Skocz do zawartości
Nerwica.com

ataki paniki


Gość Hanik

Rekomendowane odpowiedzi

Ja je mam przeważnie w drodze do pracy, nie pamiętam kiedy zdarzyło mi się jechać jednym tramwajem, zawsze po drodze lecę na stację benzynową bo mam zespół jelita drażliwego i nerwicę co bardzo często powoduje w stresie skurcze jelit i biegunki. Czasami nawet nie muszę, a wysiadam bo czuję, że mnie coś dusi, że zaraz zemdleję i taki strach. Mam swoje techniki - tłumaczenie sobie, że ten lęk to część mojej osobowości, słuchanie muzyki, liczenie, oddychanie głębokie, to pomaga, ale czasem jednak ten lęk jest tak silny, że wysiadam. Unikam podróży gdzie autokar jedzie autostradą długo bo dobija mnie świadomość, że nie mogę wysiąść. Ten lęk nasila się zawsze gdy jest dużo ludzi wokół. Tak, chodziłam na psychoterapię, korzystam sporadycznie z konsultacji psychologicznych. Ale to nie minęło, lepiej to tylko rozumiem i wiem, że zamiast wypierać trzeba oswajać. Przed psychiatrą powstrzymuje mnie to, że mimo wszystko docieram tam gdzie chcę, chociaż naokoło, wychodząc wcześniej. Jak wy sobie radzicie w takich atakach paniki? Bo kto nie miał to nie wie jakie to straszne uczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Ja sobie nie radzilam i juz kilka lat temu zrezygnowalam ze srodkow publicznego transportu. Nie mialam sily już na próby oswajania.

Jezdze tylko i wylacznie samochodem. Na dluzszych trasach tez jest problem, niestety kierowcy sobie wynająć nie mogę.

Gratuluję Tobie, że dajesz radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, nie wiem właśnie czy daję radę. Idzie mi tak bardzo naokoło. Wychodzenie wcześniej do pracy, przesiadanie się dwa razy w drodze na mniej tłoczne tramwaje, przez co jestem te 15 minut później. W wakacje wybieranie miejsc dosyć blisko miasta i w niezatłoczone miejsca poza sezonem. Takie radzenie sobie bardzo naokoło i sama nie wiem czy się nie oszukuję , że sobie radzę...

Ja za to podziwiam jak Ty regularnych kierowców. Bo jazda autem nie jest spokojna, dużo bodźców na drodze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam to. Ataki paniki, poczucie, że się właśnie umiera. Coś strasznego, jeśli nie najstraszniejsze; na pewno pod pewnymi względami.

 

Początkowo pomagały mi benzodiazepiny. Obecnie, jakoś potrafię sobie z takowym lękami radzić powtarzając sobie mnie więcej coś takiego: "Jeśli nawet umrę, to co? I tak nie cierpię tego mojego życia...". Ta metoda u mnie działa. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, drjeckylmrhyde napisał:

Początkowo pomagały mi benzodiazepiny. Obecnie, jakoś potrafię sobie z takowym lękami radzić powtarzając sobie mnie więcej coś takiego: "Jeśli nawet umrę, to co? I tak nie cierpię tego mojego życia...". Ta metoda u mnie działa. ;)

 

A powiedz mi jak po tych benzo...samopoczucie, bo ja właśnie zastanawiam się czy psychotropy są konieczne w takiej sytuacji...

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alprazolam (Xanax, Alpragen, Afobam, Alprox) niektórych przymula, powoduje senność... U mnie tak nie działa. Dla mnie to jest lek - cud; znosi lęki, w tym te napadowe (ataki paniki właśnie - że się nagle umrze, nagle zwariuje w miejscu publicznym na przykład), jak i wolno płynące (zamartwianie się), jak i lęki społeczne. Czuję się po nim wybornie. Jest dobry na spotkania towarzyskie, na rozmowę o pracę itp. sytuacje. Czuję się po nim pewnie i jestem bardziej otwarty i gadatliwy. Są też minusy: fatalnie wpływa na pamięć i ... uzależnia. Jednak, jak już pisałem w innym wątku, odstawiłem go od razu po około 5 latach stosowania bez żadnych "jazd", ale w tym jestem ponoć odosobniony i ludzie mają różne rewelacje w związku z odstawieniem. Na oddziałach szpitalnych detox od benzo jest uważany za cięższy i jest dłuższy, niż np. od alkoholu.

