Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moje uzależnienie, walka z bukmacherką i samym sobą (wygrana).


Semir

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Dawno mnie tu nie było ale postanowiłem podzielić się moją historią. Mam nadzieję że będzie przestrogą dla tych którzy chcą zacząć albo już zaczęli a zarazem bodźcem motywującym dla tych którzy chcą skończyć. Zaczęło się niewinnie. Skończywszy 18 poszedłem do kolektury jednego z dużych bukmacherów polskich i postawiłem pierwszy kupon na piłkę nożną. Nie wiedziałem jaki negatywny wpływ będzie to miało w przyszłym życiu. Pierwsze obstawianie nie było jakoś szczególnie związane z jakimikolwiek emocjami ot zwyczajnie chciałem się sprawdzić czy się znam na futbolu. Dopóki tak do tego podchodziłem wszystko było ok. Z czasem kiedy okazywało się że w to umiem w grę zaczęły wchodzić emocje czyli najgorsze co mogłoby się wtedy mi przytrafić. Przez pierwsze lata nie było tak źle wychodząc na zero powtarzałem sobie że w gruncie rzeczy nic się nie stało a wychodząc na plus stąpałem coraz niżej aż do piekła. Dostrzegałem w tym wszystkim coś co mnie uzależniło na całego- zarobek i potencjał na szybkie wzbogacenie się. Ale to nie było jeszcze najgorsze. Najgorsze miało jeszcze nadejść. Stopniowo uzależniałem się od adrenaliny, każdego meczu w telewizji czy internecie który miał dla mnie jakąkolwiek wartość merytoryczną i finansową. Sukcesy mnie unosiły a porażki jakoś znosiłem powtarzając sobie że "się odkuję". Czara goryczy przelała się kiedy poznałem swoją aktualną partnerkę z którą jesteśmy razem już prawie 2 lata. Marzyłem i marzę dalej o szybkiej wyprowadzce z mojej rodzinnej Łodzi zamieniając je na małą jakże urokliwą wieś o wdzięcznej nazwie Lipa jakieś 25 kilometrów od Kielc. Marząc o przyśpieszeniu owej wyprowadzki do Lipy wiedząc że moje możliwości finansowe są delikatnie pisząc bardzo ograniczone plus dalsze spłacanie zadłużenia po ojcu alkoholiku i swoich wybrykach z młodości dopalanie się tym że mieszkam w mieszkaniu tymczasowym z którego chcą mnie wywalić zwróciłem się ku jedynemu jak mi się wtedy wydawało sensownemu "ratunkowi" jakim była wtedy dla mnie bukmacherka. Zacząłem grać dla czystego zysku i chęci spełnienia swojego wielkiego marzenia. Miałem już wtedy odłożone 3000 ale to była dla mnie kropla w morzu potrzeb. na początku było ok nawet bardziej niż ok. w parunastu kuponach wygrałem w najwyższym punkcie ponad 10000 ale chciałem więcej. Wszystko z myślą że zapewnię mojej partnerce, Jej córeczce (9 lat) życie na jakie zasługują bo dodam że to cudowne dziewczyny które nawet nie wymagają ode mnie ani tego żebym był bogaty ani tego żebym był nie wiadomo jaką szychą w życiu. Chciały tylko żebym był bo kochają mnie w gruncie rzeczy takim jakim jestem wiedząc o długach, zapluskwionym mieszkaniu tymczasowym ( tak w chwili pisania tego postu mam pluskwy w domu już drugi raz z rzędu). Nawet odległość rzędu 220 kilometrów do Lipy nie była i nie jest dla mnie ani dla nich jakaś specjalnie uciążliwa ale ja nie zdawałem sobie z tego sprawy. Miałem swój własny wyimaginowany świat w którym wszystko idzie jak z płatka i w którym wszystko wydaje się takie proste. I tu jest słowo klucz. WYDAJE SIĘ. Zacząłem grać już bez hamulców. Owe 10000 skończyło się w niecały miesiąc. Zdesperowany sięgnąłem po oszczędności. Ich też szybko brakło. Z nadzieją że los się