ale ja mam nerwicę i odczuwam lęk, kiedy mówi pani o wojnie, proszę uprzejmie przestać'' - to jakaś karykaturalna sytuacja, serio. Mama robi co może w takich chwilach, żeby zmienić temat, ale kiedy inne kobiety to podłapią, to już się niestety nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.02.2024 o 16:09, serotoninowiec napisał(a):

Taka to wojna że w dużej części Ukrainy życie biegnie normalnie. Restauracje czynne pełno ludzi normalnie pracują. Wojna jest tylko w małej części Ukrainy. Reszta żyje normalnie.

Tak żyją normalnie bo muszą... Ale jednak pociski od czasu do czau spadają też daleko od frontu i są ofiary. Wojna jest w całej Ukrainie, tylko wygląda inaczej i kropka.

 

@kokeshifajnie ze ktos tu się wypowiedział do rzeczy;) 

 

Wg mnie autorka tylko próbuje opisać swoje uczucia i stan i wychodzi to chaotycznie i niezrozumiałe. Bo taka prawda, nie da się do końca opisać uczuć. Myślę że próbuje wytłumaczyć czemu akurat u niej nie zadziałają te rady, my tego nie zrozumiemy bo nie jesteśmy jej w skórze i tak wychodzi że neguje rady (a opinie może negować, bo tu pyta o pomoc a nie o wasze zdanie czy konflikt jest realny czy nie heh)

 

1. Autorko a jak wygląda wasze mieszkanie, czy masz swoj pokój lub inne pomieszczenie gdzie możesz być sama czy na wspólnej przestrzeni żyjecie? Gdybyś miała to lepiej, jak goście przychodzą czy porą wiadomości w TV to byś mogła słuchawki na uszy i do siebie... A wychodzisz w ogóle z mieszkania na podwórze? To też byś mogła po prostu wychodzić (może ju mówiłaś ale nie znam nazw tych fobii) 

2. Masz serio ciężko. Nie wiem czy na tą nerwice i objawy pasuje terapia, ale jak tak to powinnaś jakąś zdalną mieć

3. Wiem co czujesz że nie chcesz wybuchnąć przy mamie. Tez ciągle muszę udawać że jest ok choć czasami wybuchnę lub pęknę. I potem mam wyrzuty sumienia bo to jak dołożenie ciężaru osobom które się za ciebie ciągle martwią. Ale jednak masz zbyt silne objawy, musisz z mama krótko ustalić kiedy ogląda tv i niech powie gościom że ten temat omijamy. Wstyd? Ograniczanie wolności? Może tak, ale mama zrozumie, musi, jest matką a tobie musi się poprawić 

3. Musisz wyrobić sobie trochę sceptycyzmu. Czatujesz z znaj z Ukrainy,  nie mowie że oni kłamią ale na pewno wylewają frustrację i ulgę im przynosi takie gadanie z tobą. Ale ciebie nakręca, więc walcz i próbuj inne tematy poruszać. Ja znam osobiście tez ukraincow w pl, i wcale nie chcą rozmawiać o bliskich co tam zostali itp Myślę że to rozsądne zachowanie, kiedy można wypierają zmartwienia, jak mechanizm obronny. I to są takie leczące momenty w tej całej ich tragedii

4. Może małymi kroczkami uda Ci się wyrobić strategie. Nie odcinaj się od informacji totalnie, ale np. wybierz sobie 1 niezły kanał na YT. I śledź sobie go, odsłu/cenzura/ filmiki wywiady. Masz wtedy rzeczowe analizy, ogólne i strategiczne, jak coś super ważnego się wydarzy to zawsze pytanie czy informacja się przewinie. Ale to by było 1 źródło, jedno tempo informacji, możesz sobie robić coś relaksującego i słuchać jednocześnie. Tylko to są Twoje natręctwa, na ile możesz je skontrolować nie wiem....

5. Myślę że zamiast skupiać się na izolacji od wydarzeń lepiej spróbować się przystosować. Analizować te swoje wewnętrzne uczucia, moze obgadać z psychologiem/znajomym jak racjonalnie myślący odczuwają. Np podyskutować czym jest dla ciebie i dla kogoś śmierć, przyswoić co by się działo i jak należałoby z mama postąpić w razie złego scenariusza, tak totalnie na chłodno, coś jak obrona cywilna czy jakos, co w naszym kraju nie istnieje.......... Skoro nie można uciec od lęku, trzeba stawic mu czoła;)) co ty na to?