 

Tu przydatna stronka:

https://benzo.org.uk/polman/index.htm

 

jednak jak dla mnie mnogo przesadzona w tych punktach, w których traktuje o odstawianiu. Ale to dla mnie, a ja już się nie nastawiam lękowo na żaden lek. Po prostu coś tam łykam, nie rozmyślam o tym... i się nie nerwicuję. Jak coś odstawiam - też się nie nerwicuję...

 

Obecnie go biorę sporadycznie, jak mam. Jakbym go teraz miał, to bym schrupał, hyhy... ;)

 

A najlepszą metodą na lęk napadowy, paniczny jest przyjęcie sobie takiej perspektywy, że "moje życie nie jest aż tak istotne i jak mam teraz umrzeć, będzie to koniec tej całej męki. Jak się nie istniało, przed życiem, też niczego to nie zmieniało - nie było się i już. Nie cierpiało się jak podczas tego pier... życia". Na mnie taki sposób myślenia podczas "ataku" działa tak dobrze, jak alprazolam, hyhy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alprazolam (Xanax, Alpragen, Afobam, Alprox) niektórych przymula, powoduje senność... U mnie tak nie działa. Dla mnie to jest lek - cud; znosi lęki, w tym te napadowe (ataki paniki właśnie - że się nagle umrze, nagle zwariuje w miejscu publicznym na przykład), jak i wolno płynące (zamartwianie się), jak i lęki społeczne. Czuję się po nim wybornie. Jest dobry na spotkania towarzyskie, na rozmowę o pracę itp. sytuacje. Czuję się po nim pewnie i jestem bardziej otwarty i gadatliwy. Są też minusy: fatalnie wpływa na pamięć i ... uzależnia. Jednak, jak już pisałem w innym wątku, odstawiłem go od razu po około 5 latach stosowania bez żadnych "jazd", ale w tym jestem ponoć odosobniony i ludzie mają różne rewelacje w związku z odstawieniem. Na oddziałach szpitalnych detox od benzo jest uważany za cięższy i jest dłuższy, niż np. od alkoholu.

 

Tu przydatna stronka:

https://benzo.org.uk/polman/index.htm

 

jednak jak dla mnie mnogo przesadzona w tych punktach, w których traktuje o odstawianiu. Ale to dla mnie, a ja już się nie nastawiam lękowo na żaden lek. Po prostu coś tam łykam, nie rozmyślam o tym... i się nie nerwicuję. Jak coś odstawiam - też się nie nerwicuję...

 

Obecnie go biorę sporadycznie, jak mam. Jakbym go teraz miał, to bym schrupał, hyhy... ;)

 

A najlepszą metodą na lęk napadowy, paniczny jest przyjęcie sobie takiej perspektywy, że "moje życie nie jest aż tak istotne i jak mam teraz umrzeć, będzie to koniec tej całej męki. Jak się nie istniało, przed życiem, też niczego to nie zmieniało - nie było się i już. Nie cierpiało się jak podczas tego pier... życia". Na mnie taki sposób myślenia podczas "ataku" działa tak dobrze, jak alprazolam, hyhy ;)

 

EDIT: Innymi słowy: śmierć i tak nastąpi i jedyne, co możesz z tym zrobić, to pogodzić się z tym faktem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, drjeckylmrhyde napisał:

 

tylko, że u mnie rozchodzi się raczej o ten lęk przed biegunkami w miejscu publicznym/ośmieszeniem/ tym że jestem wśród dużej ilości ludzi...nerwica psychosomatyczna, kto ma to wie jakie to ciężkie. Im mniejsza ilość ludzi wokół tym lęk mniejszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, drjeckylmrhyde napisał:

Innymi słowy: śmierć i tak nastąpi i jedyne, co możesz z tym zrobić, to pogodzić się z tym faktem

Tylko, że u mnie rozchodzi się bardziej przy tym "cudownym duecie" nerwica + jelito drażliwe, o biegunki w miejscu publicznym, o ośmieszenie się. Generalnie w tłocznym tramwaju rano, bo rano mam kumulację nerwów, jest jak narazie niemożliwe żebym wytrzymała calutką trasę. Im mniej ludzi wokół tym mniej lęku. Stąd te przesiadki. Trasę 3 godzin bez wysiadania w autokarze jeszcze przez autostradę też sobie nie wyobrażam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko. Nie żebym bagatelizował Twój problem. Taka wściekła nerwica potrafi zdezorganizować całkiem funkcjonowanie. 

 

Nie wiem czy benzodiazepiny Ci pomogą, ale z drugiej strony, jeśli przyczyną są nerwy...

 

Ja też się trochę borykam z tym problemem, ale wnioskując z tego, co odpisujesz czy, w ogóle fakt, że poruszasz tę sprawę na forum, Twój problem jest większy. Niemniej, wiem co to znaczy musieć nagle " w krzaczki". U siebie zauważyłem, że jedzenie ostrych potraw czy też alkohol potęgują problem. Spróbuj więc może od tej strony. 

 

No i gwoli ścisłości, temat sugeruje a.  p., a te są moim zdaniem dużo straszniejsze ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie, jeśli chodzi o lęk, istotnie zadziałały dwie rzeczy - pierwsza to całkowite odstawienie kofeiny (co łatwe nie było, ale naprawdę warto), a druga to dokładne opisywanie w myślach tego co dzieje się np. za oknem. Często już po kilku minutach takiego opisu następuje ogromna motywacja i zmiana nastroju. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, drjeckylmrhyde napisał:

Tevi. Obawiam się, że Twoja wypowiedź jest z lekka niezwiązana z tematem. Tu chodzi o zespół jelita nadwrażliwego na tle nerwowym.

Moja odpowiedź jest jak najbardziej związana z tematem. Pod koniec posta zapytałeś przecież jak my radzimy sobie z paniką. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Tevi napisał:

Na mnie, jeśli chodzi o lęk, istotnie zadziałały dwie rzeczy - pierwsza to całkowite odstawienie kofeiny (co łatwe nie było, ale naprawdę warto), a druga to dokładne opisywanie w myślach tego co dzieje się np. za oknem. Często już po kilku minutach takiego opisu następuje ogromna motywacja i zmiana nastroju. 

 

a z tym opisywaniem co się dzieje za oknem, to fajna rada, spróbuję ją zastosować. Do tej pory mam takie metody które potrafią troche pomóc jak słuchanie muzyki, liczenie, wyobrażanie sobie lotu samolotem gdzie nie mogę wysiąść i czeka mnie 10 h lotu i powiedzenie sobie "a porównaj to z tym"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Tevi napisał:

Na mnie, jeśli chodzi o lęk, istotnie zadziałały dwie rzeczy - pierwsza to całkowite odstawienie kofeiny (co łatwe nie było, ale naprawdę warto), a druga to dokładne opisywanie w myślach tego co dzieje się np. za oknem. Często już po kilku minutach takiego opisu następuje ogromna motywacja i zmiana nastroju. 

Nie wyobrażam sobie nie pić kawy 😬 ja w sumie tylko kawę pije, ostatnio dopiero zaczęłam pić jakieś herbaty czy soki 😏 pije też melisę z różnymi dodatkami i mi często pomaga, szczególnie na początku brania paro mi pomogła.