odmieni i że zła passa ustąpi czyniąc moje marzenie i ten mój wyimaginowany świat realnym sięgnąłem po chwilówki i sprzedaże mniej lub bardziej potrzebnych przedmiotów z mojego mieszkanka. Kiedy się przebudziłem było za późno. Moje kochanie odradzało mi dalszą grę mówiąc mi że koniecznie powinienem coś z tym zrobić (terapia uzależnień). mój świat się rozleciał na kawałki. zostałem już bez tych przedmiotów za to miałem ponad 5000 długu. A wiadomo jak chwilówki to i w chwilę i dosłownie "na chwilę". a dokładnie na 30 dni. Koniec, kropka jestem skończonym idiotą i bankrutem a na dodatek Partnerka zagroziła mi że odejdzie ode mnie jeśli się nie zmienię a kiedy to oznajmiała łzy płynęły Jej obficie z obu powiek dając mi do zrozumienia że nie jestem dla niej byle kim, że to będzie dla niej mega trudne ale konieczne bo już miała w domu alkoholika i wie co to uzależnienie. Nie pozwolę na to więc zrobię jedyną słuszną rzecz. Zamknę konta bukmacherskie permanentnie wpisując jako powód uzależnienie. Jest wtedy łatwiej nie wrócić bo dostaje się szlaban na całą stronę bukmachera a nie tylko na konto( nie ma możliwości założenia kolejnego konta na swoje dane), Obmyślałem plan naprawczy. Dla mnie idealnym wyborem było położenie się w szpitalu psychiatrycznym z dwóch powodów: wyleczenia się i spłaty chwilówek bo po odjęciu kosztów życia starczyło idealnie i w 2 miesiące(drugą chwilówkę odroczyłem na kolejne 30 dni za drobną opłatą). Długi załatwione teraz punkt drugi. Wyleczyć się z psychy i udać się po szpitalu na terapię którą wcześniej obiecałem ukochanej. właśnie ją ukończyłem zajęło mi to pół roku ale powiedzieli mi wiele użytecznych faktów jedne mnie zbudowały a jedna mnie wręcz przeraziła. NIGDY NIE BĘDĘ WOLNY OD HAZARDU! Będę żył z głodem do końca życia. to jak schizofrenia. W chwili słabości nie znasz dnia ani godziny a złapie Cię w swoje szpony i nie będzie chciał puścić. Zadaję sobie pytanie czy było warto? I po terapii znam odpowiedź na nie. Oczywiście że NIE. Od miesiąca na wolności nie mam głodu jak przypomnę sobie co odjaniepawliłem. Zrozumiałem jak moje 2 najwspanialsze osoby mnie kochają i to że pokochały mnie takim jakim jestem wręcz nie chcą zmian( poza hazardem oczywiście 🙂 ). Że pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć i lepiej nadać życiu właściwy bieg. Ani szybciej ani wolniej niech będzie jak jest. Przeprowadzkę zaplanowaliśmy wspólnie na połowę 2024 roku. Ale osiągnąłem w swoim w swoim życiu coś nieocenionego i dostałem od życia lekcję bezcenną która może być ratunkiem dla innych. I najważniejsze. Wygrałem tą nierówną walkę ze sobą, swoimi dzikimi rządzami i z hazardem który miał być lekiem na całe zło a był pułapką niemalże bez wyjścia. WYGRAŁEM ŻYCIE!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie aktualizacja. Wróciłem z terapii uzależnień ale najgorsze jest że zmieniłem się cały :( . Fakt nie gram i nie ciągnie mnie do grania ale też nie ciągnie mnie do ludzi a w relacjach z partnerką nieco się pogorszyło bo zapominam języka w gębie i siędzę cicho nie mogąc nic z siebie wydusić. Do tego jestem chwiejny emocjonalnie i to bardzo. Ciężko mi wycelować w optimum zawsze smutny do potęgi albo wesoły na maxa. Rozmawiałem z lekarzem a On mi powiedział że się unormuje. Nie powiedział ile to potrwa czasu ale u mnie ciągnie się tak już 3 tygodnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×