Gdybyś chciała pogadać i nie miała z kim możesz do mnie - fb Alicja Galos, ja też w tym "siedzę" bo chce, śmierci się nie boje wręcz uważam za ukojenie, może moje przemyślenia podniosą cie na duchu. Pozdrawiam

 

 

 

 

Edytowane przez Dalja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Dalja napisał(a):

3. Wiem co czujesz że nie chcesz wybuchnąć przy mamie. Tez ciągle muszę udawać że jest ok choć czasami wybuchnę lub pęknę. I potem mam wyrzuty sumienia bo to jak dołożenie ciężaru osobom które się za ciebie ciągle martwią. Ale jednak masz zbyt silne objawy, musisz z mama krótko ustalić kiedy ogląda tv i niech powie gościom że ten temat omijamy. Wstyd? Ograniczanie wolności? Może tak, ale mama zrozumie, musi, jest matką a tobie musi się poprawić 



Postawcie się teraz przez chwilę w roli rodzica.
Ten rodzic was kocha, stara się o was dbać i wspierać na każdym kroku, a ma przed sobą obraz osoby, która nie istnieje. Osoby, która buduje emocjonalny mur, którego wg mnie ten rodzic nie potrzebuje. Rolą rodzica jest odnajdywać się w takich sytuacjach, jest dorosły i odpowiedzialny. Pomagajcie mu w tym, ale nie odcinajcie go.

Jeśli już musicie to robić, a nie oceniam dlaczego, to nigdy mu o tym nie mówcie. Udawajcie dalej.
Kiedy po latach dowie się, że żył z wyobrażeniem was, a nie z wami, nie pomógł wam, bo wy zdecydowaliście za niego, co może robić, a czego nie — jeśli was kocha, sprawicie mu straszny ból.



 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak ktoś pisze, równie dobrze możesz umrzeć w wypadku komunikacyjnym za 1, 2 dni. Osobiście poleciłbym oddział bo tak naprawdę pogrążasz się coraz bardziej... Też wątpię w to by mieli Ciebie tam nic, lekarze są po to by ratować zdrowie pacjenta ://

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.02.2024 o 14:43, robertina napisał(a):

Można to zrobić za darmo? Bo ja nie pracuję - nie jestem w stanie - i utrzymuje mnie Mama z emerytury 2300 zł. My nawet jeść musimy oszczędnie, więc płacenie za lekarza nie jest już możliwe. A przez emetofobię nie pojadę do innego.

Jak najbardziej 🙂 Przesyłam poniżej linki z dostępem do darmowych psychologów i psychiatry:

https://telemedi.com/pl/poradnik/psycholog-online-za-darmo-czy-istnieje-mozliwosc-darmowej-pomocy-psychologicznej/

https://telemedyk.online/psycholog-online/

https://thepresja.pl/konsultacje/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Dalja napisał(a):

Tak żyją normalnie bo muszą... Ale jednak pociski od czasu do czau spadają też daleko od frontu i są ofiary. Wojna jest w całej Ukrainie, tylko wygląda inaczej i kropka.

 

@kokeshifajnie ze ktos tu się wypowiedział do rzeczy;) 

 

Wg mnie autorka tylko próbuje opisać swoje uczucia i stan i wychodzi to chaotycznie i niezrozumiałe. Bo taka prawda, nie da się do końca opisać uczuć. Myślę że próbuje wytłumaczyć czemu akurat u niej nie zadziałają te rady, my tego nie zrozumiemy bo nie jesteśmy jej w skórze i tak wychodzi że neguje rady (a opinie może negować, bo tu pyta o pomoc a nie o wasze zdanie czy konflikt jest realny czy nie heh)

 

1. Autorko a jak wygląda wasze mieszkanie, czy masz swoj pokój lub inne pomieszczenie gdzie możesz być sama czy na wspólnej przestrzeni żyjecie? Gdybyś miała to lepiej, jak goście przychodzą czy porą wiadomości w TV to byś mogła słuchawki na uszy i do siebie... A wychodzisz w ogóle z mieszkania na podwórze? To też byś mogła po prostu wychodzić (może ju mówiłaś ale nie znam nazw tych fobii) 

2. Masz serio ciężko. Nie wiem czy na tą nerwice i objawy pasuje terapia, ale jak tak to powinnaś jakąś zdalną mieć

3. Wiem co czujesz że nie chcesz wybuchnąć przy mamie. Tez ciągle muszę udawać że jest ok choć czasami wybuchnę lub pęknę. I potem mam wyrzuty sumienia bo to jak dołożenie ciężaru osobom które się za ciebie ciągle martwią. Ale jednak masz zbyt silne objawy, musisz z mama krótko ustalić kiedy ogląda tv i niech powie gościom że ten temat omijamy. Wstyd? Ograniczanie wolności? Może tak, ale mama zrozumie, musi, jest matką a tobie musi się poprawić 