Wczoraj miałam atak paniki w domu bo doszło do mnie że zostałam w nim sama z małą córką 😥 i od razu jazdy że zemdleje, padnę itp ale zaczęłam sobie mówić " uspokój się to tylko w twojej głowie, będzie dobrze" przez kilka minut było ciężko, zrobiłam sobie melisę, wypiłam i ciągle mówiłam dasz radę, i zaczęłam coś robić w kuchni i mi minęło😬 na szczęście, chociaż niepokój jakiś tam czułam cały czas to nie było tak źle jak na początku kiedy wróciły do mnie lęki w lipcu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Szczebiotka napisał:

 

Wczoraj miałam atak paniki w domu bo doszło do mnie że zostałam w nim sama z małą córką 😥 i od razu jazdy że zemdleje, padnę itp ale zaczęłam sobie mówić " uspokój się to tylko w twojej głowie, będzie dobrze" przez kilka minut było ciężko, zrobiłam sobie melisę, wypiłam i ciągle mówiłam dasz radę, i zaczęłam coś robić w kuchni i mi minęło😬 na szczęście, chociaż niepokój jakiś tam czułam cały czas to nie było tak źle jak na początku kiedy wróciły do mnie lęki w lipcu.

 ja mam zawsze w torebce tabletki z melisy, rzeczywiście melisa potrafi trochę pomóc. Zastanawiam się czy jakbym brała te psychotropy to ten lęk by zupełnie minął, może by mi było wszystko jedno po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, ala1983 napisał:

Jesli dajesz rade bez, to lepiej nie brac. Leki to juz ostatecznosc a tez potrafia namieszac niezle.

hm...czy daję... tak naokoło bardzo, wchodząc kominem a nie drzwiami. Ale powiedz mi jak potrafią namieszać, jakie są efekty uboczne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Hanik napisał:

hm...czy daję... tak naokoło bardzo, wchodząc kominem a nie drzwiami. Ale powiedz mi jak potrafią namieszać, jakie są efekty uboczne?

Efekty uboczne są bardzo indywidualne , zależne od leku i osoby . U mnie ataki paniki objawiały się uderzeniami gorąca i poceniem się . Leki praktycznie wyeliminowały lęk ale tylko na czas brania leków , dobrze jak z lekami idzie w parze psychoterapia a nawet leki powinny wejść jak już psychoterapia nie daje rezultatu albo mogą ją lekko wspomagać , żeby przełamać paraliżujący strach . U mnie największe efekty uboczne dotyczyły seksualności , głównie impotencja . Innych efektów ubocznych nie miałem a samopoczucie poprawiło się bardzo i lęki ustąpiły . Teraz zaczynam leczenie wenlafaksyną , biorę piąty dzień i czuje lekkie osłabienie , potrzebuję więcej odpoczynku . Zobaczymy jak będzie dalej . U mnie problem się zaczynał jak odstawiłem leki , wtedy łapałem dołki psychiczne , nasilało się uczucie smutku , łzy cisnęły się do oczu ale z czasem to mijało . Te leki nie leczą przyczyn tylko maskują skutki . Z czasem przyczyny znów dochodzą do głosu i skutki pojawiają się na nowo . Takie błędne koło które psychoterapia może przerwać . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Hanik napisał:

hm...czy daję... tak naokoło bardzo, wchodząc kominem a nie drzwiami. Ale powiedz mi jak potrafią namieszać, jakie są efekty uboczne?

Efekty uboczne to pikus przy np. wykazaniu sie tolerancji na lek. Wtedy przestaje dzialac i co dalej?  ja ratowalam sie benzodiazepinami, bo inne substancje na mnie nie dzialaly i wpadlam w jeszcze wieksze gowno.  Potem lata na schodzenie z tego potrzebowalam . Mam tez wrazenie, ze przez lata leki uszkodzily mi pewne osrodki w mozgu .