3. Musisz wyrobić sobie trochę sceptycyzmu. Czatujesz z znaj z Ukrainy,  nie mowie że oni kłamią ale na pewno wylewają frustrację i ulgę im przynosi takie gadanie z tobą. Ale ciebie nakręca, więc walcz i próbuj inne tematy poruszać. Ja znam osobiście tez ukraincow w pl, i wcale nie chcą rozmawiać o bliskich co tam zostali itp Myślę że to rozsądne zachowanie, kiedy można wypierają zmartwienia, jak mechanizm obronny. I to są takie leczące momenty w tej całej ich tragedii

4. Może małymi kroczkami uda Ci się wyrobić strategie. Nie odcinaj się od informacji totalnie, ale np. wybierz sobie 1 niezły kanał na YT. I śledź sobie go, odsłu/cenzura/ filmiki wywiady. Masz wtedy rzeczowe analizy, ogólne i strategiczne, jak coś super ważnego się wydarzy to zawsze pytanie czy informacja się przewinie. Ale to by było 1 źródło, jedno tempo informacji, możesz sobie robić coś relaksującego i słuchać jednocześnie. Tylko to są Twoje natręctwa, na ile możesz je skontrolować nie wiem....

5. Myślę że zamiast skupiać się na izolacji od wydarzeń lepiej spróbować się przystosować. Analizować te swoje wewnętrzne uczucia, moze obgadać z psychologiem/znajomym jak racjonalnie myślący odczuwają. Np podyskutować czym jest dla ciebie i dla kogoś śmierć, przyswoić co by się działo i jak należałoby z mama postąpić w razie złego scenariusza, tak totalnie na chłodno, coś jak obrona cywilna czy jakos, co w naszym kraju nie istnieje.......... Skoro nie można uciec od lęku, trzeba stawic mu czoła;)) co ty na to?

Gdybyś chciała pogadać i nie miała z kim możesz do mnie - fb Alicja Galos, ja też w tym "siedzę" bo chce, śmierci się nie boje wręcz uważam za ukojenie, może moje przemyślenia podniosą cie na duchu. Pozdrawiam

 

1. Mam swój pokój, ale telewizor i rozmowy w nim słychać, ostatnio właśnie wkładam słuchawki w takiej sytuacji, ale głośna muzyka mnie drażni i nie może potem wyjść z głowy, więc nie jest to dobre rozwiązanie. Podwórka nie mam, bo mieszkam na 5 piętrze w bloku i to za dużo schodzenia i wchodzenia, żeby przeczekiwać na dworze taką wizytę. 

2. Mam terapię na NFZ, ale psycholog ma własną teorię na to co ja czuję i kłóci się ze mną, że nie mam prawa czuć inaczej, niż on chce. 

3. Postaram się być lepsza dla Mamy. Wczoraj miałam mega potężne załamanie i wiem, że Ją bardzo skrzywdziłam i rozpaczliwie szukam sposobu wynagrodzenia Jej tego, ale nie wiem, co by to mogło być. Umówiliśmy się, że będę po prostu wychodzić, kiedy będzie włączała wiadomości.

3. Ja z nimi o tym nie rozmawiam. Ale, ponieważ obserwuję te osoby, widzę co udostępniają i wiem, jak u nich jest. To niemożliwe nie wiedzieć. 

4. To nie do końca o to chodzi. Są informacje, które nie robią na mnie wrażenia a są takie, które są dla mnie wstrząsające kto by ich nie podał. Więc tutaj nie tyle chodzi o podanie ich w przystępnej formie ile o ograniczenie dostępu do tych, które wywołują ten stan. A na takim kanale znowu będzie wszystko. Stąd dla mnie lepsze byłoby odcięcie się całkowite na kilka miesięcy. 

5. Na razie bezpośrednio staram się nie zakładać złego scenariusza, to tylko takie mimowolne strachy. Odcięłam się i, szczerze mówiąc, gdyby nie pojawił się nowy problem, odcięcie się działałoby świetnie. Mam tak, że rozmawianie o złych emocjach znacznie mi je wzmaga i utrudnia mi wyjście z nich a, jeśli je stłumię i przegonię - jest dobrze i jestem sobie w stanie dać radę. 

Dziękuję serdecznie za zrozumienie. Masz 100% racji. Może się odezwę 🙂

 

21 godzin temu, kokeshi napisał(a):



Postawcie się teraz przez chwilę w roli rodzica.
Ten rodzic was kocha, stara się o was dbać i wspierać na każdym kroku, a ma przed sobą obraz osoby, która nie istnieje. Osoby, która buduje emocjonalny mur, którego wg mnie ten rodzic nie potrzebuje. Rolą rodzica jest odnajdywać się w takich sytuacjach, jest dorosły i odpowiedzialny. Pomagajcie mu w tym, ale nie odcinajcie go.

Jeśli już musicie to robić, a nie oceniam dlaczego, to nigdy mu o tym nie mówcie. Udawajcie dalej.
Kiedy po latach dowie się, że żył z wyobrażeniem was, a nie z wami, nie pomógł wam, bo wy zdecydowaliście za niego, co może robić, a czego nie — jeśli was kocha, sprawicie mu straszny ból.

 

Ja właśnie wczoraj miałam wielki atak lęków, psychosomatyki i natręctwa i wiem, że bardzo Mamę w nocy skrzywdziłam, ale nie umiem tego naprawić... wiem, że bardzo chciała mi pomóc, ale nie rozumiała nawet, co się dzieje i dlaczego a ja nie pomogłam... potem prawie dostała wylewu i nigdy sobie nie wybaczę tego, co zrobiłam...

11 godzin temu, HollowSix napisał(a):

Tak jak ktoś pisze, równie dobrze możesz umrzeć w wypadku komunikacyjnym za 1, 2 dni. Osobiście poleciłbym oddział bo tak naprawdę pogrążasz się coraz bardziej... Też wątpię w to by mieli Ciebie tam nic, lekarze są po to by ratować zdrowie pacjenta ://

 

Powiedziałam już kilka razy, że mnie tam SKATOWANO!!! Podobno mam objawy traumy po tym pobycie i wolę już umrzeć, niż znowu spędzić kilka miesięcy przywiązana do łóżka i faszerowana tak, że nie jestem w stanie mówić i kontrolować czynności fizjologicznych. Odebrano mi tam godność i poniżono, okradziono z prawie wszystkiego, z czym przyszłam i odmawiano posiłków i zamykano w sali na klucz. jeśli domagałam się spotkania z lekarzem, lub psychologiem. Nie pozwalano mi się myć częściej niż raz na dwa tygodnie i przyklejono mi spodnie taśmą do ciała, żebym nie mogła skorzystać z toalety. Wymieniać więcej? Już wolę do piekła, bo to i tak było piekło.

4 godziny temu, Martinez22 napisał(a):

 

To są jednorazowe konsultacje a ja potrzebuję wielomiesięcznej, regularnej terapii. Nie ma sensu nawet jeden raz dzwonić. Szybką pomoc dostaję od Mamy w dostatecznej ilości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, robertina napisał(a):

Ja właśnie wczoraj miałam wielki atak lęków, psychosomatyki i natręctwa i wiem, że bardzo Mamę w nocy skrzywdziłam, ale nie umiem tego naprawić... wiem, że bardzo chciała mi pomóc, ale nie rozumiała nawet, co się dzieje i dlaczego a ja nie pomogłam... potem prawie dostała wylewu i nigdy sobie nie wybaczę tego, co zrobiłam...


@robertina Wg mnie naprawa jest prostsza, niż Ci się wydaje: przytul ją i przeproś 🙂
Ten ból rodzica to bezsilność. Kochasz swoje dziecko i nie możesz nic zrobić, a ono Ci tego nie ułatwia. Rozmawiaj z mamą, powoli, małe kroki, nic na siłę.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okej. Przez całą wiosnę i lato było okej, ale jakieś dwa tygodnie temu wróciło ze zdwojoną siłą. Dziś już doprowadziło mnie do takiego stanu, że mam w głowie totalny chaos, ale jednocześnie jakąś blokadę, jakby mi się wyłączył system myśl-działanie. Jestem jakaś odrętwiała, wszystko mnie jednocześnie drażni i nie drażni. Nie mogę być sama bo czytam wiadomości, ale nie jestem też w stanie rozmawiać z nikim, bo reaguję w sposób spowolniony. Mam silne drgawki, jakbym dosłownie zaraz miała padaczki dostać. I potworne, dzikie wręcz przerażenie. Jestem w terapii i mówiłam mojej psycholog na ostatniej wizycie, że czytam i, że już nie mogę, ale ona to olała. Na lekarza nie mam co liczyć, bo on nie chce mnie już leczyć i zawsze mi to daje do zrozumienia w sposób ostentacyjny, tak że zawsze płaczę po wyjściu z gabinetu. Już sama nie wiem, co mam robić. Boję się zaostrzenia nerwicy. Jestem dzisiaj na granicy obłędu. Ma ktoś jakieś rady?

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×