Jak napisal kolega wyzej to bledne koło. Jednak zalezy tez od osoby, niektorzy biora latami i im caly czas pomagaja leki.

Dla mnie leki to ostatecznosc, jak juz sie trzyma w rekach sznurek, w innych przypadkach lepiej wytrzymywac bez i radzic sobie innymi sposobami.

6 lat terapii pomoglo tyle, ze dluzej wytrzymuje bez lekow, ale to dalej walka o przetrwanie a nie zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Hanik napisał:

 ja mam zawsze w torebce tabletki z melisy, rzeczywiście melisa potrafi trochę pomóc. Zastanawiam się czy jakbym brała te psychotropy to ten lęk by zupełnie minął, może by mi było wszystko jedno po prostu.

Nawet nie wiedziałam że są tabletki 🤨 muszę poszukać.

Wiesz nie wiem w jakim stanie jesteś. Ja na początku też uważałam że dam radę sama. Niestety uderzyło z taką siłą że jedynie leki teraz w jakiś sposób mnie wyciągają. Nikomu nie życzę takiej siły ataku.

Co do skutków ubocznych, na początku jest koszmar( przynajmniej u mnie było tak), ataki się nasilają na początku ale lekarz dał mi lek na to też. Później wszystko mija. Tzn u mnie minęło bo wiadomo że każdy reaguje inaczej. Na początku paro dało mi energię, teraz tak trochę przymula 🤪 ale lepiej śpie bo wcześniej był z tym problem. Jedyny minus dla mnie to brak ochoty na seks 😏 a tak to ogólnie ujdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej sama mam podobny problem ale radzę sobie:

Iberogastem- jelita są spokojne

Przed podróżą krzycz w poduszkę ile wlezi, drzyj się jak szalona- wtedy stres zostawiasz w poduszce, mało kto słyszy a ulga natychmiastowa 

Nie pij kawy ani alkoholu przed pracą bo to nie pomaga a rozdrażnia i wzmaga lęk

Walerianka odbierze trochę stresu.

Jeżeli się boisz że w zamkniętym tramwaju się posrasz i zrobisz sobie wstyd to na przekór sobie myśl ,,to się posram i co?" albo załóż pieluchy(teraz są nawet takie cienkie niewidoczne) +100% do bezpieczeństwa 

Praca z wewnętrznym dzieckiem (pooglądaj filmiki), wróć do przeszłości, do trudnych emocji, daj sobie szansę je poczuć bo może kiedyś je odrzuciłaś i teraz chcą z ciebie wyjść 

 

Na to że boisz się ludzi/ich oceny jest takie fajne zdanie ,,pozwalam wszystkim myśleć cokolwiek o mnie chcą, ja o sobie wiem najlepiej". Powtarzaj codziennie. Złóż dłonie jak do modlitwy i poczuj wdzięczność do wybranego elementu rzeczywistości np. do kota za oknem. Chodzi o to by między dłoniami wytworzył się przepływ energii. Będziesz spokojniejsza.

 

Zadaj sobie pytanie i odpowiedź na nie szczerze- co cię stresuje? Świadomość stresora odbierze połowę stresu. Zapytaj co może się najgorszego stać? Zaakceptuj emocje. Pomyśl co możesz zrobić inaczej by poczuć się lepiej.

 

Atak paniki też przechodziłam, a nawet było u mnie pogotowie. Nie obce mi były różne rodzaje nerwic a nawet książkowe objawy psychosomatyczne.

 

Były on efektem stresu, strachu, napięć psychicznych,KONFLIKTU które skumulowane wybuchły. Należy dawać sobie prawo codziennie wyrażać emocje, gniew, złość, dawać ujście stresowi, odnaleźć swój konflikt psychiczny. Wtedy w tobie nie siedzi i nie rządzi Twoim ciałem. Trzeba być dla

siebie dobrą, kochająca oraz opiekuńczą. Co mogłam to pomogłam.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×